• Nie Znaleziono Wyników

Ja, Żydówka, chodziłam do niemieckiej restauracji z żoną folksdojcza - Sara Grinfeld - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ja, Żydówka, chodziłam do niemieckiej restauracji z żoną folksdojcza - Sara Grinfeld - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SARA GRINFELD

ur. 1923; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Warszawa, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, II wojna światowa, Żydzi, okupacja niemiecka

„Ja, Żydówka, chodziłam do niemieckiej restauracji z żoną folksdojcza”

W stosunku do męża to przeszłam [okupację niemiecką] dużo lżej. Bo te dwa lata w Warszawie to ja się bałam, tak jak każda Polka, że wyślą mnie na roboty do Niemiec, że zaczną szperać i dojdą do tego, że ja jestem Żydówką. Ja mieszkałam na stancji, wynajmowałam z moją ciotką pokój. Z moją ciotką mieszkałam jako sublokatorki u folksdojcza. Nad nami mieszkał Niemiec, szofer szefa gestapo. I to było w Warszawie prawie na rogu ulicy Szucha. Tam przecież było gestapo, gdzie był dawny Uniwersytet Warszawski. Na Koszykowej mieszkaliśmy pod siódmym, to prawie na rogu alei, wejścia do parku Ujazdowskiego, i my dwie Żydówki mieszkałyśmy u folksdojcza, który pochodził z poznańskiego, mówił po polsku i on był właściwie obywatelem polskim, ale z pochodzenia Niemcem. A jego żona była z pod Warszawy i nie znała słowa po niemiecku. Tu były niemieckie restauracje tylko dla Niemców i ona bała się, a tam można było za grosze dobrze się najeść, to ona się bała pójść do tej restauracji, pomimo że miała ten dowód, że mąż jej jest Niemcem, bo nie umiała słowa po niemiecku. To ja z nią chodziłam, ja Żydówka, Sara Zoberman, prowadziłam żonę Niemca do niemieckiej restauracji. To takie jakieś niesamowite rzeczy się działy. I ja brałam jej dowód, że ona jest żoną Niemca, to brałam do swojej kieszeni i kładłam to na stoliku do tej restauracji, żeby widzieli od razu jak podchodzi kelner. Kelnerzy to byli Polacy i był jeden Żyd, który miał polskie papiery i podawał w restauracji niemieckiej Niemcom jedzenie. On nie wyglądał na Żyda, [ale] wyczułam kiedyś przy wyjściu coś i on też coś wyczuł. Ja nie wyglądałam [na Żydówkę], ja wtedy byłam jasną blondynką i mówiłam po niemiecku, i mówiłam dobrze po polsku.

Ale jak to się mówi – swój swojego wyczuwa. I wtedy na każdym kroku, każdy człowiek, czy to był Polak, czy to był jakiś folksdojcz, miał w sobie jakieś tajemnice podczas wojny i się bał.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-12-05, Ramat Gan

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Jarosław Grzyb

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja się czułam Żydówką, ale czułam się Polką też, bo ja nie wiem ile pokoleń, moich poprzednich pokoleń, żyło w tym kraju, pracowało, może nawet byli tacy, którzy dali

Otwieram drzwi, stoi przede mną Niemiec, bo oni we wszystkich zawodach lubili mundury, i on się pyta o mojego ojca.. Ja mówię: „Ojca nie ma w domu, jest tam w miasteczku

I myśmy wieczorem, ktoś nam pomógł z Żydów, którzy śmy tam byli odsunąć te sztachety w tym płocie i myśmy przez ten płot, przez tą dziurę w płocie przeszli

Nie trzeba było wyjść na ulicę ani na podwórko, kiedy odbywała się strzelanina albo bombardowanie samolotów. I któregoś dnia moja matka poszła do następnego domu

Mamusiu, może by - bo już ojciec nie żył wtedy - może chciałaby mamusia zobaczyć, niedaleko tu”. Nawet paszportu

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

W okresie międzywojennym chodziłam do przedszkola przy ulicy Kochanowskiego i tam urządzane były różne przedstawienia, zabawy.. Ale to wszystko trwało dość krótko, dlatego

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania