• Nie Znaleziono Wyników

Fałszywi partyzanci - Wanda Kwietniewska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Fałszywi partyzanci - Wanda Kwietniewska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

WANDA KWIETNIEWSKA

ur. 1932; Brzeźnica Książęca

Miejsce i czas wydarzeń Brzeźnica Książęca, II wojna światowa

Słowa kluczowe Brzeźnica Książęca, II wojna światowa, partyzanci, rozstrzelanie, Radawiec

Fałszywi partyzanci

Polacy udawali partyzantów, jeden chłop, no sąsiad, krowa mu się cieliła, więc podszedł do obory, i tam siedział, a tam za stodołą była taka ścieżka, jeszcze piosenki są: „Za stodołą ścieżka, szła se panna Ceśka i tak sobie mówiła, księżycowa noc była”. Myśmy takie piosenki śpiewali. I idą tacy: „Ale nam się to udało, a coś my tego”. On ich poznał po głosie i oskarżył ich. Z jednej rodziny to pojechało dwóch – ojciec i syn. Ale jak oskarżał, to mówił: „Ale tego głuchego to nie bierzcie, głuchawego, bo on jest bardzo dobry”. I jego nie wzięli, dwóch braci innych wzięli i trochę się oczyściła atmosfera. On dopiero powiedział to po wojnie do mojego ojca, bo to był taki sąsiad zaufany, że on to oskarżył. Do Radawca wieziono [ich] na rozstrzelanie w zamku, i jak strzelali, to dwójka - ojciec i syn uciekli. Oni udali, że są zabici, a ci bracia dwaj zginęli.

Data i miejsce nagrania 2013-06-17, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Paulina Przepiórka

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak już Niemcy naszli, to już inni zaczęli rządzić, już każdy tylko osobno. I mąż poszedł do takiej niemieckiej pracy, gdzieś go

Jeżeli chodzi o warunki mieszkania, to w tej lepiance zimy były okropne, bo ogaciło się tylko dom, ale nie ogaciliśmy zabudowań gospodarczych, więc mama bojąc się o

I dziadek przed wojną wyjechał do Ameryki i zarobił dużo pieniędzy, bo kupił dwór od dziedzica za Bugiem.. I myśmy tam mieszkali, ale jak była ta rzeź, wojna, no to

Świdnik, tam było lotnisko, ale myśmy daleko nie chodzili, tylko do lasu jeździliśmy z brzegu, na świeże powietrze, tak zwane, bo to pod okupacją.. Jadąc tą platformą,

Żydzi pracowali, były kontrybucje, przyjeżdżała ekipa Niemców i wyznaczali, tyle zboża, tyle tego, tyle tego, i tak dalej, i oni to nosili, i później ich gdzieś wywieźli, tak

Już się wieczór robił, szaro, tylko pojechaliśmy już przez dwór, żeby koło nich nie jechać.. Był przypadek, że partyzanci przyszli w nocy do jednego, który Żydów

I to trwało czasami bardzo długo, bo oni tak dobrze się matematyki widocznie nie uczyli, ale za każdym razem mieli jakiś błąd i ponieważ to był błąd, brakowało im jednej,

[Mimo to] dwa, trzy razy do roku jeździłem tam i w miarę możliwości na tyle, na ile można było, żeśmy z synem ten teren porządkowali. Z każdego roku