• Nie Znaleziono Wyników

Młody Żeglarz : miesięcznik P.O. "Służba Polsce", 1950.06 nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Młody Żeglarz : miesięcznik P.O. "Służba Polsce", 1950.06 nr 6"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ś więto Morza jest jednocześnie świętem Marynarki Wojennej — zbrojnego ramienia Ludu Polskiego na morzu. Wspólne święto jest sym­

bolem powiązania siły zbrojnej na morzu z ogólnym interesem Narodu Polskiego w jego dążeniach do realizacji budownic­

twa socjalistycznej gospodarki morskiej.

Jeden cel przyświeca marynarzom M a­

rynarki Handlowej, stoczniowcom, robot­

nikom portowym i marynarzom wojen­

nym. Do tego samego celu zdąża załoga statku handlowego, przedterminowo rea­

lizująca plan przewozu ładunków przez morza i oceany: do tego samego celu dążą stoczniowcy i robotnicy portowi, bi­

jąc wszelkie rekordy budownictwa okrę­

towego i przeładunków w portach; do tego samego celu dążą marynarze wojen­

ni, oczyszczając tory wodne od strasznej spuścizny wojennej — min i patrolując Bałtyk, stojąc na straży bezpieczeństwa naszej żeglugi i granicy morskiej. Wspól­

nym celem jest sprawiedliwy socjalistycz­

ny ustrój społeczny, suwerenność i nie­

podległość naszego kraju i trwały pokój na świecie.

K m d r Józef Urbanowicz z-ca Dowódcy M arynarki Wojennej

NA O K ŁA D C E : Statek szkolny PCW M „Zew Morza“ pod pełnymi żaglami

(fo t, X . K om orow ski)

(3)

„Morze — fo nie tylko piękny, wspaniały żywioł. Morze przede wszystkim źródło bogactw, to rozległe szlaki żeglugi, wiążące kraj ze światem, to niezwykle handlu i współpracy międzynarodowej”.

W dyskusji najlepszą argumentacją są fakty. Byw ają jednak takie fakty w które trudno byłoby uwie­

rzyć, bez zapoznania się z warunkam i ich powsta­

nia. Czyż można uwierzyć na przykład w to, że przez przeciąg dwudziestolecia międzywojennego nie w y ­ szkolono ani jednego szypra dalekomorskiego statku rybac­

kiego? M ało tego! Załogi polskich — tylko z nazwy — trau- lerów były obsadzone w 80% personelem zagranicznym, podczas gdy dziś mamy już nie tylko doszkolonych, ale zu­

pełnie na nowo wyszkolonych szyprów,' a w warunkach zwalczania ostatków „kw iat

kowszczyzny“ peronel za­

graniczny został zreduko­

wany do 3%?

Tak! Jasne i zrozu­

miałe może to być tylko przy jednoczesnym doda­

niu, że przed wrześniem 1939 przez 20 lat naród nasz żył w kleszczach zdra­

dzieckiej polityki kap itali­

stów i obszarników, a dziś od pięciu lat gospodarzy sam, na własnym warszta­

cie pracy.

K iedy przed pięciu la ­ ty robotnik, przybyły nie­

jednokrotnie z głębi kraju i oglądający morze po raz pierwszy, stawał do w ie l­

kiej bitw y o porty i żeglu­

gę, o rybołówstwo i stocz­

nie —

na to pewne koła rzekomej

„fachowej inteligencji mor­

skiej“, podobnie zresztą ja k oczekujący odbudowa­

nia portow Europy Zacho­

dniej — „w ramach planu Marshalla“ — burżuazyjni

„specjaliści“.

A u nas pracy było naprawdę dużo. Kto z nas nie pamięta zrujnowanych szkieletów domów, okaler czonych nabrzeży i falo­

chronów, stert żelastwa, które były kiedyś urządze­

niami przeładunkowymi? Z basenów wystawały kominy i pomosty zatopionych stat­

ków i okrętów, a przy­

brzeżne wody roiły się od min...

Zniszczenia te pokonać m iał patriotyzm proletariacki robotnika i pracującego inteligenta, oparty na założeniach ideowych naszego ludowego państwa i jego m aterialnej ba­

zie, oparty na braterstwie, wzorach i pomocy Zw iązku R a­

dzieckiego. Z ofiarnym wysiłkiem robotnika i pracującego inteligenta łączył się trud pracującego chłopa, który bez kułackiej spekulacji potrafił zapewnić masom pracującym Wybrzeża — bazę aprowizacyjną.

Rezultaty gigantycznych wysiłków nie dały na siebie długo czekać. W ramach planu trzyletniego zakończono w zasadzie dzieło odbudowy. Ale też na wielu odcinkach prace poszły znacznie dalej. Oto powstał nowy port węglowo-ru- dowy w Szczecinie, wzniesiono nowe nabrzeża drobnicowe, powstaje baza rybołówstwa dalekomorskiego, a tonaż floty przekroczył znacznie rozmiary przedwojenne.

Klasa robotnicza i stojąca u je j boku znaczna część in ­ teligencji pracującej dokonały rzeczy możliwych tylko w państwie ludzi wolnych, w państwie kroczącym do socjaliz­

mu. W ciągu czterech lat zbudowano gospodarkę morską,

to wielki teren pracy, to potężne sprzyjający czynnik dla rozwoju BOLESŁAW BIERUT

ja k ie j nie miała nigdy ani Polska kapitalistyczno-sanacyjna, ani tym bardziej — szlachecka. Panowie „fachowcy“, którzy nie wierzyli w możliwość realizacji planu trzyletniego — musieli skapitulować wobec tych jaskrawych osiągnięć, któ­

rych nie mógł zaprzeczyć nawet najbardziej reakcyjny i kłam liw y „głos dolarowej A m eryki“.

W ciągu czterech lat dokonano bardzo wiele, ale żeby zbudować socjalizm potrzeba znacznie więcej. Nadszedł rok 1950 — pierwszy rok Sześcioletniego Planu Gospodarczego.

W roku tym przed gospodarką morską stanęły trzy za­

sadnicze zadania — Pierwszym z nich było

— zwalczyć do gruntu fa ł­

szywe przeżytki burżuazyj- nego systemu myślenia w zagadnieniach morskich.

Drugim zadaniem było

— wprowadzić zasady m ar­

ksistowskiej ekonomiki w gospodarce morskiej, wzo­

rując się na doświadcze­

niach Zw iązku Radzieckie­

go, a z kolei — wskazać na olbrzymie możliwości dalszych osiągnięć drogą współzawodnictwa pracy, drogą wciągnięcia ja k n a j­

szerszych mas pracujących do socjalistycznego stylu pracy.

Jako trzecie zadanie postawiono sprawę kadr.

Wszystkie te zadania

— w oparciu o patriotyzm proletariacki mas pracują­

cych, o kierowniczą rolę czołowego oddziału klasy robotniczej — Polskiej Z je ­ dnoczonej P a rtii Robotni­

czej oraz o opartą na je j ideologii — słuszną polity­

kę naszego rządu ludowego

— są już realizowane.

Każde z zadań wysu­

wanych przez Plan Sześcio­

letni opiera się jednak w za­

sadzie na słusznej polityce kadr. Stąd też wynika jas­

no, że realizacja trzeciego postulatu pomoże wydatnie osiągnąć oczekiwane w y n i­

ki całego zamierzenia na odcinku gospodarki morskiej. Po ja k ie j lin ii winno zaś pójść wykuw anie nowych kadr — wskazuje nam wyraźnie IV Plenum K C PZPR.

Przeprowadzając w Dniach Morza bilans naszych osią­

gnięć nie wolno podsumowania ich nie połączyć z ogólną sytuacją polityczną, w powiązaniu ze wzmocnieniem naszej obronności i rolą jaką odgrywają w walce o pokój.

Tym bardziej, że w alka o pokój weszła w stadium roz­

strzygające. Jednak jakkolw iek z jednej strony wzrosły gwałtownie przygotowania wojenne obozu dolarowego im pe­

rializmu, to z drugiej — jeszcze bardziej masowo i zdecydo­

wanie wystąpiły przeciw tym przygotowaniom masy pracu­

jące miast i wsi całego świata.

Manifestując więc pełne zrozumienie całego społeczeń­

stwa dla morskiego warsztatu pracy — manifestować bę­

dziemy swą niezachwianą wiarę w zwycięstwo światowego obozu pokoju i postępu, kroczącego pod przewodem potęż­

nego Związku Radzieckiego ku trwałem u pokojowi, wolno­

ści i sprawiedliwości społecznej na całym świecie.

(4)

Kadry, kadry, kadry... Słowo to jest na wszystkich ustach. N ic dziwnego, że PCWM — dostarczające kadr naszej flocie handlowej i rybackiej — musi pilnie zwa­

żać, aby kadry przezeń dostarczone były coraz lepsze.

Redakcja ,,Młodego Żeglarza“ zamieszcza dziś uwagi osoby — przyglądającej się pracy PCWM „z boku", a więc tym łatwiej mogącej dojrzeć zalety i wady, osiąg­

nięcia i braki szkolnictwa morskiego.

N a jw a ż n ie js z a s p ra w a — to o c z y w i­

ście s p ra w a k a d r. Z a g a d n ie n ie to n u r to w a ło w e w s z y s tk ic h z a m ie rz e ­ n ia c h g o spo da rczych od czasu p rz y s tą p ie ­ n ia do p la n o w e j a k c ji o d b u d o w y , a n a ­ b ra ło szczególnej w a g i p r z y w s tą p ie n iu v#

n o w y eta p b u d o w n ic tw a fu n d a m e n tó w so­

c ja liz m u — P la n S ześcioletni.

G łę b o k ą a n a liz ę tego z a g a d n ie n ia d a ło n a m I V P le n u m K C P Z P R , o d b y te w d n ia c h 8— 11 m a ja b r. W skazano ta m m . in n ., że w z ro s t na szych n o w y c h k a d r je s t n ie dość s z y b k i w p o ró w n a n iu z coraz w ię k s z y m i i tr u d n ie js z y m i z a d a n ia m i b u ­ d o w n ic tw a s o c ja lis ty c z n e g o . G łó d k a d r k ie ro w n ic z y c h i w y k w a lifik o w a n y c h s ta je się w w a ru n k a c h z a o s trz a ją c e j się w a lk i k la s o w e j cora z b a rd z ie j d o t k liw y i g ro z i w w ie lu d z ie d z in a c h z a h a m o w a n ie m n a ­ szego m a rs z u n a p rz ó d . D la te g o też s p ra w a k a d r zo s ta ła p o s ta w io n a prze z B o le ­ s ła w a B ie r u ta ja k o k lu c z o w e , p o d s ta ­ w o w e z a g a d n ie n ie na n a szym o b e c n y m e ta p ie ; zag ad nie nie, k tó r e dom agać się bę­

dzie ro z s trz y g n ię c ia w p la n o w e j, d łu g o ­ te r m in o w e j a k c ji, m a ją c e j z a p e w n ić s ta ły d o p ły w w y s z k o lo n y c h i n ie z b ę d n y c h k a d r.

J e d n y m z o d c in k ó w gospodarczych, w y m a g a ją c y c h w y s o k ie g o p rz y g o to w a n ia fa c h o w e g o — je s t o d c in e k m o rs k i. Jem u w ła ś n ie , a ściśle j — s z k o ln ic tw u w jego d z ie d z in ie — p o ś w ię c o n y je s t n in ie js z y a r ty k u ł.

DOBÓR K A D R

P a ń s tw o w e C e n tru m W y c h o w a n ia M o r - k ie g o w y d a ło n ie d a w n o p o ż y te c z n y i sta ­ ra n n ie o p ra c o w a n y „ I n f o r m a t o r “ , k t ó r y szczegółow o o m a w ia k o le jn o w s z y s tk ie r o ­ dza je s z k ó ł i k u r s ó w k s z ta łc ą c y c h p e rs o ­ n e l p ły w a ją c y . W ychod ząc z założenia, że k a ż d e m u z C z y te ln ik ó w tre ś ć „ I n f o r m a ­ to r a “ je s t d o b rz e zna na n ie będę t u t a j o m a w ia ł — ja k a s z k o ła lu b k u r s — kogo i n a ja k ic h w a r u n k a c h szkolą, a p rz e jd ę do k o n k r e tn y c h u w a g , ja k ie n a s u w a ją się p rz y o m a w ia n iu tego zag ad nie nia.

Rzecz ja sna , że ro z w ią z a n ie p ro b le m u w a lk i o n o w e k a d r y n ie je s t s p ra w ą ła t ­ wą. W ie le d o ty c h c z a s o w y c h b r a k ó w trz e ­ ba zło żyć n a k a r b o k re s u fo rm o w a n ia się w ła ś c iw e g o o rg a n iz m u s z k o ln ic tw a m o r ­ skiego. Raz w y k r y t e je d n a k w a d y i o r a k i nie m ogą się w ię c e j p o w tó rz y ć .

C hcąc p rz y jrz e ć się p o szczeg óln ym e ta ­ p o m w y k u w a n ia n o w y c h k a d r, n a p ie r w ­ szy m m ie js c u u m ie ś c iłb y m słuszny dobór kadr.

Co to znaczy s łu s z n y d o b ó r k a d r?

Z n a c z y to , że k o m is ja k w a lif ik a c y jn a

— c z y n n ik w zasadzie d e c y d u ją c y o n a ­ bo rze n o w y c h k a n d y d a tó w do s z k o ln ic tw a m o rs k ie g o — m u s i w z m ó c jeszcze b a rd z ie j sw ą e fe k ty w n o ś ć . O lb rz y m ia o d p o w ie ­ d zialn ość, s p o c z y w a ją c a na je j p ra c y , w y ­ m aga zup ełneg o w y e lim in o w a n ia fo r m a ­

liz m u — a p rz e c iw n ie — p e łn e j ś w ia d o ­ m ości r o li, ja k a p rz y p a d ła je j w tw o rz e ­ n iu n o w e j, z d ro w e j i z d o ln e j ro b o tn ic z o - c h ło p s k ie j in te lig e n c ji te c h n ic z n e j. S tosu­

ją c t u t a j w s k a z a n ia I V P le n u m K C P Z P R n ie w o ln o z ap om inać o s ta le a k tu a ln y c h w y ty c z n y c h I I I P le n u m i stosow ać je p ra k ty c z n ie .

S z k o lim y b o w ie m — n ie s z u k a ją c y c h a w a n tu rn ic z y c h p rz y g ó d „ g lo b tr o tte r ó w “

— ale ś w ia d o m y c h p r a c o w n ik ó w m orza, w s p ó łtw ó rc ó w b u d o w n ic tw a s o c ja lis ty c z ­ nego na m o rs k im o d c in k u na szych g ig a n ­ ty c z n y c h zam ierzeń.

S Z K O L E N IE I D O S Z K A L A N IE N astępne z ag ad nie nie s ta n o w i problem właściwego programu i organizacji szko­

lenia w z g lę d n ie doszkalania przez odpo­

wiednie kadry wykładowców.

O p ie ra ją c się na w s p ó łp ra c y z m ie js c o ­ w y m i o rg a n iz a c ja m i Z M P n a le ż y p rz y g o ­ to w y w a ć z całą s ta ra n n o ś c ią i db a ło ścią szkolon e k a d ry , z u w z g lę d n ie n ie m in d y ­ w id u a ln o ś c i każdego poszczególnego k u r ­ santa. W a ż n y m o d c in k ie m w p ro g ra m ie s z k o le n ia je s t z w ra c a n ie u w a g i na tz w .

„ k u lt u r ę m o rs k ą “ . Co ro z u m ie m y pod sło ­ w a m i „ k u lt u r a m o rs k a “ ? Jest to o c z y w i­

ście p rz e n o ś n ia , o k re ś la ją c a w ła ś c iw e za­

c h o w a n ie się i w ła ś c iw y stosu nek do szere­

gu s p ra w m o rs k ic h . B u rż u a z y jn y „d o ro b e k “

w te j d z ie d z in ie p o z o s ta w ił n a m — na s k u te k fa łs z y w e j lite r a t u r y , f ilm ó w itp . — n ie o d p o w ia d a ją c e p ra w d z ie p o ję c ie o p r a ­ cy n a m o rz u i sam ej osobie m a ry n a rz a . O m a w ia n y ju ż n ie je d n o k ro tn ie „r o m a n ­ ty z m m o r s k i“ u c z y n ił z m a ry n a rz y ja k ie ś a n o rm a ln e s y lw e tk i, k tó r y c h w ła ś c iw o ­ ś c ia m i b y ło p ija ń s tw o , a w a n tu r n ic tw o itp . O d b ic ie ty c h fa łs z y w y c h p o ję ć z n a jd u je ­ m y jeszcze w fo rm ie np. k a r y k a tu r a ln ie s z e ro k ic h s p o d n i m a ry n a rs k ic h , noszenia r ą k w k ie s z e n ia c h m u n d u ru , p r z e k rz y ­ w io n y c h cza p ka ch itp . A le n a w e t p o p ra w ­ ne noszenie czap ek i p rz e p is o w y k r ó j spo­

d n i n ie ś w ia d c z y o te j — je ś li c h ce m y to ta k n a z y w a ć — „ k u ltu r z e m o r s k ie j“ , je ś li n ie w e ź m ie się je dn ocześn ie p o d u w ag ę w a rto ś c i osoby, k tó r a ó w m u n d u r nosi.

P o d o b n ie ja k lś n ią c y czystością s ta te k bez s p ra w n e j z a ło g i n ie p rz e d s ta w ia żadnej w a rto ś c i.

A b s o lw e n t k u r s u czy u c z e ln i d a je ś w ia ­ d e c tw o o po zio m je, k ie r u n k u s z k o le n ia i opiece ro z ta c z a n e j prze z w ła d z e szkolne n a d k u r s a n ta m i i słu c h a c z a m i. S zkoła, a n a s tę p n ie p r a k ty k a z a w o d o w a — to k u ź ­ n ia m ło d y c h c h a ra k te ró w . E le m e n ty spo­

śród u czą cych się, k tó r e w p ły w a ją u je m ­ n ie na p o z io m d y s c y p lin y i p o s tę p y w n a u ­ ce o g ó łu s łu c h a c z y — w in n y b y ć iz o lo w a ­ ne aż do u s u n ię c ia w łą c z n ie . M u n d u r u cz­

n ia s z k o ły m o rs k ie j w in ie n ś w ia d c z y ć o w a rto ś c ia c h m o ra ln y c h , o o b lic z u id e o lo ­ g ic z n y m tego, p rze z kog o je s t noszony — i n a o d w ró t — noszenie go w in n o b y ć za­

szczytem .

Z c a łą p rz y je m n o ś c ią m ogę t u w y m ie ­ n ić ty c h , k tó r z y s w o ją p ra c ą i w y t r w a ło ­ ścią z a s łu ż y li n a n a jle p s z e p o c h w a ły . Są to n p . u c z n io w ie Z ió łk o w s k i, H ild e b ra n d t, K u lig , S m o le ń s k i, H r y n k ie w ic z , D u la , W a lc z a k . W chodzą o n i dziś w s k ła d za­

łó g „ D a r u P o m o rz a “ , „ Z e w u M o rz a “ i „ B e ­ n io w s k ie g o “ .

O b o k s z k o le n ia m ło d z ie ż y ro b o tn ic z o - c h ło p s k ie j, w a lk a o k a d r y n a n a szym o d ­ c in k u p r z e w id u je —- ju ż re a liz o w a n e — d o s z k a la n ie z d o ln y c h i często za słu żo n ych p r a c o w n ik ó w s e k to ra m o rs k ie g o — m a r y ­ n a rz y i ry b a k ó w .

P o w a ż n y m h a m u lc e m w z ro s tu k a d r na ty m o d c in k u b y ła d o tą d n ie ś m ia ło ś ć ic h w y s u w a n ia . W w ie lu d z ie d z in a c h gospo­

d a r k i m o rs k ie j, gdzie p o w a ż n ie ro z w in ą ł się ru c h w s p ó łz a w o d n ic tw a , gdzie n o tu je ­ m y znaczną ilość p rz o d o w n ik ó w p ra c y , ra c jo n a liz a to ró w , m is trz ó w oszczędzania — lic z b a w y s u n ię ty c h do aw an su, d o s z k o lo - n y c h ro b o tn ik ó w b y ła z n ik o m a . Z t y m i p r z e ja w a m i n ie w ia r y w tw ó rc z e s iły mas p ra c u ją c y c h n a le ż y o sta te cznie skończyć.

U c z n io w ie P a ń s tw o w e j S z k o ły M o r s k ie j n a „ D a r z e P o m o r z a “

f o t . K . K o m o r o w s k i

4

(5)

M ło d z i ju n g o w ie ś le d z ą n a g lo b u s ie

R E Z U L T A T Y

T rz e c ie z a g a d n ie n ie — c a łk o w ic ie jesz­

cze n ie ro z w ią z a n e — to , po o d p o w ie d n ie ] s e le k c ji e g z a m in a c y jn e j — o p ie k a n a d r a ­ c jo n a ln y m w y k o rz y s ta n ie m w y s z k o lo n y c h

k a d r p r a c o w n ik ó w m orza . N a le ż y s k o ń ­ czyć z w y p a d k a m i p r z y jm o w a n ia do f lo t y lu d z i n ie w y s z k o lo n y c h i d a w a n ia im p ie rw s z e ń s tw a p rz e d a b s o lw e n ta m i szkół i k u r s ó w m o rs k ic h .

tr a s y s w o ic h p r z y s z ły c h r e js ó w

f o l . K . K o m o r o w s k i

Rzecz ja sna , że t u t a j n a le ż y p o c h w a lić się t y m i d z ie s ią tk a m i lu d z i, k tó r z y po w ła ś c iw y m p rz e s z k o le n iu w u c z e ln ia c h m o rs k ic h , z n a le ź li o d p o w ie d n ie s ta n o w i­

ska w naszej flo c ie h a n d lo w e j i ry b a c ­ k ie j. Szereg a b s o lw e n tó w P C W M u k o ń ­ c z y ło ju ż n a w e t k u r s p o ru c z n ik ó w ż e g lu ­ g i m a łe j — r y b a c k ie j. W ś ró d n ic h z n a j­

d u je się Tadeusz B rz e z iń s k i, k t ó r y je s t dziś s z y p re m na tr a u le rz e „ S a tu r n “ i Józe f P iska , k t ó r y na k u rs ie o tr z y m a ł I lo k a tę .

S ukcesem je s t ró w n ie ż , że spośród a b s o lw e n tó w P S J do tychczas ju ż je d e n u k o ń c z y ł ró w n ie ż k u r s p o ru c z n ik ó w że­

g lu g i p rz y b rz e ż n e j, co w zasadzie je s t je ­ szcze n ie o s ią g a ln e d la szeregu in n y c h z d o ln y c h a b s o lw e n tó w , ze w z g lę d u n a w y ­ m agane w a r u n k i (staż p ły w a n ia itd .).

U w a g i z a w a rte t u t a j n ie o b ję ły , rzecz jasna, c a ło k s z ta łtu z a g ad nie ń p o lit y k i k a d r na t y m o d c in k u i n ie z a n a liz o w a ły d o sta ­ teczn ie w s z y s tk ic h osiągnięć i zau w a żo­

n y c h b ra k ó w . P o d s u m o w u ją c je d n a k te w n io s k i, n a le ż y s tw ie rd z ić , że P C W M m a na s w o im k o n c ie po w a żne sukcesy, w y ­ m agać je d n a k m oże m y i m u s im y jeszcze w ię k s z y c h — co n ie w ą tp liw ie na stą p i.

A b y je d n a k w p e łn i z re a liz o w a ć te za­

d a n ia , n a le ż y c a łk o w ic ie p rz y s w o ić sobie w y ty c z n e I V P le n u m K C P Z P R i śm ia ło, a ró w n o c z e ś n ie p la n o w o je re a liz o w a ć . N a le ż y p r z y t y m pa m ię ta ć , że ob o w ią ze k, k t ó r y w z w ią z k u z t y m n a nas spoczyw a

—• n ie je s t o b o w ią z k ie m na dziś a n i na ju tr o , ale s ta n o w i s ta ły w a ru n e k z w y c ię ­ s tw a w b itw ie o s o c ja liz m . Słuszna, p o ­ ję ta po p a r ty jn e m u p o lity k a k a d r — to g w a ra n c ja z re a liz o w a n ia p la n u 6 -le tn ie g o na na szym m o rs k im o d c in k u .

„Trzeba nareszcie zrozumieć — p o w ie ­ d z ia ł J ó z e f S ta lin w o k re s ie k ie d y w Z S R R w z n io s ła się fa la s o c ja lis ty c z n e j o fe n s y w y

— że ze wszystkich istniejących na świecie cennych kapitałów — najcenniejszym i najbardziej decydującym kapitałem są lu ­ dzie, kadry. Należy zrozumieć, że w na­

szych obecnych warunkach kadry decydu­

ją o wszystkim“.

S Ł A W O M I R S I E R E C K I

MŁODZI - BUDUJCIE STATKI!

J uż dawno przestano mówić młodym o romantyce morza, o pełnych przygód podróżach morskich w dalekie kraje; o łatwym , bujnym, awanturniczym życiu marynarza. Dziś mówi się im o mozolnym trudzie pracowitego dnia rybaka, marynarza, pracownika portu a pomimo to szeregi coraz nowe, coraz licz­

niejsze napływają z całego kraju, by wypełnić Szkołę Rybaków Morskich i Szkołę Jungów, Państwowe Szkoły Morskie i Szkolę Handlu Morskiego. Coraz jaśniej widzą młodzi całego kraju urok morza w codziennym trudzie dźwigowego, trym e- ra, mechanika okrętowego, marynarza i rybaka. T a k to na zdrowych podstawach powstaje trw ała więź między krajem a morzem, buduje się nowa psychika człowieka morza i przymorza. Tu już dokonano olbrzymiego dzieła, przebyto olbrzymi szmat drogi. Ale ja k mało, bardzo mało wiedzą starzy i młodzi często o tym, że aby marynarz m iał na czym pływać i przewozić na prze­

strzeni tysięcy m il produkty naszej gospodarki, aby oczy nasze radował przepiękny kształt motorowca drobnicowego, pracowita sylwetka rudowęglowca, łupina kutra rybackiego zapadającego się w bruzdę fali, czy też zwięzła linia trau-

lera dalekomorskiego — musi je ktoś, gdzieś zbudować.

Właśnie to, kto to zrobi i ja k — tak mało, bardzo mało interesowało dotychczas młodych. Tak niewielu ich po­

święciło się olbrzymiemu zadaniu budowania własnymi rę ­ koma morskiej floty Polski. Przecież nim statek po­

płynął w pierwszy rejs był masą jednakich zwykłych blach stojących w magazynie, był milionem nitów i elektrod, był dziesiątkiem i tysiącem różnych maszyn, aparatów, rur, za­

worów, sztab żelaza i lin, stosem desek i bali. Przecież ktoś te proste blachy stalowe przemyślnie powyginał i spoił, przyczepił do olbrzymich stalowych żeber i zrobił kształtne pudło. Ktoś w to pudło poustawiał bezładnie dotąd sto­

jące maszyny i aparaty, przemądrze je połączył ruram i i drutam i i puścił w ruch, w pierwszy rejs próbny.

To wszystko działo się i dzieje na stoczni u nas w kraju w Gdańsku, Gdyni czy Szczecinie. To wszystko zrobił i robi taki sam robociarz ja k ten, który pracuje w hucie na Ślą­

sku, w łódzkiej tkalni, na murach budującej się Warszawy, w m ajątku PG R -u, czy w spółdzielni produkcyjnej. T ą robo­

tą kierow ał i kieruje podobny mu technik i inżynier.

A le wszyscy oni z troską spoglądają poza siebie i mówią:

— Mało nas, mało młodych. Przed nami olbrzymie zada­

nia postawione nam przez Plan Sześcioletni. Musimy wybudo­

wać setki tysięcy ton liczącą flotę a brak nowych sił, za mało nowych fachowców.

Szkoły i kursy stoczniowe czekają na młodzież z całe­

go kraju. Stoczniowcy wzywają:

— M Ł O D Z I, B U D U JC IE S T A T K I! E. Król

(6)

J eżeli staniesz, Czytelniku, nad brzegiem morza i obok ol­

brzymów oceanicznych zobaczysz zwinnie przemykające się białe stateczki żeglugi przybrzeżnej — wiedz, że speł­

niają one bardzo ważną rolę w naszym morskim gospodar­

stwie — a ich załogi to też prawdziwi marynarze, ciężko pracu­

jący po to, aby bezpiecznie przewieźć pasażerów (jakże często niesfornych) i aby godnie wypełnić zadania, nałożone żegludze przybrzeżnej przez Plan Sześcioletni.

A oto nieco inform acji o polskiej żegludze przybrzeżnej z usług której i Ty, Czytelniku, jeśli dotąd nie skorzystałeś, to z pewnością będziesz kiedyś — może niezadługo — korzystał.

Żegluga przybrzeżna została stworzona dla utrzym ania ko­

m unikacji między miejscowościami położonymi nad Zatoką Gdańską, Zalewem Szczecińskim oraz dla obsługi wewnętrz­

nych wodnych połączeń w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Prć„., tego żegluga ta ma powiązać liniam i okrętowymi wszystkie większe porty naszego wybrzeża.

Istnieją dwa państwowe przedsiębiorstwa żeglugi przybrzeż­

nej dzielące między siebie całość polskiego wybrzeża. Przedsię­

biorstwo „Żegluga Przybrzeżna w Gdańsku“ działa od Branie­

wa aż do Darłowa. „Żegluga Przybrzeżna w Szczecinie“ pracuje na Zalewie Szczecińskim i wzdłuż wybrzeża Pomorza Zachod­

niego od Świnoujścia do Darłowa, w którym to porcie spotyka­

ją się ze sobą statki idące ze Szczecina i Gdańska.

Obydwa Przedsiębiorstwa są wyspecjalizowane w: a) żeglu­

dze portowej, b) żegludze na zalewie wzgl. zatoce, c) żegludze przybrzeżnej we właściwym tego słowa znaczeniu.

W żegludze portowej kursują małe, zwinne stateczki, zdolne do przerzucania dużej ilości pasażerów na krótkich odcinkach.

Są to poprostu tram waje wodne czynne dzień i noc. L in ia taka jest czynna na przykład w Gdańsku od Zielonego Mostu do No­

wego Portu i druga — z Nowego Portu do Basenu Górniczego.

Osobny rodzaj jednostek pływających stanowią w tej gru­

pie motorówki do zwiedzania portu. W Gdyni pływa popularny

„Jaś“, w Szczecinie zaś jego siostrzyczka — „Małgosia“.

D la komunikacji zatokowej i zalewowej przeznaczone są statki innego typu: większe, o głębszym zanurzeniu i szybsze.

Na Zalewie Szczecińskim statki te utrzym ują regularną ko­

munikację między Szczecinem a Świnoujściem i Międzyzdroja­

mi. Również szereg innych mniejszych miejscowości leżących nad Zalewem ma zorganizowaną komunikację wodną. Pracuje tu pod szczecińską flagą smukła m/s „Julia“ i pękata s/s „D ia­

na“ znana ze wspanialej kuchni i dancingów. Pływ a starszawa choć zwinna i szybka (po ostatnim remoncie znowu odmłodzo­

na) — s/s „Telimena“. Pływa „Jolanta“, „Elżunia”, „Aldona"

i staruszek „Piast“.

Statki są zawsze pełne, bo w ramach planowych wczasów setki tysięcy ludzi pracy znajduje na ich pokładach zasłużony odpoczynek i wytchnienie. Można tu spotkać górników, robot­

ników budowlanych z Warszawy i w łókniarki z Łodzi, hutni­

ków ze Śląska, racjonalizatorów i nauczycieli, pracowników umysłowych i handlowych z całego kraju.

Na Zatoce Gdańskiej ruch jest również duży. Z Gdyni, So­

potu i Gdańska płyną codzień na H el i do Jastarni pełne kom­

plety pasażerów. Są to przeważnie wczasowicze. Na statkach i na przystaniach gwar, beztroska i radość. Na Zatoce kursują statki większe niż na Zalewie Szczecińskim: lśniąca bielą s/s

„Barbara“, m/s „Olim pia“, m/s „Grażyna", mniejsza nieco od poprzednich — m/s „Wanda“.

Jeśli chodzi o żeglugę wzdłuż naszych otwartych wybrzeży, to już w najbliższym czasie otw arta zostanie linia z Gdyni do Ustki i Darłowa. Na lin ii tej kursować będzie s/s „Panna W o­

dna“, największa i bodajże najpiękniejsza jednostka naszej flo­

ty przybrzeżnej.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, iż żegluga przybrzeżna spełnia wąskie i drugorzędne zadanie — ot, prze­

wozi poprostu pasażerów, tak ja k to na lądzie robią tram waje czy autobusy. Należy jednak pamiętać, iż właśnie żegluga przy­

brzeżna umożliwia szerokim masom ludzi pracy bezpośrednie zetknięcie się z morzem. Z pokładów jednostek żeglugi przy­

brzeżnej pasażerowie zapoznają się z pracą portów, pracą dźwi­

gów i statków. Z pokładów tycji białych, czystych stateczków widać pracę rybaka, stoczniowca i robotnika portowego. P rzy­

bysze z zaplecza nawiązują pierwsze kontakty z ludźmi morza rozmawiają z załogami statków na których płyną i od nich mają pierwsze Informacje o pracy morskiej. Wube

6

(7)

napisał JĘRZY PERT E li

C Z.

I I

ie rw s z y m n a d łu g ie j liś c ie p r o je k to - d a w c ó w i k o n s tru k to r ó w o k rę tó w p o d w o d n y c h z trw a ją c e g o b lis k o sto t okre su, ja k i po prze dza w sp ółcze sny n a m — z a p o c z ą tk o w a n y w p ie rw s z e j w o j­

n ie ś w ia to w e j — o k re s n a jw ię k s z e g o ro z ­ w o ju te j b ro n i, je s t R o s ja n in g e n e ra ł A le ­ k s a n d e r A n d re je w ic z S z ild e r. W ś ró d p rz e d s ta w ic ie li w ie lu n a ro d o w o ś c i on w ła ­ śnie je s t tw ó rc ą o k rę tu , rozp oczyn ają ceg o serię znacznie ju ż w p o ró w n a n iu z w ie ­ k ie m p o p rz e d n im d o sko n a lszych o k rę tó w . S z ild e r, s p e c ja lis ta w z a k re s ie b u d o w y m in i r a k ie t, p o w z ią ł m y ś l z b u d o w a n ia O krętu po dw odn eg o, k t ó r y b y a ta k o w a ł n ie p rz y ja c ie ls k ie o k r ę ty n a w o d n e p rz y p o m o cy m in y . O p ra c o w a n ie p la n ó w k o n ­ s tr u k c y jn y c h o ra z ic h re a liz a c ja k o s z to ­ w a ła go n ie m n ie j ja k c z te ry la ta ż m u ­ d n e j p ra c y . W r o k u 1834 w o d o w a n o w P e te rs b u rg u o k r ę t te n , m a ją c y 16 to n w y ­ po rn o ści. P o s ia d a ł on w g ó rn e j części ś ró d o k rę c ia je d e n w ła z , zaś po jego bo­

k a c h d w ie w ie ż e ; w je d n ą z n ic h w m o n ­ to w a n o p rz y rz ą d w ro d z a ju późniejszego p e ry s k o p u , w d ru g ą zaś — p o d o b n e j d łu ­ gości i r o z m ia r ó w ru rę , d o p ro w a d z a ją c ą o k r ę to w i p o w ie trz e d la d w u n a s tu lu d z i, s ta n o w ią c y c h je g o załogę. O k rę t na pędza­

n y b y ł za po m ocą um ie s z c z o n y c h po obu b u rta c h ło p a te k , p o ru s z a n y c h rę c z n ie na p o d o b ie ń s tw o w io s e ł. U z b ro je n ie o k rę tu

W ilh e lm a B a u e ra z a s łu g u ją na w y ró ż n ie ­ nie. P ie rw s z y s w ó j o k r ę t p o d w o d n y w y ­ b u d o w a ł on w r o k u 1850 i w lu ty m n a ­ stępnego r o k u p r z e p ro w a d z ił w K iło n ii pró b ę z a n u rz e n ia , k tó r a o m a l nie za ko ń ­ c z y ła się tra g ic z n ie , g d y ż c iś n ie n ie w o d y poczęło m ia ż d ż y ć z b y t słabe ś c ia n k i o k rę ­ tu. B a u e ro w i i d w o m je go to w a rzyszo m u d a ło się dro g ą p o m p o w a n ia w y ró w n a ć

sto so w a ł śru b ę o k rę to w ą p rz y napędzie p a ro w y m .

W s z y s tk ie d o tychczaso w e ło d z ie p o d ­ w o dn e (z u w a g i na ic h n ie w ie lk ie ro z m ia ry m ożna je „ ło d z ia m i“ na z y w a ć ) na pędza­

ne b y ły s iłą m ię ś n i lu d z k ic h , co s ta n o w i­

ło ic h sła bą stronę , g d yż szybkość p o r u ­ szanych w io s ła m i lu b ło p a tk a m i ło d z i b y ­ ła b a rd z o nieznaczna. D o p ie ro zastoso­

O k r ę t p o d w o d n y S z ild e r a

ciś n ie n ie , po c z y m u d a ło się im o tw o rz y ć

w ła z i w te n sposób w y d o s ta ć na p o ­ w ie rz c h n ie . „ B r a n d ta u c h e r “ , c z y li „ O g n i­

s ty N u r e k “ 'ja k n a z w a n y b y ł o k rę t), p o ­ zosta ł je d n a k na d n ie .*) N a s tę p n y o k rę t z b u d o w a ł B a u e r w R o s ji, d o k ą d w y je c h a ł

„ D ia b e ł M o r s k i “ B a rie ra

s ta n o w iła m in a , um ieszczona na d łu g im w y ty k u , t j. d rz e w c u s ta n o w ią c y m n ie ja ­ k o p rz e d łu ż e n ie d z io b o w e j je go części.

O k rę t S z ild e ra d z ia ła ł b a rd z o s p ra w n ie i je go tw ó rc a z a m y ś la ł b u d o w a ć dalsze je ­ d n o s tk i podobnego ty p u , je d n a k ż e w y ­ p a d e k — ja k i w y d a r z y ł się w d w a la ta po w y b u d o w a n iu p ie rw s z e g o o k rę tu — w y s ta rc z y ł, b y n a życzenie c a ra zap rze­

stać d a ls z y c h p ra c w t e j d z ie d z in ie . W te n sposób p ra ca i w y n a la z k i S z ild e ra p o s z ły n a m arn e.

W t y m s a m y m czasie w y b u d o w a n o k ilk a o k r ę tó w p o d w o d n y c h w in n y c h k r a ­ ja c h , je d n a k ż e b y ły one du żo m n ie j u d a ­ ne, i d o p ie ro k o n s tru k c je Bawarczyka

po n ie u d a n e j p ró b ie z K ilo n ii, gdzie p rz e ­ stano je go p o c z y n a n ia su b w e n c jo n o w a ć . Ten d r u g i z k o le i o k r ę t p o d w o d n y B a u e ­ ra n a z w a n y „ D ia b łe m M o r s k im “ (S eeteu­

fe l) z d a ł w p ra w d z ie d o brze eg zam in i w y ­ k o n a ł n ie m n ie j, ja k 134 u d a n e p ró b y m a rs z u w z a n u rz e n iu , je d n a k ż e w y p a d e k , ja k i go s p o tk a ł p rz y 135 p ró b ie , p o ło ż y ł k re s d z ia ła ln o ś c i B a u e ra , p o d o b n ie ja k p rz e d n im — S z ild e ra . B a u e r z m a r ł w za­

p o m n ie n iu , ja k w ie lu in n y c h w y n a la z c ó w , że w y m ie n im y t y lk o współczesnego m u J ó ­ zefa Ressela, Czecha k t ó r y p ie rw s z y za­

* ) T r z y d z ie ś c i l a t późn/Lej cd c rę t te n z o s ta ł p r z y p a d k ie m o d n a le z io n y p r z e z n u r k ó w i w y d o ­ b y t y n a p o w ie r z c h n ię .

w a n ie w p o d w o d n y m p ły w a n iu na pę du m ech an iczne go oznaczało w y r a ź n y z w ro t na lepsze, p rz y c z y n ia ją c się do znacznego u le p sze n ia d z ia ła ln o ś c i cora z lic z n ie j te ­ raz b u d o w a n y c h je d n o s te k . P ocząw szy od r o k u 1863, k ie d y A m e r y k a n in A ll s t i t t w y ­ b u d o w a ł łódź, napędzaną m o to re m e le k ­ tr y c z n y m pod w o dą , a m aszyn ą p a ro w ą w m a rs z u na p o w ie rz c h n i (łó dź ta m ia ła je d n a k szereg w a d k o n s tru k c y jn y c h i p ró b z n ią r y c h ło po niecha no ), napęd rę c z n y w y c h o d z i c a łk o w ic ie z uż y c ia . D z ię k i za­

s to s o w a n iu n a p ę d u m ech an iczne go —• o - k r ę t y p o d w o d n e w ch o d zą w re s z c ie na w ła ś c iw ą dro g ę ro z w o ju , u m o ż liw ia ją c ą im sta n ie się p e łn o w a rto ś c io w y m i o k rę ta ­ m i o c e a n ic z n y m i, (co n a je d n o s tk a c h n a ­ w o d n y c h b y ło ju ż podów czas fa k te m d o k o ­ n a n y m ). N ie zosta ło je d n a k jeszcze ro z ­ w ią z a n e z a g a d n ie n ie w y b o r u n a pę du m e ­ chanicznego. ja k to zresztą zobaczyć m oż­

na na p rz y k ła d z ie w y m ie n io n y c h p o n iż e j n a jw y b itn ie js z y c h b u d o w n ic z y c h o k rę tó w p o d w o d n y c h tego ok re s u , w y p r ó b o w u ją - cy c h ró żn e ro d z a je m aszyn.

W r o k u 1864 d w a j F ra n c u z i, a d m ir a ł B u rg o is i in ż y n ie r B ru n , w y b u d o w a li o- k r ę t n a z w a n y ..P lo n g e u r“ (N u re k ). O k rę t te n p o ru s z a n y b y ł s iln ik ie m , k t ó r y d z ia ła ł d z ię k i s p a la n iu sprężonego p o w ie trz a , stłoczonego w 23 b u tla c h pod c iś n ie n ie m 12 a tm o s fe r. P ró b y u ż y c ia tego O krętu nie d a ły je d n a k z a d a w a la ją c y c h r e z u lta ­ tó w , g d yż z n a czn y c ię ż a r b u t li — i ta k ju ż p o w a ż n ie z w ię k s z a ją c y w y p o rn o ś ć o - k r ę tu — u n ie m o ż liw ia ł z a b ra n ie w ię k s z e ­ go zapasu tego p a liw a ; d a le j — s ła b y w s to s u n k u do d u że j w y p o rn o ś c i „ N u r k a “ s iln ik n ie b y ł w sta n ie z a p e w n ić o s ią g n ię ­ cia w ię k s z e j szybkości, w re s z c ie — o k rę t p o z o s ta w ia ł za sobą b a rd z o w id o c z n y ślad

7

(8)

w p o s ta c i w y d o b y w a ją c y c h się z w o d y pę­

c h e rz y k ó w zu żyte g o p o w ie trz a .

W ty m . s a m y m r o k u in ż y n ie r s z w e d z k i N o rd e n fe ld s k o n s tru o w a ł o k r ę t p o ru s z a n y m aszyn ą p a ro w ą w z a n u rz e n iu , a n ie — ja k u p rz e d n io o k r ę t A lls t it t a — n a p o ­ w ie rz c h n i. P o n ie w a ż je d n a k do w y t w a - rz a n ia p a ry , n ie z b ę d n e j do p o ru s z a n ia m as z y n y , p o trz e b n e je s t p a liw o ora z tle n , a s p a la n ie w y tw a r z a d y m , k t ó r y m u s ia ł b y b y ć o d p ro w a d z a n y p rze z k o m in , N o r ­ d e n fe ld w p a d ł n a p o m y s ł z a b ie ra n ia — w s p e c ja ln ie do tego c e lu s k o n s tru o w a n y c h z b io rn ik a c h — p a r y z lą d u . Ilo ś ć te j p a ry , w tło c z o n e j p o d d u ż y m c iś n ie n ie m do z b io rn ik ó w , w y s ta rc z a ła je d n a k t y lk o na 4 g o d z in y , -i to b y ło p o w o d e m d la k tó re g o z a ró w n o ten , ja k i d w a p ó źniejsze o k rę ty N o rd e n fe ld a , zb u d o w a n e na p o d o b n e j za­

sadzie, n ie z n a la z ły n a ś la d o w c ó w . Na p o d k re ś le n ie z a s łu g u je f a k t zasto sow a nia

tw ie rd z o n a prze z a d m ir a lic ję ro s y js k ą ja ­ k o p r o to ty p d a ls z y c h je d n o s te k p rz e z n a ­ czon ych d la r o s y js k ie j m a r y n a r k i w o je n ­ n e j i z a m ó w io n y c h p o d łu g p la n ó w k o n ­ s tr u k c y jn y c h D rz e w ie c k ie g o . B y ły one jeszcze b a rd z ie j u le p szo n e j k o n s t r u k c ji i p o s ia d a ły s p ra w n ie j d z ia ła ją c e i s iln ie js z e s iln ik i e le k try c z n e ora z w ię k s z e a k u m u ­ la to ry , co im u m o ż liw iło osią g n ię cie re ­ w e la c y jn e j — ja k n a ów czesne s to s u n k i

— szybko ści, w yn oszą cej n a p o w ie rz c h n i 15, a w z a n u rz e n iu 10 w ę z łó w ! Jed en z o k r ę tó w D rz e w ie c k ie g o , w y s ta w io n y p rz e ­ zeń n a k o n k u rs ie m ię d z y n a ro d o w y m w P a ry ż u w r o k u 1897, z d o b y ł b e z a p e la c y j­

n ie p ie rw s z ą nagrodę. Zasięg m a k s y m a l­

n y tego o k rę tu w y n o s ił 720 m il m o rs k ic h (c z y li b lis k o 1 300 k ilo m e tró w ), co z u w a ­ g i na ów czesny stan te c h n ik i o k rę tó w p o d w o d n y c h b y ło c y fr ą b a rd z o dużą. R oz­

w ija ją c m etodę B u rg o is i B r u n a D rz e ­

p o w ie rz c h m , zaś e le k try c z n e — pod wodą.

O b o k in ż y n ie r ó w fra n c u s k ic h z w ró c ić n a le ż y ta k ż e u w a g ę n a trz e c h in n y c h , w s p ó łc z e s n y c h D rz e w ie c k ie m u k o n s tr u k ­ to ró w . B y li to Ir la n d c z y k J o h n H o lla n d .

P ie r w s z y o k r ę t p o d w . z n a p ę d e m m e c h a n ic z n y m , z b u d o w a n y p rz e z A l l s t i t t a

p i zez N o rd e n fe ld a po ra z p ie rw s z y o d ­

m ie n n e g o n iż d o tych cza s u z b ro je n ia , a m ia n o w ic ie to rp e d y a u to m a ty c z n e j W h i- teh ead a z a m ia s t d o tychczas u ż y w a n e j m in y .

C oraz lic z n ie js i w y n a la z c y , u c z e n i i k o n s tru k to r z y o k r ę to w i różnyc-n n a ro d o ­ w o ś c i (A n g lic y , A m e ry k a n ie , F ra n c u z i, W ło s i i H is z p a n ie ) p rz y s tę p o w a li do b u ­ d o w y o k r ę tó w p o d w o d n y c h , je d n a k ż e ża­

d e n z w y b u d o w a n y c h w c ią g u d w u d z ie ­ s tu la t, ja k ie u p ły n ę ły od w y b u d o w a n ia p ie rw s z y c h je d n o s te k o na pę dzie m e c h a ­ n ic z n y m , n ie z a s łu g u je n a ta k ą uw agę, ja k o k r ę t D rz e w ie c k ie g o . T e n r o s y js k i in ­ ż y n ie r p o ls k ie g o po ch o d ze n ia *) w y b u d o ­ w a ł w r o k u 1884 o k r ę t n a p ę d z a n y s iln i­

k ie m e le k try c z n y m i do s k o n a le d z ia ła ją ­ cy. O znaczało to d o k o n a n ie no w e go k r o ­ k u n a p rz ó d , g d y ż o k r ę t D rz e w ie c k ie g o s k o n s tru o w a n y b y ł — w p rz e c iw ie ń s tw ie do o k rę tu A lls t it t a (ró w n ie ż — ja k p a ­ m ię ta m y — w yposażonego w s iln ik e le k ­ try c z n y ) — w y ś m ie n ic ie i słu sznie może p re te n d o w a ć do m ia n a p ie rw o w z o ru w sp ó łc z e s n y c h o k r ę tó w p o d w o d n y c h . T y m b a rd z ie j, że n a o k rę c ie ty m — p o s ia d a ją ­ c y m o p ły w o w e k s z ta łty w rz e c io n a — za­

s to s o w a ł D rz e w ie c k i ró w n ie ż p e ry s k o p ,

w ie c k i z b u d o w a ł ró w n ie ż w r o k u 1903 o k rę t p o d w o d n y z je d n o lity m s iln ik ie m do p ły w a n ia n a - i po dw odn eg o. S iln ik ten, n a p ę d z a n y s p rę ż o n y m p o w ie trz e m , u m o ­ ż liw ia ł ro z w in ię c ie szybko ści 11 w ę z łó w n a - i 6 w ę z łó w p o d w o dą , je d n a k ż e z p o ­ w o d u lic z n y c h w a d , k tó r y c h n ie d a ło się usunąć, z o s ta ł zarzucony.

O k r ę t p o d w o d n y D r z e w ie c k ie g o

A m e r y k a n in S im o n L a k ę i R o s ja n in I. G.

B u b n o w .

J o h n H o lla n d , ir la n d z k i n a u c z y c ie l, k t ó r y w y w ę d ro w a ł do A m e r y k i, p rz e ję ty m y ś lą s k o n s tru o w a n ia ś ro d k a do p o k o n a ­ n ia b r y t y js k ie j f lo ty , co w je go p o ję c iu m ia ło u m o ż liw ić o d z y k a n ie prze z I r la n d ię n ie p o d le g ło ś c i, s k o n s tru o w a ł — począw szy od r o k u 1875 — osiem m o d e li p ły w a ją ­ cy c h i o k rę tó w , z a n im w re s z c ie rz ą d a m e­

r y k a ń s k i d o c e n ił je go pracę. Po w y b u d o ­ w a n iu w r o k u 1898 d z ie w ią te g o o k r ę tu — nazw a neg o „ H o lla n d “ — a m e ry k a ń s k a m a r y n a r k a w o je n n a u d z ie liła H o lla n d o ­ w i z a m ó w ie n ia n a b u d o w ę d a ls z y c h je d ­ nostek, p rze zn a czo n ych je d n a k b y n a jm n ie j n ie n a w o jn ę ze z n ie n a w id z o n ą p rze z ic h k o n s tru k to r a W ie lk ą B r y ta n ią . C a ła póź­

n ie js z a flo t a p o d w o d n a S ta n ó w Z je d n o ­ czonych s k ła d a ła się z je d n o s te k ty p u

„ H o lla n d “ i n a w e t do n ie d a w n a w je j s k ła d z ie b y ło k ilk a je d n o s te k dość w ie r n ie n a ś la d u ją c y c h o k rę t ir la n d z k ie g o n a u c z y ­ cie la , u w aża neg o dziś w S ta n a ch Z je d n o ­ czon ych za a m e ry k a ń s k ie g o „ o jc a “ b ro n i

O k r ę t p o d w o d n y „ H o l l a n d “

O k r ę t p o d w o d n y N o r d e n fe ld a

k t ó r y d a ł zaczą tek p ra c o m b a d a w c z y m w d z ie d z in ie po le p sze n ia te j do n ie d a w n a s ła b e j s tr o n y o k r ę tó w p o d w o d n y c h . K o n ­ s tr u k c ja o k rę tu D rz e w ie c k ie g o , z a n u rz a ­ jącego się — p o d o b n ie ja k i in n e je d n o s t­

k i — na zasadzie n a p e łn ia n ia i o p ró ż n ia ­ n ia z b io r n ik ó w b a la s to w y c h , zosta ła za­

* ) J a k o c ie k a w o s tk ę m o ż n a t u p o d a ć n a z w i­

s k o in n e g o k o n s t r u k t o r a o k r ę t ó w p o d w o d n y c h o w ie c k i n ie b y t j e d y n y m P o la k ie m z a s łu ż o n y m w r o z w o ju p o d w o d n e g o p ły w a n ia . W r . 1885 n ie ­ j a k i Z a l iń s k i (m o ż e C a lm s k l? ) z b u d o w a ł w A m e ­ r y c e o k r ę t p o d w o d n y p o r u s z a n y s i ln i k ie m n a f ­ t o w y m .

Ze w sp ó łcze sn ych D rz e w ie c k ie m u k o n ­ s tr u k to r ó w o k r ę tó w p o d w o d n y c h w y m ie ­ n ić trz e b a p rze de w s z y s tk im in ż y n ie r ó w fr a n c u s k ie j m a r y n a r k i w o je n n e j. Z n ic h w y r ó ż n ili się szczególnie: n a c z e ln y k o n ­ s t r u k t o r m a r y n a r k i D u p u y de L ô m e , k t ó ­ r y o p ra c o w a ł p la n y o k rę tu „G y m n o te “ , je g o na stępca G u sta ve Zédé, k t ó r y o k rę t te n w y b u d o w a ł, E m ile B e r t in — tw ó rc a o k rę tu „ M o rs e “ , C la u d e G o u b e t — t w ó r ­ ca m in ia tu ro w e g o o k r ę tu podw odnego, k tó re g o k a d łu b o d la n y z o s ta ł z b rą z u , oraz L a u b e u f, b u d o w n ic z y pierw sze go d w u k a d łu b o w e g o o k r ę tu p o dw odn eg o ś w ia ta . „ N a r v a l“ L a u b e u fa ja k o p ie rw s z y z b u d o w a n y z o s ta ł n a zasadzie um ieszcze­

n ia ta n k ó w b a la s to w y c h poza zasa dn iczym k a d łu b e m , w k t ó r y m z n a jd u ją się p o m ie ­ szczenia z a ło g i, u z b ro je n ie ora z m a s z y n y o k rę tu . W o d ró ż n ie n iu od zasadniczego, w e w n ę trz n e g o k a d łu b a , k a d łu b z e w n ę trz ­ n y n ie b y ł n a c is k o trw a ły , g d y ż po n a p e ł­

n ie n iu go w o d ą w to k u z a n u rz a n ia o k rę tu c iś n ie n ie z e w n ę trz n e i w e w n ę trz n e n a je ­ go b la c h y w y r ó w n y w a ło się. K a d łu b te n z a p e w n ia ł o k r ę to w i lepsze k s z ta łty o p ły ­ w o w e , z w ię k s z a ją c e je go stateczńość na p o w ie rz c h n i w o d y . N apę d „ N a r v a la “ s ta ­ n o w iły s iln ik i n a fto w e podczas m a rs z u na

p o d w o d n e j. Z a ró w n o d z ie w ią ty , ja k i d z ie s ią ty (1901 r.) o k r ę t H o lla n d a b y ły je d n o s tk a m i je d n o k a d łu b o w y m i, u z b ro jo ­ n y m i w w y r z u tn ie to rp e d o w e i na pę dza­

n y m i m o to re m e le k try c z n y m i n a fto w y m . S im o n L a k ę b y ł ró w n ie ż p e w n ego r o ­ d z a ju fa n a ty k ie m , choć ź ró d łe m teg o f a ­ n a ty z m u n ie b y ły p o b u d k i ta k szlachetne ja k te, k t ó r y m i k ie r o w a ł się H o lla n d .

O k r ę t p o d w o d n y C la u d e G o u b e ta

L a k ę b y ł — je ś li się m ożn a ta k w y ra z ić

— u ro d z o n y m w y n a la z c ą , k t ó r y całe swe ż y c ie p o ś w ię c ił n a p ra c e w d z ie d z in ie w y ­ n a la z k ó w te c h n ic z n y c h . O p a te n to w a ł ic h

<5

(9)

o k o ło d w u s tu , z czego ponad p o ło w ę z za­

k re s u b u d o w n ic tw a o k r ę tó w p o d w o d n y c h i p o dw odn eg o ra to w n ic tw a (m. in . s k o n ­ s tr u o w a ł k o m o rę ra to w n ic z ą , k tó r a s ta ła się w z o re m d la p ó ź n ie js z y c h d zw o n ó w , p rze zna czonych do ra to w a n ia załóg zato­

p io n y c h o k r ę tó w p o d w o d n y c h ). P asja w y ­ nalazcza L a k e ‘a b y ła b a rd z o k o szto w n a , to te ż w ie c z n ie m u s ia ł p o s z u k iw a ć on p r o ­ te k to ró w , k tó r z y b y fin a n s o w a li jego p o ­ cz y n a n ia . K ie d y r y w a liz a c ja z H o lla n d e m o u z y s k a n ie z a m ó w ie n ia d la m a r y n a r k i a m e ry k a ń s k ie j z a k o ń c z y ła się d la L a k e ‘a n ie p o m y ś ln ie , choć je go „ P r o te c to r “ g ó ro ­ w a ł p o d w ie lu w z g lę d a m i n a d „ H o lla n ­ d e m “ (m. in . w ie lk o ś c ią i lepszą b u d o w a

7.

u w a g i na zasto sow a nie d w u k a d łu b o w e j k o n s tru k c ji), L a k e s p rz e d a ł go rz ą d o w i ro s y js k ie m u i w y je c h a ł do R o s ji. T a kże i ta m je d n a k — p o d o b n ie ja k p ó ź n ie j w N iem czech, A u s t r ii, A n g lii i z n o w u A m e ­ ry c e — d z ia ła ln o ś ć je go n ie p rz y n io s ła ta ­ k ic h ow ocó w , ja k pra ce in n y c h w sp ółcze s­

n y c h w y n a la z c ó w , k tó r y c h p rz e w y ż s z a ł in w e n c ją i ró ż n o ro d n o ś c ią z a in te re s o ­ w a ń *), a w e w ła s n y m s w y m p rz e k o n a n iu ta kże i zd o ln o ś c ia m i. S p rz e d a n y R o s ji

* ) L a k ę r o z w a ż a ł .ró w n ie ż w y b u d o w a n ie p o d ­ w o d n e g o f r a c h to w c a , a ¡ta k ż e b u d o w o O k r ę tu p o d w o d n e g o , k t ó r y b y ¡m ó g ł p r z e m ie r z a ć w o d y a r k ty c z n e , p ły n ą c p o d lo d e m . J u ż w ¡ro k u 1898, p o e k s p e d y c ji N a n s e n a n a s t a t k u „ F ir a m “ , L a k ę o p r a c o w a ł ta k ii p r o j e k t , p r z e d ło ż y ł g o p ó ź n ie j p o d c z a s ¡p o b y tu w R o s ji, je d n a k ż e b e z s k u t k u . P r o j e k t te n o d ż y ł p o p ie r w s z e j w o j n ie ś w ia t o ­ w e j, g d y L a k ę n a w ią z a ł to onjtafct z W lilk im s e m , a p ó ź n e j u c z e s t n ic z y ł w p r z e b u d o w ie o k r ę t u p o d w o d n e g o „ 0 - 1 2 “ , n a ¡ k tó r y m WliJMinis m i a ł — p ły n ą c .pod lo d e m — d o t r z e ć d o b ie g u n a ! P ró b a ta je d n a k ni.e ¡p o w io d ła s ię .

„ P r o te c to r “ n ie z o s ta ł w czasie w o jn y z Ja p o n ią u ż y ty , p o do bn ie, ja k i k ilk a d a l­

szych, w y b u d o w a n y c h w e d łu g p la n ó w L a k e ‘a o k rę tó w .

W czasie swego p o b y tu w R o s ji L a k ę z e tk n ą ł się z p ro fe s o re m B u b n o w e m , k tó ­ r y —• choć nie u w a ż a ł się, ja k L a k ę , za n a jw y b itn ie js z e g o k o n s tru k to r a o k rę tó w p o d w o d n y c h na ś w ie c ie — m ó g ł się je d ­ n a k poszczycić le p s z y m i n ie je d n o k ro tn ie w y n ik a m i. D o w o d z iło to , że ro s y js k a m y ś l m o rs k a i b u d o w n ic tw o o k rę to w e b y ły podów czas p rz o d u ją c e n ie t y lk o w d z ie ­ d z in ie o k r ę tó w n a w o d n y c h (w y s ta rc z y tu w y m ie n ić n a z w is k a a d m ir a łó w P opow a i

O k r ę t p o d w o d n y B u b n o w a

M a k a ro w a oraz in ż y n ie r ó w T ito w a i K r y ­ lo w a ), a le i p o d w o d n y c h , zw łaszcza że o- b o k D rz e w ie c k ie g o i B u b n o w a w y m ie n ić m ożna b y n a z w is k a d a ls z y c h k o n s tru k to ­ ró w , a zw łaszcza N a le to w a , K o s te n k ę i R y b a k o w a , tw ó r c ó w p ie rw sze g o na ś w ię ­ cie po dw odn eg o sta w ia c z a m in , „ K r a b a “ .

W y b u d o w a n y w r o k u 1903 na je d n e j z b a łty c k ic h sto c z n i o k rę t B u b n o w a osią­

g n ą ł re k o rd m a rs z u w z a n u rz e n iu , p rz e ­ b y w a ją c p o d w o d ą 36 g o d z in (!), z czego 26 w b u r z liw e j pogodzie. T e n w y ją tk o w o d łu g i o k re s z a n u rz e n ia u m o ż liw io n y zo­

s ta ł p ra w d o p o d o b n ie p rz e p ro w a d z e n ie m w e w n ę tr z u o k rę tu pro cesu chem icznego oczyszczania p o w ie trz a ź d w u tle n k u w ę gla .

C z y te ln ik może p o m y ś li, że w ś ró d te j p le ja d y k o n s tru k to r ó w o k rę tó w p o d w o d ­ n y c h X I X w ie k u , k tó r y c h b y ło k ilk u d z ie ­ sięciu, a z k tó r y c h w y m ie n io n o n a jw y b it ­ n ie js z y c h (a ta k ż e i tych., k tó r y c h p r o je k ­ ty z a s łu g iw a ły n a w z m ia n k ę z uwagi_ na o ry g in a ln o ś ć k o n c e p c ji), n ie b y ło a n i je d ­ nego p rz e d s ta w ic ie la p a n u ją c e j podówczas n a m o rza ch W ie lk ie j B r y ta n ii. W rz e c z y ­ w is to ś c i ta k n ie je st, b o w ie m n a lic z y ć m ożn a k ilk u n a s tu A n g lik ó w — k o n s tr u k ­ to r ó w o k rę tó w p o d w o d n y c h z po w yższe­

go okre su. Rzecz le ż y w ty m , że d z ia ła l­

ność ic h n ie w y d a ła zna c z n ie js z y c h w y n i­

k ó w i p rze szła niep ostrzeżen ie . W ie lk ie j B r y t a n ii n ie zależa ło zresztą na ro z w o ju te j b r o n i i jeszcze w sto la t po c y to w a ­ n y c h prze z nas u p rz e d n io s ło w a c h a d m i­

ra ła J e rv is a o ś w ia d c z y ł p o g a rd liw ie P ie r ­ w s z y L o r d A d m ir a lic ji, G oshen: „ O k r ę ty p o d w o d n e są b ro n ią słabego n a m o rz u p rz e c iw n ik a “ . N ie m ia ło to o c z y w iś c ie ża­

dnego w p ły w u na ro z w ó j b r o n i p o d w o d ­ n e j i d a ls z y b ie g w y p a d k ó w , w w y n ik u k tó r y c h o k r ę ty p o d w o d n e s ta ły się ju ż w to k u p ie rw s z e j w o jn y ś w ia to w e j je d n ą z p o d s ta w o w y c h b r o n i w w o jn ie m o rs k ie j,

(d o k o ń c z e n i» ’ w n - r z e n a s tę p n y m )

V MORSKIEGO S A S I A D A - Z A GRANICA POKOJU

Zwycięstwo A rm ii Radzieckiej nad hitleryzmem, a następ­

nie konsekwentna, pokojowa polityka ZSRR, umożliwiła narodo­

wi niemieckiemu usunięcie źródła agresji — władzy junkierstwa, kapitalistycznych karteli przemysłowych i klik i military stycznej.

Na bazie tych przeobrażeń naród niemiecki, na czele ze swymi najlepszymi synami ■ — antyhitlerowskimi bojownikami podzie­

mia z szeregów KPD, mógł przejąć władzę od radzieckich władz okupacyjnych i włączyć się świadomie do wielkiego obozu po­

koju, na czele którego stoi Związek Radziecki.

W dziejach Polski po raz pierwszy zaistniał fakt, że za­

chodnia granica Kraju przestała dzielić dwa narody. Granica pokoju na Odrze i Nysie łączy dziś naród niemiecki z narodem polskim we wspólnym celu budowania lepszej przyszłości mas pracujących. Zawarte w dn. 8 czerwca br. w Warszawie układy między Rzeczypospolitą Polską, a Niemiecką Republiką Demo­

kratyczną są tego widomym dowodem — na przekór wszelkim knowaniom anglo-amerykańskich podżegaczy wojennych, usi­

łujących w tym czasie uczynić z Niemiec Zachodnich bazę no­

wej agresji.

P ojęcie „Niemiec na morzu"

kojarzyło się często i ko­

jarzy niejednokrotnie do­

tąd — z obrazem cesarskiej lub faszystowskiej „Kriegs­

marine“, z haniebnymi wyczy­

nami junkierskich, a później hitlerowskich oficerów — do­

wódców okrętów, ze sprawami

„lebensraumu“, dążeń kolo­

nialnych i kuciem im periali­

stycznych sloganów w typie

„Grossdeutschland zur See“...

Prasa nasza wiele uwagi po­

święciła ostatnio rew izjoni­

stycznym próbom odradzenia niemieckiej m arynarki u w y ­ brzeży „Trizonii“, co pod o- pieką anglo - amerykańskiego kapitału przybiera niepokoją­

co realną formę. Za mało sta­

nowczo mówi się zaś o osiąg­

nięciach naszego morskiego sąsiada za granicą pokoju — o osiągnięciach Niemieckiej Re­

publiki Demokratycznej.

Nic dziwnego, że czujność nakazywała nam żywe śledze­

nie wydarzeń morskich na te­

renie „władzy“ marionetko­

wego „rządu“ z Bonn takich np. jak postanowienia układu petersberskiego odnośnie od­

budowy zachodnio - niemiec­

kiej floty handlowej. Nic też dziwnego, że tematy te były dla nas bardziej atrakcyjne, niż zagadnienia systematycznej odbudowy gospodarki m or­

skiej w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Pomimo tego jednakże — fakt, żeśmy nega­

tywnemu naszemu stanowisku wobec rewizjonistycznych za­

kusów Schumacherów i Ade- nauerów nie przeciwstawili do­

statecznie pozytywnego nasta­

wienia do pokojowej i tw ó r­

czej pracy na odcinku mor­

skim. żeśmy mówiąc o rozbu­

dowie zachodnio - niemieckiej floty pełnomorskiej nie pamię­

tali o rozbudowie floty rybac­

kiej Niemieckiej Republiki Demokratycznej, żeśmy pisali tylko o Hamburgu, Bremie i Lubece, gdy można było pisać również o Wismarze, Rostocku i Sassnitz, fa k t ten stanowi o- czywiste niedociągnięcie. N a ­ prawić je musimy wzmożonym zainteresowaniem osiągnięcia­

mi naszego demokratycznego sąsiada zza Odry i Nysy.

Zanim rozpoczniemy prze­

gląd poszczególnych dziedzin gospodarki morskiej Niemiec­

kiej Republiki Demokratycz­

nej, zdać sobie musimy spra­

wę czemu, względnie komu o- na służy. Najlepszą na to od­

powiedź daje fragment usta­

wy o wykonaniu planu gospo­

darczego na rok 1950, przew i­

dujący w dziedzinie rybołów­

stwa „zapewnienie ustalonej w planie rozbudowy jednostek rybackich (Iugrów), tak aby

podwyższyć w roku 1950 w y ­ sokość połowów do 50 000 ton“.

Plan przewiduje dalej „poczy­

nienie odpowiednich kroków, by nowowybudowane jednost­

ki zaopatrzyć na czas w od­

powiednio wyszkolone załogi oraz wyposażyć w niezbędne urządzenia“.

Tych kilkanaście słów mówi wszystko. M ów i o tym, że głó­

wnym hasłem niemieckiej gos­

podarki morskiej jest w obec­

nym okresie współpraca w po­

kryciu krajow ej produkcji środków żywnościowych. M ó­

w i dalej, że przewidziano co trzeba zrobić, aby zadanie to osiągnąć: przez wyszkolenie załóg dla nowobudowanych je ­ dnostek oraz wyprodukowanie wszelkich urządzeń niezbęd­

nych do sprawnego funkcjono­

wania tych statków. Znaczy to, że w oznaczonym okresie wybuduje się, wyposaży w najlepsze urządzenia oraz ob­

sadzi wyszkolonymi załogami

taką ilość statków, aby zakre­

ślony na rok 1950 plan poło­

wów został wykonany. I — przede wszystkim — znaczy to, że gospodarka morska słu­

żyć ma podniesieniu dobroby­

tu mas pracujących, służyć ma sprawie pokoju, nie zaś. jak przed wojną, czy obecnie jesz­

cze pod „opieką“ anglo - ame­

rykańskich podżegaczy wo­

jennych, grupce rodzimych i zagranicznych kapitalistów.

*

Już dotychczasowe osiągnię­

cia w rozbudowie wschodnio - niemieckiej floty rybackiej są gwarancją, że wszelkie plany zostaną osiągnięte, jeżeli nie wydatnie przekroczone. A pla­

ny te i tak są zakrojone na wielką skalę. I tak np. z po­

czątkiem wiosny bieżącego ro­

ku państwowa flotylla w Sass­

nitz liczyła 68 jednostek, zaś do końca roku ma wzrosnąć do 185 jednostek! W prawdzie do służby weszło już kilkan a­

ście nowych statków, kutrów i łodzi rybackich, w tym p ierw ­ sze z 25 zaplanowanych na bieżący rok Iugrów, jednakże mimo to do końca roku trze­

ba jeszcze niemal podwoić stan obecny. W jednym tylko kwietniu weszło do służby 16 nowych jednostek rybackich, wybudowanych na różnych stoczniach Wschodnich N ie ­ miec, zarówno w nadmorskich ośrodkach portowych, takich jak Rostock, Stralsund, W is­

m ar czy Sassnitz, ja k też i na stoczniach śródlądowych w Brennenburgu nad Hawelą, w Magdeburgu - Rothensee oraz w Berlinie. W arto tu jeszcze dodać, że nowe lugry, jakie pod koniec kwietnia w ypłynę-

(d o k o ń c z e n lie n a s t r . 22)

Cytaty

Powiązane dokumenty

czam jednak, że jego sprawę da się załatw ić pom yślnie.. S tan ęli wreszcie chłop cy nad brzegiem

Będziemy jeszcze lepiej przygotowywać się do zaszczytnego obowiązku służby w Wojsku Polskim, by w pełni stać się godnymi pięknej tradycji Odrodzonego Wojska

K iedy dziesięciotonowa lichtu- ga opróżniała się i druga zaczęła podsuwać się na jej miejsce, schodziliśmy do ładowni trymo- wać sól. Pracowaliśmy

Cztery pozostałe ścigacze niemieckie ostrzeliwały się tymczasem wzajemnie z takim zapałem, że ani się spostrzegły, k ie ­ dy zuchwały sprawca tego

Szczególnie ważne jest planowanie w dziedzinie przeładunków. Dopiero gdy się spojrzy na port i jego pracę, cyfra ta zaczyna nabierać realnych kształtów. Szczecin

na winda wybiera liny, a kiedy włok znajduje się przy burcie statku, ryby uwięzione w sieci wypływają z nią na powierzchnię wody. Załoga musi spieszyć się z

T aka sobie nieduża, biedna wieś... Masz te ra z

Stąd przenosi się do Warszawy i znów jest na posterunku spółdzielczym w Związku Kooperatyw Robotniczych.. Okres ten to okres najgorętszej pracy organizacyjnej