• Nie Znaleziono Wyników

Rola Niemców w pogromach - Kostiantyn Klymowycz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rola Niemców w pogromach - Kostiantyn Klymowycz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KOSTIANTYN KLYMOWYCZ (KLIMOWICZ)

ur. 1922; Torczyn k. Łucka

Tytuł fragmentu relacji Rola Niemców w pogromach Zakres terytorialny i czasowy Torczyn; II wojna światowa

Słowa kluczowe Torczyn; Pojednanie przez trudną pamięć. Wołyń 1943; II wojna światowa; Niemcy; rzeź wołyńska

Rola Niemców w pogromach

Późniejsze wydarzenia stały się strasznymi wydarzeniami dla Polaków i Ukraińców. Ta niepotrzebna polityczna zagrywka – Niemiec świetnie się znał na polityce. Wiedział, do jakiego punktu strzelać. Od razu jak tutaj przyszedł, zorganizował w Torczynie policję ukraińską. Naczelnikiem policji mianował Waliensziusa – Niemca, który świetnie znał ukraiński i polski język. Ale on nie był miejscowy, bo miejscowych Niemców tu wtedy nie było – w [19]39 roku zabrali ich stąd. Niemiec, Witger ich zabrał, tak że nie został ani jeden. A ten naczelnik co zaczął robić? – zaczął szczuć Polaków na Ukraińców i odwrotnie: „Patrzcie, jak was, Ukraińców, uciskają!”. Minął rok. Jednej nocy zamienił policję. Walinszius przedstawia drugą kompanię – polską policję. „To sobie myśleliście, że przychodziliście do domu? – Przychodziliśmy. – Zabieraliście to? – Zabieraliśmy. – Teraz my was...” – już zaczęła się zemsta. Pamiętam taki przypadek. Pasłem wtedy krowy z ojcem, a tam na Rakowszczyznie mieszkali Lubomirscy i Lebedewiczowie. Lubomirskich cztery rodziny, Lebedewiczów – dwie. I widzimy: idą Polacy. Słyszymy – strzelanina.

Ojciec wtedy woła: „Dziecko, uciekajmy stąd!”. Ci Polacy, zgodnie z zarządzeniem, szli pod niemieckim dowództwem. Zgonili ich wszystkich do stodoły, rozstrzelali i spalili. Polacy Ukraińców. To był mniej więcej [19]43 rok, bo w ‘44. Polacy porobili placówki, były jeszcze punkty sprzeciwu, ale nie było już tej rzezi. Drugiej nocy patrzysz – już banderowcy pobili Polaków. Ci tych, a ci tamtych. Wtedy nazywano ich, a i teraz tak się ich niesłusznie nazywa – „banderowcami” – ale nie można powiedzieć, że to Bandera nimi kierował i szedł na te [akcje]. Znajdowali się tacy sługusy, którzy wykonywali tę robotę. I szczucie narodu na naród zrodziło tę nienawiść. A straty – mam na myśli straty z jednej i z drugiej strony – są prawie jednakowe, przynajmniej tu w Torczynie i okolicach.

Zamordowali jedną z torczyńskich rodzin: Mozdrzeckich, a tam zamordowali jeszcze cztery rodziny Lubomirskich i Lebedewiczów. Ale nie wszystkich ruszali! Myślę, że ci na

(2)

pewno byli w coś zamieszani. A może wyróżniali się, rządzili pozostałymi. Tam było dwanaście ukraińskich rodzin. A zostały trzy czy cztery, m.in. zostali Poliszczucy, została rodzina Krewskich z Bujanów. U nich nikogo nie ruszyli, przeszli obok i już. A cel i zadanie jakie było? – To był punkt polityczny. Tego się nie rozgłaszało i tak to zostało... Może gdzieś w archiwum jest powiedziane, jaki był cel tego ataku, ale ja tego powiedzieć nie mogę.

Moim zdaniem to wszystko zaczął Niemiec. Bo gdyby Niemiec nie naszczuł mnie [Ukraińca] na was [Polaków], to bym was nie ruszył – nie miałbym za co. Tak samo was na mnie: gdyby nie naszczuł, to co do mnie macie? Przecież pole mamy po sąsiedzku, pogospodarowaliśmy po trzydzieści, czterdzieści, pięćdziesiąt lat, karczowaliśmy te lasy razem, mieściliśmy się – co my do siebie mamy? Tym bardziej, że dużo było mieszanych rodzin. Myślę, że to była jedynie państwowa zagrywka, umyślne szczucie, żeby zniszczyć oba narody i zetrzeć je z powierzchni ziemi, żeby ich nie było. Myślę, że taki właśnie był jedyny cel. Ale nie chcę się wypowiadać za innych.

Tak samo [ma się kwestia] Żydów – czemu oni czepili się Żydów? Myślę, że z jednego powodu: to był mądry naród, który stawiał sprzeciw Niemcom. Wszyscy Żydzi pracowali, co do jednego. Handlowali, zajmowali się produkcją. A produkcją czego? – Tego, czego potrzebowało wtedy gospodarstwo. W Torczynie były krawczynie – szyły, inni wozy robili, kuli brony, płużki robili itd. To Żydzi się u nas, w Torczynie tym zajmowali. Podstawowe narzędzie pracy to przecież było narzędzie dla gospodarstwa i Żydzi z tego żyli. I jeszcze handlowali. Dla przykładu tutaj obok, za rzeką, po lewej stronie, gdzie teraz holding wybudowali – tam mieszkał Żyd Mojszi Mejer. Jak zaczynają się żniwa, on postanawia:

„Centner pszenicy przyjmuję po osiem złotych”. Chcesz – dawaj, nie chcesz – nie. Ludzie pooddają. Przychodzi nowy rok – ludzie zaczynają nabywać zboże, ale już po 12 złotych płacą Żydowi. Taką mieli komercję.

Data i miejsce nagrania 2012-07-17, Torczyn

Rozmawiał/a Jurij Matuszczak

Transkrypcja Aleksandra Cybulska

Redakcja Elżbieta Zasempa

Prawa Copyright © Stowarzyszenie Panorama Kultur; Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam taką sytuację, jeszcze byłem małym dzieckiem, może cztery lata miałem, może pięć: poszliśmy do pańskiego sadu po jabłka, na jabłonie. Był taki panek – mówili

Gdyby nie było tutaj tego oddziału, to tego Walinsziusa banderowcy by zabrali już w ‘43 roku, jak napadli na Torczyn.. Bo banderowcy napadli na Torczyn w ’43 roku,

Chata księdza była dość przestronna i z tej chaty w [19]39 roku, jak przyszły już wojska radzieckie, zrobili szkołę, klasy początkowe, czyli klasy 1-4.. Miejsce wokół

Tam oni przecież też system mieli trochę inny, bo to zbrojenie, a tutaj były hale montażowe, ale to była produkcja, do nas szły przecież wielkie, ogromne ilości tych zegarków.

Obojętnie, gdzie klient kupił, czy był tam gdzieś nad morzem, kupił zegarek, była podpisana umowa z przedsiębiorstwem – były sklepy te GS-owskie, WZGS-owskie, jak wykupili

Kiedy Niemcy wycofali się ze wsi, to myśmy siedzieli razem z panią Działoszyńską i jej dziećmi w polu kukurydzy, a nad nami latały czerwone pasy katiusz.. Straszliwie się bałam,

To tak ta beczka stała pod dachem, bo to już było lato przecież, żeby to po kapuście namoczyć, bo to czuć te kapustę kiszone, i jak ona się odważyła.. Ale

Posłali mnie do jakiegoś lekarza, żeby go wysłać, żeby wyzwolić wujka – ja przychodzę do tego pana, a on mówi, że go dzisiaj zabili, wzięli go, wszystkich tych