• Nie Znaleziono Wyników

Wyjść poza tekst : literatura wobec tradycji i rzeczywistości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wyjść poza tekst : literatura wobec tradycji i rzeczywistości"

Copied!
308
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Wyjść poza tekst Literatura wobec tradycji

i rzeczywistości

(4)
(5)

Wyjść poza tekst

Literatura wobec tradycji i rzeczywistości

pod redakcją

Szymona Piotra Kukulaka i Józefa Olejniczaka

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego • Katowice 2016

(6)

Marek Piechota

Recenzent Andrzej Zieniewicz

Publikacja dofinansowana przez Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego ze środków na finansowanie działalności statutowej w 2016 roku oraz przez Instytut Nauk o Literaturze Polskiej im. Ireneusza Opackiego

Uniwersytetu Śląskiego

(7)

Spis treści

Wprowadzenie. O drogach poza tekst (Szymon Piotr Kukulak i Józef Olejniczak)  /  7

Literatura wobec tradycji

Piotr Aleksander Kowalczyk

Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii (ponad)narodowej w Nie trzeba głośno mówić Józefa Mackiewicza  /  13

Sandra Trela

„Skłócona spoistość” – romantyczna tradycja czy modernistyczny bunt?

W kręgu poetyki Jacka Malczewskiego  /  49 Julia Śliwińska

Sztuka a społeczeństwo. Model społeczno-krytyczny w działaniach subwersywnych  /  63

Pisarze wobec pisarzy

Szymon Piotr Kukulak

Długi cień. Proza Jacka Dukaja wobec twórczości Stanisława Lema w perspektywie rozwoju techniki i ewolucji gatunku  /  77

Paweł Marciniak

„Ostatnią stronicę bez trudu dopowiem”. Pastisz (?) jako forma porachunku, czyli o Jacka Kaczmarskiego kompromitowaniu tradycji  /  97

Anna Grochowska

Kisiel katolicki vs. Czerwona Polewka. Porachunki w Domu Literatów  /  117

(8)

Literatura wobec rzeczywistości

Radosław Pulkowski

Którędy poza tekst? Literatura, rzeczywistość, Sebald, Houellebecq, Knausgård  /  139

Katarzyna Olczak

Ucieczka od rzeczywistości w dramatach i autobiografii Janusza Głowackiego  /  161

Paulina Potasińska

Warszawa jako „miejsce autobiograficzne”. Zastosowanie narzędzi geopoetyki do analizy dokumentów osobistych  /  177

Wstyd za literaturę

Piotr Zając

Wstyd za literaturę – wstęp  /  193 Marta Olejniczak

W-czytanie. (O)Szukanie. Rzeczywistość i literatura: Masłowska, Bator, Hugo-Bader  /  201

Miloš Mijatović

Jak zaangażować literaturę w rehabilitację kolaboranta?  /  233 Literaturoznawstwo wobec realnego

Paulina Urbańska

Gry z Kafką. Fenomen praktyk literaturoznawczych (na przykładzie recepcji twórczości Franza Kafki w Polsce)  /  251

Szymon Piotr Kukulak

Operacja „Spinacz”. Ucieczka Stanisława Lema z domeny literatury i kto w niej pomagał  /  265

Piotr Aleksander Kowalczyk

Między etyką, polityką a poetyką. Ideologiczne nadużycia w interpretacjach prozy realistycznej  /  277

Indeks nazwisk  /  293 Summary  /  301

(9)

Wprowadzenie O drogach poza tekst

Zamysłem niniejszego tomu jest przedstawienie kilku możliwych perspektyw na uchwycenie zagadnienia związków, jakie – w bar- dzo szerokim sensie – łączą literaturę i rzeczywistość. Książka zbie- ra teksty doktorantów czterech uniwersytetów: Uniwersytetu Ślą- skiego, Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, dla których bazę stanowiły pomysły zaprezentowane i dyskutowane wspólnie na dwóch konferencjach literaturoznawczych – Rozrachunki, pora- chunki, obrachunki (w Krakowie w 2014 roku) i Wstyd za literaturę (w Katowicach w 2015 roku). Spotkania w takim formacie organi- zowane są rokrocznie od kilkunastu lat i wcześniej już owocowały publikacjami, z których ostatnią, jaka poprzedza tę książkę, był tom Mapy świata, mapy ciała. Geografia i cielesność w literaturze pod redak- cją Aleksandry Jastrzębskiej z 2014 roku (z kolei będący pokłosiem spotkań w Warszawie i Poznaniu w latach 2012 i 2013). Tematem, który łączył ze sobą dwie przywołane powyżej konferencje – tj. kra- kowską i katowicką – były właśnie związki (choć odmiennego typu) literatury z rzeczywistością. Tak ukierunkowanym badaniom po- święcono zatem niniejszą książkę.

W pierwszych dwóch częściach tego tomu zebrano próby odpo- wiedzi na pytanie, dlaczego i w jaki sposób literatura odnosi się sama do siebie. Autorzy tekstów otwierających książkę analizują dzieła wybranych twórców właśnie pod kątem sposobu, w jaki prze- twarzają i dyskutują oni z nurtami i ideami, jakie ich poprzedzały.

(10)

W pierwszej części – Literatura wobec tradycji – znajdują się szkice na temat zarówno kultury ojczystej – tj. dzieł Józefa Mackiewicza w kontekście tradycji narodowej (tekst Piotra Aleksandra Kowalczy- ka) czy Jacka Malczewskiego wobec romantyzmu (artykuł Sandry Treli), jak i obcej (tekst Julii Śliwińskiej, sytuujący twórczość grupy Electronic Disturbance Theater wobec szerszego zjawiska haktywi- zmu i nieposłuszeństwa obywatelskiego).

Szkice zebrane w drugiej części książki – Pisarze wobec pisa- rzy – kontynuują tę eksplorację wewnętrznych powiązań w łonie samej literatury, ale w zawężeniu do relacji pomiędzy pojedynczy- mi twórcami. Przedstawiono tu – w kontekście pojedynczych dzieł lub ich szerszego korpusu – przykłady dyskusji, jaką poprzez czas toczą poeci i prozaicy z ostatniego ćwierćwiecza ubiegłego stule- cia z dawniejszymi mistrzami: sposób, w jaki Jacek Dukaj odnosi się w swej prozie fantastyczno-naukowej do spuścizny Stanisława Lema (tekst Szymona Piotra Kukulaka), zaś Jacek Kaczmarski – do Adama Mickiewicza (artykuł Pawła Marciniaka). Ostatni szkic za- mieszczony w tej części tomu opisuje przykład relacji odmiennej, bo pozaliterackiej i pomiędzy dwójką twórców sobie współczesnych (tekst Anny Grochowskiej o trudnej kohabitacji Stefana Kisielew- skiego z Adamem Polewką w krakowskim Domu Literatów w la- tach stalinizmu).

Kolejna część niniejszego tomu – Literatura wobec rzeczywistości – podąża tropem zarysowanych wyżej związków pomiędzy litera- turą i rzeczywistością pozatekstową. Fakt, że literatura wydaje się coraz częściej owe związki podkreślać, może skłaniać do rewizji postmodernistycznej diagnozy o zasadniczej odrębności obu tych królestw, a w efekcie – do refleksji nowego typu nad prozą współ- czesną, jak dzieje się to w tekście, jaki otwiera tę część książki (Radosław Pulkowski analizuje w nim – pod zarysowanym ką- tem – prozę Georga Sebalda, Michela Houellebecqa i Karla Ovego Knausgårda). Autorzy kolejnych tekstów w tej części tomu badają w podobnym kontekście (tj. wyjścia przez literaturę poza siebie, w obszar rzeczywistości) uwikłania literatury w szeroko rozumia- ne przestrzenie miejskie: nowojorską (Polowanie na karaluchy i Anty- gona w Nowym Jorku, czytane przez Katarzynę Olczak jako celowo

(11)

Wprowadzenie. O drogach poza tekst 9 zniekształcony zapis amerykańskiej przygody Janusza Głowackie- go) i warszawską (opisywaną przez Paulinę Potasińską przez pry- zmat biografii Jeremiego Przybory, Agnieszki Osieckiej, Marka Hłaski, Jarosława Abramowa-Newerlego i Marka Nowakowskiego).

Następny segment książki – poświęcony już związkom literatu- ry z tym, co pozaliterackie – otwierają trzy teksty, przyjmujące za punkt wyjścia zjawisko szeroko rozumianego wstydu za literaturę (zarysowane przez Piotra Zająca w tekście wprowadzającym) i na- rzucającą się potrzebę poszukiwania w niej śladów rzeczywistości (wychodzące z takich pozycji odczytania Marty Olejniczak trzech dzieł najnowszej prozy polskiej: Między nami dobrze jest Doroty Ma- słowskiej, Ciemno, prawie noc Joanny Bator i Długiego filmu o miło- ści. Powrotu na Broad Peak Jacka Hugo-Badera). Wreszcie mowa jest o roli literatury w przepracowaniu wstydliwych tematów w pa- mięci zbiorowej (tekst Miloša Mijatovicia poświęcony ocenie kola- boracyjnego rządu serbskiego, zawartej w Timor mortis Slobodana Selenicia).

Ostatnia grupa tekstów w niniejszym tomie dotyczy już nie lite- ratury, lecz literaturoznawstwa, a dokładniej – roli, jaką odgrywają w procesie recepcyjnym przedsądy odbiorcy (często o korzeniach pozaliterackich). Sproblematyzowane tu zostaje zarówno zjawisko przemiany dominujących odczytań danego dzieła z biegiem lat (eg- zemplifikowane zestawieniem Pauliny Urbańskiej trzech sukcesyw- nych interpretacji prozy Franza Kafki w Polsce), jak i kwestia uwa- runkowania owej przemiany paralelną ewolucją wizerunku danego twórcy w rzeczywistości pozatekstowej (tekst Szymona Piotra Ku- kulaka o współudziale krytyków i badaczy prozy Stanisława Lema w przeistoczeniu się tego ostatniego z pisarza w filozofa). Wreszcie poruszona zostaje kwestia warunków wstępnych uprawiania kryty- ki literackiej i problem błędów w sztuce (krytyka Piotra Aleksandra Kowalczyka partykularnych odczytań Buntu rojstów Józefa Mackie- wicza i Zgreda Rafała Ziemkiewicza).

Jeżeli istotnie jest tak, jak chcą niektórzy autorzy tekstów ujętych w tomie – że literatura na naszych oczach coraz bardziej otwiera się na rzeczywistość przekształcającą się powoli w jej główny punkt odniesienia – można mieć nadzieję, że przynajmniej część z posta-

(12)

wionych w tej książce pytań i diagnoz okaże się z czasem pionier- ska i stanie się w przyszłości ważnym przyczynkiem dla dalszych badań literaturoznawczych. Tym serdeczniej zachęcamy zatem do lektury.

Szymon Piotr Kukulak i Józef Olejniczak

(13)

Literatura wobec tradycji

(14)
(15)

Piotr Aleksander Kowalczyk

Uniwersytet Warszawski

Epopeja samobójstwa

Wizerunek Polaków i kwestii (ponad)narodowej w Nie trzeba głośno mówić

Józefa Mackiewicza

Stwierdzenie, że zarówno ostatnia powieść Józefa Mackiewicza, jak i jej autor zajmują w literaturze polskiej miejsce osobne, nale- ży już do kategorii truizmów. O ile jednak zdołano nakreślić jego oryginalną pozycję w roli publicysty i myśliciela politycznego1, za- rysować panoramę syntez historiozoficznych, o tyle kwestią nie do końca zbadaną pozostaje przedstawienie jego prozy jako efektu określonego planu artystycznego2. Wileński artysta pozostał boha- terem licznych książek i opracowań (w większości poświęconych politycznym aspektom jego prozy), często entuzjastycznych, prob- lemem jednak pozostaje wprowadzenie jego postaci – i myśli – do

1 Zob. W. Bolecki: Ptasznik z Wilna: o Józefie Mackiewiczu. (Zarys monograficzny).

Kraków 2007 – tu zwł. fragment Nowoczesność Mackiewicza; J. Goćkowski: „Lewa wolna”, czyli „Nie trzeba głośno mówić”. Światopogląd kontrrewolucjonisty. Pułtusk 2008.

2 Pierwszą książką poświęconą Mackiewiczowi od strony poetologicznej była praca magisterska Adama Fitasa Model powieści Józefa Mackiewicza (Lublin 1996), interesująca poznawczo, ale nie wolna od rozpoznań dyskusyjnych (jak rady- kalne oddzielenie Drogi donikąd od czterech następnych powieści, mających być zbudowanymi wobec jednolitego modelu). Najlepszą jak dotąd analizę decyzji oraz wyborów pisarskich prozaika przynosi ze sobą studium Wacława Lewan- dowskiego Józef Mackiewicz. Artyzm, biografia, recepcja (Londyn 2000).

(16)

ogólnego dziedzictwa literatury polskiej3. Zaczątki tego procesu można dostrzec już w paradoksach recepcji. Druga książka pisarza (a debiut faktyczny, jeśli chodzi o reakcję czytelników), wybór re- portaży Bunt rojstów (1938) był pozycją zamierzoną na prowokację, demaskacją i polemiką z zafałszowaną wizją obszarów określanych przez administrację II RP jako „Kresy”. Napisana w dwunastym roku rządów sanacji, recenzowana w jawnie cenzurowanej prasie, spotkała się przede wszystkim z ciepłym przyjęciem, wpasowała się w opozycyjny nastrój inteligencji4.

Debiutancka powieść, Droga donikąd (1955) została doceniona jako dzieło literackie (także o wartości świadectwa), choć najważniejsze recenzje mniej lub bardziej bagatelizowały pojawiające się w niej koncepcje polityczne5. Opublikowany w tym samym roku, przekła-

3 Kwerenda podręczników i opracowań szkolnych przeprowadzona przez Grzegorza Eberhardta na potrzeby książki Pisarz dla dorosłych. Opowieść o Józefie Mackiewiczu (Warszawa 2010) pokazuje brak lub szczątkowość informacji o pro- zaiku na poziomie popularnym. W obecnej podstawie programowej dla liceum Drodze donikąd udało się trafić na listę proponowanych lektur obowiązkowych.

Dokument można ściągnąć ze strony https://gwo.pl/strony/298/seo_link:podstawa -programowa-nauczania-jezyka-polskiego, tam informacja na s. 45.

4 Bunt rojstów był tylko niewielkim wykrojem z kilkunastoletniej przedwo- jennej działalności Mackiewicza jako publicysty i reportażysty, noszącej pewne cechy misji. Pełniejszy obraz tamtego pisarstwa przynoszą obszerne tomy Dzieł wydane przez Kontrę, Bulbin z jednosielca (2001), Okna zatkane szmatami (2002), częściowo także Nudis verbis (2003). Przerwanie kariery autora jako reportera te- renowego i przeobrażenie go w analityka i komentatora wydarzeń politycznych to jeden z bardziej frapujących fragmentów jego biografii. Tom reportaży, wyso- ko ceniony we współczesnej recepcji i uważany za „książkę-matkę” dla przyszłej epiki (por. W. Bolecki: Ptasznik z Wilna…), został napisany przed doświadcze- niem okupacji sowieckiej, mającej, moim zdaniem, definitywne znaczenie forma- cyjne dla Mackiewicza jako prozaika. W Sprawie mordu katyńskiego (pierwsze wy- danie w przekładzie niemieckim w 1949, publikacja oryginału polskiego w 2009),

„narracyjnej” wersji Zbrodni katyńskiej w świetle dokumentów wyraźnie widać już zaczątki przyszłej techniki powieściopisarskiej, czemu zamierzam poświęcić osobne opracowanie.

5 Zob. M.K. Pawlikowski: Droga do piekła. „Wiadomości” 32/1955; W.A. Zby- szewski: Nagroda Nobla. „Kultura” 10/1955; C. Miłosz: Proszę uszanować Wilnianina.

„Kultura” 12/1955; przedruk wszystkich w: Józef Mackiewicz i krytycy. Antologia tekstów. Red. M. Zybura. Łomianki 2009, s. 63–84.

(17)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 15 dany na języki obce, tekst Zbrodnia w dolinie rzeki Drawy („Wiado- mości” nr 43/1955), opisujący dokonane przez Anglików wydanie członków oddziałów kozackich walczących w szeregach III Rzeszy w ręce sowieckie, stał się podstawą Kontry (1957), również życzliwie przyjętej przez krytykę emigracyjną. O powodzeniu książki zade- cydowała także specyficzna optyka czytelników: napisanie i wyda- nie pozycji o takim charakterze nie byłoby możliwe w ówczesnej Polsce, ale też i sam temat wzbudziłby o wiele większe kontrower- sje, nie tylko wśród czynników oficjalnych. Emigranci spojrzeli na Kozaków przede wszystkim jako na pełnoprawne, niczym Polacy czy Bałtowie, ofiary układu jałtańskiego. Powieść, w której nie ma żadnego polskiego bohatera, jak chyba żadna inna autorska pozy- cja beletrystyczna spełniła pozaliterackie założenia pisarza, w tym wypadku wzbudzenie empatii i współczucia, przekraczających nie tylko granice narodowe, ale nawet pamięć o historycznych zaszłoś- ciach. W przypadku Lewej wolnej (1965) recepcja ułożyła się już wy- raźnie dwutorowo, rozdzielając wartość artystyczną od koncepcji historycznej. Epicka wizja wojny polsko-bolszewickiej w licznych partiach dokumentalnych, porównując ze sobą siły stron konfliktu w poszczególnych etapach walk, przekonuje, iż Polacy mieli dwu- krotną szansę całkowitego rozbicia Sowietów. Sugeruje także, że ta- kie rozwiązanie byłoby prawidłowe, ale pozostało straconą szansą:

Siła zbrojna światowej rewolucji rozpadała się w oczach. Spełniała się przepowiednia generała Weyganda, który już na podstawie oceny zwy- cięstwa pod Warszawą powiedział 21 sierpnia w wywiadzie udzielo- nym paryskiej L’Information:

„Jeżeli wojskowe kierownictwo polskie zechce w pełni i zupełności wy- zyskać odniesione zwycięstwo, jestem absolutnie pewny, że armia bol- szewicka przestanie wkrótce odgrywać jakąkolwiek rolę”.

Jeżeli zechce w pełni i zupełności wyzyskać…6.

Wielkie zwycięstwo okazało się porażką polityczną i fundamen- tem dwadzieścia lat późniejszej katastrofy. Z takim obrazem w całości nie zgodził się żaden z krytyków. Przeciwnicy ideowi Mackiewicza

6 J. Mackiewicz: Lewa wolna. Powieść. Londyn 2012, s. 455–456.

(18)

opublikowali książkę W obronie prawdy historycznej (1966), pokłosie tak samo zatytułowanej konferencji naukowej, gdzie prozaikowi za- rzucono, pomimo używania w twórczości języka polskiego, faktycz- ną „rosyjskość”, a konkretnie „białorosyjskość” sposobu myślenia.

Istotnie, rosyjscy antykomuniści są w powieści przedstawieni jako ofiary polskich decyzji politycznych. Samobójstwo jednego z tych bohaterów, Pawła Zybienki, wiernego sojusznika armii Piłsudskiego, stanowi ponurą kodę akcji. Ponadto narrator powieściowy tak samo bez idealizacji opisuje błędy i krótkowzroczność „białych” genera- łów, czyniąc ich współodpowiedzialnymi klęski. Bardzo poważnym nieporozumieniem byłoby jednak szukanie u powieściopisarza kon- kretnych sympatii narodowych, czy tym bardziej odsądzanie go od czci jako rzekomego „wyrzutka” polskości. W Lewej wolnej znajduje się jeden z kluczowych, niezbędnych dla zrozumienia całościowej (tj. artystyczno-ideowej) myśli prozaika, fragmentów:

– […] są trzy rodzaje patriotyzmu. Patriotyzm narodowy, patriotyzm doktryny i patriotyzm pejzażu. Narodowy interesuje się tylko ludźmi zamieszkującymi dany pejzaż, ale nie pejzażem. Doktrynalny, ani ludź- mi, ani pejzażem, tylko zaszczepieniem doktryny.

Dopiero patriotyzm pejzażu […] obejmuje całość, bo i powietrze, i lasy, i pola, i błota, i człowieka jako część składową pejzażu. […] Na przy- kładzie: narodowi patrioci, na przykład, dla nich największe szczęście ludzkości, żeby jak najwięcej ludzi mówiło koniecznie tym samym ję- zykiem, ale broń Boże nie innym. Albo gdzie na rynku stał kościół, postawić cerkiew. Albo: gdzie stała cerkiew, postawić przekoniecznie kościół. Zębami gotowi ściany szarpać. […] czy włoski barok, czy bi- zantyjska kopuła, i minaret, i synagoga, tak samo należą do pejzażu jak jezioro, czy rzeka, czy rynek, przy którym stoją. I czapki, które zdej- mują ludzie wchodząc do świątyni, czy właśnie nie zdejmując. A ty jak wszystkim wronom każesz krakać pod batutę, i liście na drzewach przykroisz w jeden wzór, to co zostanie z pejzażu? Jadę, ot w pocho- dzie i przypominam: znałem takiego malarza-patriotę. Ach, powiadał on, jak ja nienawidzę tych rosyjskich brzóz i topoli w motywach! Ja bym, powiada, wyrąbał u nas wszystkie brzozy i topole. No i wyrąbał.

Odłożył pędzel, wziął siekierę do ręki. I dysz tu świeżym powietrzem7.

7 Ostatnie zdanie to być może aluzja (pisarza, nie jego bohatera) do Pieśni o Ojczyźnie Wasyla Lebiediewa-Kumacza z filmu Cyrk (1936) Grigorija Aleksan- drowa ze słowami „Nie znam takiego drugiego kraju / Gdzie tak swobodnie

(19)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 17 – No, a doktrynalny patriotyzm?

– To samo. Tylko narodowi chcą bądź co bądź przystroić jeszcze na- ród. A ci, już tylko maszynę8.

Przedstawione powyżej rozumowanie stanowi punkt wyjścia do sposobu określania przez pisarza własnej tożsamości, a co za tym idzie, także własnego sposobu widzenia interakcji między narodami.

W rozumieniu Mackiewicza jego przynależność narodowa nie za- mykała się tylko w identyfikacji z grupą etniczną, jej językiem, oraz tradycją historyczno-kulturową. Czuł się obywatelem wielonarodo- wej społeczności, połączonej wspólnymi dziejami, koegzystencją oraz położeniem geograficznym. „Czysto” polska świadomość na terenach byłego Wielkiego Księstwa („koroniarski” punkt widzenia) musiałaby doprowadzić do uznania siebie za de facto kolonizatora wśród podporządkowanych narodów. Obserwacje napięć narodo- wych na terenach Litwy historycznej posłużyły powieściopisarzowi do wysnucia wniosków na temat destrukcyjnej siły nacjonalizmów.

Jeżeli Mackiewiczowska tożsamość jako Polaka w obrębie wspólno- ty (w żadnym wypadku Polaka „z Kresów”) nie jest zaakceptowana i zrozumiana, rzetelny opis jego dzieł nie będzie możliwy9.

człowiek oddycha [дышит, dyszyt – P.A.K.]”. Satyryczne odwołanie do Mistrza i Małgorzaty w Nie trzeba głośno mówić udowadnia, że takie zabiegi nie były obce Mackiewiczowi (zob. J. Mackiewicz: Dzieła. T. 8: Nie trzeba głośno mówić. Powieść.

Londyn 1993, s. 333).

8 J. Mackiewicz: Lewa wolna…, s. 416–417.

9 Znany jest fakt, iż pisarz padał ofiarą ataków paszkwilanckich zarówno ze strony autorów komunistycznych, jak i emigracyjnych. Teksty pisane z ewiden- tną intencją złej woli należą już do przeszłości, lecz artykuł Izabeli Surynt Dzika kraina bagien i rojstów. O konstrukcjach Wschodu w reportażach Józefa Mackiewicza (umieszczony w tomie Józef Mackiewicz (1902–1985). Świadek „krótkiego stulecia”.

Studia i materiały. Red. M. Zybura, K. Ruchniewicz. Łomianki 2013, s. 41–71) udo- wadnia, iż błędy interpretacyjne mogą doprowadzić do istotnych wypaczeń po- staci pisarza jako człowieka. Tekst napisany z pozycji krytyki postkolonialnej nie tylko zarzuca reportażyście tworzenie z perspektywy koroniarskiej i katolickiej, co jest sprzeczne z licznymi jego artykułami (sam Mackiewicz wyznawał w do- datku prawosławie), ale przyjmuje dosyć dowolne interpretacje poetologiczne, sygnały tekstowe dezautomatyzacji literackiej uznając zawsze za wyraz protek- cjonalizmu wobec przedmiotu opisu. Kilkadziesiąt lat po „wyłączaniu” powieś-

(20)

Nie trzeba głośno mówić stanowi ukoronowanie quasi-cyklu po- wieściowego, którego tematem są dzieje Europy Wschodniej (zwł.

Wielkiego Księstwa) w pierwszej połowie XX wieku. Ukoronowa- nie faktyczne, chociaż skupia się na wydarzeniach chronologicz- nie wcześniejszych niż opisane w Kontrze. Autor ogniskuje się na odtworzeniu najważniejszego dla swoich czytelników, jak i całej historii stulecia, wydarzeniu. Wnosi w temat nie tylko oryginal- ną, osobistą perspektywę, ale i próbę epickiego opracowania te- matu w dwojaki sposób: przez przedstawienie zdarzeń fikcyjnych, mających oddać w sposób artystyczny prawdę o danym momen- cie dziejowym, jak i prezentację (nie odżegnującą się w formie od prozy literackiej) materiału dokumentalnego, podejmującego temat obecny marginesowo nie tylko w literaturze polskiej, ale także obu (zachodniej i sowieckiej) dominujących podówczas narracjach dotyczących II wojny światowej. Pisarz przedstawił bowiem kon- flikt dwóch totalitaryzmów jako czas montowania niejednorodnego frontu antykomunistycznego.

W sensie dosłownym dzieło stanowi swobodną kontynuację Dro- gi donikąd. „Niektóre osoby z tamtej powieści grają w tej główną rolę; o innych nieraz się wspomina”10. Najważniejsze nie są jed- nak powiązania fabularne, a kontrastowa wizja dwóch odmien- nych okresów. Sowiecka okupacja części terytorium byłej II RP oraz państw bałtyckich była dla pisarza przełomowym (ale także i przeoczonym) momentem w historii, pierwszą próbą działania systemu komunistycznego poza jego ojczyzną. Tak podsumowuje to doświadczenie największy w dziele wróg sowietyzmu, Tadeusz Zakrzewski:

Dotychczas tysiące ludzi zastanawiało się nad fenomenem bolszewi- ckim, patrząc nań bądź to z okien turystycznego wagonu, bądź z ła- grów i katorg. Znaliśmy zarówno straszną nędzę tamtego życia, jak jego tak zwane osiągnięcia: fabryki, stachanowszczyzny, znaliśmy ciopisarza z własnego narodu przez konserwatywną część emigracji stał się on przedmiotem niesprawiedliwej krytyki prowadzonej z biegunowo odwrotnych pozycji. W obu przypadkach dużą rolę odegrała faktyczna nieznajomość atako- wanych koncepcji.

10 J. Mackiewicz: Nie trzeba głośno mówić…, s. 7.

(21)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 19 wykresy, statystyki, doktryny, teorię i praktykę w granicach Związku Radzieckiego. Jednej rzeczy nie znaliśmy dotychczas, jedna tylko dzie- dzina leżała nie w zasięgu naszego doświadczenia, a jedynie w kręgu luźnych hipotez i przypuszczeń, właśnie najważniejsza dla całego nie- sowieckiego świata, ta: „Co się stanie, gdy pewnego ranka machina bolszewicka wystąpi ze swych granic i zetknie się ze starym, wolnym światem? Jakie formy przybierze wtedy jej akcja i jakie formy – reakcja wolnych ludzi?”. Oto było pytanie, na które nikt przed rokiem 1939 nie mógł dać odpowiedzi. I oto dziś na pytanie to odpowiedzieć możemy my. Spójrz, co się dzieje wokół! Wszystko się rozkłada, rozpada, całe narody przeistaczają się w miąższ, w gówno!11.

Wieloznaczny tytuł pierwszej powieści był metaforą niemożliwo- ści „dostosowania się”, zachowania normalnego życia w warunkach stalinizmu. Podjęta przez Tadeusza walka okazuje się krótkotrwa- ła i bezskuteczna, ale klęskę ponoszą także kolaboranci z nowym ustrojem. Okupacja niemiecka to z kolei także rzeczywistość rzą- dząca się osobnymi prawami, ale nie uniemożliwiająca tak total- nie możliwości oporu jak komunistyczna. Wręcz przeciwnie, dzię- ki ciągłym walkom konspiracyjnym prowadzonym z wielu stron (przykładem Ukraińcy działający jednocześnie przeciw Niemcom, Sowietom i Polakom) wśród żołnierzy dochodzi do pojawienia się zjawiska swoistego upojenia konfliktem. Wojna jest także czasem pełnego rozkwitu uczuć narodowych wśród członków wieloetnicz- nej wspólnoty. Za rządów sowieckich pochodzenie mieszkańców Wielkiego Księstwa straciło poważniejsze znaczenie, skoro połą-

11 Idem: Dzieła. T. 1: Droga donikąd. Londyn 1993, s. 115. Mackiewicz, aby unik- nąć skojarzeń dydaktycznych w monologach swoich postaci, wywody takie, jak zacytowany powyżej, dostosowuje do rytmu języka mówionego i wzbogaca elemen tami z różnych rejestrów stylistycznych. O ile w publicystyce przedwo- jennej, często o charakterze interwencyjnym, zdarzało mu się pisać w sposób otwarcie emocjonalny (acz oczywiście nie wulgarny), o tyle jego pisarstwo po- wojenne w tej dziedzinie jest wyraźnie zdystansowane uczuciowo, w najdrama- tyczniejszych fragmentach wykorzystujące najwyżej ponurą ironię albo sarkazm.

Partie powieściowe, gdyby je chcieć porównywać z odpowiednimi fragmentami autorskich artykułów prasowych, wykazują zatem znaczne różnice w formal- nym opracowaniu tematu (nie zawsze też, o czym wspominam w tekście głów- nym, takie przełożenie ma sens z powodu autonomii kreacyjnej powieściowych postaci).

(22)

czeni byli wspólnym położeniem ofiar totalitarnego systemu, nie- przywiązującego uwagi do narodowości. Teraz każda wspólnota zamienia się w osobną stronę konfliktu, chcącą swoje interesy rea- lizować kosztem pozostałych. Walczący między sobą wyrwali się ze stagnacji, aby olbrzymim wysiłkiem, czasem nawet z elementami autentycznego poświęcenia, doprowadzić w końcu do sytuacji, gdy ponownie zagarnięci zostaną przez Związek Sowiecki. Polakom przypada rola wyjątkowa. „Dobry Polak […] to taki, któremu mniej chodzi o Polskę, a więcej o pobicie Niemców”12 – stwierdza zjadli- wie rosyjski emigrant Rogożin. Wskazane są tutaj dwa powszechne błędy nacjonalizmu: nienawiść jako główny powód do działania, oraz krótkowzroczność prowadząca do destrukcji własnych celów.

W polskim przypadku dochodzi dodatkowo specyficzny stosunek do Anglii i Sowietów.

Nie trzeba głośno mówić jest także kontynuacją Kontry, jeśli chodzi o temat wojennego oporu antykomunistycznego, we wcześniejszej książce nakreślony szkicowo i skupiający się na Kozakach z armii Własowa. W ostatniej powieści partie dokumentalne tworzą małą monografię wszystkich ważniejszych oddziałów z Azji i Wschodniej Europy. Zostają także ideowo rozwinięte wątki ze Sprawy pułkowni- ka Miasojedowa, skupiającej się na pokazaniu, jak prywatne życie po- wieściowych bohaterów zostaje zniszczone przez procesy polityczne rozumiane jako symboliczne znaki rodzącego się XX wieku: połą- czenie zbrodni w imię „racji stanu” z potrzebą zaspokojenia opinii publicznej. Swoiście pojmowany Mackiewiczowski liberalizm (przez Włodzimierza Boleckiego nazwany wręcz „antypolitycznym”13) domagał się takiej organizacji systemu politycznego, aby nie inge- rował on w życie osobiste obywateli. Z tym założeniem wiązały się takie konsekwencje jak bezwarunkowe potępienie komunizmu jako największej możliwej formy rządów antyliberalnych, czy pew- na atencja dla carskiej Rosji, w której pomimo odgórnego systemu nierówności społecznych i braku wolności słowa istniała, zdaniem

12 Idem: Nie trzeba głośno mówić…, s. 374.

13 W. Bolecki: Antypolityczny antykomunista. Sylwetka ideowa Józefa Mackiewicza.

W: Józef Mackiewicz i krytycy…, s. 509–525.

(23)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 21 pisarza, możliwość personalnej samorealizacji14. Wojna w wyda- niu dwudziestowiecznym staje się zaś całościowym zamachem na suwerenność jednostki nie tylko przez totalitarną naturę walczą- cych reżimów, ale także przymus (pod karą ostracyzmu, czy nawet śmierci) bezkrytycznego dołączenia do narodowego „wysiłku pa- triotycznego”, niezależnie od tego, czy jego przywódcy mają rację, czy nie. Finałowa powieść stanowi wreszcie dopełnienie Lewej wol- nej, historii o początkach państwa sowieckiego, które mogło powstać, ponieważ bolszewicy jako jedyna z walczących stron realizowała swe cele, myśląc globalnie, a nie lokalnie. Sowieci z roku dwudzie- stego zazwyczaj umiejętnie wygrywali ambicje narodowe swoich wrogów, tak, by przeciwnicy stanęli przeciwko sobie. Dwadzieścia lat później średnie i małe narody (a także Niemcy) nie będą nawet potrzebowały zbytniej „pomocy” komunistycznej, by się wzajemnie wyniszczyć. Front wschodni drugiej wojny to realizacja przewidzia-

14 „Rosja carska była państwem stanowym. Nie tyle państwem niesprawied- liwości społecznej – (bo w przeliczeniu na dzisiejsze czasy łatwiej w nich było nieraz o sprawiedliwość, niż w późniejszych demokracjach) – ile wielkiej nierów- ności społecznej. Dzieliła się wewnątrz nie na narody, a na warstwy społeczne.

W ten sposób Polak, ale szlachcic, miał w niej większe prawa od Rosjanina, ale chłopa, mieszczanina, czy kupca. […] oni to [Polacy – P.A.K.] byli panami całą gębą u siebie w kraju, a nie urzędnik rosyjski. Oni rozjeżdżali poszóstnym po- wozem, gdy urzędnik trząsł się urzędową furmanką. Oni wychodzili z gabinetu gubernatora, gdy urzędniczyna czekał w pokoju. Oni popijali starki we włas- nym domu, gdy nasłanemu z Rosji gorodowemu, co najwyżej przez pokojówkę, raczono wysłać kieliszek monopolki do kuchni; bo do »paradnych drzwi« nawet i z powinszowaniem świątecznym nie ośmielił się dzwonić. Wystarczy przejrzeć rocznik nominacji oficerskich przed rokiem 1914, ażeby się przekonać, że roi się od szlacheckich nazwisk polskich […], a odsetek ich gwałtownie maleje w pie- chocie zwykłej armii, gdzie miejsca zarezerwowano dla Popowych, Pietrowych, Iwanowych…”. J. Mackiewicz: Ostatnie dni Wielkiego Księstwa. „Kultura” 4/1960, s. 123–124. http://kulturaparyska.com/download/index?f=attachments/79/e0/4d031 61292dcfa7ce762a7946c5caeafc1229c96#page=60 (dostęp: 17.12.2014). „Gdyby jed- nak istniała [w 1918 roku – P.A.K.] teoretycznie możliwość przeprowadzenia ja- kiegoś idealnego referendum wśród mas ludności, i zapytania każdego na ucho, czego najbardziej by pragnął, przypuszczalnie 85% odpowiedziałoby: «Powrotu carskiej Rosji»”. Idem: Wtrącenia do przekroczonego czasu… „Kultura” 9/1965, s. 48.

http://kulturaparyska.com/download/index?f=attachments/4b/2a/532f1b2c353ab8 ca7bdefc957807480eab824cf6#page=19 (dostęp: 17.12.2014).

(24)

nej dwie dekady wcześniej przez jedną z postaci katastrofy dzie- jowej15. Z kolei w początkowych partiach Nie trzeba głośno mówić dużą rolę odgrywa Romuald Ławrynowicz, rodowity mińszczanin, kombatant wojny polsko-bolszewickiej i były oficer POW, którego postawa z „dawnych czasów, mniej zaplutych niż dziś”16, prowadzi do śmierci. Dzieło jest pod względem techniki pisarskiej bardziej też zbliżone do Lewej wolnej niż do którejkolwiek z wcześniejszych powieści. W tym punkcie chodzi zwłaszcza o panoramiczne rozry- sowanie akcji, oraz dużą rolę materiału dokumentalnego, opisanego tym razem jednak subtelniej i powiązanego mocniej z artystycz- nym stylem narracji.

Bardzo ważnym z punktu historycznoliterackiego faktem są am- bicje poznawcze dzieła, będącego jedną z niewielu w polskiej prozie prób tak całościowego zarysowania II wojny światowej, przy tym najprawdopodobniej jedynym, który nie traktuje perspektywy ro- dzimej jako dominującej. Wystarczy porównać ją z innymi szeroko nakreślonymi powieściami podejmującymi ten sam temat. Pokolenie (1951) Bohdana Czeszki opisywało czteroletnie dzieje okupacyjnej Warszawy z punktu widzenia członków komunistycznego ruchu oporu. Zawiera przy tym wiele treści socrealistycznych (głównie paszkwilancki portret konspiracji akowskiej, pojawia się także wą- tek obrony kłamstwa katyńskiego), lecz wznawiana była aż do koń- ca lat osiemdziesiątych (propagandowe ujęcie tematyki wojennej w literaturze raziło mniej niż portrety współczesności). „Warszaw- ską” (acz z pewnym rozszerzeniem perspektywy w ostatnim tomie) powieścią byli także Kolumbowie rocznik 20 (1957) Romana Bratnego, tym razem poświęconą członkom AK. Ukazanie szczerego patrioty- zmu młodych żołnierzy łączyło się z krytyką politycznej i dowód- czej warstwy organizacji (acz z innych, niż u Mackiewicza, pozycji).

Także w kreśleniu realiów rzeczywistości tuż po wojnie pozwolono sobie na pewną niejednoznaczność, acz ze wskazaniem, że drogą najbardziej owocną była akceptacja PRL. Ideologicznie książka sta- nowiła przejście od ściśle monofonicznej narracji stalinowskiej do

15 Zob. J. Mackiewicz: Lewa wolna…, s. 502.

16 Idem: Nie trzeba głośno mówić…, s. 126.

(25)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 23 próby przedstawienia państwa komunistycznego jako kolejnego etapu w dziejach Polski, do rozwoju którego powinni się przyczy- nić wszyscy obywatele, nawet ci ze środowisk niegdyś obcych albo wrogich „władzy ludowej”. Te dwie próby obce są Mackiewiczowi na różne sposoby: jako dzieła popierające, lub usprawiedliwiające komunizm, skupiające się na polskim doświadczeniu, te zaś wiążą- ce z rejonami dla Polaków rdzennymi etnicznie. Wizja w Nie trzeba głośno mówić jest więc nie tylko najbardziej kompleksowa, ale wyróż- niająca się oryginalnością podejścia na tle pozostałych prób syntezy.

Książka, będąca ostatnią autorską wypowiedzią w dziedzinie be- letrystyki, charakteryzuje się także dużym nasyceniem tekstu indy- widualnymi cechami stylu, nierzadko wręcz spotęgowanymi wobec wcześniejszej twórczości.

Recepcja dzieła niejako ustawiła wizerunek pisarza w ogólniej- szych opracowaniach poświęconych problematyce zeszłowiecznej literatury. Pozytywne reakcje podsumował tytuł recenzji Pawła Starzeńskiego („Wiadomości” 49/1969): Arcydzieło. Najsilniejszą od- powiedzią negatywną była uchwała XI Zjazdu Delegatów Koła AK w Londynie potępiająca prozaika za poglądy wyrażone w jego dziele.

Dwa lata później, na fali wydarzeń związanych z wydaniem powie- ści, Mackiewicz został jednocześnie kawalerem emigracyjnego orde- ru Polonia Restituta, jak i bohaterem paszkwilanckiej broszury Pod pręgierzem, po raz kolejny pomawiającej go o kolaborację z nazistami.

Zwolennicy, jak i zdecydowani wrogowie powieści mieli wspólną ce- chę: skupienie się na dziele jako na tekście historyczno-politycznym, a nie artystycznym. Najbardziej oskarżycielski wątek, jaki dało się z niego wyciągnąć, krach polityki wschodniej II RP podczas wojny, był możliwy do zaakceptowania dla części publicystyki emigracyj- nej, także odmitologizowanie polskiej konspiracji nie kłóciło się ze szkołą trzeźwego i krytycznego myślenia o historii najnowszej, jakie promowane było przez wydawcę pozycji, Jerzego Giedroycia.

Zakończenie prozatorskiej kariery przez Mackiewicza w tym mo- mencie, książką, która przede wszystkim (jeżeli wierzyć reakcjom krytyków) zrobiła wrażenie na czytelnikach za sprawą indywidu- alnego podejścia do żywo dyskutowanego momentu dziejowego, sprawiło, iż na autora zaczęto patrzeć głównie jako na twórcę lite-

(26)

rackich świadectw wieku. Pisarza interesującego, kontrowersyjnego, ale nadal najczęściej pojmowanego przez pryzmat treści publicy- stycznych, jakich można dopatrzyć się w jego powieściach. Dopro- wadziło to do pewnych nieporozumień interpretacyjnych, obniżają- cych wartość czynnika estetycznego tej prozy.

Przede wszystkim epika Mackiewicza nie prezentuje się w posta- ci zaangażowanych powieści z tezą, ani w formie monofonii. Wąt- pliwości w tym zakresie (przyjmując najprostszy odbiór czytelni- czy) budzi fakt, iż dzieła pisarza zawierają wiele sporów ideowych, a część argumentów padających podczas dyskusji zostaje sfalsyfiko- wana w toku akcji. Ogólnie rzecz biorąc, deklaracje ideowe padające w dialogach można podzielić na trzy rodzaje:

– sprawdzone (pozytywnie lub negatywnie) w następujących po nich zdarzeniach;

– poświadczone w tekstach publicystycznych jako zgodne (lub nie) z poglądami autora;

– nieweryfikowalne w żaden sposób.

Stwierdzenia z tej pierwszej grupy pisarz stara się weryfikować za pomocą jedynego środka, dzięki któremu dzieło literackie może się zbliżyć do prawdy obiektywnej: przez przywołanie faktów hi- storycznych. Powieści jego, z racji wiedzy autora, są zapisem auten- tycznych postaw prezentowanych przez mieszkańców Wielkiego Księstwa w określonych momentach historycznych, także tych, któ- re okazały się nietrafne nie wskutek chęci fikcyjnego narratora, lecz działań, jakie zaszły w prawdziwym świecie. Gdy Mackiewicz pisze:

„Przedstawienie tych zdarzeń w powieści nie ma na celu narzucania czytelnikowi jakiejkolwiek »tezy«, bądź podejmowania »polemiki politycznej«. Jest wyłącznie próbą opisania tego, co było”17, daje do zrozumienia, że wątki z zakresu historii politycznej widzi przede wszystkim jako temat literacki. Oczywiście, skomponowanie dzie- ła na zasadzie ciągłej sprzeczki autorskiego porte-parole z ideowymi adwersarzami i skonstruowanie dalszej akcji na zasadzie wykaza- nia wyłącznie pomyłek wrogów nadal dałoby efekt dzieła jedno- znacznie nacechowanego, nawet mimo odwoływania się do faktów.

17 J. Mackiewicz: Nie trzeba głośno mówić…, s. 7.

(27)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 25 Jednakże takiej intencji przeczy kształt książek Mackiewicza. Lewa wolna wzbudziła wątpliwości ze względu na przypisanie niektórym postaciom świadomości uważanej w powszechnym mniemaniu za anachroniczną, oraz umieszczenie w partiach narratorskich jedno- znacznych sugestii. O wiele lepiej pod tym względem została przy- jęta następna powieść, w której postacie nie przewidują przyszłości z dwudziestoletnim wyprzedzeniem i dyskutują nad rozwiązaniem problemów politycznych za pomocą propozycji (nie: pewnych prze- pisów) do dzisiaj nieweryfikowalnych. Można doszukiwać się tutaj pokrewieństwa z gorącymi debatami społecznymi, zaprzątającymi bohaterów Balzaca, Prusa czy intertekstualnie przywoływanego przez autora Kontry Dostojewskiego. U wszystkich wymienionych pisarzy obszary ideowego niedopowiedzenia były na tyle znaczą- ce, iż stali się oni klasykami prozy realistycznej, nie tendencyjnej, nawet pomimo stosowania w niektórych przypadkach metody we- ryfikacji poglądów przez akcję. Od XIX-wiecznego pisarstwa dzieli omawianego autora cały ciężar doświadczeń historycznych, które Mackiewicz podnosi do rangi różnicy cywilizacyjnej. Klasycznym pozycjom realizmu: Wojnie i pokojowi Tołstoja oraz Nędznikom Hugo nie przeszkadzała instytucja narratora auktorialnego, służącego do wygłaszania autorskich sądów wartościujących. Narrator Nie trzeba głośno mówić jest (także w porównaniu z Lewą wolną) o wiele bardziej zdystansowany i niejednoznaczny. Przytaczanie przez niego fak- tów obiektywnych ma charakter demonstracyjnie rzeczowy (częste wyliczenia liczbowe), natomiast komentarze do nich są najczęściej gorzkie i ironiczne, jak gdyby ukazujące niechęć do mechanizmów wielkiej polityki miażdżącej jednostki oraz tragikomiczny wymiar katastrofy dziejowej, możliwy często przez głupotę i nieudolność osób decyzyjnych. (Stąd też zresztą silny antydeterminizm histo- rycznej wizji.)

Dwa przykłady, oto pierwszy:

Dawno temu, 16 lipca 1941 roku, powiedział Hitler: „Nigdy nie można dopuścić do tego, aby ktokolwiek inny nosił przy sobie broń, jak tylko Niemiec”. W roku 1944 nosił ją każdy. Głównie broń niemiecką18.

18 Ibidem, s. 468.

(28)

Drugi, kończący dłuższy fragment poświęcony autentycznemu, nierozwiązanemu morderstwu jednego z możliwych przywódców rosyjskiej armii kontrrewolucyjnej:

Były to dociekania bez znaczenia. Zresztą za dużo wiedzieć, intere- sować się, obiektywizować, różniczkować, to nie jest rzecz bezpieczna w wojnach totalnych. Wróćmy więc lepiej do znanych nam osobiście bohaterów opowieści19.

Rolę sztuki jako medium dopełniającego ludzkie widzenie świa- ta (a więc także ogląd historii) można wywieść z fundamentalne- go, wielokrotnie cytowanego w literaturze przedmiotu prologu do Kontry, przedstawiającego Mackiewiczowskie widzenie problemów epistemologicznych:

Są dwie prawdy na świecie. Pierwsza to ta, która ściśle otacza ziemię i wiernie odbija w wodzie płynące górą obłoki. […] Ta prawda słyszy najmniejszy śmiech owada i najbłahsze słowo ludzkie. Nie uśmiecha się jednak nigdy […]. Nie okazuje ani miłości, ani nienawiści. Z niczego nie kpi, gdyż nic, co jest na ziemi, nie uważa za śmieszne. Nad niczym nie rozrywa szat, gdyż nic, co jest na ziemi, nie wydaje się jej tego godne. Niczego nie zmienia i niczego nie przeinacza. Kto zabił muchę, ten zabił. Kto zabił człowieka, ten zabił. Jest idealnie obojętna, bo ide- alnie obiektywna. Jest prawdą całkowitą, gdyż przyrodzoną. […] druga prawda składa się pozornie tylko z dobra i zła. Ale omyliłby się, kto by jej uwierzył na słowo. Gdyż jej dobro i zło są pojęciami względnymi.

Ta prawda nigdy nie spoczywa, a wskutek tego rzadko odbija dokład- nie oblicze rzeczy. Dlatego wykrzywia się często uśmiechem komizmu lub grymasem złości. Będąc w ciągłym ruchu, ledwo nadążyć może za masą słów i gestów ludzkich. Twierdzi, że stara się je rejestrować równie dokładnie, co prawda pierwsza, lecz w rzeczywistości stara się je dopasować do swoich względnych celów, a w pośpiechu życia wiele przeinacza. […] O ile pierwsza z tych prawd jest milcząca, o tyle druga często bardzo – propagandowa. O ile pierwsza obojętna, o tyle druga namiętna20.

19 Ibidem, s. 483.

20 J. Mackiewicz: Kontra…, s. 9–10.

(29)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 27 Prawda obiektywna jest zatem „milcząca”, nigdy nie do odkrycia w pełni dla człowieka, nie tylko przez niedoskonałości aparatu poznawczego (niemożliwość uwzględnienia wszystkich przesłanek i wydarzeń), ale także implikowany przymus pozbycia się emocjo- nalności, włącznie z konsekwencjami etycznymi (odrzucenie dobra i zła) przy wykonaniu takiej operacji. Ponadto wiek XX w prozie Mackiewicza jest postrzegany jako okres największego w historii ludzkości wzmożenia narracji propagandowych. Prawo do subiek- tywnego widzenia rzeczy (którym jest literatura), nie tylko bar- dziej przybliża się do nieosiągalnego ideału obiektywizmu, ale jest obroną moralnego prawa jednostki do posiadania – i uszanowania – własnej perspektywy. Wątpliwości wywołują fragmenty powieś- ciowe pokrewne z publicystyką autora. Wspominałem już wcześniej (w przypisie 11), że takie przywołania są na tyle odrębnie opraco- wane stylistycznie, czy nawet treściowo, że proste utożsamienie ich z głosem autorskim nie tylko zubaża, ale wręcz zaciera ich sens.

Ważny zawsze jest kontekst, a przede wszystkim autonomia fikcyj- nych postaci. Pisarz nigdy nie wprowadza kreacji „uniwersalnego”

rezonera, którego zadaniem byłoby wygłaszanie opinii twórcy. Bo- hater wygłaszający zbieżne z Mackiewiczowskimi opinie nie musi być ani porte-parole, ani mieć statusu postaci wyjątkowo uzdolnionej czy inteligentnej. Nie musi być nawet jednoznacznie „postacią po- zytywną”, zwłaszcza, że epika autora silnie stara się unikać jedno- znacznych kwalifikacji moralnych w portretowaniu kolejnych osób.

Dotyczy to także komunistów. Pisarska wrogość do totalitaryzmu objawia się przez nienawiść do systemu, nie konkretnych jedno- stek, które w artystycznych reprezentacjach są pokazane przede wszystkim jako ludzie służący złej sprawie, bez potrzeby dalsze- go piętnowania ich etycznego. W Drodze donikąd zło komunizmu zostaje ukazane przede wszystkim poprzez reakcje ofiar, w Nie trzeba głośno mówić Sowieci wykorzystują tylko już istniejący stan zniszczenia wynikający z walk międzynarodowych. Co najważ- niejsze, obecność jednej informacji w tekstach z różnych obiegów (artystycznego i publicystycznego) wcale nie przesądza o jej praw- dziwości w świecie przedstawionym, autor bowiem nie przyznaje sobie prawa do rozstrzygania problemów tylko dzięki poleganiu na

(30)

własnym osądzie (przyjmując zresztą odwrotne kryterium, za mo- nofoniczne uznać należałoby także utwory Dostojewskiego).

Mackiewicz pozostawił po sobie niewiele wypowiedzi na temat sztuki pisarskiej. Otwarcie uważał ją za działalność silnie indywi- dualną, nie poddającą się uogólnieniom teoretycznym, bo jedynym sprawdzianem dla niej może być praktyka twórcza. Tym cenniejsze są jego fragmenty Listu do Szołochowa, wnikliwej polemiki z socre- alizmem. Cichy Don był jedną z książek ogromnie cenionych przez polskiego pisarza21. Autor listu zwraca uwagę, że pierwsza wersja powieści (przywrócona zresztą przez Rosjanina po destalinizacji) była dziełem zachowującym szerokie, sprawiedliwe widzenie, po- mimo zaangażowania politycznego jej twórcy. Pisze Mackiewicz:

Wystarczy, by osoby działające w powieści zachowały rzetelne, ludzkie oblicze, a czytelnik sam już potrafi się załatwić z rozplanowaniem oso- bistych uczuć i sympatii. I poprzez sieć autorskiego ujęcia towarzyszyć będzie wybranym bohaterom nawet ku ich nieuniknionej zgubie. Oto gdzie jest prawda! Zawieszona nad bezdenną przepaścią najbardziej różnorodnego pojmowania rzeczywistości, w ostatecznym rezultacie rozstrzygana nie przez nas, ludzi w pętach namiętności, nie przez autora, nie przez czytelnika, ale gdzieś we wszechświecie, być może w sensie wiecznego obrotu wszystkich rzeczy22.

Medytacje nad „wiecznym obrotem wszystkich rzeczy”, obecne w wielu fragmentach dzieł polskiego prozaika, zajmują poczesne, choć mniej ważne miejsce niż tematyka historyczna. Od publicysty- ki dzieli ją choćby podstawowa różnica treściowa: wielkim tematem piśmiennictwa prasowego Mackiewicza jest powojenna akceptacja i „normalizacja” stosunku do komunizmu (zwłaszcza w warun- kach po 1956 roku) ze strony państw zachodnich, a także części samej ludności krajów podbitych. Tymczasem czasoprzestrzeń serii powieściowej zasadniczo zamyka się na roku 1945 (wyjątkiem są

21 Co przełożyło się także na silne wpływy dońskiej epopei w jego prozie.

Zob. rozdział Ideał pisarski we wspomnianym opracowaniu Lewandowskiego (Idem: Józef Mackiewicz. Artyzm, biografia, recepcja…, s. 233–263).

22 J. Mackiewicz: List do Szołochowa. „Wiadomości” 1/1955. http://www.pogon.lt/

czytelnia-dziel-juz-mackiewicza/120-list-do-szoochowa.html (dostęp: 17.12.2014).

(31)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 29 fragmenty Kontry), a rodzenie się powyższego problemu jest nieco tylko naszkicowanie (głównie w Nie trzeba głośno mówić właśnie).

Przy tej okazji warto sobie uświadomić, że wzorem formalnym dla prozy Mackiewicza nie jest powieść publicystyczna, tylko histo- ryczna. Podobnie jak w epice akcentującej dystans czasowy między epoką autora a opisywanych zdarzeń, tak tutaj konkretne proce- sy dziejowe są przede wszystkim tematem literackim i punktem wyjścia dla pewnej całości artystycznej. Trzy dzieła pisarza mają niewątpliwe zakorzenienie w przeżyciach osobistych (Droga doni- kąd, Lewa wolna, Nie trzeba głośno mówić), ale poprzez swój przed- miot opisu znacznie przekraczają granice prozy autobiograficznej.

Jedno korzysta głównie z materiału reportażowego (Kontra), jedno jest inspirowane wydarzeniami rzeczywistymi, rozgrywającymi się w czasach dzieciństwa autora, ale korzystające głównie z twórczej fikcji (Sprawa pułkownika Miasojedowa). Geneza powieści jest waż- nym kontekstem, ale nie przesądzającym o kształcie tekstu.

Protagoniści ostatniego dzieła są postaciami wyjątkowymi w prozie wojennej. Nie są to ani aktywni żołnierze, ani cywilne ofiary, ani jednostki zdemoralizowane przez wojnę. Za równo- rzędnych bohaterów głównych uznać należy Henryka („Grubego”) i Leona, obu dzielących przeżycia biograficzne pisarza. Obaj we wcześniejszej Drodze donikąd byli na drugim planie (Henryk zresz- tą wyłącznie pod pseudonimem) jako członkowie efemerycznej organizacji Zakrzewskiego. Teraz pomimo kontaktów z polskim podziemiem stoją na uboczu wielkiej polityki. „Gruby”, wyznaw- ca zasady: „Przeciw Niemcom zawsze. Z bolszewikami do spółki, nigdy”23, jako posiadający „sporo kontaktów z różnymi elementami, ludźmi, nie-Polakami i tak dalej”24 (słowa wysłannika z Warszawy), zgadza się na przyjęcie służby kurierskiej, później zaś będzie luź- nym współpracownikiem AK. Leon zadeklaruje się za to otwarcie, przyjmując intratną posadę w kiosku na dworcu, będącym skrytką podziemia. Podzielona niczym kronika na lata, powieść Mackie- wicza swobodnie przerzuca się między wątkami, postaciami (losy

23 Idem: Nie trzeba głośno mówić…, s. 32.

24 Ibidem.

(32)

każdego bohatera są fragmentem większej mozaiki), ważniejszymi lokacjami (Wilno, Mińsk, Moskwa, Berlin), wreszcie perspektywą jednostkową a panoramiczną. Narracja tworzy kontrast między ludzkimi nadziejami a przebiegiem zdarzeń. Szanse decydującej polskiej interwencji w 1920 roku obecne były w Lewej wolnej jako obliczenia kilku „białych” generałów. Pozytywny stosunek wschod- nich Europejczyków do III Rzeszy jako siły wyzwolicielskiej wobec komunistycznego jarzma przedstawiony jest jako konsekwentny rozwój – od euforii, do rozpaczliwej walki o przeżycie, choć pierw- sze rozczarowania pojawiają się dosyć wcześnie: „Nieee, to nie ten Niemiec, co był przyszedłszy w piętnastym, osiemnastym. Taki sam bolszewik, tylko że szczeka jak pies”25. Okrutne traktowanie jeńców sowieckich (namawianych oficjalnie przez propagandę na- zistowską do masowej ucieczki z Armii Czerwonej), pozostawienie kołchozów, początki rasistowskich prześladowań, ograniczenie po- mocy miejscowych narodów do minimum – wszystkie te czynniki wpływają negatywnie na nastroje proniemieckie, ale nie dominują, dopóki Niemcy zwyciężają na froncie. Jednym ze znajomych boha- terom „nie-Polaków” jest działacz białoruski Franciszek Brzozowicz (oparty na autentycznej postaci Franciszka Olechnowicza), w la- tach 20. działający w ZSRS, zachęcony możliwością rozwoju ojczy- stej kultury na terenie republiki sowieckiej. Zesłany do łagru, urato- wany przez władze II RP, reprezentuje podczas wojny stronnictwo białoruskie szukające u dygnitarzy Rzeszy możliwości stworzenia niepodległego państwa. Jest on jedną z wielu postaci stanowiących przeciwwagę dla polskiego punktu widzenia, przypominającym o różnorodności interesów. On też dosyć wcześnie, już w 1941 roku, udziela Henrykowi gruntownego ostrzeżenia:

Rozwiera się taka przepaść między „Koroną” i „Wielkim Księstwem”, jakiej nigdy jeszcze dotąd o tej głębokości w historii nie było. W porów- naniu z tym odrodzenie się naszych narodowych ruchów, białoruskie- go, litewskiego, ukraińskiego w XIX wieku, zda się tylko drobną skazą na waszej „idei Jagiellońskiej”. Dziś ona jest rozdarta przepaścią nie do

25 Ibidem, s. 40.

(33)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 31 przebycia, i nieodwracalną! Wszystko, co było Litwą i Rusią, idzie prze- ciwko bolszewikom. Wszystko, co było Koroną, idzie z bolszewikami26. Wielkie Księstwo Litewskie, formalnie zlikwidowane uchwałą Kon- stytucji 3-go Maja 1791, w całości włączone do imperium rosyjskiego w r. 1795 pod nazwą Siewiero-Zapadnowo Kraja, faktycznie zakończyło swą egzystencję geograficzną dopiero w roku 1914. (Ściślej, z chwilą przecięcia go okopami „linii Hindenburga”, jesienią r. 1915.) Od tego czasu nie wróciło do dawnej całości, na którą składały się w podziale administracyjnym gubernie: wileńska, kowieńska, grodzieńska, miń- ska, witebska i mohylowska. Zostało rozdarte na litewską, polską i bia- łoruską części. To wielonarodowe Księstwo nie pozostawiło po sobie historiografii własnej. […] Albowiem W. Ks. Litewskie nie pozostawiło sukcesorów, a wyłącznie skłóconych ze sobą pretendentów do sukcesji.

I to przeważnie nie do całości, a do poszczególnych jego części27. Tak pisał Mackiewicz o obszarze uznawanym przezeń za swoją

ojczyznę. O ile pierwsza wojna przekreśliła szanse na koegzystencję w ramach wspólnego tworu państwowego, o tyle druga przyniosła całkowitą zagładę koncepcji jakiegokolwiek porozumienia: najpierw poprzez szał wzajemnych walk, później jednolitą okupację komu- nistyczną. Sytuacji tej gruntownie nie rozumieją „koroniarze”28, przysłani z Polski, aby organizować rodzimą konspirację na tere- nie Księstwa. O ile jeszcze na początku nie afiszują się z sojuszem polsko-sowieckim (stąd wynika zgoda Henryka na współpracę), o tyle od początku ujawnia się różnica doświadczeń. Warszawskie opowieści o okupacji nazistowskiej są odebrane w Wilnie „jak pro- niemiecka propaganda”29. Zebrani otwarcie rozmawiają w kawiar- ni o sprawach politycznych, co w warunkach stalinowskich byłoby niemożliwe. Przedwojenna publicystyka pisarza była często prote- stem przeciw półkolonialnemu traktowaniu „Kresów” przez II RP.

Nie trzeba głośno mówić opisuje obowiązujące w czasie wojny totalne narzucenie jednego dyskursu przez państwo podziemne, tej samej propagandy, która obowiązywać będzie później również na emi-

26 Ibidem, s. 52.

27 J. Mackiewicz: Ostatnie dni Wielkiego Księstwa…, s. 117–118.

28 Sam pisarz nie używał tego określenia.

29 J. Mackiewicz: Nie trzeba głośno mówić…, s. 31.

(34)

gracji, a nawet częściowo w PRL po destalinizacji. Usprawiedliwia- na potrzebą wojskowej karności, w swojej praktyce czasami mało odróżnia się od praktyk totalitarnych. Henryk dociera do Mińska, miasta jeszcze na początku lat 20. etnicznie polskiego, oddanego Sowietom z własnej woli. Kontaktuje się na miejscu z Ławryno- wiczem, przez całe dwudziestolecie rezydentem wywiadu. Szpieg, ideowy antykomunista, na początku 1942 roku decyduje się zerwać współpracę z konspiracją, po odkryciu, że żąda się od niego jedno- stronnego zbierania informacji na rzecz ZSRS. Tak komentuje on postać kurierki podziemia („Była istotnie »panienką«, studentką – przed wojną – germanistyki Uniwersytetu Warszawskiego, nieska- zitelnie wychowana, zawsze grzeczna, zimna i fanatyczna zarazem;

skompresowana fanatyzmem patriotyzmu i bezwzględnej dyscypli- ny wobec szefostwa; dyskretna idealnie”30):

Zapytaj pan ją […], jaka pogoda na dworze? Też nie odpowie panu, je- śli nie posiada ku temu instrukcji. Od niej nie dowie się pan nicze- go. Myślę, odbierz jej szlachecko-polskie wychowanie, a równa będzie najzacieklejszej komsomołce, czy ideowej hitlerówce. Niezrównany typ:

„Kobieta-Polka”. […] Ona sprzeda i siebie, i cały świat, jeżeli jej szef powie, że to potrzebne dla dobra Polski31.

Podczas rozmowy z warszawskim wysłannikiem dochodzi do otwartego zerwania. Wypowiedziana zostaje podstawowa sprzecz- ność między dążeniami jednostki i zbiorowości w warunkach woj- ny totalnej:

– […] Ja wysiadam z tej roboty.

– Dlaczego?

– Dlatego, że jest to zdrada.

– Wybaczy pan, że odpowiadam panu równie ostro: głupstwa pan gada, panie Romualdzie. Zdrada jest wtedy, gdy jednostka przeciwsta- wia się woli całego narodu i decyzji jego prawowitego rządu. A nie może być wtedy, gdy postępuje zgodnie z wolą całego narodu i jego rządu. Cały naród nie może „zdradzać”, jest to forma nielogiczna.

30 Ibidem, s. 121.

31 Ibidem, s. 121–122.

(35)

P.A. Kowalczyk: Epopeja samobójstwa. Wizerunek Polaków i kwestii… 33 […] Zresztą przyjechałem tutaj nie po to, aby prowadzić dyskusje po- lityczne.

– Polityka w dzisiejszej epoce staje się częścią składową prywatnego życia. Dziś nie może być człowieka, którego nie interesuje polityka. Kie- dyś rozstrzygała o wolności państwa, narodu. Dziś rozstrzyga o wolno- ści jednostki, każdej32.

Jak to ujmie w innym miejscu narrator, „Wojna składa się z po- lityki i trupów”33, co uzasadnia tematyczną konstrukcję dzieła.

Czynniki polityczne nie tylko wpływają na pojedyncze życie. Oso- ba, która decyduje się stanąć do walki, a nie zastanawia się nad jej ideowym zapleczem (tak, jak to w wizji pisarza uczyniła więk- szość), będzie, choćby nawet okazała prawdziwy heroizm, tylko narzędziem w rękach wyższych sił. Głównonurtowa polska narra- cja akowska przedstawiła klęskę jako wynik zdrady sojuszników.

Mackiewicz udowadnia, że Polacy zostali zdradzeni przez własne dowództwo. Ci z Wielkiego Księstwa w sposób szczególny. Niedłu- go po spotkaniu Henryk odnajduje Ławrynowicza zamordowanego razem z żoną we własnym domu. Sugestia jest wyraźna, zwłasz- cza, że rok później symetrycznie ukazana zostanie śmierć Brzozo- wicza po ważnej dyskusji zastrzelonego przez komunistycznego agenta. „Gruby” ucieka z Mińska, ranny w zasadzce urządzonej przez sowiecki oddział Nikitina (pseudonim enkagiebisty Raczen- ki z Drogi donikąd) dociera do białoruskiej wsi Znachorki, będącej właściwie, razem z kilkoma pobliskimi miejscowościami, terenem mikroskopijnej „republiki”, opłacającej się Niemcom za pomocą kontrybucji i chroniącej się skutecznie przed Sowietami. Henryk zostaje uleczony, a okres gościny kulminuje w obronie Znachorek przed estońskim oddziałem SS. Ekspedycja karna była wynikiem komunistycznej prowokacji, później wyjaśnionej i nie zagrażającej dalszemu istnieniu republiki. Polak odnajduje się w samym środ- ku ludzi, którzy na małą skalę zdołali sobie wytworzyć możliwość harmonijnego bytowania, z dala od okrucieństw obydwu totalita- ryzmów. Będąc jednak obcym, odchodzi dobrowolnie do własnej

32 Ibidem, s. 126–127.

33 Ibidem, s. 477.

(36)

wspólnoty, z którą jednak nie ma możliwości pełnego porozumie- nia. Mackiewicz w kluczowych momentach cytuje fragmenty ofi- cjalnych dokumentów AK, sprowadzających się do wspólnego mia- nownika: deklaracja współpracy z Sowietami, zakaz przejawiania wrogości. Szczególnie jaskrawo sprzecznie ze zdrowym rozsądkiem brzmią te instrukcje w Roku 1944, kiedy to Armia Czerwona przy asyście Polaków zajmuje kolejne połacie Księstwa. Co powoduje ten upór? Postacie powieściowe nie podają jednoznacznego wyjaśnie- nia, lecz perspektywa koroniarska przede wszystkim zakłada, że Polska jest podmiotem polityki międzynarodowej równym Anglii czy Sowietom. Niezachwiana wiara w angielskich sojuszników jest często wskazywana i piętnowana przez przeciwne strony konfliktu:

„Trudność rozmowy z Polakami polega na tym, że trzeba rozma- wiać z całym brytyjskim Commonwealth”34 – stwierdza Litwin Wi- lenas. „Kresowa” trauma antysowiecka zostaje odrzucona jako coś lokalnego i nie pasującego do głównego nurtu dyskursu. Zaufanie Anglikom jest nie tylko wyrazem ślepego zachwytu, ale także po- czuciem przynależności Korony do cywilizacji zachodniej, co wiąże się z protekcjonalnym traktowaniem Wschodu. Jeden ze współpra- cowników Brozowicza buduje frapującą analogię między ideologią nazizmu a angielskiego imperializmu (kończącą się twierdzeniem, że nazizm w tym porównaniu przegrywa, również z komunizmem, przez swoją brutalność). Polacy oczywiście nie zastanawiają się nad tym, że sami mogą zostać potraktowani kolonialnie, w imię mega- lomanii narodowej i zlekceważenia doświadczeń Księstwa nie do- strzegają także istoty sowietyzmu. W Roku 1943 Henryk spotyka akowca Skowrońskiego, zakonspirowanego w niemieckim parku maszynowym, organizacji pomocniczej, jak zostaje odbiorca poin- formowany, znakomicie zinfiltrowanej przez podziemie. Słowa, ja- kie wypowiada konspirator, są wedle świadectwa Mackiewicza ze Zwycięstwa prowokacji parafrazą autentycznych argumentów, jakie

autor usłyszał w okupowanej stolicy:

– […] Pan myśli, że komuniści nam dadzą radę?! Polska, proszę ja pana, to nie Białoruś, nie Litwa i nie Ukraina. Polska to Zachód, to

34 Ibidem, s. 326.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istnieje wiele świetnych książek napisanych po to, żeby ko- muś, kto widzi matematykę od zewnątrz, albo z samego brze- gu, jako dziedzinę, która dopiero może się przed

Dokładna analiza wskazała na obecność DNA kobiety (24–48% preparatu), chromosomu Y (zapewne płodu) i genomów bakterii: Staphylococcus saprophyticus (gronkowiec) (37–66%)

Ćwiczenia stretchingowe ujędrnią sylwetkę, ale warto pamiętać, że nie redukują masy i nie budują nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej.. Stretching najwięcej korzyści

lejki do specjalistów się skrócą i czy poprawi się efektywność działania systemu ochrony

Ponieważ zespół nie został jeszcze powołany i nie zakończyły się także prace zespołu roboczego do spraw opieki farmaceutycznej (są one na etapie omawiania założeń

dany prostokąt miał pole

Wydaje się bowiem, że jakkolwiek rozwijająca się od początku lat osiemdziesią- tych minionego stulecia etyka cnót przyczyniła się walnie do odrodze- nia refleksji

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości