• Nie Znaleziono Wyników

Adam Polewka (1903–1956) był krakowskim publicystą, pisarzem, tłumaczem, ale – nade wszystko – komunistycznym działaczem po-litycznym. Nade wszystko, ponieważ działalność społeczno-politycz-na stanowiła jego zasadniczą aktywność. Zostawił po sobie bardzo szczupły dorobek, w dużej mierze w drukach ulotnych. Po wojnie Polewka był działaczem w Zarządzie Krakowskiego Oddziału ZLP.

Pracował w Biurze Wojewódzkiego Urzędu Informacji i Propagandy.

Miał bardzo charakterystyczną fizjonomię, szybkie, nerwowe ruchy, był nieco przygarbiony. Nie sposób było zapomnieć jego twarzy.

Była to postać na wskroś krakowska. W Krakowie się urodził, tam też zmarł. Jego ojciec, Antoni, był murarzem. W 1921 roku Adam Polewka ukończył Gimnazjum św. Jacka. Następnie w latach 1922–1926 studiował na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w Instytucie Towaroznawczym krakowskiej Wyższej Szkoły Handlowej (dziś Uniwersytet Ekono-miczny). W 1928 roku opublikował zbiór opowiadań Serce z czer-wonego korala, zaś dwa lata później swoją jedyną powieść pt. Cud.

Od 1935 roku współtworzył Teatr Cricot pod wodzą Józefa Jare-my. Przedstawił tam swoje tworzone na bieżąco Opowieści nie na-pisane. W Cricot wystawiono przetłumaczonego przez Polewkę w 1937 roku Mistrza Pathelina (La farce de maître Pathelin) – piętna-stowieczną anonimową francuską farsę średniowieczną. W przed-stawieniu tym zagrał rolę Sukiennika. Wcześniej miał już za sobą widowisko na dziedzińcu Collegium Maius, ponieważ Uniwersytet Jagielloński zamówił u niego Otrzęsiny, podczas których odtworzo-no ceremonię przyjęcia beana do grona żaków.

W latach trzydziestych Polewka wyrobił sobie opinię działacza, który szanowany był przez wszystkie środowiska. Dowodem na to może być historia, którą z powodzeniem można nazwać „odczytem z jajami”2. W 1934 roku Leon Kruczkowski miał w sali Kopernika na

2 Polewka przytoczył go w jednym ze swych felietonów. Historię przypo-mnieli Juliusz Kydryński (J. Kydryński: Próba portretu [Rzecz o Adamie Polewce].

Kraków 1969, s. 28–29) oraz Jalu Kurek (J. Kurek: Mój Kraków. Kraków 1978, s. 243–244).

A. Grochowska: Kisiel katolicki vs. Czerwona Polewka… 119 Uniwersytecie Jagiellońskim odczyt o Sienkiewiczu. Na sali zasiedli m.in. prof. Ignacy Chrzanowski, prof. Stanisław Pigoń, pisarze lewi-cowi i prawilewi-cowi oraz… jajczarska bojówka oenerowska. „Złota mło-dzież” obrzuciła Kruczkowskiego jajami. Jedno z nich trafiło w czoło prelegenta, odbiło się od niego i roztrysnęło na książce Adolfa No-waczyńskiego, z której Kruczkowski cytował. Pocieszano się wów-czas słowami: „dobrze, że w Polsce nie żyją strusie”. Na kolejnym wieczorze dyskusyjnym jako trzeci z prelegentów przemawiać miał właśnie Polewka. Doszły go słuchy, że tym razem to on ma zostać niewybrednie potraktowany przez „jajcarzy”. Postanowił ich prze-chytrzyć. Gdy wszedł na katedrę, bojówkarze zastygli w bezruchu.

Polewka stał ubrany w biały lekarski płaszcz z koszykiem pełnym jaj. Koszyk postawił na katedrze. Sala ryknęła śmiechem. Polewka przemówił, dając do zrozumienia, że jest prelegentem z jajami i nie zawaha się ich użyć. Nikt mu nie przerwał. Jajobicia zaniechano.

W latach 1935–1936 Adam Polewka był kierownikiem literackim, reżyserem i autorem tekstów kabaretu Bury Melonik, który to dzia-łał przy Czytelni Towarzyskiej w Krakowie. Zamiłowanie Polewki do średniowiecznego teatru objawiło się w pełnej krasie w stwo-rzonym przezeń widowisku średniowiecznym Igrce w gród walą, w którym sam zagrał rolę Marchołta. Rzecz została wystawiona w 1938 roku w Barbakanie podczas obchodów Dni Krakowa. Nale-ży w tym miejscu odnotować, iż Polewka był jednym z inicjatorów obchodów organizowanych od 1936 roku Dni Krakowa. Drugim z inicjatorów był Jerzy Dobrzycki, historyk sztuki, który przyczynił się także do ustanowienia konkursu szopek krakowskich. Zgodnie z założeniem Dni Krakowa miały być największą w Polsce impre-zą kulturalno-ludową. W 1938 roku w krakowskim Rondlu śpiewał więc wędrowny wagant:

Hej księżycu, ty wagancie, Co wędrujesz miasty,

Weźmij Kraków nasz do nieba I opraw go w gwiazdy3.

3 Słowa popularnej piosenki Któż wypowie Twoje piękno, Krakowie prastary au-torstwa Adama Polewki.

Polewka pisał do „Gazety Literackiej”, najpierw dwutygodnika (1926–1927), a w późniejszym okresie jej istnienia – „Miesięcznika Literackiego”. W latach 1931–1934 stanowiła ona organ Krakowskie-go Oddziału Związku ZawodoweKrakowskie-go Literatów Polskich. Polewka, obok m.in. Władysława Machejka, był redaktorem ukazującego się od 1946 roku popołudniowego dziennika krakowskiego „Echo Kra-kowa”. Od 1947 do 1954 roku Polewka wykładał w Szkole Drama-tycznej (od 1949 roku Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna) w Kra-kowie, jednak nie było to już, jak przed wojną, związane z jego żywą działalnością teatralną. Był tam wykładowcą nauk politycz-nych. Szkolił politycznie także artystów Teatru Rapsodycznego.

Ten okres wspominał m.in. Michał Rusinek, prozaik, dramatopi-sarz i poeta, dyrektor biura Polskiej Akademii Literatury z lat 1933–

1939, który w czasie wojny brał udział w powstaniu warszawskim, następnie był więźniem niemieckich obozów koncentracyjnych. Po wojnie zamieszkał przy Krupniczej, gdzie czekała na niego rodzina.

Szybko jednak powrócił do Warszawy jako dyrektor Departamen-tu Kadr Ministerstwa KulDepartamen-tury i SzDepartamen-tuki. Pisał on, że już w okresie międzywojennym Polewka w debatach kawiarnianych głosił prze-powiednie, że najdalej za lat pięćdziesiąt cały świat stanie się ko-munistyczny:

Nikt z nas poza nim i Kruczkowskim – pisał Rusinek – nie był w ści-słym tego słowa znaczeniu komunistą, więc nie bardzo ufaliśmy jego wróżbom, traktując go trochę żartobliwie, do czego skłaniał nas dość zabawny sposób bycia Polewki i jego trochę dziwaczny wygląd: Po-lewka był zawsze ponury, miał twarz mogącą się przyśnić, kpił ze wszystkiego i opowiadał najbardziej wesołe czy makabryczne anegdo-ty bez drgnienia jednego muskułu na twarzy, chodził niedbale ubra-ny, a przy tym jakby się zgrywał na lumpenproletariusza czy tajnego emisariusza. W rzadkich chwilach humoru żartował z nas wszystkich, obwieszczając, co z nami zrobi, gdy naprawdę zostanie „komunistycz-nym komisarzem”4.

4 M. Rusinek: Opowieści niezmyślone. Kraków 1969, s. 104.

A. Grochowska: Kisiel katolicki vs. Czerwona Polewka… 121 Aleksander Wat opowiadał Miłoszowi o Polewce z lat trzy-dziestych, przypisując mu między innymi zasługi w „stworzeniu”

wspomnianego powyżej Leona Kruczkowskiego:

Kruczkowski był człowiekiem chorobliwie nieśmiałym i chorobliwie niezdecydowanym. Jednym z ludzi z retardacją – przy wódce, na kola-cjach zdarzyło się np. że ktoś opowiedział zabawną anegdotę, wszyscy się śmieją, Kruczkowski nie. Ale potem mówi się o jakimś nieboszczy-ku, jakieś smutne rzeczy, po pięciu czy ośmiu minutach, i Kruczkowski naraz wybucha śmiechem. I to było stale. Bardzo zahamowany. Ale Polewka wtedy sam zaczął trockizować, czy jakąś inną herezję wyzna-wał, to był człowiek nieopanowany, żywioł, bardzo niedobry człowiek i bardzo interesujący, piekielnie wyszczekany, krasomówca, pięknie mówił, zwłaszcza do tłumów, porywający i niesłychanie pomysłowy.

Pakował w Kruczkowskiego wiele. Kordian i cham nie tylko tytuł, ale idea, pomysł – Polewki. Sam improduktyw, ale wielkiej pomysłowości.

Piekielnie brzydki, ta wykrzywiona gęba, nadwiślańska, z nadwiślań-skim ostrym dowcipem5.

Wat mówił Miłoszowi także o wystąpieniu Polewki w czasie II wojny światowej na cmentarzu we Lwowie, czym autor Igrców zdobył sobie uznanie (także enkawudzistów) jako świetny mówca.

„Występował Polewka, świetny mówca, trybun. Mówił o braterstwie ukraińskim i polskim, ukraińsko-rosyjskim, o braterstwie wszyst-kich ludów – wspominał Wat. – Naturalnie – cliché, nie cliché, właś-ciwie on nie używał jeszcze wtedy cliché, to był bardzo inteligentny facet. Demon, niesłychanie zły człowiek, okrutnik, nawet sadysta, ale jednocześnie z jakąś czułą duszą”6.

Co ciekawe, tylko we wspomnieniach Wata Polewka jest „czar-nym charakterem”. Należy pamiętać, że Wat opowiadał o tych wy-darzeniach wiele lat później. Poza tym z Polewką nigdy bliżej się nie zaznajomił. We wspomnieniach Wata z opisem krakowskiego działacza kontrastuje na przykład fakt, że w trakcie wojny to właś-nie Polewka tłumaczył Watowi, że trzeba uciec ze Lwowa, albo wstąpić do NKWD. Polewka uciekł wiosną 1940 roku do Krakowa, do swojej żony i córki. Wat został aresztowany.

5 A. Wat: Mój wiek. T. 1. Kraków 2012, s. 257.

6 Ibidem, s. 296–297.

Polewka był członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej, zaś od 1932 roku – Komunistycznej Partii Polski. Po II wojnie światowej zasłynął jako działacz Polskiej Partii Robotniczej, a od 1948 roku – Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Autor Igrców został po-słem do Krajowej Rady Narodowej, popo-słem na Sejm Ustawodawczy (z PZPR) i na Sejm PRL I kadencji (lata 1952–1956).

Od 1945 roku aż do śmierci Polewka mieszkał wraz z rodziną w krakowskim Domu Literatów przy ulicy Krupniczej 22 pod nu-merem 32, przemianowanym później na 19. W księgach meldun-kowych zameldowany został jako „literat, poseł do sejmu RP, prof.

szkół wyższych”7, zaś jego żona Zofia, z domu Suchta, jako „żona na utrzymaniu męża, gospodyni domu”8. Pod tym adresem mieszkały także dzieci: Anna, Andrzej i Jan oraz zameldowana jako pracowni-ca fizyczna Wiktoria Suchta. Ich sąsiadami spod numeru 31(18) byli Kisielewscy. Adam Polewka zmarł w 1956 roku w swoim mieszka-niu przy Krupniczej 22 na – jak stwierdzili lekarze – skutki miaż-dżycy naczyń krwionośnych. „Może umarł z przepracowania? Był psychiczną organizacją pośpiechu, natłoku i artystycznej dystrakcji”9 – po latach snuł przypuszczenia Jalu Kurek. Polewka został

pocho-wany na cmentarzu Rakowickim. Piętnastego marca 1978 roku jego krakowscy koledzy Związkowi urządzili mu uroczystą środę pamię-ci. Okazją była 75. rocznica urodzin.

Do dziś w Domu Literatów mieszka wraz z rodziną jego uro-dzony w 1945 roku syn – Jan Polewka, scenograf i reżyser teatralny, niegdyś student Jonasza Sterna i Andrzeja Stopki. Jak napisał jego serdeczny znajomy, dziennikarz radiowy i telewizyjny, Jerzy Kisie-lewski, syn Stefana Kisielewskiego:

Janek nigdy nie opuścił Krakowa. Jest wrośnięty w to miasto całko-wicie. Pamiętam, że kiedyś miał trzy premiery teatralne naraz w War-szawie. Spytałem go, czy nie lepiej, żeby się przeniósł do stolicy.

– Jeśli miałbym się wynieść z Krupniczej, to wtedy mogę już za-mieszkać gdziekolwiek. W Koszalinie, w Sosnowcu czy w jakiejś

pi-7 Domowa Książka Meldunkowa Kraków. Ul. Krupnicza 22, 11.03.1950 r.

8 Ibidem.

9 J. Kurek: Mój Kraków…, s. 164.

A. Grochowska: Kisiel katolicki vs. Czerwona Polewka… 123 pidówce, to już bez różnicy. Albo na Krupniczej, albo nigdzie – odpo-wiedział10.

Należy odnotować, iż biografistą Adama Polewki został jego do-bry znajomy Juliusz Kydryński. Napisał książkę zatytułowaną Próba portretu (Rzecz o Adamie Polewce). Zawiera ona cenne informacje na temat tego działacza i pisarza. Nie jest to jednak publikacja wolna od wyraźnego przywiązania autora do Polewki. Jest to dość ckliwa książeczka, pełna eufemizmów, rozmaitych upięknień, dosadnie zdradzająca również sympatie polityczne, co akurat można policzyć na karb tamtych czasów. Niemniej eufemizmy te przypominają po-niekąd hagiografię, do tego stopnia, że Polewka siedział w stołówce Domu Literatów z kolegami głównie przy szklance herbaty.

Tego, przy jakiej „herbacie” siedział Polewka z kolegami po pió-rze, nie trudno się domyślić. Ze swoim antagonistą Stefanem Ki-sielewskim stanowili stały element stołówkowego krajobrazu przy Krupniczej 22.