• Nie Znaleziono Wyników

Bioinżynieria. Dychtońska dekadencja i chaos genowy

Ostatnia grupa tematów w utworach obu pisarzy dotyczy prze-widywań związanych z przyszłymi postępami w biologii, medycy-nie, genetyce – i przemian w kulturze, które owe postępy muszą spowodować. W najbardziej klasycznej formie sprowadza się to do dyskusji w utworach obu pisarzy o kulturowych konsekwencjach bliskich przemian tego typu – tj. powolnego opanowywania przez człowieka sfery własnej cielesności za pomocą przeszczepów, im-plantów czy farmaceutyków. Lem za wynalazek szczególnie donio-sły uważał na tym polu pigułkę antykoncepcyjną: według niego za-mierzonemu rezultatowi oddzielenia prokreacji od aktu miłosnego towarzyszył rezultat niezamierzony w postaci oddzielenia się życia seksualnego od życia uczuciowego w ogóle, co postawiło pod zna-kiem zapytania instytucję rodziny i dało początek bezprecedenso-wym przemianom w łonie cywilizacji zachodniej – niepokój Lema o skutki kulturowe wybrzmiewa np. w niby-recenzji Sexplosion czy w Powrocie z gwiazd. Dukaj podobną myśl artykułuje w Czarnych oceanach, gdzie potomstwo bogatych jest projektowane genetycznie i fizycznie niespokrewnione nawet z rodzicami, zaś seks z intym-nością nie ma już wiele wspólnego (w obu przypadkach słychać echa Nowego wspaniałego świata Huxley’a).

Zbieżne u Lema i Dukaja są przepowiednie na temat niektórych konsekwencji przemian tego rodzaju: skoro zdezaktualizować się musi „stara” moralność, regulacyjną rolę musi przejąć prawo.

Prob-lem w tym, że ono też nie nadąża za rozwojem techniki – zwłasz-cza biologicznej – co obaj pisarze wyszydzają w podobnych -dramatach sądowych. Lem w Czy pan istnieje, Mr Johns? ukazuje sprawę kierowcy rajdowego, który w toku kolejnych kraks musiał wymienić kolejno wszystkie narządy (wraz z mózgiem) na cyber-netyczne protezy, których rewindykacji en masse domaga się produ-cent (w Przekładańcu Lem wymienia protezy na „konwencjonalne”

implanty). W Dukajowej Sprawie Rudryka Z. osądzenie fikcyjnego bałkańskiego dyktatora (aluzja do głośnego podówczas procesu Slo-bodana Miloševicia) staje się niemożliwe z chwilą, gdy ten okazuje się mentalnie i genetycznie nierozróżnialny z tuzinem swoich sobo-wtórów, wobec czego nie można nijak ustalić tożsamości podsądne-go (co jednak nie przeszkadza prokuratorowi forsującemu koncep-cję „współodpowiedzialności przez współtożsamość”34).

Mutacją tematu „biologicznego” zahaczającą o historię jest kwe-stia ewolucji, często poruszana u obu pisarzy – tak biologicznej, jak technicznej (Lem uważał jedną za przedłużenie drugiej35). Świad-kiem nienaturalnej akceleracji tej pierwszej jest na Mroku protago-nista Serca Mroku, zaś świadkiem akceleracji tej drugiej na Amau-ropii – Ijon Tichy w Podróży dwunastej. Obaj pisarze bawią się ideą przewidywania rozwoju cywilizacji i sterowania nim: symulowanie za pomocą automatów komórkowych losów narodowych w Przyja-cielu prawdy36 albo prorocze zdolności Xavrasa Wyżryna są innymi realizacjami tych samych pomysłów (ugruntowanych w SF już dzię-ki Fundacji Asimova), co Instytut Maszyn Dziejowych z Wizji lokal-nej Lema (oraz TEOHIPHIP z Podróży dwudziestej czy Działo Świa-tostwórcze z Podróży osiemnastej, jeżeli uwzględnić też modelowanie przeszłości). Obaj pisarze bawią się też ideą „szklanego sufitu” pro-gresu: Lemowej „barierze Dońdy”37, skazującej każdą dostatecznie

34 J. Dukaj: Sprawa Rudryka Z. W: Idem: Xavras Wyżryn i inne fikcje narodowe.

Kraków 2015, s. 157.

35 M. Szpakowska: Dyskusje ze Stanisławem Lemem…, s. 54.

36 J. Dukaj: Przyjaciel prawdy. W: Idem: Xavras Wyżryn i inne wizje narodowe.

Kraków 2015, s. 181.

37 Zob. S. Lem: Profesor A. Dońda. W: Idem: Dzienniki gwiazdowe. Kraków 2001, s. 493.

S.P. Kukulak: Długi cień. Proza Jacka Dukaja wobec twórczości… 93 już skomputeryzowaną cywilizację na powrót do epoki kamienia, odpowiada Dukajowe „prawo stopu” w Oku potwora38.

Dla tego ostatniego tekstu fundamentalne znaczenie ma idea ewolucji automatów, przez co powstają maszyny „dzikie”: niebez-pieczne dla odkrywców Astromancera, dzielących tu los załogi Ro-hana na Regis III w Niezwyciężonym czy Ijona na Księżycu w Powro-cie z gwiazd, też zagrożonych przez twory „martwej ewolucji” – i to wypada uznać za militarny wariant tematu „biologicznego”, posia-dający oczywiście również swoją realizację „organiczną”: hodowlę szczególnie groźnej broni biologicznej (albo pokrewnej), o czym traktuje Lemowa Ciemność i pleśń oraz (ramowo tylko) Kryształowa kula, pomijając już poświęcony broni chemicznej Plan Anti-V, a do-pisać wypada do tego szeregu Wizję lokalną z syntetyczną epidemią bezpłodności wśród Kliwian39. U Dukaja podobnie działa w Czar-nych oceanach syntetyczny wirus zwany Wrześniem, dyskretnie ob-niżający dzietność niechcianych mniejszości w USA40. Wyobraźnia obu twórców pracuje zatem podobnie.

Ostatnia podgrupa tematów „biologicznych” dotyczy ich ujęć religijnych, widocznych przede wszystkim tam, gdzie obaj pisarze dyskutują kwestię autoewolucji. Dla Lema jasne jest, że konwen-cjonalna religia nie może ocaleć w świecie, gdzie człowiek może stać się wszystkim i doświadczyć czegokolwiek, co tylko mu się zamarzy – jak pokazuje Podróżą dwudziestą pierwszą na Dychtonię (gdzie roboty-mnisi w powstrzymywaniu się od działania widzą jedyny akt wiary, jaki jest jeszcze do pomyślenia41). Załamanie się starej cywilizacji w konsekwencji podobnych praktyk wieszczy Du-kaj koncepcją chaosu genowego w Czarnych oceanach, zaś unaocz-nia w Perfekcyjnej niedoskonałości, gdzie możliwe już jest w zasadzie wszystko, stąd normy moralne stają się kwestią czysto arbitralnego wyboru – wszechmoc postludzi (lub jej bliski ekwiwalent) nie po-zostawia miejsca na wiarę.

38 S. Dukaj: Oko potwora…, s. 336.

39 S. Lem: Wizja lokalna. Warszawa 2010, s. 133.

40 J. Dukaj: Czarne oceany…, s. 225.

41 S. Lem: Podróż dwudziesta pierwsza. W: Idem: Dzienniki gwiazdowe. Kraków 2001, s. 267.

Czym różnią się wyliczone powyżej ujęcia? Jak w poprzednich trzech przypadkach: nie tylko odmiennym bagażem literackim, ale i aktualnym stanem rozwoju samej dziedziny (także: tym urojonym, lecz ugruntowanym już w popkulturze). Kiedy profesor Zazul uka-zuje Ijonowi swego klona w wielkim słoju (oczywiście naprawdę jest odwrotnie), nie nazywa go klonem, bo słowo jeszcze nie istnie-je. Z tego samego powodu nie ma u Lema np. mutantów – a bez nich nie byłoby ani Xavrasa Wyżryna, ani osnutej wokół tego tema-tu Aguerre w świcie (w międzyczasie absurdalna skądinąd koncep-cja „magicznych” talentów wrosła już w popkulturę dość mocno, aby po nią sięgać bez cienia wstydu). Zanim powstaną Czarne oce-any, sklonowana zostanie owca Dolly; niedługo potem wystartuje Human Genome Project, wspominany z kolei w Przyjacielu prawdy42. Dla kontrastu, w chwili debiutu Lema – sama struktura DNA była wciąż nieznana43.