Ziemi Gogolińskiej
LUTY
itasama
Cena 0,70 zł
ny^ięiiiie t r; i
przodków ii
ł^x3»»Xieg
w g f iq» ■ ■* «• | ’ »
iieazieciom
[au !<■ '”
jf u
zyc mi
’*K'-
• — •
uy Fllłiin ./ .... * Wd®
Wodzenie Niedźwiedzia
VI REGIONALNY PRZEGLĄD GRUP
„Szanujmy piękne tradycje przodków naszych i przekażmy je dzie ciom swoim" - takie oto przesłanie towarzyszyło szóstemu już z ko lei Regionalnemu Przeglądowi Grup Obrzędowych „Wodzenie Nie dźwiedzia”, jaki miał miejsce w niedzielę 18 lutego 2001 roku w Tarnowie Opolskim.
Inicjatywa organizowania dorocznych przeglądów obrzędowych zrodziła się w Gogolinie w roku 1993. Jakże mogłoby być inaczej, kiedy to właśnie tutaj najstarsi mieszkańcy mówią, że gminie Go
golin chodzi się z niedźwiedziem od... zawsze. Nic więc dziwne
go, że gogolińskie władze postanowiły nadać temu obrzędowi zor
ganizowaną formę. Wpierw więc przez trzy kolejne lata organizo
wano w Gogolinie gminne przeglądy „Wodzenia Niedźwiedzia”, a potem, gdy okazało się, że impreza ta cieszy się wielkim zaintere
sowaniem publiczności, postanowiono rozszerzyć imprezę o udział w niej „niedźwiedziowych” zespołów z sąsiednich gmin. Od 1966 roku organizowane sąjuż regionalne przeglądy; ich gospodarzami był już Gogolin (dwukrotnie), Tarnów Opolski, Zdzieszowice i Krapkowice.
W VI Przeglądzie uczestniczyły cztery zespoły: „Utopki” z Ką- tów Opolskich (gmina Tarnów Op.), „Krępskie Bery” z Krępnej (gmina Zdzieszowice), „Siedleckie Zbierołki” z Siedlec (gmina Izbic
ko) i grupa z Górażdży pod kierownictwem Waltraudy Wicher.
Punktualnie o godzinie 13.30zplacuprzy uli
cy Ks. Klimasa wyruszył barwny korowód prze
bierańców, który prowadziła Orkiestra Dęta
„OPOLWAP-u”. Pogoda była w tym dniu nie
szczególna (było zimno i padał mokry śnieg), więc na trasie przemarszu nie zgromadziło się zbyt wielu mieszkańców (a tak bywało zawsze w innych latach). Czekali oni jednak na turnie
jowe zmagania w sali miejscowego Domu Kul
tury.
Nim jednak korowód „niedźwiedników” wy
ruszył spod kościoła, grupa z Górażdży złożyła
„wizytę” w jednym z tarnowskich gospodarstw.
Nie obyło się bez tradycyjnego tańca górażdżań- skiego „Niedźwiedzia” z gospodynią.
Konkursowe prezentacje rozpoczęły się o go
dzinie 14.00, a sala widowiskowa Domu Kultu
ry ledwo pomieściła wszystkich chętnych obejrzenia barwnego wi
dowiska i... Genowefy Pigwy, która była gościem specjalnym.
Jury, które obradowało pod kierownictwem pani profesor Teresy Smolińskiej z Katedry Folklorystyki Uniwersytetu Opolskiego, przy
znało następujące nagrody:
■ I
nagroda (1000 zł) - grupa obrzędowa z Górażdży;■ dwie równorzędne II nagrody (900 zł) - „Utopki” z Kątów Opolskich i „Siedleckie Zbierołki” z Siedlec;
■ III nagroda (750 zł) - „Krępskie Bery” z Krępnej Ponadto jury przyznało następujące nagrody indywidualne
(po 150 zł):
■ Panna Zakonna z Siedlec
■ Szandara z Górażdży i Krępnej
■ Lekarz („Utopki”)
■ Farorz („Utopki”
■ Kominiarz („Utopki”)
■ Mały diabeł z Siedlec (50 zł)
(szaf)
OBRZĘDOWYCH
str. 2 „Panorama Ziemi Gogolińskiej"
GOGOLIN|I]
i Ziemi Gogolińskiej
NR 2/75/2001 ISSN 1233-6823
NOWE WIERSZE
KRYSTIANA SZAFARCZYKA
* * *
I czego mi zabrakło mój dobry aniele by wejść na szczyty
mała wódka w barze u podnóża Alp
wypita z małą Karen z małego bawarskiego miasteczka tylko na małą chwilę uczyniła mnie małym chłopcem Powiedziałem kocham cię mała Karen
z małego miasteczka
i do szczytów wielkich białych gór było coraz dałej
* * *
Dzień dobry panie Krystianie świat cały do pana dyspozycji dywan turecki przed schodową kłatką gotowy do odlotu
panie Krystianie
na cóż pan do cholery czekasz
Jaśminy mnie mój dobry aniele odurzyły i jałowcówka wypita w nadmiarze
gdzie mi więc, do świata mój dobry aniele
(Wiersze pochodzą z przygotowywanego do druku tomu wierszy
"Rozmowy z dobrym aniołem")
W numerze:
str. 4 - Początki parafii w Obrowcu (cz. IV) str. 5 - Zloty laur
str. 6 - Poeta z Iraku w bibliotece str. 8 - „Cudowna broń” Wehrmachtu str. 9 - Wieści z USA
str. 10 - Gwarowe ciekawostki językowe str. 11 - Po naszymu - czyli po Śląsku str. 13 - Narkotyki - trucizna XX wieku (cz. IV) str. 14 - Mamy tylko jedno zdrowie
str. 15 - Czego boją sie dzieci str. 17 - Piłkarze wracają na boiska str. 19 - Horoskop, krzyżówka
❖
❖
____________________________________ Luty 2001 r.
Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Gogolina została zaproszona do udziału w finale wojewódzkim VII Ogólnopolskiego Telewizyjnego Turnieju Najmłod
szych gmin i miast. Nasi muzycy grali w dniu 17 lutego w auli Uniwersytetu Opolskiego. Zobaczymy ich w pierwszym programie TV.
W dniu 13 marca br. w Miejskiej Bibliotece w Gogolinie odbędzie się szósty już z kolei konkurs gwary śląskiej pn. "Śląskie beranie". Najlepsi reprezentować będą naszą gminę w finale wojewódzkim, który tradycyjnie już odbędzie się w Izbicku. Konkurs ten ma na celu uchronienie pięknej naszej gwary i udowodnienie, że jest ona w dalszym ciągu żywa.
“Choćbyś miał w duszy tysiąc zgryzot, a w sercu morze łez - znajdź jednak na jego dnie uśmiech...". Takim mottem opatrzona jest strona tytułowa ko
lejnego numeru gazetki szkolnej PSP nr 2 w Gogolinie "Szkolna paczka".
Wydanie jest specjalne i w całości poświęcone patronowi szkoły - Kornelo
wi Makuszyńskiemu.
Ukazał się drugi numer dwutygodnika społeczno-gospodarczego “Pleja
da" adresowanego do czytelników w woj. opolskim, łódzkim, dolnośląskim, wielkopolskim i małopolskim. "Panoramę Ziemi Gogolińskiej” zaproszono do współredagowania pisma. W ostatnim numerze m.in. reportaż "Matka piłkarzy", którego bohaterką jest pani Klara Blaut z Gogolina, a także dowie
my się o czym marzy... nasz burmistrz. Do nabycia w sklepach prowadzą
cych sprzedaż prasy.
W dniu 16 lutego br. odbył się etap gminny XXV Wojewódzkiego Konkur
su Polonistycznego. Najlepszą polonistką w grupie szkół podstawowych okazała się Patrycja Weyrauch z Publicznej Szkoły Podstawowej Nr 3 w Gogolinie i ona też będzie reprezentować naszą gminę w zawodach wy
ższego szczebla.
❖ Dużym powodzeniem cieszą się organizowane w Gogolinie "Konwersato
ria z dydaktyki matematyki", w których oprócz nauczycieli z naszej gminy uczestniczą nauczyciele matematyki z Krapkowic, Zdzieszowic, a nawet Brzegu. Kolejne spotkanie matematyków - 20 marca br.
❖ Od 29 stycznia do 2 lutego br. 10-osobowa grupa młodzieży z Jabłonkowa (Czechy) spędzała w Gogolinie część ferii zimowych. A wszystko to w ra
mach podpisanej w roku 1998 umowy o partnerstwie. Młodzi goście z Za
olzia byli m.in. w Opolu a także na... wielkiej dyskotece w Pietni. W ramach wieczoru polsko-czeskiego spotkali się z naszą młodzieżą w kawiarni "Cap
puccino". Uczestniczyli także w zawodach pływackich "0 puchar burmistrza".
❖ Trwają poszukiwania kontrahenta, który mógłby jak najlepiej i jak najszyb
ciej zagospodarować budynek szkoły w Kamionku. Sprawa jest ważna i czyni się wszystko, aby szkoła nie świeciła pustkami.
❖ W zeszłym roku Gogolin gościł uczestników Opolskiego Plebiscytu Spor
towców Niepełnosprawnych. W tym roku zostaliśmy zaproszeni do Prószko
wa, gdzie pod patronatem ks. dr Zygmunta Lubienieckiego odbyła się VIII edycja tego plebiscytu.
❖ Z okazji 52 urodzin wielkiemu przyjacielowi sportu i Gogolina - księdzu doktorowi Zygmuntowi Lubienieckiemu - składamy jak najserdeczniejsze życzenia wszelkiej pomyślności.
❖ Równie serdeczne gratulacje i życzenia urodzonym w styczniu i lutym:
Indze Krawiec (piłkarce nad piłkarkami), Dieterowi Przewdzingowi (burmi
strzowi Zdzieszowic), wiceburmistrzowi Julianowi Kuklewskiemu oraz pra
cownikom UM Iwonie Cimek, Andrzejowi Wieczorkowi i Ryszardowi Jago
dzińskiemu -składa
TREBRON
MAGAZYN REGIONALNY URZĘDU MIASTA I GMINY GOGOLIN
_____________________REDAGUJE ZESPÓŁ___________
Redaktor naczelny: Krystian Szafarczyk Redaktor techniczny: Henryk Kobiela
Adres redakcji: UMiG 47-320 Gogolin, ul. Krapkowicka 6, tel. 466-62-40, 466-63-19, 466-62-47 Skład komputerowy: Pracownia Komputerowa "Virtual" sc.
45-075 Opole, ul. Krakowska 24, tel. 454-21-71, 0602 109 712 Druk: Drukarnia „ZG” w Krapkowicach, tel. 466 70 24
Fotografie na okładce - archiwum i ze zbiorów prywatnych
Relacje z Obrowca zamieszczał „Posłaniec Niedzielny ”
POCZĄTKI PARAFII W OBROWCU (cz. iv)
Ksiądz Franciszek Lackowski przybył do Obrowca w listopadzie 1903 roku. Relacja z wprowadzenia go do kościoła w Obrowcu uka
zała się w numerze 49 „Posłańca Niedzielnego”. Ponieważ dotyczy ona wydarzenia w dziejach tej wioski historycznego, przypominam ją poniżej:
„ (...) Był to dzień prawdziwie radosny i uroczysty. Przed probo
stwem była postawiona brama honorowa z lampionami, droga prowadząca do kościoła była wysłana choinkami i kwiatami, kościół ślicznie ozdobiony wieńcami i girlandami. Na czele pro- cesyi Ks. Proboszcz wprowadził Ks. Kuratusa do świątyni, gdzie wzruszającą miał przemowę napominając parafian, żeby nowe
mu duszpasterzowi okazywali serce pełne szczerości, miłości i zaufania, gdyż apostolskim jest jego święty urząd i świętą inten- cya jego przyjścia do parafian, aby jakoby anioł stróż dusze pro
wadzić na drodze do nieba - ku wszystkim po ojcowsku, ku niko
mu po ojczymiu - a wszystkich uszczęśliwić docześnie i wiecznie.
Potem wiel. ks. kuratus podziękował serdecznie ks. proboszczo
wi w imieniu dotychczasowych jego parafian za wszelkie jego trudy i mozoły i gorliwą pracę nad zbawieniem dusz jak i nad długie lata trwającym przysposobieniem miejsca na własnego kapłana, jako to: nad budową probostwa, założeniem funduszu na utrzymanie kapłana. Uroczystość się skończyła wesołem Te Deum i błogosławieństwem. IV naszym kościele ozdobionym no- wemi prześlicznymi stacyami jakoś lepiej i gorącej się teraz mo
dli niż dawniej. Nie dość na tern, wróciwszy z kościoła do domu dowiedzieliśmy się, że ks. proboszcz z Jesiony, który jako ojciec także o doczesne nasze potrzeby dbał, starając się n.p. o pomoc pieniężną po powodzi, znowu nam, którzyśmy za jego zachętą byli wstąpili do ślązkiego związku włościańskiego (Bauemvere- in), uprosił z Nysy niby to na pożegnanie cały wagon kartofli, który już oto przybył na dworzec w Gogolinie. Bardzo nam się te kartofle przydają. Niech Pan Bóg ks. Proboszczowi za tę przy
sługę pobłogosławi, a niech nowemu duszpasterzowi daje szczę
ście i siłę w lasce Bożej ”.
W numerze 50 „Posłańca Niedzielnego” w grudniu 1903 roku ukazały się podziękowania mieszkańców Obrowca za możliwość posiadania wła
snego duszpasterza. Tekst tego artykułu był następujący:
„Już w poprzednim numerze „Posłańca Niedz. ’’ donosiliśmy o wprowadzeniu naszego nowego duszpasterza, ks.prob. Latzkow- skiego. Radość z tego powodu nie przebrzmiała jeszcze w naszej parafii, przyczem jednak nie zapominajmy o Jego Eminencji Najprzew. Ks. Kardynałe, który ten wspaniałomyślny akt spowo
dował, dlatego to, na tej publicznej drodze parafianie Jego Emi
nencji składają korne dzięki z prośbą, aby Bóg miłosierny Naj- przewiel. Ks. Kardynała usiłowaniom błogosławić raczył, by jak najwięcej samodzielnych parafii powstawało w diecezyi. O to nie przestaną modlić się parafianie, wspominając równocześnie wdzięcznem sercem swego dawniejszego duszpasterza, ks. Wo- darza, który utworzenie nowej parafii przysposobił. Należy się również wdzięczność teraźniejszemu proboszczowi mechnickie- mu który u nas dawniej 22 lata był proboszczem, przewiel. ks.
Olbrichowi, bo ten podczas walki kulturnej wielką parafią je- szońską a więc i obrowiecką zarządzał. Ks. Prób. Olbrich nie tylko dokończył wtedy budowy naszego kościoła, lecz ofiarował
prócz tego znaczną sumę na budowę plebanii i utrzymanie proboszcza. Nie chciał być wy
mieniony w swojej skromności więc dopiero teraz na tern miejscu wyrazić możemy serdecz
ne „ Bóg zapłać ”. Wdzięczna parafia nie prze
stanie dziękować wspaniałomyślnym Dobro
dziejom a zwłaszcza Jego Eminencji za tyle łask i dobrodziejstw
Dodać należy, iż zawarte w powyższym tek
ście podziękowania dotyczyły m.in. nie wymie
nionego z imienia i nazwiska kardynała wro
cławskiego Georga Koppa.
Nowa jednostka kościelna, przekształcona z czasem w samodzielną parafię, objęła Obrowiec i Wygodę. Nie wszedł w jej skład Strzeb- niów, gdyż w latach 1899-1901 zbudowano kościół w Gogolinie i to do tej nowej parafii włączono też Strzebniów i Podbór.
Cmentarz w Obrowcu założono w 1903 roku na polu przekaza
nym przez rodzinę Przybyła. Na terenie obrowieckiej parafii znala
zły się dwie murowane kaplice: pierwsza - przy bardzo ważnej dro
dze z Obrowca na Wygodę i do Gogolina (obok gospodarstwa rodzi
ny Cebula) oraz druga - w centrum Wygody.
Po ks. Franciszku Lackowskim kolejnymi duszpasterzami w Obrowcu byli: ks. Siegfried Nocoń, ks. Marian Przechowski, ks.
Berthold Kascha, ks. Pius Lerch, ks. Alfred Gdynia, ks. Antoni Men- de, ks. Rudolf Hoffmann, a obecnie jest ks. Karol Gąsior. Z obro
wieckiej parafii wyszło kilku księży: ks. Stanisław Hytrek (prymicje w 1909 r.), ks. Karol Jucha (1926 r.) i ks. Stanisław Schulz (1935 r.).
Wcześniej z Obrowca był też ks. Adolf Hytrek (1853-1899).
Tradycją w Obrowcu była kiedyś uroczysta procesja ku czci św.
Jana Chrzciciela w dniu 24 czerwca. Procesja udawała się obecną ulicą Cmentarną aż za cmentarz, a powrót następował przez centrum wioski czyli ulicą Wiejską. Najstarsi mieszkańcy Obrowca jeszcze dzisiaj przypominają sobie pieśń do św. Jana Chrzciciela, którą wte
dy, a także przy innych ważnych okazjach, kilkadziesiąt lat temu śpie
wano. Początek jej był następujący:
Przyjdź ku Janowi Patronowi Kościoła tutejszego, Chrzcicielowi, kochankowi Jezusa Boga Twego.
Gdy Jan święty, Janem zwany był od ojca niemego, na tablicy napisano: Jan będzie imię jego.
Pieśń ta liczyła 21 zwrotek. Kończyła się słowami, które niech też będą stanowiły zakończenie prezentowanych na łamach „Panoramy”
początków parafii św. Jana Chrzciciela w Obrowcu.
Prośmy Jana jako Patrona wszyscy dnia dzisiejszego, żeby prosił Boga za nas jako obrońcę naszego.
On na pomoc zawsze stanie wołając nas ku sobie, Chrześcijańskie czyniąc skutki pokazując na siebie.
Józef Szulc
Wśród wyróżnionych Laurami Umiejętności i Kompetencji m.in. Jan Nowak-Jeziorański i Norbert Urbaniec
ZŁOTY LAUR
DLA BURMISTRZA
Kapituła Laurów Kompetencji i Umiejętności w Katowicach wy
brała czołówkę laureatów za rok 2000 spośród 32 kandydatur, które wcześniej nominowały Izby Gospodarcze w Opolu, Katowicach, Czę
stochowie i Bielsku Białej, przyznając im jednocześnie Srebrne Laury.
Opolska kapituła wyróżniła cztery osoby (wśród nich Norberta Urbań- ca - burmistrza Gogolina) i cztery firmy. Spośród nich kapituła kato
wicka wybrała dwie osoby i dwie firmy z naszego województwa, które nagrodziła Złotymi Laurami Umiejętności i Kompetencji .My mamy szczególną satysfakcję, gdyż to zaszczytne wyróżnienie przy- padło m.in. naszemu burmistrzowi. Uroczystość wręczenia Złotych Laurów miała miejsce w dniu 10 lutego br. w Katowicach. Norbert Urbaniec to zaszczytne wyróżnienie otrzymał z rąk premiera Jerzego Buzka za (jak napisano w uzasadnieniu decyzji Kapituły):
- niezwykłą kreatywność gospodarczą, odwagę działania i od
danie sprawom społeczności lokalnej, co spowodowało, że gmina Gogolin stała się prawdziwą perełką wśród miast Ślą
ska Opolskiego;
- wieś Kamień Śląski z gminy Gogolin otrzymała Europejską Nagrodę za Odnowę Wsi.
Gogolin nazywany jest wielkim domem kultury pod gołym niebem. Odbywają się tutaj prestiżowe imprezy takie jak:
Opolskie Święto Pieśni Ludowej, Wojewódzki Przegląd Orkiestr Dętych;
- spostrzeganie rozwoju miasta i gminy w szerokim kontek
ście europejskim oraz nawiązanie stałej współpracy z mia
stami niemieckimi, szwajcarskimi i czeskimi.
Na ręce burmistrza napłynęło z tej okazji wiele gratulacji i ser
decznych życzeń. My przytaczamy jedno z nich, jako iż pochodzi od szefa największej firmy w naszej gminie:
Szanowny Panie Burmistrzu!
Z okazji przyznania Panu Złotego Lauru Kompetencji i Umiejętności proszę przyjąć moje serdeczne gratulacje oraz wyrazy głębokiego uznania dla Pana dotychczaso
wych osiągnięć i sukcesów na rzecz rozwoju samorząd
ności lokalnej. Jako mieszkaniec Gogolina i szef dużej firmy prowadzącej działalność na tym terenie osobiście doceniam Pana zaangażowanie oraz zasługi na rzecz roz
woju Miasta i Gminy Gogolin, dlatego też z dużą saty- sfakcją przyjąłem decyzję kapituły Konkursu Laury Umie
jętności i Kompetencji o przyznaniu Panu tego prestiżo
wego wyróżnienia.
Życząc wielu dalszych sukcesów w działalności samorzą
dowej i gospodarczej oraz trafności w podejmowaniu decyzji pozostaję
z wyrazami szacunku
(-) Andrzej Balcerek Prezes Zarządu Dyrektor Generalny Górażdże Cement S.A.
Jak dzieci z Przedszkola Nr 4 w Gogolinie świętowały
„Dzień Babci i Dziadka”
23 stycznia br. miałam przyjemność uczestniczyć w bardzo miłej uroczystości, przygotowanej przez przedszkolaków z okazji Święta Babci i Dziadka. W tym dniu w sali przedszkola zebrali się licznie babcie i dziadkowie, aby oklaskiwać i podziwiać występy małych ar
tystów, którzy właśnie dla nich przygotowali program artystyczny.
Na powitanie dzieci zaśpiewały piosenkę poświęconą babciom:
„Witaj droga Babciu Serdecznie witamy Na wspaniały program Bardzo zapraszamy”.
Piękne dekoracje, stroje, ciekawy tekst „Pastorałki”, wspaniała gra występujących sprawiły zebranym wiele radości i wywołały łzy wzru
szenia. Piosenki i wiersz wprowadziły miły nastrój i zapoczątkowały wspólną zabawę.
Na zakończenie spotkania dzieci obdarowały zebranych samo
dzielnie wykonanymi laurkami oraz słodyczami i zaśpiewały piosen
kę o dziadku:
„Najdroższy Dziadku, to jest piosenka, którą śpiewają Tobie wnuczęta.
Nie o zabawie ani o kwiatku To jest piosenka o naszym Dziadku”.
Nasze przedszkole jest małe i skromne, ale panuje w nim praw
dziwie rodzinna atmosfera. Jest to przede wszystkim zasługa pani dyrektor Marii Melich, jak i całego personelu placówki.
Bardzo serdeczny kontakt z wychowankami, opiekuńczość i pe
dagogiczna troska sprawiają, że dzieci czują się w przedszkolu do
skonale, a rodzice mogą spokojnie pracować, gdyż wiedzą, że ich pociechy znajdują się w doskonałych rękach.
W imieniu zaproszonych serdecznie dziękują za bardzo miłe spotka
nie i włożony trud w przygotowaniu tak wzruszającej uroczystości.
Daniela Briill
„Panorama Ziemi Gogolińskiej" str.5
Mówi o sobie, że był dzieckiem strachu...
POETA Z IRAKU W GOGOLIŃSKIEJ
BIBLIOTECE
W dniu 13 lutego br. w Gminnej Bibliote
ce Publicznej we Gogolinie gościł wybitny poeta iracki Hatif Janabi, który w roku 1976 z przyczyn politycznych musiał opuścić Irak.
Wędrując przez Turcję, Bułgarię, Rumunię, Węgry, Czechy, dotarł do Polski. Na Uniwer
sytecie Warszawskim ukończył polonistykę, a w roku 1983 obronił pracę doktorską z dzie
dziny teatrologii. Jego dorobek stanowi kil
ka tomów poetyckich. Wiersze publikuje w języku arabskim i polskim. Jest laureatem wielu nagród literackich polskich i zagranicz
nych. Pracuje jako wykładowca w Zakładzie Arabistyki i Islamistyki na Uniwersytecie Warszawskim.
Gogolin odwiedzał już kilkakrotnie, jako iż od kilku lat uczestniczy w Międzynarodo
wych Najazdach Poetów na Zamek Piastów Śląskich, w programie których każdorazowo znajduje się pobyt na Ziemi Gogolińskiej.
Hatif Janabi to postać niezwykła. Tym wszystkim, którzy nie mogli osobiście spo
tkać się z poetą i posłuchać jego opowieści o sobie i swojej twórczości, poniższym tekstem postaramy się przybliżyć jego biografię.
■■■
Hatif Janabi urodził się w pobliżu Babi
lonu. Sielskie dzieciństwo w rodzinnej dwu- stuhektarowej posiadłości w dolinie Eufratu trwało krótko. Hatif miał 10 lat, gdy po raz pierwszy został wygnańcem. Pod nieobec
ność jego ojca w sąsiedzkim sporze zginął jeden z najemnych chłopów. Wendeta nie mogła dosięgnąć ojca, więc zagrożone było życie Hatifa, jako najstarszego syna. I tak tra
fił do An-Nadżafu - świętego miasta, takiej arabskiej Częstochowy, gdzie zdobywał pierwsze życiowe doświadczenia, poznawał szyickie obrzędy religijne, pochłaniał lektu
ry. Jako młodziutki chłopiec doznawał meta
fizycznych wzruszeń, spędzając długie go
dziny w starej nekropolii An-Nadżafu, jed
nym z największych cmentarzy świata. Tam powstawały jego pierwsze wiersze.
- Jestem, a raczej byłem dzieckiem stra
chu. Nie tylko dlatego, że wciąż uciekałem i podlegałem systemowi zakazów i nakazów.
Śledząc dzieje niewoli babilońskiej i szyic
kiej, zrozumiałem dość wcześnie, że człowiek przez całe życie zdąża ku śmierci, a radość jest czymś nienaturalnym. Nie mogłem i nie
chciałem się z tym pogodzić, tak jak nie go
dziłem się z niesprawiedliwością, kłamstwem i przemocą w mojej ojczyźnie. Pomocne były mi w tym żelazne zasady wyniesione z domu:
szacunek dla siebie, który jest warunkiem, by szanowali cię inni oraz otwarcie na świat i ludzi, a więc postawa tolerancji wobec in
nych. Pamiętam, jak moja mama powtarza
ła: Jeślibyś pokochał piękną Żydówkę, to się z nią ożeń. 1 wreszcie to, by zawsze stać po stronie pokrzywdzonego. Z takim kapitałem, za to bez grosza, znalazłem się na Uniwersy
tecie Bagdadzkim. Od chwili gdy moja ro
dzina po bankructwie ojca żyła w niedostat
ku, przestaliśmy przywiązywać wagę do spraw materialnych. Zarabiałem na życie, sprzedając w kawiarniach i na ulicach bieli
znę damską i papierosy, a i tak wołałem wy
dać ostatnie pieniądze na książkę.
Hatif kończył właśnie studia, gdzie na wie
czorze autorskim kilku poetów w wypełnio
nej po brzegi uniwersyteckiej auli przeczytał swój płomienny, antyrządowy poemat. Taj- niacy kilkakrotnie wyłączali mikrofon, a słu
chaczy - widać przestraszonych - ubywało.
W dwa tygodnie później zaczepił go na ulicy nieznajomy. Nie był to tajny policjant, lecz robotnik, który słyszał jego wystąpienie i pro
sił o tekst poematu.
- Zrozumiałem wtedy, jak wielką wagę ma słowo i jak ogromną odpowiedzial
ność bierze na siebie poeta, zwłaszcza gdy posługuje się nim, jak bronią.
Rozgłos opozycyjnego poety sprawił, że wołał opuścić Bagdad. Został nauczy
cielem na północy Iraku. Mieszkając wśród Kurdów i Turkmenów, Ormian i Asyryjczyków, razem z Żydami, szyita
mi i sunnitami, szykował się - jeszcze o tym nie wiedząc - do dalekiej drogi w zupełnie obce strony.
Gdy w roku 1976 wydawnictwa odrzu
ciły z powodów politycznych jego dwa kolejne tomiki wierszy, zdecydował się wyjechać do Europy. Wybrał Polskę..
- Lata biegły, a ja coraz bardziej wra
stałem w Polskę. Znajomi pukali się nie
raz w czoło, zwłaszcza podczas stanu wojennego. Człowieku - czego ty szukasz w nieszczęsnym kraju? Nie chciałem ich urazić, ale jak miałem im wytłumaczyć, że peerelowski reżim to fraszka w porów
naniu z terrorem Husajna. Czułem się tutaj wolny, mogłem pisać, pracować i nie chcia
łem stać się podwójnym uchodźcą.
Jak dotąd, Hatif nie założył rodziny. Jego ostatnia miłość, amerykańska Żydówka, którą poznał, gdy był na stypendium w Indiana Uni- versity, nie chciała przyjechać do Polski, a on tutaj znalazł swoje miejsce w życiu. Dwie polskie narzeczone były - jak twierdzi - zbyt niezależne i wymagające zarazem, Nie chcia- ły pogodzić się z tym, że dla Hatifa najważ
niejsze jest jego pisarstwo.
Listy z Iraku od najbliższych dochodzą rzadko lub wcale. Dopiero niedawno Hatif dowiedział się okrężną drogą, że jego młod
szy brat zginął dwa lata temu w ulicznej de
monstracji. Nieraz po kilkanaście godzin spę
dza przy telefonie i wciąż nie może dodzwo
nić się do Bagdadu. Gdy próbuje przesłać wiadomość faksem, słyszy po drugiej stro
nie - faksów nie przyjmujemy. Martwi się o zdrowie schorowanej mamy. Chciałby ją je
szcze raz zobaczyć. Wie jednak, że jest szczę
śliwa. Syn bezpieczny za granicą to tak, jak
by znalazł się w raju, bez względu na to, jak mu się powodzi i czy jest z nim kontakt.
Opracowano na podst. artykułu M. Boratyńskiej-Komar („Zwierciadło")
Hatif Janabi
NIE MA RÓŻNICY
nie ma różnicy
między krwią a koszulą moją
nie ma różnicy między skórą moją a koszulą nie ma różnicy między koszulą a Ojczyzną
nie ma różnicy między palmą a Bogiem między okrucieństwem a miłością między mężczyzną a kobietą bo wszyscy szukają swych tyranów w ciemnej nocy
nie ma różnicy między krwią moją a Eufratem razem razem przestały istnieć
teraz znowu razem razem płyną szukając ujścia
w Ojczyźnie którą zniszczyli tyrani i zdradził Bóg
II ŚWIĄTECZNY TURNIEJ RUMMIKUBA
W okresie przedświątecznym odbyły się w Publicznej Szkole Pod
stawowej Nr 3 w Gogolinie eliminacje do II Świątecznego Turnieju Rummikuba.
Turniej cieszył się ogromnym powodzeniem, o czym świadczy ilość uczestników w rozgrywkach.
Do finału weszło 20 osób. Finał odbył się 19 grudnia 2000 roku w świetlicy szkolnej. Podczas rozgrywek finaliści z powagą i w sku
pieniu wykonywali manipulacje i przebudowywali układy liczb.
Zwycięzcami Turnieju zostali:
Grupa młodsza: Grupa starsza:
1. Sylwia Rygol 1. Dawid Białek
2. Dawid Gabrielczyk 2. Natalia Bazar
3. Emilia Kaptur 3. Adam Kubilas
Organizatorzy: Andrzej Halski, Kinga Kaptur
NAJLEPSI
RECYTATORZY ODPADY W GMINIE
Piękna styczniowa pogoda umożliwiła nam, uczniom kl. VI Publicznej Szkoły Podstawowej Nr 3 w Gogolinie zorganizowa
nie wycieczki rowerowej na miejskie wysypisko śmieci przy ul. Ligonia w Gogolinie.
Organizatorami wycieczki byli pani Kinga Kaptur, pani Anna Dreszer i pan Andrzej Halski.
Celem naszej wyprawy było za
poznanie się ze sposobem skła
dowania odpadów mieszkańców gminy Gogolin. Przewodnikiem po wysypisku był pan Grzegorz Kusza, który zajmuje się sprawa
mi dotyczącym ochrony środowi
ska w gminie Gogolin.
Dowiedzieliśmy się, że po
wierzchnia wysypiska obejmuje 26 hektarów ziemi. Gmina Go
golin dąży do racjonalnego syste
mu gospodarki odpadami czyli segregacji odpadów "u źródła".
Odrębnym problemem jest zago
spodarowanie surowców wtór
nych. Ogromnąbarierą w podej
mowaniu działań zmierzających do pozyskania i wykorzystania odpadów jest brak zainteresowa
nia nimi ze strony przemysłu i drobnych przetwórców.
Do odpadów komunalnych trafia wiele różnych materiałów, które zaliczyć można do niebez
piecznych, ponieważ zawierają substancje toksyczne, palne, wy
buchowe, biologicznie czynne, np.: zużyte baterie, opakowania po farbach i lakierach, środki ochrony roślin oraz opakowania po nich, odpady zawierające ole
je, przeterminowane lub częścio
wo wykorzystane leki.
Na wysypisku gminnym trwa
ją prace nad budową boksów do selektywnej zbiórki odpadów.
Uczniowie klasy VI PSP Nr 3 w Gogolinie
W dniu 24 stycznia br. w czytelni Biblioteki Miejskiej w Gogoli
nie odbył się Miejsko-Gminny Konkurs Recytatorski. Jego organi
zacją zajęła się Publiczna Szkoła Podstawowa w Zakrzowie. Kon
kurs prowadziła polonistka tej szkoły pani Teresa Głuchowska.
Jury, które obradowało w składzie: pan Jerzy Lipka - przewodni
czący oraz panie Maria Krężel i Alicja Soszyńska, przyznało nastę
pujące nagrody i wyróżnienia:
I nagroda - Daria Miensok (Publiczne Gimnazjum Gogolin) II nagroda - Justyna Szulc (Publiczne Gimnazjum), Jadwiga Kar
pińska (PSP Nr 3), Kamila Pawliszyn (PSP Nr 2) i Agnie
szka Jakubowicz (PSP Nr 2).
III nagroda - Małgorzata Wawrzynek PSP Malnia), Katarzyna Le- dwig (PSP Górażdże) i Marta Pola (PSP Górażdże) Wyróżnienia: Karolina Szymalla (PSP Zakrzów), Katarzyna So
chańska (PSP Kamień Śl.), Joanna Bogucka (PSP Nr 3) i Małgorzata Woźnica (Publiczne Gimnazjum w Gogolinie).
..Panorama Ziemi Gopolińskiei" str. 7
Gogolinianie też mieli stanowić „cudowną broń” Hitlera
VOLKSSTURM CZYLI
„POSPOLITE RUSZENIE ”
ma nieprzyjaciel i trzeba ją sobie samemu zdobyć.
Żaden z członków "Volkssturmu" nie był za
palonym żołnierzem. Wszyscy wątpili w osta
teczne zwycięstwo i uratowanie Niemiec, które dogorywały w ostatniej agonii. Tonącym podano na ratunek słomkę.
Niektórzy w tajemnicy opuszczali oddziały
"Volkssturmu", ukrywali się w domu lub u krewnych. Inni włączyli się w kolumny ucieki-
Kiedy Armia Czerwona zdobyła Belgrad, kiedy wcześniej Finlandia i Bułgaria przerwały walkę ze Związkiem Radzieckim i wypowie
działy wojnę Niemcom, wódz III Rzeszy wy
dał rozkaz powołania do życia tzw. "Volks- sturmu" czyli pospolitego ruszenia. Rozkaz brzmiał następująco: "We wszystkich okrę
gach Wielkich Niemiec należy powołać do Volkssturmu wszystkich mężczyzn w wieku od 16 do 60 lat, zdolnych do noszenia broni, Volkssturm będzie bronił ojczystą ziemię wszelką bronią i wszelkim sposobami. Paź
dziernik 1944 r.".
W listopadzie i grudniu 1944 roku oraz w styczniu 1945 roku powołano do wojska naj
starsze roczniki, czyli mężczyzn urodzonych w 1885 roku i młodszych oraz chłopców 16- letnich. Byli to przeważnie ludzie starsi, nie
zdolni do służby wojskowej na skutek choro
by lub kalectwa a także innych przyczyn.
Ludzie ci nie nadawali się do walki na fron
cie. Jeżeli ktoś w przeszłości służył w wojsku (np. w pierwszej wojnie światowej) i piasto
wał jakąś funkcję lub posiadał jakiś stopień wojskowy, to mu tę funkcję i stopień przywra
cano lub awansowano na wyższy.
Powołani do wojska mężczyźni liczyli na pełne umundurowanie, uzbrojenie i wyżywie-
nie. Niektórzy, chcąc uszano
wać własne płaszcze zimowe, stawiali się w miejscu zbiórki bez zimowej odzieży i lekkich półbutach, a potem okazało się, że dla nich brakowało już wszystkiego. Nie było dosta
tecznej ilości mundurów, kara
binów i amunicji, nie było kuch
ni polowych. Powołanym do
"Volkssturmu" obiecywano, że broń i amunicję otrzymają bez
pośrednio na froncie.
Wszystko przebiegało w pośpiechu. Nikogo nie pytano o jakiekolwiek |--- ' wojskowe i umiejętność posłu
giwania się bronią. Rzadko ktoś miał doświadczenie żoł
nierza frontowego. Wielu nig
dy przedtem nie miało karabi
nu w rękach i nikt nie wyjaśnił im, jak należy posługiwać się
bronią. I_____________
Z naszej gminy Gogolin po
wołani do "Volkssturmu" musieli stawić się w Otmęcie i Gogolinie, a część w Strzelcach.
Powołani w styczniu 1945 roku do Strzelec zostali wywiezieni w okolice --- Częstochowy. Ci "Volksstur- mowcy" musieli zająć pozycje w okopach, bez uregulowa
nych spraw żywieniowych, bez , badań i opieki lekarskiej, bez ciepłej odzieży, czasem we własnych półbutach, w dodat
ku źle uzbrojeni. Wielu star
szych mężczyzn nie wytrzyma
ło w miesiącach zimowych tych niskich temperatur, przemarz
ło i również z innych powodów nie nadawało się w ogóle na front do okopów. Nim doszło do pierwszego "chrztu bojowe
go", połowa mężczyzn była wy
eliminowana na skutek odmro
żeń i przemarznięcia. Ciepłe płaszcze nosili wtedy tylko do
wódcy, a temperatura w stycz
niu i lutym wynosiła od -15°C do - 20°C. Niektóre oddziały nie posiadały własnej aptecz
ki podręcznej. Były też kompa
nie, w których karabin miał je
dynie co dziesiąty "żołnierz".
Poza tym mówiono, że broń
Modborg - początek września 1944 r.
Do Volkssturmu powołano starszych mężczyzn i 1B- letnich chłopców - mają budować okopy i rowy prze- ciwczołgowe, aby powstrzymać Armię Czerwoną.
Janusz Piekalkiewicz „ Der Zweite Weltkrieg"
Członkowie „Niemieckiego Volkssturmu"zapoz
nają się z otrzymaną bronią.
(Janusz Piekalkiewicz „ Der Zweite Weltkrieg") nierów. Niektórzy oficerowie na własną rękę i odpowiedzialność kazali nieprzygotowanym do służby w wojsku mężczyznom wracać do swoich domów.
W przypadkach, gdy członkowie "Volks- sturmu" nosili swoje własne ubrania cywilne, na ramieniu mieli wtedy opaskę z napisem:
"Niemieckie pospolite ruszenie - wojsko".
Taka opaska miała przeciwnikowi wyjaśnić, iż nie są oni "partyzantami", których można było na miejscu rozstrzelać, ale wojskiem, chronionym konwencja genewską.
W Gogolinie "Volkssurmowcy" budowali na końcu ulic prowadzących do Strzelec i Góraż- dży zapory przeciwczołgowe z pokładów ko
lejowych. Nie zdały one oczywiście żadnego egzaminu, gdyż czołgi radzieckie wjechały do Gogolina na tzw. "Kocinę" od strony Kamion
ka. Ustawiane zapory nigdy też nie były cał
kowicie zamknięte, gdyż do ostatniej chwili samochodami uciekały małe grupy żołnierzy , niemieckich.
Dziwną rzeczą było, że dowódcy wojsko
wi nie zdawali sobie sprawy z odpowiedzial
ności z tego, że powołuje się do wojska męż
czyzn bez badań lekarskich. Znalazły się wśród "Volkssturmowców" nawet osoby upo
śledzone umysłowo. W centralach partyjnych liczono jednak mocno na tę "cudowną siłę"
tych ostatnich rezerw. Być może, że miała to być ta "cudowna broń" w postaci nowych dy
wizji, którą propagandyści stale obiecywali narodowi niemieckiemu...
Rafał Zając
Prawo na co dzień
Dokumentacja niezbędna do ustalenia kapitału początkowego
Do ustalenia kapitału początkowego niezbędne jest przedstawienie organowi rentowemu takich samych dokumentów, jak przy składaniu wniosku o emerytu
rę lub rentę.
W postępowaniu dotyczącym ustalenia wysokości kapitału początkowego mają odpowiednie zastosowanie, zgodnie z art. 175 ust. 1 ustawy o emeryturach i rentach z FUS, przepisy art. 116 ust. 5 i art. 117 tej ustawy, które określają dochody uzasadniające prawo do świadczeń i pozwalające ustalić wysokość świadczeń. Zgodnie z art. 116 ust. 5 ustawy dochody uzasadniające prawo do świadczeń i ich wysokości określa w drodze rozporządzenia minister właściwy do spraw zabezpieczenia społecznego. Rozporządzenie przewidziane w art. 116 ust. 5 ustawy nie zostało jeszcze wydane.
Na podstawie art. 194 ustawy o emeryturach i rentach z FUS do czasu wyda
nia przepisów wykonawczych przewidzianych w tej ustawie pozostają w mocy przepisy wykonawcze wydane na podstawie uprzednio obowiązujących ustaw ubezpieczeniowych, jeżeli nie są sprzeczne z przepisami tej ustawy. Zachowują więc moc obowiązującą m.in. przepisy rozporządzenia RM z 7.02.83 r. w spra
wie postępowania o świadczenia emerytalno-rentowe i zasad wypłaty tych świad
czeń, wydane na podstawie ustawy z 14.12.1982 r o zaopatrzeniu emerytalnym pracowników i ich rodzin.
Osoba, dla której ma zostać ustalony kapitał początkowy, musi przedstawić dokumenty stwierdzające:
- datę urodzenia,
- posiadane okresy składkowe i nieskładkowe,
- wysokość przychodów (zarobków) stanowiących podstawę wymiaru skład
ki na ubezpieczenie społeczne w okresie, z którego przychody (zarobki) są uwzglę
dniane przy ustalaniu podstawy wymiaru kapitału początkowego, czyli z kolej
nych 10 lat kalendarzowych, wybranych przez ubezpieczonego z okresu od 1.01.1980 do 31.12.1998 lub z dowolnych 20 lat kalendarzowych wybranych przez ubezpieczonego z całego okresu podlegania ubezpieczeniu przed dniem 1 stycznia 1999 r.
Na podstawie art. 117 ust. 1 ustawy o emeryturach i rentach z FUS, okresy składkowe i nieskładkowe, które przypadają przed dniem wejścia w życie tej ustawy, mogą zostać uwzględnione, jeżeli zostały udowodnione dokumentami (zaświadczeniami) lub wpisane w legitymacji ubezpieczeniowej bądź uznane orze
czeniem sądu. Ograniczenie środków dowodowych do dowodu z dokumentów lub wpisu w legitymacji ubezpieczeniowej nie dotyczy jednak dowodzenia na
stępujących okresów składkowych:
- przypadających przed 15.11.1991 r. okresów zatrudnienia po ukończeniu 15 roku życia na obszarze Państwa Polskiego w wymiarze nie wyższym niż połowa pełnego wymiaru czasu pracy, jeżeli w tych okresach pracownik po
bierał zasiłki z ubezpieczenia społecznego: chorobowy, macierzyński lub opie
kuńczy albo renta chorobowa (art. 6 ust. 2, pkt lit. "a" ustawy), - okresów pracy przymusowej (art. 6 ust. 2, pkt 2 lit. “a-c" ustawy), - kresów zatrudnienia młodocianych na obszarze Państwa Polskiego na wa
runkach określonych w przepisach obowiązujących przez dniem 1.01.1975 r.
(art. 6,ust. 2 pkt 3 ustawy),
- okresów świadczenia pracy po 1956 roku na rzecz organizacji politycznych I związków nielegalnych w rozumieniu przepisów obowiązujących do IV 1989 r. (art. 6 ust. 1, pkt 10 ustawy).
Wyżej wymienione okresy składkowe mogą być udowodnione zeznaniami świadków, jeżeli ubezpieczony nie może przedstawić odpowiednich dokumen
tów.
Zeznaniami świadków może być też udowodniony, zgodnie z art. 117 ust. 4 ustawy, okres niewykonywania pracy w okresie przed 4.06 1989 r. na skutek represji politycznych, zaliczany jako okres nieskładkowy na podstawie art. 7 pkt. 4 ustawy.
Pozostałe okresy składkowe i nieskładkowe, jeżeli nie zostaną udowodnione odpowiednimi dokumentami, nie mogą zostać zaliczone.
Wysokość przychodów (zarobków) stanowiących podstawę wymiaru kapita
łu początkowego może być ustalona tylko na podstawie zaświadczeń wystawio
nych przez podmioty, które zatrudniały ubezpieczonego, lub wpisów w legity
macji ubezpieczeniowej.
Przepis § 20 rozporządzenia RM w sprawie postępowania o świadczenia eme
rytalno-rentowe i zasad wypłaty tych świadczeń stanowi, że środkiem dowodo
wym stwierdzającym wysokość zarobku stanowiącego podstawę wymiaru eme
rytury lub renty są dla pracowników zaświadczenia zakładów pracy albo legity
macje ubezpieczeniowe, zawierające wpisy dotyczące okresów zatrudnienia i wy
sokości osiąganych zarobków.
Ubezpieczony nie zawsze będzie w stanie udowodnić odpowiednimi zaświad
czeniami wszystkich przychodów osiągniętych w okresie, z którego jest ustala
na podstawa wymiaru kapitału początkowego. Pracodawca, który go zatrudniał, mógł przestać istnieć i nie zachowała się dokumentacja p.
Ustawa o emeryturach i rentach z FUS nie przewiduje, że w wypadkach, gdy ubezpieczony udowodnił określony okres ubezpieczenia, lecz nie udowodnił wy
sokości osiągniętych w tym okresie przychodów, do podstawy wymiaru emery
tury lub renty przyjmuje się określoną minimalną wielkość osiągane miesięcz
nie przychodu (np. kwotę najniższego miesięcznego wynagrodzenia pracowni
czego w danym okresie). Okres, za który ubezpieczony nie jest w stanie udowo
dnić osiągniętego przychodu, jest traktowany jako okres, w którym ubezpieczo
ny nie osiągnął przychodów. W odniesieniu do emerytur i rent taka regulacja jest łagodzona przez przepisy o minimalnej wysokości emerytury lub renty, którą ubezpieczony musi otrzymać.
Za istotną wadę regulacji prawnej ustalania kapitału początkowego należy uznać brak ustalenia minimalnej kwoty przychodu uwzględnianej w podstawie wymiaru kapitału początkowego za udowodnione przez ubezpieczonego miesią
ce ubezpieczenia, za które ubezpieczony nie może przedstawić zaświadczeń o wysokości zarobków. Należy zatem postulować jak najszybsze usunięcie przez ustawodawcę tej wady, jeszcze zanim rozpocznie się proces ustalania kapitału początkowego.
Mecenas
Wieści z USA - specjalnie dla
„Panoramy Ziemi Gogolińskiej"
Walentynki:
czy tylko dla zakochanych?
Walentynki czyli Dzień Zakochanych obchodzony jest 14-go lu
tego każdego roku prawie na całym świecie. W Polsce ten zwyczaj przyjął się dopiero kilka lat temu i nadal można spotkać osoby, które o nim nie mają zielonego pojęcia. W USA natomiast istnieje on już od dawna i jest bardzo popularny. Początkowo głównym celem tego dnia była możliwość wyznania swoich uczuć ukochanej osobie, która o tym wcześniej nie wiedziała. Oczywiście walentynki te były ano
nimowe i osoby same powinny się domyśleć kto jest ich adresatem.
Tak więc była to okazja i nadal jest dla mniej śmiałych osób, aby wysłać walentynkę do obiektu swoich uczuć. Z biegiem czasu jed
nak święto to zaczęły obchodzić zakochane pary obdarowując się tego dnia prezentami. Do najpopularniejszych prezentów w USA należą dzisiaj: kwiaty, czekoladki, misie i przede wszystkim biżute
ria. W 1999 r. amerykańscy internauci wydali 100 milionów dola
rów na walentynkowe prezenty. W tym roku największym hitem są m.in. bielizna, czekoladki i kwiaty. Większość Amerykanów marzy o romantycznej podróży z ukochaną osoba, ale zazwyczaj wszystko kończy się na kolacji przy świecach i muzyce. Ale w Stanach walen
tynki to nie tyko czas dla zakochanych, to również czas dla rodzi
ców, rodzeństwa i przyjaciół czyli osób, które się kocha. Jest to głów
nie zasługa komercji. Wszyscy chcą sprzedać jak najwięcej swoich walentynkowych towarów, więc czemu okazywać swoje uczucia tyl
ko jednej osobie? Trzeba kupić kwiaty dla żony albo dziewczyny, mamy, siostry, babci i tak można wyliczać w nieskończoność. Skle
py ozdobione są walentynkowymi dekoracjami już od początku roku a właściwie to od razu po Świętach Bożego Narodzenia. Na półkach roi się od biżuterii w kształcie serduszek, czekoladek, świeczek, kie
liszków, bielizny i czego tylko dusza zapragnie, opakowanych w pudełka w kształcie serduszek. Oczywiście królującym kolorem jest czerwień.
1 na koniec walentynkowa wróżba. Pomyśl o pięciu albo sześciu imionach żeńskich albo męskich i weź do ręki jabłko. Jedną rękę trzymaj za ogonek, drugą obracaj jabłko wymawiając kolejne imio
na aż ogonek się oberwie. Poślubisz tę osobę, której imię wyma
wiasz, gdy ogonek się urywa.
Happy valentine's Day z USA życzy
Ewelina Suchacka
Gwarowe ciekawostki językowe
KAMIEŃ ŚLĄSKI
Każde słowo gwarowe jest znakiem stwo
rzonym i pozostawionym przez naszych przodków.
Każdy znak to drogowskaz, który informu
je o otaczającej nas rzeczywistości. Systemy znaków tworzą kod, możliwy do odczytania jedynie przez ludzi, którzy poznali jego taje
mnicę.
O tym, co chcieli przekazać swoim potom
nym dawni mieszkańcy Kamienia Śląskiego, nadając własne nazwy określonym punktom topograficznym swojej okolicy, rozmawiałam z mieszkankami tej miejscowości.
Na miłym spotkaniu z paniami tworzący
mi zespół folklorystyczno - wokalny odkry
wałam gwarowe słowa będące nazwami ulic, domów, lasów i okolicy.
Nazwa toponimiczna (gr. topos = miejsce) Kamion pochodzi od wyrazu kamień.
Tam je kamiyń - mówimy gdy chcemy oznaczyć miejsce kamieniste, kamienistą gle
bę lub kamienny osad w czajniku.
Z kamieniami dawni mieszkańcy wsi byli związani bezpośrednio przez pracę w kamie
niołomie i na kamienistych polach. Z kamie
nia budowali domy, mury i drogi, a jeden z nich ustawili nawet pośrodku wsi, aby stał się ich symbolem.
O tym, że powszechnym zwyczajem było brukowanie podwórzy specjalnie wybierany
mi do tego celu kamieniami przypomina za
chowana przez panią Edeltraudę Krupop pio
senka (zapis półfonetyczny):
Pszet tum naszum śyńum pszet tum naszum śyńum plaskaty kamiyń
nie śoldoł tam żołdyn ńym jyno tyn muj kochaneczek
a jol sama z ńym.
Od nazwy Kamion wzięły swą nazwę m.in.: Kamionek (mały Kamion), będący nie
gdyś służebną wsią folwarczną oraz Kamie
niec, a także nazwa kamieniki - dla określe
nia mieszkańców i chociażby kamiyński ba- nhołf\\A> kamiyńske pole - o czym zaświad
cza inna zachowana piosenka ludowa (zapis półfonetyczny):
Te śedlecke pole
te śedlecke pole s kamiyńskym se schodzi powiydz , powiydz moja miyla
chto do ciebie chodzi.
Na marginesie rozważań nazewniczych należy wspomnieć, że dawnym zwyczajem murarzy (praktykowanym nie tylko w Kamie
niu), rozpoczynających budowę domu było przeżegnanie i rozmowa z kamieniem, który jak człowiek rośnie, poci się, płacze, posia
da kamienne żyłki przypominające zmarszcz
ki, i tak jak on ugina się pod ciężarem życia.
Starożytni Grecy (twórcy takich architek
tonicznych cudów świata, jak m.in.: Kolos z Rodos i mauzoleum w Halikamasie) stwo
rzyli legendę, mówiącą o tym, że kamienie łączył z ludźmi węzeł pokrewieństwa i dla
tego zachowały one zapach ludzkiego ciała.
Kamień odbywa swoją wertykalną wędrów
kę na trasie: góra - dół. Jest dany człowieko
wi z góry przez Boga, na ziemi zostaje pod
dany obróbce człowieka i wydźwignięty z powrotem ku górze na chwałę swojego Stwórcę.
Staropolskie przysłowie o dobrych lu
dziach mówi: bodaj się tacy na kamieniu ro
dzili. O tym, że Kamień Śląski zrodził wiel
kich ludzi zaświadczyć mogą trzy postacie świętych. Aby jednak przedstawić sprawę obiektywnie muszę w tym miejscu przytoczyć słowa będące dowodem odwrotnego stanu rzeczy. Niejedna bowiem uwiedziona dziew
czyna z okolicznych wiosek, a nawet i od
prawiony z kwitkiem zalotnik, powie że: ka
mieniki mają kamienne serca.
Tyle o znaczeniu nazwy Kamień. Dalszym przedmiotem moich dociekań stały się gwa
rowe wersje nazw ulic Kamienia Śląskiego.
Ulicę Ligonia ochrzczono Zołgrodńiki.
Motywem nazwotwórczym była tu szata ro
ślinna, a dokładnie ogródki kwiatowe, jako szczególne wyróżniająca się i ważna cecha krajobrazu dla ludzi tam mieszkających.
Wskazówką potwierdzającą taką teorię jest niemiecka nazwa tej ulicy: GartenstraBe.
Zakończenie ulicy Ligonia stanowił kamie
niołom, okresowo zamieniający się w staw, który ostatecznie został zasypany. Przedłu
żenie ulicy Ligonia uzyskało gwarową nazwę Sulik. Jest to prawdopodobnie nazwa patro- nimiczna ( odojcowska) pochodząca od na
zwiska lub przezwiska pierwszego z mie
szkańców bądź właścicieli tego skrawka te
renu.
Ulicę Powstańców Śląskich potocznie na
zywa się Hundegase. Ta topograficzna na
zwa związana jest z właściwością miejsca, w którym hodowano dużą ilość psów (Hun
degase = Hundestrasse).
Nie szło tam pszelyjś spokojnie, żeby cie jakijś pies za nogawica nie poszarpoł - do
wiedziałam się z relacji pewnej pani, która dodała, że z powodu wielkiego ścisku i cią
głego psiego ujadania nie jedynpies ze Hun
degase lot sfego gospodolrza z budum ućyk.
O tym, czy psy z ulicy Powstańców rze
czywiście miały „pieskie życie” i warunki
„pod psem” nie jestem całkowicie przeko
nana, gdyż na końcu usłyszałam, że : niechto- re psy to w budach miały nawet gardinki po- wiyszune. Historyjkę tą, chociaż humory
styczną i ciekawą potraktujmy jednak z na
leżnym jej dystansem.
Dlaczego ulicę Mickiewicza nazywa się Blachownią wyjaśniła mi Hildegarda Lis, która tam mieszka:
Na Blachowni były skały i ci ludzie s całyj tyj fsi wywojźyli tam blachy, złumy i staro
cie. Potyn tu buła jedna chałupka i w tyj chałpce miyszkoł jedyn chop, to buł stary kawaler i sie nazywoł Blacha. Łod ńego na
zwali tofszystko Blachownia. Dopiyro potyn jak Blacha umar to te skały ludzie zasypo- wali i kaj chto umiol to se dumy pobudowali.
Z opowiadania pani Hildegardy wynika, że nazwa Blachownia może być zarówno to- ponimicznego jak i pseudopatronimicznego pochodzenia.
Ulica świętej Bronisławy, która przed ostatnią wojną nosiła nazwę Freikorbstra- chwitzstraBe i należała do ogrodu dworskie
go nazywana jest potocznie Bronisławką (nazwa dzierżawcza od imienia świętej).
O chłopcach z Bronisławy mówi ludowa piosenka:
My sum chopcy z Brunisławy Milujymy fszyske baby Jesteśmy z Dolnego Śląska Nołs miłuje całoł Polska
Na pytanie: Dlaczego ulica 1-go Maja na
zywa się Ameryką, a dawniej nazywała się AmerikstraBe? -nie uzyskałam jednoznacz
nej odpowiedzi. Zgodnie z tym co pisze Hen
ryk Borek w książce „Górny Śląsk w świetle nazw miejscowych” o tego typu nazewnic
twie uznaję, że jest to nazwa relacyjna, która powstała przez przeniesienie na nowy obiekt nazwy starej, już istniejącej. Ameryką daw
niej na Śląsku określano odległe od centrum wsi pola.
Wyznacznikiem miejsca centralnego był zawsze kościół parafialny. Do dziś mówimy:
to nie Ameryka, gdy mamy na myśli miejsce nie bardzo odległe.
Poddaję w wątpliwość powstanie nazwy Ameryka z przyczyn metaforycznych .
Innymi obiektami i punktami topograficz
nymi, występującymi w obrębie i poza obrę
bem wsi, które godne są zainteresowania ze względu gwarowe wersje są:
kamieniołom zwany skałą, budynek mniej
szości niemieckiej, w którym znajduje się sala taneczna - zoil, budynek przedwojennego szpitala - szpitoll, a także: las z dojściem od ulicy Bronisławy - rymiza (miejsce specjal
nie zadrzewione, będące schronieniem dla zwierzyny łownej), las z dojściem od ulicy św. Czesława - kawina (o nieznanym źródle nazewniczym).
Jolanta Woś
Obrzędy domowe
„Jest czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów.
(...) czas miłowania i czas nienawiści”
(ST. Księga Kaheleta)
KARNAWAŁ
Niemalże na całym świecie od Nowego Roku do Środy Popielco
wej trwa karnawał, zwany dawniej na wsi śląskiej mięsopustem. Jest to czas radości, wesel, zabaw i spotkań towarzyskich.
W Biblii jest bardzo dużo tekstów wzywających nas do radości.
Również modlitwy układane przez świętych zawierają prośby o ła
skę pogody ducha. Dla przykładu podaję fragment modlitwy św. To
masza Morę (1478-1535):
“Zechciej mi dać Panie, zdrowie ciała i umiejętność zachowania go (...).
Nie Pozwól
żebym kłopota! się zbyt wiele wokół tego panoszącego się czegoś co się nazywa moje “ja".
Panie obdarz mnie zmysłem humoru.
Daj mi łaskę rozumienia się na żartach, ażebym zaznał w życiu trochę radości a i innych mógł nią obdarzyć”.
Najczęstszą formą rozrywek karnawałowych na całym Śląsku była i jest zabawa taneczna, organizowana w sobotnie wieczory. W opo
wiadaniach najstarszego pokolenia zabawy karnawałowe były świę
tem dla całej wioski bądź miasteczka; oczekiwała ich młodzież i za
kochani. Zabawy te pozostały w pamięci starszych generacji i wspo
minane są z rozrzewnieniem. Dzisiejsze dyskoteki nie mają już tego charakteru. Do nowych zwyczajów należą zabawy urządzane dla mło
dzieży i dzieci w szkołach i przedszkolach.
W materiałach zebranych przez etnografów znajdują się opisy już zapomnianych zwyczajów karnawałowych. Światowa radość ostat
nich dni karnawałowych przekracza progi domostw i przenosi się na ulice, rynki i sale zabaw.
W okresie karnawału zawsze wyróżniał się i wyróżnia ostatni czwar
tek przed wielkim postem, który nosi nazwę "tłustego czwartku". W domach przygotowywane są obfitsze i tłustsze posiłki. Do pięknej polskiej tradycji należy wypiekanie i podawanie na stół pachnących puszystych pączków. Piekarnie i cukiernie przygotowują na ten dzień ogromne ich ilości, jednakże najlepiej smakują zawsze te, które wy
pieka mama we własnej kuchni, gdyż dom pełen ciepła i zapachów pozostawia dla dzieci najpiękniejsze wspomnienia na całe życie.
Dawniej ostatkami zwano ostatnie dni karnawału. Współcześnie tak nazywany bywa tylko ostatni wieczór, tj. wtorek przed środą po- pielcową. Zabawy osiągają wówczas punkt kulminacyjny.
Z dawnych obrzędów zapustowych na Śląsku można jeszcze spo
tkać: wodzenie niedźwiedzia, grzebanie basa, babski comber. W obrzędach mięsopustnych nie ma elementów religijnych czy kościel
nych. Zjawisko to wiąże się z brakiem w tym okresie ważniejszych świąt kościelnych.
Ostatnie dni karnawału nie zawsze mają wiele wspólnego z rado
ścią autentycznie chrześcijańską, stąd w tych dniach poszczególne klasztory i domy zakonne urządzają adoracje i modlitwy za grzechy i zniewagi wyrządzone Jahwe.
Od szeregu lat obchodzony w dniu Zawierzenia NMP - 8 marca - Dzień Kobiet jest okazją do uświadomienia sobie powołania kobiety oraz wypracowania szacunku dla jej godności. Patronką chrześci
jańskiej kobiety jest Maryja - wzór "nowego człowieka", która w pełni odpowiedziała na Boże wezwanie. Jan Paweł II w adhortacji "Fami- liaris Consortio" mówi: "Subtelny szacunek Chrystusa do kobiet, które wezwał do pójścia za sobą i do przyjaźni. Jego ukazanie się po zmar
twychwstaniu kobiecie przed innymi uczniami, misja powierzona ko
bietom, aby zaniosły Apostołom Dobrą Nowinę o zmartwychwstaniu - to znaki potwierdzające szczególne uznanie Chrystusa Pana dla kobiety".
Do właściwego przeżycia tego dnia dopomoże oprawa zewnętrz
na: skromny upominek od męża i ojca, synów, narzeczonych, przyja
ciół, kolegów.
19 marca w uroczystość św. Józefa Oblubieńca NMP przypada święto patronalne ojców i rodzin. Święty Józef jest wzorem ojca ro
dziny. Już w VIII wieku czczono go w Kościele Wschodnim. W Ko
ściele Zachodnim kult ten rozszerzył się znacznie później. W XV wie
ku ostatecznie ustala się data tego święta na 19 marca.
Uroczystość św. Józefa jest dniem modlitwy za mężów i ojców rodzin chrześcijańskich, a im samym przypomina o godności i zna
czeniu ich powołania. W tym dniu dzieci starają się okazać wdzięcz
ność swym ojcom za miłość, trud pracy i troskliwą opiekę, a także za budzenie wiary w ich duszach.
Opracował:
Henryk Karol Mazur
Po naszymu - czyli po Śląsku
MIANSOPUST ABO KARNEWAL
Jak miansopust, to musi być to jedzyniu, no i to kraplach. U nołs doma to my jich piekli cały misy, a coby nie naciągały za bardzo smolcam, to se do ciasta dołwato dwie tożky szpirytusu. Zwianksza kraple boty fitowane powidłóma, ale - jak to dziołszyska - ze szpasu my wdyckypolra nafiłowały mostricha. Wszysky wyglądały jednako i żołdyn nie wiedzioł, kędy na „tostryj” krapel trefi, a niechtorzi to zjedli i ani se nie prziznali!
Te kraple se tobrołcało jegliczką, a jak se żgto trocha glambiej, to se widziało, czy jeszcze nie są srowe. Jegliczką musiała być czystoł i to boi znak, że krapel jest upieczónyj.
Zarołz po froncie to my mieli zasiolnyj len, a za to z flaksowniy w Głogówku dostali my Inianyj tolej. Smołcu boto mało, to do pieczynioł krapli muter dołwali nom jino tyn tolej. Tak szpatnie woniol, ale po wojnie to my do wszyskygo przibadali...
Mój chłop nie mioł doma lekko, bo po Śląsku wiela nie rozumiol, a do tygo dziwowoł se, iż my to warzymy bele co i bele jak. Choćby taką nudelzupa: my to wciepniymy wszysko do kupy, a ton nauczył mie, iż nołprzód trza uwarzyć samo mianso, potyj dziepiero dać siyła marchwiy, pietruszky i zeleru, i jeszcze ze trzi mynszy cebuly topie- czóny na brónno, coby zupa lepszi wóniała. Nudle tyż musiały być warzone ekstra a nie w tyj zupie.
Piyrwyj, jak bez lato boty kokoty, warzyli my je w zupie. Potyj dzie- piyro se go pokroto, przipiekło i podołwato z kluskóma i śmietónkową zołzą. W nieziela musioł tyż być dobryj kompot z gruszek, poziom- ków abo śliwów.
Do dzisiej na wsi w niedziela tobiołd jest już to jedynostyj. To boto dtoł mojego chopa unmejglich. Jol musiałach do kokota robić taką fila z wątroby, z namoczony w mleku żymołky, do tygo zielony pietru
szky, usmażony na złoto cebuly i jeszcze śniegu ubitego z jajca - wiycie co to boła za gorączka?
A nołgorzij boto na świanta, jak mujsiałach robić pasztet aż z dwóch królików. Mianso trza boto uwarzyć, dwa razy pomtołć do kupy z pod- gardlam, dać siła korzynioł i muskatnus, a potyj tobłożyć szpekam i upiec we formie. Do tygo szła czerwiono! ćwikła z chrzana.
Nauczyłach se tyż warzyć fasolka po bretońsku i roztomajty goler- ty. Dołwato se do tygo całyj ajsbajn, kans rindflajszu i siyła czosnku i korzynioł. I ty tłusty bigosy! Dzieciom tod mojy siostry to nołprzód u mie nic nie smakowało. - My takygo nie radzi - kranciyli nosóma, jak widzieli na stole coś, czygo nie znali. Nierołz se aż łotrzonsali, a te
raz, jak są już wielcy i czansto przijyżdżają do mie z Rajchu, już we dwiyrzach pyjtają:
- A nie mołsz, ciotko, coś dobrygo, takygo, co ujek piyrwyj warzy
li? -1 ciotka wdycki coś dtoł nich mol.
Anna Myszyńska („Śląskie rozprawianie”)
FERIE
NA SPORTOWO
Gminny Zarząd Oświaty przy wsparciu Stowarzyszenia Pomocy dzieciom MiG Gogolin zorganizował w dniach 29.1. - 2. II. dorocz
ną akcję "Biała zima". W tym czasie w szkołach odbywały się zaję
cia rekreacyjno-sportowe, z których mogli skorzystać wszyscy ci, którzy ferie zimowe spędzali w domu. "Białą zimę" zakończyły za
wody pływackie, w których startowało łącznie 92 zawodników, w tym grupa młodzieży z zaprzyjaźnionego Jabłonkowa z Republiki Czeskiej.
Wyniki:
Klasy III szkół podstawowych (chłopcy i dziewczęta) 1. Marta Wawrzynek (PSP Malnia)
1. Michał Jagodziński (PSP Nr 3) 2. Dawid Przybyłowicz (PSP Nr 3) 3. Wojciech Stanek (PSP Nr 3) Klasy IV - dziewczęta
1. Paulina Kubień (PSP Nr 3) 2. Elwira Frank (PSP Nr 3) 3. Dominika Cempiel (PSP Nr 3) Klasy IV - chłopcy
1. Mateusz Dobosz (PSP Nr 3) 2. Adrian Feser (PSP Kamień Śl.) 3. Mateusz Madej (PSP Nr 3) Klasy V - dziewczęta
1. Małgorzata Wawrzynek (PSP Malnia) 2. Karolina Gajda (PSP Malnia) 3. Dominika Bąk (PSP Górażdże) Klasy V - chłopcy
1. Przemysław Kwiatkowski (PSP Nr 3) 2. Michał Pawelczyk (PSP Nr 3) 3. Adam Bota (PSP Nr 2) Klasy VI - dziewczęta
1. Katarzyna Sochańska (PSP Kamień Śl.) 2. Aurelia Szmugier (PSP Kamień Śl.) 3. Ewelina Kurp (PSP Nr 3)
Klasy VI - chłopcy
1. Michał Biela (PSP Kamień Śl.) 2. Marek Pandel (PSP Nr 3) 3. Rafał Lukasiewicz ({PSP Nr 3) Publiczne Gimnazjum Gogolin - dziewczęta
1. Aleksandra Zawieja 2. Lidia Suchostawska 3. Katarzyna Zawieja
Publiczne Gimnazjum Gogolin - chłopcy 1. Sebastian Rupalla
2. Jacek babiński 3. Michał Rygol
60 LAT POŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO PAŃSTWA RYGOL
W ostatnim czasie niezwykłą uroczystość 60-lecia pożycia mał
żeńskiego obchodzili państwo Agnieszka i Wilhelm Rygolowie z Gogolina. Z tej to okazji dostojnym Jubilatom składamy jak najser
deczniejsze gratulacje i życzenia wszelkiej pomyślności.
Pan Wilhelm to postać w Gogolinie bardzo ceniona i popularna.
Urodził się w Gogolinie, do którego po zawierusze wojennej i kilku
letnim pobycie w obozie jenieckim (przy dużej dozie wyjątkowego szczęścia) powrócił w 1949 roku. Został kościelnym w kościele pa
rafialnym pw. NSPJ.
Tak w rozmowie ze mną wspominał kiedyś: "Wie pan, jeszcze tam w obozie przysięgałem Panu Bogu, że jeżeli wrócę do domu, to w jakiś sposób Jemu się odwdzięczę. Nie wiedziałem jak to uczynić, ale byłem pewien, że sam Pan Bóg wskaże mi drogę. I widzi pan, zaraz po moim powrocie do Gogolina ksiądz Schulz, ówczesny pro
boszcz naszej parafii, zaproponował mi pracę kościelnego. I tym sposobem codziennie jestem w kościele. To moja podzięka za po
wrót z sowieckiego lagru".
W najbliższych dniach burmistrz Gogolina Norbert Urbaniec wrę
czy państwu Agnieszce i Wilhelmowi Rygolom medal "Za długolet
nie pożycie małżeńskie", przyznany przez Prezydenta Rzeczpospoli
tej Polskiej, (szaf)
ZŁOTE GODY
PAŃSTWA ’ MICHALSKICH
Jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego obchodzili niedawno państwo Elżbieta i Paweł Michalscy z Gogolina-Strzebniowa. Z tej to okazji Jubilatów odwiedził burmistrz Norbert Urbaniec, który prze
kazał im serdeczne gratulacje i życzenia wielu lat w zdrowiu, pogo
dzie ducha i wzajemnej miłości. Państwo Michalscy z okazji Zło
tych Godów zostali odznaczeni przez Prezydenta RP medalem "Za długoletnie pożycie małżeńskie".
Do życzeń, jakie zewsząd napłynęły na ręce państwa Elżbiety i Pawła Michalskich, dołącza się redakcja "Panoramy".
(szaf)