Przyszła jesień podmaloińana brązem ■ Wiedźma bosa ul papilotach pajęczyn, Roniąca rdzę stygnących godzin.
(Zygmunt bmachoufcki)
“ i r* *■ i
bJlL * r l
• ' 1
’*U '***’' Ji
■' . ł
RJBm, ' Ł
r;
* 'dw > *J: ' dF
Co warto wiedzieć o naszt
i:.":;.-*.;;. lir1::.iiiPowierzchnia gminy: 101 km2
Liczba ludności: 13 444
w tym miasto Gogolin: 6 780
Struktura wiekowa ludności przedział wiekowy:
0-6 lat 1 122
7-15 lat 1 935
Gmina i miasto Gogolin w statystyce
16-19 lat 801
20-60 lat 7 757
powyżej 60 lat 1 829
Liczba zarejestrowanych bezrobotnych (stan na dzień 31 marca 2001 r.)
kobiety 324
mężczyźni 222
Telekomunikacja
Gmina Gogolin posiada dobrze rozwinię
tą sieć telekomunikacyjną, zapewniają
cą mieszkańcom łączność dobrej jakości.
Ponadto teren gminy objęty jest zasię
giem telefonii komórkowej operatorów PTK Centerel, GSM PLUS oraz ERA GSM.
Infrastruktura drogowa
Przez teren miasta i gminy przebiegają dwie drogi wojewódzkie: Strzelce Op- Dębina i Kędzierzyn-Koźle-Opole oraz siedem dróg powiatowych: Kamień Śl- Otmice, Gogolin-Obrowiec, Kamień ŚL.
-Falmirowice, Zdzieszowice-Dąbrówka, Gogolin-Kamień Śl., Gogolin-Chorula i droga przez Kamionek. Ponadto na tere
nie gminy znajduje się 34 km dróg gmin
nych i 14,5 km lokalnych dróg miejskich.
W lipcu 2001 r. otwarty został odcinek autostrady A-4 Wrocław-Gliwice, która przebiega przez teren gminy, a w mieście Gogolin zlokalizowany jest węzeł „GO
GOLIN”.
Infrastruktura techniczna
Miasto Gogolin zaopatrywane jest w wodę z trzech ujęć:
podstawowe ujęcie (uzupełniane dwoma studniami)
stację pomp i uzdatniania wody sieć wodociągową (ok. 28,8 km) sieć kanalizacji sanitarnej (30,9 km)
no hodowlę bydła na rzecz trzody chlewnej.
Większe zakłady rolne:
Gospodarstwo Rolne w Obrowcu - K. i J. Matejka Gospodarstwo Rolne w Choruli - K. i J. Matejka Agraria Claudi sp. z o.o. w Zakrzowie
RSP w Obrowcu (produkcja jaj)
Przemyśl
Dominującą branżą ze względu na zasoby naturalne jest przemysł ce
mentowo-wapienniczy. Ponadto w gminie znajduje się szereg zakła
dów zajmujących się wyrobem mebli, zakłady gastronomiczne, przedsiębiorstwa transportowo- spedycyjne, usługi budowane oraz placówki handlowe.
Większe zakłady pracy:
Górażdże Cement S.A.
Górażdże Wapno Sp. z o.o.
Zakład Transportu Samocho
dowego „Górażdże” Sp. z o.o.
Bank Spółdzielczy w Gogoli
nie
T. K. EKOBUD Sp. z o.o.
Magnum s.c. w Choruli Przedsiębiorstwo Produkcyj- no-Usługowe Z. Sieńczak Fabryka Urządzeń Technicz
nych „ZREMB” w Odrowążu Spółdzielnia Handlowa GO
GOLIN Ochrona przyrody
Teren gminy ze względu na znacz
ne zróżnicowanie siedlisk obfitu-
Rolnictwo
Gmina Gogolin położona jest na 10 051 ha (9 sołectw), z czego grunty rolne stanowią 34,25%, lasy 32,5%
- pozostałe to łąki, sady i nieużytki.
Na terenie gminy jest 520 gospo
darstw rolnych (średnia powierzch
nia wynosi 6,6 ha).
Ze względu na spadek opłacalności produkcji rolnej rolnicy z gminy szu
kają dodatkowych źródeł dochodu (głównie praca na zachodzie). W wielu gospodarstwach zlikwidowa-
je w chronione i rzadkie ga
tunki roślin. W wyniku do
konanej przez pracowników Uniwersytetu Opolskiego in- wentaryzacji stwierdzono m.in. występowanie 20 ga
tunków roślin objętych ochroną gatunkową. Na ob
szarze gminy utworzono re
zerwat „Kamień Śląski” o powierzchni 13,7 ha ze sta
nowiskiem jarzębu brekinii.
Ziemi Gogolińskiej
NR 11/84/2001 ISSN 1233-6823
RZUĆ PALENIE RAZEM Z NAMI
1 grudnia obchodzimy Światowy Dzień Bez Papierosa.
Spróbuj w tym dniu powstrzymać się od palenia. Nie będzie to łatwe, ale jeśli się uda, może być początkiem Twojego zwycięstwa nad nałogiem.
Nigdy nie jest za późno na rzucenie palenia!
Nawet po czterdziestu lub pięćdziesięciu latach trwania na
łogu organizm człowieka jest w stanie naprawić szkody wy
rządzone przez palenie tytoniu.
W ciągu pierwszego roku po rzuceniu palenia podwyższone ryzyko chorób układu naczyniowo-sercowego związane z na
łogiem palenia zmniejszy się o połowę. Mniejsze będzie tak
że ryzyko wystąpienia udaru mózgu i chorób płuc.
Chroń tych, których kochasz!
Jeśli palisz papierosy, wyrządzasz krzywdę także tym, którzy z Tobą przebywają. Współmałżonkowie osób palących tytoń częściej chorują na raka płuc i inne przewlekłe choroby układu oddechowego. Dzieci, które spędzają dużo czasu wśród pa
laczy, o wiele częściej przeziębiają się, chorująna grypę, mają infekcję uszu, cierpią z powodu alergii i przewlekłych cho
rób układu oddechowego.
Oszczędzaj pieniądze!
Jeżeli palisz paczkę papierosów dziennie w cenie 4 zł, to po zaprzestaniu palenia zaoszczędzisz 28 zł tygodniowo, 124 zł miesięcznie, 1500 zł rocznie, a w ciągu 10 lat około 15 000 złotych. Po 20 latach za zaoszczędzone pieniądze możesz kupić nowy samochód, a po 40 latach kupisz dziecku małe mieszkanie.
W numerze:
str. 4 - Śląski Robin Hood str. 5 - Oktoberfest w Gogolinie str. 6 - Życzenia dla jubilatów
str. 7 - Wspomnienie o Wilhelmie Rygolu str. 8 - Z kroniki szkolnej
str. 9 - Prawo na co dzień str. 10-11 - Poeci przeciwko przemocy
str. 12 - Pielgrzymka do Lichenia str. 13 - Nowy szef gogolińskiej Policji str. 14 - Mamy tylko jedno zdrowie str. 15 - Jesienna melancholia
str. 17-18 - Mistrzostwa Polski w Karate, piłkarskie remanenty str. 19 - Horoskop, krzyżówka
❖ Z inicjatywy sołtysa Kamionka Jana Szendzielorza odbyło się w dniu 15 listopada br. kolejne już spotkanie najstarszych (60 lat i więcej) mie
szkańców tej miejscowości przy kawie i kołaczu. W miłej atmosferze
"rozprawiano" o bolączkach i radościach dnia codziennego. W spotka
niu uczestniczył burmistrz Norbert Urbaniec, który za naszym pośre
dnictwem składa w imieniu swoim i Zarządu Miasta panu Szendzielo- rzowi słowa uznania za udany pomysł integrowania mieszkańców swojej wsi. Sołtysi z innych miejscowości: bierzcie przykład z Kamionka
❖ Również 15 listopada br. miało miejsce na wniosek burmistrza spo
tkanie mieszkańców naszej gminy z przedstawicielami Dyrekcji Budo
wy Autostrady. Chodziło o naprawienie wszelkich szkód i niedogodno
ści związanych z budową autostrady. Budowniczowie autostrady zobo
wiązali się do usunięcia wszelkich pozostawionych nieprawidłowości.
Wcześniej zamierzają jednak dokonać wizji lokalnej w terenie.
❖ Już rozpoczęły się przygotowania organizacyjne do przyszłorocz
nego "Wodzenia Niedźwiedzia". Tym razem, szósty już z kolei, regio
nalny przegląd grup obrzędowych "Wodzenia Niedźwiedzia" ponownie odbędzie się w Gogolinie. Jak zwykle będzie to miało miejsce pod ko
niec karnawału.
❖ Nasz program odnowy wsi i sukcesy w tej dziedzinie (przede wszyst
kim Kamienia Śląskiego) budzą zainteresowanie w kraju. Krajowe Cen
trum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich postanowiło właśnie w Kamieniu (w ramach podróży studialnej po Opolszczyźnie) uzyskać informację nt. włączenia Kamienia Śl. w program "Odnowa wsi", wizji wsi oraz planu rozwoju i jego realizacji. Uczestnicy spotka
nia, których przyjął burmistrz N. Urbaniec, dowiedzieli się wielu szcze
gółów o współdziałaniu gminy i sołectwa.
❖ 19 listopada br. odbyła się druga edycja konkursu wiedzy o Unii Eu
ropejskiej. Udział w konkursie wzięło 10 uczniów go- a
,,
golińskiego gimnazjum, których opiekunem był pan Joachim Stiebler.
Więcej o konkursie - w następnym numerze "Panoramy".
❖ 26 listopada br. otwarta została w Publicznym Gimnazjum w Gogolinie multimedialna pracownia języka niemieckiego. Sponsorem nowocześnie wyposażonej pracowni była fundacja Współpraca Polsko-Niemiecka.
❖ W ostatnich dniach 70-rocznicę urodzin obchodził wieloletni proboszcz parafii w Obrowcu ksiądz Rudolf Hoffmann. Z tej okazji składamy wiele serdeczności i życzeń urodzinowych: 100 lat w zdrowiu i pogodzie ducha!
❖ Znakomicie spisują się juniorzy MKS-u występujący w rozgrywkach II ligi wojewódzkiej. Po zwycięstwie nad Koksownikiem Zdzieszowice zapewnili sobie pierwsze miejsce w rundzie jesiennej.
❖ W miłej i sympatycznej atmosferze odbyły się "Andrzejki" w gogoliń- skim Klubie Seniora. Była kawa i pyszne ciastka, na i oczywiście "an- drzejkowe" wróżby,
❖ 16 listopada br. udała się do zaprzyjaźnionego Jabłonkowa (Czechy) delegacja władz miejskich na czele z burmistrzem N. Urbańcem. W trakcie roboczej wizyty nakreślono dalsze formy współpracy, a w szcze
gólności omówiono formy rozszerzenia kontaktów między młodzieżą szkolną i ochotniczymi strażami pożarnymi.
❖ Ważne dla uczniów gimnazjum. Ustalone zostały nowe terminy eg
zaminu gimnazjalnego w 2002 roku: część humanistyczna odbędzie się w dniu 14 maja 2002 roku o godz. 9.00; część matematyczno-przy
rodnicza odbędzie się w dniu 15 maja 2002 roku o godz. 9.00.
❖ Zbliża się "Barbórka" - z tej okazji najserdeczniejsze życzenia Dyrek
cji i wszystkim pracownikom Górażdże Cement S.A. w Choruli. "Wam się będzie żyło dobrze - to nam, mieszkańcom Ziemi Gogolińskiej, rów
nie dobrze". Szczęść Boże wszystkim "białym górnikom".
MAGAZYN REGIONALNY
URZĘDU MIEJSKIEGO W GOGOLINIE
________________ REDAGUJE ZESPÓL________
Redaktor naczelny: Krystian Szafarczyk Redaktor techniczny: Henryk Kobiela
Adres redakcji: UMiG 47-320 Gogolin, ul. Krapkowicka 6, tel. 466-62-40, 466-63-19, 466-62-47 Skład komputerowy: Pracownia Komputerowa "Virtual" sc.
45-075 Opole, ul. Krakowska 24, tel. 4542171, 602356262, 602109712 Druk: Drukarnia „ZG” w Krapkowicach, tel. 466 70 24
Zdjęcia na okładce - archiwum
r
Górny Śląsk miał swojego Robin Hooda 75^
CZY ROZBÓJNIK PISTULKA
UKRYŁ W OBROWCU SWÓJ SKARB?
*łWśród wielu legend i podań związanych z ciekawymi dziejami Obrow- ca jest stary ustny przekaz o pobycie tutaj sławnego górnośląskiego roz
bójnika (Rauberhauptmanna) Karola Pistulki. Miał on podobno nawet w Obrowcu pozostawić swój skarb. Tak jeszcze dzisiaj opowiadają niektórzy starsi mieszkańcy tej wioski.
Młodszym czytelnikom jestem zobowiązany wyjaśnić, że przez blisko 100 lat Pistulka funkcjonował w pamięci, legendach i pieśniach mieszkań
ców Górnego Śląska jako tutejszy Robin Hood czy Janosik. Lud sławił Pistulkę i jego kompanów jako swoich bohaterów i przypisywał im szla
chetne czyny. Opowiadano o Pistulce, że zabierał pieniądze i majątek tylko bogatym, a rozdawał biednym. Często miał pomagać rodzinom, które znalazły się w beznadziejnej sytuacji, podkładając im w nocy pod drzwi pieniądze. Do dzisiaj spotykamy na Górnym Śląsku, szczególnie w jego katowickiej części, podania, pieśni i "wice" (kawały), w których pozytyw
nym bohaterem jest właśnie Pistulka. Zdarza się, że mamy w nich odnie
sienie do okolic Gogolina i Krapkowic. Pistulka pojawił się też w literaturze górnośląskiej, pisali o nim m.in. S. Ligoń, E. Hiltman, E. Imiela, S. Wasy- lewski, F. Pluta. F. Śpiewak, Sz. Koszyk, R. Kincel i A. Halor.
Karol Pistulka był postacią historyczną. W latach 70-tych XIX wieku wraz z innymi osobami, w tym z pochodzącym ze Straduni Wincentym Eliaszem, założyli bandę, która stała się prawdziwą zmorą i postrachem policji całej rejencji opolskiej. Grupa ta dopuściła się szeregu niezwykle zuchwałych i skutecznych napadów. Pistulka i Eliasz stali się przez to bohaterami ówczesnej prasy, pisały o nich wszystkie ważniejsze gazety na terenie całych Niemiec.
Działalność zbójecka Pistulki trwała około dwóch lat (1873 - 1874).
Grasował on ze swoimi wspólnikami na terenie całego Górnego Śląska, zmieniając często miejsce pobytu i swoje kryjówki. Dzięki wielkiej prze
biegłości umykał pogoni, przy czym wynagradzał obficie tych, którzy mu pomagali. Opowiadano o nim najdziwniejsze rzeczy, m.in. to, że chodził w przebraniu, w związku z czym był trudny do rozpoznania. Legenda mówi
ła, że podczas włamań posługiwał się kwiatem paproci, który rzekomo otwierał mu wszystkie zamki, a gdy pewnego razu kwiat ten zgubił, miał wiele trudności by zdobyć z lasu inny.
Głównym terenem działalności grupy Pistulki i Eliasza były okolice By
tomia, Mikołowa i Katowic, ale stamtąd czynili wypady nawet w rejon Klucz
borka, Opola i Głogówka.
Pistulka został ujęty w 1874 roku. Rozprawa jego odbyła się przed są
dem w Bytomiu w czerwcu 1875 roku. Pistulka, który bronił się przed cięż
kimi zarzutami i do winy się nie przyznał, został skazany na karę śmierci przez ścięcie. Zanim kara ta została wykonana Pistulka jednak zmarł, w następstwie zatrucia spowodowanego połykaniem surowego tytoniu.
Wspólnik Pistulki Wincenty Eliasz w niedługim czasie też został zatrzy
many i osądzony. Wymierzono mu karę śmierci, ale w drodze ułaskawie
nia zamieniono mu tę karę na dożywotnie więzienie. Karę odbywał od października 1876 roku do kwietnia 1918 roku we więzieniu w Raciborzu.
Kiedy chciano go wypuścić za dobre sprawowanie, to wtedy zrezygnował z wolności i za zgodą władz zamieszkał we więzieniu, czyniąc na mieście zakupy i stając się tam osobą niezmiernie popularną.
Procesy sądowe Pistulki i Eliasza były szeroko opisywane przez pra
sę. Dowodem ponadregionalnego rozgłosu tych dwóch osób jest fakt, że na początku XX wieku można było ich oglądać "jak żywych" w stolicy cesarstwa w Berlinie. Ich modele z wosku, ubrane w oryginalne ubrania, wystawione były na Unterden Linden w berlińskim "Castans Panopticum", odpowiedniku sławnego londyńskiego Gabinetu Figur Woskowych. Po
wyższy fakt niewątpliwie jest dowodem mitologizacji dwóch górnośląskich rozbójników, którą umacniały też legendy i pieśni.
Pobyt Pistulki w Obrowcu jest wiązany ze sprawą budowy miejscowe
go kościoła. Trzeba w tym miejscu nadmienić, że świątynię tę rozpoczęto budować w 1869 roku. Po kilku latach, z braku funduszy, budowa została jednak wstrzymana. Budowla ta na ponad 10 lat znalazła się w rękach osób spoza Obrowca, które urządziły w niej magazyn trzciny. To właśnie w tym okresie miał tutaj przebywać i ukrywać się Pistulka. W miejscu
i
JB&
5ę »:?' J
• t
ł"
• ' <-»
C,
.11 iS
L
V
%
I -<
budowanego kościoła miał pozosta
wić swój skarb - garnek ze złotymi monetami. Informacja ta mogła prawdopodobnie pochodzić od przebywającego we więzieniu w Raciborzu Wincentego Eliasza, a przekazać ją miał wędrowiec, który wracając z Raciborza przechodził przez Obrowiec. Opisał on nawet dość dokładnie miejsce, gdzie skarb w Obrowcu miał być ukryty.
Podanie o pobycie Pistulki w Obrowcu jest już bardzo stare. Ba
dający dzieje Obrowca, a mieszka
jący w Niemczech, Hubert Raiła wskazał na istnienie rękopisu ks.
Stanisława Schulza z 1931 roku, w którym przedstawił on chronologię wydarzeń związanych z budową ko
ścioła. Ks. S. Schulz powołując się na swego 65-letniego wujka Johan- na Michalika w tym rękopisie zawarł
m.in. informację, iż gdy w będącym w stanie surowym budynku składano trzciny, to wówczas przebywał tam Rauberhauptmann Pistulka, który za
kopał tutaj pieniądze.
W tym miejscu podkreślenia wymaga fakt, że opowiadania o ukrytych skarbach Pistulki i Eliasza są wiązane na Śląsku z różnymi miejscowo
ściami i Obrowiec nie jest wyjątkiem.
Miejsca, w których miały znajdować się te skarby, wskazywano np. w Bytomiu, Chorzowie, Siemianowicach, Mikołowie, Opolu i Pszczynie. Cza
sem skarby te w tych miejscach faktycznie znaleziono (np. w Bytomiu). Z Sośnicą (obecnie dzielnica Gliwic) związane jest podanie o skarbie zako
panym przez Pistulkę i wydobytym dzięki jego wskazówkom.
Czy - podobnie jak do Sośnicy - informacja przekazana do Obrowca była prawdziwa? Wiem, że próbowano w Obrowcu odnaleźć pozostawio
ny przez Pistulkę garnek ze złotymi monetami, ale okazało się to bezsku
teczne. Skarb nie został odnaleziony.
Minęło już ponad 120 lat od czasu gdy Pistulka prowadził swoją dzia
łalność. Nadal, chociaż coraz rzadziej, można jednak w Obrowcu usły
szeć jeszcze o tej sławnej postaci. Powraca wtedy też pytanie o pozosta
wiony tutaj przez tego "śląskiego Robin Hooda" skarb.
Józef Szulc PS: Poniżej przedstawiam pochodzący z Kamienia Śląskiego tekst o Eliaszu i Pistulce, na który natrafiłem w książce D. Simonides i J.
Ligęzy "Gadka za gadką, 300 podań, bajek i anegdot z Górnego Śląska" (Katowice 1973):
"EliasziPistulka umieli bardzo szandary robić za blozna.
Roz przebrali sie za panów, roz za dziadów, roz zaś za komi- niorzy, tak że ich nigdy nie można było rozeznać i przytrzy
mać. Roz przyszli do nos do wsi Kamienia,do jednych dwóch panocków i prosiliich o nocleg. Ludzie ich przyjęli. Dali im pojeść i dali im nocleg na strychu.
Rano wstali, zapłacilisto marek i poszli sobie. Zapora dni zaś przyszli, zaś sieprzespali. A jakmieli wychodzić,padają chłopu, mo iść pod most, który jest pod Bytomiem, że są tam dwazegarkizłote, że mo se jewziąć.
Ludzie bardzozrobili zdziwione miny. Spytalisie, co są za jedni, aoni powiedzieli: - Pistulka i Eliasz - noi poszli dalej.
Ludzie z obawy,byich niezamknięto, mimo żete zegarki tam znaleźli, nie przyznali sie nikomu".
J.Sz.
Na reprodukcji: Karol Pistulka („Śląsk” 2/1995)
"NTO" o biesiadzie piwnej w Gogolinie
BYŁO TAK GORĄCO, ŻE NIEPOTRZEBNE
BYŁY GRZAŃCE
Kilka tysięcy osób imprezowało w sobotę 10 listopada na biesia
dzie piwnej. Sposobem na dobrą zabawę był złoty trunek, chleb ze smalcem i muzyczne przeboje.
"Gogolin to bardzo specyficzne miejsce. Ludzie znają tu tradycje Oktoberfestów, na których staraliśmy się wzorować naszą biesiadę.
Widać to zresztą po tym, jak bawią się wasi mieszkańcy. Tak wspa
niałego klimatu nie było w żadnym innym miejscu" - powiedział
"NTO" pracownik firmy Arip, organizatora imprezy.
Pod ogromnym namiotem bawiły się całe pokolenia. Jan i Krysty
na Langfortowie, starsze małżeństwo z Gogolina, przyszli, by ode
rwać się od telewizyjnych seriali. Nastolatkom z Krapkowic - Kaś
ce i Olce Respondek - które pod namiot zajrzały z tatą i kuzynem, gogoliński Oktoberfest tak się spodobał, że z kuflami w jednej dłoni, a "komórkami" w drugiej rozsyłały do znajomych sms-y z zaprosze
niami. Jednak ich kuzyn Waldek Walczak, inżynier elektryk z Gdy
ni, narzekał, że ta impreza nie umywa się do święta chmielu w Niem
czech: - "Tam jest piwo, a tu długa kolejka" - mówił.
Trzech kolegów z Dziewkowic: Damian Kasza, Adam Hadelko i Marek Tarliński, przyjechało do Gogolina, by odetchnąć od zgiełku Monachium. W tygodniu pracują tam przy taśmie produkcyjnej fa
bryki samochodów BMW.
- "Fajno imprezka, ino trochu mało zespołów. W Niemczech na takich biesiadach, jak zagra orkiestra, to szlagry idą jeden za dru
gim, a ludziska tańczą nawet na stołach" - opowiadali.
Wszyscy trzej i ich kumpel Olek Zdobylak, który jest tokarzem w Dziewkowicach, włożyli na głowy gigantyczne czapki przywiezio
ne z niemieckich Oktoberfiestów. Każdy dzierżył w dłoni przynie
siony z domu litrowy kufel, dwa razy większy od kufelków pozosta
łych gości. - "Dzięki takiej objętości szkła nie musimy co chwilę ustawiać się w kolejce" - wyjaśniał Olek.
- "Widzę niektóre twarze zakręcone, jakby w Gogolinie wszyscy w betoniarce spali" = zagadywał ze sceny kabareciarz Jacek Ziobro.
Mimo że była to już ósma godzina imprezy, w tłumie biesiadni
ków nie było widać zamroczonych piwem. Pewnie dlatego, że u więk
szości imprezowiczów spożyty alkohol szybko wyparowywał w tań
cu. Przy muzyce (głównie z płyt) pląsał cały namiot. Najbardziej podobały się hity zespołu "Ich Troje".
- "Choć na dworze ziąb, tutaj atmosfera tak gorąca, że nie trzeba grzanego piwa" - mówiła Agnieszka Masiarek z Przysieczy, która biesiadowała z mężem Jarosławem oraz przyjaciółmi Rozalią Ko
walczyk i Markiem Gricnerem z Krapkowic.
Wieczorem pod namiotem zrobił się ścisk jak w autobusie, a przy stołach zabrakło miejsc. - "I choć trzeba stać, to w tak wspaniałej atmosferze piwo smakuje bardziej niż na kanapie w domu" - mówił Leonard Cebula z Zimnie Wielkich.
- "A teraz czarny walc! Panowie proszą panów, a panie idą na piwo" - zakrzyknął Jacek Ziobro.
Robert Jasiński z Opola, jeden z kilku barmanów pod namiotem, o godzinie 21.00 napełnił dwutysięczny kufel.
- "Lubię piwo, ale po tylu godzinach pracy na pewno nie skuszę się nawet na małe z pianką" - mówił.
Mariusz Czajka, który do niedawna prowadził "maraton uśmie
chu" w TVN, był wodzirejem imprezy: - "W Rzeszowie organizato
rzy skończyli biesiadę o 9 wieczorem i doszło do rozróby, bo ludzie chcieli dalej się bawić. W Gogolinie biesiadowaliśmy do północy".
Artur Karda
dla, Snu&t&z Męska gołtka
Rołs śe tak kedyjś zdążyło, że jedni modziśe łożyniyli. Za dwa tydniepoweselu tymumodymu jużsię trocha mierzło i prziszło mu na myjś, żeby tak wyskoczyćna piwko ze koleguma do ulubiunyjknajpki. Ubroł śe kurtka i przi dżwiach goł- doł:
Idam kajśdziubku,ale zarołs pszidam.
Alekajto idziesz mojeserce ?-spytała jego kobiyta.
No wiysz, na piwodo knajpy, bo bardzo mi śe chce pić.
A cotow duma piwa niy ma ? - modoł łotwarłaloduwka i pokołza- la mu 14gatunków piwa z 10 krajuw. Tymu aż dych zaparło i wy- beblołyno:
No jaaniołku...ale wiysz...łunitam majum te... no, te zmrożune wielke kufle.
Chcesz kufel, niy ma sprawy - przerwała energicznie żonka i wycią- gnyła ze zamrażalki wielki zlodowaciały kufel.Chop jednak, choć z wrażynia jużmu mało łoczy na wiyrch niewylazły,upiyroł się dali.
No, joł ci ło tym jeszcze nigdy niegołdoł, ale tera w knajpiedo każdego piwa dołwajum blank za darmo take dobre przistawki, skoczam yno tam a nazołt.
Take mogą być? - spytała modoł otwiyrającszawka. A byłytam różne maszkyty: słone paluszki, orzeszki, chipsy, skrzidełka z roż
na i marynowane prawdziwki.
Wiyszdziubku taknaprawdę,rozchodzi śeło to, żeby se pogołdać jak chopz chopym,żebyposuchać tego pieroniynioł na ta całołdioł-
belskoł politykai śe poczuć jakprawdziwo!gowa rodziny.
Chcesz suchaćprzeklinanioł? TO PłJ TYPIEROŃSKOŁ NIEZ DARO TE ZASMOLONE PIWO Z TEGO LODOWATEGOKUFLA IJYDZ TE PRZECHWOŁLONE PRZISTAWKI, ALE SIEDŹ W DOMA, BOJŚJE TERADO PIERONA ŻONATY I NIKAJ ŚE NIE BAJESZ WUCZUŁ!
Wasz specjalny obserwator ds. scyn rodzinnych - ujek Erwin
BAL DOBROCZYNNY NA RZECZ GOGOLIŃSKICH DZIECI
Już po raz ósmy Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Miasta i Gminy Gogolin zorganizowało bal dobroczynny na rzecz najmłodszych mieszkań
ców gminy. Zabawa odbyła się w dniu 10 listopada br. w Centrum Konfe
rencyjnym w Górażdżach. Całkowity dochód ze sprzedaży zaproszeń oraz licytacji, który zamknął się kwotą 6.685 złotych, w całości zasilił konto Stowarzyszenia.
Bal w Górażdżach trwał do białego rana: o przednią atmosferę postarał się zespół muzyczny "Return".
Salę do zabawy bezpłatnie użyczyły zakłady Górażdże Cement S.A.
Stroną organizacyjną balu sprawnie zajęły się panie: Gabriela Kuchna, Henryka Sadowska, Teresa Pawliszyn, Teresa Reguła, Sabina Kocot, Dominika Obigło i Iwona Cimek.
Za naszym pośrednictwem przewodnicząca Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom pani doktor Maria Urbaniec serdecznie dziękuje sponsorom fan
tów na loterię, którymi byli:
Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego "Chmielewski" z Głubczyc, Irmgarda i Jacek Morawcowie, sklep "ZWOIK" w Krapkowicach, kwiaciar
nia "Margeretka" w Krapkowicach, sklep odzieżowy w Gogolinie - Izabela Rusek, sklep chemiczny w Gogolinie - Maria Kwiatkowska, "Tommy Mar
ket" w Gogolinie, kwiaciarnia "Zuza" w Gogolinie - Bronisława Bieniek, Wojciech Sówka z Zakrzowa, kwiaciarnia w Gogolinie - Grażyna Witt, apteka w Gogolinie - Anna Praszmo, sklep obuwniczy w Gogolinie - pań
stwo Śleziona.
Podziękowania należą się również uczestnikom licytacji. Byli nimi: Ru
dolf Okoń, Jacek Morawiec, Siegmund Dransfeld, Said Rayad oraz Opol- wap w Tarnowie Opolskim i Górażdże Cement S.A.
ZŁOTE GODY
W ostatnim czasie Złote Gody obchodziły dwie pary małżeńskie:
państwo Maria i Jacek Czemerowie z Kamienia Śląskiego i pań
stwo Maria i Eryk Kołodziejowie z Gogolina. Z tej to okazji dostoj
ne pary Jubilatów odwiedził burmistrz Norbert Urbaniec, który prze
kazał im serdeczne życzenia wszelkiej pomyślności i wielu lat w zdrowiu, pogodzie ducha i dalszej wzajemnej miłości.
Do życzeń, które zewsząd napłynęły na ręce państwa Marii i Jac
ka Czemerów oraz państwa Marii i Etyka Kołodziejów, dołącza się 'Panoramy Ziemi Gogolińskiej". (szaf)
ŻYCZENIA Z OKAZJI 99. ROCZNICY URODZIN
W dniu 23 października br. piękną rocznicę dziewięćdziesiątych dziewiątych urodzin obchodziła pani Maria Gryc z Gogolina. Z tej okazji dostojną Jubilatkę odwiedził burmistrz Norbert Urbaniec z lajserdeczniejszymi życzeniami i gratulacjami. Był też okazały kosz z kwiatami i upominki. 200 lat, pani Mario!!!
BUDYNEK ROŚNIE JAK NA DROŻDŻACH
Z wielkim zainteresowaniem śledzimy postępy prac przy budowie budynku mieszkalnego przy ulicy Wyzwolenia w Gogolinie. Na mie
szkania w nim oczekuje z niecierpliwością 24 rodzin. Ostatnio byli
śmy tam z aparatem fotograficznym i naocznie przekonaliśmy się, że tempo robót jest niezłe i budynek rośnie jak na drożdżach. Wszystko więc wskazuje na to, że zakończenie tej tak ważnej dla Gogolina in
westycji odbędzie się w zaplanowanym terminie (koniec 2002 roku).
W tym budynku przewidziano 9 mieszkań 3-pokojowych i 12 mie
szkań 2-pokojowych i 3 mieszkania 1 -pokojowe. Wszystkie mieszka
nia będą wyposażone w instalacje sanitarne, elektryczne, domofon, telefon i TV. (szaf)
Bezmózgowcy w Gogolinie
Z przykrością informujemy, że nie brak w Gogolinie bezmózgow- ców, którzy swoje istnienie (wątpliwe zresztą) manifestują wypisując bzdurne napisy i symbole w miejscach ogólnie widocznych. Takim miejscem jest np. wiata na dworcu PKP w Gogolinie, którą codzien
nie mijają pociągi relacji Opole-Kędzierzyn (i dalej). Nie jest żadnym usprawiedliwieniem, że podobne napisy umieszczają na murach bez
mózgowcy w Opolu i innych miastach wyższej rangi niż Gogolin. Na tę sprawę zwróci! nam uwagę jeden z czytelników "Panoramy", obu
rzony nie tylko na autorów tych "malowideł", ale także na Polskie Koleje Państwowe, które ani myślą o zamalowaniu tych niestosownych na
pisów.
Nam naprawdę źle się kojarzą symbole SS... (szaf)
II wojna światowa zakończyła się w czter
dziestym piątym. Już w maju tego roku rozpo
czął się powrót zwycięskich wojsk do domów, do rodzin. Transporty wojskowe, na które ocze
kiwano z kwiatami, przetaczały się przez całą Europę: na zachód i na wschód.
Jechali też na wschód, stłoczeni w bydlę
cych wagonach, żołnierze armii, która tę woj
nę przegrała. Jechali nie pewni jutra, przekli
nali Hitlera i tych wszystkich, co im zgotowa
li ten los. Wywożono ich jako "trofeum" zwy
cięskiej Armii Czerwonej: setki tysięcy jeń
ców wojennych stanowić miało bezpłatną siłę roboczą w kopalniach dalekiej Syberii czy za- uralskim obwodzie czelabińskim w kopalniach rudy żelaza. Mieli dołączyć do tych stu tysię
cy żołnierzy Wehrmachtu, którzy w lutym 1943 roku pod Stalingradem jako pierwsi dostali się do sowieckiej niewoli.
Wśród tych tysięcy, dla których wojna się nie skończyła, był Wilhelm Rygol, saper We
hrmachtu, który wojnę rozpoczął w 1939 i gdzieś w okolicach Zabrza-Biskupic został ranny w potyczce z Wojskiem Polskim i o ka
pitulacji Polski dowiedział się w szpitalu woj
skowym w Turyngii.
Jak wszyscy dość miał tej wojny, rwał się do domu w Gogolinie, do żony, do córki; je
chał jednak stłoczony w wagonie towarowym w nieznane, przestraszony i w przeświadcze
niu, że rodzinnych stron już nie zobaczy.
Urodził się w Gogolinie, gdy trwała jeszcze I wojna światowa. Ojciec, jak większość tu
tejszych, pracował w Zakładach Wapienni
czych. W domu dzieci było dziewięcioro; dwie córki i siedmiu synów, którzy wszyscy później wcieleni zostali do Wehrmachtu, i którzy wszy
scy (co było rzeczą zupełnie wyjątkową) z tej wojny wrócili do domu.
Wilhelm ukończył w Gogolinie szkołę pod
stawową a potem przez trzy lata uczył się na czeladnika piekarskiego u gogolińskiego pie
karza Wilhelma Schuppa. Był rok 1933, do władzy w Niemczech doszedł Hitler, a on za
miast do piekarni poszedł do pracy w Zakła
dach Obuwniczych w Otmęcie. Nie popraco
wał tam długo, jako iż upomniał się o niego Reichsarbeitsdionst, na wpół zmilitaryzowa
na organizacja (coś na wzór naszej powojen
nej Służby Polsce), która młodych mężczyzn kierowała do robót głównie publicznych. On pracował przy wycince lasów i robotach me
lioracyjnych. Stamtąd skierowany został do szkoły podoficerskiej w Białej Prudnickiej i jako wyszkolony saper już w 39. trafił na front, bo właśnie rozpoczęła się wojna z Polską.
Po pobycie w szpitalu i wykurowaniu się z ran przydzielony został do jednostki stacjonu
jącej w Koźlu. Potem była Holandia, Belgia i Francja... Po kapitulacji Francji jego jednost
ka przycupnęła gdzieś nad Atlantykiem i do 41 roku przeprowadzała ćwiczenia bojowe we współdziałaniu z Kriegsmarine. Do dziś wspo
mina ciężkie naloty Anglików na wybrzeże i spore straty floty niemieckiej i towarzyszących jej jednostek saperskich, które na pontonach
zapuszczały się głęboko w ocean.
W ostatnich dniach pożegnaliśmy Wilhelma Rygola. Odszedł wielce szanowany człowiek, który zaskarbił sobie sympatię i szacunek mieszkańców Gogolina.
Kościelny z Gogolina
A potem był front wschodni i ciężkie walki o Moskwę (on sam dotarł 60 km za Moskwę w próbie okrążenia stolicy ZSRR przez woj
ska niemieckie).
Po Stalingradzie był już odwrót wojsk nie
mieckich. Wilhelm Rygol wiosną45 roku zna
lazł się w Czechosłowacji, gdzie wraz z inny
mi niedobitkami swojej jednostki dostał się do niewoli, pojmany przez słowackich partyzan
tów. Ci jeńców przekazali Rosjanom.
Jeńców niemieckich w pierwszym okresie przetrzymywano na terenie obozu koncentra
cyjnego w Oświęcimiu. On przez cztery tygo
dnie pracował przy demontażu fabryki che
micznej, którą Rosjanie w częściach prawie całą wywieźli do Rosji. W Oświęcimiu podjął próbę ucieczki - schwytano go w Gliwicach.
Potem był kilkutygodniowy transport za Ural. Ale o tym, że właśnie tam ich wywożą, dowiedział się dopiero na miejscu, gdzie do
tarli kompletnie wyczerpani. Wielu tej podróży nie przeżyło. Brakowało wody (mogli ją pić jedynie na postojach z jakiś kałuż lub rowów) i jedzenia. Po czterech tygodniach cały trans
port wyładowano na stacji Róża w obwodzie czelabińskim. Na pustym polu, w miejscu gdzie miał być jeniecki obóz, koczowało 60.000 żołnierzy niemieckich. Sami pobudo
wali jakieś ziemianki i prymitywne baraki. Do
piero później, gdy dowieziono budulec, po
wstał obóz, w którym jako tako dało się żyć.
Dziś Wilhelm Rygol mówi, że miał dużo szczęścia: zawód piekarza umożliwił mu za
trudnienie go w obozowej kuchni. A co to zna
czy, gdy racje żywnościowe są głodowe, tłu
maczyć nie trzeba. A jedzenie zależało od wykonanej normy: od 600 do 800 gramów dziennie w zależności od rodzaju pracy. Na śniadanie była jakaś wodnista zupa, na obiad zupa z ryby i niekiedy łyżka kaszy. Jeńcy sami gdzieś zbierali pokrzywy czy lebiodę. Nie
kiedy dostawało się 20 gramów cukru.
Mówił po polsku - a to zyskało mu sympa
tię Rosjan. Później został szefem kuchni - to była bodajże najważniejsza "fucha" w obozie.
Gdzieś tak pod koniec 1946 zaczęła nad
chodzić pomoc żywnościowa i medyczna z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Za
opatrzenie obozowej kuchni znacznie się po
prawiło, a to oznaczało, że o względy jej szefa ubiegał się sam komendant obozu.
Raz tylko szczęście go opuściło, gdy obo
zowa lekarka stwierdziła, że "jest za gruby" i skierowano go do pracy w kopalni, gdzie mu powiedziano, że już ani żony, ani córki nigdy nie zobaczy. Tam w kopalni ludzie padali jak
muchy. W kopalni pracował pół roku. Do 47.
roku nie można było wysyłać żadnej kore
spondencji, tak więc najbliższa rodzina nie miała pojęcia, czy wywiezieni do Rosji jeń
cy w ogóle jeszcze żyją. Jemu udało się prze
kazać wiadomość o swoich losach poprzez odesłanego w jednym z pierwszych transpor
tów chorego jeńca, który tak jak i on pocho
dził ze Śląska. Potem do domu można było napisać 20 słów. Z uwagi na obozową cen
zurę używało się specjalnych kodów. Żona też mogła odpisać.
Pierwsze powroty zaczęły się w roku 1947.
Najpierw wyjeżdżali chorzy, później inni we
dług niezrozumiałej selekcji. Wcześniej też zaczęto wypuszczać mówiących po polsku Ślązaków, ale tylko wtedy, gdy deklarowali powrót na tereny należące do Polski.
Wilhelm Rygol był już w jednym z tych transportów, które miały zawieźć go do Pol
ski. Zawrócono go jednak z drogi i poddano długim przesłuchaniom przez NKWD w Cze
labińsku. Wtedy nie wierzył, że kiedykolwiek wróci. Sytuacja była groźna, oficerowie NKWD nie rozstawali się z odbezpieczony
mi pistoletami. Okazało się, że obozowi ko
ledzy, Niemcy, ratując swoją skórę lub by poprawić swoją obozową "pozycję" (lepsza praca, większe racje żywnościowe) denun- cjowali współwięźniów lub fałszywie ich oskarżali o przestępstwa wojenne.
Wskazali też na Rygola i kilku oficerów...
Oficerów skazano na 25 lat ciężkich robót, co równoznaczne było z wyrokiem śmieci.
Rygola z zarzutów oczyszczono. -"Ruskie nie donosili na swoich w waszych obozach" - po
wiedział przesłuchujący go oficer.
Do Polski wrócił w grudniu 1949 roku. On i jemu podobni musieli podpisać specjalną "de
klarację lojalności" i oświadczenie, że nigdy i w żadnych okolicznościach nie będą opowia
dać o swoim pobycie w obozie jenieckim. Dla niego wojna trwała ponad dziesięć lat.
- "Wie pan - powiedział mi kiedyś Wil
helm Rygol - jeszcze tam w obozie przysię
gałem Panu Bogu, że jeżeli wrócę do domu, to w jakiś sposób Jemu się odwdzięczę. Nie wiedziałem jak to uczynię, ale byłem pewien, że sam Pan Bóg wskaże mi drogę. I widzi pan, wiele lat temu ksiądz Schulz, ówczesny proboszcz naszej parafii, zaproponował mi pracę kościelnego. I tym sposobem codzien
nie byłem w kościele. To moja podzięka Panu Bogu za powrót z sowieckiego lagru".
Krystian Szafarczyk
Jak to było 70 lat temu w szkole i gminie Gogolin - na podstawie notatek zawartych w kronice szkoły „Die Gogoliner Schul- und Gemeinde - Chronik”
ROK SZKOLNY 1930/31
Szkoła liczy w dniu 1 kwietnia 541 dzieci. Słabe roczniki wojenne po
woli zanikają. Następne roczniki nie osiągają jednak stanu przedwojen
nego.
31 marca została panna Klencz przeniesiona do Grabiny. Na jej miej
sce przybyła panna Polaczek, która została zatrudniona na stałe. Od tej pory grono nauczycielskie jest w komplecie.
Pani Pelcherz wzięła udział w miesiącu maju w kursie dla nauczycieli gimnastyki w Łambinowicach. W czasie ferii letnich skanalizowano podwórze szkolne. Święto konstytucji odbyło się 11 sierpnia.
21 sierpnia przebywał w Gogolinie biskup sufragan, który udzielił bierz
mowania.
Pogoda: Miesiąc czerwiec niesamowicie upalny, do połowy lipca nie padało. Zboże przedwcześnie dojrzało.
Wakacje letnie rozpoczęty się już na początku lipca. Pozostałe dni lata były już bardzo wilgotne. Żniwa okopowe były wyjątkowo urodzajne.
Pod koniec października miała miejsce ogromna powódź, która prawie dorównała powodzi z 1903 roku. Było to całkiem nienormalne lato!
W okresie zimowym dożywiano 201 dzieci. Bezrobocie stale powięk
sza się, a nędza wzrasta.
Urząd Gminy jest również w smutnym położeniu. Spółka Akcyjna (Wa
pienniki), największy podatnik, prawie nic nie płaci. Wydatki na opiekę społeczną na skutek nadal trwającego bezrobocia stale wzrastają.
Zima była bardzo łagodna, ale bogata w opady śniegu. W marcu nie
spodziewanie wróciła zima.
ROK SZKOLNY 1931/32
Rok szkolny skończył się 31 marca; 45 dzieci ukończyło szkołę, 92 dzieci zapisano do klasy pierwszej. 13 dzieci z Wygody przekazano do szkoły w Obrowcu.
Organizacja w naszej szkole przedstawia się następująco:
kl. I - 29 dzieci; ki. II a - 32; kl. II b - 39, kl. III a - 45, kl. III b - 46, kl. IV - 64, kl. V a - 65, kl. V b - 65, kl. VI - 79, kl. VII - a - 59, kl. VII b - 54.
Razem 577 dzieci. 13 uczęszcza do szkoły w Obrowcu.
Pani Gerigh całe lato przebywała na urlopie i musiała być zastąpiona przez pozostałe grono. 1 października udała się na emeryturę. Ogółem przepracowała 34 lata, w tym 27 lat działa w Gogolinie. Na miejsce wypo
czynku wybrała sobie Olsztyn w Prusach Wschodnich.
W szkole nie można było przeprowadzić większych remontów na sku
tek złego stanu finansowego gminy. W jesieni zabroniono dokonywania jakichkolwiek wydatków.
Święto konstytucji i ogólnokrajowe zawody sportowe odbyły się jak zwykle.
Na początku września 42 dzieci wyruszyło na 4-dniową pieszą wyciecz
kę do Kotliny Kłodzkiej. Dzieci otrzymały od Rządu subwencję w kwocie 150 marek.
Gmina. 30 czerwca wójt pan Tkotsch udał się na emeryturę. Jego sta
nowisko zajął w jesieni pan Kubis, dotychczas zatrudniony w Powiatowej Komisji w Gliwicach. Nowy wójt będzie miał wielkie pole do popisu, bo w naszej okolicy zapowiadają się wielkie zmiany gospodarcze.
Czeski fabrykant obuwia pan Bota zakupił majątek ziemski w Otmęcie i planuje tam zbudowanie wielkiej fabryki obuwia. Już w bieżącym lecie mają tam powstać pierwsze budowle. W ten sposób już teraz zaznaczają się kontury przyszłej wielkoprzemysłowej granicy Gogolin-Karłubiec- Otmęt. Równocześnie majątek w Strzebniowie zostaje podzielony i po
wstanie nowe osiedle rolnicze. Tak więc w następnych latach szkoła może się liczyć ze znacznym przyrostem. Zatem również dla nas przyszłe lata będą znaczące.
Dla gminy jest wręcz żywotne, że zostaną stworzone nowe miejsca pracy. Przemysł wapienniczy znajduje się w zupełnym zarodku i w bieżą
cym lecie pracował zaledwie kilka tygodni. Ten ogromny światowy kryzys ekonomiczny odbił się i u nas katastrofalnie. Bezrobocie jest straszne, a nastroje są więcej niż pesymistyczne. Gdyby poziom życia naszej ludno
ści nie by) aż tak głęboki, mogłyby wybuchnąć szybko zamieszki - co byłoby możliwe.
Radykalne nastroje przybierają szybko na sile, a prawdopodobnie mło
dzież żyjąca w wielkiej beznadziejności jest tymi nastrojami ogarnięta.
Gmina stara się ze swojej strony przez uruchomienie robót publicznych
złagodzić tę nędzę. Stary piec do wypalania wapna za ratuszem przezna
czono do rozbiórki, a uzyskany materiał został wykorzystany do rozbudo
wy nowej drogi od apteki do tzw. Szwajcarii gogolińskiej.
Pogoda. Nawrót zimy trwał aż do połowy maja. Lato nie było za gorą
ce, na Górnym Śląsku spadło sporo deszczu. Żniwa w całości były bar
dzo dobre.
Szkoła. Na miejsce pani Gerigh zatrudniono w zastępstwie od 1. 10.
1931 r. panią Strocka z Raciborza. Od świąt Bożego Narodzenia do Wiel
kiej Nocy dożywiano znowu 170 dzieci. Pani Polaczek i pani Pelchen wzięły udział w kursie dla katechetów. W marcu początkujący nauczyciele z na
szego rejonu uczestniczyli w hospitacji lekcji w klasach VII i I.
Z mieszkania na poddaszu, w którym mieszkała dotychczas pani Pola
czek, urządzono pokój służbowy, na pomoce naukowe.
Gmina. W okresie zimowym sporo młodzieży wyjechało do miejscowo
ści Zlin w Czechosłowacji, gdzie odbyła praktyczne zajęcia w fabryce obu
wia Bata, aby później być zatrudnionym w fabryce w Otmęcie.
W okresie zimowym 1931/32 sporo młodzieży (szczególnie dziewczę
ta) znalazło zatrudnienie w charakterze robotników w Otmęcie.
Nie kończące się bezrobocie wymagało szczególnych środków zarad
czych. Zorganizowano miejscową "pomoc zimową", która liczyła na wiel
koduszną ofiarność szerokich rzesz ludności, aby pomóc tym najbiedniej
szym. Z końcem zimy nie nastąpiły żadne zasadnicze zmiany w tej napię
tej sytuacji.
Pogoda. Zima była łagodna, śniegu było mało. Największy mróz wy
stąpił w połowie lutego - 24 stopni C. Zima się jednak przeciągała i opóźniła wszystkie prace; ciągnęła się do końca kwietnia.
Tłumaczenie: Rafał Zając
Z działalności Wszechnicy Humanistycznej L0 w Gogolinie
W GÓRAŻDŻACH O GLOBALIZACJI
Z inspiracji pani dyrektor mgr Doroty Błaszkowicz w Liceum Ogól
nokształcącym w Gogolinie działa od kilku już lat Wszechnica Huma
nistyczna. Gośćmi gogolińskiej Wszechnicy było już wielu wybitnych przedstawicieli nauki, kultury i polityki. Chętnie z gogolińską młodzie
żą spotykali się m.in. rektor UO Stanisław Nicieja, marszałek woje
wództwa Stanisław Jałowiecki.
Kolejną inicjatywą Wszechnicy Humanistycznej była debata śro
dowiskowa na temat: "Globiiizacja we współczesnym świecie = szan
se i zagrożenia".
Jej głównym celem było poszerzenie wiedzy obywatelskiej młodzie
ży w zakresie edukacji europejskiej, a jest to o tyle ważne, że nasza wiedza o korzyściach płynących z niedalekiej przynależności Polski do struktur europejskich nie jest największa.
W trakcie debaty, która miała miejsce w dniu 23 listopada br. w Centrum Konferencyjnym w Górażdżach, wysłuchaliśmy następują
cych wykładów:
"Globiiizacja - szanse i zagrożenia dla współczesnego świata" - prof. Marek Szczepański (Uniwersytet Śląski w Katowicach)
"Chrześcijanie a problem globalizacji" - prof. Stanisław Rabiej (Wy
dział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego)
"Zarządzanie wiedzą a globalizacja” - dr Maciej Karski (dyrektor Biura Zarządu "Górażdże" S.A.)
"Młode pokolenie wobec szans i zagrożeń związanych z globali
zacją" = uczeń Liceum Ogólnokształcącego w Gogolinie.
Uczestnikami debaty była młodzież Liceum Ogólnokształcącego w Gogolinie, a także młodzież akademicka, przedstawiciele władz gmi
ny i powiatu.
EDUKACJA 2001 - porady dla rodziców
„Boże, daj mi pogodę ducha,
abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę, odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego"
(Marek Aureliusz - cesarz rzymski)
DZWONEK
Prawo na co dzień
Są dzieci, które już od pierw
szych dni nauki szkolnej mają duże trudności, zwłaszcza z nauką czy
tania i pisania. Dzieci z tego rodza
ju trudnościami niektórzy nazywają dziećmi dyslektywnymi; jeśli nie uzyskają w porę specjalistycznej pomocy, w klasach starszych zwiększą szeregi dzieci zahamowa
nych bądź nadpobudliwych.
Przyczynami trudności w nauce czytania i pisania mogą być:
* ogólny brak zdolności, wynika
jący z poziomu rozwoju umysłowe
go * zła metoda nauczania, zanied
bania pedagogiczne * nie korygo
wane wady wzroku, słuchu, choro
by somatyczne * zła sytuacja ro
dzinna dziecka * brak motywacji do nauki * zaburzenia funkcji analiza
tora wzrokowego, słuchowego, ki- nestetyczno-ruchowego lub kilku tych analizatorów łącznie.
Trudności ujawniają się na róż
nych etapach nauczania. Pierw
szym etapem diagnozy dotyczącym rodzaju trudności dziecka, jest dia
gnoza postawiona na terenie szko
ły przez nauczyciela pracującego z dzieckiem. Drugą diagnozą jest dia
gnoza pedagogiczna, określająca rodzaj i stopień trudności oraz ogól
ny poziom wiadomości szkolnych dziecka. Trzecią - diagnoza psy
chologiczna.
Postępowanie diagnostyczne jest zespołowe, kilkuetapowe i sta
nowi wynik współpracy rodziców z nauczycielem, pedagogiem, psy
chologiem. W niektórych przypad
kach trzeba korzystać z pomocy innych specjalistów: okulisty, laryn
gologa, logopedy, neurologa.
Pomocy rodzicom, których dzie
ci mają trudności w nauce, udziela
ją publiczne poradnie psychologicz
no-pedagogiczne, prywatne pra
cownie pedagogiczne bądź psycho
logiczne. Korzystanie z pomocy udzielanej przez publiczne poradnie jest dobrowolne i nieodpłatne. Opi
nie wydaje poradnia lub pracownia tylko i wyłącznie na wniosek rodzi
ców dziecka.
Zespół badający dziecko może zasięgnąć opinii nauczycieli uczą
cych ucznia w celu przedstawienia problemów dydaktycznych i wycho
wawczych ucznia.
Poradnia wydaje opinie w spra
wach:
■ wcześniejszego przyjęcia ucznia do szkoły
■ odroczenia spełnienia obowiąz
ku szkolnego
■ pozostawienia ucznia klas I-III szkoły podstawowej na drugi rok w tej samej klasie
■ dostosowania wymagań eduka
cyjnych wynikających z progra
mu nauczania do indywidualnych potrzeb dziecka, u którego stwier
dzono specyficzne trudności w uczeniu się, uniemożliwiające sprostanie tym wymaganiom
■ przyjęcia ucznia gimnazjum do oddziału przysposabiającego do pracy
■ zwolnienia ucznia z wadą słuchu z nauki języka obcego
■ udzielenia zezwolenia na indywi
dualny program lub tok nauki.
W publicznych poradniach psy
chologiczno-pedagogicznych dzia
łają zespoły orzekające o:
■ potrzebie kształcenia specjalne
go dzieci i młodzieży z zaburze
niami i odchyleniami rozwojowy
mi, wymagających stosowania specjalnej organizacji nauki i metod pracy, w tym o potrzebie zajęć wychowawczych dla dzie
ci z upośledzeniem umysłowym w stopniu głębokim
■ potrzebie indywidualnego nau
czania dzieci i młodzieży, których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły.
Zespoły orzekają wyłącznie na wniosek rodziców (opiekunów pra
wnych) dziecka. Na wniosek rodzi
ców dziecka posiadającego orze
czenie, dyrektor szkoły bądź organ prowadzący szkoły (burmistrz, sta
rosta), zapewnia dziecku formę kształcenia wskazaną w orzeczeniu lub pomoc zalecaną w opinii. Ro
dzice mogą uzyskać pomoc w po
radni w ciągu całego roku, również w okresie ferii szkolnych.
Rozporządzenie MEN z dnia 15 stycznia 2001 roku określa zasady udzielania i organizowania pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szko
łach i placówkach oraz obliguje dy
rektorów szkół do organizowania różnorodnych form opieki nad dziećmi z zaburzeniami i opóźnie
niami emocjonalnymi, w tym rów
nież nad dziećmi ze specjalnymi trudnościami w nauce czytania i pi
sania.
O powodzeniu szkolnym tych dzieci decyduje wczesne wykrycie
Obowiązek prowadzenie przez pracodawcę dokumentacji pracowniczej, w tym dotyczącej zatrudnienia i wysokości uzyskiwanych zarobków, wynika z art. 94 pkt.
9a kodeksu pracy oraz przepisów rozporządzenia MPiPS z dnia 28. 05.1996 r. w sprawie zakresu prowadzenia przez pracodawców dokumentacji w sprawach zwią
zanych ze stosunkiem pracy oraz sposobem prowadzenia akt osobowych pracow
nika (Dz.U. nr 62 poz. 286). Naruszenie tego obowiązku stanowi wykroczenie prze
ciwko prawom pracowniczym zagrożone karą grzywny (art. 281 - 282 kp).
Dokumentacja pracownika, prowadzona zgodnie z tym przepisami, powinna być m.in. wykorzystywana przez pracodawcę podczas realizowania obowiązków wyni
kających ustawy z dnia 12.12.1998 r. o emeryturach i rentach z FUS (Dz.U. nr 162 poz. 1118 z późniejszymi zmianami) Stosownie do art. 125 tej ustawy, pracodawcy zobowiązani są m.in. do:
- współdziałania z pracownikiem w gromadzeniu dokumentacji niezbędnej do przyznania świadczenia,
- wydawania pracownikowi lub organowi rentowemu zaświadczeń niezbędnych do ustalenia prawa do świadczeń i ich wysokości,
- przygotowania wniosku o emeryturę i przedłożenia go za zgodą pracownika organowi rentowemu nie później niż na 30 dni przed zamierzony terminem przej
ścia pracownika na emeryturę,
- przygotowania, za zgodą pracownika, wniosku o rent e z tytułu niezdolności do pracy i przedłożenia go organowi rentowemu na 30 dni przed ustaniem prawa do zasiłków chorobowych.
Wykaz prac wykonywanych w szczególnych warunkach zawarty jest w rozpo
rządzeniu Rady Ministrów z dnia 07. 02.1983 r. w sprawie wieku emerytalnego pracowników zatrudnionych w szczególnych warunkach lub w szczególnym cha
rakterze (Dz.U. nr 8 poz. 43 z późniejszymi zmianami). Wykaz ten sporządzany jest według działów gospodarki, bowiem ministrowie zobowiązani byli do określenia takich wykazów dla podległych zakładów pracy. Dlatego też sprawdzenia, czy ro
dzaj pracy wykowanej prze pracownika mieści się w wymienionych wykazach, na
leży dokonać u byłego pracodawcy.
Jeżeli wynik sprawdzenia będzie pozytywny, to pracodawca powinien to po
twierdzić w zaświadczeniu o wykonywanej pracy w szczególnych warunkach (na specjalnym druku stosowanym w danej branży lub zakładzie pracy) albo w świa
dectwie pracy.
Okresami pracy uzasadniającymi prawo do niższego wieku emerytalnego (60 lat) - w myśl przepisów rozporządzenia z 07.2.1983 r. wym. wyżej były okresy co najmniej 15 lat, w których praca w szczególnych warunkach była wykonywana sta
le i w pełnym wymiarze czasu pracy obowiązujący na danym stanowisku. Na tych 15 lat może się składać kilka okresów krótszych.
Należy podkreślić, iż archiwa publiczne i prywatne nie są zobowiązane do wy
stawiania zaświadczeń na drukach Rp-7. Takie prawo mają tylko pracodawcy oraz ich następcy prawni, którzy przejęli zakład pracy (art. 23ą kp) osoby ubiegającej się o poświadczenie okresów pracy i osiąganych zarobków. Pozostałe podmioty, w tym archiwa, wydają uwierzytelnione wyciągi lub odpisy przechowywanych doku
mentów osobowych i płacowych.
Mecenas
nieprawidłowości rozwojowych (czyli właściwe zdiagnozowanie) oraz jak najszybsze udzielenie im pomocy. Pomoc ta polega przede wszystkim na organizowaniu przez szkoły podstawowe oraz poradnie dodatkowych zajęć typu korekcyj
no-kompensacyjnych, wyrównaw
czych oraz gier i zabaw ogólnoro
zwojowych. Zajęcia wspomagające rozwój ucznia realizowane są z puli godzin pozostających w dyspozy
cji dyrektora szkoły.
Reforma systemu edukacji wpro
wadziła w życie szkoły nowe na
zewnictwo wielu starych dziedzin, które czasami utrudnia dialog rodzi
ców z wychowawcami, np.:
ekspert jakości - czyli wizytator;
ewolucja - dawniej ocenianie, wartościowanie;
kompetencja - umiejętność, uprawnienia;
monitoring - nadzorowanie;
klient szkoły - uczeń, wychowa
nek;
standard - dawniej norma, wzorzec.
Opracował:
Henryk Mazur
r
MIĘDZYNARODOWY NAJAZD POETÓW
Poeci przeciwko przemocy
Międzynarodowy Najazd Poetów na Za
mek Piastów Śląskich w Brzegu wymyślił jedenaście lat temu Janusz Wójcik - poeta i niestrudzony animator kultury. Od roku 1990 zawsze jesienią spotykają się w Brze
gu poeci, krytycy literaccy, miłośnicy poe
tyckiego słowa z kraju i zagranicy, a od 1995 - także w Gogolinie. Od tego bowiem roku w programie "Najazdu" znajduje się wizyta ludzi pióra na Ziemi Gogolińskiej - w Gogolinie i Kamieniu Śląskim. W tym roku grupa uczestników "Najazdu", po zło
żeniu kwiatów w Sanktuarium św. Jacka w Kamieniu, spotkała się z mieszkańcami Gogolina w sali konferencyjnej Urzędu Miejskiego.
Tym razem głównym przesłaniem poe
tyckiej wizyty był artystyczny protest prze
ciwko różnym formom przemocy, jakie od- i cisnęły się w XX wieku, w historii naszego kraju, świadomości narodu. A przemoc nadal jest, niestety, obecna w naszym ży
ciu - jednostkowym, społecznym, a także w życiu społeczności międzynarodowej, o czym boleśnie przekonał się cały świat 11 września br. Ostatnio staraniem Centralne
go Muzeum Jeńców Wojennych w Łambi
nowicach ukazał się almanach poetycki
"Przeciwko przemocy", w którym pomie
szczono wiersze m.in. uczestników tego
rocznego Najazdu. Spotkanie w Gogolinie było jedną z form promocji tej książki opra
cowanej przez Harrego Dudę.
Poetyckiemu słowu w Urzędzie Miej
skim towarzyszyła muzyka. Bardzo udanie zaprezentowali się uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej w Krapkowicach: Sabri- na Kurpiela, Jadwiga Karpińska, Piotr Gra- belus, Magdalena Mróz, Anna Herok, Ma
rek Kurpiela i Arkadiusz Grębosz. Młodym muzykom na pianinie akompaniowała Te
resa Czosnykowska.
Wizyta poetów na Ziemi Gogolińskiej miała swój finał pod pomnikiem Karolinki.
Tam odbyło się wspólne odśpiewanie „Ka
rolinki”, będące swego rodzaju podzięko
waniem dla burmistrza Gogolina, który dzięki swojej gościnności i serdeczności po
strzegany już jest przez uczestników „Naja
zdów” za prawdziwego przyjaciela ludzi pióra.
***
Naszym czytelnikom, którzy nie mogli uczestniczyć w spotkaniu z poetami, pra
gniemy to zrekompensować prezentacją ich wierszy.
Wiesław Malicki
KATYŃSKA PAMIĘĆ
I.
Milczenie długo rosło w górę Milczenia las zamiast lasu krzyży Samom świeciły oczodoły w gęstwinie ciszy
Las głodniał i czekał
Ciemność szła na żer
II.
Gdy już wszystkie słowa z siebie wychodzą może to co ciemne opuści las
Nie wolno winom umywać rąk Trudno przebaczyć
Lecz chyba ludzkie słowa będą tak zapamiętane
Edmund Borzemski
Janusz Wójcik
MONTE CASSINO
Cmentarz na wzgórzu to jeszcze jedna z atrakcji dla turystów znudzonych zwiedzaniem klasztoru, ale nikt z obcych zrozumieć nie zdoła, dlaczego ze łzą w oku przychodzimy powitać kamienne orły, strzegące ciszy pośród kwater ostatniego Hetmana
i kresowych żołnierzy.
Historycy niebawem oświadczą, że ten szturm to szaleństwo garstki straceńców. Jakby mogli wybierać między pustynią, łagrem, a tysiącami kilometrów do rodzinnego domu, za który w zaciszu gabinetów odliczono srebrniki.
Kiedy odchodzimy cyprysową aleją, za bramą pełzną słowa - ten piękny klasztor zburzyli Polacy.
Wiatr niesie przez wzgórza echa piosenki...
Czerwone maki na Monte Cassino. Niezabliźnione pozostają rany okryte płaszczem trawertynu.
Stojąc przy rampie obozowej, nie krzyczę z bólu.
Pamiętam, Zygmuncie, Twój “Przystanek Lamsdorf"
i ten brzuch przestrzeni przepasany kolczastym drutem.
Jutro znów gwiazdy przejrzą się w lustrach kałuż.
Zbigniew Kresowaty
Z EL GRECA
Toledo murów i ciemności zarys istoty czynu
w poczwarach syte mięśnia księżyc i wody żywej tyle ile trzeba było ognia żeby runęły cierniste brzegi żeby z martwych powstały ramiona i niekiedy indziej jak dziś
tutaj kamień staje się drzewem
i gęstnieje ogród szumem łaskawego deszczu
Harry Duda
PRZED
TELEWIZOREM
Pamięci Michałka, jednego z pierwszych męczenników XXI wieku - ofiary moralnego i prawnego porządku
Najprzód zaginiony: na fotografii czterolatek postarzały - oczęta dorosłe, chmurne.
Potem zamordowany - ta sama fotografia: oczęta chmurne już wiedzą.
Pełnia pogardy: mężczyzna, dwudziestolatek, z pomocą kolegi wziął za ręce i nogi, rozkołysał i cisnął w lodowatą Wisłę.
Serca młodzieńców żelazne jak żelazny krzyż -
wytrzymały wszystko. A serce mamusi?
Ono biło tylko przez komórkowy telefon.
Dlatego i ja tu starzeję się gwałtownie od takich wiadomości i wiarę zatracam, i uśmiech, i mdło mi, niedobrze. Słowo
"dożywocie" grzęźnie w skurczu pięści.
I myśli nóż ostrzą na kamieniu sprawiedliwości elementarnej.
Morderstwa są zaraźliwe:
tego wieczoru ja byłem zabity i ja zabiłem - po trzykroć.
22.01.2001
Tadeusz Seroczyński
PAMIĘĆ
Mówili
nie było bitwy na pięści i noże to była przemyślana rzeź
stąd ziemia naznaczona mogiłami w splocie drzew
w których sokach krzyk krąży mordowanych toporem
opuścić muszę to miejsce
bo oto widzę topór w rękach drwali roztrzaskają krzyk na wióry pamięć
coraz więcej światła wokół mogił widzę
las się oddala siekierami w głąb
MIĘDEWARODCWT NAJAID POETÓW
Jan Pyszko
ILEŻ
W CZŁOWIEKU CZŁOWIEKA
W okolicy krążenia krwi paleta darów żywych
Adam - Adamowi nie tylko bratem
Na straganach czerwień nie jedno ma imię żarna z kamieniem do ziarna
zakwas - żarem ognia doprawiany nie dla wszystkich!
A ileż w człowieku człowieka rycerzy w porywach serc ognia
Boga co jeszcze na ustach umiera
Katharsis
żniwo swoje okrutne zbiera Ptaku Czerwonaku
Potoki IX '96
Ewa Maj-Szczygielska
POWRACAJĄCY SEN
Obraz twój, synku, ze sny się wyłania - wyciągam ręce, znika.
Matka wie, że wzrosłeś w ciszę łasu,
w ziemię usłaną wrzosem, a cień twój
za murem, pod krzyżem...
Zygmunt Dmochowski
DOLINA ISSY
Eksplozję ziarna życia Uwikłanego w przeznaczenie - Urlo blake'owskie
Jak Syzyl wlokę
W utrudzeniu, przemierzając Dolinę Issy.
Błękit tutaj i zieleń Niszczone są zawistnie Przez drapieżność Setha - Psa piargów pustynnych Czyhającego w słońcu Na marskość dobra.
Idę przez Golgotę, Ścianę cierpiącą płaczu I kamienowanie,
Broniąc się przed szaleństwem
"Światła bez barwy" - Piołunu zmierzchu.
PIELGRZYMKA Po naszymu - czyli po Śląsku
DO LICHENIA
Z Obrowca rano, o piątej godzinie, Wyrusza pielgrzymka do Lichenia.
Deszcz pada, szybko wsiadamy Do autobusu z Gogolina.
Jedno siedzenie się zgubiło I trochę kłopotów narobiło:
Pasażerka jedna smutna i nieśmiała Całą podróż miejsca nie miała.
Z modlitwą i pieśnią na ustach Mijamy pagórki i knieje,
Jedziemy przez Opole, Kalisz i Konin A tu już z niedaleka wita nas Licheń.
Szybko wysiadamy
I do Matki Bolesnej biegniemy, J~
Serca skruszone i otwarte do Jej nóg Matko Najświętsza, Królowo na Przyszli pielgrzymi z pięknej Ślą;
Ręce strudzone do Ciebie wycią O zdrowie, Twoje błogosławieńsl
Weź w opiekę nasze dzieci i nas ślmych.
Każdego dnia od samego rana
Ciebie nasza Matko Bolesna, ukochana, O silną, mocną wiarę prosimy,
O miłość bliźniego do siostry i brata.
W domach całego świata
Matko Bolesna racz zawsze o nas pamiętać.
Każdego dnia, w niedzielę i święta,
Na wspólnej ofierze Mszy Świętej się zbieramy I wszystkie nasze potrzeby Ci przedstawiamy.
Potem źródła wody świętej odwiedzamy^
BI
I na Drogę Krzyżową do Golgoty się zbliżamy, Gdzie w skupieniu mękę Pańską rozważamy.
Jeszcze zwiedzamy tę ogromną bazylikę, Która swą wielkością i pięknością Świeci ponad granice kraju,
Podziwiamy aleję z głazów i wielkich kamieni (pochodzą nawet z dalekiej jerozolimskiej ziemi).
Następnie do odjazdu się szykujemy.
Babcia Klara na tę godzinę się spóźniła I trochę kłopotów narobiła.
Odjeżdżamy w kierunku lasu Grąblina, Gdzie Matka Najświętsza najpierw się ukazała I po tej ziemi swoim świętym krokiem stąpała, A na pamiątkę święty odcisk swej stopy pozostawiła.
O godzinie szesnastej w drogę powrotną wyruszamy.
Za wszystko Panu Bogu i Maryji dzięki składamy, Także panu kierowcy i inicjatorom
I wszystkim miłym pielgrzymom.
A gdyby było coś nie tak,
Proszę wybaczcie i się nie gniewajcie.
Do widzenia, do miłego zobaczenia, Jak się znowu razem spotkacie.
Klara Michalik z Obrowca
Jeszcze na koniec nowymbra bolo Katarziny (25. XI), a piyrwyj ludzie padali, że co se w tyn dziyń kawalerom śnije, to se ziści. Jak se chtorymu śniła biolol kura, to se łóżyni z młodą dziołchą, jak czarnoł - to z wdowa, a jak siekatoł kura, so tygo z kurzantoma, to dotanie wdowa z dziećmi.
Siwyj koń mioł znaczyć, iż łostanie staryj kawalyram.
Na Katarziny chłopcy łómali tyż z wiśniy gałązky i sta
wiali jy do wazy. Jak chtorymu zakwitły na Gody, to mógł być zicher, że za rok se łożyni. Nie wiam, czy to sztimowało, boch doma braci nie miała, ale pamiątom, jak nol starka padali, iż jak se jeszcze na bezrok niechca wydać, to na Katarziny lepszij niech nie wieszana dworze pranioł.
Bezamałaś, jak by jaki synek, co mocno dziołsze przoł, ukrodl jij z plota coś do łobłyczonił - jaky szlipry albo laj- bik — i wciyrzył se to pod zagłówek, to jak mu se w nocy śniyła, mógł być ganc zicher, iż tyż mu przaje.
Po Katarzinie bolo Andrzeja, a tyn przinosiył wróżby dzioł- chóm. Na wieczór loły wosk, niekedy bez klucz, a jak potyj w wodzie stwardnioł, to pod światło kukały, co tyż za figury idzie s niego wyczyjtać. Jak boła podobnoł do chłopsky gło
wy, to znaczyło, że kawalyr już czekoł i hned prziijdzie na zołlyty. Jak boło widać dwa kółka, to chtoś już szykowoł ślubne pierstrzonki, a jak jakij dziołsze wyszła świyca, to boi znak, iż pójdzie do klasztora. Najgorzij, jak tyn cień na ścianie wygladoł jak skrzinia, bo to wróżyło, iż w rodzinie może chtoś umrzeć.
Po tyj wosku wszysky dziołchy poustawiały po jednyj strze- wiku i po kolei przekłołdały ku dwiyrzóm - łod chtory strze- wik piyrszyj przelołz be próg, ta se banie piyrszoł wydołwać.
Jak w tyn wieczór boi czystyj miesiączek, to potyj dzioł
chy szły do studniy, i kukały do wody, czy se tam nie pokoł- że tyn nałmilejszyj, i posłuchały, z chtory strony zaszczekoł pies. Stamtąd mioł przijść tyn przeznaczónyj.
Jak jeszcze chtorol chciała wiedzieć, jak banie se zwioł, to musiała napisać rozmajty imiona na łosobnych kartkach i wcirzyćjy pod zygłówek. Rano se po łomacku jedna kartka wyciągała i już wiedziała, za kogę se wydoł.
Po Andrzeju prziszła Barbórka, patronka tych, co robią pod ziymią abo na wiyrchu przi grubach. Starka wdycki padali, iż "jak Barbórka po wodzie, to Boże Narodzenie po lodzie" i na łopak. Zwianksza tak tyż boło.
Nie pamientom, iżby na Gody było tak ciepło jak teraz.
Śniegu nierołz nawalyło aż po kolana i świantyj Mikołej musioł wozić ty pakiety z nieba na saniach. Nie miał tygo wiela: napiekł jakich pierników, natargoł w tyj rajskij za
grodzie trocha łórzechów, połra jabłek, ale i tak my mieli z tygo wiela uciechy i niekiedy trocha... strachu!
Dziś w radiu słyszłach, iż Mikołaje chodzą po mieście, jeżdżą autobusóma i rozdołwają maszkety dzieciom, a nie
rołz i dorosłym. Do Gogolina przyjechoł Mikołej aże z Opo
la. Dzieciom se podobało, a mie, jak ech widziała, iż jedne
mu bajtlowi Mokołej dał wielki plastikowy karabin, aż zro- biyło se niedobrze. Już wolałabych tyn skromnyj talyrz z piernikoma...
Anna Myszyńska