• Nie Znaleziono Wyników

Wyjazd z Polski w 1956 roku - Amalia Horev - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wyjazd z Polski w 1956 roku - Amalia Horev - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

AMALIA HOREV

ur. 1946; Bytom

Miejsce i czas wydarzeń Sosnowiec, okres powojenny

Słowa kluczowe Sosnowiec, Izrael, okres powojenny, wyjazd z Polski, wyjazd do Izraela, ojciec, matka, mieszkanie

Wyjazd z Polski w 1956 roku

Myśmy przyjechali do Izraela przez nasze mieszkanie w Sosnowcu. To znaczy moja mama zawsze chciała zobaczyć swojego brata, który był w Hajfie i nie miała jak, bo jeszcze nie było ambasady, nie można było wtedy [wyjechać]. Ale ona złożyła papiery, żeby przyjechać ze mną [do Izraela]. Mój ojciec był w partii, jemu się [dobrze powodziło], mieszkaliśmy w pięknym mieszkaniu w Sosnowcu na ulicy Sadowej 2, to był budynek z windą, piękny budynek. Pamiętam, jak moja mama codziennie badała, czy jest jakiś list z ambasady. I pewnego dnia był list z ambasady, ona nie mogła otworzyć – stała, płakała, nie mogła otworzyć, poleciała do koleżanki ze mną i prosiła ją, żeby otworzyła. Dostałyśmy [pozwolenie na wyjazd] do Izraela, ja i ona.

Pojechałyśmy, byłyśmy więcej niż miesiąc, wtedy mama spotkała się z bratem, wróciłyśmy i ona chciała tylko jechać do Izraela. Mój ojciec powiedział: „Nie”.

Któregoś dnia mieli gościa, on też był bardzo wysoko w partii, tak patrzył na nasze mieszkanie i mówi: „Ach, jakie piękne mieszkanie, ja bym tak chciał mieć takie mieszkanie”. To moja mama powiedziała: „Jak pan nam załatwi wizę do Izraela, to niech pan weźmie mieszkanie”. Mój ojciec był biały, pamiętam, ale dostaliśmy [pozwolenie], pojechaliśmy. Mieliśmy [w Sosnowcu] wspaniałe warunki, najlepsze rzeczy, najlepsze jedzenie. Pamiętam, że moja mama robiła na śniadanie filety, ja tego nie mogłam jeść, ale pamiętam ten zapach. Wszystko mieliśmy. Co roku jechałyśmy do Międzyzdrojów na dwa miesiące, mój ojciec przyjeżdżał w weekend, pamiętam, na urodziny dostałam paczkę: dziesięć bananów, dziesięć pomarańczy.

[Wtedy] nie było tego w ogóle. Mieliśmy wspaniałe życie. Ja nie wiem, dlaczego mama chciała tak przyjechać, może [ze względu na] brata, powiedziała, że jej się bardzo podoba [w Izraelu]. Zdaje mi się, to był grudzień [19]56.

Mama nie wróciła [do Polski], ale mój ojciec [był] kilka razy. Przyjeżdżał, był w kontakcie, miał dużo kolegów w Sosnowcu [z czasów, kiedy] był na bardzo wysokim stanowisku – był dyrektorem [spółdzielni spożywczej] na cały Śląsk.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-03-23, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To ona może jechać na miejscu mojej córki i pani mi da, co pani może” To moja mama się źle czuła, znała tą panią i wiedziała, że tam nie było pieniędzy,

Słowa kluczowe ulica Targowa, ulica Kowalska, synagoga, Żydzi w mieście, ulica Lubartowska, mieszkania pożydowskie.. Już nie było Żydów

Później, też przez ZMW [Związek Młodzieży Wiejskiej –red.], kupiliśmy pierwszy wzmacniacz do gitary –żeby było na czym grać.. To był wzmacniacz od

Tylko to było przez okres krótszy może nieco, bo przygotowania [wiązały się] z przestrzeganiem adwentu, [był] okres zapustny no i okres postu.. No to najbardziej niechętnie

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dzieciństwo, czas wolny, kino Staromiejskie, kino Kosmos, kino TPPR, poranki filmowe, Dom Partii, życie kulturalne.. Złych filmów

I przy domach, które są po tamtej stronie ulicy Weteranów, dzisiaj są garaże, stoją samochody, a przedtem stały budki, w których trzymano kozy. Pamiętam, w dzieciństwie dla mnie

Słowa kluczowe projekt Pożar Lublina - 298 rocznica ocalenia miasta z wielkiego pożaru, Wojciechów, PRL, praca strażaka, pożarnictwo, Ochotnicza Straż Pożarna w Wojciechowie,

Później jak ta wilgoć się pojawiła, wiem że wybudowali taki murek wokół tego baraku, metr dwadzieścia i żeby się wilgoci pozbyć, to ładowali między tymi cegłami