• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła powszechna przy ulicy Żelaznej i Liceum TPD przy ulicy Lipowej w Lublinie - Wanda Lotter - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szkoła powszechna przy ulicy Żelaznej i Liceum TPD przy ulicy Lipowej w Lublinie - Wanda Lotter - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WANDA LOTTER

ur. 1939; Kryczylsk

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe projekt Lublin. Opowieść o mieście, szkoła powszechna, ulica Żelazna, Liceum TPD, ulica Lipowa

Szkoła powszechna przy ulicy Żelaznej i Liceum TPD przy ulicy Lipowej w Lublinie

W Lublinie [kończyłam] siódmą klasę jeszcze w takiej szkółce na Żelaznej. To była taka szkółka w jakimś domu parterowym, straszna szkoła, ale z mojej klasy wyszli wcale nieźli naukowcy – [między innymi] słynny profesor Nasiłowski. Ta szkoła była dziwna, ale wypuściła całkiem zdrowych umysłowo ludzi. Szkołę średnią kończyłam wtedy jeszcze na Lipowej, to było TPD. TPD to była szkoła dla dzieci o światopoglądzie niereligijnym, świecka szkoła. Dyrektorem była pani profesor [Maria]

Jaroszowa. To była żeńska szkoła o takim bardzo [surowym] reżimie.

O malowaniu [się nie było mowy]. Jedna z moich koleżanek miała bardzo czarne brwi, profesor od matematyki potrafił ją wziąć do ubikacji i myć je – uważał, że ona sobie te brwi pomalowała. Na bal studniówkowy szło się w granatowej spódniczce i białej bluzeczce, i broń Boże jakieś inne stroje. A w ogóle pomyśleć, żeby te zabawy były gdzieś w lokalach, gdzieś za ciężkie pieniądze, nie było mowy. Szkoła zapraszała nam chłopaków [z liceów] – albo Staszica, albo Zamoyskiego. To były jednak inne czasy i nie powiem, żeby były gorsze. Jednak młodzież była skromniejsza i było większe poszanowanie dla nauczycieli. Chociaż, mimo że to same dziewczęta, [moja] klasa była taka łobuzerska. Pamiętam takie różne – wydawało mi się, że dowcipne – żarty, ale [one] wcale nie były dowcipne. Szkoła była zradiofonizowana, to znaczy były obowiązkowe audycje ku czci, ideologicznie poprawne, i były w każdej klasie głośniki. Myśmy tych głośników specjalnie nie lubiły, więc dochodziło do takich rzeczy, że potrafiłyśmy ten głośnik zdjąć i tak go nad drzwiami zawiesić, że jak nauczyciel otwierał drzwi, to ten głośnik mu leciał na głowę – takie różne śmieszne, zabawne, głupie dowcipy. Klasa miała te swoje młodzieńcze wybryki.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-02-10, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Żydzi w Lublinie, apteka Witolda Łobarzewskiego, obóz przy ulicy Lipowej.. Obóz przy

W 1963 roku skończyłam szkołę podstawową i przenieśliśmy się na [ulicę] Zamojską [wtedy Buczka pod numer] 33, tu gdzie słynna plomba, tam gdzie był czapnik

Dookoła [obozu] były boksy końskie, bo to był teren powystawowy i oni mieli te budy bez drzwi, później dorobili się jakby baraków. Data i miejsce nagrania

Ponieważ tam były trzy oddziały szkoły powszechnej, a ja już umiałam prawie, prawie czytać, więc poszłam do drugiego oddziału.. Rok byłam w freblówce, że się

[Przy ulicy Lipowej w Lublinie] obóz jeńców powstał, z tym że był też dla ludności cywilnej.. Ojciec pracował z

Wszystkim tym jeńcom, a było ich może sześciuset, może ośmiuset, może tysiąc, kazano się rozebrać jak do rosołu i wszystką ich odzież gotowano w tych kotłach.. Oni snuli się

Ta szkoła mieściła się przy ulicy Narutowicza 27, nad apteką, to całe takie pierwsze piętro było, a szatnia to była od podwórka, tam jeszcze kawałek w środku

No to przeważnie był Icek, to była jakaś Rajska, to była jakaś Pesa, Syma, no takie żydowskie imiona, ale nazwisk ich już nie pamiętam niestety.. To przecież tyle