• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 58 (25 listopada 1930)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 58 (25 listopada 1930)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Warszawa, dnia 25fflistopada 1930 roku. Cena n o m ir n 8 0

Nr. 58 RoK U

MUCHA

' u 3 c ? d < = » ci ? # G §

Numer poświęcony P R O H I B I C J I

S lĄ TtSZY PAN:Wprowadzenie prohibicji, wobec lego co widzę, byłoby wielką niesprawiedliwi1 i<i

(2)

2 Z O L T A M U C H f l

U)

UJ

£

T i

■ Z

>*

N

825 2

COl 0 <

Q

£

OCL jC

U>S

*o

ED

£

P

CQ

2

(*)

s B U

V

u c

jy (/) o (0 Cl

V _QZ O _o >s _Q (VroM M (0 o

i—o _Q>.

JZ .

u E

(0 N •NZJ W) T3

“O •SV

u

wM

N 0

•**

M a(A

bf

x I*}M mA

O S

w o a z i e :

(Sanacyjna rewja prohibicyjna) Opozycja'-

Fin nacja wzięta się do żarcia, WtrAjanie idzie całą parą, Słychać wiwaty, mowy, tarcia.

Ktoś kogoś nazwał tam fujarą.

Bractwo oliwi i gazuje

Przed wprowadzeniem prohibicji, Wszystko jest „fajno* i .sztymujt*

Bez pogotowia i policji.

A po skończonym poczęstunku Rajcują Bebki w rytm fox-trotta\

Majowi są na... posterunku, Otwarte są B. O>R. wrota,.

Prezes'.

Hej, panowie, pijmy społcm\

Kar jera się Toczy "koiłem, Jutro, może, będzie gorzej,

.1więc pijmy wrazI' Chór: -

Jutro moie będzie gorztj.

Wiwat, prezes nasz!

. Pan ^Komendant:.

Czas jui najwyższy, panowie i panie, Siup dana, oj dira\

Rozpocząć tony i gazowanie, Oj: dira, dira, hop siup!

Spirytus duszę i pierś rozpiera, Wiernym sanacji, aż po grób.

Pragnę jej trwania, hop! siup! Pułkownik:

W Oazie siedzę całą noc, Tam wódzia smutek koi, Przedemną buteleczek moc, A w głowie mi się troi.

Precz z prohibicją1 Wódzi cześć!

Wszak tu nie Ameryka, Ja mus tę™ pi i i dobrze J'ŚĆ, Bom w szarży pułkownika.

Generał:

Prohibicja!? Cói nam po niej, _ To nie. dla nas_dla wojaków- ■

Wszystkich broni!

My, starszyzna pomajowa, Będziem jedli, będziem pili, Ani słowa!

Chór:

Mamy tutaj z sobą prezesa, 'TJ którego pełna wciąż kiesa,

Wciąż pełna jesl\

Pijmy więc gorzałkę póki czas, Bo wkrótce już może nie byt na*, Pijmy więc festW

Minister:

Spirytusu! Panie kelner, niech pan Spirytusu! Ja gazuję gdzie się do\ da!

Tak w Oazie, jak i wszędzie, Spirytusu pełno będzie,

Panie ktlner\ Niech pan po spi­

rytus gnał Poseł z B.B:.

Nie wyjdziem z Oazy, ai, rano, Aż rano, ai rano,

Blociu\' Rozkaz daj, by zagrano Brygadę. ftam\

A my chłopcy z Bebe śpiewajmy, -Śpiewajmy, śpiewajmy!

Prohibicji tworzyć nie dajmy, Pocóż ten kram\

Finał wszyscy:

Prohibicji nie chcemy, nie!

Precz! Niech żyje iubrówkal Nam są potrzeine, nam z Bebe, Baczewski i żytniówka!

Twierdzą nam będzie każdy bar, Nie będzie na nas kar,

Gdyż z nami jest.,.,. CarW

■O' 17. P'. Stawek wypowie cdczyi p. t :

„Alkohol etjtęmperament naszych sympatyków*.

< e z rafffflrtNV3>

H-ll.! H«t!.o! Tu — .Tse-Tsc* R a d j o — Warszawa.

Rozpoczynamy program prohibicyjny.

G. 12. Transmisja ciszy z bi fetu sejmowego.

• G. >2 30. Pan Miedziński odśpiewa tango; —

„Twych pr:enajdłuhzych ipąsów nigdy, prze-

nigdy nie zapomnę, ani Twych mów gorących, wywiadów druzgocctcychWY' ■

G. 13. Koło . W a l e c z n y c h " Klubu Bebe od- iśplrw * prpalame t»jigo chóru Datl»:

Naszą jest noc i oprócz niej nie mamy nic.

Prócz tej nocy ciemnej, prócz, szyb tłuczonych, gazów i mgły jesiennej, —- nie<h ncc u> gło­

wach paszy eh obudzi móc..

Noszą jest noc i oprócz niej'nie mamy nic, więęej nam nie Utzpbo\?~-

14. „P r-ob i b i c ) a ci y 1 i, o g z y s z c z a n i e z o p o z y c j i * , wygłosi niezrównany pili., król

. O.

jP o l s k i

^Łokietek.

fc-a -

p . o . ; 15; Transmisja ze Lwowa. Pri {. Bartel nie- ■ jjm U ło odśpiewa:

! „Cała przyjemność po mojej stronie, ja chciał­

bym jeszcze, ja chciałbym znów..."

G. 16. B. marszałek Szymański odśpiew a piosenkę:

Marszałek, jeszcze kawałel\ Jeszcze kawałeh! Ja proszę dęI Z talentem, z temperamentem",

---ł... i t, d.

G. 18. Komunikaty P. A. T.^iy t. j. Prrekomictrej Agencji Telegrpfićznij.

G. 19. Muzyka z płyt gramofonowymb. Ostatnie p r z e b o j e w y borze.

G. 20. Dwie zna”e z a g a z o w a n e f sohistości odśpiewają:

Więcej ga:u, oto jest zasada ma. uięctj gazu póki jeszcze Blok nasz trin! Kto zuch, Za.- dwuch używa sobie, kto dziad,

" ten świat już'widzi w grohitl Więcej gazu, szkoda- jest każdego]dnia*.

G. 27. . Życzymy naszym słuchaczom .Dobrej nccy"

iprzypom ltwm y. że po slrońizbnej audycji należy uwięzien- nić antenę.

Od G. 2 ł. — .A t do rana* przez całą'noc agitacyjne kursy antiprobibicyjne! w Oazie dla śmietanki i wybrańców

zSanacji. / \

,,N. .I-V '•

Zagłoba na czasie*

— Co powiedziałby Zagłoba o dzisiejszych

czasac}!? ' :-

Pewnie, że nic innego jak: s

„Głupi zwyciężają, a mądrzy giną??

„ Tf. strasznych terminach nawa Rzeczypospolita bywała, ale czyż można je nawet i porównać do tych

ukjakich się duś znajduje*.

.Prywata, panie Michale:-^-. prytfffm i nic wie.

cej,ta była i jest przyczyną wszelhiegn zła, jafa.

się na ten kraj nasz nieszczęsny waliły i walą.

JSt

ji

t# [0 fflki

!#l

ii

(3)

2 O L T « M U C H( l 3

Dom na Ł>esznie Jest „bezdomnych" dam w

v , ' Warszawie, O nim wam opowiem łzawię:

Dofci -ten-^edao jest bezprawie:

Choć mieszkają tam „bezdomni, Labz'nie jaeyi ladzie skromai, Tylko różnych .zasług* pomai Po te ata ci przeogromni:

Pań przodownik, pan komisarz, 0 i policji tajnej pisarz, Wywiadowcy, aspiranci, Podejrzani eleganci, Żona pana naczelnika, (Sam po świecie gdzieś tam

bryki).

No-i nikt nie mieszka .kątem*

Tam na Lesznie, pod sto piątym, fl że. inni gdzieś pod mostem Żyją w chłodzie, żyją postem, 1 że braknie im mieszkania,—

No to co?—szkoda gadanial To już nas obchodzi małol—

Aby nam się dobrze działo!!

Rewizją poglądów

S— Dzisiaj rocznica naszego narze- czcństwj, a po raku obiecałeś mi, Jan­

ku, obslalować o brąciki ślubne?l

— Tak, M a lin , tylko zapominasz, że w międzyczasie wypadły wybóry i musiałem poddać rewiz,i moje dotych­

czasowe poglądy...

OKazja

— Widniałaś piękne perły, jakie otrzymała Iksińska od męża, chociaż to nie Gwiazdką ani też, dzień jej -imie­

nia?

— .A le za to była inna okazji:

poszczęściło jej s.!ę przyłapać męża na flircie z pokojówką.

S tą prochibicjom to muj tatuś powiada jest bardzo kiepsko, bo czem wiemy zabraniajo i fsadzajo do konta, to tem wiency ludzie pijo, a mamusia powiedziała do tatusia

„tobie to fszystko jedno bo cy tak cy tak to zafsie piłeś, to tatuś po­

wiedział „milcz, bo demoralizujesz nissego Stasia*, ja zaczołem kszy- czeć rze mamusia mie nie lubi fcale, tylko Burek, a tatuś zacni sie śmiać, i tedy mamusia powiedziała „dość',

„jus 2 ras koniec z t/ojo dyktatóro, byłeś goły jak mnie wziołeś, a ti­

ra* opyhass sie mojern posagiem!“

A tatuś zaczoł gwizdać pierfszo brygadę i powiaia „rze on ma na to prawo, bo prawo. to jest kon- slyluta": Wienc ja sie zaczołem py tai co to jest konstytula, a mamu­

sia zaczoła płakać i, muwic, ie to

Uzupełnienie encyhlopedji Bojówkarz — patryota za pie-

* niądze.

Gentleman — płk. Wieniawa-, Długoszowski..

Kasa — szafka do przechowy-i wania powietrzajL Komornik — ukWizy tor ogtójfze1*’

u io w y „Gazety Polskiej*^

Odfowiedzialność — rodzaj pa-i tetycznego gesty/;

Śmiecą — mistyczny przyrząd?

do hartowania woli.*

Talerz — patrz wyżej.

Telegramrozkaz aresztowania.

RozmówKi prowincjonalne

Wie pani, świetnie spędziłem ostat­

ni wieczór u państwa. Jaka to sympa­

tyczna ta siostra męża partii* Mówię pani, tikiem się jej podobał, że stale mnie ignorowała swym wzrokiem, a przy pożegnaniu powiedziałem jej, że Jełt m nią wprost rozczarowany.

taka pani co jo fszyscy naokoło opchodzo i g walcom, ale to nie bo pszyjdiie dzień zapłaty, sendziamy w u) czas bęndziem my",

Wienc widzi wójek rze u nas jest wielki bałagan i fszyscy sie kJut.0, bo mamusia jest z pepees a tatuś z bebees u Staeiek. jest f korporacji i cały dzień ostszy szpadę i mruczy „nie iuce ziemi skoni muj rut", a Tatuś/tedy zły i gryzie zemby

czego i wójkowi życzy Tadek.

ProjeKt ,,prohibicji"

Głowił Bię Szpotańsfci: .czem by tu się wsławić, flby „wyróźnionem" iswe imię zostawić?

„Cierpienia .wątroby tak mi dokuczyły, Za do porzucenia napitków zmusiły.

Może — wykorzystać smutną sytuację, Zaprowadzić w piciu też modernizację?

W Stanach Zjednoczonych .kwitnie* prohibicja, Z czem ma wielki kłopot tamtejsza policja, Na trunki o lb r z y m ie Bum y złota p ły n ą ,

ft doBtaw cy trunków—z b o m b o w y c h w a lk słyną...

Poddam prze to wniosek swój p o d głosowanie,—

Może złotodajną ta s p r a w a się stanie?

Niech wreszcie magistrat „dowcipem* zasłynie, A pomnik wdzięczności pewno mnie nie miniel“...

Do rzeczy Mospaniei!.. Na co ci te bzdury?

W inny sposób łataj — magistrackie dziury...

Straszne nieporządki w Warszawie wciąż mamy I tyle przeróżnych braków posiadamy...

Niech lepiej dokładniej bruki asfaltują, Cały rok chodników niech nie reperują.

Oczyśćcie z mamutów magistrackie biura...

Niejedna tana na jaw wyjdzie jeszcze dziura 111 Mirza

Luna>ParK

Pytił^m nie raz przyjaciel,'gdyś-ny szli z zabawy:—

.Powiedz że ml mój chłopcze, b j jestem ci.kaw j: — Co.jest najweselszego w naszym Luna-Parku?“.

Jakoś proste pytanie dziwnie zrozumiałem..

Sm;tek czarny wypełznął z doszy zakamarków...

, Co jest najweselszego w Polskim Luna-Parkuf Czy te schody czirowne, co zwą się ,bez końca*, Po-których wciąż się drapie każde bebe małe?

C iy .wyborów* sejmowych błędna .karuzela",

, Co'się kręci wokoło wąsatego słońca?

Czy .N iagtri* dymlsyj dla tych młodych ludzi, Co się cieszyć nie chcieli z .twórczego wesela*?

Czy .Labirynt' rządowy, w którym ktoś się ładzi, Ze on jtdyire w tid y dro^i się doszuka.

Gdy swoim przeciwnikom złamie wszystkie kości?

Albo może .ó pty ćz ^a ^b e z tułowia głdwa,

(Riczej b iz głowy ,tu ló » * znanych m m wielkości)?

Czy może gdzie .kolejka* Wznosi sie zuchwale, I gdzie to dygnitarze, raz w górę się wznosząc, To znów lecąc wprost na dół, na złamanie karku, Kończą swą podróż nisko, — gdzieś tam w kryminalni?

Gdzie więc jest najweselej w Polskim Luna-Parku?!

Nie wiem, choć za patrzenie z całą Polską płacę!

(TadeV

* Ł ° 6 5 *

m s ‘ d 9T

5* m

as jr n

^ • MO

2 * n

N * <

rt- JL

fl ■5

cr o

9TO .'

£ O f-f * O *1 >73

N B Bi

•fcg B

% f** >1 na

5.TO

b c 1

* ts 3 25 gL « !

r» n>

M N * «

" h n

p i:. U,

5 o-słiy

6 w a H fl m •" Pt t r S *

«S "5*0 8 t ° 5 .» S Ł g . ®M PT

3 s j i i ! r a t * *

* * ?

» j* °*

8 1

sH -c"

ts

£ c t>

Brw a fl i ** w o u »♦

(t K N

«BL S B*

0 Z w ’ u

: o: !

a

9 N*o

. o(I i 9 V

10

P>ar « O u. O u, 0000

(4)

Z ru chu antiprohibicyjnego w Stanach Zjednoczonych

»

H

>

2

c

n a a

. Ostatnio antiprohibicjoniści Stanów Zjednoczonych zorganizowali pierwszy roważrtielszy wyścig do Kongresu (Parlamentu)'l Senatu, który'to wyścig,,

" wprawdzie nte-.dił im jeszcze -większości, ile jest bardzo ła^nen zwycięstwem, torującem drogę’do ostatecznego finiszu, jakim będzie bieg o stolec .PrezydeuU".

I j?. 5,’5 3 § '^P®w|pt4§ podijemy parę ciekawszych nnmrntdw z tego wyścigu.

(5)

I o Ł T n' W U C H A

Ko OP

<D CCDP?

pCi 7T

5’s.

crO c s

f

tCWD

*P

<&

Jn>2fi

<0

&5 00

p

WO

*'

HO a*P N 6P0

e_J.ST

>r5

CDN

OCS-

era pe t PC

pr

pp t_i.W

o<

VJN ODft-

5’P

•_,.p

99

<er-4

<% OK- P&

B

s

Gdzie... tam... Pieśń Kulisa mandaryna

(szkij historyczno-porównawczy, opra- P i - K i - l i - f l l coirał Tade)

PM' i

u dzie jest Pruszków — prohibicja, K i _ 1( .

gdzie studenci — tam policja, gdzie L i 1 jest a fis z ^ta m zdzierają, gdzie są wie- 1 ce- jo zbijają, gdzie jest fundusz- tam ‘ sanacja, gdzie jest ridjo — agitacja, gdzie są s ta rjy — tam są spiski, gdzie

•wywczasy— P.kUisiki, gJzie .Robot­

nik*—konfiskaty, gdzie jeat.praw da*—

są i kraty, gdjle .bojówka* — tam sie Śpiewa, gdzie Rząd mówi — wszystko ziewa, gdzie jest Or-ot— tam wierszy­

ki, g dzie. Składko w ski—, bycze", by kil G d zie je st Boy— tam grzeszą .sławy*, gdzie ptsniądże — tam zabawy, gdzie . .O a za " —tam Mledlińskt, gdzie ksiądz Żongołl.. tam Czerwiński, gdzie jest ks ądz — tam ktoś umiera, gdzie jest Brześć-tam sejm się zbiera, gdde jest władza — tam mniejszości, gdzie Jest Sławek— łaąiią kości, gdzie jest kość — tam piesek warczy, a gdzie slarzec—

uwiąd starczy. Odzie Belweder lam

<est zamek, gdzie jest Józie, jest i Ja-

•ek, gdzie jest Stasio — tam są czeki, gdzie jest Beck—są i... Bebeki, gdzie K le pu ra^zło to w śpiewie, gdzie Zagór­

ski? — nikt nic nie wie!

: F eluś Mo czym ord a aajlojalniejazy obywatel i protek

| tor Monopolu Spirytusowego

Wybory Wybierały... dwa Michały,

Ten z m i duiej, a ten z małej, . No i silnie się zmachały...

Nastrój „we wsi" był wspaniały,

„Jentelegent* dostał „wały", Bo tak Bebkimu kazały.

f *'l?eltłś Mocęymorda ma głos '1 ; Eep... przepraszam... ale jestem trochę za gazowany, ale to wina mojego... eep... przyjaciela, Antosia, który koniecznie chciał -mnie nabrać, żebym głosował z przeproszeniem na Be-be... Ale.,.

e8p„. powiedziałem mu, że ja też mam w domu małe bebe, które dziś krzyczy i nic Ufie robi, a jak zrobi.,. te brrr... tful

. To mój: Antoś powiada... eep... przepra­

szam... _ „Brrracie, ja też tak myślę, ale nam płąoa, żeby eep .. inaczej myśleć... więc... więc*...

Więfc napiliśmy się jeszcze kropeluchnę i Antoś runął pod stół,.. a że mu tam niewygodnie było, więę zaczął krzyczeć... eep..., że on nie jest Bać-

““S, ale flntoni Kaszanka i że on woli w Be- Be, niż w Be nad Bugiem,-a potem zaczął płakać i śpiewać narodową piosenkę, że to:

, <. .Nie dbam, jaka spadnie kara, Brześć, gli­

nianka czy kajdany, zawsze ja, Bebe poddany, pracować będę dla Cara".

Potem nagle wszedł policjant... i flntoś zro- blady... spojrzał na mnie,.,, ja na niego...

6eP~« on na mnie..., ja na niego,.., potem rzucił Di się na szyję i zaczął krzyczeó... eep..,, że de­

klarację podpisze..., ale polikier.... już go wziął..., a mnie się' tak przykro zrobiło, 'że napiłem s!ę leszcze żdziebeczko, a potem to już sam nic nie fflem, eep... Co dalej było.

.... A na piersiach mam medali, (cały rój, Nadał mi je Pi-ki li-fu, Pan mój\

Hojnie są nagrodzone Wszystkie czyny me szalone, Mówcie, poznać pewnie chcecie jt ? A więc: kodeks, prawo podeptałem ja, Wiarę, Miłość, Wolność pochoita-

[łem. ja ,.

Bratniej krwi mi się zachciało, Jak na Kaina przystało.

Co to za kraj, który „Synów" >

takich ma?

Cion-kina, Ozon-kina!!

Butna, u mnie mina, Co nakaie Pi ki li-fu, Wnet to spełniam ja.

Czon-kina, Ćion-kiną, Kolano się zgina

Przed kaidym, kto hojnie płaci, ■ Póki forsę mai . Gies.

Kto do 15-gi grudnia opłaci prenumeratę, ten oprócz praw do premji kwartalnej, otrzyma upominek jubileuszowy

.Żółtej Muchy"

Redakcja

Tak oto dawniej w tej Polsce bywał >, Piłó się, Jadło, pasa popuszczało,

A że pieniędzy często braków .łJ, Uczciwość, honor teź Się sprzedawało...

(6)

6 Z O L T A M U C H A

>*

BM a

oE

•*■a ai łAvo o

** m T"<

B

• O

u «-

« v O -w

w

*• ^ «58

<* M

a 52-2

. . N

“ r03 C U . *

w

</)

o

NI

w

u

> *

«

w

w i o S

« a

u .? • 3a j bw

! Ł

•S. C 0 «a o

O1 . «3 c

*

14)2

X J

a;

c O

uT

■OJd

<u JQ

1!?T(O2

trE

>*

X J

« fefc "2 ŹS2

S s

& U I

< 8

SB

M

* s

< s

3<

“ cc

< 0 4 I * * * (X 06

« UC

•N 0

o

A 0

Plebiscyt

prohibicyjny Wieść rozeszła się w Warszawie, Że •plebiscyt jakiś nowy

W bardzo wainej dla nas sprawie Wymyślili/ mądre głowy.

,Pti czy nie pić?" To pytanie Ma rozstrzygnąć głosowanie.

Prohibicji zwolennicy Już znaleźli się w stolicy.

Każdy z nich wam słusznie powie, Że alkohol niszczy zdrowie,

Że rodzinę rozbić może, Ludzi strąca na bezdroże.

Coby było, moi mili, Gdyby pić nam zabrónili?

Każdy człowiek byłby zdrowy

■1 uczciwy". A z tobołem Szedłby żebrać pod kościołem Monopol spirytusowyl

Na zakazie tym najgorzej Wysiliby restauratorzy.

Mówią więc: „Nte szkodzi picie, Tylko trunków naduiycie, Popierajmy zdanie stare:

Wszystko dobre, byle w miarę".

Lecz okazji jest tak wieleI Zapraszają przyjaciele...

Wydasz z nimi moc pieniędzy, Wreszcie możesz dojść do nędzy.

Ody nie wolno, — nikt nie pyta, Wódki niema, szlus... i kwita.

I3TADES0

Tylko Ja mam głos. Irm e agita- tory to są złodzieje, bo naród dzieli się na naszom partje i na reszte, a co reszta, to muszą być największe dra­

nie, bo tak nam nasi przywódcy po­

wiedzieli.

Jak komu się to nie podoba, to niech jadzie do Brześcia, tam mu wszystko dokumentnie wytłomaczą, a tu jest wolna Polska i wolno każ­

demu Polakowi robić co chce,- a po­

nieważ Polakiem jest każdy ten, co wierzy w Sanację, więc tylko nam,

Pytanie ' Pytałem damę raz zuchwałą:

„Dla czego w Sejmie kobiet mało?"

. Odparła dama bez wahania: 4 .Bo zbyt w nimmało jeatkochąnia, Boją się bardzo rozwiązania,;

1\ choć mężczyzną w mowie gardzą, tykalnością tęsknią bardzoi Jak więzień brzeski za mieszkaniem, Bebe za jawnem głosowaniem.

s a n a to ro m , w o ln o ic b * ć , co się p o d o b a N o nie?!

1 dlatego tylko nam wszyscy po- m igają, tylko nam nic nie konfiskują, tylko nam wolno mleć fundusze i sub- s y d ji. W idzita teraz, kto jest Polakiem?

Powiadam wam, bracia, my teraz-'* ma­

my rząd w naszych rencach. Co chcfemy, to robimy! Chcetaprohibicji? dobrze, bę­

dzie! Nie chceta, to nie będzie. Qiceta nowych ustaw, dobra — będą ustjawy.

Wszystko, jak my, sanatorzy, chcemy.

< (Glos na sali — chcemy pracyjl) Pracy wam się zachciewa. Frajery!

A dyć przecie bez pracy można jnieć forsę, na ten przykład, jak ja, bracia! Tizy- majta się mnie, a będzieta mieli i ulame chałupy i gtont 1 ioise i Samochody i el .kstrykę i co tylko kto chce.

(Głos na sali) — Z.szłym razem były takie same obiecanki. Precz z blagą!) — Cicho tam, do cholery I (Gwizdy) Wlec chwilowo -rozwiązuję, bo musimy tym opornym inorod- com spuścić lanie! Szluś, skończyłem!

Bojowce, do mnie, — lać na całego!

Migrena

Migrena nie jest sympatyczną dolegliwością wogóls, a u kobiet w szczególności. Zdarzają się jednak momenty w życiu, że choróbka ta staje się opatrznościową. Jeden z takich momentów poniżej przytaczam:

Było to w sferze kolejarzy. Mąż z dyżuru wrócił wcześniej do domu. Po długiem pukaniu, żona otwiera drzwi. Głowę ma zawiniętą, stęka, narzeka na atak m igre­

ny i prosi męża, żeby nie zapalał lampy, bo światło ją strasznie razi, a to potęguje ból głowy. Posłuszny m ałżo ­ nek poszedł do kuchni, zjadł co nieco, rozebrał się i grzecznie ułożył do snu. Żonie robi się coraz gorzej, coraz głośniej stęka i płacze, wreszcie prosi męża.^by p o ­ szedł do apteki po kogutka.

Ten rad, nie rad, wstaje, po ciemku, ubrał się i wy­

chodzi po lekarstwo. W aptece sięga po portfel i, ku swe­

mu zdumieniu, v znajduje w nim, zamiast spodziewanej, ostatniej dziesięciozłotówki, pięć nowiuteńkich stówek.

Dopiero wtedy zauważył, że i portfel zmienił się jakoś.

Jednak radość z powiększonego w„ ten dziwny sposób majątku nasunęła mu myśl wykorzystania okazji. Więc z apteki udał się do restauracji, gdzie godnie oblał ów fakt szczęśliwy, a nawet zafundował sobie porządną ko­

lację, obficie zakrapianą. Kiedy powrócił do domu, zastał żonę zdrową, w głębokim śnie. Więc, nie zwlekając, szyb­

ko rozebrał i rzucił śię w objęcia Morfeusza.

Kiedy w parę dni później kolejarz ów opowiadał mi, jako swemu przyjacielowi, tę historję, zrozum iałem, co za wielką korzyść oddają jednakowego koloru I kroju m un­

dury kolejarskie.

Niedźwiedź i Małpa

(Bajka według Ktyłowa)

Raz małpa, się bawiąc, w lusterko spojrzała, Widząc podobiznę, ze strachu zadrżała I mówi do Niedźwiedzia:.„Ol spojrzyj kolegol Czy widziałeś kiedy potwora takiego?

Patrz na jej grymasy i przedziwne ruchj!

Czy nie jest obrazem szkaradnej ropuchy?

Dziwię się, żs w życiu są takie pokraki?

U marłabym, gdyby mój obraz był takil‘ — -r .Słuchaj, koleżanko, poco ta histerja?

Dziś .nie piękność zdobi, zdobi biżuterjal I te czupiradło, które w Iastrze widzisz, Z którego się śmiejesz, wykpiwasz i szydzisz, Ubierz, daj klejnoty oraz worek złota, fl znajdzie się zaraz błąkitoa hołota, .Królowej piękności", dadzą jej tytuły, Mimo jej brzydotyl Tylko dla szkatuły!*

Rozpacz po stracie mandatu Odkąd zniknąłeś mandaoie m5i złoty Usycham z żalu, ze złości, zgryzoty.’

L“le chyba na przyszłe wybory Będę brauningtem — usuwał warchoły, ?

A dzi^ ^ ^ ** * * * “ S fc ' | Żadnej pociechy, i ^ o ' I S *

H]

•ii:

UD

“ii! iłpai

|tól

P,Ri

'■»di

*loi

i!P

- Irj;

S,

Hp

$

« ! ,

MHio«i

‘SitłWi

(7)

2 O L T fl M U C H A 7

Najwyższe uznanie

— Z mojego krawca jestem bardzo zadowolony, szyje dobrze i daje trw»- te materjały Naprzykiad ubranie, k t ó ­ re mam na sobie, jest jeszcze w dobrym stanie, mlwo, że wypłaciłem już wszy­

stkie raty co do grosza.

podczas próby

R e ż y s e r : . — Jak pani gra?!; . cej ognia, temperamentu i zrozumienia roli A pzzedewszystkiem nie wyma­

chiwać rękam!;.pani gra opuszczoną, skrzyw dzoną kobietę, a nie policjanta,

regulującego rjch uliczny.:

B o y ’ó w i

Po tłomaczeń znoju Raz orzekłeś Boy’u:

Że: „itn człowiek starszy, Tem się bardziej parszy.”

Bo, 4eś tam za młodych lat W rond< I. z pieskiem, wpadł,' No, to wybryk był młokosa Tak ciętego niby osa!

Lecz, g d y dziB iaj s iw a sk ro ń, Podryguje .s t a r y koń"??

Przyzna p a n d o b r o d z ie j, Że to nie uchodził Co zawinił ojciec Styka, Że tak pan na niego bryka?

[Złością ż ó łte lice, i ze dał .Racławice*?

I tłniewem .mędrzec* płonie, I Że stworzył .Polonię*,

Za Golgotę* może ' Gniewasz się nieboże?

Trudno! Malarz tworzy, Co każe duch Boży..

LCo nu w duszy śpiewa, j A pana to gniewa?

W stare) .Oazie*

W starej „Oazie*- na placu Te- (atralnym Już trzecią noc się pijel Przeczeka się jutrzejszy dzień, Będz’e noc czwarta, a potem (piąty dzień!

W starej „Oazie" na placu Te­

atralnym Not szósty się przepije,

A potem, potera do Komendy (Miasta! 11 A zaś siódmego dnia...

Wrócimy znów do starego gniaz­

da, B) w starej .Oazie* na placu

Teatralnym, J ik anioł, człowiek żyj*!!!

Przytomność umysłu

— Proszę panil Nieszczęście! Ru­

ra wodociągowa pękłal Cała kuchnia pod wodą!

— Dobrze, idę zobaczyć, tylko po­

da] ml, Andziu, prędko mój kostjum kąpielowy.

Szczęśliwy małżoneK

Jak się m»sz. Mlchjle? co sły­

chać, jak się ma twoja kochana’

miła żona?

Nie bądź złośliwy, przecież wiesz dobrze, żę ja mim tylko jedną żonę!

Ty z usposobienia Robisz tłomśczenia, Obcego geniuszu, Miły Tadeuszu!

On, tłomaczył bóP v Polskich borów, pól, (Jaiesienia polskiej ziemią Bo żył duszą między s»emi,—

Do ostatka sił Polski twórca byli 1 takiego Polski syna Napotyka twoja drwina?

I to, gorzej, proszę pana, ŻA z lat dawnych odgraewana!

i to robisz w takiej porze, Gdy on bronić się nie może?

Tylko mówi z górnych szlaków:

Taka wdzięczność od roda­

ków?

Że na synów pan napada, No, to niech zaciekłość spada!

Oni młodzi, , cały świat Rad jest dla ich młodych lat!

1 objęcia im otwiera,

Bo ich hasłem sztuka szczera!

Taki portret Flammarion’ł>,

Toć to szlak do mistrzów grona, Taki plons czarownych ciał, Pulsującej krwi^war, szał, Wielkiej miary są utwory, Za nie płyną mu honory 1 Musisz, przyznać Boy ’u zrzędny, z.e to talent pierwszorzędny, To szczęśliwiec Styka Tade, Co mu jurne życie rade:

Kwiaty, słońce i czar — maj Wiodą go w twórczościjkraj!

Co się tyczy zaś‘Adama, Strzeż się! bo być może drama!

Za uehybę dla wybrańca Helios z Helikonu szańca Strzał słonecznych żarną falą, Co tak z dzieł Adama palą, Ciśnie w cićbie.. Więc się strzeż!

Spłoniesz chłopie, wzdłuż i wszerzl!

Więc przed bogów Uchodź siłą,—

No, bo by cię szkoda było, Chociaż miałeś wybryk .żeński*

Zawsze tyś jest Boy-Żeleński!

Veritus.

CZYTELNIKOM

„ŻÓŁTEJ MOCHT”

m

B E Z P Ł A T N I E !

Jeżeli - ci brak energji, równowagi, jeżeli cierpisz moralnie i nie znasz wyjścia—napisz imię, nazwisko, rok {miesiąc urodzenia, kawaler,'żona-

’jy, wdowiec, ilość osób najbliższej Tpdzlny—napisz również szczerze (otwarcia, co jest główną przyczy­

twoich cierpień, a otrzymasz jbazpłatnle od uczonego psycho- grafoioga Szy llera-Szkoinlka, auto­

ra prac ńatikowych, redaktora pisma .św it”, analizę cha-, rakteru, określenie zalet, wad, zdolności I przeznaczenia, tnreg rad 1 wskazówek, jak żyć, czynić i postępować, aby iwy.tląako przeciwstawić się losowi, poznasz kim jesteś, iim być moieszl AdreauJ: WARSZAWA, PSYCHOrGRA- f&LÓG SZYLLER-SZKOLNIK, REDAKCJA .ŚW1T" NO- iWOWlEJSKA 32—ł.* — Ogłoszenie niniejsze'! 75 gr. — ifaakaml pocztowyml na przesyłkę, załączyć do listu.—

Ślryfęśla. osobiste płatne godz.- 11—3 i 4—7 wlecz

Na Miodowej’, numer czwarty, Serj‘o mówię, nie na żarty, Jest magazyn Czapińskiego, Krawca chlubnie nam znanego.

Tam masz wybór wyjątkowy.

Pięknych rzeczy, tanich, nowych, fl w dobroci niezrównanych, Gotowych i przymierzanych..

s . C Z A P I Ń S R i W A R S Z A W A . M I O D O W A 4

* 0

w

3

i

OBCD

a p

ST CT5© M fcj 5? g 0S B0Q» *1 O

£f &

•o oOQ» 9D 1

& » ' o O O 3-5N

** N D SB

*3 §

3 ®CL

B 5 p 0N0

i *1

^ OS 3.

* §r & 00

0 5* 2- w sB9K

1 s

sj 'Z 2

S9 <T>

£* *?

w w

t N

h e l

>

H

2

*

(8)

N A S T Ę P N Y N U M E R Ż Ó Ł T E J M U C H Y P O Ś W C O N Y B Ę D Z IE W y n i k o m w y b o r ó w __

8 2 O L T A M ł J C F I r t

W ł o c h y , bu radości G e r m a n ] i, proponują rewizje T r a k t a t u W e r s a i s k i e g o .

ale ze względów cenzuralnych drukować go chwilowo nie możemy, — chyb* późnie), o ile powrócą czasy, kiedy bę­

dzie można pisać prawdę, choćby najbardzn j drażliwą i nie­

miłą.

O m e g a — O s t r ó w W-Kp.— Proibę pańską uwzględ­

niliśmy według możnrścl. Przekaz i lisi T y s jłjm y w tych dniach.

O d p o w i e d z i R e d a k c j i

C a s u s — K i e l c e : — Nr. 55 wysialiśmy. Wiersza .Kaaaret czy lazaret* z zrozumiałych względów drukować nie możemy, choć b. dobry.

W. Ł ę c z y c k i — W a r s z a w a : — Wierszyk dobry,,

Od RedaKcji: W myśl naszych zapowiedzi, w nasttpnym nulucuc jiiiiiiji, j.h .t icgui. w ry , 61-s»y czyli s e t n y numer ogólnego zbioru przyniesie wszystkim bez wyjątau naszym Prenumeratofć m, tysiąccw i r a;zych C»J le lr"V< w oraz dodatkowych prezentów dla pięciuset Prenumeratorów (300prezentów dla r o c z n y c h , 150 dl* p ó ł r o c z n y c h i 50 dli k w a r t a l n y c h prenumeritorów, z* których uwalać będziemy tych wszystkich, którzy uiszczą nową lob zaległą przed­

płatę do 15 grudnia r. b..

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): kwarwiule zi. 2,50, — półrocznie zt. 4,DO, — rocznie 8,CO,—

Zagranicą 100% drożej. Konto w P. K. O. Nr. 17440. Przesyłka pocztowa opłacona ryczałtem.

Ceny ogłoszeń: Cs'a kolumn’; (2 sr.prltowa)—300*1. ’/ , kl— 150ił . ’l/«— 75zł. '/a—40 zł. Msrgines—50zł

Adres Redakcl! 1 IdmlnlstracjT: Warszawa, Złoto 40. teł 702-16.

Redaktor odpowiedzialny: Franciszek Xawery Gawroński. Wydawca Tow. Wyd. „SWflST Zakład* Graficzna J ó ia f Poplal Chłodna 37 W . 677-45. Warazawa.

(s K.U.L. $

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwróciło to uwagę duźuru- jącego policjanta, który zainte rescwał się tą sprawą i zdołał wykryć grasujących w ten sposób złodziei, fl ponieważ

Miesiąc wrzesień znajduje się pod zna­.. kiem „zjazdu „Zj azd&#34; jest naogół

Majowe słonko uśmiechnięte smutnie, Jakby się kwiatom takim radziwiłło, Że wszystkie rosną za hardo i butnie, W wiślickie fale do snu się chyliło... W kącie

ków Sanacji mało komu wiadomem, jaki jest ich rodowód. Be-be nie jest czemś, co datuje się od czasów pomajowych. Już Adamowi Mickiewicz'wi znane było to

głębiający&#34; się dobrobyt* Ludzie się bogacą. Czyż nie jest wystarczającym przykładem legendarny wprost Kon. Prawie każde przedsiębiorstwo w Polsce — kona,

Dlatego wprost nieoceniona jest kategorja prawa niepisanego; bo można się zawsze powołać, że istnieje jakiś zwyczaj, a jeżeli naród lub jego

Studenci — to najgorszy materjał obywatelski, któremu ,u% zdaje, że ich 10 czy 13 lat nauki oraz zapał młodzieńczy upoważnia do interesowania się

Przejeżdżający przez Berlin ks, Rad • Para-Rampa wyszedł na dworcu do specjalnego wysłannika Kurjera Czerwonego w czapce, żywo przypominającej nasz strój naro-