N r . 2 6 N a k ł a d m e e f l * W t o r e k , d n i a 3 m a r c a 1 93 1 r . R o H J I L
gazeta Wąbrzeską _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ O r g a n K a t o l i c k o - N a r o d o w y _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
P r z e d p ł a t a : miesięcznie wynosi tł 1.50 z dostawąpoo- I | O g ł o s z e n i a : wiersz n/lim. na stronie 74am. gr 10. nastronie tową zł 1,69, z odnoszeniem w dom przez specjalnych posłań- I i 4-łamowej za tekstem gr 30, w te scie gr ,na s r. gr . rzy ców zł 1,75. Cena egzemplarza pojedyńczego wynosi gr 15, 1 powtórzepłach udziela *** rabah1, °& zagranicy 50 /o nadwyżkl-
llimM irzii Fazy tuoDiisiioiUB: na uitoreH, iziPlsli i solioii. | U I। aflmliiisWMjl: Ulglirzeźflc, ni. Winltt 1.
B ó g I O j c z y z n a ! T e l e f o n n r . 6 9 . _
„ C h o r o b a
m a d e r o w a .
PONMLKJIHGFEDCBA C h o ro b a je st rzeczą n ie p rzy je m n ą i p rz y k rą d la je d n o stk i. G o rzej i n ieb ezp ieczn iej je st, g d y c h o ru ją w ięk sze zesp o ły lu d zk ie.
O tóż p e w n a g ru p a lu d z i w P o l
sce ju ż o d d łu ższeg o c z a su p o w aż
n ie z a n iem o g ła n a zd ro w iu . O g ar
n ą ł ją ja k iś sz a ł b a łw o c h w a lstw a , ja kie go h isto rja — co n a jm n ie j E u ro p y zach o d n iej — n a k a rta c h sw y ch d ziejó w d o ty ch czas n ie n o to w ała.
N ie p rz y p o m in a jąc ty c h o rg ij,
„ słu że n ia n a d w ó ch ła p a ch 4', k tó re ju ż m in ęły , n a d m ie n ię ty lk o k ilk a w a rja c y j, m a jąc y c h n a stąp ić z o k a zji zb liżający ch się im ie n in p . P ił
su d sk ieg o .
M ian o w icie p ra sa d o n o si, że n a M ad erę w y ru sz a sz ta feta strz e lec k a z ży czen iam i im ien in o w em i. Je d n a p o jed zie n a m o tocy k lach , d ru g a n a ro w e rac h , czy n a in n y c h in stru m e n tach , d o ty ch czas n ie p o d ano . P o d o b n o w y b iera się ta k ż e k a ra w a n a n a o słach , lecz tru d n e b ęd zie te ch n iczn e w y k o n a n ie teg o z a m ia ru , b o o sio ł n a o śle ta k d a lek ie j p rz e strz e n i n ie p rzem ierzy .
P o za tern P a t (b iu lety n k ra jo w y z 16. 2.) d ro b iazgo w o p o d a je sp o só b u czczen ia im ie n in p . P iłsu d sk ie g o . T e k st p ro g ra m u , o p ra co w an y p rzez sp e c ja ln y k o m ite t, je st ta k o ry g i
n a ln y że g o częścio w o p rz y ta c z am y p o n iż e j:
...w ty m ro k u d zień im ie n in M ar
sz a łk a Jó zefa P iłsu d sk ie g o b ęd zie u p a m ię tn io n y sz ero k ą a k c ją o d sło n ię c ia u fu n d o w a n y c h ta b lic d la p o leg ły ch o raz ta b lic z p o d o b izn ą i ży cio ry sem u k o ch an eg o W o d za N a ro d u , w y ry ty m w 108 w y raz a c h .
P rzed łożen ie to p o zw o li K o m ite to m L o k a ln y m n a sfin a liz o w a n e zb ió rek , czy n io n y ch w ty m celu i n a o state cz n e zrealizo w an ie z a m ie
rzeń .
T e k st ży cio ry su M a rsza łk a P ił
su d sk ieg o o p ra co w a ł z n a n y p isa rz W a c ła w S iero szew sk i, p ła sk o rz e źb a p o d o b izn y M a rsz a łk a i w y ry cie te k stu ży cio ry su są d ziełem a rty sty - rz e ź b ia rza Jó zefa A u m ille ra , sam e zaś ta b lic e sp iżo w e są w y k o n an e w M en n icy P a ń stw o w e j.
D la k ażd eg o P o la k a , d o c e n ia ją
ceg o czy n y M a rsz a łk a P iłsu d sk ie
g o , re lik w ją b ęd zie ty c h 108 w y ra
zó w , w y ry ty c h w sp iżu .
K o m ite t n ie w ą tp i, że c a ła P o l
sk a w eźm ie u d z ia ł w h o łd zie d la W o d za n a ro d u , że k a ż d y o b y w atel i k a ż d a o rg a n iza c ja sp o łeczn a czy też zaw o d o w a, a ta k że k a ż d a in sty
tu c ja p a ń stw o w a , k o m u n a ln a itp . p rzy czy n i się w red le m o żn o ści d o u św ie tn ie n ia teg o h o łd u .
A b y d ać m o żno ść k ażd ej je d n o st ce w zięcia u d z iału w te j a k c ji k o m ite t b ęd zie p a tro n o w ał w y d a n iu fo to g ra fji tej tab licy , o raz fo to g ra f
ii m e d alu p a m ią tk o w e g o w fo rm ie p o cztó w ek i n alep ek .
P o d a je m y p rz y te m d o w iad o m o ści, że k o m p le ty p o cztó w ek i n a le
p ek sk ła d ają się k a ż d y z 200 lu b 220 sz tu k b ą d ź sa m y c h p o cztó w ek , b ąd ź sa m y ch n a lep e k , b ąd ź też czę
ścio w o z p o cztó w ek i częścio w o z n alep ek , sto so w n ie d o ży czen ia za
m a w ia ją c y ch , a to w ty m celu , ab y w o k re sie im ie n in o w y m k o re sp o n d o w an o n a ty ch k a rta c h p o czto
w y ch , a n a lep k a m i o zd ab ian o o k n a i w y sta w y sk lep o w e, d a ją c tern w y
raz h o łd u d la W o d za N a ro du .
K a rty p o czto w e n ależy w y sy łać o d 1 d o 10 m a rc a , p o d ając d o k ła d n ie sw o je n azw isk o i ad res, w ed łu g n a stę p u ją c e g o a d re su :
M o n sieu r M arech al d e P o lo g n e J. P iłsu d sk i. F u n c h a l. M ad era.
N iech aj m iljo n y k a rt p o czto w y ch z p o d o b izn ą M a rsz a łk a P iłsu d sk ieg o p o p ły n ą n a M ad erę, a w ted y św ia t cały d o w ie się, ja k n a ró d p o i sk i k o c h a sw eg o W o d za.
S ąd zę, że o b ja śn ia ć teg o p a to lo g iczn eg o o k ó ln ik a n ie p o trzeb u ję, tre ść b o w iem m ó w i sa m a z a siebie.
W sp o m n ę jeszcze k ilk a słó w o ty c h p o cztó w k ach im ien in o w y ch , k tó ry c h w ed łu g p o d a ń p ra sy sa n a
cy jn ej w y tło czo n o 5 m il jo n ó w . Je
d en m iljo n w y słan o p o d o b n o d o A - m e ry k i, żeb y P o lo n ja a m e ry k a ń sk a g ra tu lo w a ła, n a to m ia st 4 m iljo n y m a w y słać O jczy zna. W P o lsce w ięc m a się zn aleźć 4 m iljo n y g ra- tu la n tó w , k tó rz y „d o b ro w o ln ie44 z g -g łębo k iego p rz y w ią z an ia44 m a rsz a ł k o w i w in szo w ać b ęd ą, ży cząc m u
F a b r y k a f a łs z y w y c h s t u z ł o t ó w e k w B e r l i n i e .
P r o w a d z i l i j ą d w a j n i e b e z p i e c z n i p r z e s t ę p c y . W n o cy n a p iątek p o licja b e rliń sk a w y
k ry ła w jed n ym z d o m ó w w p o b liżu d w o r
ca F rie d ric h stra sse ta jn ą d ru k a rn ię fa ł
szerzy b an k n otó w 1 0 -zło to w y ch p o lsk ich . D ru k a rn ia ta m ieściła się w m ieszk an iu p o rtje ra d o m u , b ęd ąceg o czło n k iem b an d y , a zao p atrzo n a b y ła w m aszy n y i n arzęd zia p recy zy jn e.
P o licja sk o n fisk o w ała w ielk i p ak iet g o to w y ch falsyfik ató w b an k n o tó w 100-zło- to w y ch . T rzy o so b y p rzy łap an o n a g o rą
P o g ło s k i o c h o r o b ie J . P iłs u d s k ie g o .
D z i e n n i k s z w e d z k i t w i e r d z i , i ż m i n i s t e r m i a ł d o s t a ć z a p a l e n i a p ł u c .
D zien n ik szto kh o lm sk i „S v en sk a D ag - b la d et“ w n u m erze z d n ia 21 b m . d o n iósł w teleg ram ie z M ad ery , zaty tu ło w an y m „Z P iłsu d sk im zd aje się b y ć źle“, jak ob y p o l
sk i m iniste r sp raw w o jsk o w y ch m iał za
ch o ro w ać n a o stre zap alen ie p łu c.
P o n iew aż p ism a p o lsk ie („A B C ", „P o lo n ia", „G azeta B y d g o sk a" i in.) p o w tó rzy ły
B e z r o b o c ie w P o ls c e w z r a s t a b e z u s t a n n ie .
J u ż 3 6 2 O O O o s ó b b e z p r a c y . Ja k d o n o si w n u m . 65 „A B C ", k ry zy s
g o sp o d arczy w P o lsce p o g łęb ia się. N a n a j
czu lszy m b aro m etrze ży cia g o sp o d arczeg o
— cy fr staty sty czn ych , d o ty czący ch b ezro b o cia, d zień za d n iem w sk azó w k a się p o su w a.
O statn ie o ficjaln e d an e, o b liczo n e n a d zień 14 lu teg o i o g ło szo n e u rzęd o w o p o d a
w ały cy frę b ezro b o tn y ch n a 356 612 osób.
W ciąg u o statn ieg o ty g o d n ia cy fra ta
S t r a s z liw y t e r r o r w S o w ie t a c h .
P rzed k ilk u d n iam i z w ięzien ia b o lsze w ick ieg o w B o ry so w ie zb ieg ło d w ó ch P o lakó w , k tó rzy , p rzed o staw szy się p rzez g ran icę, zg ło sili się n a p o steru n ek K O P . w D o łh in o w ie b ard zo w y n ęd zn iali i zg ło d n iali. Z o stali o n i o d tran sp o rto w an i do w ład z ad m in istracy jn y ch , k tó ry m p rzed staw ili sw o je cierp ien ia, jak im b y li p o d d aw an i w w ięzieniu so w ieck iem . A reszto w an i p rzez G P U . za p isan ie listó w do sw o ich ro d zin , zam ieszk ały ch w P o lsce, o sto su n k ach p an u jący ch w S o w ietach , zo stali o sad zen i w w ięzien iu, z k tó reg o po trzech m iesiącach u d ało im 'się zbiec.
Z b ieg o w ie o p o w iad ają, że n a B iało ru si S o w ieck iej n an u je zastraszający tero r,
„ P o w ra c a j ja k n a jp rę d z e j d o „ stro sk a n y c h o w ieczek44. M o g ą się je d n a k zn aleźć o d w ażn i o b y w atele, k tó rz y d o p iszą „ży j n a m d łu g o, d łu g o — ale n a M ad erze44. C zy ta k ie p o cztó w k i „z p leb iscy tem im ien in o w y m44 u w a ż a ć się b ęd zie za p raw o - m y śln e ży czen ia? P rzy p u szczam , że i ta k ic h p ocztó w ek n aliczy ło b y się n a m iljo n y .
L ecz m n ie jsz a o to , n iech so b ie k a ż d y sw eg o b o żk a czci i u w ielb ia, ja k u w a ż a za sto so w n e. Jeżeli p ry w a tn e p ien iąd ze n a to są, m o żn a, lecz n ie w o ln o z p u b liczn y ch , b o d zi siaj są za ciężk ie czasy.
P o za tern ta zb io ro w a w ed łu g p e w n eg o szab lo n u n a rz u c o n a ap o teo
za św iad czy , że ch o rzy są p ro jek to
d aw cy ty c h ró żn y ch w sch o d n ich p o m y słó w , i ci p o słu sz n i w y k o n a w cy . P o n iew aż g en ezą tej ch o ro b y je st M ad era, zach o ro w ać m a ją n a ,,ch o ro b ę m a d e ro w ą44 cztery m ilj.
o b y w ateli w o ln ej, n iepo d leg łej P o lsk i.
cy m u czy n k u . Z o stały o n e areszto w an e. — M ięd zy n iem i zn ajd u je się jed en z n a jn ie
b ezp ieczn iejszy ch m ięd zy n aro d o w y ch fał
szerzy b an k n o tó w R y s z a r d P f is te ' r, z zaw o d u ry so w n ik k a ra n y w ielo kro tn ie za fałszow an ie b an k n o tó w .
M iał o n w sp ó ln ik a, n iejak ieg o Jó zefa S zw im era, zb ieg łeg o p rzed k ilk u ty g o d n ia
m i ze L w o w a, fałszerza b an k n o tó w , k tó ry fin an so w ał całe p rzed sięb io rstw o .
za d zien n ik iem szw ed zk im w iad o m o ść o ch o ro b ie J. P iłsu dsk ieg o , w W arszaw ie z k ó ł o ficjaln y ch p o g ło sce tej zap rzeczo n o .
W stolicy łączo n o w y jazd p. A lek san d ry P iłsu d skiej n a M ad erę z rzeko m o ciężk im stan em zd ro w ia jej m ęża i tw ierd zo n o , iż J. P iłsu d sk i n ie o p u ści p o d o b n o w ciąg u d łu ższeg o czasu w y sp y p o rtu g alsk iej.
zn ó w p o szło w g ó rę. O ficjaln ie n ie zo sta
ła o n a jeszcze o g ło szo n a, ale w p ią tek n a p len arn em zeb ran iu Izb y P rzem y sło w o-H an d lo w ej w W arszaw ie p o d ał ją p rezes Izb y p. C zesław K la m e r , o św iadczając, iż w d n iu 21 lu teg o b ezro b ocie w zro sło do 362 000 o s ó b , n ie licząc 83 000 zatru d n ion y ch ch w i Iow o.
A w ięc zn ó w p rzy b y ło w ciąg u ty g o d n ia o k o ło 6000 b ezro b o tn y ch ...
zw łaszcza w sto su n k u do P o lak ó w , k tó rzy n ie ch cą w stęp o w ać d o p a rtji ■ k o m u n i
sty czn ej. P rzed m iesiącem ag en ci G P U . a- reszto w ali 15-tu P o lak ó w w B o ry so w ie i M iń sk u , k tó rzy d o w iady w ali się w k o n su lacie p o lsk im w M iń sk u o ro d zin y sw o je, zam ieszkałe w P o lsce. A reszto w an i zo sta
li w y słan i w g łąb R o sji.
6 0 - S e c i e „ M i ę d z y n a r o d ó w k i ^ . D o n o szą z M o sk w y : P ra sa so w ieck a p ra g n ie zo rg an izo w ać o b ch ó d 60 ro cz
n icy h y m n u „M ięd zy naro d ó w k i", k tó re
g o a u to re m je st so c jalista fran c u sk i E u g e n e P o tie r.
P . K i e d r o ń m a u s t ą p i ć ? D łu g o letn i g e n e ra ln y d y re k to r Z jed
n o czo n y ch H u t „K ró lew sk iej" i „ L a u ry ", b . m in iste r, in ż. K i e d r o ń , m a u stą p ić ze sw eg o stan o w isk a . P rzy czy
n y teg o k ro k u są n iezn ane. P o d o b n o zach o d zi n iem ożn o ść p o g o d zen ia in te
resó w c e n tra li, m a ją c e j sw o ją sied zib ę w B e rlin ie z in te re sam i h u t, n a czele k tó ry c h sto i p. K ied ro ń .
D a l s z a r e d u k c j a p r a c y n a k o l e j a c h .
M in isterstw o k o m u n ik acy j w zw iązk u ze zm n iejszen iem ru ch u n a k o lejach , p o sta
n o w iło ro zszerzy ć red u k cję d n i p racy n a w s z y s tk ie w arsztaty k o lejo w e.
N a m o cy n o w eg o ro zp o rządzen ia, k tó re w ch o d zi w ży cie z d n iem 7 m arca b r. zo sta
n ie zred u k o w an a p raca w w arsztatach do 5 d n i w ty g o d niu .
W y r o k w p r o c e s i e „ S e l r o b uu . W p ią te k o g o d z. 0.45 w n o cy zap ad ł p rzed lw o w sk im try b u n a łem p rz y się
g ły ch w y ro k w sp ra w ie p rzeciw k o p rzy w ó d co m „S eiro b u ", b . se n ato ro w i C h in - czy n o w i i to w arzy szo m . W w y n ik u w e rd y k tu p rzy sięg ły ch , b. se n a to r C h in czy n sk a z a n y zo stał n a 5 la t ciężk ieg o w ięzien ia. O sk arżo n y F ja łk o w sk i n a 3 la ta w ięzien ia, o sk a rżo n y b. p o s. P u tk o , o raz B a ń c z y n ia k p o je d n y m ro k u , zaś B u k sz o w a n y n a 7 m iesięcy ciężk ieg o w ięzien ia. D w ó ch o sk a rż o n y c h zo stało u w o ln io n y ch . W im ie n iu C h in czy n a i F ja łk o w sk ie g o o b ro ń c a zap o w iedział a p e la c ję .
O d w i e d ź m y f l o t y w ł o s k i e j ? Z G d y n i d o n o szą, że w p o ło w ie m a
ja lu b n a p o c z ątk u czerw ca p rz y p ły n ie d o p o rtu g d y ń sk ieg o flo ta w ło sk a, zło ż o n a z k rą żo w n ik a „A m alfi", flo ty lli i 3 ło d zi p o d w o d n y ch . F lo ta o d w ied zi w ię k sz e fio rty w sz y stk ic h p a ń stw b a ł
ty ck ich , m . in . b ęd zie ta k ż e w G d ań sk u . N a d m ie n ić n ależy , że ju ż p rzed trz e
m a d n ia m i u k a z a ły się n a ła m a ch p ra sy e u ro p e jsk ie j p o d o b n e p o g ło sk i, że n a stęp n ie je d n a k R zy m je d em en to w ał.
P o d k o ł a m i p o c i ą g u . P re ze s często ch o w -sk ieg o S to w arzy
sz e n ia K u p có w i F a b ry k a n tó w Z y g m u n t S tille r w p ią te k o g o d zin ie 1 2 -tej w n o cy w p a d ł p o d k o ła p o c ią g u n a d w o rcu k o lejo w y m w C zęsto ch o w ie i u - leg ł o d c ię ciu p ra w e j n o g i. W sta n ie ciężk im zo stał p rzew iezio n y d o szp ita
la ch iru rg iczn eg o .
N i e l a d a p t a s z e k .
W G ro d nie aresztow an o d eleg ata cen traln eg o k o m itetu k o m u n isty czn ej p a rtji zach o d n iej B iało ru si K ram arza. K ram arz o rg an izo w ał w sw o im czasie jak o w y b it
n y k o m u n ista b an d y d y w ersy jn e n a B iałej R u si, n astęp n ie b y ł p rzy w ó d cą ru ch u ko-, m u n isty czneg o w S iedlcach i in n y ch m ia-i etach P o lsk i, za co b y ł sk azan y n a k ilk o - letn ie w ięzien ie. Z d o k u m en tó w i n o tatek zn alezio n y ch p rzy K ram arzu , w y n ik a, że u d aw ał się o n n a w ażn ą k o n feren cję do M o sk w y , do G ro d n a zaś p rzy b y ł, ażeby stą d p rzez zielo n ą g ran icę d o stać się do P ru s W sch o d n ich i d alej do R o sji so w iec
k iej.
Z m i a ż d ż o n a p r z e z k i e r a t . P o d czas m łócen ia zb o ża w sto do le w R o zb ark u , p o w iatu b y to m sk ieg o , p o p su ł się p rzy rząd , o ch ran iający k o ła zęb ate k ie
ra tu . 1 7 -letn ia M arja F ick ó w na zo stała p o ch w y co n a p rzez k ierat i d o zn ała śm iertel
n y ch o b rażeń .
N i e m a d n i a b e z w y p a d k u w k o p a l n i a c h .
N a p o w ierzch n i k o p aln i „G w id o n a" n a Ś ląsk u O p o lskim zd arzy ł się n ieszczęśliw y w y p ad ek . P rzy p rzesu w an iu w ag o n u k o ła o b cięły ro b o tn ik o w i W in centem u S zm arze o b ie ręce. W sta n ie b ezn ad ziejn y m o d w ie
zio n o go do szp itala. -1 ,
P r z y p o m o c y l o d o ł a m a c z y . Z p o śró d statk ó w , k tó re zo stały u w ięzio n e p rzez lo d y w zato ce F iń sk iej, o k o ło 20 zd o łan o p rzy p o m o cy lo d o łam aczy p rze
p ro w ad zić do n ajb liższy ch p o rtó w , g d zie za
o p a tru ją się w p ro w ian t. 5 statk ó w , u w ię
zio n y ch n a d a l w śró d lo d ó w , o czek u je po*
m o cy .
Str. 2.
___
Nie „epizody**, lecz ciągłość systemu.
„Sprawa brzeska*1 po kościach się nie rozejdzie!11. Wiedzą o tern doskonale na
wet najzawziętsi zwolennicy „brzeskiego regime‘u“, i dlatego oni mimo radości, obja wianej niedawno, po oświadczeniu pre
miera Sławka, który mówił podobno na
wet „w imieniu ojczyzny1*, jak to niektó
re sanacyjne pieski prasowe nazywały, sa
mi do sprawy tej nawracają i usprawie
dliwić ją usiłują. Nie rozejdzie się ona po kościach i dlatego, że w ten czy inny spo
sób dojdzie do sądu, sądu niezawisłego, sprawiedliwego, i tam znajdzie swoje wła
ściwe oświetlenie, mimo usiłowań i zabie
gów przerozmaitych kół i czynników, lę
kających się tego sądu jak ognia, bo pro
cesy w sprawie brzeskiej są im ogromnie nie na rękę. Procesy te odbyć się muszą w trybie, przepisanym obowiązującemi u- stawami, a tych sędziowie bezwzględnie i nieugięcie przestrzegają.
Nie poradzą na to żadne wykręty, tłu
maczenia, ni usprawiedliwiania, bo prawda na wierzch wypłynąć musi i wypłynie, a prawdy tak strasznej żadne nie zdołają usprawiedliwić względy, ni racje, tern wię
cej, że utrzymują się one tylko niedługo.
Premjer Sławek usprawiedliwiał „wymu
szanie posłuchu siłą11 w Brześciu rzekomą obrazą Prezydenta Rzeczypospolitej, jaką miała zawierać uchwała krakowskiego kon gresu „centrolewu*1.
Rzekomą ta obraza służyła za jedno z głównych „uzasadnień* Brześcia, który miał być karą doraźną. Tymczasem wy
rok sądu apelacyjnego w Warszawie, któ
ry nie dopatrzył się w uchwale centrolewu obrazy Prezydenta, zburzył ten cały do- mek karciany argumentów, perfidnie przez obóz rządowy nadużywanych w okresie wyborów i później w czasie debat w Sej
mie.
Po wyroku sądu w sprawie „bomby**, która okazała się, zgodnie z określeniem jednego z obrońców, „bombą wyborczą**, mamy nowy doniosły wyrok sądowy, de
maskujący kłamstwa obozu rządzącego, je
go metody wyborcze i walki z przeciwnika
mi politycznymi. Z biegiem czasu wyro
ków’ takich będzie coraz więcej. A każdy będzie nowem, potężnem uderzeniem w obecny system rządów’.
Sanacja karkołomnemi łamańcami praw niczemi, cynicznem zaprzeczeniem, żon- glerstwem lingwistycznem przez długi czas uchylała się od nazwania tego, co się w ponurych kazamatach brzeskich działo, po imieniu. Jednak z czasem od zaprzeczeń sadyzmowi poprzez wyjątkowe regulami
ny, wymuszanie posłuchu, w'olanie, że
„mało bili*’, transze i etapy planu marsz.
Piłsudskiego, doszliśmy do tego, że już ludzie, którzy odpowiedzialność za
„Brześć* przyjęli, przyznają, że uwięzieni tam posłow ie „byli pobici**, i przyznają, że im się serce krajało, że ani dla nich, „ani dla Bloku, ani dla rządu nie było to powo
dem do radości, gdyśmy się dowiedzieli, że się odbywa pacyfikacja, że część naszych kolegów dawnych jest zamknięta w twier
dzy i jest poddana niezmiernie surowemu regime owi, że byli pobici**, przyznają, że
„z powodu tego wszystkiego, co było w’
ostatnich miesiącach... cierpieli moralnie, może nawet więcej, niż inni cierpieli fi
zycznie**.
Jeżeli więc sprawcy Brześcia i zwolenni
cy oprawczych metod odczuwali cierpienia moralne za to, na co wyrażali swą zgodę, jakże wielkie musiały być moralne cierpie
nia ogółu niezdeprawcwanych moralnie i etycznie obywateli! Jakąż każde uderzenie
J. I. Kraszewski. 120
Br uhl.
CZASY SASKIE.
(Ciąg dalszy).
Cały dwór, trzymany w etykiecie wirowej przez w. ochmistrzynię i marszałka dworu, składał się z ko
biet podżyłych i dobranych tak, aby 7ch piękność nie uczyniła królowi
roztargnienia.
Tego dnia w wielkiej sali koncer
towej koncertmajster Jan Jerzy Pi- sendel, najsłynniejszy skrzypek swo jego czasu, miał się popisywrać wraz z kilku najprzedniejszymi solistami.
Oprócz niego na nowo przez siebie wynalezionym instrumencie w ro
dzaju clavicembalo miał się produ
kować sam wynalazca jego Panta- leon łleberstreit, który z Pisende- lem o lepszą grywał na skrzypcach.
Na flecie mieli grać dwaj mi- strze: Bufardia, niezrównany wir
tuoz, i rywal jego Quanz, oba dosko
nali w swej sztuce. Było więc czego posłuchać.
Królowa, trochę już kwaśna, prze chadzała się, oczekując na męża, gdy wszedł nareszcie. Zbliżyła się żywo ku niemu, usiłując wyczytać coś z twarzy, zrozumiała tylko, iż był nie
GAZETA WĄBRZESKA — wtorek, dnia 3 marca 1931 r.
W walce z bezbożnością.
Artykuł ojca MuckermamVa na łamach „Kolntsche Zeitung".
Na łamach „K ó 1 n i s c h e Volks- z e i t u n g‘‘ występuje znany pisarz ka
tolicki, o. Mucker mann, T. J., z wezwaniem do walki z przenikającą na Zachód falą bezbożności sowieckiej.
Bezbożność tę porównuje autor do pla
gi szarańczy, niszczącej cywilizację.
Dziś szarańcza ta chce niszczyć religję, jutro zniszczy cały dorobek kulturalny.
Mówi się, iż w Rosji jest bezbożników 4 miljony. Nie bardzo jednak wierzy temu o. Muckermann. „Bezbożnicy mo
skiewscy w dzień dla przypodobania się władzy, czy może z musu, wykrzykują na ulicach przeciw religji, wieczorem jednak modlą się pobożnie w świątyni.
Podobnie na Zachodzie: literatura tan
detna świadczy, zdaje się o upadku mo ralności, w rzeczywistości jednak mo
ralność ta tkwi w sercach, tylko, nie
stety, jest ona zbyt bierną. Zakusy so
wieckich bezbożników popierają wszel
Tragi-kcmiczny wypadek w Król. Hucie.
Rolnik chciał zapłacić
Franciszek Marszalski, rolnik z Prze- łajki na Górnym Śląsku, miał w piątek wykupić weksel w Miejskiej Kasie Oszczęd
ności w Królewskiej Hucie. Ponieważ nie posiadał pieniędzy na opłatę wekslu, na
ładował pełny wóz siana i pojechał z nim do Królewskiej Huty, by je sprzedać na targu.
Nie znalazłszy kupca na siano, upił się ze zmartwienia. Pod wpływem wódki za
świtała mu w głowie myśl zaofiarowania
żelaznym prętem poprzez mokrą płachtę na gołe ciała więźniów musiało być bole
sną i poniżającą chłostą sumień polskich!
„Wybory, Brześć, pacyfikacja — we
dług słów posła z B. B. Radziwiłła — to niezmiernie smutne epizody**. Oj, smutne!
Temwięcej, że szkodę Polsce przynoszą we
wnątrz i nazewnątrz, że podważają pod- , waliny narodowego bytu i podstawowe
zasady chrześcijańskiej moralności.
Lecz odległym jest jeszcze bardzo od istoty sprawy p. poseł Radziwiłł wraz z ty
mi sanatorami, którzy traktują fakty, za
szłe w życiu pclitycznem Polski, jako o- derwane, chwilowe „epizody**. Wybory, Brześć, pacyfikacja — nie są to wyjątko
we „epizody**, któreby nie miały poprze
dników, albo już się nie miały powtórzyć w przyszłości.
Wybory, Brześć, pacyfikacja — to dal
sze ogniwa ciężkiego łańcucha bezprawia i gwałtów, założonego w majowej rewol-
■ cie prez brygadowy obóz na szyję Polski, łańcucha, ugniatającego z każdym dniem coraz silniej zdrowe życie narodowe, nad którem zaciężyła brzemieniem atmosfera duszności.
Boć rychło po maju zaczęło się „uzdra- wianie** pogrążonego rzekomo w morzu
„nieprawości** życia publicznego od bezpra
wnego przetrzymywania, bez aktu oskar
żenia, w więzieniu w najcięższych warun
kach generała Malczewskiego i Rozwadow
skiego tak długo, aż byli złamani fizycz
nie i duchowo. Ogniwem w łańcuchu win sanacji jest sprawa tajemniczego „zaginię- cia“ gen. Zagórskiego z pod osłony wojsko
wej. I ciągnie się system pomajowy po
przez bezkarność napadów na Zdziechow- skiego, Mostowicza, Ńowaczyńskiego i in
nych. poprzez zgłaszane u p. Piłsudskiego plany zabójstwa Trąmpczyńskiego, poprzez oficerów w Sejmie, sprawę Czechowicza, a
zadowolony. Ale na to radziła sku
tecznie muzyka.
Gdy król siadł wygodnie, oczy przymrużył, a Buffardia mu zaśpie
wał na flecie, mgły przechodziły i czoło się wypogadzało. Król wśród stojącego dworu do swojego krzesła śpieszył, gdy Józefina, nieco przy- zostawszy za nim, skinęła na ojca Guariniego.
Nie miała jednak czasu dłużej z nim się rozmówić. Włoch szepnął jej tylko na ucho:
— Pocą roba... Sułkowski.
Królowa przyśpieszyła kroku i znalazła się prawie równocześnie z mężem u stojącego obok krzesła.
Snąć tylko na przybycie n. pana cze
kano, bo też kapela się ozwała z uwerturą świetną i huczną, której król zaczął słuchać z uwagą wielką.
Na twarzy Józefiny w czasie mu
zyki więcej znać było zajęcie mężem i sprawami jakiemiś ważniejszemi, niż koncertem. P. Pisendel napróżno się popisywał swym smyczkiem.
Królowa zdawała się go nie słyszeć.
Oprócz innych osób dworu pani Bruhlowa także siedziała obok mat
ki, a tuż za krzesłem pana stał wy
prostowany Bruhl, niewinny bara
nek, ze spuszczonemi oczyma, skrom
kiego rodzaju wolnomyśliciele.
Wolna myśl, jako taka, tylko z na
zwy jest wolną, w rzeczywistości jest zwykłym parazytem myśli skrępowa
nej. Wolna myśl nigdy niczego nie stworzyła, bez myśli „skrępowanej1 nie byłaby do pomyślenia. Jest ona na- wskroś destrukcyjną i opartą wyłącz
nie na negacji. Co jednak burzyłaby, gdyby myśl, ujęta w karby, nie budo
wała? Ź wszelkiemi ideami destruk- cyjnemi należy walczyć, walczyć więc również trzeba z wolną myślą. Nie dość tu jednak zadowalać się protesta- cyjnemi zebraniami, zwalczać ją trzeba ciągle, na każdym kroku dokumento
wać względem niej odrazę, zarówno w życiu publicznem, jak i domowem. Je
dnocześnie budować, działać, tworzyć!
To jest najlepszą obroną przeciw zaku
som bezbożników!
za weksel furą siana.
kasie siana zamiast gotówki. Aby nie wzbu dzać wątpliwości co do rzetelności swego zamiaru, wjechał parokonną furą, nałado
waną sianem do kasy przez okno wysta
wowe.
Kasa nie przyjęła siana a weksel skie
rowała do protestu, wytaczając Marszal- skiemu skargę o odszkodowanie w wysoko
ści 1000 zł za rozbitą szybę. Poza tern bę
dzie on pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
później gwałty i napady strzelców i jedyn- karzy przed wyborami, poprzez cuda wy
borcze i brzeskie dozorców w oficerskich mundurach do straszenia opozycji „po- pielcem * przez min. Składkowskiego i za
powiedzi gen. Galicy o wystrezlaniu i sto
sach. i ‘ I 1
Między faktami temi istnieje ciągłość, a celem ich utrzymanie się sanacji za wszelką cenę przy władzy. W imię tej ciągłości systemu dokonuje się w Polsce to przytłumienie głosów sumienia i opinji publicznej w postaci protestów, listów o- twartych i artykułów niezależnej prasy za pomocą konfiskat.
System pomajowy usprawiedliwić się nie da dążeniem do wytworzenia we
wnętrznej siły państwa. Do potęgi Polski nie dojdzie się przy pomocy gwałtów, we wnętrzną siłę osiągnąć musimy nie kosz
tem sumień i łamania charakterów, wbrew rozumowi politycznemu, który każdy czyn mierzyć musi skutkami, które przyjdą, przyjść muszą, bo takie jest prawo życia.
Nie wolno żadną miarą podzielać orygi
nalnej tezy obrońców Brześcia, że znęca
nie się nad więźniami politycznymi jest czynem państwowym, umacniającym po
tęgę państwa. Droga do mocarstwowego jutra Polski nie może być zaciemnioną plamami azjatyckiego systemu, a winna być uczciwą i jasną, by naród nie miał potrzeby się rumienić i moralne znosić ka
tusze. Cz-a.
Rokowania w Rzymie.
W piątek rano rokowania w sprawach morskich były kontynuowane w Rzymie. Z
■jednej strony odbyły się konferencje po
między Graudim i Hendersonem, z drugiej strony konferowali jednocześnie lord Ale
xander i admirał Sirianni. W konferencji
M—MOMaMi—e miw m i rri iiwrmTri ■■■■■gg—8
ny, jakby nie był pierwszym i jedy
nym ministrem.
P. Guarini, przesuwając się oko
ło niego, szepnął mu nieznacznie:
— Wojna się rozpoczęła, nieprzy jaciel się broni, wszystkie siły sku
pić należy; zatem baczność!...
lem odejść do swych pokojów.
Większa część dworu rozpierz
chła się; kobiety pozostały na wie
czorne pacierze. Był bowiem zwy
czaj w niektóre dni tygodnia odma
wiania modlitw i litanji pod prze
wodnictwem o. Guariniego, przy któ rych bliższe osoby królowej panie zawsze bywały przytomne.
I tego dnie exercitia duchowne odbyły się w małej domowej kaplicy królowej i dopiero po nich reszta dworu uwolnioną została.
Miał i o. Guarini odchodzić, gdy królowa nań skinęła. W. ochmi
strzyni usunęła się zaraz i stanęła w przyzwoitem oddaleniu.
— Cóż było, mój ojcze? Król...
— Sam zagaił o Sułkowskim.
Wielce go boli, że niektóre osoby są mu przeciwne. Zagadnięty, nie mo
głem zmilczeć, trzeba było wojnę rozpocząć.
— I cóż? i co? — spytała ciekawie królowa.
Nr. W ... !![■
tej więli udział również eksperci, którzy u- dzielali wyjaśnień co do technicznej stro
ny zagadnienia. Konferencje posiadają cha
rakter jak najbardziej poufny i wątpliwem jest, czy po ich zakończeniu będzie możli- wem wydanie komunikatu, zważywszy, że ewentualne porozumienie jest uzależnione od zgody rządu Stanów Zjednocz, i Japonji.
Prasa włoska zapatruje się optymistycznie na wynik rozmów. Zwróciła na siebie uwa
gę wizyta, jaką ambasador niemiecki v qJX
Schubert złożył Hendersonowi.
„Front obronny Niemiec^.
Magistrat m. Szczecina wystoso
wał do rządu Rzeszy memorjał do
magający się, ażeby program pomo
cy wschodniej zastosowany został również do okręgu szczecińskiego.
Żądanie to magistrat uzasadnia tem że podobnie, jak Wrocław, jest dzi
siejszy Szczecin jednym z filarów gospodarczych i narodowych frontu obronnego Niemiec przeciwko napły wowi ze strony polskiej, biegnącemu wzdłuż Odry.
W Peru biorą górę wojska rzą
dowe.
Według ogłoszonego w Limie komunika
tu rządu peruwiańskiego, zbuntowane woj
ska w Cuzco zostały rozproszone przez woj
ska rządowe płk. Jimineza. Ta klęska zbun
towanych zapobiegła połączeniu się ich z rewolucjonistami w Arequipa. Podobno wśród rewolucjonistów panuje dezorgani
zacja, której podłożem są ambicje rywali
zujących ze sobą poszczególnych szefów.
Uczony polski członkiem Aka
demii Papieskiej.
Dr. Alfred Denizot, profesor fizyki do
świadczalnej na Uniwersytecie Poznańskim został mianowany członkiem koresponden
tem Papieskiej Akademji Nauk (Nuovi Lincei w Rzymie). Tytuł członka-korespon- denta Akademji Papieskiej posiada obec
nie tylko dwóch polskich uczonych, a mia
nowicie dr. Alfred Denizot i prof. dr. Ka
zimierz Graf w Wiedniu.
Ofiara prześladowań litew
skich.
Dzienniki wileńskie podają, iż w obo
zie w Wormiach na Litwie odebrał sobie życie 55-letni Jan Dormacki, bibliotekarz polskietgo oświatowego towarzystwa „Po
chodnia** w Wilkomierzu. Dormacki po
wiesił się na ręczniku na ©kratowaniu okna. Był on zesłany do obozu w paździer
niku ub. roku za przemycanie polskich książek do bibljoteki polskiej. W obozie Dormacki zachorował na tyfus i wskutek tej choroby popadł w silną apatję. W po
czątkach lutego za wywołanie awantury z dozorcą został skazany na bezwzględny dwutygodniowy areszt w osobnej celi, gdzie też popełnił samobójstwo.
Haracz, opłacany bandycie.
Nielegalne spożycie piwa w Chicago wy
nosi przeszło 12 miljonów kwart tygodnio
wo. Syndykatom przemytniczym, na czele których stoi Al Capone, wpłacane są sumy, dochodzące do 2 miljonów dolarów tygod
niowo. Dane te są oparte na obliczeniach chicagowskiej izby handlowej.
W paszczy niedźwiedzia.
W Zamościu w czasie zwiedzania przez uczenice seminarjum żeńskiego ogródka szkolnego, w którym znajduje się kilka dzikich zwierząt, znajdujący się w klatce niedźwiedź zmiażdżył zę
bami kolano 7-letniej Janinie Buczak.
W groźnym stanie przewieziono Bucża- kównę do szpitala.
— Mówiłem dosyć długo: tyle, ile można, aby króla nie znużyć — koń
czył Guarini. — Powiedziałem wszy
stko, com miał na sercu
— A król?
— Milczący słuchał.
— Jakże się wam zdaje? zrobi ta wrażenie na nim?
— Nieochybnie, ale teraz powta
rzać potrzeba ataki. Sułkowski wra
ca, rzez nie cierpi zwłoki; powinien zastać już króla nawróconym: ina
czej przemówi nałóg, odezwie się przyjaźń dawna, zajmie swe miejsce i nic go już z niego wyrugować nie potrafi. N. pani, — dodał Guarini — nie wymagajmy za wile: nie można żądać, aby go spotkał los Hoyma.
Winy nie są tak wielkie, dowieść mu ich niepodobna. Byleby się od
dalił, na tem dosyć.
Bruhl stał, jakby nie słyszał, de
lektując się muzyką. Grano już du
et, w którym Buffardia z Quanzem szli na wyprzódki. Król zupełnie zamknięte miał oczy, używał mu
zyki, nie doznając dystrakcji żadnej.
Ktoby był zobaczył zboku skiero
wane nań szyderskie wejrzenie Bruhlowej, przeląkłby się był pogar
dy, z jaką nań patrzeć śmiała.
(Ciąg dalszy nastąpi).