• Nie Znaleziono Wyników

Maria Rechtszaft – koleżanka z klasy - Danuta Riabinin - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Maria Rechtszaft – koleżanka z klasy - Danuta Riabinin - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

DANUTA RIABININ

ur. 1921; Frampol

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, Maria Rechtszaft, szkolna koleżanka

Maria Rechtszaft – koleżanka z klasy

W mojej klasie była jedna Żydówka – Marysia Rechtszaft, druga była w klasie matematyczno-przyrodniczej, ale nie było żadnej różnicy w traktowaniu uczniów. Nikt im nie zabraniał chodzić na lekcje religii – jak chcieli, to niech sobie chodzą, to na pewno z pożytkiem dla nich. Tę Marychnę to ja pamiętam, bo ona jakoś tak przyszła [do mnie podczas wojny] ze łzami w oczach i mówi: „No, nie wiadomo, czy jeszcze się zobaczymy”. Miała zupełnie wygląd takiego zaszczutego zwierzęcia. Ona z całą pewnością zginęła. Nie przyjaźniłyśmy się, to była po prostu koleżanka z klasy.

Data i miejsce nagrania 2013-05-11, Lublin

Rozmawiał/a Justyna Burczak

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wieś nie była pobudowana na zlewni wody, czyli na tym najniższym terenie, tylko była położona nieco wyżej.. Różnica poziomów między rzeką a domostwami nie była wielka, ale

Mój ojciec był organistą po Konserwatorium Warszawskim i był bardzo ceniony, nie tylko jako muzyk kościelny, ale także jako społecznik, jako wielki patriota i doczekał się

Oczywiście że [sprzedaż kwiatów ciętych] ogromnie się rozwinęła, ale według mnie w kierunku bardzo niekorzystnym dlatego, że jeżeli kwiat róży się owija nitką

Te nasze koleżanki poetki, zwłaszcza Julia Hartwig, ale i Hanka [Kamieńska], one bardzo, jeżeli można powiedzieć, ceniły, no bo ostatecznie one były jeszcze

I to było rzeczywiście jakieś takie przeżycie, że się zakończył jeden etap życia i zaczyna się drugi. Ja pamiętam, że

Człowiek tylko się zastanawiał, czy iść na SGGW – bo miałam takie jakieś ciągotki, żeby pracować dla wsi – czy iść na SGH, gdzie mnie ciągnął kolega brata, który mówił,

Wiadomości, jakie nadchodziły z Zachodu były bardzo okrojone, no bo to się już łączyło z jakimś wielkim zagrożeniem. Ale nie mniej, no, przeżywałyśmy wszystkie klęski,

No, bo jak się przynosiło do domu, jeszcze były angorki takie, czesało się na wełnę i potem tam ludzie przędli i była taka angorka, wełna.. No, różne tam były, takie