• Nie Znaleziono Wyników

Jeńcy we dworze w Krzywowoli w czasie wojny - Walentyna Hruczkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Jeńcy we dworze w Krzywowoli w czasie wojny - Walentyna Hruczkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WALENTYNA HRUCZKOWSKA

ur. 1916; Łuck

Miejsce i czas wydarzeń Krzywowola, II wojna światowa

Słowa kluczowe Krzywowola, II wojna światowa, dwór w Krzywowoli, jeńcy wojenni, szpital polowy, tyfus

Jeńcy we dworze w Krzywowoli w czasie wojny

Niemcy pozwolili do dworu wziąć jeńców z Chełma pochodzenia polskiego, o nazwisku polskim. Marynia dała rozkaz i przywieźli takich ośmiu. Byli wygłodzeni okropnie. Był taki jeden dłuży pokój. Zrobiło się im posłanie na podłodze, słoma, siano. Przychodziłam do nich, leczyłam, z nimi rozmawiałam. Koło nich chodziłam i nie zaraziłam się tyfusem. [Do] jednego z nich przyjechała żona z Kijowa, odnalazła go w Krzywowoli. Przyszła kobieta, taka typowo sowiecka kobieta, w takiej kurtce, w takich walonkach na nogach, chustką zakutana i mówi, że jest jej tutaj mąż: „Jestem w ogóle z Kijowa i szukam mojego męża. Byłam w Chełmie i powiedzieli mi, że [on jest] w Krzywowoli.”. Podała nazwisko, o brzmieniu polskim. Akurat mnie poproszono do kuchni: „Zawołajcie tego pana.”. On był taki wysoki, chudy. Wszedł, widzi – w progu jego żona stoi. Zaniemówił. Zdjął tą czapczynę. Ona pierwsza rzuciła mu się do nóg, złapała go za nogi, zaczęła strasznie płakać i oprzytomniał. Ona została. Znam język rosyjski, bo na Wołyniu się wychowałam, [to] z nią po rosyjsku rozmawiałam.

[Kiedy] wyjeżdżała, to trzech [żołnierzy] jeszcze z nią wróciło. Już myśmy byli wyzwoleni, już Niemcy odeszli i ona wracała do Kijowa, bo tam syna kilkunastoletniego zostawiła. Prosiliśmy: „Nie wracajcie jeszcze, bo teraz jeszcze zawierucha, jeszcze stan powojenny, jeszcze bardzo niebezpiecznie. Poczekajcie.” –

„Nie, bo ja nie mogę spać, bo syn został.”. [Niestety jej mąż] umarł. Tamci wszyscy przeżyli, a on zachorował i umarł. W tym czasie [kiedy ona przyjechała] tamci leżeli na tyfus chorzy, on jeszcze był zdrowy i raptem po tym zachorował i umarł. Pamiętam ten pogrzeb. Była zima, taki śnieg. Myśmy [na] cmentarz to chyba z 7 kilometrów [szli].

(2)

Data i miejsce nagrania 2007-04-13, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[W tym sklepie] dużo rzeczy było na tych wystawach, Niemcom się też podobały, przychodzili kupować, te różne rzeźby, jakąś ceramikę.. Najwięcej to było rzeźb, tych

Tu w Tomaszowicach było tak, że coś, u Pietraków, moi znajomi byli tam, kolega był, chłopak i też tam Żydzi uciekali gdzieś, Niemcy ich gonili.. Wpadli tam do niego, coś tam

Moja siostra –Wanda, miała już skończone gimnazjum i miała iść do liceum pedagogicznego w Siedlcach, była z [19]21 roku.. Mama pojechała z

Kiedyś był taki kawałek pola, ono było zaniedbane, niedaleko było jeszcze takie źródło, które nawet w tej chwili bije.. On sobie wykopał na tym polu, tak na odludziu, schron,

Staram się nie zanudzać za bardzo, staram się też zauważać czy to co mówię jest w ogóle słuchane, czy jest zapotrzebowanie - jak nie, to zmieniam temat albo inaczej mówię,

Żony tych fornali [przyszły] do tej kuchni, zaczęły tam w ogóle ogromnie wydziwiać, że to pewnie żydowskie dziecko, bo kto by w taki mróz dziecko posadził pod

I jak była ofensywa 15 września, to nas wsadzili razem z kuchnią, ziemniakami i kapustą na samochód, bo ktoś musiał gotować, i przewieźli przez Henryków i przez

Parę tygodni, dwa, trzy, może miesiąc byliśmy na tych Osinach u kuzynów, a potem ojciec otrzymał rozkaz [żeby ewakuować się z pocztą], bo poczta najpierw wycofała się do