Ppłk. Sztabu Generalnego
światy. Stanisław Nilski-Łapiński urodził się 24 stycznia 1891 r. w Warszawie. Lata dzie
Ukończywszy szkołę realnę w Białymstoku) przyjechał na dalsze studja politechniczne do Lwowa. We Lwowie znalazł się na gruncie przygotowanym do realizacji marzeń o walce z wrogiem. Pobyt Łapińskiego we Lwowie, przypadający na lata 1911-14, zbiega się właśnie z czasem, gdy życie ideowe młodzieży, a zwłaszcza akademickiej, płynęło bystrym nurtem w kierunku, jaki wtedy już wytknął ówczeny Komendant Główny Strzelca, Józef Piłsudski. Rozrastały się i krzepły coraz licz
niejsze oddziały strzeleckie, szła wytężona praca, by przygotować jaknajlepiej i najdosko
nalej przyszłe kadry Wojska Polskiego. Znalazł się młody Stanisław Łapiński w gronie ludzi 0 wspólnych dążeniach i hasłach ideowych, którzy odtąd zastąpić mu mieli najbliższych 1 którym On stał się najlepszym druhem i bra
tem. Jako czynny strzelec, skończył w tym czasie niższą szkołę oficerską, posiadając już nietylko elementarne ale i oficerskie wyszko
lenie wojskowe. W momencie wybuchu wojny, w pierwszych dniach mobilizacji strzeleckiej, zostaje przydzielony, w charakterze adjutanta III Baonu, skąd w niedługim czasie przechodzi na dowództwo 2 kom. 1 Baonu. Z wyruszeniem I Brygady na front, rozpoczynają się bezprzy
kładne boje, gdzie oficerowie legjonowi, a
w ich rzędzie Łapiński, świecą przykładem
wice, Łowczówek, Kamieniec, Przepiórów, Konary, Ożarów, Jezierce i Kostiuchnówka,
Groby Legionistów w Rafajlowej
oto etapy krwawego szlaku do zwycięstwa, na którym również i krwi Łapińskiego nie za
brakło. Szczególnie odznaczył się, jak wymienia rozkaz, pod Kołodziejami i Sitowiczami. Ranny w bitwie pod Łowczówkiem, 25 grudnia 1914 r., dostaje się do niewoli rosyjskiej, skąd po wy
leczeniu ucieka i dnia 5 maja 1915 r. wraca z powrotem do Brygady. Wtedy też zostaje dowódcą plutonu miotaczy min, biorąc na tern stanowisku czynny udział w dalszych bojach.
I znowu 20 czerwca 1915 r. pod Ożarowem zostaje po raz drugi ranny, co zmusza Go do leczenia się i ratowania nigdy zbyt silnego zdrowia. Tymczasem nad Legjonami a w szcze
gólności nad I Brygadą zbierają się groźne chmury. W walce o polityczne oblicze żołnierza polskiego i realizację hasła, któremu na imię
Niepodległość, Komendant Józef Piłsudski wziął z Legjonów dymisję. W ślad za tern na
stąpił słynny kryzys przysięgowy, w konse
kwencji którego nastąpiło internowanie szeregu żołnierzy i oficerów legionowych w obozach regulaminów niemieckich dla potrzeb mających się tworzyć kadr „armji polskiej“ . Miał więc zużytkować swoje doświadczenie wojenne w pracy czysto teoretycznej, w której też dał się poznać swoim współpracownikom jako wybitny teoretyk, z zaciętym uporem broniący
Pomnik na grobie Legjonistów Polskich 11 Bdy, poległych pod Pasieczną, 24. X. 1914 r.
idei, by w przyszłej armji i jej szkoleniu za- warować jaknajwięcej charakteru i wzorów narodowych.
Chęć złamania moralnego, jakiego chciały dopuścić się Austro - Niemcy na Legjonistach, nie powiodła się zupełnie. Rysowała się coraz wyraźniej klęska t. zw. państw centralnych.
Postawa cywilnej ludności wykazywała nie
dwuznacznie, że lada moment przyjść może do wybuchu. Zwolniony w połowie czerwca (18) 1918 r. z obozu w Benjaminowie, zamel
dował się Łapiński w P. O. W., prowadząc z jej ramienia pracę konspiracyjno-wojskową, którą P. O.W., po rozbiciu Legjonów, całkowicie przejęła. Tymczasem wypadki szły szybkim krokiem. Nieuchronna katastrofa Austrji i Nie
miec zbliżała się lawinowo. Pierwsza też roz
padła się Austrja, a narody tworzące jej orga
nizm państwowy, ogłaszając swoją niepodległość, zajęły się wyłącznie swoim losem. Między innemi Polacy w t. zw. Galicji ogłosili swoją
przynależność do wspólnej Rzeczpospolitej Polskiej, która powstawała z ziem przez trzech okupantów zajętych. Zanim jednak ze strony polskiej zdecydowano ostatecznie przejęcie czy stworzenie nowej władzy w Galicji, nastąpił w jej wschodniej części, ze Lwowem na czele, znany zamach ukraiński w dniu 1 listopada 1918 roku. Na zamach odpowiedzieli Polacy obroną. Rozpoczęła się trzy-tygodniowa boha
terska walka na ulicach Lwowa, gdzie obok Legjonisty i żołnierza stawał młody student, robotnik i mieszkaniec przedmieścia, by w ogniu tej walki w kilku dniach przepalić się na sta
rego doświadczonego żołnierza. Na pierwsze hasło walki stanął do niej Łapiński, któiy przybył niedługo przedtem do Lwowa z zamia
rem ukończenia swoich studjów na Politechnice.
Związana z Jego imieniem sława frontowego dowódcy, realne wartości oficera sztabowego, wyniosły Go na stanowisko szefa sztabu chaosu, szczęku oręża, gigantycznych zmagań ducha i woli, dni trwogi i przejasnych chwil radości i zwycięstwa. Jeden z współpracowników z czasów obrony Lwowa tak o Łapińskim mówi: „Występując zrazu w charakterze za
stępcy dowódcy, później zaś w roli pierwszego szefa sztabu, przedstawiał w łonie dowództwa czynnik niezmiernie cenny. Przedewszystkiem stanowił wr personelu dowództwa, złożonym, jak wiadomo, w przeważnej części z osób nie
fachowych, bądźto niewojskowych, bądźto o słabem wyrobieniu operacyjnem, element na wskroś żołnierski. Przy każdej sposobności starał się On podkreślić współpracę Naczelnej Komendy z działaniem oddziałów na odcinkach.
Toteż w najważniejszych i najniebezpieczniej
szych akcjach, jak w słynnym ataku przy po
mocy prymitywnego auta pancernego w ogrodzie Pojezuickim, dnia 9 listopada, czy też w ataku na cytadelę w dniu odsieczy, kierował akcją na miejscu, świecąc przykładem męstwa i raną przypięczętowując swój współudział. W do
wództwie lwowskiern On jedynie reprezentował formalnie stronę fachową, a pracą swą ofiarną niejednego w organizacji obrony dokonał.
Przedewszystkiem strona uzbrojenia, zaopa
trzenia żywnościowego i technicznego wiele Jego osobistym planom i współpracy zawdzięcza.
O roli w Obronie Lwowa jak i o samej osobie Łapińskiego, najlepiej może świadczą słowa Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego.
Kiedy bowiem po powrocie z Magdeburga ze wszystkich stron dochodzić zaczęły do Niego trwożne wieści, tyczące się Lwowa — wiado
mość, ze wśród Komendy głównej obrońców znajduje się „mój oficer“ Łapiński, uspokoiła Piłsudskiego zupełnie. Naczelny Wódz był zu
pełnie pewny, że Łapiński nie zawiedzie. Ta ufność Wodza to może najwyższe odznaczenie wśród krzyżów i medali, jakie mundur Łapiń
skiego zdobiły.
Zaraz po uwolnieniu Lwowa przydzielony do Adjutantury Naczelnego Wodza, lecz już w grudniu 1918 roku przeszedł do Dowództwa Głównego w Poznaniu, gdzie przez kilka miesięcy pracował jako szef sztabu nad pierwszą organizacją tegoż Dowódzwa. Tworząca się Armja Polska wymagała wszędzie wyszkolonych i doświadczonych oficerów we wszystkich działach służby, a towarzyszące niemal od za
rania jej narodzinom boje, niemal u wszystkich ścian Rzeczypospolitej, fachowych kierowników.
Przebieg zaś dotychczasowych służb i osobiste wartości wysunęły Łapińskiego na szereg waż
nych stanowisk, które po kolei przechodził.
W kwietniu 1919 r. bierze udział jako oficer operacyjny w Sztabie Naczelnego Dowództwa w sławnej wyprawie wileńskiej, podczas której, jak wiadomo, zostaje odebrane Wilno.
Po wyprawie przechodzi Łapiński na ważne stanowisko szefa 111 oddziału Naczelnego Do
wództwa, którego jednak nie sprawuje długo. rozpoczęta, normalna praca organizacyjna zo
staje wnowiona. Zarówno jak na wojnie, potrzeba w niej przedewszystkiem ludzi o kon
struktywnym charakterze pracy, mających duże doświadczenie praktyczne. Do niej więc zostaje wezwany Łapiński w charakterze dowódcy
70 pułku piechoty. Nie danem Mu jednak było przewodził, między podwładnych i kolegów, by duchem czuwać na grodem, który za życia ciałem bronił.
Daty i krótkie notatki z życia Łapińskiego wyjęte jakgdyby z karty służbowej, nie dają pełnego portretu człowieka. Nie był błyskotli
wym i zmarł zawcześnie, by przy nazwisku Jego powstać mógł mit legendy. Przedstawiał typ zupełnie indywidualny. Cichy i zamknięty w sobie, opanowany do ostatnich granic, czyto w obliczu wroga i niebezpieczeństwa, czy w ogniu dyskusyj, prowadzonych w ko
mendzie Obrony Lwowa. Hart woli i spokój czyniły, że nie umiał unosić się gniewem, ani wybuchać zniecierpliwieniem. W Jego ciemnych, spokojnych oczach taiła się raczej zaduma czy smutek, niż krewki i wybuchowy temperament żołnierski. Szczytny swój zawód pojmował poważnie i zgłębiał go we wszystkich dziedzi
Szerokość horyzontów pozwalała Mu na wszech
stronne obejmowanie spraw, z któremi się wspólny gmach. Do historji przejdzie nazwisko Łapińskiego, jako jednego z tych, którzy w latach wzniosłych porywów i bezmiernych ofiar szli kuć nowe drogi przyszłości.
Dr. J Ó Z E F SKRZYPEK.