• Nie Znaleziono Wyników

Podłoże „rewolucji majowej“

A ) Geneza moralna.

Długie miesiące przypatrywał się Piłsudski dziełu zniszczenia rządów czy to lewicy czy prawicy, zmieniających się szybciej, niż obrazy kalejdoskopu. Ból szarpał serce szlachetne, ból tern większy, gdyż niszczono dzieło Jego, Polskę, wzniesioną krwią, poniewierką i trudami Tych,

którzy Jemu zaufali i na Jego zew Swoje życie oddali. Ból więzionego lwa, tytana, który do wielkich rzeczy stworzony, gnuśnieć musiał w bezczynie, wzmacniał w Nim postanowienie, żeby wystąpić poraź trzeci do walki o dobro Ojczyzny. Zacięty w bólu, długo cierpiał, bo uwierzył w siły Narodu, który nie zawiódł Go,

wierzyi w rozsądek Polaka, którego duszy prze­

cież 150-letnia niewola nie zdołała znieprawić, wierzył, że przyjść musi chwila, w której opa­ złem. „Będąc przeciwnikiem gwałtu... zdobyłem się, po ciężkiej walce z samym sobą, na próbę sił z wszystkiemi konsekwencjami...“ mówi w nocy

12/13 maja.

Tradycja Piłsudskiego, Żołnierza i Polaka,

Piłsudski rozmawia z Rydzem-Śmigłym przed rozpo­

częciem kontrofensywy zakończonej „Cudem nad W isłą“

(sierpień 1920 r.).

w dniach majowych była zaczątkiem nowej ery w dziejach Polski. Obok organizatora tajnych związków, rewolucjonisty, instruktora szkół i kursów wojskowych, komendanta organizacji jawnej i wojskowej, twórcy Legjonów, sław­

nego wodza i strategika, staje wobec nas w ostatnim okresie, Józef Piłsudski, jako or­

ganizator Państwa. W sposób wprost feno­

menalny rozwiązuje niedawny Żołnierz naj­

zawilsze problemy państwowe i międzynarodowe—

najprostszemi środkami, przy pomocy nielicznej garstki wiernie oddanych Mu ludzi. Dokonuje w kilku latach dzieła tak wiekopomnego, że historja zaliczy Go niewątpliwie do największych organizatorów w dziejach ludzkości.

B ) Geneza polityczna.

Dzieje przełomu majowego prowadzą nas do wypadków na terenie Polski, od najazdu zaistnienia niepodległego i niezależnego państwa, znalazły się, na terenie powstałego przez dekla­ zjawienia się jednak Piłsudskiego nastąpiło czasowe uspokojenie, ponieważ Jemu oddano bez sprzeciwu, jednomyślnie najwyższą władzę nad tworzącem się państwem. Dopiero zwołany przez Piłsudskiego, jako naczelnika Państwa, w lutym 1919 roku, Sejm stworzył podatny grunt do dalszej walki. Zespół posłów na pierwszy Sejm, zw. Ustawodawczym, nie był, pomimo głosowania powszechnego, odbiciem opinji pub­

licznej, ponieważ wielka część terytorjów, wcho­

dzących w skład Państwa Polskiego, była objęta walkami orężnemi. Na tych terytorjach nie od­

były się wybory i posłowie parlamentów zaborczych reprezentowali ludność tych obszarów w sejmie polskim. Skład ich był zatem może zaprzeczeniem przekonań wyborców.

Pierwszy Sejm oddał władzę Naczelnika Państwa spowrotem Piłsudskiemu, ale w zmie­

nionej formie. Podczas, gdy władza Naczelnika państwa była w okresie od 11 listopada 1918 r.

do 9 lutego 1919 r. władzą dyktatorską, której podlegały tak sprawy wojskowe, jak i cywilne, zakres władzy nowego Naczelnika państwa był o wiele ciaśniejszy, bo ograniczała ją t. zw. Mała Konstytucja, która czyniła z Naczelnika państwa wyłącznie Naczelnego Wodza Armji. W sprawach państwowych udział Jego był minimalny i ogra­

niczał się do aktów uroczystych, symbolicznych, Zrozumiałą jest rzeczą, że pożoga wojenna i za­

wiązki rozprawy z Rosją zniewoliły Sejm do oddania pewnej swobody w sprawach państwo­

wych w najbardziej powołane ręce. Mała Konsty­

tucja jest zatem pierwszym aktem, wymierzonym 58

przeciwko Józefowi Piłsudskiemu przez żywioły Mu wrogie. Zamyka Mu ona drogę nietylko do wszelkiej ingerencji, jako Głowy Państwa, lecz poddaje Go kontroli Sejmu, nawet w sprawach wojskowych.

Lecz wkrótce i względy wojskowe, a nawet niebezpieczeństwo, zagrażające krajowi, nie potra­

fiły stłumić zawiści nieprzejednanych wrogów Piłsudskiego. Gdy zalew bolszewicki sięgał już do stolicy, „suwerenny“ Sejm stworzył Radę Obrony, która miała być organem doradczym dla Naczelnego Wodza, a stała się kulą u Jego nóg. Była organem kontrolującym każdy krok Jego. Potrzeba hartu i energji, a przedewszystkiem umiłowania sprawy na miarę, jak je posiadł Pił­

sudski, aby nie rzucić w takich warunkach dowódz­

twa, był On wpatrzony jedynie w świętą sprawę ratowania Ojczyzny. Gdy w chwili bezpośred­

niego zagrożenia stolicy rząd i posłowie chcieli przenieść swe penaty ze stolicy, aby grzmoty armat nie zagłuszały ich debat i kłótni, On sam powziął po kilkudniowym namyśle decyzję, która uratowała nietylko stolicę, ale kraj cały i Europę od zalewu boszewizmu.

Bitwa warszawska rozstrzygnęła także o losie Piłsudskiego. Kto wie, do czego zdolni byliby Jego przeciwnicy, gdyby bitwa warszawska nie przyniosła zwycięstwa decydującego. Niena­

wistna partja nie wzdrygała się bowiem zwy­

cięstwo warszawskie przypisać gen. Weygandowi, który bawił w tym czasie w Warszawie.

Czego uznać nie chcieli rodacy, uznali obcy, bo niedawno generałowie, bawiący w dniach tych w Warszawie, a między innymi i sam gen.

Weygand, zaprzeczyli bez obsłonek kłamstwom, rozsiewanym niekiedy pod maską pseudonaukową.

Nikt inny, jak domniemany autor planu obrony Warszawy, ma niezaprzeczalne prawo do stwier­

dzenia prawdy i w imię tej prawdy podniósł swój głos przeciw oszczercom.

Zwycięsko ukończona wojna rosyjska nie położyła kresu nagonce, lecz owszem wzmogła ją. W czasie wojny rosyjskiej Sejm dokonał dzieła, które zajęło mu pełne trzy lata. Prawie równocześnie z podpisaniem pokoju ogłoszono konstytucję z 17. III. 1921 r. Nadszedł upragniony przez wrogów Piłsudskiego moment złożenia przez Niego władzy Naczelnika Państwa. Prze­

ciwnicy Jego rozpętali wówczas burzę, której

zasięgu nie uwzględnili należycie. Gdy gorący zwolennik Wodza, pierwszy Prezydent Rzplitej Polskiej — wybrany na podstawie nowej Kon­

stytucji, noszącej zresztą w każdym prawie arty­

kule cechy barykady przeciw rzekomym zakusom Piłsudskiego, — padł z ręki fanatyka, opozycja

Przy wyborach na pierwszego prezydenta zapro­

ponowano Piłsudskiemu prezydenturę, którą On odrzucił. Jako przyczynę podał, iż nie chce władzy, która tylko z nazwy istnieje, a pozbawiona jest treści. Drugą chwilę taką przeżyć mieli

prze-Józef Piłsudski i gen. Orlicz-Dreszer na moście Ks.

Józefa w Warszawie, przed spotkaniem z prezydentem R. P. Wojciechowskim.

(Początek przewrotu majowego 1926 r).

ciwnicy Jego, gdy przy wystąpieniu Jego z wojska

zwoliła Mu utrzymywać stanu rządów absolutnych, przypominających czasy niewoli. Dla siebie nie żądał niczego, bo wystarczała Mu świadomość siły i fakt, że wykrzesał z uśpionego narodu iskierkę, z której wybuchł ogień wolności.

Wierzył w odrodzenie się duszy narodu po bezpośrednich przyczyn wystąpienia Piłsudskiego.

Charakterystyczną cechą tego okresu jest pogłę­

bianie się walki stronnictw politycznych i bez­

wład często zmieniających się rządów. Pozosta­

wieni sami sobie przywódcy partyj politycznych licytowali się w popieraniu interesów osobistych i swoich stronnictw, najmniej swoich wyborców.

Kompromisy między partjami w postaci centro­

lewu czy centroprawu tworzą i obalają gabinety.

Sejm, strzegący tak zazdrośnie swojej suweren­

ności, gubi się w tych walkach, ustępuje powoli atry­

buty swej władzy rządowi w formie pełnomocnictw, z których pełnomocnictwa, uchwalone w r. 1925 Grabskiemu prezesowi ministrów i ministrowi skarbu w jednej osobie, miały zreformować walutę polską, zniszczoną doszczętu w latach powojen­

nych, 1921 i 1922. Grabski sprawował swoją władzę po dyktatorsku i zdawało się przez chwilę, że i ustalona kosztem olbrzymiej ofiary całego spo­

łeczeństwa waluta złotowa miały runąć przez nieopatrzną samowolę stronnictw politycznych.

Grabski uległ, gotując sobie samemu i krajowi zgubę. Djabelski taniec drugiej inflacji wciągnął państwo w ruinę.

Spostrzegli się, lecz zapóźno nieco, rozu­

mniejsi wśród przywódców. Byli jednak zbyt słabi, aby powstrzymać potop, który zagrażał nie­

chybnie. Ślady opamiętania znajdujemy tylko w literaturze politycznej 1925 r. i początku 1926 r.

Stosunki między 1923 a 1926 r. nie godziły tyle w Osobę Piłsudskiego, co raczej w samo państwo. W ostatniej chwili przed katastrofą szu­

kali sprawcy nieszczęścia oparcia w autorytecie Pił­

sudskiego. Pod koniec 1925 r. gdy Grabski padł pod obuchem opinji publicznej, mimo zaufania, ja­

kiem go darzyli Prezydent i Sejm, Piłsudski zaczął wpływać na losy tworzących się w tym czasie gabinetów. Porozumienie się z Nim wska­

zywało jawnie już na bezsilność władz z Pre­

zydentem na czele. Rozpasane partyjnictwo było molochem, który pożerał zasoby kraju i niby lawina zmiatał z powierzchni rządy. Dla Piłsud­

skiego zaistniał wtedy dogodny moment pochwy­

cenia władzy, w myśl rady Jego najbliższych.

Lecz On wzdrygał się jeszcze. Śledził pilnie wy­

padki ze Swojego Sulejówka i wierzył, że odu­

rzeni władzą odzyskają jeszcze przytomność.

Wiara Go zawiodła, a kilkumiesięczną pomoc Jego tłumaczyli sobie Jego przeciwnicy jako kapitulację, inni jako podstępne wślizgiwanie się do rządów. Wkrótce jednak, w przeczuciu, że moment, w którym będą musieli sami skapitulować, zbliża się nieodwołalnie, rozpoczęli na nowo ostrą grę, tym razem z wojskiem. Chcieli poróżnić armję ze swoim Wodzem, przez wciągnięcie niektórych, mających ambicje polityczne,generałów do rządu. Piłsudski przeciwstawił się temu ener­

gicznie. Przestrzegł Prezydenta Wojciechowskiego przed tą grą i zauważył, że nie pozwoli bezwa­

runkowo na wciągnięcie wojska do polityki.

Lecz nie pomogły ostrzeżenia, bo, gdy Piłsudski odmówił udziału w mającym się utworzyć rządzie Grabskiego, narodowa-demokracja odno­

wiła nieszczęsny pakt lanckoroński i na widowni politycznej pojawił się ponowńie Wincenty Witos.

Równocześnie groziło nowe widmo zamieszania, inflacji i anarchji, której skutków nikt przewidzieć nie potrafił.

Ferment wśród szerokich mas pogłębiał się i groził za lada nieodpowiadajacą jej uchwałą czy ustawą-rewolucją. Chwila ruiny Państwa była już bliska.

D ) Katastrofa finansowa.

Na tern tle rozpatrzmy wypadki majowe 1926 r. W pierwszym okresie widzieliśmy zaciętą walkę przeciw osobie Józefa Piłsudskiego —

Stosunkowo duże rezerwy, nadwątlone nieco przez wypadki wojenne, ale wolne od spłat (z Rosją i z Niemcami porozumieliśmy się na podstawie zniesienia wzajemnych odszkodowań) zużyliśmy na cele konsumpcyjne wraz z pożycz­

kami zagranicznemi, uzyskanemi na podstawie zastawu na bardzo wysoki procent główmych źródeł dochodów skarbowych. Zasoby złota Banku Polskiego, złożone ochotnie przez społe­

czeństwo, roztrwoniono tak, że w niespełna rok po wprowadzeniu złotej waluty kursy walut za­

granicznych podniosły się o 150%- Efektem tej inflacji było oczywiście zubożenie kraju, upadek przemysłu i zły stan rolnictwa. Gospodarka finansowa miała u nas charakter polityczno- wewnętrzny. Rządy, celem utrzymania się, szafo­

wały hojnie zasobami skarbu to w prawo to

E ) Niefortunna polityka zagraniczna.

Już wojna rosyjska osłabiła nasze poło­

żenie międzynarodowe. Gdy zwycięstwo pozwoliło nam na odzyskanie miru wśród narodów, nasza dyplomacja, nie mając zaufania do własnych sił, przyspieszyła zawarcie traktatu z Francją, która poddała nas dyktatowi swej polityki. Francja mogła i może się stać naszą naturalną sojuszniczką, ale nie należało zapomnieć o tern, że Polska le­

żąca między Scyllą a Charybdą, t. j. Rosją i Niemcami, nie może prowadzić polityki jedno­

stronnej. Idąc bezkrytycznie za polityką francuską, której alfą i omegą jest, był i będzie strach przed Niemcami i która zdążała wówczas do zupełnego

W takiej sytuacji, gdy podstawy Państwa Polskiego zostały zachwiane, gdy dzieło odrodzenia, okupione krwią Najlepszych, mogło ulec zagładzie, nie wolno było milczeć i siedzieć bez­

czynnie. W tej sytuacji nie wytrzymał pozosta­

wiony na uboczu Wygnaniec i ruszył...

Następuje pamiętne spotkanie na moście Poniatowskiego między dwiema Osobistościami:

jedną stojącą u szczytu władzy państwowej,

zgniecenia i zniszczenia Niemiec pod względem finansowym tak, aby się szybko odrodzić nie mogły, Polska narażała się na ataki ze strony Niemców, którzy właściwie w pierwszych latach po wojnie światowej zagrażać nam nie mogli.

Zniszczenie Niemiec było zresztą fikcją, która mogła się zrodzić w głowach bezwzględnych i odwiecznych wrogów, jakimi byli Francuzi.

Dalej nie należało zapomnieć, że ponad głowami dyplomacji polskiej i francuskiej zawarte poro­

zumienie niemiecko-rosyjskie zagrażało bardziej nam, aniżeli Francuzom. Pogarszało tę sytuację na zewnątrz położenie finansowe, rozprawiano

Piłsudski udaje się w pierwszym dniu Zgromadzenia Narodowego, 31 maja 1926 r., do siedziby Sztabu Gene­

ralnego. Po lewej stronie Marszałka ówczesny płk.

Wieniawa-Długoszowski, po prawej A. Prystor i Juljan Stachiewicz.

głośno o międzynarodowej kontroli z ramienia Ligi Narodów nad naszą gospodarką państwową, a Grabski chciał naprawić sytuację przez zwró­

cenie się do Ligi Narodów o poradę w sprawach naprawy finansów. Polska miała się znaleźć w rzędzie małych państw, kontrolowanych przez obcych, co nie obeszłoby się bez wielkich ofiar nietylko natury prestiżowej, ale i politycznej.