• Nie Znaleziono Wyników

1918— 1926

Państwa

1. Narodziny Niepodległości. Józef Piłsudski w Stolicy Państwa

IIS T O P A D Gdy nadszedł przełomowy dzień, 1918 w któr>'m nasz zaborca

legł zmożony czteroletniemi wysił­

kami największej i najstraszniejszej wojny świata, gdy nadeszła ta chwila, o której śnili przez pół­

tora wieku wszyscy świadomi Polacy, sytuacja Polski była bardzo trudna.

Zdawało się, że podobnie jak po Nocy Listopadowej, jak w Wiosnę Ludów, czy w czasie Powstania Styczniowego wielki moment zaskoczył nas, zastał Polskę nieprzygotowaną do czynu skutecznego.

Gdybyśmy wtenczas, w owe pamiętne go­

dziny listopadowe 1918 spojrzeli na Polskę zgóry, z bardzo wysoka, jakżeż ponuro przedstawiłaby się oczom naszym mapa ziem Rzeczypospolitej!

W ROGOWIE Ogromne połacie kraju, a więc ZE W S ZĄD północna część Kongresówki, zie­

mie litewskie, białoruskie i ukraiń­

skie, aż niemal do przedproża Moskwy — wszystko to było pokryte niemal miljonową armją nie­

miecką, która dnia 9 listopada 1918 wypowiedziała posłuszeństwo swojemu cesarzowi i poczęła wracać do domu. Karne dywizje, brygady i re­

gimenty zaczęły przemieniać się w hordy, żądne łupu, chcące powetować sobie wyrzeczenia wojny i zapełnić niedobory własnego kraju, tak srodze wyeksploatowanego. Pozbawione jakichkolwiek ha­

mulców przecież, zbuntowane, oddziały Niemców miały dość „d rillu “ , dość wprawy militarnej, aby stać się groźną zmorą, która mogła wisieć nad krajem naszym długo, bardzo długo.

Na południu Rzeczypospolitej płynęła cała struga uciekinierów z austrjackiego frontu, roz­

chodziła się po domach, roznosząc po najdalszych zakątkach kraju demoralizację pogromu, rozprzę­

żenie frontowe i rozpasanie.

Ziemie zachodnie Polski, wychowane w atmo­

sferze legalności i pracy organicznej patrzały, jak

Prusacy, zmieniwszy barwę kokardek, nadal dzierżą kraj nad Odrą, Wartą i Wisłą.

A zdała, od wschodu, dolatywały echa zażartej walki. To Lwów się bronił Rozpętała się wojna domowa, a więc zacieklejsza i okrut­

niejsza, niż dotychczasowe boje.

Na mapę Polski coraz dłuższym zasięgiem kładł się cień bagnetu rosyjskiego. Krok w krok za cofającymi się Niemcami postępowała Czerwona Armja, a przed nią leciał wiatr rewolucji socjalnej.

NA WPÓŁ I w ń™ momencie napRcia sił ob~

B E Z B R O N N I cych my n' e umieliśmy przeciw­

stawić niema! żadnej siły własnej zbrojnej. Trochę polskiego „Wehrmachtu“ w War­

szawie, trochę ochotników w Galicji (przeważnie oficerowie i podoficerowie b. armji austrjackiej) i leonidasowa iście garstka broniących się Lwowian — oto wszystko.

Jakieś dalekie echa niosły wiadomości, że we Włoszech i w Francji formują się nowe oddziały zbrojne polskie, że polskie formacje stoją w okolicach, których dobrze nikt na mapie

cydującej chwili nie umiał zorganizować swych sił, nie zdołał zrealizować marzeń garstki świa­

domych patrjotów. Dlatego tyle mamy narodów w kręgu naszej kultury europejskiej, które sięgnęły po byt niepodległy i przegrały tę walkę.

W ÓD Z W tym to decydującym momencie, W RACA! mogliśmy się stoczyć po pochy­

łości klęski jak jaka Gruzja czy Ar- menja, objął władzę nad narodem, władzę, która do­

słownie,, leżała na ulicy“ , Józef Piłsudski, poprze­

dzony Czynem orężnym P. Ó. W. Rozbrojenie okupantów w Kongresówce nie było dziełem strategicznem wielkiej miary, ale wykazało naocznie wystraszonemu i zdezorjentowanemu społeczeń­

stwu, że Komendant Legjonów przygotował pod­

ziemną Polskę do czynu skutecznego, przygotował siłę, która miała stanąć na straży odbudowy naszego bytu państwowego. Gdy Komendant Piłsudski wziął z rąk Rady Regencyjnej ster powstającego Państwa, jasnem już było, że poprze Go organi­

zacja, która była jakgdyby rozszerzeniem Legjonów, uwielokrotnieniem rzeszy Legjonistów, dalszym ciągiem akcji, zaczętej jeszcze w „Oleandrach“ . Lecz teraz nie chodziło o demonstrację, mającą wykazać, że w narodzie polskim istnieje świadoma wola bytu, ale już o stworzenie pierwszych podstaw tego bytu.

N O W E Trzeba było wyrąbać granice no- HU FCE we§° Państwa, ocalić nasz dorobek materjalny i moralny, zorganizować ludność tak, aby sama sobie ugruntowała możność pokojowej pracy. Trud ten wziął na Swe barki Ko­

mendant Józef Piłsudski i począł mobilizować nowych legjonistów, nowych piłsudczyków, któ­

rymi dowodzić mieli starzy tegjoniści, starzy piłsudczycy.

Zadanie zostało wykonane. Dziś każde

Naczelny Wódz odbywa na jednym z dworców na Ukrainie przegląd piechoty, odchodzącej na front w czasie ofensywy na Kijów. Arnija polska, po odrzuceniu wojsk

bolszewickich w dniu 9. maja 1920 r., zajęła Kijów.

dziecko zna każdy krok, każdy dzień tego czło­

wieka, któremu nadano nazwę „Budowniczego Rzeczypospolitej“ , którego imię wpisała już Historja na jedną z najciekawszych kart swej księgi.

II. Miecz Józefa Piłsudskiego wyciosuje pierwsze słupy graniczne

L U D Z IE Ktokolwiek ma realne wyczucie si,nei indywidualności historycznej, zdoła ocenić decydującą rolę Józefa Piłsudskiego, jako twórcy fundamentu Rzeczy­

pospolitej.

Lecz nikt chyba nie nazwie Go — cudo­

twórcą. Właśnie dlatego był Naczelnik kiełkującego Państwa naprawdę Człowiekiem Historji, naprawdę Budowniczym Państwa, że umiał kierować — murarzami Niepodległości.

Gdy smutne dzieje naszych klęsk, naszych niepowodzeń — od San Domingo do rozgromu w roku 64-ym — porównamy z tnumfalnemi błyskami naszej broni zwycięskiej, która oświecała Pierwsze kroki naszej odrodzonej Niepodległości, musimy zatrzymać się nad zagadką głęboką, nad tajemnicą napozór niedocieczoną. Dlaczego tyle było u nas zawsze niewiary wodzów w zwy­

cięstwo Sprawy, tyle nieufności prowadzonych do komendantów — a dlaczego ten jeden, ten dobrotliwie przezywany „Dziadkiem“ , tak ogromny zapas wiary w triumf Polski niósł

w sobie, i tyle zaufania wzbudził w narodzie, wprost: „rząd dusz“ objął?

TAJEMNICA Nie przypuszczajmy, że już dziś

„LEG JONO- zdobędziemy się na pełną, wy-WOŚCI“. czerpującą analizę tajemnicy po­

wodzenia Józefa Piłsudskiego, ale bodaj czy nie najważniejszy klucz do rozwiązania tej zagadki znajdziemy, jeśli wskażemy na węzeł jeden, na ogniwo arcysilne, które spoiło Brygadjera z Polską. uwierzyli całem sercem, że wszystkie rozkazy Komendanta zdążają ku dobru Polski, choćby nawet bardzo dziwnie i opacznie zrazu wyglądały.

I naodwrót Komendant doskonale wiedział, że Legjoniści są grupą, która przedstawia narzędzie, zdolne do najbezwzględniejzego posłuchu.

47

Stanęli między Józefem Piłsudskim a na­

rodem Legioniści i ich uczniowie, sympatycy, dawni koledzy z organizacyj strzeleckich, skau­

towych i t. p., ich peowiaccy podkomendni, rozpylając w narodzie wiarę prostą a mocną:

zwycięstwo to jest siła woli i umiejętność działania, a tych cnót szukać należy w — Brygadjerze Legjonów.

J A K JE D E N ^ chwili onej przełomowej stanęli M Ą Ż ! Legjoniści i ludzie Idei Legjonowej rzeszą liczną, może nie popełnimy więc przesady, jeśli zaryzykujemy twierdzenie, że do dyspozycji Komendanta nie stanęli tylko ci, których pokryła mogiła lub ubezwładniło zupełne kalectwo. Najdalsze przestrzenie nie odegrały żadnej roli —• w każdej, najodleglejszej formacji wojskowej zagranicznej byli Legjoniści i żył duch — piłsudczyzny.

Zapewne kiedyś historja spisze tomy obszerne, gruntownością naukową przepojone, wyświetli wszystkie idee i wszystkie drogi czynu, wyliczy każdego zasłużonego, oceni bezstronnie wartość ich działania w dziele, którego tytuł brzmieć będzie „Legjony po rozwiązaniu Legjo­

nów“ . Kiedyś społeczeństwo otrzyma właściwą miarę do oceny tych faktów, które nastąpiły po Benjaminowie i Szczypiórnie, po Kaniowie i Szigecie. Następcy nasi będą mogli rozczytywać się w opisie zdarzeń doniosłych, jak to po zapieczętowaniu epopei legjonowej,po tym wstępie lat 1914— 1918 wyrastała grupa czynna, twórcza, grupa legjonowa bez formy zewnętrznej Legjonu.

Lecz nim wiedza wyda swój plon do użytku publiczności, zastanówmy się choć zgrubsza nad rolą grupy legjonowej, która tak świetnie umiała przetrwać pozorną klęskę rozwiązania Legjonów.

Nie możemy przytaczać szczegółów, podawać dat ścisłych, ujawniać faktów, które leżą ukryte w pamięci uczestników i w zakamarkach archiwów oficjalnych i prywatnych, bo wyliczanie takie musiałoby wyrosnąć w fascykuł pękaty. Gdy nie sposób wyliczyć wszystkich zasłużonych, po­

przestańmy na jednem imieniu, na imieniu zbiorowem: Legjoniści.

ARMJA Szczupłe więc ramy artykułu nie ROŚNIE Pozwalają przytoczyć danych, zresztą dość powszechnie wiadomych, jak to odnowiły się Pułki Legjonowe, jak niektóre potem podwoiły się, potroiły, musimy przejść

nad historją pułków „peowiackich“ , formowanych przez Legjonistów, musimy zaniechać wyliczania, ilu Legjonistów weszło w oddziały Wojsk Pol­

skich, powstałe z szczątków formacyj zaborczych, jak Legjonistów ujrzeliśmy w naczelnem do­

wództwie i w Obronie Lwowa, w etapach i w administracji wojskowej, zarzućmy myśl wyliczania Legjonistów, którzy pracowali w pierw­

szych zaczątkach przemysłu wojennego i szkol­

nictwa wojskowego. Wiele trzebaby tu wyliczyć prac i czynów — od wyższych dowódców, choćby tylko 1 odsiecz Lwowa przypomnę, aż do doniosłej roli, jaką odgrywali szeregowcy i podoficerowie legjonowi rozrzuceni między nowozaciężną masą żołnierstwa, albo niewyrobioną wojskowo, albo przesyconą zmęczeniem, zrozumiałem w piątym roku wielkiej wojny. Polskiego z pobudek osobistych, okazali się doskonałymi żołnierzami. Nikt nie uważa, żeby stosunkowo nieliczna kadra legjonowa mogła monopolowo wypełnić obszerne ramy W. P., ani też nie generalizujemy tak pochopnie, aby twierdzić, że wszyscy, którzy służyli w armjach zaborczych, a więc w armjach pobitych, byli defetystami.

Ale nikt nie może zaprzeczyć, że ludzie z obcej szkoły byli wżyci w porządne ale ciężkie zakrzepłe formy armji regularnej, że przesiąkli doświadczeniami W ielkiej Wojny z jej sztywną, ogromną machiną, technicznie bogato wyposażoną, opartą o rozległy aparat administracyjny, komu­

nikacyjny, o niesłychanie rozbudowany przemysł wojenny.

WYCHO- G^y w’^c Przyszł° z pośród ruin O Z IM Y ' zSIiszczy> z zupełnej niemal Z C H A O S U ' Pustk' wyimprowizować armję a potem rzucić ją do walki prawie partyzanckiej, uwypukliła się jasno po­

trzeba nowego typu twórców, rządców i wodzów wojska. Właśnie wtedy znaleźli się naprawdę na swojem miejscu ci do niedawna ośmieszani „dy­

letanci“ . Oni umieli improwizować, oni obdarzeni byli twórczą wyobraźnią, która pozwoliła wyszukać najskuteczniejszą drogę do wytkniętego celu.

W dobie chaosu, w czasie, gdy najdo- którzy wzięli ślub z Belloną pod znakiem fanta- nioślejsze wypadki spadały na nieprzygotowany stycznym i ryzykanckim — pod sztandarem naród, umieli zawsze utrzymać inicjatywę ci, Legjonów.

III. W alka o Większą Polskę

PIER W SZE P'erwsza zima Odrodzonej Polski, TR IU M FY z*rna hdl8— 1919 krwawiła się kwiatami pierwszych walk, pierw­

szych zwycięstw młodego Państwa. Pierwszych doznaliśmy niepowodzeń, jak utrata Śląska Cie­

szyńskiego, pierwsze spotkały nas rozczarowania, jak długie wyczekiwanie na powrót wojsk naszych z Francji, powrót tych zastępów, będących przedłużeniem Legjonów Karpackich. Bronił się Lwów nasz, wyparto zaborców z Wielkopolski dzięki inicjatywie POW. Gładko odpływała fala okupantów niemieckich ze Wschodu, a na ich miejsce posuwały się nasze oddziały. Kadry armji naszej były już na tyle rozbudowane, że można było powołać pierwszych rekrutów,

Wyrastała przyszła armja ostatecznego zwy­

cięstwa, nabierała sił, pewności siebie, sprawności.

PIER W SZE O jakąż pustkę oparto budowę LODY. naszej siły zbrojnej!

Już nie powtarzajmy wspomnień o nad­

ludzkim wysiłku sformowania armji, dla której zrazu tiie było ani broni, ani amunicji, ani odzieży, ani obuwia, nie mówiąc o rozlicznych potrzebach technicznych. Pomówmy tylko o moralnej pozycji

zw. zatyla, o naszym „hinterlandzie“ .

Największy odsetek ludności, włościaństwo, Wegetowało w zupełnej bezczynności. Po miastach, w skupieniach robotniczych, już zaczęły padać hasła bolszewickie, zrozumiałe wobec rozpaczy 'udu, który wracał z wojsk zaborczych, z obozów wygnania i nie mógł znaleźć zniszczonych warsztatów swej pracy. Ta groźna energja, ujęta w karby „M ilic ji ludowej“ , dała się ostatecznie Przetopić, dzięki wysiłkom ludzi Idei Legjonowej na zbrojną Rzeczypospolitej. Warstwy wyższe, w znaczeniu wyższej świadomości narodowej, nastawione tylko na walkę z zaborcami, błąkały się po manowcach myśli, aby odkryć skuteczną metodę pracy dla Państwa. . Legjoniści spokojnie przetrzymali pierwsze zamachy przeciw osobie swego Komendanta, spokojnie znieśli odejście od rządu pierwszego gabinetu, który był przecież

gabinetem — legjonowym. Dla Legjonistów istniał tylko — front.

ZA B U G 1 ^ wiosn3 1919 na tym froncie wy-ZA B U G ' rastała pierwsza akcja w większym

stylu militarnym, równocześnie bę­

dąca szerokiem pociągnięciem politycznem. Ruszyła nasza armja, Legjonowa Dywizja na czele, Legjoniści-kawalerzyści w jej straży przedniej.

Cel wyprawy — Wilno. wtedy dawny Brygadjer Swoich Legjonistów.

Ten pochód „za Bug“ przerastał znaczeniem swem politycznem swoją ważność i trudność strategiczną.

Od setek lat Rzeczypospolitej naszej przy­

padła rola siedzenia przy gościńcu z Rosji do Niemiec, na przyszłość też zarysowały się przed nami jaknajwyraźniej te dwie dźwignie, te kleszcze, trzymane przez byłych zaborców, którzy wieki pamiętać będą, żeśmy — do nich należeli.

Nie umiemy dziś wyjaśnić, czy w umyśle Józefa Piłsudskiego zrodziła się koncepcja państw buforowych, czy też koncepcja Większej Polski,

jagiellońska idea dwój- czy też trójpaństwa, które byłoby za silne, aby nawet porozumienie nie- miecko-rosyjskie zdołało je zgnieść. Cała praca myślowa Wodza dążyła do wyszukania przeciw­

wagi porozumieniu rosyjsko-niemieckiemu.

IDEA zaięc' u Wilna Wódz Naczelny / AG IELLO Ń- w ydai pamiętną odezwę, która SKA. zainaugurowała polską ideę fede­

ralną. Powołał do życia Zarząd Ziem Wschodnich, któćy miał próbować zawiązać nić przyjaźni z naszymi sąsiadami, z dawnymi spółobywatelami.

Do budowy nowego gmachu politycznego na Kresach stanął element peowiacki, element legjonowy, co było sprawą nawskróś zrozumiałą.

Przecież Legjony wyszły z obozu myśli politycznej, który przy całym romantyzmie był bardzo realny, nie wierzył więc, aby masy Litwinów, Białorusów i Ukraińców można było wytępić lub spoloni­

zować, który nie wierzył nawet w to, aby poddane narody można było przywiązać do siebie, jak powieściowy pan przywiązuje do siebie starego sługę. Natomiast wyrosły w wierze, zaczerpniętej z wielkiego testamentu ideologów Czynu Zbroj­

nego wieku XIX, wielkich demokratów polskich, że narody mogą żyć w przyjaźni z sobą.

Zaczęły więc zarysowywać się coraz wyraźniej­

sze różnice między Obozem Legjonowym, a częścią

kierujących warstw narodu, które zajęły stano­

wisko raczej centralistyczne, raczej nawiązujące do tradycyj piastowskich. Coraz wyraźniej widać było w kraju agitację przeciw osobie Naczelnego Wodza, tern usilniejszą, że wszyscy przejrzeli już, jak potężną indywidualnością jest dawny Komendant Legjonów. Ileż to wówczas ludzi o szerszej ambicji odczuło z niemałą przykrością, że kiedyś, nawet po upływie bardzo wielu lat, historja zajmować się będzie przy ocenie owych czasów przede- wszystkiem postacią Komendanta Legionów, Jego imieniem tak wypełniając swe karty, że nader szczupły kącik dla innych pozostanie.

W/E- A tymczasem krzepła coraz WNĘTRZNA s‘'n‘ej siła zewnętrzna wojska KR Y S TA LI- Polskiego, spoiły się razem z rdze- ZACJA niem formacje wielkopolskie i for­

macje zagraniczne, które późno, ale powróciły do Polski. Koleżeństwo broni coraz silniej łączyło żołnierzy, którzy doniedawna jeszcze ostro podkreślali, że przyszli z tego czy z tamtego frontu zaborców, z tej czy owej formacji nie­

podległościowej. Ale najsilniej zrastał się we- wewnętrznie żadną więźbą formalną niespojony korpus Legionistów, zespolony jedną prostą, ale ślepo wyznawaną wiarą, że dziś Polska to armja, a armja — to Wódz. I już nikt nie poznałby, że bądź co bądź Legjony wyrosły niegdyś z bardzo różnorodnych założeń i bardzo różnych składowych.

IV. Przez ciernie do wawrzynów