• Nie Znaleziono Wyników

Z pobytu Komendanta we Lwowieł)

Niepowszednią, niezwykłą była wystawa, jaką zwiedzały rzesze roku 1913 w pawilonie sztuki na wzgórzu Lwowa. Nie oglądano tam okazów wzorowego gospodarstwa agrarnego, nie podziwiano wytworów zdobyczy na polu techniki i rękodzieła, nie zachwycano się po­

stępem sztuk pięknych, lecz patrzono ze smut- nem obliczem na pomniki dziejowe gigantycz­

nych wysiłków wolnościowych, na pamiątki cierpień i bólów ojców naszych, na pamiątki łez i krwi przelanej, na pamiątki słupów szu- bienicznych, na pamiątki tajg i katorg śnież­

nego Sybiru, na pamiątki owych dróg i ścieżek, jakiemi piął się duch narodowy w niedościgłe wyżyny ofiary i poświęcenia dla rozdartej Ojczyzny, stwarzał wzór i przykład ku nauce Późniejszych pokoleń walczącej Polski.

Półwiekowa rocznica Powstania Stycznio­

wego dała impuls nietylko do uroczystego obchodu, nietylko do składania we Lwowie hołdu prochom i pamięci prawych synów Polski, ale także do urządzenia wystawy pa- nnątek z epoki ruchów rewolucyjnych, by pokazać pokoleniom, czem byli, jaką bronią walczyli, w której stronie zwyciężali i ginęli nasi bohaterowie. Zaraz na pierwszem zgro­

madzeniu inicjatorów Jubileuszu wybrano obok ogólnego „Komitetu obchodowego“ , specjalną lekcję „Komitet wystawy roku 1863“ w na­

stępującym składzie: Dr. Tadeusz Rutowski Prezes, Tadeusz Rybkowski wiceprezes, Fran­

ciszek Jaworski sekretarz, tudzież członkowie:

Juljusz Bełtowski, Ludomir Benedyktowicz, Tadeusz Błotnicki, Józef Białynia Chołodecki, Helena Dąbczańska, Jan Dąbski, Marja Dulę- bianka, Maksymiljan Goldstein, Dr. Bronisław

Marszałek ze Swoją córeczką Jagódką, na dworcu w Gdyni, (1931 r.) w czasie powrotu z Madery.

Gubrynowicz, Marceli Harasymowicz, Edwin Hauswald, Dr. Wojciech Kętrzyński, Rudolf Mękicki, Jarosław Pieniążek, Stanisław Rozwa­

dowski, Stanisław Ryszard, Stanisław Soko­

łowski, Michał Sozański, Adolf Sternschuss, Władysław Stroner, Zygmunt Wasilewski, Maryla Wolska, Walery Włodzimirski, Bolesław Wysłouch, Dr. Stanisław Zakrzewski i Stanisław Zarewicz. Komitet rozesłał liczne odezwy

*) Wyj. z „Polski Niepodległej“ .

i komunikaty, zaapelował do całego społe­

czeństwa, do muzeów publicznych i prywatnych zbiorów, i wogóle do posiadaczy pamiątek z roku 1863/64, a apel ten wydał tak pokaźne owoce, iż po ugrupowaniu nadesłanych przed­

miotów i po urządzeniu wystawy uskutecznionem przez Dr. T. Rutowskiego, kierownika biura wystawowego E. Weberfelda, członków Komi­

tetu J. B. Chołodeckiego, M. Harasymowicza, F. Jaworskiego, R. Mękickiego i S. Zarewicza, nie­

mniej zaproszonych do współpracy B. Jakubow­

skiego, artysty rzeźbiarza N. Blaschkego i F.

Kowaliszyna otworzono uroczyście w dniu 28. czerwca 1913 r. dla zwiedzających 13 sal z tak licznym materjałem odnoszącym się do pamiętnych wypadków, jakiego nigdy przedtem nie nagromadzono w jednem miejscu. Ma- terjał ten obejmował około 10.000 przedmiotów należących do 340 właścicieli. Znajdowały się przedmioty dostarczone przez Muzeum Naro­

dowe w Rapersvillu, Muzeum Narodowe w Krakowie, Muzeum Lubomirskich we Lwowie, Muzeum Narodowe im. Króla Jana III. we Lwowie i Archiwum Miejskie we Lwowie. Uświetnili też wystawę artysta malarz, długoletni Sybirak Józef Barkmann i uczestnik powstania, inwalida bez rąk, Lubomir Benedyktowicz. 1 oto rozpo­

częła się żwawa pielgrzymka do zbiorów, przemawiających tak szczerze do serc i uczuć rodaków, stwierdzających bohaterstwo i po­

święcenie, ofiarę i męczeństwo ówczesnego pokolenia. Obywatel znajdował tam wzory cnoty, miłości Boga i Ojczyzny, historyk pole do badań naukowych, młodzież przykłady, jak należy żyć, pracować, a w danym razie ginąć za Matkę-Polskę.

Do rzędu licznych a zwiedzających nie­

jednokrotnie wystawę pielgrzymów należał Józef Piłsudski, potomek staroszlacheckiego rodu ziemian herbu „Komoniaka“ vel „Strzała“ ,

wolucyjnych Królestwa Polskiego tajemniczą glorją, zdobytą przez organizację i pracę w tajnych zrzeszeniach. W 17-ym roku życia,

(1884) należał w Wilnie, jako uczeń I. gimna­

zjum do kółka „Spójnia“ . W dwa lata później, po ukończeniu pierwszego roku Uniwersytetu w Charkowie i po powrocie do Wilna, zawiązał własne kółko, złożone z dawnych kolegów i ze studentów petersburskich, prowadził parę kółek samokształcenia, nawiązał stosunki z ro­

botnikami, gromadził książeczki ludowe, hekto- grafował własne tajne pisemko. Aresztowany wraz z bratem na początku roku 1887 w sprawie razem w murach Cytadeli warszawskiej. Do­

radzono Mu, aby udawał chorego umysłowo.

Władze rosyjskie wezwały eksperta ze szpitala Jana Bożego i na podstawie jego orzeczenia przewiozły więźnia do Zakładu umysłowo chorych Mikołaja Cudotwórcy w Petersburgu.

Stamtąd udało Mu się umknąć szczęśliwie dzięki pomocy organizacji P. P. S. a głównie dzięki pomocy młodego lekarza Dra Mazurkie­

wicza. — Udał się do Kijowa, następnie do znajomych na Polesie, a potem przez lasy Zamojskiego zagranicę. W roku 1901 bawił, jak wspomnieliśmy, we Lwowie, następnie przeniósł się do Krakowa. Okres rewolucji konfliktu austrjacko-serbskiego. Poza małą Serbją stała potężna Rosja, skąd wnioski 0 starciu austrjacko - rosyjskiem. Z drugiej strony w ikłały się stosunki Anglji i Niemiec.

Polska nie mogła pozostać obojętną. Ruch jej niepodległościowy koncentrował się w za­

borze austrjackim. Stronnictwa Kongresówki 1 Galicji, które wypisały na swym sztandarze hasło orężnej walki o Niepodległość, połączyły się i stworzyły „Komisję skonfederow'anych stronnictw niepodległościowych“ . Prace wo­

jenne płynęły z dwóch organizacyj wojskowych:

z drużyn strzeleckich, założonych przez aka­

demików lwowskich, przez grupę młodzieży

narodowo-niepodległościowej, do której na­

leżał między innymi Mieczysław Neugebauer i w Związkach Strzeleckich organizowanych przez Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosn- kowskiego. Nad obu organizacjami wykonywał zwierzchnią władzę Komendant Główny Józef Piłsudski. Wśród tych prac organizacyjnych poświęcił się Piłsudski badaniu dziejów 1863/4, a powodowany sprawami organizacyj- nemi zjeżdżał do Lwowa. Tutaj to przebywał właśnie w roku półwiekowego jubileuszu Powstania Styczniowego.

Podaliśmy kilka szczegółów z przeszłości tego niezwykłego pod względem siły moralnej męża, którego życie upływało w ciągłym nie­

pokoju i niebezpieczeństwie, który pomimo więzów i katuszy Sybiru, wiódł w pogodzie ducha egzystencję ściganej istoty, byleby tylko mógł służyć ulubionej swej idei, a podaliśmy

zów własnego przeżycia. Utwory nieśmiertel­

nego pendzla Artura Grottgera, płodny dorobek Aleksandra Sochaczewskiego, sceny uwieczniane Przez mistrzów Henryka Pilattiego, Aleksandra Lessera, Władysława Rossowskiego, Antoniego Piotrowskiego, Henryka Gierszyńskiego, W i­

tolda Pruszkowskiego, Jacka Malczewskiego, Piotra Kozakiewicza i in., to żywe widoki wypadków, jakie rozgrywały się ponownie, kilkadziesiąt lat później, przed oczyma Piłsud­

skiego. A tam w drugiej sali na ścianach spoczywały między oknami podobizny wojsko­

wych i cywilnych dygnitarzy rosyjskich, czynnych w latach 1861 — 1864, wśród nich zaś wiekopom­

ne uosobienie hańby kultury rosyjskiej, portret kata Litwy, Michała Murawiewa Wieszatela.—

1 oto obudziło się dziwne uczucie w głębinie serca Piłsudskiego, wspomnienie chwil chło­

pięcych, kiedy to świeżemi były jeszcze wra­

żenia mordu, egzekucyj, tortur, krwiożerczego szału zwierza w ludzkiem ciele, kiedy to myśl 0 klęsce narodowej sępiła czoło ojca Piłsud­

skiego, wyciskała łzy z ócz matki i wrażała się głęboko w mózgi dziecięce. Wtedy to wyciągała matka z kryjówki, jej tylko znane, zakazane

książki, utwory naszych wieszczów, dzieje ojczyste, wpajała w młode umysły swoich pociech poczucie obowiązku dalszej z wrogiem walki. A w młodych serduszkach wyrabiała

Komendant w szarym mundurze strzeleckim.

się nienawiść do wroga i chęć zemsty za do­

znane krzywdy. — W dalszych salach padał wzrok Piłsudskiego na sztandary z okresu manifestacji, na wiodące do boju młódź znaki wojenne, na skromne burki myśliwskie, na konfederatki, naciskane buńczucznie na ucho, na ponure mundury żuawów śmierci i na tę prymitywną broń, rekwizyta powstańcze, stwier­

dzające dowodnie, że nie zabraknie nam oręża,

Starych rusznic nie zabraknie, Ksiądz da dzwony na armaty, Da nam piki pług rogaty, Żydzi znajdą proch.

Wiązane słowa powyższe zagrzewały ongi śpieszące do boju garstki powstańcze. Dziś

pouczają wzory rekwizytów, jakimi środkami mogą się posługiwać pełne zapału zastępy bo­

jowników „w imię idei“ — rozważał na widok pamiątek organizator ruchu rewolucyjnego. A te dalsze pamiątki po poległych, po zawisłych na szubienicznych słupach, a iście świętych mę­

czennikach, po dowódcach, jak: po I. Błysz- czyńskim, K. i P. Bohdanowiczach, M. More- lowskim, ks. S. Brzózce, P. Bugielskim, Z.

Chmielińskim, P. Chojnowskim, D. Czachow­

skim, E. Dobrowolskim, L. Frankowskim, D.

Kołyszce, W. Kononowiczu, P. Krzyżanowskim, ks. A. Mackiewiczu, L. Narbucie, W. i Z. Pad- lewskich, L. hr. Platerze, Z. Sierakowskim, G. Szaramowiczu, L. Wiśniowskim, L. Zwierz- dowskim i wielu, wielu innych z niewygasłej pamięci dyktatorem Romualdem Trauguttem i tegoż towarzyszami śmierci na czele, te re- likwje rodzinne, te szczątki żałoby narodowej po tysiącach pomordowanej młodzi, zniszczo­

nego posiewu obywateli kraju, te wyroby wykonane z mrówczą pracowitością przez całą plejadę dręczonych wśród monotonji więziennej i katuszy sybirskich ofiar, te dowody niezwykłej siły ducha kapłanek domowego ogniska, mę­

czennic kowanych w łańcuchy, wywożonych w dalekie głębiny dzikiej Azji, czyż nie wołało to wszystko o pomstę do niebios, czyż nie obudzało mimowolnie w duszy Piłsudskiego uczucia i nadziei: „Z kości i prochów męczen­

ników powstaną mściciele“ . Oby tylko najrychlej dopisały w tej mierze stosunki polityczne.

Tajny Rząd Narodowy roku 1863/4, z tajnej drukarni wychodzące rozkazy, to przykłady tajnej organizacji, której tak gorliwie, tak szczerzę był oddany wódz związku, Piłsudski.

Cóż więc dziwnego, iż zatopiony wzro­

kiem w tysiące eksponatów bardziej zrozumia­

łych, bardziej zajmujących go, aniżeli innych widzów, odczuwał wewnętrzne zadowolenie, pojmował znaczenie wystawy dla idei narodowej i dawał wobec członków Komitetu niejedno­

krotnie wyraz swojemu pod tym względem zadowoleniu. — Nie znały go bliżej nagroma­

dzone w salach wystawowych rzesze, nie prze­

czuwały one, iż patrzą na „Męża Wielkiego Czynu“ , któremu będzie, w rok później, danem stanąć na czele siły zbrojnej, wydobyć oręż z pochwy i rzeknąć w dniu 6. sierpniaroku 1914 do wiernych, zorganizowanych i wyćwiczonych przez niego przodowników walki narodu pol­

skiego o Niepodległość Ojczyzny: „Żołnierze!

spotyka Was niezwykły zaszczyt, wkraczacie pierwsi na ziemię Królestwa, obalacie słupy granic rosyjskiego zaboru. Odtąd niema orga­

nizacji Strzelców, ani Drużyniaków, jesteście wszyscy polskimi żołnierzami. Znikają odznaki specjalnych grup i związków, pozostaje dla ZDAŁA OD ZIEMSKIEJ TROSKI.

LECZ JESZCZEŚ TU NA Z IE M I: