• Nie Znaleziono Wyników

w każdej sytuacji, z zapałem, gorliwością ale z zimną krwią. Nie zrażały, ani przerażały Go żadne trudności, nie uznawał niepodo­

bieństw. A wszystko to czynił z prostotą, skromnością i z pogodą w duszy.

Jakie były źródła tej siły i talentu w młodym chłopcu? Niewątpliwie zaważyły tu Jego zdolności i cechy wrodzone. Lecz także

to, a może przedewszystkiem to, że posiadał wiarę niezmąconą i niezachwianą w przyszłość, wiarę czynną, płynącą z gorącej miłości Ojczyzny, której wolność, potęga i chwała były jedynym przedmiotem Jego myśli. Wierzył w skuteczność wysiłku. Czuł osobistą odpo­

wiedzialność za przyszłość narodu, bo był przeświadczony głęboko o wadze i wartości każdego odcinka pracy, każdego poszczegól­

nego czynu. u warsztatu pracy polityczno-wojskowej, po­

dejmował się odpowiedzialnych czynności i chlubnie się z nich wywiązywał.

Leopold Kula urodził się 11 listopada 1896 r. w Kosinie, w powiecie łańcuckim.

Ojciec jego pracował jako podurzędnik kole­

jowy w Kosinie, a później w Łańcucie i Rze­

szowie. Dzieci było siedmioro, warunki ma- terjalne bardzo ciężkie. W Rzeszowie uczęszczał Kula do szkoły powszechnej i do gimnazjum.

zuje wśród kolegów tajne stowarzyszenie wojskowe. Oczywista, stowarzyszenie nie mogło spełnić Jego oczekiwań, ale próba ta charakte­

ryzuje dążenia i charakter chłopca.

To też, kiedy Związek Strzelecki objął swą działalnością Rzeszów, Leopold Kula, nie mający jeszcze wówczas 16 lat, w październiku 1912 r. wstępuje do tej organizacji pod pseu­

donimem „L is “ . Szczupły, nadmiernie wybujały, dość wątły chłopak, z niesłychanym zapałem,

dantem i najwybitniejszymi działaczami ruchu'*”1 wojskowm-niepodległościowego było głębokiem ' ; przeżyciem dla Lisa-Kuli. Teraz szkoli i orga­

nizuje innych, powołany na stanowisko zastępcy j komendanta rzeszowskiego okręgu Z. S.

Nadeszła wkrótce chwila upragniona — wybuch wojny światowej. Komendant zarządza mobilizację strzelców. W połowie sierpnia uczestniczy Lis-Kula po raz pierwszy w dzia­

łaniach wojennych pod Kielcami. W paździer­

niku odwołany do innej pracy, udaje się do Łodzi, zajętej wówczas przez Niemców, i tu formuje sobie z rekrutów ochotników kompanję*

Śp. Pułkownik Leopold Lis-Kula

Z tą swoją kompanją bierze odrazu udział w bitwie pod Krzywopłotami. Tymczasem wojska rosyjskie spychają Austrjaków na Pod­

karpacie, Legjony działają na Podhalu, Lis-Kula obejmuje dowództwo nad 3 rzeszowską kom­

panją. Pierwszą wojenną noc wigilijną przy­

padło Mu spędzić w błotnistym okopie pod Łowczówkiem, wśród zaciekłej strzelaniny i krwawych walk na bagnety. Po zimie spędzonej w Lipnicy Górnej i Kętach, gdzie Lis 1.11915 r. awansuje na porucznika (w parę dni później zdaje egzamin maturalny), kompanja zostaje w marcu przerzucona nad Nidę. Nie na długo. Od majowego przerwania frontu

ro-» ro-» ^ **8 8 B K ^ B 8 ^ *****^ *1 9 8 « B « ^ ro-» ^ ****^ ***^ ***^ *^ *^ **^ **ro-» 8 ^ § 8 « *^ 8 8 8 § e § 8 e t ] 87

syjskiego pod Gorlicami rozpoczęła się na całym froncie gwałtowna ofensywa, która przemienia się w pościg cofającego się pa­

nicznie wroga. Powoli jednak u Rosjan rośnie siła oporu.

Lis-K ula jest w swym żywiole. Ofensywa, ruch, wyzwalanie ziem naszych od wojsk

ro-Pomnik Legionistów w Budapeszcie

syjskich napełnia Go radością. 19. sierpnia w najgłębszem wzruszeniu przechodził przez most na Bugu na wschód. W walkach oka­

zywał wyjątkowy talent wojskowy, orjentację, ostrożność, a w potrzebie brawurę. Bił się pod Łagowem, Żernikami, Powurskiem, Zającz- kówką, Jeziornem, Hulewiczami. W sławił się szczególnie pod Sobieszczycami, gdzie torował drogę bataljonowi, przebijającemu się przez pierścień wroga. I znów walki pod Jabłonką i słynny, morderczy atak, przeprowadzony przez Lisa na wieś Kukle. Tu dowodzi On w za­

stępstwie kpt. Fleszara-Satyra całym VI. ba- taljonem. Za zdobycie Kukli Niemcy przyznają Mu pruski żelazny Krzyż 2-ej klasy. Jak ce­

niono pierwszorzędne walory bojowe Lisa-Kuli, jakiem cieszył się poważaniem i zaufaniem, 0 tern świadczy fakt, że kiedy major Troja­

nowski zachorował, L isow i-K uli powierzył poprowadzenie czasowe 7 pułku. I jeszcze szereg krwawych dni. Atak na umocnioną wieś Kamieniuchę, zaciekłe walki pod Podhaciami, gdzie Lis z rozmachem prowadził półbataljon do ataku. Wreszcie Rosjanie zostali ostatecznie wyparci za Styr. Kończą się walki w listo­

padzie w r. 1915. Lis-K ula otrzymał nareszcie urlop 3-tygodniowy i wypoczął nieco po trudach wojennych w Rzeszowie, wśród rodziny.

W następnym roku w lecie Legjony prze­

żywały pełne grozy dni bitwy pod Kostiuch- nówką, największej z walk, jakie przebyły w swych dziejach. W tych dniach Lis-Kula, stojący na bardzo eksponowanym odcinku

„nadzwyczajnem męstwem i świetną inicjatywą bojową przyczynił się do ocalenia bataljonu (V I) 1 nawet całego pułku od zagłady“ . Tak mówi w suchym raporcie Jego dowódca. Wśród piekielnego ognia Lis-K ula nie tracił orjen- tacji, zawsze czujny, na wszystko baczny. Choć wróg osacza Go po zniszczeniu prawej flanki, Lis ratując sąsiedni odcinek, zagina swe skrzydło i broni się rozpaczliwie i skutecznie. W na­

stępnym dniu spostrzegłszy ustawianie kara­

binów maszynowych przez Rosjan i widząc, że wycofującemu się po płaszczyźnie pułkowi grozi zniszczenie, rzuca się z kilkunastu ludźmi na Moskali i szeregiem krótkich, brawurowych kontrataków umożliwia odwrót. Wreszcie On był tym, który w dużej mierze przyczynił się do zniszczenia szarżujących mas kawalerji ro­

syjskiej. Austrjacy, oceniając ogromne zasługi młodego dowódcy, nadali Mu Krzyż Zasługi naprężeniu. Pułki legjonowe przechodzą na teren Królestwa. Żołnierzy pochłonęła praca organizacyjna, wprowadzanie musztry i regu­

laminów niemieckich. Lis-Kula 7. XII 1916 r.

mianowany kapitanem i dowódcą bataljonu, ze zwykłym zapałem pogrąża się w pracy. Ale

przychodzą znów dramatyczne chwile, zatarg 0 przysięgę. Lis jest w tych dniach jednym z najczynniejszych działaczy politycznych. Na­

stępuje rozbicie Legjonów. Lis-K ula zostaje wcielony do armji austrjackiej w stopniu feld­

febla kadet aspiranta. Po przebyciu szkoły ofi­

cerskiej w Basowicy, odchodzi w listopadzie 1917 r. na front włoski, przydzielony do ba-

trzymuje na duchu legjonistów, wciśniętych obecnie w obce mundury i za obcą walczących sprawę. Udaje Mu się stworzyć doskonale zakonspirowaną organizację, przy pomocy której potrafi pod rozmaitemi pozorami odsyłać iak najwięcej legjonistów do kraju, do pracy w P. O. W. Musi też dbać o honor polskiego żołnierza. Kiedy otrzymał rozkaz zaatakowania silnej reduty włoskiej w delcie Piavy, wykonuje

Chodziło o zorganizowanie na wschodzie P. O. W., o ideowe i polityczne pokierowanie polskiemi formacjami zbrojnemi i zwrócenie ich przeciw państwom centralnym. Idzie więc na wschód szereg najwybitniejszych działaczy na pracę odpowiedzialną, a niesłychanie ciężką 1 niebezpieczną. Lis-K ula przedostaje się przez korpus od kapitulacji przed Niemcami.

3. kwietnia staje Lis-K ula w Bobrujsku i roz­

poczyna pracę propagandową i organizacyjną, pragnąc pozyskać żołnierzy dla myśli walki z Niemcami. Chce przez to wywrzeć nacisk na dowództwo. Jeszcze jest czas, aby korpus prze­

prowadzić za Dniepr i uratować. Niestety los korpusu był już przesądzony. Ostatnia drama­

tyczna próba zmiany sytuacji, podjęta przez świeżo przybyłego Bartę (Bartel de Weyden- thal), Lisa i ich zwolenników, zawiodła. Dnia 21 maja I. korpus skapitulował.

Niezrażony niepowodzeniem, Lis-K ula wraca do Kijowa i tu oddaje się pracy orga­

nizacyjnej w służbie P. O. W. Wytrwałość i optymizm, to najbardziej znamienne cechy Jego charakteru. Otwiera się przed Nim ogromne

Pomnik na grobie Legjonistów Polskich, poległych pod Nadwórną 24. X. 1913 r.

pole pracy i to pracy samodzielnej, przez Niego samego kierowanej. Zostaje bowiem z począt­

kiem lipca mianowany komendantem naczel­

nym P. O. W. na Ukrainie. Po likwidacji korpusów wschodnich był teraz czas, aby od pracy politycznej przejść do pracy wojskowej, do tworzenia oddziałów bojowych P. O. W.

Wkrótce też zaczęła się Niemcom i Ukraińcom dawać we znaki dywersyjna działalność lotnych oddziałów.

Zbliżają się wielkie wydarzenia, nadchodzi pamiętna jesień 1918 r. Polska powstaje do życia. Lis-K ula nakazuje mobilizację peowia- ków z Ukrainy w Radziwiłłowie, ale obsadzenie tych stron przez Ukraińców galicyjskich,

unie-rńożliwla zamierzenia. Sam Lis zostaje nawet zapisuje ostatnią kartę swego bohaterskiego żywota. Obejmuje dowództwo II. bataljonu 23 p. p. W pierwszych dniach stycznia 1919 r. kiedy Jego Wódz zostaje obwołany Naczelni­

kiem Państwa. sił, przystępuje do akcji zaczepnej. Mistrzowski atak nocny na Poryck niszczy pierwszą grupę ukraińską. Następuje śmiałe uderzenie na Tor- czyn w nocy z 6 na 7 marca. Wróg jest po­

bity, ale L is-K ula pada ciężko ranny i nad ranem kończy życie. „Młoda armja polska

donosił komunikat wojenny — straciła jednego z najlepszych swych oficerów“ .

Lis-K ula przedstawia idealny typ żoł­

dzielę, Pan Prezydent Rzeczypospolitej w oto­

czeniu najwyższych dygnitarzy wojskowych i cywilnych, oraz tysięcznych rzesz społeczeń­

stwa odsłonił pomnik Lisa-K uli, 22-letniego pułkownika W. P., wystawiony w Jego mieście rodzinnem, w Rzeszowie. Polska, wdzięczna swemu synowi, składała hołd zasłudze i uwiecz­ bohaterowie chwili cudownie wspanialej, co winniście żyć wieki w pieśni i podaniu!

Tego pragnę. Daj Boże, bym sprostał zadaniu!

Winiary są po bokach zarosłe drzewam i...

Niebo chmurne nad nami a Moskal przed nami, a w nas nic oprócz głodu i wielkiego męstwa, brak żywności w żołądkach, w duszach chęć zwycięstwa.

Był tam naszych bataljon. W y rw a nam przewodził, z nami łaknął zwycięstwa, z nami wraz się głodził

*) „Gawędy legjonowe“ .

(w późniejszej bitwie poległ ten młodzieniec dzielny, godny pieśni i sławy wielkiej, nieśmiertelnej),

naprzeciw zaś stał korpus „prawdziwych“ Moskali.

Wróg dojrzał nas i z armat gęsto na nas wali, zatem jednym plutonem ruszyli leguny.

Słuchamy głosów walki, pali się w nas dusza.

Padł rozkaz. Już na pomoc nasz pluton wyrusza.

„Bagnet na broń!“ Cichutko stąpamy zagonem, a dzielny T u n g u z naszym dowodzi plutonem,