Ś. p. H elena M odrzejew ska.
We czwartek 8. kwietnia zam knę
ła oczy w otoczeniu rodziny w swej willi pod Los Angeles, Cal., Helena M odrzejewska. Największa ta polska artystka dramatyczna urodziła się w Krakowie w roku 1844. Pochodziła z rodziny obdarzonej szczodrze talen
tem scenicznym; bracia jej Feliks i Józef Bendowie byli w swoim czasie znanymi artystam i w Galicyi. Po kró
tkim pobycie w trupie prowincyonal- nej, M odrzejewska weszła w 1862 r.
w skład teatru lwowskiego; później grywała w Czerniowcach, a w 1865 r.
ukazała się na scenie krakowskiej. Tu talent młodej artystki zaczął szybko dojrzewać i po paru latach sława jej rozbrzmiewała po całej Polsce. W r.
1868 w ystępuje M odrzejewska w Po
znaniu i w Warszawie, a w roku na
stępnym przenosi się na stały pobyt do stolicy. Z M odrzejewską zawitał do Warszawy dram at klasyczny, k tó remu dotąd brak był godnej bohater
ki. Szekspir, Szyller, W iktor Hugo, a także i polscy klasycy znaleźli w Mo
drzejewskiej genialną przedstawicielkę.
Jej Ofelia, Marya Stuart, Julia, Lady Macbet, Adryanna Lecouvreur i dzie
siątki innych klasycznych postaci zje
dnały artystce, a przez nią i scenie warszawskiej sławę europejską.
W r. 1876 M odrzejewska opuściła Warszawę i zamieszkała w Kalifornii, w m ajątku swym pod Los Angeles.
Tu owładnęła w niesłychanie krótkim czasie językiem angielskim do tego stopnia, że już w r. 1877 mogła wy
stąpić w San Francisco w roli Adryan- ny Lecouvreur. Olbrzymie powodzenie, jakiego doznała, rozstrzygnęło o dal
szej karyerze wielkiej polskiej artystki.
Nie przestając być Polką i gorącą pa- tryotką, zostaje Modrzejewska najwy
bitniejszą artystką dram atyczną angiel
ską, czyli raczej amerykańską. Teraz sława jej staje się wszechświatową, a promienie tej sławy spływają obficie i na cały naród polski. Modrzejewska wśród największych tryumfów na sce
nach Anglii i Ameryki podkreśla zawsze swą polską narodowość i w obcowa
niu z najinteligentniejszem i sferami towarzyskiemi informuje Amerykanów 0 Polsce, o jej zasługach i jej cier
pieniach.
Poza tą działalnością obywatelską wielkiej artystki nie bez znaczenia był 1 sam fakt, że geniusz polskiej ko
biety był przez całe lata najlepszym tłumaczem Szekspira, największego po
ety dram atycznego wszystkich czasów i narodów. Geniusz Szekspira i ge
niusz Modrzejewskiej godnie stanęły obok siebie na deskach scenicznych.
Najwspanialsze postacie niewieście skreślone piórem wielkiego Anglika ożywały i czarowały pod dotknięciem wielkiej Polki. Nieraz zastanawiano się nad tem, dlaczego aż w polskim na
rodzie trzeba było szukać kobiety, któraby mogła sprostać olbrzymiemu zadaniu doskonałego odtwarzania po
staci szekspirowskich. Odpowiedź jest łatwa. Szekspir był poetą angielskim tylko z języka; z ducha i geniuszu należał on do całego świata. Tragi
czne postaci, które tworzył, są także typam i wszechludzkimi. A więc któż miał więcej danych do ucieleśnienia tych postaci, jak nie genialna córka narodu polskiego, którego całe życie za ostatnich sto lat było jedną wielką tragedyą?
Helena Modrzejewska,
największa polska arty stk a dramatyczna, urodzona w Krakowie w r. 1844, zmarła w Ame
ryce 8 kwietnia 1909 r.
Grając na scenach amerykańskich, Modrzejewska nie zapominała i o kra
ju ojczystym. Gościnne jej występy w Krakowie i w Warszawie zawsze
były świętem uroczystem dla całego narodu. W itano ją z entuzyazmem nie- tylko jako artystkę wielkiej miary i chwały, lecz i jako dobrą córkę swo
jego narodu, wielką obywatelkę, która swą sztuką i pracą służyła Polsce i Polakom, podnosząc u świata całego imię polskie, składając świadectwo wielkości narodu, który takich arty
stów z łona swego wydaje.
W śród prac i tryumfów toczyło się życie tej polskiej chwały, aż dobiegło swego kresu na dalekim zachodzie, zdała od Ojczyzny i od tego narodu polskiego, który ją tak czcił i miło
wał. Olbrzym i zapas sił żywotnych, pomimo wątłej postaci, ta cecha wła
ściwa wszystkim niemal geniuszom, pozwalał wielbicielom Modrzejewskiej liczyć na. długie jeszcze lata, jeżeli już nie pracy czynnej na scenie, to w ka
żdym razie wydatnej pracy na polu literackiem. Już przed kilku laty spró
bowała M odrzejewska i tej służby dla swego narodu, wygłaszając odczyty w języku angielskim o Polsce. Doszło echo tej służby do uszu carskich, bo oto wzbroniono jej powrotu do zabo
. Ciężko było żyć pierwszym naszym wychodźcom na ziemi amerykańskiej.
Ni się z kim rozmówić, ni kogo p o radzić, ni gdzie słow a Bożego wysłu
chać. Obcy kraj, obcy ludzie, obca mowa. A dokoła widzieli dostatek i szczęście i zapobiegliwość wielką i tern sroższy ból rozdzierał im duszę, że się ni zbliżyć, ni rozmówić nie mogli, że pom iatano nimi i poniew ierano, ot, zwyczajnie jak obcymi.
Więc szli gdzie ich pchnięto, w da
lekie bory Texasu, lub do podziemnych kopalń pensylwańskich, by w pocie czoła karczować odwieczne bory, ro z
bijać węgielne pokłady i konać z żalu za swoimi, odtrąceni, niezrozumiani, zapomniani.
Ciężką i sm utną więc była dola n a
szego ludu w pierwszych czasach o sa dnictwa. Z biegiem jednak czasu, z na
pływem coraz większych mas ludu pol
ru rosyjskiego. W roku zeszłym za
kończyła swoje pamiętniki, które się ukażą niebawem w językach polskim i angielskim. Ale śmierć nieubłagana przecięła bieg tego chlubnego i tak pożytecznego żywota.
Ze zgonem Heleny M odrzejewskiej ponosi niepowetowaną stratę w pier
wszej linii naród polski, który tak chlu
bnie reprezentowała i któremu tak wiernie służyła.
Zgon ten osieraca także sztukę dram atyczną, której była największą przedstawicielką w bieżącej epoce i jedną z największych po wszystkie czasy.
Naród polski i sztuka nie zapom ną nigdy Heleny Modrzejewskiej. Imię jej będzie żyć wiecznie w dziejach sztuki i dziejach narodu.
Cześć Twej pamięci zacna i wiel
ka córko narodu polskiego!
Niech Bóg Najwyższy pocieszy Twych najbliższych !j
skiego kształtowały się stosunki, — urabiało się życie, powstawały kolonie polskie, form owały się stowarzyszenia.
Lata 1875—1885, to okres ruchu organizacyjnego. W tym też czasie po
wstały dwie największe dziś organiza- cye p o lsk ie: Związek Narodowy Pol
ski i Zjednoczenie Polsko-Rzymsko- Katolickie, których główne zarządy znajdują się w Chicago 111.
Związek Narodowy Polski liczy dziś około 60.000 członków, rozrzuconych po całych Stanach Zjednoczonych i Ka
nadzie i jako organizacya narodow a, nie jedną już dobrą sprawę przepro
wadził, nie jedno dzieło szlachetne stworzył. Najważniejsze z nich to wła
sny Dom Emigracyjny w New Yorku, gdzie znajdują opiekę imigranci polscy przybywający do Ameryki, oraz komi- sye: Szkolnictwa, Przemysłu, Handlu i Rolnictwa. W październiku 1909 r. od-D aw niej a teraz.|
Model pomnika Tadeusza Kościuszki w Washingtonie.
Pomnik wznoszony jest ze składek polskich w Ameryce. Odsłonięcie pomnika odbędzie się w roku 1910.
(Objaśnienie do pomnika: Główna figura wyobraża K ościuszkę w pełnym stroju generalskim , ob serw ującego roboty fortyfikacyjne z rozwiniętym do połow y planem w prawej ręce, a lew ą ręką podtrzymującego szablę.
Figury alegoryczne: po prawej ręce K ościuszki grupa wyobraża „W oln ość1', czyli uw olnienie z w ię z ó w poddaństwa an gielsk iego kolonistów amerykańskich przez Je
rzego W ashingtona. Po lewej „W aleczność11, czyli bohaterstwo narodu polskiego, który, gd y mu przemoc w rogów zn iszczyła armię regularną, w dalszy bój id zie w postaci kosyniera. — >z frontu półkula ziem ska z mapą Ameryki, a na niej orzeł zw ycięski strzeże g o d eł Stanów Z j e d n .— Z drugiej strony półkula z mapą Europy i A zyi, a na niej O rzeł Biały w alczy z despotyzm em w postaci w ęża. Model ten otrzymał pierwszą nagrodę na konkursie, w którym brało udział 20 artystów-rzeźbiarzy, Polaków).
był się XVIII. z kolei Sejm tej orga- nizacyi, w Milwaukee Wis., na którym zakres pracy rozszerzono. W obradach sejmowych brało udział około 400 de
legatów z różnych stron Stanów Zjedn.
Najważniejszą ze spraw chwili — to odsłonięcie pom ników Kościuszki i Pu
łaskiego w Washingtonie, stolicy Unii, które nastąpi w roku bieżącym i K on
gres polski, który również odbędzie się w W ashingtonie, jednocześnie z o d sło nięciem pom ników.
Pomnik Pułaskiego wystawiony z o stanie kosztem Stanów Zjednoczonych za sumę 50.000 dolarów, a wykonany przez artystę Chodzyńskiego. Pomnik zaś Kościuszki, to dar Polonii am ery
kańskiej — względnie Związku N aro dowego Polskiego. — Kiedy po zatwier
dzeniu uchwały kongresu kontynental
nego przez kongres 57 Stanów Z jedno
czonych, sekretarz Zw. Nar. Polskiego p. T. Heliński przedłożył ówczesnemu prezydentowi St. Zjedn. T. Roosevel- towi dar od Polaków w postaci p o mnika T. Kościuszki, zdawało się, że
myśl poprą wszystkie organizacye pol
skie, a tern samem całe wychodźtwo nasze. Składki jednak napływały tak wolno, iż Sejm XVI Zw. Nar. Pol., odbyty w Buffalo N. J. zmuszony był przyjąć uchwałę, m ocą której człon
kowie tegoż Związku opodatkow ani zostali 2 centami miesięcznie na bu
dowę pom nika. Dzięki też temu stanie w stolicy arcydzieło sztuki polskiej, dłuta artysty Popiela. W roku 1910 odbędzie się odsłonięcie pom ników, a jednocześnie i Kongres, na którym om ówione będą tak sprawy polskie ogólnego znaczenia, jak również sp ra
wy lokalne, t. j. naszego wychodźtwa.
W myś! projektu do udziału w kon
gresie zaproszeni zostali wszyscy wy
bitni działacze społeczni polscy, m ę
żowie nauki i przedstawiciele sztuki i or- ganizacyi. Będzie to bodaj jeden z naj
większych zjazdów polskich tego ro dzaju, to też i przygotowania do niego prow adzone są na szeroką skalę. K on
gres ten odbędzie się pod protektora
tem Związku Nar. Pol.
P om n ik K ościu szk i W artykule pod tytułem „Dawniej a teraz“ omawialiśmy już budowę pom nika Kościuszki w W aschingtonie, który wykonany zostanie przez zna
nego artystę prof. Antoniego Popiela.
P. Stanisław O sada, który odwiedził prof. A. Popiela w jego pracowni i oglądał model tego pomnika, pisze o nim co n a stę p u je :
W ustronnej szopie, stojącej w za
ułku przy M ilwaukee ave i Leavitt St.
w Chicago, rodzi się nowe arcydzieło sztuki, przed którem w zdumieniu i zachwycie stają sieliczni goście ar
tysty.
Osobiście nie często tam bywam, ale każdego razu wychodzę oczarowa
ny i jakby pokrzepiony na duchu, wi
dokiem postępu roboty ujarzmiania
w W ashin gton ie.
w glinę i gips wielkiej myśli twórczej wielkiego artysty.
Do dziś żywo stoi mi w pamięci wrażenie pierwszej wizyty w pierw
szych dniach lutego.
Przyjął mnie pomocnik profesora, bo on sam nie powrócił jeszcze z obiadu.
Po przekroczeniu progu pracowni
— niezbyt obszernej, ale jasnej — zna
lazłem się odrazu przed kolosalnych rozmiarów postacią z żółtej gliny, czę
ściowo (w górnej części) spowitą w mo
kre płótna.
— Ależ to będzie kolos! — wy
rwało mi się niechcący.
— Nie bardzo — odparł uprzejm y zastępca gospodarza. — Na wolnem powietrzu zleje się z przestrzenią i zmaleje. Figura ma jedenaście stóp
wysokości. Cały pom nik będzie 29 stóp wysoki. W każdym razie nie...
odrobina.
Wszedł sam twórca i — niebawem mokre płótna ostrożnie zdejmowane odsłoniły mi natchnioną twarz wodza, wykończoną — jak mi się zdawało — w najdrobniejszych szczegółach, a tak
Tego właśnie pragnął, by to mówiła twarz Kościuszki.
Jest to Kościuszko tułacz stęsknio
ny za krajem, ubolewający nad jego niedolą, myślący o powrocie. W ręku zwinięte plany fortyfikacyi, którymi oddawał niepospolite usługi, ale — miecz w pochwie.
Główna figura pomnika Kościuszki w Washingtonie.
pełną wyrazu, że nie zdarzyło mi się widzieć podobnej Jna żadnym po
mniku.
Zda się, lada chwila przemówi, ale nie rozkazem, jeno chyba jakiem ś sło
wem pociechy dla tułaczy, albo — tęskną skargą za daleką Ojczyzną.
Patrzałem długo w tę twarz w mil
czeniu i — skłoniłem głowę przed mistrzem.
Potwierdził moje spostrzeżenie.
Twarz — znana, a postać tę pozna każde dziecko polskie, a choć zdobi ją obcy m undur, każde dziecko polskie powie — to on, który przybrawszy później sukmanę, stał się Naczelni
kiem N arodu.
, Dziś, główna figura Kościuszki odla
na w gipsie, czeka „zmartwychwstania"
w nieśm iertelnym bronzie. Artysta pra
cuje nad figurami bocznemi, z których każda będzie arcydziełem sztuki.
Kai. G ospodarz
Straszna burza w Cleveland, Ohio.
B urza zjawiła się nagle. O godz.
12-3 0 p o południu słońce świeciło i nikt nie przypuszczał, iż za parę minut sza
leć będzie huragan. W trzy minuty
później niebo powlekło się ciężkiemi chmurami i było niemal ciemno. Od południowej strony zadęły wichry bie
gnące z szybkością
66
mil na godzinę.K o ś c ió ł ś w . S ta n isła w a w C Ievelan d , O h io, p rzed k atastrofą.
K o ś c ió ł t e n ' u l e g ł z n is z c z e n iu p o d c z a s bu rzy w d n iu 21 k w ie tn ia , 1909 rok u .
Za wichrem poszła ogrom na ulewa.
W oślepiającej ulewie przechodnie przewracani byli przez wicher na uli
cach, rzucani o mury dom ów i często ranieni przez fruwające w powietrzu kawały drzewa i cegły.
Polska dzielnica nosząca nazwę Warszawy bardzo ucierpiała w tym
huraganie, mianowicie zaś kościół św.
Stanisława, którego wieże zostały zer
wane i rzucone na główną nawę k o ścioła, wyrządzając przez to stratę przeszło 125 tysięcy dolarów.
Pomiędzy rannymi i zabitymi p od
czas tego huraganu znajdują się też Polacy.
Piękne myśli.
W szystko przejdzie ua potoku, Co w idom e tylko oku,
Wszystko zginie na głębinie, Lecz idea nie zaginie.
Zygm unt K rasiński.
D o góry bracia, do góry —- g d z ie orzeł, ptak białopióry P olskę na skrzydłach unosi.