• Nie Znaleziono Wyników

Jadw iga Ł u szczew sk a .

Znana pod przybranem imieniem D e- o t y m y , poetka w ielkiego talentu, s ła ­ wna im prowizatorka (w y g ła sza ła wiersze bez przygotow ania, od razu, często na zadany umyślnie temat).

U rodziła się w W arszawie w r. 1834.

Już w dzieciństwie m ów iła wierszami, jak Urszulka K ochanow skiego. U m iłow a­

ła ch w ałę i p rzeszłość narodową, to ­ też tem aty do swoich utw orów czerpała z p rzeszłości narodu polskiego. P ozosta­

w iła po sob ie c a ły szereg p oem atów i pow ieści.

M ieszkała stale w W arszawie, a dom jej tam b y ł miejscem zgrom adzania się znakomitych pisarzy, uczonych i literatów;

b y ł to tak zwany „salon literacki“ , w któ­

rym rozprawiano o literaturze, o spra­

wach społecznych i narodowych — za­

miast prowadzić bezużyteczne, czcze roz­

m owy.

Zm arła w W arszawie 2 3 /9 1 9 0 8 r.

Karol E streicher.

Mąż w ielce zasłużony dla piśm ien­

nictwa i kultury polskiej, autor w ielkiego dzieła p. t. „ B i b l i o g r a f i a p o l s k a " . D z ie ło to składające się z c a łe g o sz e ­ regu tom ów , obejmuje spis w szystkich książek, które pojaw iły się w P olsce od czasu zaprowadzenia w niej sztuki dru­

karskiej, t. j. w ciągu mniej więcej 4 0 0 lat. Oddaje ono nieocenione usługi dla tych, którzy na polu naukowem pracują.

Nad dziełem tern p racow ał ś. p. Estrei­

cher przez kilkadziesiąt lat, a jego nie- strudzoność w tej pracy b yła przedm io­

tem pow szechnego podziwu. Ale też sam jeden d okon ał dzieła, jakie gdzieindziej stwarzają zb iorow e towarzystw a lub in- stytucye.

Już dziadek i ojciec jego zasłużyli się dla nauki i kultury p olsk iej; byli pro­

fesorami na uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Karol Estreicher pośw ięcił się początkow o zawodowi sędziowskiem u.

P o 14 latach pracy w tym zaw od zie p o­

w ołan y zo sta ł na bibliotekarza S zk o ły G łów nej w W arszawie. Praca ta o d p o ­ w iadała jego zam iłow aniom , o d d ał się też jej c a łą duszą do końca życia.

Po zamknięciu S z k ło ły G łów nej przez rząd rosyjski, p ow ołan y z o s ta ł na biblio­

tekarza uniwersytetu Jagiellońskiego i na tern stanowisku pozostaje od roku 1 8 6 8 — 1 9 0 6 , to jest p rzeszło 3 8 lat.

W bibliotece Jagiellońskiej, która jak wiadom o jest jedną z największych w P o l­

sce, p o ło ż y ł w ielkie zasługi, w iele rze­

czy uporządkował, w iele p om n ożył.

Przy tern od d aw ał się pracy litera­

ckiej. Prócz wspomnianej wielkiej „Bi­

bliografii polskiej" napisał kilka jeszcze dzieł, z których na wymienienie za słu ­ guje szczególniej d zieło p. t. „Teatry w P olsce".

Um arł 3 0 września 1908 r., w 81 roku życia.

Adam B ełcik o w sk i.

Um arł 13 stycznia 1909 r. w Krako­

w ie, gdzie się też urodził i prawie c a łe ż y c ie spędził. B y ł to mąż prawego cha­

rakteru, gorący patryota, utalentowany pisarz, poeta i historyk literatury pol­

skiej.

Nauki gim nazyalne i uniwesyteckie u k oń czył w Krakowie, tu na uniw ersyte­

cie Jagielońskim otrzym ał stopień d ok to­

ra filozofii. Wnet p ow ołan y z o sta ł na profesora (docenta) historyi literatury polskiej w S zkole G łów nej w W arsza­

wie. P o zamknięciu tej sz k o ły przez rząd

rosyjski, pow rócił do Krakowa i z o s ta ł docentem historyi literatury polskiej na uniwersytecie Jagiellońskim. W ostatnich latach b y ł urzędnikiem w bibliotece Ja­

giellońskiej. *•

Prócz obow iązków pow yższych b y ł zaw sze czynny w pracy pisarskiej. N api­

s a ł w iele prac naukowych z zakresu hi­

storyi literatury polskiej, nadto szereg utworów dramatycznych i poetycznych.

Pracow ity i zasłu żon y b y ł żyw ot te­

go człow ieka. Um arł przeżyw szy prze­

s z ło 70 lat.

Adam hr. K rasiński.

Potom ek arystokratycznej rodziny, wnuk w ieszcza Z ygm u n ta, za słu żo n y w pracy narodowej i literackiej — zm arł w styczniu 19 0 9 roku.

Adam hr. Krasiński urodził się w ro­

ku 1 8 7 0 . Gimnazyum u koń czył w Krako­

w ie a studya uniwersyteckie za granicą, gdzie otrzym ał stopień doktora praw — poczem o sia d ł w dobrach sw oich Opi- nogórskich w Królestwie Polskiem .

N a sercu leżały mu zaw sze sprawy ogó ln e, narodowe, to też nie b y ło w y­

bitniejszej akcyi społecznej, w którejby nie brał udziału. Wielkie zasługi p o ło ż y ł na polu budzącego się szkolnictwa polskie- I

g o w Królestwie Polskiem , b y ł jednym z głów n ych d ziałaczy w Polskiej M a­

cierzy szkolnej, rozwiązanej po paru la ­ tach szybkiego rozwoju przez rząd ro­

syjski. W pracy politycznej zajm ow ał p o ­ jednawcze stanow isko, starając się sku­

pić w szystkie stronnictwa narodowe w dą­

żeniu do wspólnych celów .

O d daw ał się też z zam iłowaniem pracy literackiej, b y ł naczelnym redakto­

rem i w ydaw cą czasopism a „Biblioteka W arszawska".

Śmierć jego stanowi dla o g ó łu p ol­

sk iego w Królestwie Polskiem bardzo bolesną stratę.

Erazm J erzm a n o w sk i.

Wśród o g ó łu m ało m oże słyszan o o śp.

Jerzm anowskim, b o ani nie dobijał się nigdy o mandat poselski, ani nie p iasto­

w a ł w ysokiego urzędu — a jednak b y ł to człow iek wielkiej miary, wielki Polak- obyw atel i przyjaciel ubogich.

Rodem b y ł z Królestwa P olsk iego.

W roku 1 8 6 3 b ił się tam z Moskalami, w ięc następnie po upadku powstania mu­

sia ł uciekać za granicę. U dał się nasam- przód do Francyi, gdzie d ok oń czył swych studyów i w yk ształcił się na dobrego

inżyniera — potem podążył stąd do Ameryki.

Tu jął się pracy z całej siły , b a chociaż p och odził z rodu szlacheckiego, pracy się nigdy nie w stydził. Z czasem też dorob ił się w Am eryce olbrzym iego majątku, że b y ł czas, iż uważano go za naj­

b ogatszego Polaka. Z b ogacił się g łó w n ie na przedsiębiorstwie gazow em w N ow ym Jorku, a w szystk iego d orob ił się jedynie w łasną pracą i zdolnościam i.

Przed 15 laty p ow rócił do Polski

i o sia d ł w G alicyi, w pięknej okolicy w Prokocim ie pod Krakowem.

M iliony, jakie posiadał, m ia ł nie tyl­

k o dla siebie, ale daw ał z nich sz cz o ­ drze na różne sprawy narodowe, religij­

ne i dla biednych. Hojnym zapisem przy­

czy n ił się n iem ało do powstania i roz­

woju T ow arzystw a S zk o ły ludowej, naj­

w ięk szego dziś tow arzystw a o św iatow ego w P olsce. N ie szczęd ził też grosza dla muzeum n arodow ego w Rapperswylu w Szwajcaryi, gdzie nagrom adzonych jest w iele pamiątek, drogich sercu Polaka. — W N ow ym Jorku zb u dow ał dla P o la ­ k ów piękny k o śció ł. O datkach jego na

różne dobre cele nieraz można b y ło czy­

tać w pismach, w iele daw ał po cichu.

W testam encie uczynił dla narodu za­

pis prawdziwie królewski. O to stw orzył w ieczysty fundusz, w ynoszący 1 m i l i o n 2 0 0 t y s i ę c y k o r o n , od których pro­

centy mają być przeznaczane na nagro­

dy dla tych Polak ów , którzy odznaczą się w nauce i piśmiennictwie polskiem . Funduszem tym ma zarządzać Akademia Umiejętności w Krakowie, która jest naj­

w yższą instytucyą naukową w P olsce.

Ś. p. Jerzmanowski urodził się w r.

1 8 4 4 , umarł w r. 1 9 0 9 bezdzietnie.

W ojciech hr. D zieduszycki.

Śm ierć za sk o czy ła G o, jak żołnierza na posterunku, w czasie ważnej pracy parlamentarnej. Zm arł nagle w Wiedniu dnia 2 3 marca 1 9 0 9 roku.

Ś. p. Wojciech D zieduszycki — to czło w iek głębokiej i wszechstronnej w ie­

dzy, filozof i pisarz niepospolity, przy- tem znakom ity m ówca i polityk.

O w szechstronności jego wiedzy św iadczą książki, jakie napisał, z zakresu filozofii, sztuk pięknych, polityki, nadto utwory p ow ieściow e i poetyckie.

M ow y jego od zn aczały się głęb o k ą treścią, świetnym stylem i dowcipem . C zęsto jednem zdaniem i dowcipem um iał rzecz lepiej określić i wyjaśnić, niż inni m ów cy w długich i nudnych w y­

wodach. — Jako polityk b y ł szczerze oddany sprawie publicznej i zatroskany

serdecznie o dobro narodu p olskiego.

W ojciech hr. D zieduszycki urodził się w r. 1845 w Jezupolu, gdzie posiadał ro z le g łe dobra. O bdarzony wybitnemi zdolnościam i, nie szczęd ził trudów, celem zdobycia jak najrozleglejszego w y k szta ł­

cenia.

Przez pewien czas b y ł profesorem fi­

lozofii i estetyki na uniw ersytecie lw ow ­

skim. W r. 1 8 7 8 wybrany z o sta ł p osłem do Sejmu, potem zasiadł też w parla­

mencie. Odtąd bez przerwy p o św ięca ł się słu żb ie publicznej.

Wśród p oselstw a p olskiego w y b ił się na c z o ło . W roku 1 9 0 4 z o s ta ł pre­

zesem K oła polskiego, a w r. 19 0 6 mi­

nistrem G alicyi, czyli ministrem-rodakiem.

G dy później ustąpił z ministerstwa, nie w ahał się przyjąć podrzędniejszego sta­

nowiska w Kole polskiem i on, dawny prezes, z o sta ł jego w iceprezesem . Tern z ło ż y ł piękny dowód, że w działalności publicznej ch od ziło mu nie o tytuły, ale o szczerą słu żb ę narodowi.

N a leża ł do obozu konserw atystów i b y ł jednym z ich w odzów . Z przekona­

niami jego politycznemi m ożna się b y­

ł o nie zgadzać i trzeba b y ło nieraz je zwalczać, ale m usiało się szanow ać i ce­

nić jego osob ę, szczerość w działalności politycznej i odw agę. Lubianym b y ł nawet wśród przeciwników politycznych.

N a w ieść o Jego śmierci w szystkie stronnictwa w parlamencie wiedeńskim, nie w yłączając socyalistów , p osp ieszyły do K o ła polskiego, aby na ręce prezy- dyum z ło ż y ć wyrazy żalu i w spółczucia.

Pochow any w Jezupolu w Galicyi.

Wielkie rzesze publiczności w Krakowie zgrom adzone przed kościołem św. Krzyża, skąd wyruszał pogrzeb . p. Heleny Modrzejewskiej.

początek w występach scenicznych m iała trudny, nie zaraz poznano się na jej ta­

lencie. W roku 1 8 7 6 w yjechała do Am e­

ryki, gdzie w teatrach wielkich m iast amerykańskich od początku św ięciła w iel­

kie tryumfy i zd ob yła sob ie wielki roz­

g ło s i sław ę. G ryw ała tam w języku angielskim.

Ł ą czy ła w sob ie wielkie zdolności i n ie­

porównaną urodę i w dzięk niew ieści, sztuce dramatycznej od daw ała się całą duszą.

mniana prawica m o ja !“ M im o nadzwy­

czajnego p ow odzenia w A m eryce, nie za­

pom inała nigdy o swej ziem i rodzinnej, 0 swej ojczyźn ie — P olsce. W racała do niej, ilekroć m og ła , a w reszcie w róciła w trumnie.

Zm arła 8 kwietnia 1 9 0 9 'roku, zw łok i jej jednak z o s ta ły sprow adzone do Polski 1 z ło ż o n e na w ieczny spoczynek w Kra­

kow ie, w grobie rodzinnym, przy nader ok azałym pogrzebie.

H elena M odrzejew ska.

^ Sław n a artystka dramatyczna, sław na nietylko w P olsce, ale i u obcych.

Urodzona w K rakowie, w y stęp ow ała kolejno w teatrze lwowskim, ^krakowskim, w reszcie także w w arszaw skim . — Sam

B yła to przytem Polka-patryotka. Hen­

ryk Sienkiewicz pisze, że niejako cząstką jej duszy stały się sło w a psalmu D aw i­

d ow ego: „O Jeruzalem, Jeruzalem : jeśli cię kiedy zapom nę, niech będzie

zapo-T ad eu sz S k a łk o w sk i.

B y ł to jeden z najdzielniejszych i naj­

więcej zasłużonych P olaków zm arłych w ostatnim roku.

Śp. Tadeusz S k ałk o wski urodził się w Tarnow ie w r. 1 8 4 5 . O jciec jego Mar­

celi, b y ł w łaścicielem dóbr i poetą, auto­

rem pieśni: „B oże O jcze, Tw oje dzieci", zgin ął w roku 1 8 4 6 w czasie rewolucyi chłopskiej.

G dy w ybu ch ło pow stanie polskie w r.

1 8 6 3 , ś. p. Tadeusz b y ł wtedy uczniem gim nazyalnym , p o sp ieszy ł jednak do szere­

gów obrońców ojczyzny i brał udziat w kilku bitwach. Pod M iechowem ranio­

ny bardzo ciężko, cudem prawie o c a l a ł ; przew ieziony jako trup przez granicę au- stryacką, d o sta ł się w ręce w ładz austrya- ckich i p osied ział kilka m iesięcy w w ię­

zieniu. U w olniony z więzienia, d ok oń czył studyów i p o św ięc ił się adwokaturze.

Już jako student uniwersytetu lw ow ­ sk iego, b rał w ybitny udział w życiu

aka-demickiem i należał do założycieli stow a­

rzyszenia m łodzieży rękodzielniczej „G wia­

zda". Później też aż do końca życia b ył wciąż czynny w różnych sprawach g o sp o ­ darczych, sp ołecznych, narodowych.

N ależy do głów nych tw órców S tow a­

rzyszeń zaliczkowych w naszym kraju.

B rał czynny udział w przygotowawczych pracach do założen ia Banku krajowego.

N a leża ł do założycieli T ow . K ółek rol­

niczych i długi czas zasiadał w jego Za­

rządzie głów nym . B y ł długoletnim i je­

dnym z najwybitniejszych p o słó w sejm o­

wych ; jego rozum oparty na gruntownej wiedzy prawniczej, znajmości stosunków krajowych i wielka pracow itość b y ły bar­

dzo cenione.

Nigdy o so b y swojej nie w ysuw ał na­

przód, ale na każdem stanowisku starał się jak najwydatniej d ziałać dla dobra ogóln ego.

Zm arł dnia 2 6 kwietnia 1909.

Adam S ta szczy k

Umarł prawie nagle w Krakowie 30 kwietnia 1 9 0 9 roku, w 56 roku życia.

B y ł to dzielny rękodzielnik, literat i ob yw atel.

Z zaw od u b y ł ślusarzem . Z pracowni jego w y sz ło w iele cennych w yrobów , jak np. żelazne bram y do k o ścio łó w , odzna­

czające się m isterną robotą, zakratow a­

nia chórów w klasztorach itp. B y ł m i­

strzem w sw o im zaw odzie.

P o św ię c a ł się przytem pracy pisar­

skiej i z a z n a c zy ł się jako utalentowany pisarz-poeta. N a p isa ł ca ły szereg drama­

tów , czyli utw orów scenicznych, gryw a­

nych w wielkich teatrach miejskich, pro- wincyonalnych i w łościańskich. D o naj­

więcej znanych dram atów ś. p. Staszczy- ka n a le ż ą ^ „ N o c świętojańska", „ N o c

w Belwederze", „K ościuszko w Peters­

burgu", „Filareci", „D ziesiąty pawilon".

P isyw ał też w iersze, drukowane w róż­

nych czasopism ach i kalendarzach.

Brał wreszcie żyw y udział w pracy obywatelskiej w Krakowie. N ie b y ło k o ­ mitetu, nie b y ło zebrania, które obrado­

w ać m iało w sprawach narodowych, by w niem ś. p. Staszczyk nie brał czynne­

go udziału. Przem aw iał niejednokrotnie na wielkich obchodach narodowych.

Tak w ięc od ślusarskiego warstatu od ch odził po robocie nie, by odpoczyw ać i gnuśnieć, ale, by w szystkie swoje w ol­

ne chwile pośw ięcić pracy literackiej, na­

rodowej i sp ołeczn ej. B yła to wybitna i piękna postać wśród m ieszczaństwa pol­

sk iego — ob y m iał jak najwięcej naśla­

dowców .

W ojciech S tręk .

W ło śc ia n in , b y ły p o se ł sejm owy, zm arł w O lchow y (pow iat ropczycki) w 76 roku życia.

B yła to przepiękna postać w łościan i­

na : oczytany, skromny, przystępny, o d ­ zn aczał się sia ło śc ią przekonań, praw o­

ścią charakteru. Wskutek tych zalet b ył pom iędzy w łościaństw em w pow iecie łu­

biany i cieszy ł się jjgóln em zaufaniem.

W ruchu ludowym brał czynny udział od

sam ego początku. W roku 1 8 8 9 w ybra­

ny z o s ta ł p osłem sejm owym i b y ł p o ­ słem aż do roku 1 8 9 5 .

B y ł długoletnim wójtem, członkiem Rady powiat, i wydziału od roku 1866, to jest od sam ego początku powstania Rad powiatow ych. W ostatnich 6 latach usunął się od życia politycznego i resztę wieku p rzeżył w spokoju przy swej cór- . ce. Stroju narodow ego nigdy nie porzucał.

A rcybiskup A polinary W n u k ow sk i.

Ks. A. Wnukowski, arcybiskup mo- hylewski (w zaborze rosyjskim), zm arły w dniu 3 czerw ca w Petersburgu b y ł je­

dnym z najzasłużeńszych dostojników p ol­

sk iego k o ścio ła katolickiego.

U rodzony w roku 1 8 4 8 na Podolu, w stąp ił do m iejscow ego seminaryum dye- cezyalnego w Kamieńcu podolskim . P o zniesieniu przez rząd rosyjski dyecezyi i seminaryum kam ienieckiego, przeniósł się d o seminaryum łucko-żytom ierskiego, skąd w ysłan y b y ł dla dalszego kształcenia się do

katol. akademii duchownej w Petersbur­

gu. P o ukończeniu studyów teologicznych b y ł najprzód profesorem w seminaryum żytom ierskiem , aż do chwili zamknięcia tego seminaryum w r. 1 876. Później d o­

ch od ził do coraz w yższych dostojeństw w hierarchii kościelnej i w roku 1 9 0 4 z o s ta ł biskupem płockim , a w r. 1 9 0 8 arcybiskupem m ohylewskim. Życie zakoń­

c z y ł w chwili, gdy rozp oczął szeroką działalność pasterską w swej nader roz­

ległej archidyecezyi.

K azim ierz

U rodził się w roku 1 846.

U kończyw szy studya, p ośw ięcił się słu żb ie politycznej, w której przeszedł kolejno w szystkie szczeble urzędnicze.

W roku 18 8 8 p ow ołan y z o s ta ł na sta­

nowisko namiestnika Galicyi. W czasie rządów namiestniczych od zn aczył się silną energią, chociaż z drugiej strony rządy te w y w o ła ły w tedy dużo niezadow olenia w stronnictwach ludowych, dem okratycz­

nych.

W roku 1895 p ow ołan y z o s ta ł na najwyższe stanow isko w rządzie państw o­

wym, m ianowicie z o s ta ł prezydentem mi­

nistrów w Wiedniu. Rządy jego w pań­

stw ie upam iętniły się r o z p o r z ą d z e ­ n i a m i j ę z y k o w e m i d l a Czech.

Czy-*

hr. Badeni.

ni ły one zadość słusznym żądaniom na­

rodu czeskiego, ale w y w o ła ły ostrą opo- zycyę ze strony N iem ców austryackich, którzy ciągle jeszcze chcą przewodzić nad słow iańskim i narodami. Hr. Badeni po krótkiej zaciętej w alce m usiał ustąpić ze stanowiska prezydenta ministrów, zw al­

czany przez N iem ców , ale uwielbiany przez C zechów i w ogóle przez S łow ian.

Od tej pory nie brał już wybitniej­

sz eg o udziału w życiu publicznem, za ­ ch ow ał tylko nadal mandat p o sła do Sejmu.

Zm arł w pociągu kolejowym , w raca­

jąc z kuracyi i będąc już niedaleko od swojej w łasn ości Buska. P och ow an y w Busku.

Rok miniony zaznaczył się żałobnie skonem wielu jeszcze wybitnych Pola­

ków i Polek. Brak miejsca nie pozwala nam poświęcić obszerniejszych w spo­

mnień takim mężom, ja k ś p . J u l i u s z S z m u la , niestrudzony bojownik w par­

lamencie i sejmie niemieckim za sprawę ludu polskiego na Górnym Ś lą sk u ; jak

śp. M i e c z y s ł a w K a r ł o w i c z , młody a już zasłużony wielce w dziedzinie muzyki polskiej; jak b. p. F i l i p F r u c h t m a n , j e d e n z najpracowitszych posłów w sejm ie galicyjskim; jak za­

cnej pamięci poseł W ł o d z i m i e r z G n i e w o s z i wielu innych. j^>V«