• Nie Znaleziono Wyników

ARGUMENT LICHTENBERGOWSKI

Choć Lichtenberg rozumiał myśl w sposób bardziej psychologiczny niż Frege, to spotykamy w jego pismach zapowiedzi intersubiektywnej koncepcji myśli – choćby taką:

Ktoś spładza myśl, ktoś drugi trzyma ją do chrztu, trzeci płodzi z nią dzieci, czwarty od-wiedza ją na łożu śmierci, piąty wyprawia jej pogrzeb [H 107]48.

U Fregego natomiast spotykamy następujące rozważania dotyczące sensu wyra-żeń odnoszących się do myśli:

Porównania, które leżą u podstaw językowych wrażeń chwytania myśli, ujmowania, uchwycenia, pojmowania, wejrzenia, Capere, Percipere, Comprehendere, Intelligere, od-dają stan rzeczy w istocie prawidłowo. To, co pojęte, ogarnięte – jest już obecne i poddaje się je tylko swej władzy. Podobnie to, w co dokonuje się wglądu lub to, co wydobywa się z pewnej mieszaniny, jest już obecne i nie powstaje dopiero za sprawą tych czynności.

Co prawda wszystkie porównania jakoś kuleją. Jesteśmy skłonni [by to, co – przyp. A.R.]

niezależne od naszego życia psychicznego uważać za coś przestrzennego, materialnego, a słowa dopiero co przytoczone sprawiają, że myśl faktycznie taką się wydaje. W tym nie należy jednak widzieć podstawy porównania. [To, co – przyp. A.R.] niezależne od naszego życia psychicznego, obiektywne – wcale nie potrzebuje być przestrzennym, materialnym, rzeczywistym49.

Mianem argumentu Lichtenbergowskiego określany bywa najsłynniejszy frag-ment Brulionów:

Świadomi jesteśmy pewnych przedstawień, które są od nas niezależne. Inni sądzą, że przynajmniej my sami zależymy od siebie; gdzie przebiega granica? Znamy jedynie ist-nienie naszych doznań, przedstawień i myśli. Należałoby mówić „myśli”, tak jak mówi się

„grzmi”. Powiedzieć cogito oznacza powiedzieć już za wiele, jeśli tylko tłumaczy się to słowo przez „ja myślę”. Założenie, postulat Ja jest potrzebą praktyczną [K 76]50.

Odnosząc koncepcję Fregego do argumentu Lichtenbergowskiego, rozważyć trzeba dwa przypadki i w każdym z nich odpowiedź wypadnie inaczej. Lichtenberg pisze bowiem o niezależnych od nas przedstawieniach, wymieniając później istnienie naszych doznań, przedstawień i myśli. Można więc wysunąć przypuszczenie (choć nie będziemy na nim nic opierać), że przedstawienie uważa za kategorię nadrzędną, zawierającą doznania, przedstawienia w sensie właściwym i myśli. W przypadku Fregego przedstawienie jest taką ogólną kategorią wprowadzoną dla wygody, ale przedstawienia, które są zawsze subiektywne, przeciwstawia Frege zawsze obiek-tywnym myślom. O ile Fregeańska koncepcja przedstawień ma wymowę zdecydo-wanie antylichtenbergowską, to pomiędzy Fregeańskim i Lichtenbergowskim rozu-mieniem myśli znajdujemy ciekawe podobieństwa.

48 G.Ch. Lichtenberg, op. cit., s. 164.

49 G. Frege, Nachgelassene..., s. 149.

50 G.Ch. Lichtenberg, op. cit., s. 239.

Zdaniem Fregego, każdy musi uznać:

[...] świat wewnętrzny, świat wrażeń zmysłowych, tworów jego wyobraźni, doznań, uczuć i nastrojów, świat skłonności i postanowień51.

Z wyjątkiem postanowień wszystko to określał Frege mianem przedstawień. Przed-stawienie charakteryzowało się między innymi tym, że:

Przedstawienie, które ktoś ma, należy do treści jego świadomości52.

Przedstawienia są niesamodzielne. Jak określił to Frege: przedstawienia potrzebują nosiciela53. Przedstawienia są subiektywne:

Być treścią mojej świadomości należy tak do istoty każdego z moich przedstawień, że każde przedstawienie kogoś innego, właśnie jako takie jest różne od mojego.

[...] Każde przedstawienie ma tylko jednego nosiciela; dwaj ludzie nie mają tego samego przedstawienia54.

Przyjęcie Ja ze względu na przedstawienia nie jest więc potrzebą praktyczną, lecz koniecznością ontologiczną.

Jeżeli chodzi o przedstawienia, to koncepcja Fregego w przeciwieństwie do sta-nowiska Lichtenberga nie ma wymowy antykartezjańskiej, wręcz przeciwnie – Frege pyta retorycznie:

Czy może istnieć jakieś przeżywanie bez kogoś, kto je przeżywa? Czym byłoby to całe widowisko bez jakiegoś widza? Czy może istnieć jakiś ból bez kogoś, kto go doznaje?

Bycie doznawanym należy koniecznie do bólu, a do bycia doznawanym należy znowu ktoś, kto doznaje. Wtedy istnieje jednak coś, co nie jest przedstawieniem, a jednak może być przedmiotem mojego rozważania, mojego myślenia i ja jestem czymś tego rodzaju55. Argumentując z kolei nie wprost przeciwko twierdzeniu, że możemy orzekać tyl-ko o swoich przedstawieniach i odrzucając regres w niestyl-kończoność tyl-kolejnych Ja, Frege – w przeciwieństwie do Lichtenberga56 – byłby raczej przeciwny wszelkiemu odróżnianiu różnych Ja:

Czy mogę być częścią treści mojej świadomości, podczas gdy inną częścią jest może przedstawienie Księżyca? Czy zachodzi to przykładowo, gdy sądzę, że oglądam Księ-życ? Wtedy ta pierwsza część miałaby jakąś świadomość i jakąś częścią treści tej świa-domości byłbym znowu ja. I tak dalej. Jest jednak chyba nie do pomyślenia, żebym był tak w nieskończoność włożony w siebie, ponieważ wtedy istniałoby przecież nie tylko jedno ja, lecz nieskończenie wiele. Nie jestem moim własnym przedstawieniem, a jeżeli coś o sobie twierdzę, np. że chwilowo nie odczuwam żadnego bólu, to mój sąd dotyczy

51 G. Frege, Kleine..., s. 351.

52 Ibidem, s. 351.

53 Ibidem, s. 351.

54 Ibidem, s. 352.

55 Ibidem, s. 357.

56 Por. G.Ch. Lichtenberg, Schriften und Briefe, Herausgegeben von Wolfgang Promies, Erster Band, Sudelbücher I, Zweitausendeins Frankfurt am Main 1994, s. 349; idem, Pochwała..., s. 230.

202 Andrzej Rygalski

czegoś, co nie jest treścią mojej świadomości, nie [jest – przyp. A.R.] moim przedstawie-niem, mianowicie mnie samego. Zatem to, o czym coś orzekam, nie koniecznie jest moim przedstawieniem57.

Wreszcie, omawiając graniczny przypadek myśli, którą może ująć tylko jedna osoba, a więc myśli, która zbliża się do granicy przedstawień, Frege pisał:

[...] każdy jest dany sobie samemu w jakiś szczególny i pierwotny sposób, jak nie jest dany nikomu innemu. Jeżeli teraz Dr Lauben myśli, że został zraniony, to przy tym prawdopo-dobnie u podstaw umieści ten pierwotny sposób, w jaki dany jest on sobie samemu. I tak określoną myśl może ująć tylko sam Dr Lauben58.

Myśli, którą można ująć tylko samemu, nie można zakomunikować. Chcąc prze-kazać innym komunikat: ja zostałem zraniony, musi się:

[...] [tego – przyp. A.R.] „ja” użyć w jakimś sensie, który także dla innych jest uchwytny, przykładowo w sensie: „ten, kto w tym momencie do was mówi”, przy czym okoliczności towarzyszące jego mówieniu oddaje do dyspozycji wyrażeniu myśli59.

Chcąc opisać różnicę zachodzącą pomiędzy Fregem a Lichtenbergiem, przekro-czyliśmy granicę pomiędzy przedstawieniem a myślą. Przejdźmy więc do omówie-nia myśli, rozpoczynając od opisu procesu myśleomówie-nia:

Pierwotne myślenie jest u człowieka przemieszane z przedstawianiem i czuciem. Logika ma za zadanie czyste wyodrębnienie [tego, co] logiczne, nie tak co prawda, abyśmy mieli myśleć, nie przedstawiając [sobie], co jest chyba niemożliwe, lecz tak, abyśmy [to, co]

logiczne, świadomie odróżniali od tego, co przywiera do niego z przedstawień i uczuć60. Myśleniu (podobnie zresztą jak procesowi przedstawiania sobie) poświęcił Frege relatywnie niewiele uwagi, co miało uzasadnienie. Wprawdzie ujęcie myśli (myśle-nie) jest procesem psychicznym:

[...] ale procesem, który leży już na granicy [tego, co] psychiczne i który dlatego nie będzie mógł zostać całkowicie zrozumiany z czysto psychologicznego punktu widzenia, ponie-waż w grę wchodzi przy tym w istotny sposób coś, co we właściwym sensie nie jest już psychiczne: myśl – i być może proces ten jest najbardziej tajemniczy ze wszystkiego. Ale właśnie ponieważ jest on natury psychicznej, nie potrzebujemy się w logice o to troszczyć.

Nam wystarczy, że myśli możemy ujmować i rozpoznać jako prawdziwe, zaś jak to się dzieje, jest kwestią odrębną61.

Fragment ten uzupełnił Frege zwróceniem uwagi na to, że nie uchwycono jeszcze trudności tej kwestii, zadowalając się wprowadzeniem myślenia tylnymi drzwiami do czynności przedstawiania sobie w taki sposób, że nie wiadomo jak się właściwie tam znalazło.

57 G. Frege, Kleine..., s. 357.

58 Ibidem, s. 350.

59 Ibidem, s. 350.

60 Idem, Nachgelassene..., s. 154.

61 Ibidem, s. 157.

Ważniejszym od procesów myślenia i przedstawiania sobie było dla Fregego odróżnienie i opis samych myśli i przedstawień. Myślą nazywał Frege sens zdania oznajmującego:

Myślami są np. prawa natury, prawa matematyki, fakty historyczne; wszystkie one znaj-dują wyraz w zdaniach twierdzących62.

Myśl nie jest przedstawieniem, ani nie składa się z przedstawień:

Myśli i przedstawienia są zasadniczo różne63.

Odwołał się tutaj Frege do przykładu przedstawienia czerwonej róży, które jest czymś innym niż myśl, że ta róża jest czerwona. Różnicę pomiędzy myślą a przed-stawieniem ukazuje sposób zakomunikowania. Właściwym środkiem wyrazu dla myśli jest zdanie. Natomiast zdanie nie jest odpowiednie do oddania przedstawienia.

Z drugiej strony, obrazy i pozbawione słów utwory muzyczne nie są stosowne do wyrażenia myśli.

W przeciwieństwie do przedstawień myśli są niezależne od ludzi:

Prawa natury są odkrywane (nie wymyślane).

[...] Myśli są niezależne od naszego myślenia. Myśl nie jest tak szczególną własnością myślących, jak przedstawienie [własnością] przedstawiających, lecz stoi jako ta sama na-przeciwko myślących w podobny sposób. W przeciwnym razie dwaj ludzie nie wiązaliby nigdy tej samej myśli z tym samym zdaniem, sprzeczność między twierdzeniami różnych ludzi byłaby niemożliwa. Spór o prawdziwość byłby próżny. Brakowałoby wspólnego pola walki.

[...] Myśl jest czymś nieosobowym.

[...] Myślenie nie jest wytwarzaniem, lecz chwytaniem myśli64.

Myśli (na przykład prawa natury czy prawa matematyczne) nie są przez ludzi wymyślane, lecz odkrywane. Odwołał się Frege do przykładu bezludnej wyspy, która znajdowała się na oceanie, zanim została zobaczona przez ludzi. Tak samo prawa natury i prawa matematyczne obowiązują od zawsze, a nie od momentu odkrycia.

Wnioskuje stąd Frege nie tylko, że myśli jeżeli są prawdziwe, prawdziwe są nieza-leżnie od naszego uznania, ale również:

[...] że myśli [...] są [w ogóle niezależne] [...] od naszego myślenia. Myśl nie jest w tak szczególny [sposób] własnością myślących, jak przedstawienie przedstawiających [sobie], lecz staje naprzeciwko wszystkim, którzy ją ujmują, w ten sam sposób i jako ta sama65. W przeciwieństwie do przedstawień, które są bez określonego ograniczenia płyn-ne i w proteuszowy sposób zmienpłyn-ne, myśli są stałe oraz w istocie nieczasowe i nie-przestrzenne66.

62 Ibidem, s. 142.

63 Ibidem, s. 137.

64 Ibidem, s. 138.

65 Ibidem, s. 144–145.

66 Por. ibidem, s. 146.

204 Andrzej Rygalski

Myślenie nie jest wytwarzaniem myśli, myśl nie jest aktem myślenia i nie ma się do myślenia tak jak skok do skakania. Takie ujęcie pozostaje w zgodzie z takimi zwrotami językowymi jak: ta sama myśl jest uchwycona przez tego i tamtego czy:

ktoś pomyślał tę samą myśl powtórnie:

Gdyby teraz myśl powstawała dopiero przez myślenie albo polegała na myśleniu, to ta sama myśl mogłaby powstać, zginąć i znowu powstać, co jest niedorzeczne67.

Tak jak nie wytwarzam drzewa przez to, że je widzę, i nie tworzę ołówka przez to, że go chwytam, nie wytwarzam myśli przez myślenie, ani tym bardziej nie wydziela myśli mózg tak, jak wątroba wydziela żółć. Podsumowując swoje rozważania, prze-ciwstawił Frege myśli zarówno ciałom fi zycznym, jak i przedstawieniom:

Myśli nie należą, jak przedstawienia, do poszczególnej duszy (nie są subiektywne), lecz są niezależne od myślenia, stają naprzeciw każdego w taki sam sposób (obiektywnie); nie zostają zrobione przez myślenie, lecz tylko ujęte. W tym podobne są ciałom fi zycznym.

Różnią się one od nich tym, że są nieprzestrzenne i co do istoty nieczasowe, być może można także powiedzieć: [nie]rzeczywiste, o ile przynajmniej nie ulegają żadnym dzia-łaniom zmieniającym ich właściwą istotę. Przez swoją nieprzestrzenność są one podobne przedstawieniom68.

Jednak kwestia rzeczywistości w odniesieniu do myśli wymaga dalszych wyjaśnień, które dają zarazem możliwość przedstawienia kolejnego podobieństwa koncepcji Lichtenberga i Fregego.

RZECZYWISTOŚĆ MYŚLI

U Lichtenberga rzeczywistość myśli ma dwa znaczenia – pierwsze można by na-zwać psychofi zycznym:

Moje ciało jest tą cząstką świata, którą myśli moje mogą odmienić. Nawet u r o j o n e choroby mogą stać się prawdziwymi. Na obszarze reszty świata moje hipotezy nie są w stanie zakłócić biegu rzeczy [J 1208]69.

Drugie znaczenie ma charakter teologiczny [A 123, J 531]70 i nie będzie nas tutaj interesować.

Frege pisał o rzeczywistości myśli tylko w tym sensie, że wiedza, dla przykładu, o jakimś prawie natury oddziałuje na czyjeś decyzje, które z kolei mogą mieć okre-ślone następstwa:

67 Ibidem, s. 149.

68 Ibidem, s. 160.

69 G.Ch. Lichtenberg, op. cit., s. 217.

70 Por. ibidem, s. 43, 198.

Poznanie jakiegoś prawa byłoby w tym przypadku pojmowane jako oddziaływanie tegoż na poznającego71.

– przez analogię do traktowania widzenia kwiatu za pośrednie działanie kwiatu na widzącego.

Człowiek może pozostawić myśli niezauważone, a może nimi zawładnąć, co mo-głoby być pojęte za działanie człowieka na myśl i, jak się zdaje, przemawiałoby przeciw bezczasowości myśli. Nie dokonuje się jednak istotnej zmiany w myślach, podobnie jak Księżyc nie trapi się raczej tym, czy zwracamy nań uwagę, czy nie:

Jeżeli przeto nawet [...] jest możliwe, by mówić o działaniu myśli na człowieka, to jednak nie może być mowy o działaniu człowieka na myśli72.

Myśl działa dzięki temu, że zostaje ujęta i uznana za prawdziwą. Proces ten prze-biega w świecie wewnętrznym myślącego i może mieć dalsze następstwa, które, wkraczając na obszar woli, stają się dostępne w świecie zewnętrznym. Następstwem ujęcia myśli wyrażonej na przykład w twierdzeniu Pitagorasa może być uznanie jej za prawdziwą i zastosowanie jej przy podejmowaniu decyzji, która powoduje dalsze skutki:

Tak oto nasze czyny zostają przygotowane przez myślenie i sądzenie. I tak myśli mogą mieć wpływ pośrednio na ruchy mas. Działanie człowieka na człowieka zostaje przeważ-nie zapośredniczone przez myśl73.

Podsumowując zagadnienie rzeczywistości myśli, możemy powtórzyć za Fregem:

Myśli nie są całkiem nierzeczywiste, ale ich rzeczywistość jest całkiem innego rodzaju niż ta [rzeczywistość – przyp. A.R.] rzeczy. I ich działanie zostaje wyzwolone przez jakieś czyny myślących, bez których byłyby one pozbawione możliwości działania, przynaj-mniej o ile możemy to zobaczyć. A jednak myślący nie tworzy myśli, lecz musi je brać takimi, jakimi one są. Mogą one być prawdziwe, nie zostając ujęte przez żadnego myślą-cego, i także wtedy nie są całkiem nierzeczywiste, przynajmniej, jeżeli mogą zostać ujęte i przez to zyskać możliwość oddziaływania74.