• Nie Znaleziono Wyników

Asymilacja, język, nowe doświadczenia kulturowe

W dokumencie Artysta jako Obcy (Stron 82-90)

Procesy asymilacyjne i strategie artystyczne polskich twórców w Paryżu

4. Asymilacja, język, nowe doświadczenia kulturowe

Początki emigracyjnego życia przebiegają różnorodnie. Decyduje o tym wiele zmiennych, takich jak: znajomość obcego języka, posiadanie wsparcia za granicą (znajomi, rodzina), wiek rozpoczęcia emigracji, okres historyczny, w jakim przybywa się do określonego kraju i w jakim opuszcza się swój kraj rodzinny, kompetencje zawodowe, życiowe doświadczenia, determinacja

Rozdział III. Procesy asymilacyjne i strategie artystyczne w realizowaniu biograficznych planów działania, wsparcie lub brak pomocy instytucjonalnej oraz istotny współczynnik przyjaznego splotu okoliczno-ści, szczęśliwej lub pechowej w skutkach koincydencji4. Początkowo najpo-ważniejszą barierą dla wielu emigrantów jest nieznajomość języka, która mocno ogranicza możliwości adaptacyjne. Proces i skuteczność poznawania drugiego języka uzależniony jest od szeregu czynników. Do najważniejszych należą: siła motywacji, realnie doświadczana potrzeba opanowania drugie-go języka, jak i najintensywniejszy kontakt z nowym językiem, forma i or-ganizacja uczenia się, wiek, w którym rozpoczyna się naukę, znajomości in-nego języka należącego do tej samej grupy językowej, dialekty występujące w miejscu zamieszkania [Rybacka 2006: 111]. Bardzo istotną biograficzną okolicznością jest w tym przypadku uczuciowe zaangażowanie, mobilizu-jące do tego, by jak najszybciej poznać język osoby, z którą imigrant wiąże swoje życie. Dla migranta, chcącego rozpocząć życie w nowym kraju, opa-nowanie języka staje się głównym zadaniem umożliwiającym mu wejście w nowe środowisko kulturowe. Kwestia ta została silnie wyartykułowana w kilku wywiadach. Poniżej fragment jednej z narracji, w której sporo uwagi poświęcono konsekwencjom nieznajomości języka w początkowym okresie życia na emigracji:

Te pierwsze miesiące z J. myśmy się porozumiewali jakimś bełkotem polsko–angielsko– francuskim. Ludzie nas w ogóle nie rozumieli, kosmiczne esperanto. Im bardziej ten język za-cząłem poznawać, ta sytuacja zaczęła się zmieniać. Byłem zobowiązany mówić, bo we Francji ulubioną rzeczą jest, jak artysta wychodzi i: Co macie do powiedzenia? Ja regularnie odpowia-dałem: Nic nie mam do powiedzenia, albo prawie nic. To były problemy. Próbowałem je przeła-mywać, ale ten język jest oczywiście językiem codziennym, nie da się niestety (bez niego – T.F.) żyć, więc szybko się go nauczyłem, to znaczy to, co oni mówili, ja rozumiałem wszystko, tylko z wysławianiem się były problemy. Najgorszy moment jest wtedy, gdy zaczynasz się wysła-wiać i oni biorą cię za kogoś, kto rozumie wszystko, a ty rozumiesz 10 procent. Zdarzały się jakieś koszmarne walki, że zrozumiałem coś opacznie niż zostało powiedziane. Ciągle jestem w stanie strzelić gafę, ciągle się boję [wywiad 1. Fotograf].

Narrator zwraca tu uwagę na to, co w psychologii międzykulturowej określa się jako trudności z przetwarzaniem w języku obcym. Powstają one na skutek niedostatecznego opanowania języka, ale także z powodu nie-pewności co do intencji nadawcy, który posługuje się językiem obcym dla odbiorcy komunikatu. Trudności te i wynikające z nich komplikacje są na-turalnym elementem procesu poznawania języka obcego [Matsumoto, Juang 2007: 341], na co zwraca uwagę narrator w dalszej części swojej opowieści:

4 Problem wieloaspektowego wpływu wieku na procesy biograficzne opisuje Robert Mil-ler [2005].

Artysta jako Obcy

84

Nie mogę kompletnie się zrealizować we Francji, choćby z tego powodu, że nigdy się nie uczyłem francuskiego, więc nigdy nie będzie on taki, w jakim mogę się wysłowić. Ja nie jestem w stanie napisać tekstu po francusku [wywiad 1. Fotograf].

W zacytowanych fragmentach narracji zwerbalizowano trzy zasadnicze problemy. Pierwszy z nich to bariera językowa, utrudniająca normalne funkcjonowanie, ale także w pewnym stopniu rozwój kariery. Druga to niemożność całkowitej realizacji własnych potencji twórczych. Cytowany artysta publikuje teksty poświęcone fotografii w Polsce, we Francji może działać jedynie jako fotograf. I jeszcze jedno niezwykle istotne zagadnienie, znane każdemu kto posługuje się drugim, obcym językiem, to jest obawa przed niezrozumieniem lub przed zrozumieniem omyłkowym. W komuni-kacji werbalnej sytuacja taka jest bardzo dyskomfortowa, rodzi lęk, może blokować, wywoływać frustracje i nieporozumienia. Narrator ma świadomość tego, że kwestia języka zawsze pozostanie dla niego problemem, który w pewnych sytuacjach objawiać się będzie napięciem w kontaktach interpersonalnych. Jednocześnie emigrant, chcący funkcjonować w nowym środowisku, musi wykształcić wystarczający poziom kompetencji językowej, aby móc skutecznie realizować swój biograficzny plan. Tak było w przypadku kolejnego artysty, który przybył do Francji bez znajomości języka, ale z planem poszukiwania pracy w swoim zawodzie grafika:

Nie muszę mówić, że początki były trudne, jak dla wszystkich ludzi, którzy wyjeżdżają w tym kontekście. Wyjechałem we wrześniu 1987 roku. Po przyjeździe moja siostra pomogła mi w urządzeniu mieszkania, w umieszczeniu rzeczy gdzieś tam po znajomych. Zapisałem się do Alliance Française, ponieważ nie mówiłem zupełnie po francusku, tylko po niemiecku i po polsku. Kiedy się przyjeżdża, nie można sobie nawet bagietki kupić, nie rozumie się tego, co jest w gazetach, tego, co ludzie mówią na ulicach, to jest bardzo trudne. Ja byłem gra-fikiem, chciałem pracować w komunikacji i bez języka byłem kompletnie zablokowany. Po trzech miesiącach nauki w Alliance Française zdobyłem moją pierwszą pracę, pracowałem dla magazynu o sztuce [wywiad 4. Malarz, grafik, plakacista].

Narrator, realizując swój biograficzny plan, przechodził do coraz lep-szych agencji graficznych, zdobywając nowe doświadczenia i zyskując coraz większą językową kompetencję. Momentem przełomowym w jego opowieści jest wygrana w konkursie umożliwiającym przygotowanie wystawy włas-nych prac oraz rok finansowej niezależności. Początki życia na emigracji są z reguły trudnym doświadczeniem, któremu może towarzyszyć kulturowa i społeczna dezorientacja. Należy także pamiętać, że wyjazd z Polski do Francji w latach 70. konfrontował człowieka z nieznaną rzeczywistością państw zachodnich. Wrażenia z tego okresu cechują się zatem ambiwalen-cją, współwystępowaniem zachwytu i poczucia zagubienia:

Rozdział III. Procesy asymilacyjne i strategie artystyczne I jak przyjechałem do tego wielkiego miasta i wyszedłem z samolotu na lotnisku, które teraz wygląda jak kurnik, ale wtedy na lotnisku Orly wydawało mi się, że nie będę mógł wyjść z tego lotniska, te wszystkie neony, światła, przestrzenie, ten cały świat. Zachwyt tym mia-stem, gdy zacząłem chodzić po galeriach, poszukiwać jakichś przyjaciół, znajomych, oczy-wiście nie przyjaciół a znajomych. Wszystko to spowodowało jakiś zachwyt. Lewitowałem po tym mieście, nie zdając sobie sprawy z realnej sytuacji. Ale już chyba po piątym albo po szóstym dniu zdałem sobie sprawę, że poruszam się jak ryba w akwarium. Że jest jakaś szyba przede mną, jakiś inny świat, który momentami wygląda jak jakaś mętna woda. Wydawa-ło mi się, że ta nieostrość oglądu tamtej rzeczywistości wynika prawdopodobnie z tego, że przyjechałem z innej rzeczywistości, że ta nieostrość jest stamtąd, towarzyszy mi, i że to jest tylko chwila adaptacji, i że ta wizja się wyostrzy. Przy czym musiałem na to szalenie długo czekać, na pewne przejaśnienia tej wizji, tego nowego społeczeństwa, kultury. Więc w pew-nym momencie postanowiłem, że zostanę [wywiad 15. Malarz].

Pierwsze doświadczenia artysty nie wiązały się jedynie z odczuwaniem odmienności kulturowej, poczuciem alienacji i brakiem pewności co do swoich przyszłych planów. Szokiem okazało się także spotkanie ze sztuką:

I pierwszy element wstrząsający to był kontakt z malarstwem, gdzie na początku nie-zwykle chaotycznie zacząłem wszystko chłonąć, poprzez sztukę impresjonistów, sztukę współczesną. To było wszystko chaotyczne, jakaś magma idei, kierunków i kolorów mnie opanowała, co było naturalne. Zacząłem potem chodzić systematycznie. Odkryłem pewne galerie [wywiad 15. Malarz].

Artysta malarz przyjechał do stolicy Francji z biograficznym planem cał-kowitego skupienia się na sztuce. Plan ten mógł jednak realizować tylko do czasu wyczerpania się skromnych oszczędności. W pewnym momencie sy-tuacja wymagała podjęcia decyzji o poszukiwaniu źródeł utrzymania. W tej sprawie narrator miał swoją koncepcję, którą określił teorią czystej pracy:

I w pewnym momencie to był jeden z najtragiczniejszych momentów mojego życia, sy-tuacja zaczęła się degradować we wszystkich elementach, zaczęła się załamywać, następo-wała jakaś generalna katastrofa ze mną, to się też odbiło na zdrowiu. I w tym momencie zda-łem sobie sprawę, że to moje założenie, że ja poświęcę się tylko malarstwu, jest niemożliwe do wykonania (…). Ale już wyjeżdżając miałem teorię tak zwanej czystej pracy, że lepiej jest wykonywać jakąś pracę, która nie ma nic wspólnego z malarstwem, grafiką użytkową, sce-nografią, może to być praca fizyczna, i tylko poświęcić się czysto malarstwu. Ale oczywiście dostanie takiej pracy było prawie niemożliwe w moim przypadku [wywiad 15. Malarz].

Artysta zgodnie ze swoim postanowieniem rozpoczął poszukiwanie pracy zupełnie niezwiązanej z malarstwem. Doświadczenie to stało się w jego świadomości momentem przełomowym:

Artysta jako Obcy

86

Poszedłem ze znajomą do takiej agencji hotelowej, gdzie były wymienione wszystkie możliwe zawody, jakie składają się na obsługę hoteli. Oczywiście, poszukiwali też dyrek- tora. Chętnie bym podjął tę posadę (śmiech), ale pan zdaje sobie sprawę, no to było wyklu- czone. I tak zjeżdżając po liście od góry w dół po kolei (…), że mógłbym być pokojowym, ale pokojowy to też wysoka pozycja i zjechałem na ostatnią pozycję, to było mycie naczyń w hotelu. Poprosiłem moją znajomą, żeby pierwsza zaczęła konwersację, a ja potem będę, ze względu na mój francuski. No i znajoma przedstawiła problem, na co ta osoba, która siedzia-ła za biurkiem zadasiedzia-ła pierwsze pytanie: Dlaczego on nie mówi po francusku? Czy on mówi po francusku?. Jak powiedziałem, że mówię trochę, to następne pytanie, które nas ścięło z nóg, to było, czy mam uprawnienia zawodowe do zmywania naczyń, znaczy czy jestem wykształcony w tym kierunku. (…) Potem zdałem sobie sprawę, że jednak jestem emigrantem [wywiad 15. Malarz].

Mamy tu do czynienia z biograficznie istotnym momentem, polegają-cym na nagłym uświadomieniu sobie swojego społecznego statusu, obar-czonego stygmatem obcości. W tym przypadku bezpośrednim czynnikiem stygmatyzującym stała się nieznajomość języka francuskiego, która została wykorzystana do tego, by społecznie i zawodowo zdegradować jednostkę. Opanowanie języka jest zatem kluczowe w procesie asymilacji kulturowej. Uzyskanie dobrych zdolności komunikacyjnych jest niezbędne nie tylko dla sprawnego funkcjonowania w obcym społeczeństwie, ale także do tego, aby uniknąć stygmatyzacji, której doświadczył artysta. Zagadnienie to powró-ci jeszcze kilkakrotnie w kolejnych rozdziałach. Początki procesów adap-tacyjnych bywają trudne, co podkreśliła zdecydowana większość artystów. Asymilacja strukturalna w swoim początkowym okresie wymaga pokona-nia wielu barier, najważniejsze z nich to kwestia języka, pracy i mieszkapokona-nia. Na samym początku rozwiązanie tych problemów staje się ważniejsze od działań legalizujących status imigranta. Brak znajomości języka ogranicza zakres możliwych do podjęcia zawodów i z reguły zmusza do wykonywania rozmaitych prac fizycznych:

Zostałem i co wtedy robić? Języka nie znałem, na naukę nie miałem czasu ani pieniędzy, bo musiałem zapieprzać, i też szczęśliwy zbieg okoliczności, przez tych moich przyjaciół Fran-cuzów (…). Oni poznali mnie z facetem, on jest może 8–10 lat starszy ode mnie, z pochodzenia Litwin, ale mieszka tutaj, jest rzeźbiarzem, malarzem, specjalistą od restaurowania zabyt-ków, szczególnie z kamienia, niesłychanie twórczy facet, wspaniały gość. My się przyjaźnimy od dwudziestu jeden lat. Zacząłem z nim pracować, na przykład zrealizowaliśmy największy mural w Europie, jeśli nie na świecie, bo… nie wiem ile, z 5 tysięcy metrów kwadratowych cała fabryka wody jest wypaprana przez nas. Myśmy to w dwóch robili, oczywiście Francuzi kręcili głową, ale wiesz, ja zapieprzałem, dlatego jestem dzisiaj, że tak się wyrażę, wyłączo-ny, bo żeśmy wtedy zapierdalali bardzo ciężko. Ale była to po pierwsze niebanalna rzecz, choć potwornie fizyczna (…). To były czasy, kiedy jeszcze nawet rusztowań aluminiowych nie było, tylko z rur. Po prostu zapieprzaliśmy potwornie ciężko, ja byłem wtedy w pełni formy, 28–29 lat, byłem kawał byka, człowiek wtedy nie myśli, że ma kręgosłup itd., 50 kilogramów na plecy i zapieprzasz po rusztowaniu, nie? [wywiad 10. Fotograf].

Rozdział III. Procesy asymilacyjne i strategie artystyczne Szybkie rozpoczęcie pracy twórczej w pierwszej fazie imigracji nie za-wsze jest możliwe. Czasami, jak w przypadku omawianym powyżej, nigdy nie dochodzi do pełnego skupienia się na rozwijaniu artystycznej kariery. Początkom migracji zazwyczaj towarzyszy niepewność, brak rozeznania w nowych warunkach, a przy tym konieczność szybkiego znalezienia źródła utrzymania. W swojej narracji artystka rzeźbiarka opisała początki imigra-cji oraz metody poszukiwania pracy:

Najpierw, tak jak wszyscy, próbowałam wystawiać w salonach, bo to była możliwość po-kazywania się. Oczywiście byłam bez środków do życia, jak tu przyjechałam, nie miałam żad-nego stypendium. Miałam kuzynów, choć jako osoba dorosła nie chciałam być na ich utrzy-maniu, oni też się może nie kwapili wyposażać mnie we wszystko, no ale o tyle miałam lepiej od tych, którzy zaczynali niemalże z ulicy, że miałam dach nad głową. Po roku stwierdziłam, że trudno mi być u kogoś, tym bardziej że byłam samodzielna od 15 roku życia, więc zaczę-łam być samodzielna, zarabiać jakieś małe grosiki na różnych pracach. Nie próbowazaczę-łam ba-wić dzieci, nie próbowałam być niańką, bo widziałam po moich koleżankach, że to zjada cały czas, daje jakiś drobny grosz i już. A ja cały czas mówiłam sobie, że nie przyjechałam zarabiać tu mały grosik, tylko przyjechałam być artystą. W końcu my artyści mamy inne możliwości niż ludzie, którzy nie mają tych możliwości. Ja mam dużo zdolności manualnych, artystycz-nych, dekorowałam sklepy, różne rzeczy robiłam. Więc dlaczego nie miałabym robić bardziej wyspecjalizowanych rzeczy? No, i okazało się, że taką pracę łatwiej dostać niż taką zwykłą. Z początku robiłam (…) modele do ołowianych żołnierzyków. Firma dała mi całą dokumen-tację i ja miałam zrobić ten pierwszy model-matkę. Potem przysłano mi konkretne zamówie-nie, miałam flakonik do perfum robić, tak że ja już potem niczym innym się nie zajmowałam, tylko to robiłam [wywiad 14. Rzeźbiarka].

Rozmaite działania zarobkowe podejmowane przez narratorkę wynika- ły z życiowej konieczności, jednak w jej planie biograficznym celem głów-nym było realizowanie się w pracy artystycznej. Plan ten udało się zreali-zować, choć artystka cały czas doświadcza istnienia bariery asymilacyjnej, której nie można przekroczyć w pierwszym pokoleniu.

Na przeciwległym biegunie do osób zmagających się z koniecznością opanowania języka znajdują się ci, którzy nie tylko pragną płynnie mówić w języku gospodarzy, ale także chcą zacząć pisać w nim teksty literackie. Aby ten cel osiągnąć, należy rozpocząć intensywny trening prowadzący do perfekcyjnego opanowania języka, który przy takim planie biograficz-nym już nie tylko służy komunikacji, ale także wejściu w lokalny świat lite-racki. Tak właśnie stało się w przypadku cytowanej poniżej artystki:

(…) to, co było jedną z największych przyjemności we Francji, to zaznajamianie się z językiem. Odkrywanie tego języka, bawienie się nim to była ogromna frajda. Przyjaciół zmobilizowałam, by mnie wciąż poprawiali, i rozmowy na temat języka to była duża część mo-jego życia. Wszystko było bardzo ładnie, z tym że nie umiałam pisać po francusku. To znaczy

Artysta jako Obcy



umiałam, ale jak prymitywna idiotka. I w pewnym momencie stwierdziłam, że tak nie może być, że ja nie mogę być osobą niepiśmienną, niemożliwe, bym pisała prymitywne teksty, że w tym celu muszę zacząć pisać. I od tej pory łapałam każdą okazję, by coś pisać. W laboratorium pchałam się, by redagować wszelkie raporty i dzięki temu byłam bardzo sławna, bo nikt tego nie chciał robić. Wszyscy byli zachwyceni, że ja tę robotę lubiłam i z największą przyjemnością poprawiali mój francuski. Było to szalenie wygodne: w godzinach pracy bezpłatne korepetycje z francuskiego [wywiad 6. Pisarka].

W narracjach biograficznych istotnym i często pojawiającym się proble-mem jest kwestia zakorzeniania. Emigrant pierwszopokoleniowy jest zazwy-czaj osobą żyjącą na styku kultur, państw i społeczeństw. Zarówno w sferze społecznej, jak i psychiczno-mentalnej pozostaje on w stanie permanentnego rozdwojenia. Zgodnie z teorią asymilacji, pierwsze pokolenie, rozpoczynające życie w nowym kraju, nie ma szans na pełną integrację. Procesy asymilacyj-ne przebiegają na trzech płaszczyznach – strukturalasymilacyj-nej, kulturowej i osobo-wościowej. Podczas gdy procesy strukturalne zachodzą dość szybko i mogą domknąć się już w pierwszym pokoleniu, tak procesy kulturowe wymagają zazwyczaj dwu lub więcej pokoleń. Jednak najdłużej trwa pełna asymilacja w sferze osobowości, która zdaniem Hieronima Kubiaka [1980: 17], zamyka się w trzech pokoleniach. Należy dodać, że chodzi tu o zmiany prowadzące do powstania nowej autoidentyfikacji narodowej i pełnego utożsamiania się ze wzorami ról społecznych i kulturowych ideałów osobowości. Bada-ni przeze mBada-nie paryscy artyści są przedstawicielami pierwszego pokoleBada-nia emigrantów, a zatem ludźmi, którzy w wymiarze tożsamościowym pozostają w sferze pomiędzy dwoma kulturowymi systemami. Kwestia asymilacji w dużej mierze dotyczy wspomnianych już kompetencji językowych. Dla artystów zajmujących się sztukami plastycznymi problem przedstawia się inaczej niż dla twórców zajmujących się literaturą, co wydaje się oczy- wiste.

Asymilacja przebiega odmiennie w każdym indywidualnym przypadku. Uzależniona jest od wielu wzajemnie interferujących ze sobą czynników: osobowościowych, środowiskowych, politycznych, ekonomicznych, kultu-rowych i innych. Elementy te za każdym razem układają się w odmienny wzór. Sytuacja niepełnej asymilacji może wydawać się dyskomfortowa, jed-nak wielu artystów odbiera ją jako korzystną dla siebie, pobudzającą inte-lektualnie, ale także pozwalającą zachować dystans zarówno w stosunku do kraju pochodzenia, jak i kraju nowego osiedlenia:

(…) powtarzam raz jeszcze: ja nigdy Polski nie opuściłem, ale nigdy w Polsce dobrze się nie czułem. To nie znaczy, że we Francji się dobrze czuję. Nigdy nie jesteśmy u siebie. Ale teraz i z perspektywy dwudziestu dwóch lat widzę bardzo jasno, że ta moja pozycja na ostrzu noża, taniec na linie – to jest moją najlepszą pozycją, najbardziej wygodną, jedyną możliwą

Rozdział III. Procesy asymilacyjne i strategie artystyczne dla mnie do przyjęcia, na pograniczu kultur, nie tylko francuskiej i polskiej, ale także nie-mieckiej, amerykańskiej, że ten taniec na linie jest dla mnie najciekawszy z intelektualnego punktu widzenia. Zawsze czułem się obco w Polsce. Przy czym, oczywiście, Warszawa jest moim miastem, tam się urodziłem, tam mieszkałem blisko trzydzieści lat, ale najbardziej moim miastem jest Paryż. Kiedy dwadzieścia dwa lata temu przyleciałem do Paryża, natych-miast zdałem sobie sprawę, że to jest natych-miasto dla mnie [wywiad 2. Pisarz, naukowiec].

Narrator podkreśla, po raz drugi podczas wywiadu, że mentalnie jest cały czas związany z Polską, pisze dla polskiego czytelnika, tu publikuje, tutaj tak-że rozwija się jego akademicka kariera. Klasyczne już rozróżnienie ojczyzny prywatnej i ideologicznej znajduje w tym przypadku idealną niemal egzem-plifikację. Ideologicznie ojczyzną pisarza pozostaje Polska, jednak ojczyznę prywatną odnalazł on w Paryżu. Zasygnalizowana przez narratora niemoż-ność życia w Polsce nie jest wśród artystów przypadkiem odosobnionym. Niemożność ta miała różne przyczyny: polityczne, społeczne, psychiczne. W tym przypadku narrator opuścił kraj głównie w celach naukowych, ale pozostał poza Polską z przyczyn politycznych. Życie poza własną ojczyzną staje się zatem dla niego optymalnym biograficznym rozwiązaniem:

Oczywiście, klnę na Francję i bardzo jestem z nią pokłócony, z drugiej strony zdaję so-bie sprawę, że to jest doskonały punkt dla pisarza, dla artysty, który jest na pograniczu, nie tylko kultury, ale i gatunków. To tutaj jest moje miejsce. Dlatego, kiedy wybiła godzina trud-nych decyzji: wracać czy nie wracać, ja podjąłem decyzję następującą: z Paryża do Warszawy

W dokumencie Artysta jako Obcy (Stron 82-90)