• Nie Znaleziono Wyników

3. Ludowy trybun na salonach władzy. Wizerunek Andrzeja Leppera w „Gazecie

3.3. Czas demagogów – polityczny fenomen Andrzeja Leppera (2000–2001)

W 2001 roku Andrzej Lepper z ponad 10 ‑procentowym poparciem znalazł się wraz z Samoobroną w Sejmie. Większość opinii prezentowanych w „Gazecie Wyborczej”

w tamtym okresie źródło rosnącej popularności Leppera upatruje w populizmie.

Jan Nowak Jeziorański zdefiniował populizm Andrzeja Leppera jako zdobywanie dla siebie i swojej partii głosów i mandatów kosztem państwa. Populizm układają‑

cej się z Lepperem władzy jako uleganie naciskom grup i jednostek, które doraźny interes własny stawiają ponad wspólne dobro, jakim jest państwo. I podsumował:

„Jest to recydywa narodowej choroby, jaką była «prywata» w czasach upadku Rze‑

czypospolitej szlacheckiej. Demagogiczne hasła stają się oszustwem, gdy rzucane są z całą świadomością, że nie ma możliwości ich spełnienia. Populizm manipuluje wyborcami, wykorzystując ignorancję ludzi nie dostrzegających, że ponętny kawa‑

łek kiełbasy wyborczej został umieszczony w pułapce, która kiedyś zatrzaśnie się na ich głowach”104.

Radosław Markowski, politolog, przypomniał, także w  „Gazecie Wyborczej”, że jest kilka przyczyn, warunkujących rosnącą popularność partii populistycznych:

kryzys gospodarczy, zwłaszcza gdy jego skutki zaczynają być odczuwalne, bezal‑

ternatywność systemu politycznego – na przykład brak zasadniczych różnic w pro‑

gramach głównych partii, czynniki zewnętrzne – na przykład rola państw ościen‑

nych lub organizacji ponadnarodowych, wreszcie – jakość polityki wewnętrznej: źle funkcjonujące procedury w państwie, korupcja, brak dostępu obywateli do sądów i  innych instytucji regulujących ład zbiorowy105. Analizując sytuację w  2001 roku Markowski zauważa, że kryzysu gospodarczego nie było, trudno też było mówić o bezalternatywności systemu politycznego: „Elementy braku alternatywy pojawiły się jednak inaczej i głębiej, gdy elity prawicowe (nowe szyldy + te same twarze) i le‑

wicowe (ten sam szyld + nowe obietnice) przystąpiły ponownie do konkursu popu‑

larności. Czynnikiem zewnętrznym ogromnej wagi było zbliżające się przystąpienie Polski do UE. Istnieją dobrze udokumentowane dane potwierdzające, że sukces par‑

tii populistycznych należy przypisać samemu faktowi akcesji. W końcu autodestruk‑

104 J. Nowak ‑Jeziorański, Miałeś chamie złoty róg, „Gazeta Wyborcza” nr 249, 23 października 1999, s. 11.

105 R. Markowski, Jak gasną populizmy, „Gazeta Wyborcza” nr 272, 20–21 listopada 2004, s. 13.

cja elit solidarnościowych wraz z nieodpowiedzialnymi obietnicami SLD («gruszki na wierzbie») nakręcała koniunkturę partiom populistycznym”106.

„Gazeta Wyborcza” opublikowała także w 2000 roku tekst publicystyczny Janu‑

sza Rolickiego, do stycznia 2000 roku redaktora naczelnego „Trybuny”. W przeci‑

wieństwie do głosów upatrujących źródeł rosnącej popularności Leppera w brutali‑

zowaniu życia politycznego i wkładających go między nieodpowiedzialnych radyka‑

łów, Rolicki wyjaśnia kontekst społeczny:

[...] Powiedzmy wprost: ci ludzie – bez pracy, często bez dachu nad głową – zazwy‑

czaj nie widzą znikąd ratunku. To oni właśnie są tak nielubianymi przez „Gazetę”

zapiekłymi zwolennikami PRL. Oni bowiem na pytanie, kiedy żyło się im najlepiej, w większości odpowiadają: „za Gierka” (w badaniach OBOP z listopada ‘99 aż 56 proc. ankietowanych uznało lata gierkowskie za najlepsze w swoim życiu). Oni też ponad wszelką wątpliwość zwątpili w celowość uczestnictwa w wyborach – nie mają bowiem partii, z którą mogliby się identyfikować. Nie dla nich też – powiedzmy od razu – są pełne półki sklepowe, demokracja i wolność. Nie ma bowiem wolności bez posiadania bądź możliwości zarabiania pieniędzy pozwalających na coś więcej niż wegetacja107.

Zdaniem Rolickiego właśnie ten elektorat miał zadecydować o przyszłości pol‑

skiej sceny politycznej po 2000 roku, a wybory prezydenckie stwarzały Andrzejowi Lepperowi wielką szansę, jeśli będzie potrafił podbić serca i umysły tej grupy spo‑

łecznej.

Do wyborów prezydenckich 2000 roku Andrzej Lepper szedł z hasłem: „Naj‑

pierw Polska”, używał także hasła „Kandydat zwykłych ludzi, także Twój”108. Kon‑

sekwentnie podkreślał promowaną przez siebie od początku dychotomię „my”

i „oni”. Powtarzał, że w polityce nadszedł czas ludzi nieskażonych władzą. Wszyscy

„oni” – lewica i prawica – już byli. „My”, czyli Samoobrona, jeszcze nie rządziła, miała więc czyste ręce109. Mawiał: „Wszyscy już z tego układu byli. Prezydentami, premierami, ministrami, byli w Sejmie, rządzie. Ja jestem nowy. Macie wyjście, albo mi uwierzyć, albo się poddać”110. Powtarzał także znane z poprzednich kampanii hasła: o  sprzedawaniu polskiego majątku, niszczeniu gospodarki, korupcji wła‑

dzy, nędzy rolników i robotników, którym obiecywał minimum socjalne. Zbudował kampanię negatywną, opartą na dyskredytowaniu przeciwników politycznych, ale także, jak zauważyła M. Cichosz: „Celem ataków przywódcy Samoobrony stały się wszystkie – nie zawsze zdefiniowane – siły, które działają na szkodę rolników, ludzi najbiedniejszych i najbardziej poszkodowanych w wyniku reform”111. Szokowanie obraźliwymi słowami było medialne i  miało wywołać wrażenie, że kandydat Sa‑

moobrony mówi językiem potocznym swoich wyborców, że „kandydat jest «jednym z nas» i jedynym prawdziwym reprezentantem naszych interesów. On sam i jego rodzina również odczuli dotkliwe skutki transformacji i  zostali «oszukani» przez władzę. Z wyborcami połączyła go więc wspólnota losów”112.

106 Tamże.

107 J. Rolicki, Nadchodzi czas demagogów, „Gazeta Wyborcza” nr 50, 29 lutego 2000, s. 20.

108 M. Cichosz, op. cit., s. 228.

109 Przejść spokojnie nie mogę, „Gazeta Wyborcza Lublin” nr 129, 3–4 czerwca 2000, s. 3.

110 Ziemi naszej nie oddam, „Gazeta Wyborcza Zielona Góra” nr 219, 19 września 2000, s. 3.

111 M. Cichosz, op. cit., s. 229.

112 Tamże.

Nowe elementy, które się pojawiły, to bardzo zdecydowany sprzeciw wobec wstą‑

pienia Polski do Unii Europejskiej, która „chce zrobić z nas [czyli Polski – przyp.

aut.] rynek zbytu dla swoich produktów”113 oraz resentymenty związane z  PRL:

„Ja się urodziłem i żyłem w PRL ‑u jak większość Polaków. PRL zlikwidował analfa‑

betyzm, wykształcił ludzi, rozbudował fabryki, kopalnie, huty, budownictwo miesz‑

kaniowe, rozwinął rolnictwo. Ale trzeba pamiętać, kto to zrobił. Otóż nie zrobili tego sekretarze partii, tylko zwykli ludzie. To my zbudowaliśmy Polskę!”114. Tym ra‑

zem nie ściskał dłoni Jarosława Kalinowskiego z PSL, czyniąc zeń swojego konku‑

renta w wyścigu o głosy wsi. Kampanię prowadził przeważnie na giełdach towaro‑

wych i targowiskach, co było przedmiotem ironii dziennikarzy „Gazety Wyborczej”:

„Wizytę Leppera zapowiadały dwie kartki przypięte do drzew przy giełdzie samo‑

chodowej [...]. Słuchaczy Lepper miał dobrych. Tak komentowali lub kontynuowali jego słowa: – Żyd Balcerowicz mówi w telewizji, że polska żywność jest brudna. – Żeby tak wszyscy myśleli jak pan. – Komuna pobudowała, a ci rozwalili. – Trzeba zrobić rewolucję”115. Podobnie kpiono z wyborczej piosenki Leppera: „Ten kraj jest nasz i wasz. Nie damy bić się w twarz, będziemy walczyć jak lwy i nie przeszkodzi nikt116”. Przypominano Lepperowi sądowe sprawy (był ścigany listem gończym i zo‑

stał zatrzymany, a następnie aresztowany tymczasowo w Gorzowie; swoje wyjście z więzienia zamienił w wiec polityczny)117.

Jednym z medialnych motywów tej kampanii była także opalenizna Leppera – na plakatach, zdjęciach, wyborczych spotach i wiecach prezentował przybrązowio‑

ną w solarium twarz. Nie chodziło jednak o podkreślanie, ale maskowanie wyglą‑

du kandydata. Jak twierdzili specjaliści PR i przyznawał w wywiadach sam Piotr Tymochowicz – miało to na celu ukrycie wypieków pojawiających się na twarzy w momentach zdenerwowania. Tymochowicz: „Andrzej miał problem z naczynia‑

mi krwionośnymi. Były płytko pod skórą. Szybko się denerwował, twarz robiła mu się czerwona. Uznaliśmy, że lepszy Mulat niż burak”118.

Już w wyborach prezydenckich 2000 roku Andrzej Lepper miał jednak kłopot z niespójnością wizerunku: z jednej strony prezentował siebie jako obrońcę krzyw‑

dzonych, człowieka z ludu, który chce „rozgonić” rządzących, z drugiej – aspiro‑

wał do roli rządzącego. Wyśmiewał i zwalczał elity władzy, ale startując w wyborach prezydenckich do tych elit pretendował. Jak zauważyła Lena Kolarska ‑Bobińska:

„Lepper zdaje się dostrzegać swój dylemat: jeśli będzie uwiarygodniać się jako po‑

lityk «państwowy», może zacząć być postrzegany jako część establishmentu i tra‑

cić akceptację niezadowolonych”119. Przekonanie wyborców do tego, że nadaje się do władzy, wymagało od Leppera korekty wizerunku, przybrania pozy męża stanu.

113 Przejść spokojnie nie mogę..., op. cit., s. 3.

114 Ziemi naszej nie oddam..., s.  3. Por. także: R. Winnicki, Wolny jak Lepper, „Gazeta Wyborcza Białystok” nr 170, 22–23 lipca 2000, s. 4; M. Szyperski, Lepper na giełdzie, „Gazeta Wyborcza Mazowsze”

nr 112, 15 maja 2000, s. 4

115 Por.: M. Szyperski, Lepper na giełdzie..., s. 4; R. Winnicki, Kampania na bazarze, „Gazeta Wybor‑

cza Białystok” nr 212, 11 września 2000, s. 4.

116 Por.: J. Skoczylas, W. Bereś, Lepper pod Cedynią, „Gazeta Wyborcza” nr 192, 18 sierpnia 2000, s. 14.

117 Por.: W. Paś, Kampania po zwolnieniu, „Gazeta Wyborcza Zielona Góra” nr 202, 30 sierpnia 2000, s. 1.

118 M. Kącki, Różne palmy, fikusy czyli osiem wątków z życia Leppera i jego przyjaciół, „Gazeta Wy‑

borcza” nr 183, 8 sierpnia 2011, s. 16.

119 M. Lizut, Na chłopski rozum..., s. 6.

Wzorami do naśladowania w tym zakresie byli dla niego Olof Palme i generał Char‑

les de Gaulle ze światowej sceny politycznej oraz Wincenty Witos i Józef Piłsudski – z polskiej: „Palme prowadził socjalliberalną politykę, ukierunkowaną na ochronę pracy, na człowieka [...]. A de Gaulle to silna władza i państwo narodowe [...]. W Pił‑

sudskim podoba mi się twardość i  zdecydowanie. A  Witos to szacunek dla pracy i partii”120. Wśród lektur wymieniał – Dzieła zebrane Józefa Piłsudskiego i Psycholo-gię tłumu Gustawa Le Bona121.

Taki wizerunek nie pomógł Andrzejowi Lepperowi zdobyć dobrego miejsca w wy‑

ścigu prezydenckim. Wśród 12 kandydatów w pierwszej turze wyborów, w głosowa‑

niu przeprowadzonym 8 października 2000 roku, uplasował się na szóstym miejscu z wynikiem 3,05 proc. głosów. Na Aleksandra Kwaśniewskiego głosowało 53,90 proc.

wyborców, na Andrzeja Olechowskiego – 17, 30, na Mariana Krzaklewskiego – 15,57, na Jarosława Kalinowskiego – 5,95. Za Andrzejem Lepperem, z wynikiem poniżej 1,5 proc. głosów, znaleźli się: Janusz Korwin ‑Mikke, Lech Wałęsa (1,01), Jan Łopuszański, Dariusz Grabowski, Piotr Ikonowicz, Tadeusz Wilecki, Bogdan Pawłowski122. Andrzej Lepper wiedział jednak, że nie ma na prezydenturę szans.

Start w wyborach prezydenckich miał na celu miedzy innymi zmniejszenie na wsi wpływów PSL, wzmocnienie swojej pozycji lidera Samoobrony, ale przede wszyst‑

kim – przygotowanie do kampanii parlamentarnej 2001 roku. Nie zmienił wizerun‑

ku, ale go wyraźnie skorygował. Wzmocnił swoje wypowiedzi, przede wszystkim dotyczące akcesji Polski do Unii Europejskiej, ale nie prezentował się już jak awan‑

turnik wygrażający rządowi pięścią – „z watażki zamienił się w przywódcę przema‑

wiającego spokojnym tonem, sprawiedliwego, ale i surowego ojca, który jak trzeba, to upomni, a jak trzeba, pochwali”123.

Docierał do wyborców z małych miasteczek i wsi, ale nie przekonywał już prze‑

konanych, tylko starał się przejąć elektorat PSL. Znakomicie radził sobie z media‑

mi, zwłaszcza z dziennikarzami agresywnie krytykującymi populizm Leppera, za‑

liczając ich – podobnie jak rządzących – do establishmentu lekceważącego gorzej sytuowany i niewykształcony elektorat. Widoczny był profesjonalizm tej kampanii.

Zmieniły się publiczne wystąpienia Leppera, potrafił w kilku zdaniach dać klarowny przekaz swoim wyborcom. Na spotkaniach wyborczych prezentował dobrze przygo‑

towany dokument programowy Samoobrony: Trzecia droga. Samoobrona przygoto‑

wała także jedną z najlepszych – w ówczesnym czasie – stron internetowych. Wyda‑

wała także partyjne pismo, w którym krytykowany był głównie Marian Krzaklewski (AWS) i Jarosław Kalinowski (PSL) – konkurenci polityczni. Był to element kam‑

panii negatywnej, ale jednocześnie prezentowany był pozytywny program Samo‑

obrony i sam przewodniczący – jako przyszły przywódca. Kampanijnym gadżetem, wyśmiewanym przez media, stały się krawaty w biało ‑czerwone pasy, powtarzanym hasłem: „Oni już byli”, czyli sprawdzony podział: „my” – „oni”.

Taktyka z kampanii prezydenckiej przyniosła efekty. W wyborach parlamentar‑

nych 23 września 2001 roku Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej uzyskała bar‑

dzo dobry wynik – 10,20 proc. głosów. Był to zdecydowanie przełomowy moment dla Andrzeja Leppera, który wszedł do Sejmu, czyli wreszcie na oficjalne salony

120 M. Karnowski, P. Zaremba, Cel: prezydentura!, „Newsweek” 23 kwietnia 2006, s. 22.

121 Tamże, s 22 –23

122 M. Cichosz, op. cit., s. 237.

123 Jarosław Kurski, Dziś zbieram żniwo..., s. 4.

władzy. Lepper i jego najbliżsi współpracownicy, dumnie prezentując partyjne kra‑

waty w biało ‑czerwone pasy, wkroczyli na sejmowe korytarze. To obraz, często po‑

kazywany w telewizji, który konfudował lub irytował polityków, zadziwiał lub prze‑

rażał dziennikarzy. Partie, które weszły do parlamentu, a zatem przede wszystkim zwycięska koalicja SLD ‑UP (41,04 proc. głosów), ale także Platforma Obywatelska (12,68), Prawo i Sprawiedliwość (9,50), Polskie Stronnictwo Ludowe (8,98), Liga Polskich Rodzin (7,87), musiały się z Samoobroną liczyć. Nie dość, że weszła do parlamentu, to stała się w nim trzecią siłą, uzyskując 53 mandaty. Sojusz Lewicy Demokratycznej ‑Unia Pracy uzyskały 216 mandatów, Platforma Obywatelska – 65, Prawo i Sprawiedliwość – 44, Polskie Stronnictwo Ludowe – 42, Liga Polskich Ro‑

dzin – 38124.

„Gazeta Wyborcza” w powyborczych komentarzach prezentowała dość charak‑

terystyczne – można użyć sformułowania – zdziwienie inteligenta, że tak radykal‑

nemu ugrupowaniu jak Samoobrona, która w  1999 roku sparaliżowała całe pań‑

stwo, a jej lider w kampanii wyborczej używał słów uznawanych powszechnie za obraźliwe, udało się wejść do parlamentu: „Radykalna zmiana warty – taki obraz wyłania się z sondaży przeprowadzanych wśród wyborców opuszczających lokale wyborcze. [...] Obok SLD z ugrupowań obecnych dotychczas w parlamencie weszło do Sejmu tylko PSL, ale przegrywając wojnę o wiejski elektorat z demagogiczną

«Samoobroną» Andrzeja Leppera. Równie niespodziewany jest sukces Ligi Polskich Rodzin, której działaczy (Antoni Macierewicz, Zygmunt Wrzodak, Jan Łopuszań‑

ski) łączy wrogość do Unii Europejskiej, skrajny antykomunizm i fundamentalizm katolicki”125. Aby zrozumieć ten sukces, wystarczyło wsłuchać się w opinie cytowa‑

nego wyżej Janusza Rolickiego, który w 2000 roku przewidywał: „Niezależnie od dalszych losów Bloku126 przeżywamy w  naszym najpiękniejszym z  krajów ciszę przed burzą. Przed nami kolejne lata wyborcze i kolejne elekcje: prezydenta, parla‑

mentu, a w roku 2002 – samorządów. W rezultacie najpewniej dokona się w Polsce poważne przetasowanie sił i wyłoni się nowa konfiguracja polityczna127”. Ta burza, to zdaniem Rolickiego wybuch populizmu, w sidła którego wpadną ludzie, którzy do tej pory na wybory nie chodzili, ponieważ nie widzieli dla siebie politycznej alter‑

natywy. Stworzył ją Andrzej Lepper i ugrupowania podobne Samoobronie. Parafra‑

zując Rolickiego można podsumować: „Nadszedł czas demagogów”128.

Jarosław Kurski, który po wyborach 2001 roku napisał w „Gazecie Wyborczej” je‑

den z najlepszych tekstów analizujących fenomen Samoobrony i Andrzeja Leppera od początku jego funkcjonowania w polityce, uznał jednak, że tłumaczenie wybor‑

czego sukcesu Samoobrony sfrustrowanym elektoratem jest istotnym elementem, ale

124 Do Sejmu i Senatu, zgodnie z ordynacją wyborczą RP, weszły także Mniejszość Niemiecka i Nie‑

miecka Mniejszość Górnego Śląska. Frekwencja wyborcza wyniosła 46,29 procent. Wyniki wyborów na podstawie: Obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 26 września 2001 roku o wynikach wybo-rów do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, przeprowadzonych w dniu 23 września 2001 roku, zamieszczone na stronie internetowej PKW: http://www.pkw.gov.pl/.

125 Aleśmy wybrali, „Gazeta Wyborcza” nr 223, 24 września 2001, s. 1.

126 Chodzi o Blok Ludowo ‑Narodowy, utworzony w 2000 roku przez trzy pozaparlamentarne ugru‑

powania – Samoobronę Andrzeja Leppera, Front Narodowy Tadeusza Wileckiego (emerytowanego ge‑

nerała) oraz Sierpień ’80 Daniela Podrzyckiego (jednego z najbardziej radykalnych przedstawicieli pod‑

ziemnej Solidarności).

127 J. Rolicki, Nadchodzi czas demagogów, „Gazeta Wyborcza” nr 50, 29 lutego 2000, s. 20.

128 Tamże.

jednocześnie banałem, nie oddającym istoty sprawy: „Nie na tym polega problem, by zauważyć, że istnieje sfrustrowany elektorat – który jeszcze rośnie w czasie recesji – ale na tym, by wytłumaczyć, dlaczego właśnie Lepper zdołał go pozyskać. Dlacze‑

go nie np. Alternatywa? [jeden z komitetów wyborczych zarejestrowany pod nazwą Alternatywa Ruch Społeczny – przyp. aut.] Nie ma jednej prostej odpowiedzi”129.

Za jedną z przyczyn tego sukcesu jest uważana pomoc specjalisty PR Piotra Ty‑

mochowicza, uznawanego za twórcę wizerunku Andrzeja Leppera i ojca jego poli‑

tycznego sukcesu. Tymochowicz tłumaczył Kurskiemu:

Błąd większości polityków polegał na tym, że przekonywali własny elektorat. To non‑

sens. Lepper nie zrobił nic, co zraziłoby jego rdzenny elektorat, i robił, co mógł, by pozyskać elektorat PSL, przede wszystkim niezdecydowanych i sfrustrowanych. Dwa były cele tej kampanii: dostać się do parlamentu i  przebić PSL. Oba osiągnęliśmy.

Żeby przejąć część elektoratu AWS, świadomie wprzęgliśmy elementy kampanii ne‑

gatywnej.

[...] Oczywiście także los nam sprzyjał. Upieram się jednak, że w 80 proc. to są skuteczne taktyki. Ludzie chcą mieć skutecznych polityków, a nie ubezwłasnowolnio‑

nych filozofów. Trzeba było pokazać, że Andrzej Lepper jest skuteczny nie tylko na drogach. Jeżeli widz widzi, że Lepper daje sobie radę z agresywnym dziennikarzem, to oznacza, że w Sejmie będzie równie skuteczny. W Polsce mamy bardzo dużo pseu‑

dointeligentów, których szlag trafia na samą myśl, że ktoś, kto nie ma odpowiedniego wykształcenia i certyfikatów, okazuje się skuteczniejszy od niejednego inteligenta130. Piotr Tymochowicz w  mediach (a także autorce książki) opowiada historię, w jaki sposób zaczął doradzać Andrzejowi Lepperowi: „Zanim zaczęliśmy współ‑

pracować, Andrzej Lepper był już znany. Nie miał jeszcze partii politycznej, ale jako lider związku zawodowego «Samoobrona» organizowała spektakularne akcje, takie jak blokowanie dróg. Pamiętam, że wracając ze Śląska testowałem swoje nowe porsche i byłem bardzo zadowolony, bo drogi były puste. Testowałem nie tylko sa‑

mochód, ale także blokujących drogi rolników: zatrzymywałem się na każdej blo‑

kadzie i robiłem karczemną awanturę o to... że jest ich tak mało. Na każdej mnie przepuszczali, obiecując, że następnym razem będzie ich więcej. Na jednej z blokad spotkałem dziennikarzy „Super Expressu”, którzy poprosili mnie, abym pomógł im się przedostać. Następnego dnia na pierwszej stronie „Super Expressu” zobaczyłem swoje zdjęcie z tytułem Człowiek, który blokadom się nie kłaniał. Dziennikarze opi‑

sali moje negocjacje z rolnikami. Wtedy zadzwonił do mnie Stanisław Łyżwiński, przedstawiając się jako asystent Andrzeja Leppera, i poprosił o spotkanie”131.

Tymochowicz podkreślał jednak, że Andrzej Lepper był po prostu zdolnym uczniem: „Andrzej Lepper ma dobrą intuicję. Wie, że żyjemy w  epoce medial‑

nej. Sam do mnie zadzwonił. Był świadom swoich słabości i to był dobry punkt wyjścia do cyklu szkoleniowego. On się bardzo chętnie uczy, szybko i łatwo. To samorodny talent. Bardziej wiecowy niż telewizyjny. Na tłum umie oddziaływać charyzmatycznie”132. Podobnie wypowiadał się Andrzej Lepper: „Gdyby uczeń nie był zdolny, to żaden fachowiec go nie nauczy. Ci, którzy mnie uczyli, uczyli też

129 Jarosław Kurski, Dziś zbieram żniwo..., s. 4.

130 Tamże.

131 Piotr Tymochowicz w wywiadzie udzielonym B. Czechowskiej ‑Derkacz we wrześniu 2009 roku.

132 Jarosław Kurski, Dziś zbieram żniwo..., s. 4.

Krzaklewskiego i czego nauczyli? Może to nieskromne, ale ja wierzę, że jakimś in‑

stynktem Bóg mnie obdarzył”133.

Biorąc jednak pod uwagę sondaże CBOS, z  których wynikało, że w  czerwcu i lipcu tylko 2 procent badanych zadeklarowało, że 23 września 2001 roku będą gło‑

sować na Samoobronę i Andrzeja Leppera, a  w sierpniu już tylko 1 procent134, moż‑

na przypuszczać, że właśnie te ostatnie dwa miesiące treningu pod okiem specjali‑

stów ostatecznie zadecydowały o wyborczym sukcesie Samoobrony i jej lidera. We wrześniu 2001 roku, tydzień przed wyborami, udział w wyborach zadeklarowało 66 proc. ankietowanych, 16 – nie potrafiło wskazać ugrupowania, na które chciałoby zagłosować, ale głosowanie na Samoobronę zadeklarowało już 6 proc. badanych135. Andrzej Lepper swój sukces tłumaczył jednak uporem i konsekwencją: „[...] dzie‑

sięć lat nie byłem w domu [...] ciężko na to zapracowałem [...]. Dziś zbieram żni‑

wo. Nieraz mi mówili: chłopi głupi są, to chamy, nic z tego nie będzie... A ja wierzy‑

łem w sukces. Politycy traktują naród jak swoją własność, zapominając, że trzeba go słuchać. [...] To prawda, ja wykorzystuję sytuację, ale nie ja ją stworzyłem. To rządzący przygotowali dla mnie grunt. Przecież oni mogli mówić to samo co ja, tylko kto by im uwierzył? Nikt! Bo oni już byli. I to hasło Samoobrony: «Oni już byli» – to ich dobijało!”136.

Piotr Tymochowicz dorzucił do tej listy media: „Wbrew obiegowym opiniom media nie są władzą, tylko pośrednikiem między tymi, którzy – wydaje się – mają coś do powiedzenia ludziom a społeczeństwem. Mediami jest dość łatwo sterować, bo są skazane, aby pokazywać wydarzenia, które mają silny oddźwięk społeczny.

Jedną z kampanii A. Leppera pomyślałem jako piastowską trasę: zaczynaliśmy ją w Gnieźnie, Lepper wystąpił na białym koniu. To było bardzo widowiskowe, ale ry‑

nek był pusty, nikt nie przyszedł. Na drugi dzień zamówiłem kilka kartonów biało‑

‑czerwonych krawatów i hostessy do ich wiązania (zakładaliśmy, że większość osób tego nie potrafi). Rozdawaliśmy te krawaty na rynku i oczywiście wszyscy je przyj‑

mowali, bo miło jest dostać taki drobny prezent. Zaprosiliśmy media i kiedy przyje‑

chali dziennikarze, cały gnieźnieński rynek mienił się tymi krawatami. To sprawia‑

ło wrażenie bardzo dużego społecznego poparcia. Od tej pory media zaczęły trak‑

tować Samoobronę poważnie. Z czasem zainteresowanie mediów przerosło nasze oczekiwania”137.

Także Tymochowicz pod koniec lat 90. miał zasugerować Andrzejowi Leppe‑

rowi, że naturalną konsekwencją jego działań powinno być kandydowanie do par‑

lamentu: „Śmiał się z tego chyba z pięć minut i w końcu powiedział – «Co Pan, ja prosty chłop... Do parlamentu?» Ale ziarno została zasiane. Na pierwszym zjeździe,

lamentu: „Śmiał się z tego chyba z pięć minut i w końcu powiedział – «Co Pan, ja prosty chłop... Do parlamentu?» Ale ziarno została zasiane. Na pierwszym zjeździe,