• Nie Znaleziono Wyników

3. Ludowy trybun na salonach władzy. Wizerunek Andrzeja Leppera w „Gazecie

3.2. My i oni – dychotomiczny świat Andrzeja Leppera (1995–2001)

W tymczasowym areszcie Andrzej Lepper przesiedział niecałe dwa miesiące. W obro‑

nie przewodniczącego Samoobrony protestował zarząd Krajowego Związku Rol‑

ników i Organizacji Rolniczych, rolnicza „Solidarność” i oczywiście Samoobrona (członkowie Samoobrony zebrali się w Zielnowie, rodzinnej miejscowości Leppera i stamtąd wyruszyli na słupską prokuraturę), poręczyli za niego posłowie. Z chuli‑

gańskiego pobicia udało się Lepperowi zrobić sprawę polityczną. Po wyjściu z wię‑

zienia Lepper do swojego wizerunku obrońcy wszystkich uciśnionych dodał jesz‑

cze obraz ofiary prześladowanej przez władzę. Nauczył się, że bez udziału me‑

diów nie dotrze do opinii publicznej z żadnym przekazem. Nie obłaskawiał jednak dziennikarzy, ale prowokował swoimi wypowiedziami i strategią radykalnych dzia‑

łań – zgodnie z zaleceniami cytowanego wyżej J. Bryczkowskiego, że „jeśli ktoś ma ambicje polityczne, nie może tylko nudnie ględzić. Musi się coś wokół niego dziać, trzeba się lansować, wykręcać numery”46. Od 1994 roku Andrzej Lepper „wykręcał numery i lansował się” coraz skuteczniej. Zawsze towarzyszyli mu dziennikarze

„Gazety Wyborczej”. Niemal z każdego spotkania, konferencji prasowej czy akcji Leppera można było ułożyć zgrabny, zabawny artykuł lub wzbudzić oburzenie, a  nawet strach przed głoszonymi przez Leppera hasłami, napisać prześmiewczy reportaż lub zupełnie odwrotnie – bardzo poważny, z elementami przestrogi przed populizmem i  polityczną demagogią. Andrzej Lepper i  Samoobrona byli wów‑

czas – można użyć sformułowania – wdzięcznym medialnym materiałem. Zawsze można było coś „ulepić” – jeśli nie na czołówkę, jak z protestu w Ursusie w 1994 roku, to chociaż artykuł na trzecią stronę – zabawną dykteryjkę ze zdjęciem. Jako przykład może posłużyć (napisany jeszcze przed uwięzieniem Leppera) reportaż Lepper odbija PGR -y, który bardziej przypomina kliniczny opis ludzi z psychicz‑

nymi problemami aniżeli obraz skomplikowanej sytuacji społecznej na polskiej wsi po 1989 roku. To opis interwencji Leppera w PGR Montowo (gdzie doszło do przetargu, ale rolnicy nie chcieli się zgodzić na sprzedaż pegeerowskiego majątku, gdyż sami ten przetarg przegrali) oraz Gwiździny, gdzie Samoobrona do przetargu w ogóle nie dopuściła:

[...] Lepper do przewodniczącego: – Musimy dostać na piśmie, że ten przetarg się nie odbędzie. Do tego czasu nikt stąd nie wyjdzie. Nie będzie dalszego niszczenia gospodarstw.

Coraz więcej chaotycznych głosów. Jakaś kobieta odczytuje, napisany przez zmar‑

łego na białaczkę syna, wiersz o chłopie Grzesiu i jego złym panu.

– Przepędzimy panów!

– Jesteśmy tu w imieniu ludzi biednych, głodnych, dzieci nagich...

Zastępca Leppera Edward Wysocki prosi o konkretne wnioski.

– Ja apeluję do całego narodu, żeby nie było biednych! To jest zdrada!

– Gorzej! Zeszmacenie. Młodzi weszli na stanowiska i nas chcą zeszmacić!

– To zbójeckie czasy i rządy.

46 J. Hugo ‑Bader, Trzecie wcielenie Bryczkowskiego Janusza..., s. 5.

[...] – Prezydent Wałęsa powiedział, żeby brać sprawy w swoje ręce i my to robi‑

my!!! Sala bije brawo. Znowu chaotyczne krzyki.

– Polska ginie!

– Górnik zastrajkował, milion trzysta dostał, a my co?

– Nie będziecie sprzedawać tego, co my przez 40 lat zarobiliśmy!

– Łeb urwiem, jak będzie trzeba!

Członkowie „Samoobrony” z całej Polski. O rozkradaniu majątku narodowego.

Że dyrektorzy z Agencji jeżdżą luksusowymi samochodami, a dzieci rolników chodzą

„z gilunami do pasa”47.

Reportaż, napisany w  konwencji teatru absurdu, pokazuje pegeerowskich rol‑

ników jako ludzi agresywnych, którzy w  XX wieku chcą „bić panów”, i  „łby im urywać”, nierespektujących prawa, nie potrafiących nic sensownego powiedzieć ani zrobić – dlatego Lepperowi tak łatwo nimi manipulować. Można mieć wątpliwości, czy rzeczywiście taki właśnie był obraz pegeerowskiej wsi początku lat 90., łatwo jednak w  ekstremalnej sytuacji takie wypowiedzi dobrać. Kolejna akcja Leppera, obliczona na medialny efekt, przyniosła oczekiwane skutki: Lepper stawał się co‑

raz poważniejszym politycznym partnerem wielu grup. „Gazeta Wyborcza” stała raczej na stanowisku konieczności konsekwentnego stosowania prawa wobec człon‑

ków Samoobrony i Leppera, politycy wahali się między delegalizacją Samoobrony, a cywilizowaniem Leppera poprzez traktowanie go jak równorzędnego partnera po‑

litycznego, reprezentującego rolników48. Bojąc się coraz bardziej gwałtownych pro‑

testów rolników i pracowników likwidowanych zakładów pracy, politycy SLD i PSL pojawiali się na zjazdach Samoobrony49. Po swojej stronie Leppera chciał mieć ów‑

czesny premier Waldemar Pawlak.

W tamtym czasie wizerunek Andrzeja Leppera był jednoznaczny: był chłopskim trybunem, który w każdej chwili jest w stanie podpalić lont i wysadzić w powietrze władzę. Poszerzał krąg oddziaływania. Zagrożeni zwolnieniem z  pracy w  zamoj‑

skich zakładach mięsnych wezwali go na pomoc. Przybył i jako zakładnika wziął dyrektora zakładów50. Pojawił się w Ursusie w czasie strajków, obok szefa zakłado‑

wej „Solidarności” Zygmunta Wrzodaka, i przemawiał do robotników: „Przez 45 lat mówili nam, że to, co najlepsze, pochodzi z  Moskwy, przez ostatnich pięć lat, że z Brukseli. A ja wam mówię, nie wierzcie w to. Sam mam w swoim gospodarstwie trzy ursusy i są bardzo dobre!”51.

Lepper swój wizerunek budował na dychotomii „my ‑oni”. Była ona widoczna od początku jego politycznej kariery, uwypukliła się szczególnie w czasie wyborów prezydenckich 1995 roku. Andrzej Lepper poszedł do tych wyborów promując od początku ideę trzeciej politycznej drogi (jak mawiał: „Nie czas iść w prawo czy lewo, ale prosto”52) i hasłem: „Czy wygra prawica, czy lewica, to i tak wszystko Targowi‑

ca”. Władza zatem – niezależnie, czy reprezentowana przez partie prawicowe czy

47 P. Głuchowski, K. Naszkowska, Lepper odbija PGR -y, „Gazeta Wyborcza” nr 38, 15 lutego 1994, s. 5.

48 Takich tekstów z opiniami na temat, co zrobić z A. Lepperem, pojawiało się już wówczas w „Gaze‑

cie Wyborczej” bardzo dużo. Por.: Co zrobić z Lepperem, „Gazeta Wyborcza” nr 42 19 –20 lutego 1994, s. 3.

49 Por.: R. Zakrzewski, Śmietanko z „Samoobroną”, „Gazeta Wyborcza” nr 106, 9 maja 1995, s. 3.

50 Zakładnik Leppera, „Gazeta Wyborcza” nr 45, 22 lutego 1995, s. 3.

51 D. Sajnug, Traktor stoi, „Gazeta Stołeczna” nr 100, 28 kwietnia 1995, s. 3.

52 Proste ścieżki, „Gazeta Wyborcza” Kraków, 10 października 1995.

lewicowe – jest przeciwko ludowi. Władza – zarówno lewicowa, jak i solidarnoś‑

ciowa – to „oni”(Targowica). „My” – to Lepper i reprezentowany przez niego lud.

Warto zwrócić uwagę, że „oni”, czyli władza, nie są traktowani przez Leppera jak rozmówcy Teresy Torańskiej w jednej z bardziej znanych jej książek, zatytułowa‑

nej właśnie Oni. Autorka zebrała w niej rozmowy przeprowadzane w latach 1981–

1984 z siedmioma działaczami komunistycznymi: Jakubem Bermanem, Edwardem Ochabem, Wiktorem Kłosiewiczem, Romanem Werflem, Leonem Chajnem, Ste‑

fanem Staszewskim i Julią Mincową, którzy zajmowali wysoką pozycję w partyjnej hierarchii – byli członkami Biura Politycznego, zasiadali w Komitecie Centralnym.

W rozmowie z Torańską występują w roli wzywanych do rachunku sumienia53. To jednak przeciwnicy, z którymi się rozmawia, wysłuchuje ich racji, próbuje zrozu‑

mieć motywy postępowania, prowadzi zasadniczy spor etyczno ‑moralny o zasady i idee. „Oni” u Torańskiej to przedstawiciele komunistycznej władzy, siłą zaprowa‑

dzającej w Polsce sowiecką wersję socjalizmu, „my” – to zdecydowana większość polskiego społeczeństwa do tejże władzy odnosząca się z ogromną niechęcią. Ale jest u Torańskiej jeszcze inna koncepcja „onych”– wyrzuceni z partii komunistyczni działacze także radzieckich towarzyszy postrzegali jako swoich i obcych jednocześ‑

nie, jako sojuszników, ale i jako antagonistów, z którymi zgadzali się w kwestii za‑

sadniczej, że komunizm jest najlepszym z możliwych ustrojów politycznych, różnili się jednak co do sposobów sprawowania władzy: „Zawieszeni pomiędzy ONYMI w Moskwie i ONYMI – ideologicznymi przeciwnikami w Polsce, polscy komuni‑

ści znajdowali się pod presją jednych, jak i drugich [...]”54. O tym także z „onymi”

Torańska rozmawia. Koncepcja „onych” u Michała Głowińskiego (którą wywodzi z dychotomii stosowanej w latach 2005–2007 przez PiS), to świat, gdzie nie ma part‑

nerów, nie ma osób i organizacji, z którymi się dyskutuje czy polemizuje: „jesteśmy MY, i to my dysponujemy wszystkim, co słuszne i dobre, po naszej stronie są wszel‑

kie racje i wszelkie wartości, no i są ONI, z którymi rozmawiać nie można, i nie warto, bo w istocie są wrogami”55. Ta koncepcja pasuje do dychotomii stosowanej przez Andrzeja Leppera i języka nienawiści, który jest jej skutkiem – jest to retoryka racji bezwzględnych, które zawsze są po naszej stronie, świat zaś jest czarno ‑biały:

„Nasze racje ogarniają wszystko, co uważamy za dobre, oni zaś są wszelkich racji pozbawieni [...]. O nich się mówi, ich oskarża, budzi do nich właśnie nienawiść, ale się do nich nie zwraca”56.

Wybory prezydenckie 1995 roku nie były jeszcze przez Leppera przygotowa‑

ne w sposób profesjonalny, chociaż kandydat miał własne ulotki, hasło i wyborczy sztab. Styl kampanii wyborczej Leppera był obiektem medialnych kpin. Dworo‑

wano z jego materiałów reklamowych: „Jeśli połączyć wszystkie pozytywne cechy charakteru Kostki Napierskiego, Drzymały, Bartosza Głowackiego i Tadeusza Koś‑

ciuszki, a także upór Ślimaka, bohatera Placówki, to otrzymamy osobowość An‑

drzeja Leppera”57, „Znać go, to lubić go, darzyć szacunkiem. On jest taki wielki

53 K. Kersten, Kłopoty ze świadkami historii w: T. Torańska, Oni, Agencja Omnipress 1989, Warszawa 1989, wyd. I, s. 6.

54 Tamże, s. 11.

55 M. Głowiński, Nowomowa i ciągi dalsze. Szkice dawne i nowe, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków 2009, wyd. I, s. 225.

56 Tamże, s. 242–243.

57 „Gazeta Wyborcza” Katowice nr 236, 10 października 1995, s. 2.

misio. Tak pisze o sobie Lepper w specjalnej instrukcji dla osób zbierających dla niego podpisy”58.

Krystyna Naszkowska w jednym z komentarzy zwróciła uwagę, że wyraźnie oka‑

zywanie Lepperowi przez dziennikarzy lekceważenia (w czasie debaty w telewizyj‑

nej Dwójce) było błędem w sztuce dziennikarskiej59. Być może pozwalano sobie na kpinę z powodu niskich notowań sondażowych. Według oficjalnych wyników, ogło‑

szonych przez Państwową Komisję Wyborczą (które niemal pokrywały się z ogło‑

szonymi wcześniej sondażami), w wyborach prezydenckich 1995 roku w pierwszej turze Andrzej Lepper zdobył – 1,32 proc. głosów. Do drugiej tury wszedł A. Kwaś‑

niewski i Lech Wałęsa, a przed Lepperem byli: Jacek Kuroń (9,22), Jan Olszewski (6,86), Waldemar Pawlak (4,31), Tadeusz Zieliński (3,53), Hanna Gronkiewicz‑

‑Waltz (2,78), Janusz Korwin ‑Mikke (2,40). Biorąc pod uwagę, że wszyscy kontr‑

kandydaci szefa Samoobrony istnieli w polityce dużo wcześniej – byli znani z soli‑

darnościowego podziemia, po 1989 roku zasiadali w parlamencie i rządzie – wynik Leppera – ludowego trybuna, prezentowanego jako awanturniczy głos ulicy – był i tak niezły (za nim w prezydenckim wyścigu uplasowali się tacy kandydaci jak Jan Pietrzak, Tadeusz Koźluk, Kazimierz Piotrowicz, Leszek Bubel)60.

W wyborach parlamentarnych w 1997 roku Przymierze Samoobrona (pod taką nazwą zarejestrowano listy wyborcze) zdobyła tylko 10 073 głosów, co stanowiło 0,08 proc. Przypomnijmy, że w tych wyborach do Sejmu weszło pięć partii: Akcja Wyborcza Solidarność, na którą zagłosowało 33,83 proc. wyborców, Sojusz Lewicy Demokratycznej (27,13), Unia Wolności (13,37), Polskie Stronnictw Ludowe (7,31) i Ruch Odbudowy Polski (5,56). Frekwencja wyborcza wyniosła 47, 93 proc., a za‑

tem mniej niż połowa uprawnionych Polaków poszła do głosowania. Zdecydowa‑

ny mandat jednak uzyskały tym razem, po czteroletniej kadencji rządów koalicji SLD ‑PSL, ugrupowania solidarnościowe, skupione wokół AWS61. Wynik wyborczy partii Leppera był porażką, ale jego głos radykała i udział w kolejnych protestach i blokadach był – dzięki mediom – donośny. Ten moment Andrzej Lepper uznał w swojej politycznej karierze za decydujący: „Rok 1997. Dostajemy 0,08 procent poparcia w  wyborach parlamentarnych. Zastanawiam się: wycofać się, czy brać za prawdziwą polityczną robotę. Więc mówię do współpracowników: za tydzień, kto chce, niech przyjedzie do mnie do Warszawy. Przyjechała mała grupka. Ale to właśnie wtedy do władzy doszły AWS z Unią Wolności. Byłem pewien, że oni nic w Polsce nie zmienią. I ruszyłem w Polskę. Między 1997 i 2000 miałem po tysiąc spotkań rocznie”62.

Jedna z głośniejszych akcji Leppera z 1997 roku to udział Samoobrony w bloka‑

dach w okolicach Gniezna, gdzie rolnicy, którzy najpierw podpisali umowy dzierża‑

wy z firmą EuroPol Gaz, budującą gazociąg jamalski, przechodzący przez ich pola,

58 D. Korotko, Mówi o sobie: Wielki misio, „Gazeta Wyborcza” nr 203,1 września 1995, s. 1. Por. także:

K. Lewandowska, Lepper słyszy głos, „Gazeta Wyborcza” nr 202, 31 sierpnia 1995, s. 3.

59 K. Naszkowska, Andrzej Lepper, Waldemar Pawlak, „Gazeta Wyborcza” nr 243, 18 października 1995, s. 3.

60 Wyniki wyborów za PKW. Por.: Strzał prawie w dziesiątkę, „Gazeta Wyborcza” nr 8 listopada 1995, s. 4.

61 Wyniki wyborów za: Obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej z  dnia 25 września 1997 w:

Monitor Polski z 30 września 1997, nr 64, poz. 620.

62 M. Karnowski, P. Zaremba, Cel: prezydentura!, „Newsweek” 23 kwietnia 2006, s. 21.

później zablokowali wjazd, żądając wielokrotnie większych pieniędzy: „Scenariusz jest zawsze ten sam: firma budowlana z  umową w  ręku łamie barykadę. Chłopi skrzykują się, dzwonią po dziennikarzy, i stawiają nową zaporę. Przez parę minut chłopi przepychają się z  robotnikami. Padają te same słowa o  oszustach, o  oszo‑

łomach. Maszyny znowu stają”63. Na pomoc przyjeżdżała Samoobrona, a czasami także osobiście Andrzej Lepper. W lipcu 1998 roku, przed wyborami samorządo‑

wymi, Andrzej Lepper i Samoobrona, wspólnie z Kółkami Rolniczymi pod prze‑

wodnictwem Janusza Maksymiuka i  „Solidarnością” Rolników Indywidualnych pod wodzą Romana Wierzbickiego, poprowadzili na Warszawę kilka tysięcy pro‑

testujących rolników. Jak opisywała „Gazeta Wyborcza” protestujący obrzucili mi‑

nisterstwo finansów jajkami i torebkami z mlekiem, a tłum krzyczał: „Wyjdź, ży‑

dowski szczurze”64 (do Leszka Balcerowicza): „Rolnicy mieli zgodę na przemarsz pod Sejm i  demonstrację do godz. 15. Ale sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy gruchnęła wśród nich wieść, jakoby Balcerowicz stwierdził, iż «z tłumem nie będzie rozmawiał». Rozzłoszczeni rolnicy zaczęli chodzić w kółko po rondzie na skrzyżowaniu Nowego Światu z Alejami Jerozolimskimi. – Będziemy tak chodzić, póki nie przyjdzie Balcerowicz – krzyczeli. W korkach stanęły setki aut, tramwajów i autobusów”65. Delegacja protestujących została przyjęta przez wicepremiera Lesz‑

ka Balcerowicza, ale rolnicy, zniecierpliwieni trwającymi dość długo rozmowami, zablokowali skrzyżowanie Alej Ujazdowskich i Jerozolimskich: „Zatrzymały ich po‑

licyjne oddziały prewencji. Poszły w ruch pałki, działka wodne i gaz łzawiący, a na policję posypał się grad butelek i bruku”66

Lepper prowadzący na Warszawę, jak podawała „Gazeta Wyborcza”, kilkana‑

ście tysięcy protestujących, i zmuszający do negocjacji wicepremiera Balcerowicza, pokazał swoją siłę. Wyborcza porażka Samoobrony w 1997 roku straciła zatem na znaczeniu i w wyborach samorządowych 1998 roku z Andrzejem Lepperem liczy‑

ły się wszystkie ugrupowania reprezentujące wieś – PSL, „Solidarność” Rolników Indywidualnych, ale także Unia Pracy czy Krajowa Partia Emerytów i Rencistów.

W konsekwencji Związek Zawodowy Rolnictwa Samoobrona, PSL, UP i KPEiR utworzyli Przymierze Społeczne, z którego listy wystartowało około 120 kandyda‑

tów wskazanych przez Leppera i, jak napisała „Gazeta Wyborcza”, „Andrzej Lep‑

per, wsławiony organizowaniem rolniczych blokad i nielegalnych protestów, i lider PSL Jarosław Kalinowski uścisnęli sobie ręce na oczach dziennikarzy”67.

W stosunku do Andrzeja Leppera często używane jest słowo uwłaszczanie – w słownikowym, historycznym odniesieniu oznacza nadanie chłopom prawa włas‑

ności do ziemi wcześniej przez nich użytkowanej wraz ze zniesieniem feudalnych obciążeń (w Polsce przeprowadzone w XIX wieku). W znaczeniu potocznym jest używane jako nadanie prawa do czegoś68. Jeśli zatem szukać początku uwłaszczenia Leppera i Samoobrony na polskiej scenie politycznej, czyli nadania mu prawa do funkcjonowania w polityce na równi z partiami politycznymi z tradycjami, to moż‑

63 M. Fabjański, Pejzaż z rurą w tle, „Gazeta Wyborcza” nr 176, 30 lipca 1997, s. 12.

64 M. Lizut, Żywią i blokują, „Gazeta Wyborcza” nr 161, 11 –12 lipca 1998, s. 1.

65 Tamże.

66 Tamże, s. 4.

67 Wyborczy uścisk, „Gazeta Wyborcza” nr 220, 19–20 września 1998, s. 1.

68 M. Szymczak (red.), Słownik języka polskiego, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989, t. 3., s. 638 –639.

na przyjąć, że stało się to w czasie wyborów samorządowych 1998 roku69. W wielu publikowanych przez „Gazetę Wyborczą” analizach, w których autorzy szukają źró‑

deł politycznego sukcesu Andrzeja Leppera, wielokrotnie wskazywana jest posta‑

wa polityków – z jednej strony w ostrych słowach oceniających jego postępowanie, z drugiej – zapraszających go do współpracy, z nadzieją, że sformalizowanie kontak‑

tów z Samoobroną ucywilizuje sposób działania partii i samego Andrzeja Leppera.

Wcześniej jednak chodziło zazwyczaj o negocjacje w czasie protestów, podpisywa‑

nie czasowych porozumień czy kurtuazyjne wizyty w czasie zjazdów Samoobrony.

W 1998 roku chodziło już o wyborczą koalicję, dzięki której ludzie Leppera doszli w wielu regionach do władzy. Przewodniczący Samoobrony nadal jednak budował swój wizerunek przedstawiciela chłopów, pozostającego poza sferą władzy. Wciąż podkreślał, że nie należy do „onych”, czyli tych, którzy rządzą Polską. Nie bez zna‑

czenia był także fakt, że Polacy do wyborów samorządowych przywiązują mniejszą wagę, nie doceniając wyboru przedstawicieli władzy, będących najbliżej obywatela, i  frekwencja od początku była w  nich najniższa. Udział Samoobrony we władzy w regionach wydawał się zatem niegroźny i był mało dostrzegalny.

Andrzej Lepper stał się jednak groźny dla ówczesnego rządu Jerzego Buzka.

Okazało się, że protest z 1998 roku, w czasie którego Samoobrona pędziła pod mi‑

nisterstwo finansów kozę dla Leszka Balcerowicza, a rolnicy krzyczeli: „Niech doi ją, a nie nas”70, był łagodnym początkiem tego, co miało się wydarzyć. W 1998 An‑

drzej Lepper wspólnie z chłopskimi ugrupowaniami zablokował Warszawę, w 1999 – całą Polskę. Już w styczniu, na przejściach granicznych w Świecku i Olszynie sta‑

nęło prawie dwa tysiące rolników, blokując przejazd tirów. Zagrzewający rolników do blokad Andrzej Lepper wołał: „Z łap Balcerowicza cieknie krew polskich rolni‑

ków”. I straszył: „Będziemy w stanie przeprowadzić nie 70 blokad jak ostatnio, ale 5 tys., a może i więcej”71. „Gazeta Wyborcza” dość drobiazgowo opisywała sytuację społeczno ‑polityczną i organizowane przez Leppera blokady – tekstów na ten temat jest tak wiele, że nie sposób z okresu 1999–2000 przywołać chociażby ich część. Wy‑

raźnie widać, pokazywaną w „Gazecie Wyborczej”, radykalizację działań i języka Andrzeja Leppera i coraz bardziej stanowcze stanowisko „Gazety Wyborczej” wo‑

bec lidera Samoobrony – jednoznaczne potępienie stosowanych przez niego metod.

Pojawiały się opisy coraz bardziej drastycznych sytuacji:

– Co on k... p... Po co ja tu przyjechałem, aby stać? Bierzmy się chłopy za te tiry – woła mężczyzna, który już na samym początku domagał się otwarcia jednej z cięża‑

rówek. W tej chwili w okolice terminalu podjeżdża kilkadziesiąt policyjnych busów i star z armatką wodną. Wśród rolników przechodzi groźny pomruk, gdy kolejne kor‑

dony policjantów z tarczami, pałkami i pistoletami na pociski kauczukowe wchodzą na terminal72.

[...] W Lubecku na drodze Poznań – Katowice przewodził wiceprezes kółek i or‑

ganizacji rolniczych Władysław Serafin, b. poseł PSL. – Przestańcie, bo się położę pod koła – wołał, gdy nadjechał pancerny skot i opancerzony samochód z działkami wod‑

nymi. Za barykadą z bron i sprasowanej słomy czekały beczkowozy z wymalowanym hasłem: „Lubecko do boju, rząd do gnoju”.

69 Por.: A. Augusiak, Przymierze z Lepperem, „Gazeta Wyborcza” nr 217, 16 września 1998, s. 5.

70 M. Lizut, Żywią i blokują..., op. cit., s. 1.

71 Z kosą na terminal, „Gazeta Wyborcza” nr 19, 23–24 stycznia 1999, s. 4.

72 Tamże.

[...] Blokady nie udało się rozproszyć w  okolicy Nowego Dworu Gdańskiego, gdzie rolnicy zablokowali drogę Gdańsk – Warszawa. [...] Pod wieczór policja prze‑

szła do kontrataku. Z polewaczek zaczęła lać wodę na płonące opony. Rolnicy w od‑

powiedzi rzucali butelki z benzyną. Policji udało się usunąć z drogi kilka bron. O 16 pojawiły się posiłki – kilkudziesięciu policjantów z opancerzonym transporterem. Po kilkuminutowej bijatyce obie strony pozostały na swoich stanowiskach [...]73.

Zderzenie władzy i występującego w imieniu rolników Leppera było coraz wy‑

raźniejsze. Widać je w krótkim podsumowaniu sytuacji z tamtego okresu: „Wezwę ludzi do powstania chłopskiego, te protesty są jedynie zaczątkiem – zapowiadał wczoraj szef «Samoobrony» Andrzej Lepper. – Pana Leppera czeka spotkanie z pro‑

kuratorem – ostrzegał rzecznik rządu74. Lepper żądał między innymi gwarantowa‑

nych cen na produkty rolne, zamrożenia importu żywności lub też bardzo wysokich cen na produkty sprowadzane z zagranicy, preferencyjnych kredytów dla rolników, a później także odszkodowań za zniszczony podczas starć na drogach sprzęt rolni‑

czy. Uważne prześledzenie wypowiedzi Leppera z tamtego czasu pokazuje jednak wyraźnie, że te postulaty stanowiły swojego rodzaju zasłonę dymną. Przede wszyst‑

kim chodziło o dymisję rządu Jerzego Buzka. Premier Buzek początkowo zapowia‑

dał, że nie usiądzie do rozmów z Lepperem, jeśli ten nie usunie blokad, wreszcie się złamał. W lutym podpisano porozumienie z przedstawicielami protestujących rolników, ale Lepper wciąż stawiał nowe warunki. Wydał na przykład polecenie zablokowania dróg, jeśli porozumienie „nie będzie satysfakcjonujące”75. Sytuacji premierowi Buzkowi nie ułatwiały ugrupowania opozycyjne, np. PSL i SLD, któ‑

re oficjalnie popierały protesty rolników, krytykując jednocześnie ich metody. An‑

drzej Lepper w tamtym czasie radykalizował swój język. Na spotkaniu w Połajewie (poznańskie) straszył głodem, niemiecką ekspansją rolną w Polsce, samobójstwami chłopów, łobuzami – Wałęsą, Krzaklewskim i Buzkiem: „Ludzie w Polsce nie doja‑

dają. A oni dają 3,20 zł za polskie świnie, bo ponoć są za tłuste. To te w rządzie są za tłuste! [...] – krzyczał, rzęsiście oklaskiwany przez rolników [...]. Oskarżył rząd, że chce «otworzyć Oświęcim, Brzezinkę, żeby nas wykończyć». – Ale my się nie damy – zapowiedział”76. W wywiadzie udzielonym Radiu Zet, arcybiskupowi Tadeuszo‑

wi Gocłowskiemu, który skrytykował rolnicze blokady, przypomniał: „że w 1794 r.

na Krakowskim Przedmieściu szykowano szubienice. Niech sobie przypomni, po co. Jeśli on poparł stosowanie siły wobec rolników, to nie jest biskupem polskim na pewno. Jeśli biskup Gocłowski nie odszczeka tego, co powiedział, to będzie ozna‑

na Krakowskim Przedmieściu szykowano szubienice. Niech sobie przypomni, po co. Jeśli on poparł stosowanie siły wobec rolników, to nie jest biskupem polskim na pewno. Jeśli biskup Gocłowski nie odszczeka tego, co powiedział, to będzie ozna‑