• Nie Znaleziono Wyników

Litwini są tragicznym szczepem. Trzeba się o sześć wieków cofnąć, aby życie tego szczepu odnaleźć w czystej plemiennej postaci. Kiedy mały lud wychodzi ze swych nad-bałtyckich siedzib po raz pierwszy na widownię dziejową, już wtedy niemal, już w sa-mym zaraniu duch jego w obcej, pożyczonej występuje formie. Krótkotrwały imperia-lizm litewski toruje drogi białoruskiej, nie litewskiej kulturze, której bogate i oryginalne zawiązki nie umieją rozwinąć się w cieniu zwycięskiego miecza. Z Jagiełłą nie wchodzi na Wawel ani jeden dźwięk litewski – wchodzi białoruszczyzna. Ją ruguje nowy, silniej-szy wpływ, który szczepi kulturę polską na całym obszarze Giedyminowego imperium.

W czterowiekowym współżyciu z Koroną Litwa nie rozwija swych pierwiastków etnicz-nych, jak i przedtem nie przestając być w dalszym ciągu odrębną całością państwową.

Indywidualność jej dziejowa przetwarza się, lecz się nie zaciera, historia jej, historia warstw oświeconych i instytucji publicznych, historia duszy narodowej i rasy snuje się dalej, aczkolwiek wyraz jej zewnętrzny zmienił się. Poza obrębem tych procesów zo-staje lud, który dzięki odosobnieniu temu zachowuje swe stare rodzime cechy, swój szczątkowy, dziwny, niezrozumiały ani dla Niemca, ani dla Słowianina język. Z małego narodu, którego gwiazda przez chwilę jaśniała na wschodzie Europy i który na losy tego wschodu wywarł wpływ przemożny, pozostało w pierwotnej, prastarej postaci tylko społeczeństwo ludowe, materiał, z którego dzieje dalej będą lepiły wyższe formy życia.

Jest to to, co dziś, w czasach ścisłości etnografi cznej, nazywamy właściwą Litwą. Ta Litwa była dotąd nieobecna.

Wiek XIX wskrzesza cały szereg zamarłych plemion. Zmartwychwstają Czesi, budzą się drobne ludy bałkańskie, do samodzielności rwie się nawet skazana na pewną śmierć wysepka łużycka, okolona nurtami niemieckiego morza. Spod tysiącletnich gruzów kieł-kują nowym życiem ostatki rasy celtyckiej. Oczu nie otwiera tylko szczep litewski. Jego jednego nie dosięga młodzieńczy dreszcz odrodzenia. Co więcej, właśnie wtedy wykazu-je on wybitne znamiona cofania się. W ciągu w. XIX ponawia się ze szczególną siłą pod-bój Litwy przez białoruszczyznę, jak za Kiejstuta i Jagiełły, z tą wielką różnicą, że wyna-rodowieniu ulegają nie warstwy wyższe, lecz sam rdzeń plemienia, lud wiejski. Obszar litewski zwęża się znacznie; to, co pozostaje, wiedzie byt wegetacyjny, nieświadomy.

Dopiero za naszych czasów, w latach niemal ostatnich zaczyna się i tu proces regene-racji. Początek dają Litwini pruscy, stopniowo przenosi się ruch na drugi brzeg Niemna,

1 „Świat. Pismo Tygodniowe Ilustrowane, Poświęcone Życiu Społecznemu, Literaturze i Sztuce” R. VII (1912), t. XIII, nr 22, s. 1–3.

Antoni Chołoniewski (1872–1924) – publicysta społeczno-polityczny, historiozof (Duch dziejów Polski, 1917).

183 Dusza Młodej Litwy

wreszcie „wolnościowa era” po r. 1905 nagle rozszerza i pogłębia jego wąskie dotąd łożysko. „Młoda Litwa” stoi na widowni w pełnej zbroi zapału młodzieńczego i prze-żywa swe lata porywów i burzy. Wiemy o niej z gromkich wystąpień, których ostrze najczęściej przeciw nam bywa skierowane, jej duszy przecież nie znamy. Literatura na-sza jest niewymownie uboga w próby poznania warunków, w jakich odbywa się odro-dzeniowy ruch litewski, tak ściśle związany z żywotnymi interesami naszego narodu.

Wydana przed laty cenna, lecz dziś już niedostateczna praca Michała Römera, która, jako pierwszy na tej drodze krok musiała z konieczności stać się zbiorem elementarnego materiału informacyjnego, była dotąd jedynym przewodnikiem polskim w tej tak blisko nas obchodzącej a niemal egzotycznej dla nas dziedzinie2. Obecnie mamy w ręku drugą publikację, tym ciekawszą, że autor, który podjął w niej próbę analizy duszy młodo-litewskiej, Józef Albin Herbaczewski, jest sam Litwinem3.

Z wystąpieniem Młodej Litwy na widownię wytworzył się stan rzeczy niezwykle oryginalny. Wszystkie ludy odradzające się usiłują nawiązać swój współczesny rozwój do przerwanej na dłuższy lub krótszy czas tradycji dziejowej, upatrując w niej słusz-nie cenne źródło siły odrodczej. Litwini słusz-nie są pozbawieni takiej tradycji. Do r. 1795 tworzyła Litwa państwo odrębne. Państwo to, aczkolwiek z Koroną stanowiło jedną Rzeczpospolitą, nie było bynajmniej fi kcją. Posiadało własną administrację, własny skarb, armię, wymiar sprawiedliwości. Był rząd, był naród, był nieprzerwany rozwój dziejowy, była zatem żywa kultura. Tworzyli ją Litwini na Litwie, przejawiały się w niej rdzenne właściwości rasy, powstawała w warunkach swoistych, niezaprzeczenie była to więc kultura litewska. Lecz kultura ta, bez niczyjego nacisku, bez przymusu, dobro-wolnie, wyrażała się w polskim języku. warto przypomnieć, że pierwsze objawy zain-teresowania dla etnicznych cech litewskiego ludu, na długo przed ruchem dzisiejszym, zaznaczyły się na uniwersytecie wileńskim. Z litewskiej gleby wykwitła romantyczna pieśń Mickiewicza i z dziejów Litwy, gorąco umiłowanych, wysnute zostały strofy jego pierwszych poematów. Wolno wyrazić mniemanie, że długo pewnie nie będzie zna-ła Litwa płomienniejszego hymnu miłości ojczyzny niż ten, który został wyśpiewany w Wallenrodzie, w polskim języku. Po polsku pisze się cała niemal dotychczasowa histo-riografi a Litwy Lelewela, Narbutta, Kraszewskiego. W szacie polskiej Litwa nigdy nie przestawała żyć jako jednostka odrębna.

Twórcy ruchu młodolitewskiego stanęli przed dylematem, czy tę historyczną i kul-turalną tradycję, jaka zamyka się w pięciowiekowym okresie unii, uznać za własną i na podstawie jej budować przyszłość o tyle różną od przeszłości, że powołałaby do życia obumarły język ludu, czy też wszystko, co z własnej woli przeżyła Litwa od Witolda do dni naszych, wyplenić z duszy i przystąpić do zasiewu zupełnie nowego ziarna. Wiemy, że wybrana została ta druga droga.

Dzieło odrodzenia oparła Litwa na zupełnym zerwaniu z przeszłością, na przekreśle-niu jej jednym pociągnięciem pióra. Wielka tradycja historyczna została zlikwidowana.

Naród posiadający wielowiekowe legitymacje, zszedł dobrowolnie do rzędu ubogich

2 Zob. M. Römer, Stosunki etnografi czno-kulturalne na Litwie, Kraków 1906 (odb. z „Krytyki”); idem, Litwa. Studium o odrodzeniu narodu litewskiego, Lwów 1908; zob. też L. Wasilewski, Litwa i jej ludy, Warszawa 1907.

3 J.A. Herbaczewski, Głos bólu. (Sprawa odrodzenia narodowego Litwy w związku ze sprawą wyzwolenia narodowego Polski), Kraków 1912.

184 Antoni Chołoniewski plemion, zmuszonych dorabiać się dopiero swej rangi cywilizacyjnej. Na rozstajnych drogach chwili obecnej ujęli przywódcy młodolitewscy młot, by uderzeniem jego skru-szyć fundamenty, na których nowa Litwa mogła oprzeć swą narodową kulturę. Negacja namiętna przeszłości, negacja wszelkiej kultury na Litwie, objawiającej się jako pozo-stałość tej przeszłości w polskiej szacie, stała się przewodnią nutą działania młodych Litwinów. Przecząc temu, co było, jęto się tworzenia nowych wartości i wówczas oka-zało się, że podwalin do nowej, wielkiej i silnej budowy cywilizacyjnej brak.

Kultura ludowa zbyt uboga, by można ją było dostroić do rozwiniętych form współ-czesnego życia. Tym mniej można nawiązać do zamierzchłych wspomnień średniowie-cza pogańskiego, które skamieniało w legendzie. Bijące dokoła źródła bogate i żywe nie dadzą się wyminąć. Ku jednemu z nich musiała nachylić się Młoda Litwa i omijając to, które bije na własnej ziemi, które mimo wszystko z głębokich pokładów jej własnego ducha wytryska, sięgnęła na wschód. Wzgardziwszy kulturą Litwina historycznego, kul-turą rycerstwa, mówi Herbaczewski, przyswoiła sobie rzekomo demokratyczną kulturę wschodnią, która w mniemaniu szermierzy litewskiego odrodzenia jest więcej warta, niż „arystokratycznie zgniła” kultura szlachty polsko-litewskiej. Ten prąd stał się panu-jącym w umysłowości Młodej Litwy. Rusyfi kacja duchowa idzie w ślad za kulturalnym

„odpolszczaniem” się, przenikając wszystkie dziedziny życia, od tych najwyższych, w których się indywidualność narodu ma przejawić, aż do curiosów w rodzaju narodo-wego hymnu, skomponowanego na wzór rosyjskiego marsza pułkonarodo-wego. Pięciu wieków historii, robionej mózgiem i krwią Litwy wyparto się, by takie wyhodować kwiaty.

„Bizantynizacja”, jak to nazywa Herbaczewski, nie jest jedynym smutnym rezul-tatem podarcia wielkiej karty przeszłości. Cała praca odrodzeniowa odbywa się wśród chaosu, któremu zabrakło mocnej podstawy, jaką daje tradycja. Roślinami, sadzonymi na piasku, nazywa autor Litwin przeważną część litewskich instytucji kulturalnych, któ-re powstają z szerokim gestem, lecz nie mogą wrócić w społeczeństwo i istnieją sztucz-nie, na pokaz, jak domki Potiomkinowskie. Błąkają się poprzez odrodzeniowe wysił-ki duszy młodolitewswysił-kiej parweniuszowswysił-kie porywy, tak charakterystyczne dla ludów spóźnionych. Jako przykład wystarczy przytoczyć komiczną i smutną ambicję stworze-nia – narodowego baletu. Balet ten i ów hymn gwardyjski, śpiewany jako pieśń odrodze-nia, więcej niż całe tomy opowiadają o Litwie, która warunków życia i rozwoju szuka w zdeptaniu wiekowej tradycji. Nieliczne wrażliwe jednostki wśród Litwinów czują, że krajowi temu o starej kulturze grozi barbaryzacja. „Dlaczego tak źle się u nas dzieje?”

– pyta autorka litewska, Kimunt Czurlanisowa. „Dlatego – odpowiada – że ludzie chcą uzewnętrznić to, czego nie przeżyli, nie przetrawili w głębi duszy”, a przeżyć by mogli jedynie w zespoleniu z Litwą nie doktrynerską, lecz żywą, historyczną. W wyrzeczeniu się tej Litwy żywej leży niemoc i tragedia młodego ruchu. „Patrząc na to wszystko, co się u nas nazywa pracą i czynem – mówi ta sama autorka – zdaje się, jakby się widziało scenę, na której gromada dzieci przebranych w stroje dorosłych ludzi usiłuje naśladować ich język, ruchy i czynności”.

Chaos panujący w duszy Młodej Litwy odbija się w literaturze. Nie odzywa się w niej wielki ton zmartwychwstania, lecz wrzawa namiętnych porachunków dwóch głównych stronnictw, walczących o hegemonię. Większość przedstawicieli najmłodszej literatu-ry litewskiej, według Herbaczewskiego, nie żywi ambicji, by być wyrazicielami utajo-nych w duszy narodu uczuć, myśli i pragnień, by być głosicielami ojczyzny jednoczącej

185 różnoimienne żywioły, dba tylko o to, by skutecznie spełniać rolę agitatorów i rzecz-ników partyjnych haseł. „Pojęcie narodu przystosowano do pojęcia partii” – „agitator jest panem młodej literatury litewskiej”: tymi lapidarnymi określeniami charakteryzuje Herbaczewski stan rzeczy. Poeta, literat, publicysta nienależący do jednego ze stron-nictw, o ile pojawi się, nie tylko pozbawiony jest punktu oparcia, ale zostaje postawiony w osobliwego rodzaju stan oskarżenia, ulega ekskomunice. Twórczości rozwijającej się w takich warunkach towarzyszy ubóstwo wewnętrzne, ubóstwo treści, „zaczerpniętej nie ze źródeł ducha narodowego, lecz z zamąconej kadzi partyjnej”. Zadaniem pisarza jest zohydzić i ośmieszyć przekonania przeciwnika i zadanie to spełniane bywa z gorliwoś-cią, której dorównać może tylko gorliwość w urąganiu Polakom. To ostatnie rzemiosło jest w literaturze młodolitewskiej szczególnie obowiązujące, jest pierwszym warunkiem powodzenia. Aby zyskać literacką „sławę” wśród Litwinów, świadczy Herbaczewski, trzeba się przede wszystkim wykazać jaskrawą polonofobią.

Nieliczni tylko autorowie próbują przeciwdziałać „pańszczyźnianemu”, jak go Herbaczewski nazywa, duchowi Młodej Litwy. Inni, wrażliwsi, o naturach zbyt arty-stycznych, by móc oddychać tą atmosferą, terroryzowani i bojkotowani przez kliki par-tyjne, zaczynają pisać po rosyjsku lub po polsku, a w gronie tych ostatnich znajdują się nawet synowie i córki wybitnych działaczy litewskich. Jeszcze inni opuszczają kraj.

„Emigracja inteligencji, talentów i charakterów – zaznacza Herbaczewski – wzrasta ciągle. Litwa wyludnia się, traci najzdolniejszych pracowników”. Głębokim smutkiem i troską musi ten pochód duchowego barbarzyństwa przejmować najlepszych patrio-tów litewskich. Nie inne uczucia powinien wywołać w Polsce, która w obudzeniu się ludu litewskiego upatrując konieczność dziejową, może tylko pragnąć, by nad Niemnem uderzało mocne i zdrowe tętno życia i by dążenia obu narodów skoordynowały się we wspólnym interesie. Doświadczenie wykazało ciasnotę i szkodliwość młodolitewskiego szowinizmu, który groźny się staje dla samej przede wszystkim Litwy. Z trzęsawiska, w które wepchnięta została jej dusza przy pierwszych niemal drgnieniach świadomo-ści, może wydobyć ją jedynie powrót na szeroki i jasny gościniec kultury historycznej.

Kultura ta jest rodzimym wytworem Litwy, powstała ze współdziałania i współzawodni-ctwa szlachty litewskiej ze szlachtą polską, powstała z wielowiekowej wymiany wpły-wów folklorystycznych, jest kulturą polsko-litewską, nie zaś tylko polską. Niesłychane jest zaślepienie, które wyrzeka się tego bogatego dziedzictwa, zamiast je przejąć i roz-wijać w nowej formie. Na współczesną już umysłowość Litwy etnografi cznej wywarła historyczna polsko-litewska kultura wpływ dobroczynny. Pisarze starszego pokolenia, którzy są najwybitniejszymi pisarzami litewskimi, Dowkont, Drozdowski, Dauksza, Wołonczewski, Paszkiewicz, Baranowski i inni, u jej właśnie źródeł czerpali.

Powrót do tych źródeł leży niezaprzeczenie w naszym interesie, gdyż położyłby kres dzikiej, szowinistycznej nagance na polskość na Litwie. Lecz w nierównie wyższym stopniu leży on w interesie samych Litwinów. Przejmując i unaradawiając historyczną kulturę Litwy, wcielając bezcenne jej skarby do swej umysłowości, snując dalej przędzi-wo jej, myśli stają na wielkiej linii rozprzędzi-woju – stają się narodem w pełnym znaczeniu tego wyrazu. Czym są bez niej? Spóźnionym o pół tysiąca lat ubogim, niezdolnym do współ-zawodnictwa plemieniem, którego próbom znalezienia własnego tonu będzie w daleką zapewne przyszłość akompaniować ironia – marsza gwardyjskiego pułku.

Dusza Młodej Litwy