• Nie Znaleziono Wyników

Józef Albin Herbaczewski, Współczesna literatura litewska 1

...Otwieram księgę ludowych legend litewskich i czytam:

Pewnemu żołnierzowi, Litwinowi, wciąż się śniło, że w Kownie – przy Zielonym Moście, w ogrodzie pod wielkim kamieniem znajdzie dużo kluczy; tymi kluczami ot-worzy drzwi tajemne i znajdzie skrzynię z e w s z y s t k i m i l i t e w s k i m i k s i ą ż k a m i, których wszakże nie powinien ruszać. „Później znajdziesz mnie z rycerstwem – we śnie mówiło doń młode dziewczę – ja jestem litewskiego króla córka zaklęta, aż do tego pokolenia; ty mnie pocałujesz, zawrzemy ślub, wyjdziemy w jasny dzień z rycerstwem i odbierzemy od Moskala całą Litwę! Jeżeli tak uczynisz, powstanie Litwa, powsta-nie!”… I wciąż mu się śnił ten dziwny sen; nie miał ani jednej nocy spokojnej. Wreszcie nie wytrzymał i poprosił „starszego” o radę, co czynić powinien. „Starszy” udał się wraz z nim i oddziałem żołnierzy na wskazane miejsce, kazał odwalić kamień i kopać.

Znaleźli pęk kluczy i wszyscy ujrzeli przez szklane drzwi królewnę siedzącą na tronie w otoczeniu rycerstwa. „Starszy” kazał otworzyć skrzynię i czytać znalezione księgi.

Lecz nikt nie umiał ich czytać. Znalazł się tylko jeden prostaczek, który umiał te księ-gi czytać i rozumieć. Lecz jak tylko chciał opowiedzieć to, co przeczytał, natychmiast padł trupem. Zawołano drugiego prostaczka. Ten noc całą czytał i jak tylko zaczął opo-wiadać, padł trupem. „Starszy” się przestraszył, kazał zakopać i kamieniem przywalić jamę… Lecz temu żołnierzowi, Litwinowi, znowu się przyśniła ta królewna i powie-działa: „Przez lat siedem nie ujrzysz mnie; ja teraz jeszcze głębiej w ziemi się ukryłam!

Jak radziłam, trzeba było zrobić… Po siedmiu latach ja znowu wyjdę i rząd moskiewski zwyciężę!”…

W tej legendzie wypowiedział się trzeźwy rozsądek ludu. Najpierw wolność, niepod-ległość narodowa, a później sztuka i literatura. Najpierw walka z Moskalami, a później, po zwycięstwie odczytywanie „ksiąg tajemnych”! Nie wolno przedwcześnie zdradzać tajemnic. Trzeba być pokornym, bo „pan p r o s t a c z k o m objawia, czego pysznym od-mawia”. Chcąc zwyciężyć Moskala, trzeba zawrzeć ślub z królewną Litwy, tj. ślubować t r a d y c j i n a r o d o w e j. Kto tej wierności nie ślubował, nie zrozumie „ksiąg tajemnych”

Litwy – nie! Najpierw hejnał bojowy heroldów, a później hymn tryumfalny i

dziękczyn-1 „Świat Słowiański” R. VII (1911), t. I, nr 76, s. 273–288 (odczyt wygłoszony w Klubie Słowiańskim 4 lutego 1911 roku).

Przedruk w: Głos bólu. (Sprawa odrodzenia narodowego Litwy w związku ze sprawą wyzwolenia naro-dowego Polski), Kraków 1912, s. 130–156.

100

ny kapłanów! Pieśń wojenna, bojowa – oto poezja odradzającej się Litwy. Królewna Litwy wciąż się śni „ż o ł n i e r z o m litewskim”. Nie trubadurów, lecz rycerzy chce mieć przy sobie! Najpierw rycerz, a później kapłan. Do boju, żołnierze Litwy z królewną na czele, do boju! Kapłan wyśpiewa hymn zwycięstwa… Kapłan odczyta „tajemne księgi”

Litwy po zwycięstwie…

Oto sens prawdziwej legendy, której należałoby poświęcić tom komentarzy.

„Miłośnicy Litwy” stwierdzili tej legendy prawdziwość. Miast „zawrzeć ślub z kró-lewną, wyjść w jasny dzień z rycerstwem i odebrać od Moskala całą Litwę” (bynaj-mniej nie w dosłownym tych słów znaczeniu), z osobliwego rodzaju furią rzucili się do odczytywania, do odcyfrowywania we śnie im „objawionych tajemnych ksiąg” Litwy.

O królewnie Litwy zapomnieli, niestety. I o ślubie także. Więc stało się nieszczęście.

Chcieli opowiedzieć narodowi to, co wyczytali w „księgach tajemnych”, chcieli przed-wcześnie zdradzić tajemnicę i oto wszyscy po kolei, ogarnieni grozą śmierci, rozbiegli się na cztery strony świata.

Pozostał jeden jedyny Wi n c e n t y K u d i r k a (1858–1899), którego bez przesady na-leży nazwać geniuszem odradzającej się Litwy. Lecz i on, niestety, uległ pokusie „ksiąg tajemnych”, choć długo, długo z tą pokusą walczył. I nie dziw: b y ł a r t y s t ą! Przeczytał jedną z najstraszniejszych ksiąg Litwy, chciał jej treść opowiedzieć narodowi i – padł trupem w kwiecie wieku. Zapomniał o królewnie Litwy… Czemu? Azali nie widział jej przez „szklane drzwi”, siedzącej na tronie w otoczeniu rycerstwa? Widział, lecz zwątpił w jej realność! Zanadto był pozytywistą, aby chciał wierzyć w realność mitów i legend.

Wolał realność ksiąg. Chciał przedwcześnie zdradzić tych ksiąg tajemnicę nieprzygoto-wanemu do przyjęcia tajemnicy ludowi i – padł trupem. Zdołał wyśpiewać tylko potęgą prometejskiego bólu tchnące pożegnanie Maniemsiens (Moim):

Jeigu žutu iš rankos priešo ar likimo Viens tu, kur augin garbę, dvasią jus kilimo.

Rimkit – tegul jus širdis drąsums nealstoja Tiktai, ką anas dare tyrs pasišventimo,

Tegul kits karto ja!

Gdyby zginął z ręki wroga, albo losu

Jeden z tych, co tworzą chwałę narodu naszego, Odwagi! Niech serca wasze nie tracą otuchy:

Do walki, którą zaczął ten mąż poświęcenia, Niech zaraz drugi stanie!

Na to pożegnalne wezwanie, które jest jednym z najpiękniejszych kwiatów poezji litewskiej, próbował godnie odpowiedzieć Va i č a i t i s (1876–1901). Niestety, umarł w kwiecie młodości. Zdołał tylko wyśpiewać niepomiernie przykry żal do szlachty li-tewskiej i Polaków. Nie mógł się zdobyć na pieśń rycerską…

Najwybitniejszy przedstawiciel „Miłośników Litwy”, biskup A n t o n i B a r a n o w s k i, oparł się pokusie tego snu-zmory, pokusie królewny Litwy, niestety, kosztem wyrzecze-nia się poezji. Nikt tak pięknie jak on nie opłakał „dawnej” Litwy, nikt tak potężnie jak on nie bolał nad losem „dzisiejszej” Litwy (w genialnym poemacie Anykščiu Šilelis), lecz równocześnie nikt tak przekornie jak właśnie on nie powstawał przeciwko duchowi

„dawnej” Litwy (w niewysłowienie przykrym poemacie Rozmowa pieśniarza z Litwą).

Posiedzenie Klubu Słowiańskiego dnia 4 lutego 1911 roku

101 Egzorcyzmując Litwę „dzisiejszą” z d u c h a Litwy „dawnej”, stał się fanatykiem, nieste-ty. Radząc: „nie pożądaj, Litwinie, zbyt wielkiej wolności”, zapomniał, że Litwin nie ma żadnej wolności, że żywot Litwina bojowaniem jest! Woła słusznie:

Negriš seni amžiai, anei amžiu laime.

Neškeis kaulai didžiavyriu iš seneliu kapo!

Kada grižo upe marios nutekejus?

Kada grižo šmaikščiom rykšten kelmas suretejęs?...

……….

Grudas gimdo grudą, diena gimdo dieną:

Amžiai kalas, tolyn traukia, atgalio negrižta!

Nie wrócą stare wieki, ani wieków chwała, Nie wstaną kości bohaterów z opłakanych mogił!

Kiedy wróciła rzeka, z morzem pojednana?

Kiedy pień odzyskał dębu moc i wielkość?...

……….

Ziarno rodzi ziarno, dzień zaś rodzi dzień:

Wieki płyną, w dal pędzą, nazad nie wracają!...

Lecz radząc: „niech (Litwin) się modli, cierpi i n ę d z a r z e m u m i e r a” – sprzeniewie-rza się samemu sobie – duchowi poezji, którego był najpotężniejszym wyrazicielem…

Kosztem wyrzeczenia się poezji biskup Baranowski pokonał królewnę Litwy, która go wzywała do „walki w jasny dzień z Moskalem”. Apage satanas! – oto odpowiedź jego na wezwanie królewny… Na „księgi tajemne” Litwy rzucił klątwę…

Lecz za to M a i r o n i s a oczarowała królewna Litwy, niestety, tylko urodą swo-ją. Liryczna jego poezja (zwłaszcza poemat Przez cierpienia do chwały, niefortunnie przerobiony w poemat Młoda Litwa) – to nieszczęśliwa miłość kapłana do Wajdelotki.

M a i r o n i s jest zanadto zmysłowy, aby chciał być rycerzem królewny. Wolał i woli być jej trubadurem albo spowiednikiem. Wolał romantycznie poromansować z królewną, niźli zadość uczynić jej wezwaniu. Niestety! Królewna odepchnęła go… M a i r o n i s po-szedł śladem biskupa Baranowskiego, wołając: Apage satanas! Ostatni jego poemat, Rasciniu Magde (Magda z Rosejń), jest już tylko parodią poezji. Po prostu nie chce się wierzyć, że ten sam M a i r o n i s jest autorem arcydzieła lirycznej poezji litewskiej (jak słusznie zaznacza Z o f i a K i m u n t - C z u r l a n i s o w a), pt. Wieczór nad jeziorem czterech

Józef Albin Herbaczewski, Współczesna literatura litewska

102

Ciszy tchnieniem.

Słońce za Alpy kryło się leniwe;

Dzwony Lucerny

Bogu składały czyny mierne Człowieka i przyrody.

Wszakże M a i r o n i s wywarł bez porównania większy wpływ na najmłodszych pieś-niarzy Litwy, niźli biskup B a r a n o w s k i, który w opinii fanatyków szowinizmu uchodzi nawet za „polonizatora” za to, że był gorącym zwolennikiem pojednania polsko-litew-skiego. Mówiąc prawdę, ckliwie patriotyczna, wyraźnie antypolska poezja Maironisa wychowała najmłodsze pokolenie nacjonalistów litewskich, przeczulonych na punkcie

„zagrożonej litewskości”. W utworach epigonów Maironisa ckliwość patriotyczna prze-rodziła się w jakowąś manię jęczenia i narzekania na Polaków, jako j e d y n y c h spraw-ców niedoli litewskiej. Nadmierny sentymentalizm, wyrafi nowanie okrutny w sądach, a zwłaszcza w czynie – oto duch poezji Maironisa w przeciwieństwie do ducha poezji biskupa Baranowskiego, którego cechuje zaprawdę Mickiewiczowska powaga myśli i uczucia – żądza czynu!...

W tym miejscu muszę stwierdzić, że M i c k i e w i c z, którym – jako Litwinem – chlu-bią się najzagorzalsi szowiniści litewscy, nie wywarł p r a w i e ż a d n e g o w p ł y w u na rozwój literatury litewskiej (z wyjątkiem biskupa B a r a n o w s k i e g o , K u d i r k i, a z naj-młodszych – M. G u s t a i t i s a, utalentowanego tłumacza Sonetów krymskich). Dlaczego?

Chcąc dać wyczerpującą odpowiedź na to upokarzające dumę Litwina pytanie, trzeba by było napisać specjalne studium, poświęcone analizie wpływów ex oriente, pod któ-rych możnym urokiem kształtowały się „demokratyczne” pojęcia i „postępowe” warto-ści życia litewskiego… Trzeba by było poruszyć najdrażliwszą dla Litwinów kwestię tzw. „m o s k a l o f i l i z m u p o s t ę p o w e g o”, z którego duchem idea twórcza Mickiewicza przenigdy pogodzić się nie da. Więc się ograniczam na skonstatowaniu tego bolesnego faktu.

Z imieniem K u d i r k i ściśle się wiąże początek r o z ł a m u w literaturze litewskiej na dwa nieprzejednane kierunki (chrześcijańsko-narodowy i postępowo-demokratyczny) – początek walki dwóch światopoglądów, która zwłaszcza w chwili obecnej przybrała formę zastraszającą. Nastąpił okres fatalnego rozdwojenia odrodzeniowo twórczej my-śli litewskiej. O „władzę nad duszami” walczy duch biskupa Baranowskiego z duchem Kudirki. Gwiazda Maironisa zbladła – gaśnie…

I gdzież trzeba szukać twórczej myśli pojednania? Na to pytanie daje odpowiedź największy pisarz współczesny – Vi d u n a s2

***

Najmłodsza literatura litewska (z wyjątkiem Vi d u n a s a , J a n u t i s a - Vi e n u o l i s a , K i m u n t - C z u r l a n i s o w e j , M . G u s t a i t i s a) jest reakcją przeciwko „mistycyzmowi”

„Miłośników Litwy”. Przyświeca jej ideał ciasnego utylitaryzmu-pozytywizmu, który jest karykaturą ideologii pozytywistycznej W. Kudirki.

2 Wilhelmas Storosta ps. Vydūnas (1868–1953) – najwybitniejszy pisarz z Litwy pruskiej.

Posiedzenie Klubu Słowiańskiego dnia 4 lutego 1911 roku

103 Najmłodszych pieśniarzy i literatów Litwy (z wyjątkiem paru) już nie dręczy sen-zmora o królewnie litewskiej, zaklętej w katakumbach tradycji narodowej. Propagują właśnie otrzeźwienie z tego snu. Są wyrafi nowanie trzeźwi: boją się śnić! Wolą żyć już prześnionymi, przeżytymi, zrealizowanymi snami. Tak przecie wygodniej. Mniej pracy, mniej wysiłku kosztuje. Bierze się gotowy materiał i – przerabia się… I to się nazywa:

twórczość „realistyczna”…

Królewna na siedem lat się ukryła w ziemi, ale już ze wstydu za tych najmłodszych

„żołnierzy”, którzy nawet snu się boją…

Partyjne rozdwojenie odradzającego się ducha Litwy zgubnie wpływa na rozwój młodej literatury litewskiej, podporządkowanej ciasnym interesom i egoistycznym aspi-racjom dwóch na zabój pokłóconych, o hegemonię się zmagających partii: klerykalno-narodowej i postępowoklerykalno-narodowej. Większości przedstawicieli najmłodszej literatury li-tewskiej chodzi nie o to, aby byli w y r a z i c i e l a m i najgłębiej w duszy narodu utajonych uczuć, myśli, dążeń, pragnień, a zwłaszcza ideowej potęgi Litwy, harmonijnie jednoczą-cej wszystkie stany względnie klasy społeczne – lecz o to, aby byli dobrymi agitatorami i obrońcami partyjnych haseł i doktryn, częstokroć wrogich duchowi kultury litewskiej.

Agitacyjne doktrynerstwo zastąpiło w literaturze najmłodszych ideę czynu twórczego.

Okadzać ideały partyjne, banalnie opiewać i kinematografi cznie opisywać „dolę i niedo-lę” życia partyjnego, brutalnie zohydzać i cynicznie ośmieszać przekonania przeciwnika oraz szkodliwe dla wyznawcy danej partii ideały, a nade wszystko jak najgłośniej naurą-gać Polakom „czyhającym na wolność i chwałę Litwy” – oto hasła, którym hołduje większość przedstawicieli najmłodszej literatury litewskiej (zwłaszcza ze szkoły J a k š t a s a -D r u s k i u s a - k s . -D ą b r o w s k i e g o, a po części i ze szkoły dra B a s a n o w i c z a). Pojęcie n a r o d u obniżono, przystosowano do pojęcia p a r t i i. Narodowym pisarzem może być tylko pisarz partyjny względnie „człowiek nieszkodliwy”. Poeta, literat, artysta, publi-cysta nienależący do żadnej partii, są postawieni w osobliwego rodzaju stan oblężenia.

Zaprzysiężeni „krytycy” partyjni nie tylko odmawiają im uczuć patriotycznych, lecz jeszcze cynicznie pomawiają o dekadentyzm i sybarytyzm – o „baudelaireanizm” i „poe-izm” (nie mając oczywiście żadnego pojęcia o tego rodzaju „izmach”). Nie rozumieją, że naród jest synonimem ideowej jedności wszystkich stanów, że w literaturze (a zwłaszcza w sztuce) społeczeństwo dochodzi do świadomości tej ideowej jedni ducha, że obowiąz-kiem każdego pisarza jest tę świadomość bogacić, potęgować, gloryfi kować, że litera-tura jest życiem tworzącym się – w y r a z e m, a nie f i z j o l o g i ą życia… Więc z czystym sumieniem podporządkowują ideologię sztuki i literatury narodowej ciasnym interesom dobra partyjnego. Agitator – oto ich ideał…

Bron Boże! Ani na chwilę nie zapominam o tym, że literatura litewska jest jeszcze in statu nascendi; nie ignoruję wyjątkowo ciężkich warunków, w jakich ta literatura musi się rozwijać; nie lekceważę dobrych chęci i szlachetnych aspiracji takich najmłodszych talentów, jak L. G i r a (autor pięknych piosenek i wierszy), J o v a r a s, M . G u s t a i t i s, Va i t k u s , B i l u n a s, G ó r a w s k i, oraz starszych, jak Ž e m a i t e (prosta wieśniaczka, na której opowiadaniach, wiernie odtwarzających wiejskie życie ludu, kształcili się naj-wybitniejsi pisarze litewscy), Š a t r i j o s R a g a n a (autorka pięknej Viktute), L a z d y n u P e l e d a (której powieść Klaida na tle ostatnich wypadków „rewolucyjnych” wywołała nawet sui generis awanturę), B i t e s (G. Pietkiewiczówna), M a rg a l i s itd. Nie ignoruję Józef Albin Herbaczewski, Współczesna literatura litewska

104

nawet tej ze wszech miar bolesnej prawdy, że „pieśniarze Litwy, gdyby łabędzie, dopiero w przededniu śmierci najpiękniej śpiewają pieśń pożegnania”…

Nie stawiam przedstawicielom piśmiennictwa litewskiego zbyt wygórowanych żą-dań, a tym bardziej nakazów i przepisów. Jeno tylko z osobliwego rodzaju wstydem wyznaję, że tłumaczem twórczej myśli większości utworów współczesnej literatury li-tewskiej być nie mam odwagi ze względu na tej właśnie myśli ubóstwo i, niestety, ba-nalność – że, jako krytyk, powołany do wyjaśniania ideologii literatury litewskiej – nie wiem czy ganić, czy chwalić, czy pobłażliwie milczeć powinienem. Podając krótkie streszczenie utworów najmłodszych literatów Litwy (z wyjątkiem kilku), zrobiłbym na-prawdę niedźwiedzia przysługę. Tym bardziej tłumacząc tych utworów wyjątki na język polski. U b ó s t w o t r e ś c i, zaczerpniętej nie z bujnego życia narodowego, nie ze źródeł ducha litewskiego, lecz z zamąconej kadzi partyjnej – oto kalectwo tych utworów.

Z o f i a K i m u n t - C z u r l a n i s o w a w cennej pracy krytycznej Lietuvoie, poświęco-nej sprawie literatury narodowej, pierwsza miała odwagę zainicjować reakcję przeciw-ko zgubnej dla rozwoju twórczej myśli litewskiej kurateli menerów partyjnych, którzy zwłaszcza najmłodszą generację literatów dogłupili do poziomu ciasnych, awanturni-czych interesów swoich. Słusznie żąda od każdego pisarza Litwy większego wysiłku woli twórczej, większego nakładu pracy artystycznej, większej prawości i rzetelności, głębszego zrozumienia idei narodowej. Słusznie się oburza na manię dorabiania się sła-wy jak najtańszym kosztem, na tandetyzowanie wartości twórczych – artystycznych.

Apoteozowanie pospolitych, zużytych i nadużytych haseł partyjnych – czy to w formie kiepsko wierszowanej publicystyki (np. Poezje J a k š t a s a), czy to w formie kiepsko ten-dencyjnych powieści i opowiadań, czy to w formie banalnych „studiów estetycznych”

(np. „studye krytyczne” D r u s k i u s a ) – uważa za grafomanię sub auspicis – pod we-zwaniem partii. Od wybitnych przedstawicieli o d r a d z a j ą c e j s i ę (tak!) Litwy trzeba żądać potężnego wysiłku woli twórczej, wyrażającej najgłębszą, najwznioślejszą, naj-piękniejszą (wolną zwłaszcza od taniego małpiarstwa) t r e ś ć życia narodowego, aby nie komponowali hymnu narodowego Litwy na wzór (o hańbo!) „paradnego marsza Preobrażeńskiego pułku gwardii” (jak to udowodnił utalentowany kompozytor, Litwin, M. Č u r l a n i s), aby nie karmili społeczeństwa, głodnego kultury, odpadkami obcych cy-wilizacji (przeważnie rosyjskiej)… Albowiem lenistwo myśli i czucia jest największym wrogiem odradzającego się, wyzwalającego się narodu!

Agitator jest panem najmłodszej literatury litewskiej: oto nieszczęście. Aby mieć li-teracką „sławę” na Litwie, dziś już trzeba koniecznie się wykazać talentem polonofob-skim. Ideowe sympatie do Polski wyrażone w dziele literackim, przeznaczone zwłaszcza dla ludu, wywołują straszliwą reakcję ze strony menerów partyjnych (zwłaszcza klery-kałów-szowinistów), którzy nie szczędzą biednemu „polonofi lowi” obelg, oszczerstw i częstokroć nikczemnych paszkwilów. Terroryzowani albo bojkotowani przez kliki partyjne, młodzi autorowie milkną, albo (o ironio!) zaczynają pisać swoje utwory po rosyjsku (J a s i u k a i t i s , S m a l k s t y s - S m o l s k i) i po polsku (córki i synowie wybitnych działaczy litewskich)…

Co się tyczy dramatu, marzeniem większej części najmłodszych literatów litew-skich jest – napisać f a r s ę! Farsomania zupełnie otumaniła i tak już otumanione rozumy (zwłaszcza wpływami postępowego realizmu rosyjskiego) partyjnych „sław” literackich, które nie chcą wiedzieć, że dla idiotycznego śmiechu zbudowany teatr narodowy jest wstydem i hańbą odradzającej się Litwy. Z pisarzy dramatycznych na uwagę zasługuje Posiedzenie Klubu Słowiańskiego dnia 4 lutego 1911 roku

105 tylko Š a u l e n i š k i s, którego dramat Sparnai (Skrzydła) – pomimo wyraźnego wpływu I b s e n a – ma wartość literacką…

Naród litewski w najmłodszej literaturze swojej dochodzi do świadomości tylko nie-mocy swojej – dochodzi do obskurantyzmu ideowego. Honor tej literatury ratuje jeden tylko Vi d u n a s…

Lekkomyślna likwidacja unii siłą konieczności spowodowała likwidację h i s t o r y c z -n e j kultury litewskiej. Najwybit-niejsi przedstawiciele Młodej Litwy z przeraże-niem spostrzegli, że odradzający się Litwin nie ma już żadnej kultury (w prawdziwym, nie zaś rosyjskim tego słowa znaczeniu) – stoi „nagi na nagiej ziemi litewskiej”, zaledwie dziurawą, połataną siermięgą okryty… Zrozumieli, że l u d o w a forma kultury litewskiej (nie mówiąc już o „zapożyczonej” od rosyjskiego „postępu” formie) nie może rywali-zować z n a r o d o w ą formą zwłaszcza polskiej kultury, że gminny charakter atradycyj-nie pańszczyźnianej ideologii młodolitewskiej atradycyj-nie może walczyć skuteczatradycyj-nie z ideologią r y c e r s t w a, zahartowaną – gdyby stal – w ogniu tradycji. Zrozumieli to, lecz nie mieli odwagi walczyć z hegemonią nowoczesnej pańszczyzny.

Nie trzeba, nie wolno zapominać, że tzw. Litwinom z historyczną p o l s k o - l i t e w s k ą (nie zaś t y l k o polską) kulturą zwłaszcza piśmiennictwo litewskie najwięcej zawdzię-cza. Najwybitniejsi pisarze Litwy (S t r a z d e l i s - D r o z d o w s k i , D a u k š a , D o w k o n t, biskup Wo ł o n c z e w s k i, D i o n i z y P o s z k a - P a s z k i e w i c z , J u c e w i c z, biskup B a r a n o w s k i, dr B a s a n o w i c z, dr K u d i r k a , B i l u n a s i inni) wszak byli Litwinami z polsko-litewską kulturą, nie mówiąc już o Litwinach z kulturą litewsko-niemiecką (D o n e l a i t i s, K u r s z a i t i s, Vi d u n a s i inni). Nie da się zaprzeczyć, że historyczna kul-tura Litwy jest wytworem historycznego współdziałania i współzawodnictwa szlachty litewskiej ze szlachtą polską, pomijając już wymianę wpływów tzw. folklorystycznych.

Nagonka na Litwinów z historyczną polsko-litewską kulturą jest objawem fanatycznego zaślepienia i partyjnego zdziczenia. Przecież już sam fakt, że miejsca brutalnie wyrugo-wanych z kulturą historyczną („polonofi lów”) już zajmują Litwini z r o s y j s k ą kulturą (klerykalni i postępowi „moskalofi le” i „dyplomaci” à la S z l u p a s), powinien opamię-tać zaślepionych „stróżów ducha narodowego Litwy”. Niestety! Złośliwa przekorność (na złość unii!) ujarzmia zdrowy rozsądek tych „stróżów”; robią miejsce dla „nowych”

Litwinów z rosyjską, niestety, kulturą, którzy już potrafi ą d o b r z e zlikwidować tę „prze-klętą unię”…

Zarozumiali przekorni młodolitwini, odrzuciwszy z pogardą „łachmany” polskiej

„kontuszowej” kultury, wkrótce się przekonali, że już nie mają w co się ubrać. W chłop-skich siermięgach nie chcieli paradować: wstydzili się. Więc nie chcąc być „nagimi”, musieli na gwałt pozbierać modną tandetę obcych cywilizacji (nie kultur), przystosować ją do podejrzanego stylu litewskiego i ubrać się w tę dziwną pstrokaciznę na dowód, że przecież stworzyli „odrębną formę” kultury… litewskiej… „Patrząc z oddalenia na to wszystko, co się u nas nazywa pracą i czynem – są słowa utalentowanej K i m u n t -C z u r l a n i s o w e j – widzisz, zda się, scenę, na której gromada dzieci ubranych w stro-je dorosłych ludzi, usiłustro-je naśladować mowę, ruchy i czynności dojrzałych osób”!...

Niezwykle trafne porównanie. Większość najmłodszych literatów młodolitewskich, do-siadłszy koni roboczych, usiłuje galopem dopędzić największych poetów europejskich, cwałujących na pegazach (o tych literatach, którzy odrabiają pańszczyznę księżom pro-boszczom i menerom partyjnym nie wspominam). Nie mogąc dopędzić, urągają pegazo-Józef Albin Herbaczewski, Współczesna literatura litewska

106

wi kultury polskiej za to, że pegaza Litwy w konia roboczego przemienił. Nie wiedzą, że przecież sami robią wrażenie koni roboczych, zaprzężonych do soch partyjnych i biczem poganianych, że muszą zaorać ziemię, którą demagog partyjny zasiewa kąkolem niena-wiści klasowo-partyjnej… Nie wiedzą, że powinni być „siewcami miłości twórczej”, a nie licytantami…

Oto są fatalne skutki niedorzecznej likwidacji unii (jako t r a d y c j i). Zlikwidować potężną tradycję historyczną i dziś karmić się odpadkami myśli europejskiej (pseudo-demokratycznej zwłaszcza), paradować w pstrokatej szacie, pozszywanej z tandetnych odpadków antypolskich cywilizacji – oto los młodolitwina, pokłóconego z sumieniem dziejów bohaterskiej i rycerskiej Litwy…

***

Reakcję przeciwko p a ń s z c z y ź n i a n e m u duchowi literatury i sztuki litewskiej, a równocześnie rozpaczliwym poszukiwaniem legendowej królewny-Wajdelotki w labiryntowych katakumbach Litwy jest twórczość J a u n u t i s a-Vi e n u o l i s a (Jawnuty Samotnika). W rozpaczliwie smutnych i bolesnych utworach Tantos širdis (Serce na-rodu) i Lietuvos Sfi nksas (Sfi nks Litwy) wyznał swa tragedię samotnika, skazanego na mękę zgadywania zagadek „litewskiego Sfi nksa”, na mękę poszukiwania źródeł „serca Litwy” w ruinach i puszczach, na mękę pragnienia „wody ze źródła miłości”, na roz-pacz tułaczki i grozę tęsknoty mistycznej… „Symfonią dramatyczną” pt. Hymn ruin litewskich, obrazowo symbolizującą tragedię Litwy pogańskiej, której urąga tragiko-miczna kakafonia Litwy współczesnej, wywołał prawdziwy skandal literacki – i to jedy-nie z powodu jedy-niezrozumienia jego intencji artystycznej. J a u n u t i s ośmielił się powie-dzieć głośno, że najmłodsza pieśń Litwy, gloryfi kująca agitatorów (np. Jaunoji Lietuva M a i r o n i s a), jest „siódmym echem” serdecznego śmiechu Wajdeloty, rozbawionego wybrykami faunów litewskich; że najmłodsza bezdusznie jałowa, dziecinnie pretensjo-nalna, arogancko antypolska literatura litewska jest grzybem rosnącym w ruinach Litwy

Reakcję przeciwko p a ń s z c z y ź n i a n e m u duchowi literatury i sztuki litewskiej, a równocześnie rozpaczliwym poszukiwaniem legendowej królewny-Wajdelotki w labiryntowych katakumbach Litwy jest twórczość J a u n u t i s a-Vi e n u o l i s a (Jawnuty Samotnika). W rozpaczliwie smutnych i bolesnych utworach Tantos širdis (Serce na-rodu) i Lietuvos Sfi nksas (Sfi nks Litwy) wyznał swa tragedię samotnika, skazanego na mękę zgadywania zagadek „litewskiego Sfi nksa”, na mękę poszukiwania źródeł „serca Litwy” w ruinach i puszczach, na mękę pragnienia „wody ze źródła miłości”, na roz-pacz tułaczki i grozę tęsknoty mistycznej… „Symfonią dramatyczną” pt. Hymn ruin litewskich, obrazowo symbolizującą tragedię Litwy pogańskiej, której urąga tragiko-miczna kakafonia Litwy współczesnej, wywołał prawdziwy skandal literacki – i to jedy-nie z powodu jedy-niezrozumienia jego intencji artystycznej. J a u n u t i s ośmielił się powie-dzieć głośno, że najmłodsza pieśń Litwy, gloryfi kująca agitatorów (np. Jaunoji Lietuva M a i r o n i s a), jest „siódmym echem” serdecznego śmiechu Wajdeloty, rozbawionego wybrykami faunów litewskich; że najmłodsza bezdusznie jałowa, dziecinnie pretensjo-nalna, arogancko antypolska literatura litewska jest grzybem rosnącym w ruinach Litwy