• Nie Znaleziono Wyników

Jak nie ma kraju, w którym by politycy tak byli pod wpływem przeszłości, tak nie ma kraju, w którym by historycy tak byli pod wpływem teraźniejszości – mówi Macaulay2 o Anglii. Pierwsze jest w ustach jego pochwałą, drugie ma być naganą – niesłusznie. Bo jeśli stary pewnik: historia vitae magistra usprawiedliwia dostatecznie wpływ przeszło-ści na polityków doby obecnej, to w ostatnich czasach coraz jaśniejszy staje się pewnik inny: vita historiae magistra, pewnik, że przeszłości nie zrozumie, dla kogo polityczna teraźniejszość jest księgą z siedmioma pieczęciami.

Nie będzie więc występkiem przeciw naukowej metodzie historycznej jeśli powie-my, że jeden z ważniejszych dokumentów do dziejów Polski z XV i XVI wieku pocho-dzi z wieku XIX i XX. Jest to ruch narodowy litewski, który wskutek konstytucyjnego w Rosji przewrotu, obok swej etnografi cznej cechy, nabrał nagle i politycznego znacze-nia, znalazł praktyczny wyraz nawet w cyfrach i rezultatach wyborczych. Zmierza on do wytworzenia nowej, od polskiej odrębnej jedności cywilizacyjnej, przy czym ta właśnie odrębność i jej specjalny antypolski kierunek nadają całemu ruchowi najwybitniejsze piętno. One to pozwalają zrozumieć dziwne dzieje polsko-litewskiego connubium od chrztu Litwy aż do unii lubelskiej, całą tę poszarpaną linię rozwoju polsko-litewskich stosunków, dążącą raz prosto do unii realnej, drugi raz zmierzającą aż do rozerwania personalnej. Ta sama to instynktowna dążność świeżo do kultury zachodniej zbliżone-go społeczeństwa ku stworzeniu własnej duchowej, cywilizacyjnej fi zjognomii, dążność rozbijająca się wówczas o opokę stosunków faktycznych, o najsilniejszą z sił, siłę rze-czy. Dla kogo ta identyczność obu ruchów po czterech wiekach ciszy nie ulega wątpli-wości, ten na obecny proces „litwomaństwa” patrzeć będzie bez sentymentalizmu, bez westchnień i skarg na niewdzięczność, ale też i bez głębszego niepokoju, przynajmniej sub specie aeterni. Co naturalnie nie przeszkadza, że proces to przedstawiający pierw-szorzędny interes socjologiczny.

Spróbujmy z jego pierwowzoru sprzed laty czterystu wyjąć jedną, krótką epokę, będącą jakoby w miniaturze obrazem całego ruchu ówczesnego, dziewięciolecia mię-dzy śmiercią Kazimierza Jagiellończyka a wyborem Aleksandra na tron polski, epokę Olbrachta w Polsce, a Aleksandra na Litwie. W r. 1492 panowie litewscy wymyślają testament Jagiellończyka, żeby umożliwić i usprawiedliwić zerwanie unii personalnej z Polską. Koronują Aleksandra na gwałt w Wilnie, a marszałek Chreptowicz zachęca

1 „Czas” R. LX (1907), nr 79 (Wydanie wieczorne).

2 Thomas Babington Macaulay (1800–1859) – angielski historyk i polityk, członek Izby Gmin z ramienia wigów; po polsku ukazały się jego Szkice historyczne z 1846 roku (1876) oraz Dzieje Anglii od wstąpienia na tron Jakuba II, t. 1–5 z 1849–1861 (1873–1874).

26 Stare złudzenia wielkiego księcia, żeby „podniósł to państwo ponad wszelkie inne i żeby nim rządził nie na sposób włoski, który jest szalbierczy, ani na czeski, ani na niemiecki, ale wedle prawdziwej, litewskiej tradycji i za przykładem wielkiego Witolda”. Dążność do stwo-rzenia własnego, rodzimego typu politycznego, narodowego, kulturalnego widoczna jest w pompatycznym przemówieniu marszałka.

A w dziewięć lat później Aleksander pisze do kardynała Fryderyka, prosząc o popar-cie na tron polski, i wyznaje, że dualizm w rządach zawiódł nadzieje i osłabił oba pań-stwa i narody. W trzy miesiące zaś później przybyło do Piotrkowa na sejm poselstwo litewskie pod wodzą tego samego biskupa wileńskiego, który koronował był Aleksandra jako wielkiego księcia; mowa posłów dowodzi, że zapatrywania możnowładztwa litew-skiego zmieniły się przez te dziewięć lat gruntownie. Ci sami ludzie, którzy dla zerwania unii personalnej powoływali się byli na ostatnią wolę Kazimierza, teraz powołują się na unię personalną jako na „stary obyczaj”.

Cóż się stało? Oto przez to dziewięciolecie potęga moskiewska, groźna już w r. 1492, stała się dla Litwy straszna w r. 1501. Oderwana faktycznie od Polski pod Aleksandrem Litwa, nie mogła jej się obronić własnymi siłami i zaczęła tracić na jej rzecz gród za grodem, ziemię za ziemią. Okazało się, że między Polską a Moskwą nie ma miejsca na żywotny twór polityczny, że Litwa poza związkiem z Polską, z Zachodem czeka tylko pożarcia przez Moskwę, przez Wschód.

Takie były nauki „litwomaństwa” Chreptowicza, Radziwiłłów i Gasztołdów.

Odtąd zewnętrznie wszystko się zmieniło: państwo polskie i litewskie upadło, moż-nowładcy litewscy się spolszczyli lub zruszczyli, żywioł polski i litewski dostał się pod rządy następców Iwana Wasylewicza. A jednak obecny ruch litewski nie jest niczym innym, jak zmodernizowaniem tych samych, starych dążności. Jest przełożeniem ich na język demokratyczny: miejsce biskupów, marszałków i wojewodów litewskich za-jęli zgodnie z duchem czasu wikarzy, kandydaci adwokaccy i studenci litewscy, którzy chcą żyć nie na sposób włoski, ruski lub niemiecki, lecz wedle prawdziwego i litew-skiego obyczaju. I pomyłka jest dziś ta sama co wówczas. Nie ma Królestwa Pollitew-skiego ani Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, ale są jak wówczas dwa typy cywilizacyjne, polski, zachodni, i rosyjski, wschodni. I jak wówczas, nie ma między nimi miejsca na cywilizacyjny typ trzeci, litewski. Jak Wielkie Księstwo Litewskie wobec moskiewskie-go, tak ostać się nie może słabiutka własna, tradycyjna kultura litewska wobec kultury zwycięzcy, jeśli się odszczepi od polskiej. Litwomaństwo jest dziecinnym złudzeniem.

Walka na dwa fronty, walka przeciw Zachodowi i Wschodowi przechodzi siły znacznie większe od tych, które reprezentuje żywioł litewski.

Usiłowania zerwania dziś już nie personalnej, ale cywilizacyjnej, duchowej unii z Polską osłabiłoby – jak pisał Aleksander – zarówno Polaków, jak Litwinów, nie wy-szłoby na tych ostatnich korzyść, ale tak jak przed czterystu laty wyłącznie na korzyść Rosji. Niebezpieczeństwo jest z wielu względów większe niż wówczas. Naprzód Rosja prócz własnego, pełnego sprzeczności, ale niewątpliwie indywidualnego typu kultury ma wobec Litwinów jeszcze jedną kolosalną siłę: władzę w ręku. A dalej, demokracje mają z reguły daleko mniej zmysłu politycznego od arystokracji, więc dzisiejsi następcy Jurjewiczów i Olechnowiczów nie tak łatwo spostrzegą swoją pomyłkę. Ale otrzeźwie-nie przyjść musi. Przyjdzie tym rychlej, im bardziej ze strony rosyjskiej ruch litewski będzie doznawał opieki i poparcia. Przywódcy litewskiej demokracji ujrzą, dla kogo

27 Stare złudzenia

właściwie pracują. I jeśli narodu swego do samobójstwa pchać nie chcą, nawrócą z błęd-nej drogi!

Pozostanie z tego epizodu jedna tylko, ogólnoludzka nauka. W historii – mówią – nic się nie powtarza. Mówią tak i historycy, których uderza bogactwo i różnolitość form roz-woju rzeczy ludzkich. Ale form tylko. W istocie – widzieliśmy tu właśnie – wszystko się powtarza. Zawsze te same prądy wstrząsają duszą społeczeństw, zawsze te same błędne ogniki wiodą je na bezdroża, zawsze te same szkody zwracają je na właściwą drogę.

Tylko od struktury społeczeństwa w danej chwili zależy, w jakiej formie objawiają się prądy, popełniają się błędy i odbywają się zwroty!

II

Marian Zaczyński

Problematyka litewska w działalności Klubu Słowiańskiego