• Nie Znaleziono Wyników

Frekwencja wyborcza

W dokumencie Studia Polityczne (Stron 161-165)

Zachowania wyborcze polskiego społeczeństwa w elekcji parlamentarnej 2007 roku

2. Frekwencja wyborcza

Na ogólną liczbę obywateli Polski w dniu wyborów parlamentarnych 21 paździer-nika 2007 roku (37 863 631) uprawnionych do głosowania było 30 615 471 osób, a więc niemal 81% Polaków – najwięcej jak dotąd w historii wszystkich elekcji w III RP9. Rywalizacja między dwiema głównymi siłami politycznymi – Platformą Obywatelską (PO) oraz Prawem i Sprawiedliwością (PiS) – była zacięta do ostat-niego dnia kampanii wyborczej, stąd wielu komentatorów spodziewało się mobi-lizacji zwolenników Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego, a co za tym idzie, frekwencji większej niż w poprzedniej elekcji parlamentarnej, gdy odnotowano rekordowo niski udział Polaków w głosowaniu (40,6%)10. Również z raportów Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) wynikało, że zainteresowanie wybo-rami, jak i deklaracje uczestnictwa w nich są największe od 1991 roku. Na tydzień przed dniem elekcji 2/3 ankietowanych wyraziło swoje zainteresowanie wyborami, zaś aż 71% zapowiedziało swój udział w głosowaniu – i był to najwyższy poziom deklaracji uczestnictwa w wyborach w najnowszej historii Polski11, choć jeszcze na początku września takie zapowiedzi składało ledwie 58% pytanych12.

Jak wynika z doświadczeń CBOS, rzeczywista frekwencja bywa zwykle o 18-20 pkt. proc. niższa niż deklarowana, należało się więc spodziewać, że udział w wyborach weźmie ok. 51-53% Polaków, przy zaledwie 38-40% na początku

8 Zob. T. Zarycki, Four Dimensions of Center-Periphery Conflict in the Polish Electoral Ge-ography, w: Social Change. Adaptation and Resistance, red. T. Klonowicz, g. Wieczorkowska, Wyd. UW, Warszawa 2002, s.19-38.

9 Ze względu na postępujący proces starzenia się polskiego społeczeństwa w kolejnych elek-cjach wzrasta procentowy odsetek obywateli, dysponujących czynnym prawem wyborczym; w 1990 roku wynosił on 71,8%.

10 Wielu badaczy uznało to za „sygnał kryzysu demokracji” w Polsce. Por. A. Dudek, Historia polityczna Polski 1989–2005, Arcana, Kraków 2007, s. 503.

11 Deklaracje uczestnictwa w wyborach parlamentarnych na tydzień przed głosowaniem wyglą-dały w poprzednich latach następująco: 1991 r. – 55%, 1993 – 65%, 1997 – 64%, 2001 – 66%, 2005 r. – 59%, zob. Komunikat z badań CBOS. Preferencje partyjne na tydzień przed wyborami, „Biuletyn Specjalny” 156, 2007 (dalej BS).

12 M. Kosieradzki, Co po wyborach, czyli o narodzinach „postsolidarności”, „Realia i co da-lej...”, nr 5 (08) 2008.

kampanii wyborczej13. I rzeczywiście, ostateczne wyniki głosowania potwierdziły trafność prognoz CBOS. Do urn wyborczych udało się 53,9% uprawnionych do głosowania obywateli, a więc prawie 9 pkt. proc. więcej, niż wynosiła dotąd śred-nia frekwencja w wyborach parlamentarnych w Polsce (45,5%)14, ponad 13 pkt.

proc. więcej niż w poprzedniej elekcji 2005 roku i najwięcej w historii polskich wyborów parlamentarnych, nie licząc I tury głosowania do sejmu kontraktowego 4 czerwca 1989 roku15. Tylko w dwóch przypadkach – w 1989 i 2007 roku – party-cypacja wyborcza przekroczyła próg połowy uprawnionych do głosowania, „co na tradycję i warunki polskie uznać można za frekwencję wysoką”16. Poziom uczest-nictwa obywateli w elekcji 2007 roku był zbliżony do odnotowanego w przedter-minowych wyborach parlamentarnych w 1993 roku (52,1%), co może skłaniać do wysunięcia wniosku, że duże znaczenie dla wielkości frekwencji17 ma tło społecz-no-polityczne wyborów oraz ich „przełomowy” charakter, związany z nadzwy-czajną sytuacją, jaką jest zarządzanie wyborów do organu przedstawicielskiego w połowie jego kadencji18. Poziom mobilizacji wyborczej elektoratu w 2007 roku będzie zapewne przedmiotem niejednej analizy badawczej. W tym miejscu warto podkreślić, że niewątpliwie na udział Polaków w elekcji w 2007 roku miała także pozytywny wpływ kampania społeczna „Zmień kraj. Idź na wybory”, przeprowa-dzona przez koalicję ponad 150 organizacji pozarządowych. Z badań Polskiego generalnego Studium Wyborczego (PgSW) pod kierownictwem R.

Markowskie-13 Zważywszy na wyniki wyborów, można założyć, że taki poziom frekwencji oznaczałby po-wtórne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości przed Platformą Obywatelską, której elektorat zmobi-lizował się dopiero pod wpływem wydarzeń ostatnich dwóch tygodni kampanii, m.in. wskutek zwy-cięskiej dla Tuska debaty telewizyjnej z Kaczyńskim. Por. http://www.polskieradio.pl/publicystyka/

artykul.aspx?id=20435.

14 W porównaniu do pozostałych krajów postkomunistycznych Polska zajmuje ostatnie miejsce pod względem uczestnictwa obywateli w głosowaniu. W latach 1990–2005 w wyborach parlamen-tarnych brało średnio udział 82% Słowaków, 78% Czechów, 76% Łotyszy, 73% Słoweńców, 69%

Rumunów i Węgrów, 68% Bułgarów, 63% Estończyków i 58% litwinów, zob. Raport o przebiegu kampanii społecznej „Zmień kraj. Idź na wybory”, red. J. Bełdowski, http://www.pkpplewiatan.pl/

upload/File/2008_10/wybory_web.pdf.

15 Frekwencja wyborcza w I turze głosowania 1989 roku wyniosła wówczas 62.3%, zaś w II turze jedynie 25%. W kolejnych elekcjach poziom frekwencji ukształtował się następująco: 1991 r.

– 43,2%, 1993 – 52,1%, 1997 – 47,9%, 2001 – 46,2%, 2005 r. – 40,6%.

16 T. gardziel, S. gawroński, Wybory 2007. Partie, programy, kampania wyborcza, Rzeszów 2008, s. 10.

17 O przyczynach niskiej aktywności wyborczej Polaków zob. R. Riedel, Charakterystyka przyczyn niskiej partycypacji politycznej obywateli podczas wyborów parlamentarnych i prezydenc-kich w Polsce, w: Polska demokracja. Koncepcje, płaszczyzny, instytucje, red. S. Wróbel, Warszawa 2008, s.161-183 oraz B. Biskup, Polacy niegłosujący – zawiedzeni, zmęczeni czy niezainteresowani?, w: Kultura polityczna w Polsce i Niemczech. Wybrane problemy, red. g. Meyer, S. Sulowski, W. Łu-kowski, Elipsa, Warszawa 2007, s.128-145.

18 Choć z drugiej strony wybory 1991 roku odbywające się po skróceniu kadencji sejmu kon-traktowego odznaczały się wyjątkowo niską frekwencją wyborczą.

go wynika, że kampania ta miała wpływ na decyzję o wzięciu udziału w głosowa-niu aż 20% elektoratu19.

W elekcji wzięło udział 58,9% ludności miast i jedynie 45,3% populacji wsi,20 różnica wyniosła więc 13,6 punktów procentowych i oznaczała podwojenie w sto-sunku do zwycięskich dla PiS wyborów 2005 roku21. W najmniejszych gminach – do 5 tys. mieszkańców – aktywność wyborcza była jeszcze niższa i wyniosła zaledwie 43%. W miarę wzrostu liczby ludności poszczególnych gmin rosła rów-nież frekwencja, i już w jednostkach powyżej 20 tys. była wyższa od wartości przeciętnej (54%), by w największych miastach – 500 tys. i więcej ludności – osią-gnąć „oszałamiający” w polskich realiach poziom 69%. Podobnie, jak zauważa M. Drzonek, we wszystkich 11 polskich aglomeracjach liczących powyżej 250 tys. mieszkańców frekwencja wyniosła ponad 60%, „nawet w [...] leżącym na tzw.

«ścianie wschodniej» Białymstoku”22. Na poziomie gmin najwyższą partycypację odnotowano w Warszawie (73,44%), Poznaniu (69,08%), gdańsku (67,47%), Kra-kowie (66,66%) i Wrocławiu (65,81%).

W skali większości województw powtórzyły się dostrzeżone we wcześniej-szych głosowaniach prawidłowości dotyczące frekwencji. Zdaniem g. Węcławowi-cza jest ona „najbardziej trwałym elementem struktury przestrzennej dotychWęcławowi-czaso- dotychczaso-wych zachowań wyborczych”23, co niewątpliwie było stwierdzeniem prawdziwym przynajmniej do czasu wyborów 2007 roku. Stąd też możemy, moim zdaniem, dokonać uogólnienia i podziału regionów Polski na następujące obszary:

a) województwa z najwyższym uczestnictwem wyborczym obywateli: mazo-wieckie, małopolskie, pomorskie, podkarpackie, wielkopolskie;

b) regiony o przeciętnej partycypacji elektoratu w głosowaniu: woj. śląskie, łódzkie, lubelskie;

c) tereny o najniższej frekwencji wyborczej: woj. opolskie24, dolnośląskie, warmińsko-mazurskie, świętokrzyskie, lubuskie, zachodniopomorskie, kujawsko-pomorskie, podlaskie.

19 http://www.maszglos.pl/kampania_zmien_kraj,_idz_na_wybory.php.

20 Zdaniem A. Dudka: „Polska wieś zignorowała te wybory”. Zob. M. Kosieradzki, Co po wy-borach, czyli o narodzinach „postsolidarności”, „Realia i co dalej...”, nr 5 (08) 2008.

21 W 2001 roku różnica między frekwencją wyborczą w miastach i na wsi wynosiła zaledwie 5 punktów procentowych, dwa lata później – 7.

22 M. Drzonek, Ciągłość i zmiana. Pomorze Zachodnie w wyborach 2007 r., w: Polska i Pomo-rze Zachodnie. Zapiski powyborcze, red. M. Drzonek, Wyd. Dante, Kraków 2008, s.18.

23 g. Węcławowicz, Przestrzeń i społeczeństwo współczesnej Polski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002, s.106.

24 Pod względem frekwencji Opolszczyzna znajduje się na ostatnim miejscu w Polsce. Tłu-maczy się to głównie „faktem stałego zamieszkiwania poza krajem części ludności rodzimej, której znaczna większość posiada podwójne – polskie i niemieckie – obywatelstwo”. Zob. T. Zarycki, Pod-łoże polityczno-kulturowe w nowym podziale administracyjnym, w: Regiony Polski. Województwo opolskie, red. K. gawlikowska-Hueckel, IBngR, Warszawa–gdańsk 2000, s.131.

Wyjątki od powyższej reguły są związane w przypadku elekcji 2007 roku z Dolnośląskiem z jednej strony, zaś z Podkarpackiem i lubelskiem z drugiej stro-ny. W tym pierwszym województwie bowiem odnotowano frekwencję wyborczą mniej więcej równą wynikowi średniokrajowemu, choć jak zauważa R. Alberski, była ona w latach 1989–2005 „tradycyjnie niższa od ogólnopolskiej”25. Większy niż w woj. dolnośląskim przyrost frekwencji w porównaniu do wyborów 2005 roku (+15,03% pkt proc.) odnotowano jedynie w Śląskiem (+15,51 pkt proc.).

Z kolei w przypadku drugiej grupy regionów mieliśmy do czynienia ze znaczą-co niższym udziałem obywateli w głosowaniu w stosunku do wieloletniej, trady-cyjnej dla tych obszarów frekwencji. Na Podkarpaciu uczestnictwo mieszkańców w wyborach było zawsze większe od średniej dla pozostałych regionów kraju, z kolei w lubelskiem odnotowywano zwykle frekwencję na poziomie wyniku ogólnokrajowego. Jak się wydaje, odmienności te wynikają w głównej mierze z uwarunkowań społeczno-politycznych wyborów parlamentarnych 2007 roku.

W woj. dolnośląskim, zwykle sprzyjającym opcji lewicowej i liberalnej, nastąpiła mobilizacja zwolenników PO i liD. W rezultacie obie partie zanotowały w tym re-gionie wyniki lepsze od ogólnokrajowych. W przypadku zaś dwóch południowo--wschodnich województw, tradycyjnie popierających kandydatów prawicowych, zaobserwowano demobilizację elektoratu PiS, zwłaszcza na terenach wiejskich, i w rezultacie frekwencja była na tych obszarach kilka punktów procentowych niższa od przeciętnej.

Niezwykle interesujące dane uzyskamy z porównania frekwencji w czte-rech historycznych regionach Polski: na Ziemiach Odzyskanych oraz w byłych zaborach – austriackim, pruskim i rosyjskim. Z autorskich obliczeń wynika, że w największym stopniu do udziału w głosowaniu zmobilizowali się mieszkań-cy dawnego Królestwa Kongresowego (59%) oraz zaboru pruskiego (56,2%), zaś w przypadku ziem zaboru austriackiego możemy mówić o frekwencji zbliżonej do średniej krajowej (54,7%). Z kolei najmniejszym udziałem w elekcji odznaczyli się Polacy zamieszkali na Ziemiach Odzyskanych (51,7%).

Warto jednak podkreślić, że zdaniem wielu badaczy zachowań wyborczych w przypadku powyższych obliczeń z ziem zaboru rosyjskiego należy wyłączyć stolicę Polski jako rejon niezwykle specyficzny i nieprzystający do pozostałych obszarów Kongresówki, m.in. pod względem zaludnienia, bogactwa czy infra-struktury społecznej. Postulat ten wydaje mi się uzasadniony, bowiem frekwencja na ziemiach zaboru rosyjskiego została w znaczny sposób zawyżona wskutek mo-bilizacji mieszkańców dwóch warszawskich okręgów wyborczych, gdzie oddano łącznie ¼ głosów dla obszaru dawnego Królestwa Polskiego. Wyłączając te dwa

25 R. Alberski, Elektorat lewicy na tle innych sił politycznych w w wyborach do sejmu w latach 1991–2007 na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce, w: Polska lewica u progu XXI wieku, red. Ł. Tom-czak, Wyd. Marina, Wrocław 2008, s. 94.

okręgi z obliczeń, otrzymujemy frekwencję aż o 3 pkt proc. mniejszą (56%) i w re-zultacie nieznacznie niższą od zanotowanej w zaborze pruskim26.

W 2007 roku mieliśmy zatem do czynienia z dość istotną modyfikacją dotych-czasowych prawidłowości: największe uczestnictwo w wyborach dotyczyło ziem byłego zaboru austriackiego27 oraz pruskiego, a dopiero w dalszej kolejności ro-syjskiego i Ziem Odzyskanych. W elekcjach 1989 i 1991 roku frekwencja w Kon-gresówce była nawet niższa na ziemiach zachodnich i północnych28. Dopiero od 1993 roku obserwujemy proces budzenia się aktywności wyborczej mieszkańców zaboru rosyjskiego. W 2005 roku największą frekwencję zanotowano w galicji (44,35%), ale już drugą co do wielkości właśnie w zaborze rosyjskim (41,28%), zaś niższą w zaborze pruskim i na ziemiach zachodnich oraz północnych (38,64%).

W wyniku mobilizacji ludności okręgów warszawskich i Wielkopolski oraz de-mobilizacji elektoratu w Podkarpackiem największe uczestnictwo w głosowaniu 2007 roku wystąpiło na terenie byłego zaboru rosyjskiego i pruskiego. Tradycyj-nie już najmTradycyj-niej obywateli uczestniczyło w wyborach na Ziemiach Odzyskanych, choć i tutaj dało się zauważyć zmniejszenie dystansu do wyniku ogólnokrajowego w porównaniu z poprzednimi elekcjami29.

W dokumencie Studia Polityczne (Stron 161-165)