• Nie Znaleziono Wyników

Interpretacja zachowań elektoralnych w wyborach 2007 roku

W dokumencie Studia Polityczne (Stron 180-191)

Zachowania wyborcze polskiego społeczeństwa w elekcji parlamentarnej 2007 roku

4. Interpretacja zachowań elektoralnych w wyborach 2007 roku

Reasumując, powyższa analiza pozwala wysnuć wnioski przede wszystkim co do względnej trwałości historycznych uwarunkowań zachowań wyborczych pol-skiego elektoratu. Wybory 2007 roku oznaczają utrzymanie podziału zaborowego, w myśl którego stosunek do podstawowych opcji politycznych (lewicowa, pra-wicowa, liberalna, ludowa) jest zdeterminowany pod względem kulturowo-cywi-lizacyjnym i społeczno-gospodarczym. Uwarunkowania te są wyjątkowo trwałe i ujawniają się konsekwentnie w czasie kolejnych elekcji, a zdaniem niektórych badaczy specyficzny układ regionalnego zróżnicowania poparcia można już do-strzec w wyborach parlamentarnych w okresie międzywojennym75.

Trwałość ta dotyczy obu wymiarów zachowań elektoralnych – lewica vs. pra-wica oraz wieś vs. miasto, mimo przeformułowania głównego podziału polskiej sceny politycznej w wewnątrzprawicowy konflikt PO i PiS. Część badaczy już po wyborach 2005 roku postawiła tezę o kształtowaniu się dwóch obozów politycz-nych: narodowo-konserwatywnego oraz liberalnego76. Antecedencje tego stanu rzeczy dostrzegalne są już w drugiej połowie 2003 roku, kiedy to po raz pierwszy od elekcji 2001 roku koalicję SlD-UP wyprzedziła w comiesięcznych sondażach CBOS partia Tuska77, czego następstwem było również zwycięstwo PO w wybo-rach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2004 roku78. Transformacja

polskie-74 Warto podkreślić, że partia Pawlaka odniosła zwycięstwo w czterech powiatach w skali kra-ju: nieznaczne w słupeckim i ostrzeszowskim w Wielkopolsce (ok. 28%) oraz znaczące w kazimier-skim i opatowkazimier-skim w Świętokrzyskiem (ok. 40%).

75 M. Kowalski, P. Śleszyński, Uwarunkowania zachowań wyborczych w województwie słup-skim, Wyd. PAN, Warszawa 2000, s. 98.

76 M. Kaczorowska, System partyjny w Polsce po wyborach 2005 r. Polskie partie polityczne – między zabiegami o przetrwanie a poszukiwaniem tożsamości, w: Polska transformacja. Stan i per-spektywy, red. J. Błuszkowski, Elipsa, Warszawa 2006, s. 94.

77 W badaniu tym chęć oddania głosu na PO zadeklarowało 22% ankietowanych, na SlD zaś 20%. Formacja lewicowa zajmowała pozycję sondażowego lidera przez 57 miesięcy od lutego 1999 roku (Zob. Komunikat z badań CBOS Preferencje partyjne w listopadzie, BS 173/2003).

78 Trzy prawicowe partie – PO, PiS i lPR – zdobyły wówczas poparcie 52% elektoratu, a więc odpowiadające zsumowanemu wynikowi PO i PiS w wyborach 2005 r.

go elektoratu podczas wyborów 2005 roku miała jednak charakter krytyczny79 i nie pozostała bez wpływu na oblicze geograficznego rozkładu sympatii politycznych w kraju, zwłaszcza w kontekście dychotomii lewica – prawica. Nastąpiła wówczas zmiana lojalności wyborczych80, tak w aspekcie międzypartyjnym, jak i między-blokowym. Z badań R. Markowskiego wynika, że 28% Polaków zmieniło swoje preferencje wyborcze blokowo, tzn. przerzuciło swoje poparcie z partii lewicowej na prawicową i odwrotnie81. Aż 18% wyborców SlD-UP z 2001 roku zagłosowało na PO, 14,3% poparło PiS82. W rezultacie partia umiarkowanej prawicy, za jaką uważa się Platforma Obywatelska, nadszarpnęła obowiązujący paradygmat „po-działu postkomunistycznego”83 (czy też, według R. Matyji, „PO weszła w buty podziału postkomunistycznego”84) i w porównaniu do wyborów z 2001 roku roz-szerzyła mapę poparcia wyborczego na ziemie zachodnie i północne85.

Jak pisze współautor „Transformacji i postkomunizmu”, „o ile wybory 2005 r. stanowiły zapowiedź końca głównego podziału politycznego (tj. podziału post-komunistycznego), o tyle przedterminowe wybory w 2007 roku postawiły tu krop-kę nad «i»”86. W elekcji 2007 roku mieliśmy do czynienia z pogłębieniem zmian układu sił politycznych i ze znacznym wzrostem liczby oddanych głosów, tak w wymiarze bezwzględnym, jak i procentowym, na to liberalne stronnictwo nie tylko na ziemiach zachodnich, ale także na pozostałych tradycyjnie lewicowych

79 Tygodnik „Newsweek”, parafrazując wypowiedź Joanny Szczepkowskiej z 1989 roku, ogłosił w wydaniu powyborczym: „Proszę państwa, 25 września (2005 r. – przyp.aut.) skończył się w Polsce postkomunizm”.

80 Według obliczeń R. Alberskiego współczynnik przepływu elektoratu między czterema seg-mentami (lewicowy, ludowy, liberalny, prawicowy) wyniósł 27,9. Zob. R. Alberski, op.cit., s. 97.

81 R. Markowski, Polak zdradza za kotarą, „Polityka” nr 35 (2618), 2007.

82 M. Kolczyński, M. Mazur, Wojna na wrażenia. Strategie polityczne i telewizja w kampaniach wyborczych 2005 r. w Polsce, Wyd. Sejmowe, Warszawa 2007, s. 12-13.

83 Prof. Krzysztof gorlach do „pozytywnych symptomów końca podziału postkomunistyczne-go” zalicza fakt powstania koalicji liD, złożonej z polityków postkomunistycznych i postsolidar-nościowych, a także zawiązanie przez PO koalicji z formacją postkomunistyczną w tym sensie, że PSl jest wszak spadkobiercą działającego przed 1989 rokiem Zjednoczonego Stronnictwa ludowe-go. Zob. Instytut Spraw Publicznych, Przyszłość polskiej sceny politycznej po wyborach 2007 roku, Wyd. ISP, Warszawa 2008, s. 33.

84 R. Matyja – zwolennik koncepcji grabowskiej – tłumaczy również przyczyny nieprzystawal-ności „podziału postkomunistycznego” do wyborczej rzeczywistości w 2007 r.: „Prawdopodobnie przed laty źle definiowaliśmy ten podział, ekstrapolowaliśmy podział elit na podziały w społeczeń-stwie” (Tamże).

85 Część badaczy jest zdania, że to wybory 2001 przyniosły nadwątlenie „podziału komuni-stycznego” i tłumaczą to ówczesnym zwycięstwem formacji lewicowej na ziemiach uznawanych tradycyjnie za lewicowe. Musimy jednak pamiętać, że mieliśmy wówczas do czynienia z rozprosze-niem głosów wyborców pomiędzy trzy partie prawicowe, które łącznie zdobyły ponad 30% głosów.

W 2007 roku koalicja stronnictw lewicowych zdołała zdobyć poparcie zaledwie 13% elektoratu.

86 J. Kofman, Kropka nad „i”, „Tygodnik Powszechny” nr 3, 20.01.2008.

obszarach (jak choćby Zagłębie Dąbrowskie). Można więc wnioskować, że ten złożony z niejako dwóch osi układ podziałów politycznych (lewica – prawica i li-berałowie – ludowcy) uległ transformacji i miejsce lewicy na „osi wartości” zajęła opcja liberalna. Oczywiście pamiętać musimy, że w zależności od przyjętego kry-terium partia Tuska może być uznawana z jednej strony za przedstawiciela opcji prawicowej (w sferze symboliczno-aksjologicznej), a z drugiej strony za reprezen-tanta opcji liberalnej (kwestie społeczno-gospodarcze i względna – jak na polskie realia – indyferencja światopoglądowa). Wreszcie niezależnie od samookreślenia ideowego przywódców partii istnieje sfera obiektywnych i mierzalnych cech oraz autocharakterystyk elektoratu. Zaliczając więc PO do opcji liberalnej, należy mieć przede wszystkim na uwadze fakt, że aż 38% sympatyków tego stronnictwa okre-śla swoja poglądy polityczne właśnie jako „liberalne” (przy 13% w elektoracie PiS i mniej niż 10% wśród zwolenników pozostałych ugrupowań)87.

główny konflikt na scenie politycznej 2005–2007 między opcją liberalną i prawicową, mający swe obiektywne uzasadnienie w różnicach elektoratów PO i PiS88, znalazł bardzo wyraźne odniesienie przestrzenne. Platforma Obywatelska dokonała swoistej syntezy „osi wartości” i „osi interesów”, co niewątpliwie stało się jedną z przyczyn jej zwycięstwa. W wymiarze przestrzennym oznaczało to skumulowanie w elektoracie PO ziem najbardziej sprzyjających liberałom (obsza-ry miejskie) oraz lewicy (Ziemie Odzyskane, Wielkopolska). Zdaniem A. Mater-skiej-Sosnowskiej zdobycie przez PO przewagi na tradycyjnie lewicowych obsza-rach ma swoją logikę i świadczy o tym, że elektorat jest konsekwentny w wyborze pewnej wizji – głosuje tak, jak pozwala mu na to aktualna sytuacja polityczna.

Skoro wyborcy na Ziemiach Odzyskanych skłaniali się zwykle do głosowania na SlD, a w wyniku czterech lat rządów formacja ta w istotny sposób się skompro-mitowała, to głosują teraz na bardziej „lewicową” prawicę, czyli jej umiarkowane, liberalno-konserwatywne skrzydło, którym w wyborach 2005 i 2007 roku była niewątpliwie PO. Takie zachowania wyborcze lewicowego elektoratu były racjo-nalne także w tym sensie, że w świetle badań sondażowych jedynie zwycięstwo PO umożliwiało odsunięcie od władzy bardziej „skrajnej” prawicy – PiS. Przynio-sło to pewną stabilizację zachowań wyborczych w obrębie lojalności międzyblo-kowej89. Jak konstatuje cytowana powyżej autorka, „wyborcy nie są sami w sobie

87 M. grabowska, Polskie podziały polityczne, w: Jaka Polska? Czyja Polska?, red. P. Kosiew-ski, Fundacja Stefana Batorego, Warszawa 2006, s. 174-175.

88 J. Klebaniuk udowodnił, że sympatycy Tuska w wyborach prezydenckich 2005 roku cecho-wali się wyższym od elektoratów pozostałych kandydatów poziomem zorientowania na dominację, rozumianą jako akceptacja nierówności społecznych i popieranie liberalnych ideologii, które te nie-równości narzucają lub podtrzymują. Zob. J. Klebaniuk, Orientacja na dominację jako wyznacznik intencji wyborczych, w: Wyzwania i zagrożenia demokracji w Polsce w obliczu wyborów 2005, red.

A. Bronowicka, Wyd. Uniwersytetu Opolskiego, Opole 2006, s. 71-91.

89 R. Alberski, op.cit., s. 105.

tak zmienni w swych wyborach, lecz ich chwiejność wynika przede wszystkim ze słabości partii”90.

Pewną reorientację ideową elektoratu potwierdza także T. Zarycki, pisząc, że

„wybory 2005 i 2007 są kolejno coraz słabiej skorelowane z klasycznymi wy-miarami”, jakie wyłoniły się w początkach istnienia III RP, a które ujawniły się jeszcze w elekcji z 2001 roku. Wydaje się więc, że rezultaty dwóch ostatnich wy-borów parlamentarnych w znacznym stopniu zdezaktualizowały koncepcję „po-działu postkomunistycznego”, choć sama jego autorka już po elekcji 2005 roku dość karkołomnie przekonywała, że „podział, który zarysował się w 1989 roku wciąż trwa”91, a nawet że „przebieg kampanii wyborczych 2005 r. i sukcesy PiS i PO zrewitalizowały i wzmocniły go”92. Podzielam opinię autorów kwestionu-jących zasadność stosowania typizacji M. grabowskiej, którzy wykazują – jak choćby M. Siedlecki93 – nieadekwatność tezy o „podziale postkomunistycznym”

do opisu zachowań elektoralnych. Niewątpliwie kwestia stosunku do przeszłości była i jest w Polsce jednym z czynników dobrze tłumaczących zachowania wy-borcze, a także samookreślenie elektoratu na osi lewica – prawica94. Jednakże teza o dominującym charakterze tego elementu w świetle wydarzeń ostatnich kilku lat wydaje się nie do utrzymania.

Sama zmiana układu sił politycznych wcale jednak nie podważa samego para-dygmatu zachowań elektoratu, istniejącego od pierwszych demokratycznych wy-borów. Najbardziej trwałą determinantą zachowań wyborczych polskiego elekto-ratu okazał się czynnik przestrzeni i umiejscowienia w hierarchii osadniczej, który dzieli partie na silniej zakorzenione w centrach i takie, których wpływy rosną wraz ze wskaźnikami peryferialności. Niezmienność wymiaru centrum – peryferie, któ-ry w przypadku elekcji 2007 roku możemy interpretować jako podział elektoratu na „miejski” PO i SlD oraz „wiejski” PiS i PSl, J. Bratkowski tłumaczy z jednej strony utrzymywaniem się „tradycyjnie gospodarującej wsi, dla której moderniza-cja i integramoderniza-cja europejska nie oznaczają samych pozytywów”, a z drugiej

„prze-90 A. Materska-Sosnowska, Dlaczego ciągle przybywa wyborców chwiejnych? Nowe tendencje w zachowaniach wyborczych, w: Kultura polityczna w Polsce i Niemczech. Wybrane problemy, red.

g. Meyer, S. Sulowski, W. Łukowski, Elipsa, Warszawa 2007, s. 174-175.

91 M. grabowska, Wyborcy nie wybaczą, „Rzeczpospolita”, 29.10.2005, M. grabowska, Pol-skie wybory 2005, „Znak”, grudzień 2005, nr 607.

92 Na ironię zakrawa fakt, że owoc wieloletnich prac M. grabowskiej – książka Podział komu-nistyczny. Społeczne podstawy polityki w Polsce po 1989 r. – ukazała się w 2004 roku, gdy trwał już proces erozji tytułowej dychotomii.

93 M. Siedlecki, Zmienność versus stałość preferencji wyborczych: kontekst Białostocczy-zny, w: Scena polityczna w Polsce i na Podlasiu, red. J.P. gieorgica, Wyd. WSAP, Białystok 2007, s. 254-255.

94 Przekonująco udowadnia to M. grabowska wraz z T. Szawielem w pracy Budowanie de-mokracji. Podziały społeczne, partie polityczne i społeczeństwo obywatelskie w postkomunistycznej Polsce, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, s. 238-245.

strzenną dystrybucją napięć transformacyjnych”95 – poparcie dla partii liberalnych jest najsłabsze tam, gdzie z powodu lokalizacji przestrzennej korzyści transforma-cji społeczno-gospodarczej są najmniejsze.

Zdaniem T. Zaryckiego także drugi aspekt zachowań wyborczych – „oś war-tości” – okazał się stosunkowo trwały i może być traktowany jako „zmodyfiko-wany wymiar lewica – prawica, w którym główna linia podziału przesunęła się na prawo, w wyniku czego PO zbliżyła się do obozu, nazywanego umownie le-wicowym”96. Zdaniem cytowanego autora wybory 2007 oznaczają zdominowanie sceny politycznej w Polsce przez ten skorygowany wymiar, który powstał jako wypadkowa dwóch tradycyjnych („starych”) osi definiujących strukturę zachowań wyborczych97. W tym sensie ta „wypadkowa”, wynikająca z przeobrażeń polskiej sceny partyjnej, nie oznacza żadnego „nowego” wymiaru zachowań wyborczych ani rewolucyjnych zmian w logice „zróżnicowania elektoratu i jego przestrzen-nego rozkładu ze względu na różnice ideologiczne”, która to logika – jak zostało pokazane – ma swe źródła w odmiennych losach historycznych ziem polskich.

Tradycyjna rywalizacja lewicy z prawicą przeniosła się na poziom ugrupowań pra-wicowych, gdzie punkt ciężkości przeniósł się z „podziału postkomunistycznego”

na kwestie społeczne, gospodarcze czy światopoglądowe. T. Żukowski nazywa tę nową polaryzację „podziałem postsolidarnościowym”98, który jego zdaniem bar-dziej odpowiada obserwowanym w Europie Zachodniej prawidłowościom i po-działom socjopolitycznym99.

Moim zdaniem zmiana ta była możliwa także dlatego, że już wcześniejsze wybory pokazały, iż opcja lewicowa i liberalna mają w przestrzeni geograficznej znaczną część wspólną. Obszary zwiększonego poparcia dla SlD, UP czy SdPl pokrywały się w głównej mierze z terenami, na których najlepsze swe rezultaty osiągała UD, Kl-D czy późniejsze mutacje tych ugrupowań w postaci UW, PD czy właśnie PO. Stąd możemy sformułować bardziej ogólny wniosek, że opcja liberalno-lewicowa, a więc w wyborach 2007 roku PO i liD, uzyskuje

popar-95 J. Bartkowski, Wpływ czynnika przestrzeni i odległości na zachowania wyborcze, s. 58.

96 T. Zarycki, Kulturowo-polityczne uwarunkowania, s. 65.

97 T. Zarycki dokonał własnych obliczeń i analizy przemian polskiej geografii elektoralnej, z których wynika że „wybory 2007 r. rozpatrywane mogą być obrazowo jako moment obrotu o oko-ło 90 stopni dwu ortogonalnych osi polskiej sceny politycznej”: T. Zarycki, Kulturowo-polityczne uwarunkowania, s. 66.

98 Według l. Szczegóła na podział ten składają się „opcja indywidualistyczna (PO) i opcja kolektywistyczna (PiS) plus przy PiS-ie komponent tradycji”. Dychotomia ta wyróżnia „dwie Polski – PO i PiS-u”, które różni „mentalność, pojmowanie wolności, prawa, sprawiedliwości, stosunku do tradycji”. Zob. T. Żukowski, Prawdziwy koniec postkomunizmu, „Nowe Państwo”, 2008, nr 2.

99 Wypowiedź dr. l. Szczegóła podczas panelu PTS. Źródło: M. Kosieradzki, Co po wyborach, czyli o narodzinach „postsolidarności”, „Realia i co dalej...”, 2008, nr 5.

cie głównie mieszkańców ziem północnych i zachodnich100, Wielkopolan oraz we wszystkich większych miastach. Z kolei opcja prawicowo-ludowa, która w elekcji 2007 roku przybrała postać PiS oraz PSl, tryumfuje przede wszystkim w byłej galicji i Kongresówce, zwłaszcza zaś w położonych na tych terenach gminach wiejskich. Jak lapidarnie ujęli to w komentarzu powyborczym publicyści jednego z tygodników, „PSl to taki słabszy PiS, dominował tam, gdzie partia Kaczyńskich, naturalnie ze znacznie słabszym wynikiem, a liD zbierał resztówki po Platformie na jej terenie”101.

Powyższe powiązanie PSl z PiS, w sytuacji, gdy partia Pawlaka wchodzi przecież w skład koalicji rządowej z PO, może budzić pewne kontrowersje. Musi-my jednak pamiętać, że czym innym są decyzje polityczne władz tej partii, a czym innym zaobserwowane na płaszczyźnie geografii wyborczej prawidłowości czy obiektywne preferencje jej elektoratu uchwycone w badaniach. O pewnej bliskości, nie tylko przestrzennej, zwolenników PO i dawnej koalicji liD mogą świadczyć choćby badania opinii publicznej, w których elektorat Platformy Obywatelskiej oraz obozu lewicowego regularnie okazuje się bardziej zbieżny pod względem programowym czy ideowym niż elektorat stronnictw tworzących obecnie koali-cję rządową. Przykładowo, w badaniu „Społeczno-polityczne postawy Polaków”, zrealizowanym tuż po wyborach 2007 roku, CBOS dowodzi, że pod względem poglądów gospodarczych, stosunku do integracji europejskiej oraz orientacji ak-sjologiczno-kulturowych najbliżsi sobie są właśnie sympatycy PO i liD. Wskutek znacznego wzrostu poparcia dla partii Tuska wśród elektoratu o lewicowych inkli-nacjach102 wzrósł również przeciętny poziom liberalizmu w kwestiach światopo-glądowych oraz poparcie dla procesów integracji europejskiej przy jednoczesnym nieznacznym obniżeniu się wolnorynkowych poglądów na sprawy gospodarcze.

Sprawiło to, że elektorat PO, który w 2005 roku wykazywał w wymienionych kwestiach największe podobieństwo do wyborców PiS, przesunął się znacznie w stronę politycznego centrum (czy też „na lewo”).

Jak konstatuje CBOS, o ile PO i liD grupują elektorat o najbardziej jak na polskie warunki liberalnych poglądach gospodarczych, raczej liberalny światopo-glądowo oraz zdecydowanie proeuropejski, to PiS przyciąga wyborców „nasta-wionych etatystycznie, konserwatywnych światopoglądowo i z większą rezerwą odnoszących się do pogłębiania procesów integracyjnych”103. Elektorat ostatniej

100 Socjolog i członek Honorowego Komitetu Poparcia lecha Kaczyńskiego w wyborach pre-zydenckich 2005 roku, Z. Krasnodębski, twierdzi, że mieszkańcy tych ziem „nie stali się jeszcze częścią polskiego narodu politycznego” i nazywa ich „narodem niedokończonym”. Zob. Z. Krasno-dębski, Naród niedokończony, „Wprost”, 2005, nr 45.

101 M. Janicki, W. Władyka, Dwie Polski, „Polityka”, 2007, nr 44.

102 Publicysta „gazety Wyborczej” nazwał tę część elektoratu PO „wykształciuchami o otwar-tych umysłach”, P. Pacewicz, Skąd się wzięło tylu wyborców?, „gazeta Wyborcza”, 24.10.2007.

103 Komunikat z badań CBOS, Społeczno-polityczne postawy Polaków, BS, 2007, nr 189.

partii, która zasiada w obecnym parlamencie – PSl – we wszystkich omawianych sprawach sytuuje się bliżej centrum niż PiS, który na skutek przejęcia znacznej części sympatyków dwóch populistycznych ugrupowań (SO i lPR) przesunął się w stosunku do 2005 roku w przeciwnym kierunku niż PO: na pozycje jeszcze bar-dziej etatystyczne, eurosceptyczne i konserwatywne.

Rys. 1. Elektoraty najważniejszych ugrupowań na osiach podziałów socjopolitycznych

Źródło: www.cbos.pl/SPISKOM.POl/2007/K_189_07.PDF.

Wspomniane zbliżenie się elektoratu Platformy Obywatelskiej do sympaty-ków lewicy w kwestiach światopoglądowych, gospodarczych i europejskich, które to w wymiarze geograficznym znajduje jednak swój wyraz w swoistej konkurencji o tego samego wyborcę zamieszkującego Ziemie Odzyskane czy zabór pruski, nastąpiło głównie na skutek przejęcia przez partię Donalda Tuska aż 802 tys. wy-borców SlD, SdPl i PD z 2005 roku104. Tymczasem zaledwie 20 tys. zwolenników tych trzech partii, składających się na późniejszą koalicję liD, zdecydowało się

104 http://wyborcza.pl/1,76842,4607185.html.

w 2007 roku zagłosować na głównego rywala PO – ugrupowanie Kaczyńskiego.

Wśród elektoratu Partii Demokratycznej z poprzednich wyborów aż 55% zdecy-dowało się zagłosować na PO, a jedynie 30% na koalicję, w ramach której ich partia startowała do wyborów 2007 roku. Bardziej lojalny okazali się zwolennicy SlD i SdPl, choć i oni w znacznej mierze przerzucili swe głosy na PO (odpowied-nio – 29% i 27%)105.

Przejęcie przez PO wyborców lewicy znalazło potwierdzenie w innych bada-niach. Partia ta cieszy się poparciem 51% osób deklarujących prawicowe poglądy polityczne (PiS – 33%) i aż 47% sympatyków lewicy (PiS zaledwie 9%), podczas gdy obecnie jedynie 39% elektoratu lewicowego popiera główną po tej stronie sce-ny politycznej partię, czyli SlD106. Nic więc dziwnego, że najwięcej ewentualnych zwolenników partia Tuska może pozyskać właśnie wśród partii tworzących daw-niej liD. Tuż przed wyborami 2007 roku niemal połowa potencjalnych wyborców tej koalicji (47%) widziała w PO alternatywę wyborczą dla lewicowego bloku, podczas gdy zaledwie co piąty wyborca PiS (22%) byłby skłonny oddać głos na liberalną formację.

Preferencje elektoratu PO najsilniej koncentrują się na liD, bowiem 26%

jej sympatyków rozważało zagłosowanie na ten wyborczy sojusz. Jak komentuje CBOS, „choć zatem sympatie ze strony elektoratu liD nie są w pełni odwzajem-nione przez obecnych zwolenników PO, ugrupowania te w dużym stopniu stano-wią dla swych wyborców parę wzajemnie uzupełniających się alternatyw”. Choć więc należałoby spodziewać się, że dla w znacznej mierze prawicowego elektora-tu partii Tuska alternatywą wyborczą będzie drugie największe prawicowe stron-nictwo, to okazuje się jednak że znacznie mniejszy dystans dzieli zwolenników PO i bloku lewicowego. Stanie się to jeszcze bardziej klarowne, gdy dodamy, że ledwie 8% elektoratu PO brało pod uwagę zagłosowanie na stronnictwo Kaczyń-skiego, co odpowiadało mniej więcej ewentualnemu poparciu dla... Partii Kobiet (7%)107, podczas gdy przed wyborami 2005 roku, w wyniku których powszechnie spodziewano się zawarcia koalicji PO-PiS, aż 45% sympatyków PO brało taką ewentualność pod uwagę.

Interesujące rezultaty przynosi także sondaż CBOS zrealizowany w pierwszej połowie grudnia 2008 roku. Nie jest niespodzianką, że wśród potencjalnego elekto-ratu PO aż 86% to adherenci rządu Donalda Tuska. Jak się jednak okazuje, elektorat koalicjanta nie jest już tak lojalny i wśród sympatyków PSl więcej jest

przeciw-105 http://www.tvn24.pl/1525653,wybory_wiadomosc.html.

106 Komunikat z badań CBOS, Społeczna aprobata i dezaprobata partii politycznych, BS, 2008, nr 137.

107 W innym badaniu CBOS aż 89% sympatyków SlD i 82% PO przyznało się do uczucia

„niechęci” względem PiS. Także w tym badaniu ujawniła się asymetria we wzajemnych sympatiach elektoratów PO i SlD, bowiem „sympatię” do lewicowej partii zadeklarowało zaledwie 10% zwo-lenników stronnictwa Tuska, podczas gdy aż 41% elektoratu SlD odczuwa „sympatię” do PO.

ników (41%) niż zwolenników (33%) obecnego gabinetu. Najbardziej krytyczny wobec gabinetu PO-PSl jest oczywiście elektorat PiS (64%), ale niemal dokładnie taki sam odsetek badanych respondentów deklarujących swe poparcie dla SlD de-finiuje się jako zwolennicy tego gabinetu (65%), podczas gdy zaledwie 7% sympa-tyków największej lewicowej partii to antagoniści obecnej ekipy rządowej108.

Co więcej, można moim zdaniem postawić tezę, że na poziomie zachowań wy-borczych najważniejszą przyczyną zwycięstwa Platformy Obywatelskiej, poza mo-bilizacją „tradycyjnego” elektoratu tej partii oraz nowych wyborców, jest właśnie poparcie ze strony sympatyków lewicy, zamieszkałych głównie w miastach oraz w północnej i zachodniej części Polski. PO udało się uzyskać w liczbach bezwzględ-nych niemalże tyle samo głosów od swoich wyborców z 2005 roku (2 mln 507 tys.), co Prawu i Sprawiedliwości (2 mln 350 tys), więc „pozycja wyjściowa” obu ugru-powań była w 2007 roku podobna i liczyły się zwłaszcza przepływy między elekto-ratami oraz poparcie ze strony wyborców, którzy nie wzięli udziału w poprzednich wyborach. Co prawda bez tych 802 tys. głosów (12% całego elektoratu PO w 2007 roku) partia Tuska nadal wygrałaby wybory 2007 roku z poparciem 38,4% elek-toratu (przewaga nad PiS zmalałaby zatem z 9 do 6 punktów procentowych), ale z przeprowadzonych przeze mnie symulacji rezultatów samych wyborów wynika, że w takiej sytuacji PO (194) razem z PSl (33) nie dysponowałyby wystarczającą liczbą mandatów poselskich do utworzenia rządu większościowego (231)109.

Z kolei tym, czym dla Platformy były głosy lewicy, tym dla PiS poparcie ze

Z kolei tym, czym dla Platformy były głosy lewicy, tym dla PiS poparcie ze

W dokumencie Studia Polityczne (Stron 180-191)