• Nie Znaleziono Wyników

ISTNIENIE ŻYCIA NA ZIEMI PRZEKONYWA NAS O ISTNIENIU BOGA

Istnienie istot żyjących wskazuje niezbicie, że musi istnieć Pan Bóg — Stwórca wszelkiego życia.

Jest rzeczą naukowo dowiedzioną, że życie nie zawsze istniało na ziemi, ale miało swój początek. Ziemia bowiem, słońce i gwiaz­

dy, w ogóle cały wszechświat znajdował się pierwotnie w stanie płynnej, ognistej masy, w którym to czasie nie podobna przypu­

ścić istnienia ani jednego zdolnego do życia nasienia, czy też za- >

rodka '). Stąd to najgłębsze pokłady ziemi nie wykazują ani śladu 1) Patrz Cathrein: „Moralphilosophie“ 1911, I, str. 170.

2) Oto co pisze sławny badacz przyrody, L i e b i g, w swoich

„Chemische Briefe“, str. 206: „Ścisłe nauki przyrodnicze wykazały, że

życia, a najdawniejszy okres tworzenia się skorupy ziemskiej nazy­

wa się dlatego z grecka a z o i c z n y m, tj. okresem bez życia.

Jak i jest więc początek ż y c i a ?

Ludzie i prości jeszcze dziś sądzą naiwnie, że robactwo powstaje s a m o p r z e z s i ę z* b r u d u — a więc nie z żywych zarodków, ale z pyłu i wilgoci — czyli wywiązuje się samorodnie z materii nieżywej. Z takim mniemaniem ludzi nieoświeconych — przynaj­

mniej co do wyniku rozumowania — zgadzają się ci, którzy, rzeko­

mo w imię nauki, a w istocie dla szerzenia materializmu, starają się wszelkimi sposobami wykazać, że cały świat i wszelkie początki życia na ziemi rozwinęły się drogą samorodztwa z materii nieży­

wej. Według tej teorii zatem pierwsze organizmy żyjące miały-po­

wstać s a m o r o d n i e , to znaczy, nie otrzymały pierwiastka ży­

cia od Stwórcy, ale wywiązały się bez nasienia, z materii nieorga­

nicznej, pod wypływem ciepła, elektryczności lub innych sprzy­

jających czynników *).

Jednak ani zdrowy rozum, ani nauka nie może się na taką teorię zgodzić.

1. Rozum powiada, że nawet najniższy stopień życia, wege­

tacyjny, jaki posiadają rośliny, nie mógł się wywiązać s a m p r z e z s i ę' z nieżywej materii. Jak bowiem nie można dać drugiemu, czego się samemu nie posiada — tak m a r t w a m a t e r i a n i e m o g ł a w d r u g ą m a t e r i ę w l a ć ż y c i a , k t ó r e g o s a m a n i e m i a ł a .

2. Ten wniosek zdrowego rozumu znajduje uzasadnienie już w s a m e j n a t u r z e istot organicznych, która jest różna od na­A tury istot nieorganicznych i tak odmienne od tamtych posiada własności, że n i e p o d o b n a , a ż e b y z i s t o t n i e ż y w y c h m o g ł y p o w s t a ć ż y w e . I tak:

a) Materia n i e ż y w a z natury swej dąży do największego spokoju i zupełnej niezmienności, skąd w chemii powszechną za-ziemia w pewnym okresie swego istnienia posiadała temperaturę tak wysoką, iż wszelkie życie organiczne było wówczas na niej niemo­

żliwe, oraz udowodniły, że życie organiczne na ziemi miało początek“.

1) Pierwszym organizmem, który miał się samorodnie wytwo­

rzyć, był odkryty w szlamie morskim przez H u x 1 e y a, a ku uczcze­

niu H a e c k 1 a nazwany przez swego odkrywcę: „Bathybius Haeckelii“.

To rzekome odkrycie okazało się błędem, albowiem po dokładniejszym zbadaniu przekonał się Hu x l e y , że odkryty przez niego rzekomy organizm był 'tylko... galaretowatym gipsem!...

0

sadą jest prawo, na mocy którego pierwiastki, same sobie pozo­

stawione, zmierzają zawsze do najbardziej t r w a ł y c h połączeń chemicznych. — Przeciwnie ma się rzecz w żywej komórce roślin­

nej. Tu proces asymilacji (chemicznej przemiany nowo przybra­

nych ciał) prowadzi do połączeń atomowych, coraz to m n i e j

t r w a ł y c h .

b) W materii ż y w e j znajdujemy ciągle wzrastające wchła­

nianie ciepła — podczas gdy chemiczne przemiany n i e ż y w e j materii zmierzają do coraz to większego wydzielania ze siebie cie­

pła. Trzeba dodać, że nawet zupełnie te same pierwiastki inaczej sę zachowują w materii żywej, inaczej w nieżywej, przez co je ­ szcze bardziej staje się widoczna różnica między jedną a drugą materią.

c) W ż y w y c h organizmach, różnorodne ich części zmierza­

ją do jednego celu: do dobra całości; nie ma tego w materii n i e ­ ż y w e j , ale panuje w niej martwa jednorodność cząstek. — W cia­

łach organicznych jest coś, co wszystkie cząstki jednoczy, dopiero gdy pierwiastek życia z nich ustąpi, widzimy to, co stale się dzieje z materią nieżywą — rozkład i rozpadanie się na części. Słowem:

w materii żywej r u c h , w y m i a n a s o k ó w , o d ż y w i a n i e s i ę i w z r o s t — w martwej z a c h o w a n i e s i ę b i e r n e i z a s t ó j ; t a m ż y c i e — t u ś m i e r ć . *

Oto co mówi sama natura.

3. R o z l i c z n e d o ś w i a d c ż e n i a , przeprowadzone przez najwybitniejszych przyrodników, również w y k a z a ł y b e z p o d ­ s t a w n o ś ć t e o r i i ^ a m o r o d z t w a .

a) Najbardziej wyszukane usiłowania, jakie podejmowali Li­

czeni, aby- sztucznie wytworzyć choćby jedną komórkę żywą, spełzły bezskutecznie, mimo, że eksperymentatorowie znali n aj­

dokładniej wszystkie pierwiastki chemiczne, wchodzące w skład danej rośliny. Dlatego też prof. O. H e r t w i g oświadcza w swej

„Biologii“ *), że wszystkie wysiłki, aby wytworzyć żywą komórkę, u w a ż a z a c h y b i o n e . Podobnie prof. J. R e i n k e w swej

„Botanice“ wyznaje, że „mechaniczne wytłumaczenie; objawów życia już nauce nie wystarcza, bo roślina, jak nie powstała drogą połączeń chemicznych — tak też nie jest wytworem energii').

*) „Allgemeine Biologie“ von Prof. O. He r t wi g , Direktor des anatomisch-biologischen Institutes der Berliner Universität. 1909,172,159.

2) „Philosophie der Botanik“ 1905, 81, 79.

Widać więc, że p r ó c z m a t e r i a l n y c h p i e r w i a s t k ó w t r z e b a do w z b u d z e n i a ż y c i a j e s z c z e o s o b n e g o p i e r w i a s t k a ż y c i o w e g o , k t ó r e g o t y l k o s a m S t w ó r ­

c a u ż y c z y ć m o ż e m a r t w e j m a t e r i i .

b) Ścisłe naukowe doświadczenia wykazały, że rozmnażanie się organizmów, począwszy od najniższych form, polega na dzie­

leniu się komórek — i że laseczniki (bakterie) w gnijących sub­

stancjach organicznych wcale nie powstają z przetwarzania się cząstek rozkładających się organizmów, ale z drobniuchnych za­

rodków, przenoszonych wiatrem z miejsca na miejsce, dopóki nie znajdą korzystnych warunków rozwodu.

Już w r. 1688 znakomity przyrodnik R e d i wykazał doświad­

czalnie, że jeśli się kawałek mięsa szczelnie przykryje i nie wy­

stawi na działanie powietrza, żaden robak w nim się nie pokaże;

— przeciwnie, nieprzykryty hermetycznie, wkrótce zacznie roić się od robactwa. Podobne doświadczenia robili przyrodnicy: V a n B e n e d e n (1853), B a l b i a n i (1862) i inni.' Największego jed­

nak rozgłosu w świecie naukowym nabrały .dóświadczenia bakte­

riologiczne sławnego fizjologa paryskiego P a s t e u r a , dokonane na przegotowanej wodzie: kiedy naczynie z wodą było szczelnie zamknięte, dno jego pozostawało czyste; podczas gdy na dni^. od- , krytego naczynia pojawiało się mnóstwo lasecznlfew. Paryska Akademia wydelegowała w r. 1865 komisję, złożoną- z najznako­

mitszych przyrodników, która uznała doświadczenia P a s t e u r a za najściślejsze i o b a l a j ą c e t e o r i ę s a m o r o d z t w a . Toteż członek tej komisji, sławny fizjolog F l o u r e n s , mógł pisać: „Od czasu doświadczeń P a s t e u r a teoria samorodztwa w odniesie­

niu do wszelkich ustrojów została w ogóle przez naukę zanie­

chana“ *).

Doświadczenia paryskiego bakteriologa P a s t e u r a ('fi895 r.) dowiodły tak niezbicie, że życie może powstać tylko z życia —

„omne vivum e -vivo“ — że odtąd już nikt nie marzy o wywołaniu życia z nieżywotnej' materii, á "uczeni całego świata oświadczają, że wszelka możliwość wywołania pierwiastka życia z materii nie­

żywej jest wykluczona. — P a s t e u r zatem, według darwinisty H u x l e y a, z a d a ł c i o s ś m i e r t e l n y t e o r i i s a m o - r ó d z t w a.

Toteż znakomity swego czasu uczony przyrodnik, prof, uniw. w Berlinie, R. V i r c h o w , mógł już w r. 1877 na zjeździe _________

>) „Examen de livre de M. Darwin“, str. 67.

V

przyrodników w Monachium ośwadczyć, że „ n a u k a n i e z n a a n i j e d n e g o f a k t u p o z y t y w n e g o , k t ó r y b y d o w o ­ dz i ł , ż e s i ę s a m o r o d z t w o k i e d y k o l w i e k z d a r z y - ł o“. Jeszcze silniej wypowiedział się prof. V i r c h o w przeciw teorii samorodztwa w r. 1897 na kongresie międzynarodowym przyrodników w Moskwie, w pamiętnych słowach: „ Z a s a d ę , ż e w s z e l k a k o m ó r k a 1) m o ż e p o w s t a ć j e d y n i e z k o ­ m ó r k i — „omnis cellula e cellula“ — n a l e ż y u w a ż a ć za n i e w z r u s z o n ą z d o b y c z l u d z k o ś c i , j a k o n i e z a ­

c h w i a n y w y n i k b a d a ń n a u k o w y c h , k t ó r y w i e k XI X p r z e k a z u j e w s p a d k u w i ę k o w i XX.

Inni materialiści widząc, że teoria samorodztwa w obecnym stanie rzeczy nie da się utrzymać, uciekają się do wybiegu i twier­

dzą, że dawniej przed milionami lat inne były warunki klima­

tyczne oraz inne właściwości materii; wtedy to według nich mo­

gła się z martwej materii wytworzyć istota żyjąca.

To przypuszczenie jednak zwraca się przeciw swym autorom.

Sami bowiem zwolennicy samorodztwa powołują się na s t a ł o ś ć praw przyrody i z tych, które dziś panują, wnoszą o dawniejszych.

Otóż ta s t a ł o ś ć przyrody wskazuje na to, że s k o r o d z i ś s a ­ m o r o d z t w o n i e j e s t m o ż l i w e , t o i d a w n i e j g o n i e b y ł o . Nadto twierdzenie, jakoby dawniej inne były własności materii, jest gołosłownym przypuszczeniem, n a ż a d n y c h do ­ w o d a c h n i e o p a r t y m . Przecież zmianę warunków dla ma­

terii, o których wspominają, można by dziś jeszcze sztucznie wy­

wołać, podnosząc np. temperaturę, zmieniając siłę światła, elektry­

czności, lub ciśnienia powietrza. Wszystkie te eksperymenty czy­

niono — bezskutecznie. S a m a z a t e m z m i a n a w a r u n k ó w p r z y r o d n i c z y c h n i e w y s t a r c z y do w y t w o r z e n i a życia; przeciwnie, doświadczeniem naukowym sprawdzono, że spotęgowanie światła, ciepła i elektryczności raczej przyczyniłoby się do zaniku istniejącego życia, niż do powstania nowego, zwła­

szcza do jego rozwoju. '

-Widzimy z tego, że nauka obecna nie posiada najmniejszego dowodu na to, aby niegdyś mogły istnieć na ziemi odmienne wa­

runki meteorologiczne, nakazujące przypuszczać możliwość takie-, go stanu, w którym by martwa materia przeradzała się w życie.

Owszem, w miarę postępu nauk, coraz większy widać przedział pomiędzy istotami nieorganicznymi a organicznymi, czyli żywymi. i)

i) To znaczy najdrobniejszy ustrój żywy.

'X

Niemożliwość wytworzenia się istot żywych z martwej ma­

terii drogą samorodztwa naprowadziła uczonych tej miary, co H elm h oltz, T h o m s o n (Lord Kelvin) i A r r h e n i u s S v a n ­ t e na inny pomysł. Dwaj pierwsi próbowali wytłumaczyć po­

wstanie życia na ziemi przez przejście zarodków żywych z innych planet na ziemię i wystąpili z tzw. hipotezą m i ę d z y p l a n e ­ t a r n ą . T h o m s o n (Kelvin) w 1871 r. przypuszczał, że pierw­

sze zarodki życia spadły na ziemię z okruchami planet rozbitych, czyli z meteorami. Niebawem jednak przekonano się, że przebi­

janie się spadającego meteoru przez powietrze atmosferyczne do­

prowadziłoby meteor do temperatury białego żaru — a tym sa­

mym s p a l i ł o b y w n i m w s z e l k i e z a r o d k i ż y c i a . — Tak więc upadła hipoteza K e 1 v i n a, najwybitniejszego fizyka X IX wieku, a je j autor oświadczył, że „ n a u k o w e b a d a n i a p o c z ą t k u i r o z w o j u ż y c i a n a z i e m i z m u s z a j ą k o ­ n i e c z n i e c z ł o w i e k a do u z n a n i a B o g a , od k t ó r e g o p i e r w s z e ż y c i e p o c h o d z i “ 1).

S v a n t e A r r h e n i u s , fizyk szwedzki, próbował poprzed­

nią hipotezę w bardzo pomysłowy sposób przekształcić, lecz tak­

że nieszczęśliwie. — Wystąpił z fantastyczną teorią „panspermii“, na podstawie której utrzymywał, że zarodki życia, porwane z. in­

nych planet, miały krążyć po wszechświecie, a po.d ciśnieniem promieni słonecznych dostać się na powierzchnię ziemi. — Lecz oto doświadczenie nad działaniem promieni tzw. pozafiołkowych wykazały, że najdrobniejsze organizmy giną gwałtownie pod wpływem ich działania. Ponieważ zaś światło słoneczne obfituje w promienie pozafiołkowe, k a ż d y z a r o d e k ż y w y , w y s t a ­ w i o n y n a d z i a ł a n i e t y c h ż e p r o m i e n i w p r z e s t r z e ­ n i m i ę d z y p l a n e t a r n e j , m u s i a ł b y z g i n ą ć , z a n i m d o s t a ł b y s i ę z i n n e j p l a n e t y n a z i e m i ę .

Obie powyższe hipotezy zresztą oddalają tylko trudność roz­

wiązania sprawy, ale jej nie usuwają, bo nie tłumaczą, jak po­

wstały zarodki życia na innych planetach.

Skoro zatem życie nie wywiązało się na ziemi samo przez się z materii nieorganicznej, ani nie mogło przedostać się z innych planet, musiało przeto zostać stworzone przez Boga.

Moc przekonywającą tego argumentu muszą uznać także ma­

terialiści, bo sami oświadczają, że właśnie dlatego trwają przy teorii samorodztwa, a b y n i e b y l i z m u s z e n i p r z y z n_a ć, ż e B ó g o s o b o w y j e s t t w ó r c ą ż y c i a .

Tak sam V i r c h o w , zaledwie wyrzekł na zjeździe w Mo­

nachium, że samorodztwo jest tylko przypuszczeniem — a więc. i) i) Cytat z „Stimmen aus Maria Laach“ tom 65, str. 488.

A p o lo g e ty k a podręczna 3

r

teorią, która nigdzie jeszcze dotąd nie została stwierdzona — na tymże samym zjeździe oświadczył, że dalej będzie się samorodztwa trzymał, bowiem „jasnym jest, że k t o n i e c h c e u z n a ć i s t ­ n i e n i a S t w ó r c y , t e n m u s i z a g a d k ę : j a k ż y c i e p o ­ w s t a ł o , r o z w i ą z a ć w d u c h u t e o r i i s a m o r o d z t w a “ 1)-

— Tak samo wypowiedział się H a e c k e 1, wódz materialistów:

„ K t o n i e p r z y j m u j e t e o r i i s a m o r o d z t w a , m u s i u c i e c si ę do c u d u s t w o r z e n i a ś w i a t a p r z e z B o g a “ 2).

Jednak nieuprzedzeni badacze przyrody powiadają, że: p o- w s t a n i e ż y w e j k o m ó r k i z m a t e r i i m a r t w e j , b e z w s p ó ł d z i a ł a n i a B o g a , b y ł o b y j e s z c z e w i ę k s z y m

c u d e m , n i ż s t w o r z e n i e ś w i a t a . Jak bowiem z niczego nic nie powstaje samo przez się, tak bez uprzedniego życia,, nie może się wywiązać życie nowe.

Ponieważ zatem rozum i nauka zmuszają nas do odrzucenia teorii samorodztwa w tym znaczeniu, w jakim ją pojmują ma­

terialiści (tj. bez współdziałania Stwórcy), przeto ten sam rozum i nauka wskazują, że życie nie mogło s a m o p r z e z s i ę wywią­

zać się z materii martwej, tj. przy współdziałaniu w y ł ą c z n i e sił materialnych, ale musiał być jakiś Sprawca wszelkiego życia na ziemi, który sam bezpośrednio martwą materię ożywił, dając je j nie tylko życie, ale i zdolność do wytwarzania nowych orga­

nizmów.

Tej zdolności do życia nie posiada materia, jako z natury swej martwa — mogło więc ono rozwinąć się w materii j e d y ­ n i e p o d w p ł y w e m d z i a ł a n i a I s t o t y w y ż s z e j , n i e ­ m a t e r i a l n e j , k t ó r ą j e s t B ó g w s z e c h m o c n y .

34

ODPOWIEDZI NA ZARZUTY

1. Roślina nie jest zatem — jak materialiści utrzymują sztu­

czną tylko budową, powstałą z połączenia pewnych cząstek ma­

terii bezwładnej, które przy pomocy sił fizycznych i chemicznych wytwarzają życie.

Gdyby bowiem cząstki bezrozumnej materii przy pomocy sił fizycznych lub chemicznych mogły wytworzyć życie, tym bardziej człowiek, jako istota rozumna, znający dokładnie skład chemiczny

1) „Biologisches Zentralblatt“ 1887, str. 533.

2) „Natürliche Schöpfungsgeschichte“ 1872, str. 309. *

*

tkanki roślinnej oraz je j budowę, mógłby w pracowni chemicz­

nej każdej chtyili wytworzyć komórkę, zdolną do życia i rozmna­

żania się. Jeśli życie rośliny polega na ruchu cząstek, to i o ten ruch mógłby przyrodnik postarać się także w sposób sztuczny.

Tymczasem rozliczne próby i wysiłki najzdolniejszych przy­

rodników spełzły w tym względzie na niczym — bo nie zdołały wytworzyć ani jednej żywej komórki. — Kiedy fizyk T h o m s o n , będąc n a : przechadzce ze sławnym chemikiem L i e b i g i e m , za­

pytał towarzysza, czy wierzy w to, że trawa i kwiaty mogły po­

wstać na podstawie samych tylko sił chemicznych, odpowiedział Liebig: „Nie wierzę w to — tak samo, jak nie mogę uwierzyć, aby książka botaniczna, zawierająca pańską rozprawę, mogła być tylko chemicznym wytworem“ '). Kiedy indziej znów powiedział Lie­

big: „Chemii nigdy nie uda się spreparować w swym laborato­

rium ani żywej komórki, ani włókna muskułu, ani nerwu — sło­

wem żadnej rzeczywiście organicznej, żywotnymi przymiotami obdarzonej części organizmu“. który składają się miliony takich komórek, posiadających zdol­

ność do odżywiania się, rozrostu, rozmnażania. Kto sądzi, że mi­

sterna budowa choćby jednej roślinki powstała przypadkiem, skut­

kiem ruchu cząstek materii, przyznać musi, że i budowę okrętu lub samolotu należałoby przypadkowi przypisać. — Toteż dosa­

dnie wyraził się pewien profesor anatomii: „Podajcie mi język

schauung, Freiburg“ 1909, str. 15. „Die Katholische Weltan-3*

Kiedy mówca przemawia, ciągle porusza ustami, nikt jednak nie sądzi, że jego wzniosłe myśli i patetyczne zwroty .powstają z sa­

mego tylko poruszania ust.

4. PORZĄDEK CELOWY W ŚWIECIE WIDZIALNYM