• Nie Znaleziono Wyników

A czkolw iek program y szkolne, a także statut szkół po­

w szechnych, pozostaw iają n au czycielow i dużą sw obodę w w y­

borze m etod nauczania, to jednakże n ie w ynika z tego, że na­

uczyciel m a całkow itą i nieograniczoną w olność w tym za­

kresie. P rzeciw nie, we w szystkich program ach podkreślona jest i to dość m ocno staranność i celow ość w doborze od p o­

w ied n ich m etod oraz urozm aicenie dydaktyczne.

„W m iejsce szablonow ej rutyny, stosow anej z dnia na dzień i zm echanizow anej tech n ik i nauczania n ależy dążyć do uroz­

m aicenia postępow ania dydaktycznego. P olega ono w dużej m ierze na zm ianie form nauczania. Trzeba w ięc stosować różne form y nauczania. P ow in n y one łączyć się nieraz z sobą i przeplatać w b iegu pracy. Pierw szeństw o jednak ze w zglę­

du na zasadę aktyw ności i sam odzielności ucznia n ależy od­

dać f o r m i e p o s z u k u j ą c e j , która pow inna przew a­

żać, w ystęp u jąc w szędzie, gdzie jej stosow anie n ie jest zbyt nieekonom iczne lu b n iem ożliw e. C elem urozm aicenia le k ­ cji jest n ie tylk o uczynić pracę ucznia m ilszą i sw ob od n iej­

szą, ale także w prow adzić w ruch jego siły um ysłow e i przez to spraw ić, aby jego m yślenie sięgało po now e zagadnienia,

łącząc się z opracow anym i; pow inno w ięc prow adzić do ru­

chliw ości przeżyć ucznia“ (str. X X V III, st. 3 ).

„N ależy dążyć do takiego nauczania — m ów i program rachunków (str. 30) — które przy dostatecznym zaintereso­

w aniu ogółu klasy daw ałoby p o le i zachętę do sam odzielnych w ysiłków , a zarazem zapew niało dostateczne stopniow anie trudności. Żadna m etoda nauczania n ie czyni w całej p ełni zadość pow yższem u postulatow i i żadna m etoda nauczania n ie pow inna być stosowana w yłączn ie, a to tym b ardziej, że w y­

bór m usi nieraz zależeć od w łaściw ości klasy, nauczyciela i m ateriału nauczania“ .

Program nauki o przyrodzie (str. 41) m ów i: „Przy pro­

jektow aniu toku zajęć pow inno się dbać o utrzym anie zain­

teresowania dziecka w stałym napięciu. Przestrzeganie zasady poglądow ości, dobór m ateriału faktycznego, odpow iadają­

cego poziom ow i uczniów , stosow anie pracy sam odzielnej są to czynniki, sprzyjające n iew ątp liw ie zainteresow aniu dzieci przedm iotem . Jednakże p rzy uw zględnianiu tych czynników m ożna w prow adzić m onotonię, zniechęcającą dziecko, jeżeli w szystkie lek cje będą opracow ane w edług jednej dyspozycji.

W tych warunkach m oże się stać w ątpliw ą naw et sam od ziel­

ność ucznia; zaczyna on po prostu m echanicznie odtwarzać nabyte sposoby pracy z m ałą dom ieszką tw órczego w ysiłku.

Pożądane w ięc jest stosow anie rozm aitych sposobów p od ejścia do tem atu i różnorodność w konstrukcji lek cji to n ie tylko podtrzym uje zainteresow anie dziecka, ale chroni rów n ież na­

uczyciela od zrutynizow ania pracy“.

P odobne rów nież uw agi znajdziem y i w in n y ch progra­

m ach. W ynika z tego, że program y, pozostaw iając sw obodę w w yborze m etod, przestrzegają p rzed w yłącznością jak iejś jed n ej m etody i wskazują na różnorodność czynników m eto­

dycznych, gdzie zbiegać się m oże zarówno teoria naturalnego rozw oju jak i teoria oddziaływ ań w ychow aw czych, zarówno

w zględy ekonom iczno-społeczne, jak i w zględy p sych ologicz­

no-pedagogiczne, tak sprawa tw orzenia przyzw yczajeń jak i sw obodny rozwój twórczości dziecka.

T akże statut p u b liczn ych szk ół pow szechnych podkreśla, że żadna m etoda n ie m oże być uznana za w yłącznie obow ią­

zującą przy nauczaniu danego przedm iotu (por. § 47) „M e­

tody nauczania — w edług statutu — w inny uw zględnić w na­

leżytej m ierze rolę:

a) nauczyciela,

b) podręczników7 i środków7 pom ocniczych, c) urządzeń szkolnych,

d) sam odzielnej pracy ucznia.

N auczyciel uczy, organizuje naukę głośno i cicho, daje w skazówki do pracy dom ow ej, bada p ostęp y i sprawdza w y­

n ik i nauki zarówno całej klasy jak i poszczególnych uczniów . W in ien 011 przy tym zastanow ić się nad celow ością i skutecz­

nością stosow anych przez sieb ie m etod pracy i obm yślać sp o­

soby usunięcia braków “ (pór. § 42, 4 3 ).

W ażne są rów nież postanow ienia § 24 statutu, który w kła­

da na nauczyciela odpow iedzialność za w ybór w łaściw ych m e­

tod nauczania. N au czyciel „jest od p ow ied zialn y za stosowane przez sieb ie m etody nauczania i w ychow ania, za realizow a­

n ie obow iązującego program u oraz w łaściw ego kierunku w y­

chow aw czego, za w yn ik i u d zielan ej przez sieb ie nau k i“.

Jest rzeczą zrozum iałą, że nauczyciel m usi m ieć pewną sw obodę w w yborze od p ow ied n ich m etod, ale chcąc wybie-' rać, t r z e b a m i e ć z c z e g o w y b i e r a ć .

Program y w yraźnie określiły kierunek w jak im pow in ien pójść „w ybór od p ow ied n ich m etod“. K ierunek ten tworzy zasada a k t y w n o ś c i i s a m o d z i e l n o ś c i u c z n i a . A czytając uw ażnie program y w idzim y, że są to wskazania najbardziej zasadnicze dla now ej szkoły. Zasady tej n ie roz­

wiążą „b yle ja k ie m etody“ . W aktyw ności i sam odzielności

ucznia leży jądro dobrej m etody. N a tej zasadzie opiera się słynna teza D ew eya: „Learn by d oing“ tj. nauka czynna.

W yw odzi się ona z tego potężnego ruchu um ysłow ego, które­

mu początek dali A m erykanie w sw ym słynnym pragm atyz­

m ie, a który o b jął zarówno filo zo fię , jak i p sych ologię, socjo­

logię oraz pedagogię. P oglądy te dla naszej pedagogiki n ie są nowe. Zasada pedagogiki czynnej, na sam odzielności dziecka opartej, m a u nas piękną tradycję i h istorię jej zna każdy p olsk i nauczyciel. N iestety, tradycja ta została przytłoczona p łytk im i w zoram i dydaktyki n iem ieck iej, a skutkiem tego nasza rodzim a „pedagogika czynu“ przybrała nieco m istyczną form ę, pozostała jako ideał.

T oteż dziś, gdy m am y do zrealizow ania now e program y szkoły p o lsk iej, nauczyciel praktyk sięgnąć m usi do skarbnic daw nej pedagogiki aktyw izm u polskiego: czy to K om isji E dukacyjnej, czy jej następczyni Izby E d u k acyjn ej, czy też do pism Estkow skiego, T rentow skiego, czy id ei Szczepanow- skiego, lub prac D aw ida. W ówczas to praktyka szk oły p o l­

skiej w yzw oli się spod p łytk iej tech n ik i obcych wzorów (przew ażnie n ie m ie c k ic h ), opartych na banalnej erotem aty- ce, a zasady naszych program ów oo do a k t y w n o ś c i i s a ­ m o d z i e l n o ś c i u c z n i a znajdą się w innym p o lu w i­

dzenia. Z alecane przez program : „form a poszukująca“ oraz

„urozm aicenia p ostęp ow an ia dydaktycznego“ przekroczą ła ń ­ cuch ustaw icznych pytań i stworzą w arunki do pracy istotnie sam odzielnej, produkcyjnej.

N ow e program y stwarzają tedy w iele m ożliw ości i n ie da­

dzą się zrealizow ać w yłączn ie starym i środkam i. T oteż oży­

w ien ie na polu pracy dydaktycznej jest dziś ze w7szech m iar konieczne. N iesłu szn e jest tw ierdzenie, jakoby program y na­

uki, podkreślając w yn ik i, n ie doceniały m etody pracy n au ­ czyciela. W yn ik i osiągnąć m ożna i środkam i uproszczonym i,

ale n ie będą to w yniki ob liczon e na dłuższą m etę w rozum ie­

n iu wychow aw czym .

N ih ilizm m etodyczny m oże m ieć skutki opłakane, bo stąd bliska droga do takiej ignorancji pedagogicznej, jaką w sw oim czasie w ytw orzył m aterializm d y d a k ty czn y .1

N auczanie jest procesem pedagogicznym , bo w m etodzie pracy nauczyciela zbiegają się, jak w soczew ce, w szelk ie dą­

żenia w ychow aw cze.

Jednakże w doskonaleniu i poszukiw aniu now ych w arto­

ści -dydaktycznych n ie m ożem y w ykonyw ać n agłych skoków w nieznane. M usim y p ogłębiać te w szystkie dośw iadczenia, jak ie na gruncie naszym zdobyły już prawo obyw atelstw a.