• Nie Znaleziono Wyników

O pisane pow yżej ośrodki zajęć praktycznych n ie są już dziś słodką, a bardzo daleką m uzyką. M im o ogólnego kry­

zysu i bardzo często defensyw nego nastroju, w yw ołanego alarm em , że „m ilion dzieci jest poza szkołą“, w iele jest m iej- soowości w P olsce, których szkoły posiadają już i pracow ­ n ie robót ręcznych i ogrody szkolne, a także i pracow nie 'przy­

rodnicze i k u ch n ie gospodarstwa dom ow ego, a n ie zaniedbały też pracow ni geograficznych. Otóż ciekaw e jest, jak się te wszystkie pracow nie czują, spotkaw szy się naraz w jednym gm achu szkolnym . P ozornie n iew iele się zm ien iło, m łodzież szkolna zarówno w izbach lek cyjn ych , jak i w pracow niach, zajęta własną pracą, realizu je porządek dnia codziennego.

A le w nikając b liżej w treść i ducha tak w yposażonej szkoły

dostrzegam y tam k ap italn e zm iany. W praw dzie w tej czy in­

nej pracow ni kw itn ie jeszcze „ilustrow any w erbalizm “, są je ­ szcze trudności w samej technice pracy, bo nauczyciel zdo­

bywa dopiero dośw iadczenie w zm ien ion ych warunkach, ale w sam ym pod ziale zajęć, w u k ład zie pracy, następują duże zm iany. Słyszy się naw et narzekania, że coś tam się łam ie, coś się zm ien iło.

Istotn ie, zm ienia się dużo, zm iany te czasami są nawet

„ n iep ok ojące“, ale n ie ulega najm niejszej w ątpliw ości, że na zm ianach tych zyskuje dziatwa szkolna.

U derza przede w szystkim jedna zm iana zasadnicza. Oto m łodzież zm uszona jest zm ieniać sale zajęć. W yw ołuje to na­

w et dużą krytykę, zarzuca się bow iem , że klasy szkolne prze­

m ieniają się w obozy cygańskie, w ędrujące po różnych salach.

T o przenoszenie się dziatw y z m iejsca na m iejsce kolidow ać ma z założeniam i w ychow aw czym i, czem u sprzeciw iają się także w zględy organizacyjne, porządkow o-szkolne, w yn ik a­

jące z bardzo długiej tradycji i utartego zwyczaju.

Jest w tym trochę racji, ale jeszcze w ięcej przesady. Każda zm iana w utartym porządku w yw ołuje zawsze reakcję, p ow o­

duje now e k łop oty i w ym aga dalszego doskonalenia. T ak też jest i z w ędrującym i klasam i. Pow stające z tego tytu łu szko­

dy są tylko pozorne, a zm iany te, w stosunku do tych, jakie zachodzą dziś na skutek doskonalenia tech n ik i w przem yśle, w k op aln iach , w fabrykach, roln ictw ie itp . — to tylko drobne ulep szen ia w tech n ice nauczania i tradycyjnym system ie szkolnym . Ten w łaśnie tradycyjny system szkolny, a w łaści­

w ie system klasow y, ugina się pod ciśnieniem system u pra­

cow nianego, ale system ow i klasow em u n ic przez to n ie za­

graża. Jest to raczej dosk on alen ie system u klasow ego, a by­

najm niej n ie jego porażka. P ostęp szkolny id zie pew nym i etapam i i w ym aga dużej ostrożności. W ędrujące klasy w ym a­

gają w praw dzie bardzo p recyzyjn ego rozkładu zajęć, ale n ie

zm ieniają one utartego porządku szkolnego w sposób zasad­

niczy. Ta wędrówka rozpoczyna się w zasadzie dopiero od klasy piątej. K lasy m łodsze, tj. I, II, III, i IV m ają sw oje izby lekcyjne, dostosowane do różnych zajęć i m iejsca n ie zm ie­

niają. Jednakże budynek szkolny, zaopatrzony w n ieru ch o­

m e pracow nie, m usi uruchom ić klasy starsze, do których te pracow nie zostały dostosowane. W ędrówka przy. ty m jest ograniczona, a w ięc dana klasa przebywa np. 2 godziny w pracow ni zajęć praktycznych, 2 godziny w pracow ni przy­

rodniczej i jedną godzinę w pracowni geograficznej, a m oże się to pow tórzyć dwa razy w tygodniu. P ozostały czas prze­

byw ają dzieci we „w łasnej“ izb ie lek cyjn ej, gdzie odbywają się lek cje języka polskiego, rachunków , h istorii, relig ii, ew.

śpiew u i rysunków. B rak izb lek cyjn ych w ym aga n iek ied y, aby jakaś klasa m łodsza (np. III-cia ), zam iast uczyć się po p ołudniu , korzystała rano z tych izb lek cyjn ych , które są w olne z tego pow odu, że dzieci klasy starszej m ają w tym dniu zajęcia w pracow niach. M ożna tego uniknąć, ale są to wszystko spraw y zależne od um iejętności organizacyjnych kierow nika szkoły i członków R ady P edagogicznej. W ynika­

jące z tego tytułu m ankam enty n ie są aż tak groźne, aby za­

niechać organizow ania pracowni szkolnych, tym bardziej, że w zględy w ychow aw cze zawsze zyskują n a d o b r e j t e ­ c h n i c e p r a c y d y d a k t y c z n e j .

Idea „nowej szk oły“ n ie przych od zi gotowa w e wszyst­

k ich szczegółach, m usi w yrastać z potrzeby i dostosowywać się do realnych warunków i m ożliw ości. Zasadniczym p io­

n em tej now ej szkoły jest to, aby bierne przysw ajanie m ą­

drości książkow ych zastąpić czynną pracą, opartą o sam o­

d zielne dośw iadczenia i w łasnoręczną pracę. A osiągnąć to m ożem y tylko p rzez zm ianę w arunków pracy ucznia.

W antycznych salach, gdzie m łodzież siedzi przykuta do ław , p ochylona nad kartam i książek, nieruchom a, skupiona,

lub słuchająca słów —- n ie przygotow uje się do tego życia, co rw ie się pędam i zielonych liśc i ku górze, co wre i tętni po gościńcach przyszłości.

P ew n ie, że słowa i teorii ze szkoły usunąć n ie m ożna, ale też w yznaczyć m usim y n ależn e miejs.ce zajęciom praktycz­

nym. N a tym punkcie nastąpić m usi w szelki kom prom is i tu zbiega się system klasow y z system em pracow nianym . W pra­

ktyce dzisiejszej zbieżność tych system ów znaleźć m usi od p o­

w ied n i wyraz w tygodniow ym pod ziale zajęć szkolnych.

Przechodzenie zaś z pracow ni do pracowni b yn ajm n iej nie obniży poziom u w ychow aw czego, gdyż każda pracownia szkol­

na zarówno w sw oim ty p ie, jak i w sw oim d ziałaniu jest rów­

n ie dobrym terenem do pracy w ychow aw czej jak i każda izba lekcyjna.

B yć m oże, że dalsza praktyka przyzna rację tym , którzy ch cieliby organizow ać klasy szkolne (zesp oły) w edług przed­

m iotów nauczania, a wówczas i technika pracy szkolnej zm ieni się zasadniczo.

O becnie jed n ak obow iązujący program n au k i realizo­

wany jest bądź w norm alnej izbie lek cyjn ej, bądź też w pra­

cowni szkolnej, w zględnie klasie-pracow ni, jak np. w szko­

łach pierw szego stopnia.

D zieciom klas m łodszych n a jlep iej odpow iada taki sy­

stem pracy, który zbliża się do m etody Dra D ecroly, — praca w klasach starszych różniczkuje się poprzez bardziej złożone zajęcia praktyczne, eo p ow oli zbliża szkołę do system u dal­

tońskiego. A le szczegóły układać się muszą sw oiście, tak jak wymaga tego nasza polska rzeczywistość — bez zbytniego na­

śladow ania wzorów obcych.

R o z d z i a ł III.

T E C H N IK A N A U C Z A N IA