• Nie Znaleziono Wyników

Kalosze szczęścia (opublikowane w tomie z 1838 roku, a potem w wersji poprawionej — w 1849 roku) to utwór noszący zaskakujący tytuł, wskazuje on bowiem na wybór obuwia jako tematu, bohatera czy rekwizytu opowieści. Możemy zapytać, co kalosze mają wspól-nego ze szczęściem, rozumianym jako stan duchowy czy jako sprzy-jające okoliczności, które umożliwiają realizację zamierzeń. W tytule łączy się realizm (obuwie bardzo często noszone w wilgotnym kli-macie) z fantastyką i abstrakcją (kategoria „szczęścia”), a w świetle całości brzmi on ironicznie — te kalosze, a właściwie możliwe za ich sprawą zmiany, nie dają szczęścia ludziom.

Opowieść składa się z sześciu części, których tytuły wskazują na miejsce zdarzeń (pierwsza część — „Początek”, szósta część — „Naj-lepsze, co zrobiły kalosze”), jej bohaterów (radca, nocny strażnik, kopista; w tytułowej zapowiedzi nie pojawia się ważna postać reali-styczna, a mianowicie student; nie ma również postaci fantastycz-nych — młodszej Radości i starszej Troski) lub opisywane zdarzenie („Epizod z głową. Deklamacja. Niebywała podróż”); w niektórych częściach pojawiają się partie wierszowane.

„Początek” łączy w sobie elementy realistyczne i fantastyczne, pokazując równoległe dwie sytuacje: spotkanie towarzyskie, podczas którego zebrani rozmawiają o czasach średniowiecznych, a radca Knap wyraża przekonanie, że wtedy żyło się najlepiej, oraz rozmo-wę dwu wróżek — Radości i Troski, mieszkanek pałacu Szczęścia, którego wolę wypełniają — dotyczącej między innymi niezwykłych

74

kaloszy, umożliwiających podróże w czasie i przestrzeni. Radość nie ma wątpliwości, że każdemu, kto ubierze kalosze i dzięki temu do-świadczy spełnienia życzenia, zmiana przyniesie szczęście; takiej pewności brakuje Trosce, która uważa, że każdy z radością pozbę-dzie się kaloszy i wróci do swojego świata.

W kolejnych częściach opowieści Andersen jakby prowadzi eksperyment literacki: umieszcza bohaterów w świecie, w którym chcieliby się znaleźć. Opisuje taki świat, zwracając uwagę na topo-grafię (np. ulice i budynki Kopenhagi) czy realia historyczne (np.

średniowieczny władca Hans czy drukarz i wydawca Gehmen) lub naukowe wyjaśnienia (szybkość światła, mapy i budowa księżyca), i pokazuje, jakie uczucia obudziła w bohaterach zmiana statusu spo-łecznego, zajęcia, środowiska i czasów.

Historia radcy, którego Andersen przeniósł w czasy średnio-wiecza, pozwoliła na pokazanie miasta sprzed wieków, uwydat- nienie różnic w mowie, przypomnienie takich wydarzeń, jak epidemia cholery czy napad piracki na statek stojący na redzie, a także opisanie niewyjaśnionego wtedy zjawiska zorzy polar-nej. Andersen chciał również, aby czytelnik wyobraził sobie, co mógł czuć radca, gdy znalazł się w tak odmiennym świecie, jak był przerażony i czuł się zagubiony. Historia radcy, spowodowana wypiciem ponczu, doprowadziła bohatera do wniosku, że „nasze czasy, z wszystkimi ich brakami, są jednak znacznie lepsze niż te, w których dopiero co był”. A narrator przyznał mu rację, zwracając się bezpośrednio do czytelników: „Widzicie, tak rozsądnie myślał radca!”1.

W historii strażnika nocnego rozegrały się zupełnie niezwykłe epizody. Najpierw bohater poznał wiersz porucznika, któremu za-zdrościł swobody, i zrozumiał, jak ważna jest dla niego własna ro-dzina („Porucznik, miłość i bieda to trójkąt albo też równie dobrze połówka roztrzaskanej kostki szczęścia”2). Potem, ujrzawszy spa-dającą gwiazdę i przypomniawszy sobie opowieść studenta o

du-1 H.Ch. Andersen: Baśnie i opowieści. T. 1: 1830—1850. Przeł. B. Sochańska. Po-znań 2006, s. 463.

2 Ibidem, s. 464.

szy wędrującej z planety na planetę, strażnik pomyślał życzenie:

„Gdybym tak mógł skoczyć tam, do góry, tak, żeby ciało zostało tu, na schodach!”3. Ponieważ miał na nogach magiczne kalosze, życze-nie spełniło się. Andersen, inspirowany ówczesną fizyką, napisał kilkanaście zdań o prędkości światła, kosmicznych odległościach i strukturze Księżyca, a także o wyobrażeniach dotyczących miesz-kających tam istot (księżycowy świat wydaje się odbiciem świata na ziemi). Fantastyczny i groteskowy zarazem jest obraz rozdzielenia ciała i duszy („Siedziało bez życia na schodach […], a oczy patrzyły w kierunku Księżyca za poczciwą duszą, która tam powędrowa-ła”4), a zwłaszcza duszy poszukującej ciała na posterunku policji czy w biurze zaginionych rzeczy. W tej fantastycznej, nieco maka-brycznej, ale i nieco humorystycznej historii pisarz stara się zrozu-mieć naturę życia, śmierci i dualizmu człowieka — „przechodzień delikatnie uszczypnął go w nos, a wtedy ciało utraciło równowagę i wyłożyło się jak długie; człowiek przecież nie żył […], strażnik był martwy i martwy pozostał […], możemy jednak pocieszyć się tym, że dusza jest w najlepszej formie, gdy żyje na własną rękę, ciało ją tylko ogłupia”5. Po zdjęciu kaloszy w kostnicy szpitalnej okazało się, oczywiście, że strażnik nie umarł.

Tytuł kolejnej części opowieści zapowiada trzy zdarzenia: epi-zod z głową, deklamację i niezwykłą podróż, których uczestnikiem okazuje się student medycyny. Andersen tworzy i opisuje dziwne, groteskowe sytuacje, które pozwalają na kpiarską charakterystykę rozmaitych zachowań ludzkich. O studencie, który chciał wydostać się na kilkunastominutowe spotkanie przez szczelinę między szta-chetami w płocie okalającym szpital, pisze, że „tylko w znaczeniu cielesnym można było powiedzieć, że miał wielką głowę”6. Wypo-wiedziawszy życzenie, aby głowa się zmieściła, student naraził się na strach, złość i poczucie wstydu, kiedy tkwił nieruchomo między sztachetami w strugach ulewnego deszczu. Dość dużo czasu upły-nęło, zanim zdecydował się wypowiedzieć życzenie, które

spowo-3 Ibidem, s. 465.

4 Ibidem, s. 466.

5 Ibidem.

6 Ibidem, s. 467.

76

dowało uwolnienie z pułapki — „jego głowa była wolna i galopem ruszył do szpitala”7.

Pisarz wielokrotnie zwraca się do czytelnika czy słuchacza, two-rząc rodzaj wspólnoty piszącego i odbiorców, na przykład uprze-dza fikcyjne zdarzenia: „Ale nie powinniśmy sądzić, że tym samym wszystko się skończyło, o nie — będzie jeszcze gorzej”8.

Kolejna sytuacja ma miejsce w teatrze, gdzie bohater słucha recy-tacji długiego wiersza Okulary ciotki, pod którego wpływem i dzięki noszonym kaloszom odbywa podróż do serc kilku widzów. Nawet jednozdaniowe streszczenie upewnia czytelnika, jak wyostrzonym zmysłem obserwacji społecznej, literackiej czy psychologicznej oraz jak niezwykle żywą wyobraźnią odznaczał się autor Kaloszy szczęścia.

„Ja” liryczne i zarazem bohater wiersza Okulary ciotki chciałby wróżyć z kart i przepowiadać przyszłość, tak jak, w jego mniema-niu, robi to jego ciotka — mimo że tak naprawdę kobieta milczy na temat przyszłych losów. W okularach ciotki idzie do teatru, dekla-muje wiersz o tym, jak blisko jest dostrzeżenia, co się zdarzy lub co spotka widzów, ale wciąż wycofuje się przed wypowiedzeniem ważnych zdań. Zauważywszy, iż widzowie słyszą w wierszu tylko

„czcze gadanie”, kończy wiersz, im oddając głos („I głos oddaję, czas na wasze zdanie”9).

Student medycyny, wysłuchawszy wiersza, wypowiedział życze-nie, że chciałby mieć takie okulary, aby zajrzeć w cudze serca, na przykład serca tych, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Cudow-ne kalosze umożliwiły mu tę wyjątkową podróż w głąb ludzkich serc. Andersen miejscami z powagą ocenia ludzi, miejscami bawi się taką wymyśloną, niemożliwą eskapadą, szukając konkretnych ana-logii dla takich uczuć czy stanów, które mógłby dostrzec bohater utworu. W sercu pierwszej damy znalazły się „modele cielesnych i duchowych ułomności przyjaciółek, co przypominało gipsowe for-my zwyrodniałych członków”10. Drugie serce przypominało świą-tynię, w której latał gołąb niewinności, trzecie — wypełniał obraz

 7 Ibidem, s. 468.

 8 Ibidem.

 9 Ibidem, s. 470.

10 Ibidem, s. 471.

chorej matki, która wśród róż i świergotu ptaków błogosławiła cór-kę. Serce rzeźnika pełne było mięsa, a serce jego żony okazało się

„starym, podupadłym” gołębnikiem. Z kolei inne serce przypomi-nało autentyczny gabinet luster z zamku Rosenberg, a przed zwier-ciadłami: „Na środku pokoju siedziało jak dalajlama nic nieznaczące

»ja« właściciela serca, zdumione widokiem swojej własnej wielko-ści”11. I wreszcie — serce, które przypominało pudełko z igłami, nie należało do starej panny, lecz do młodego żołnierza, „człowieka” — ironizuje narrator — „wielkiego ducha i wielkiego serca”.

Po „obejrzeniu” wnętrz siedmiu serc student był po prostu prze-rażony nie tym, co zobaczył, lecz myślą o własnym szaleństwie. Pi-sarz, kreśląc krytycznie i prześmiewczo syntetyczne portrety kilku osób (może z wyjątkiem dwu dziewczyn — niewinnej i córki chorej matki), łącząc elementy i tonacje, jak w groteskowo-onirycznym se-ansie, dodaje jeszcze kilka zdań o studencie, który chcąc wyplątać się z koszmarnego szaleństwa, pobiegł w ubraniu do sauny, a wie-czorem przykleił sobie na kark plaster na muchy. Narrator jednym zdaniem komentuje: „Nazajutrz rano krwawiły mu plecy, tyle miał z kaloszy szczęścia”12. Studentowi kalosze nie dały radości, ale An-dersen mógł dać upust swej wyobraźni, zmysłowi przenikliwej, wyposażonej w dużą dozę krytycyzmu obserwacji psychologiczno- -społecznej oraz talentowi narracyjnemu.

Kalosze zostały oddane przez strażnika nocnego na komisariat policji jako przedmiot bez właściciela. Wkrótce ubrał je przez pomył-kę kopista policyjny, młody urzędnik zajmujący się przepisywaniem pism procesowych. Na spacerze w parku spotkał znajomego poetę.

Panowie rozmawiali o swoich zajęciach; kopista uznał, że może do-brze jest być poetą i mieć wiele swobody, na przykład w podróżo-waniu. Pierwsze zdania kopisty-poety w nawiązaniu do wiosennej pory brzmiały: „Powietrze tak niebywale czyste, chmury tak piękne, i ten zapach zieleni! Od wielu lat nie czułem tego, co czuję w tej chwili”13. Komentując tę poetycką wypowiedź, narrator prosto

defi-11 Ibidem, s. 472.

12 Ibidem.

13 Ibidem, s. 473.

78

niuje poezję jako odpowiednie nazywanie myśli czy uczuć — „poeta ma lepszą duchową pamięć, potrafi nosić w sobie ideę czy uczucie, dopóki jasno i wyraźnie nie przybiorą kształtu słowa”14.

W szóstej części pojawia się nowy bohater, powracają też Troska i Radość. Student teologii spełnia marzenie o podróżowaniu — przez Szwajcarię przejeżdża do Włoch. Andersen nie tylko w zwięzły spo-sób opisuje piękno alpejskiego, włoskiego i duńskiego pejzażu15, lecz także nawiązuje do własnych doświadczeń turystycznych. W gro-teskowej tonacji przedstawia niedogodności podróżowania ciasnym dyliżansem, do którego wlatywały chmary uciążliwych owadów, i nocowania w przydrożnym zajeździe, gdzie na podróżnych cze-kały tłumy żebraków, kiepskie jedzenie i byle jaki nocleg. Cudowny powrót z niezbyt udanej podróży przynosi kolejną niespodziankę w fabule miniopowieści o studencie. Młodzieniec wypowiedział pragnienie: chciał już nie odczuwać wszelkich niedogodności natu-ry cielesnej i unosić się w powietrzu wyłącznie w postaci duchowej, czyli „osiągnąć szczęśliwy cel, ostateczną szczęśliwość”. Dzięki ka-loszom życzenie się spełniło. Z jednego akapitu czytelnik wiele się dowiaduje: jak na czarno-białej fotografii w pokoju studenta z okna zwisają białe firanki, a on sam leży w czarnej trumnie, gdyż „Jego życzenie się spełniło, ciało odpoczywało, duch podróżował”16. Prag-nienie studenta nie było tak niezwykłe, bo już ateński mąż stanu i poeta Solon powiedział: „Nie nazywaj nikogo szczęśliwym, nim nie znajdzie się w grobie”17.

Widać, że Andersena nurtowały problemy dualizmu natury człowieka, a przede wszystkim problemy życia, śmierci i

nieśmier-14 Ibidem, s. 473—474.

15 „Przyroda wokół była mroczna, bezmierna i pełna powagi. Świerkowe lasy wyglądały na wysokich skałach jak poduszki wrzosów, szczyty ginęły w mgławicy chmur. […] Pośród ciemnobłękitnych gór jak płonące złoto leżało w wieczornym świetle jezioro Trazymeńskie […], trzymały się za zielone palce szpalery wino- rośli […], góry i chmury przybrały cudowną, zieloną barwę, tak czystą, nasyco- ną […]. Droga prowadziła przez gaj oliwny, studentowi zdawało się, że jest w kraju wśród karbowanych wierzb” (ibidem, s. 479—480).

16 Ibidem, s. 480.

17 Ibidem.

telności, samotności, cierpienia i ulgi, myśli i milczenia, co zawarł w paradoksalnym stwierdzeniu: „Każdy trup to sfinks nieśmiertel-ności”, oraz w ośmiu wersach poematu („Bardziej uciska serce twe ten zimny świat// Niż czarna ziemia, co przywali twoją trumnę”18).

W pokoju znalazły się także dwie wróżki. Troska nie przyznaje racji Radości, że student jako zmarły osiągnął stan szczęśliwości;

młody człowiek umarł bowiem na własne życzenie i nie wykazał dość siły, aby pokonać trudy życia i udźwignąć skarby, „które zgod-nie ze swym przeznaczezgod-niem ma udźwignąć”. Troska ożywiła więc studenta, zdejmując mu kalosze. Troska i Radość zniknęły; ludzie będą musieli sami próbować zmieniać swoje położenie i swój los tak, aby czuli się szczęśliwi i nie czuli troski. Ale skoro Troska zabrała kalosze, teraz ona, jako uosobienie ludzkich cierpień, będzie mogła spełniać swoje „życzenia” unieszczęśliwiania ludzi. Andersen nie ma wątpliwości, że życie i szczęście w życiu to współwystępowanie radości i troski (obie wróżki pochodziły z dworu Szczęścia).

Opowieść składa się z kilku sytuacji; szybko zmieniająca się fa-buła nasuwa skojarzenia z teatrem lub filmem. Jak w wielu opo-wieściach duńskiego pisarza i w tej zawarto: fabułę, która pokazuje ludzkie życie i udowadnia jakąś tezę (w Kaloszach szczęścia tezę, że fortuna kołem się toczy), opisy (nawiązujące do malarstwa, wyci-nanek czy nawet fotografii) oraz refleksje (wyrażone wprost lub sugerowane przez fantastycznych bohaterów, którzy personifikują pojęcia abstrakcyjne).

18 Ibidem, s. 481.

Opowieści o dwu drzewach —