• Nie Znaleziono Wyników

Kazanie na Wniebowzięcie błogosławionej Maryi

W dokumencie Kazania maryjne (Stron 47-61)

„Jezus wszedł do pewnego gródka” itd. Łukasza X.

[1] Choć Ewangelię tę, najmilsze dziatki, można rozumieć dosłownie, jako traktującą o dwóch świątobliwych siostrach, które w niej przedstawiono, jednak z Bożego natchnienia w całym Kościele ze względu na to święto dodaje się cztery kwestie, które pojawiają się tu w wymiarze duchowym jako obecne w osobie Pani naszej w znacznie większym stopniu niż w dwóch siostrach – Marii i Marcie, czy też w jakiejkolwiek innej osobie ludzkiej. Pierwszą jest praktykowanie dwojakiego rodzaju życia: aktywnego w przypadku Marty i kontemplacyjnego w przypadku Marii. To dwojakie życie było doskonalsze w Maryi, Matce Pana, jak się to jasno pokaże z dalszego wywodu. Drugim zagadnieniem jest dwojakie przyjęcie Chry-stusa, to znaczy cielesne przez Martę, w formie gościny w domu materialnym, i duchowe przez Marię, przez ugoszczenie go w życiu wewnętrznym. To dwoja-kie przyjęcie było również, jak się pokaże, najdoskonalsze w Matce Pana. Trze-cią kwestią jest opis trojakiego dobra, które było najdoskonalsze w Maryi, to zna-czy święta gościnność w miasteczku, święta tajemnica u Marty i święte wsparcie u Magdaleny. Czwartą jest wybór najlepszej cząstki. To sama bowiem Dziewica Maryja obrała najlepszą cząstkę, jak to się okaże na końcu Ewangelii, w tej mia-nowicie, która zaczyna się słowami: „Jezus wszedł do pewnego gródka”.

[2] Aby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, że w wypadku tego grodu chodzi o Bożą gościnność, literalnie zaś było to miasteczko Marty i jej siostry. Pan bowiem w ła-skawości swojej uznał za godne, aby przyjęto go tam, gdzie Marta usługiwała mu we wszystkim, co zdawało się służyć jego potrzebom, Maria zaś jak najgor-liwiej słuchała jego słowa. Było to dostateczne wypełnianie dwojakiego sposobu życia, które Chrystus uznał, wchodząc do tego grodu – lecz szybko go opuścił. W o wiele doskonalszy sposób wszedł do grodu duchowego, którym jest ciało

46

chwalebnej Dziewicy: spoczął w nim cieleśnie przez dziewięć miesięcy i dzięki łasce Bożej nigdy go już nie opuścił.

[3] A zatem, choć na podstawie najróżniejszych uczonych autorytetów dowod-nie można wysnuć wniosek, że Maryja, Pani nasza, może być tym grodem, aby jednak nadmiernie się nad tym nie rozwodzić, niech wystarczy to, co na ten te-mat mówi Anzelm w jednej ze swoich homilii.

[4] Gródek, do którego wszedł Jezus, to, jak przyjmujemy, rozumiejąc słowa Pi-sma na sposób alegoryczny, szczególna i nieskalana Dziewica Maryja, rodzicielka tegoż Jezusa. Mianem „grodu” określa się bowiem każdą wieżę i okalający ją mur, dwa te elementy zaś bronią siebie nawzajem, tak że dzięki murowi powstrzymu-je się wrogów z dala od zamku, dzięki zamkowi zaś – od muru. Do takiego gro-du słusznie przyrównuje się Dziewicę Maryję, którą dziewiczość myśli i ciała tak osłoniła na podobieństwo muru, że nigdy nie miała do niej dostępu żadna żądza ani też jej zmysły nie uległy najmniejszej pokusie. A ponieważ choć do dziewic-twa nie ma dostępu żądza, zwykła ją jednak szturmować pycha, jest w tej Dziewi-cy również wieża pokory, która odpiera od muru dziewictwa wszelką pychę. Skoro pokory pycha zaatakować nie może, zwykle zaś atakuje ją żądza, mur dziewictwa odpiera od wieży pokory wszelką żądzę. Dlatego te dwa elementy, to znaczy mur dziewictwa i wieża pokory, bronią siebie nawzajem, aby w pokornej Dziewicy nie było nigdy ani pysznego dziewictwa, ani splamionej pokory.

[5] I chociaż to, co tu mówimy, jest tak prawdziwe, że niczego prawdziw-szego wiara chrześcijańska wyznać nie może, przedstawmy jednak na podsta-wie Ewangelii niektóre świadectwa dziewictwa i pokory Maryi. Gdy mianowi-cie anioł zwiastuje jej syna, ona odpowiada: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”. Jeśliby jakiejś zaręczonej dziewicy, mającej zamiar wyjść za mąż, powie-dziano: „Będziesz miała syna”, nie dziwiłaby się ani nie pytała: „jakże się to sta-nie?”, ponieważ wiedziałaby, że jest zaręczona i wkrótce wyjdzie za mąż, a także spodziewałaby się, że naturalną koleją rzeczy zostanie zapłodniona przez męża. Ona zaś słusznie dziwiła się, jak ma się dokonać to, co jej obiecano, i pytała, po-nieważ dobrze wiedziała, że nigdy nie wyjdzie za mąż ani też nie pozna mężczy-zny. Tyle na temat dziewictwa.

[6] Na temat pokory zaś należy powiedzieć, że gdy Maryja została powitana przez anioła i wybrana na matkę Boga, pouczono ją, w jaki sposób się to stanie mimo zachowania dziewictwa, które miała w tak wielkim poszanowaniu; i nazwa-no ją „błogosławioną między wszystkimi niewiastami”, a wówczas odpowiedziała: „Oto ja służebnica Pańska” itd., a gdzie indziej: „Bo wejrzał na uniżenie służebni-cy swojej”. O wspaniała Matko Boża! O Matko pokorna, służebnico Pańska! Cóż może być wznioślejszego, cóż skromniejszego można o sobie myśleć!

[7] Są tacy, którzy w gródku tym upatrywali Magdalę, od której wzięła swe imię Maria Magdalena. Jeśli tak jest faktycznie, odpowiada to niniejszej interpretacji. Na-zwa „Magdala” oznacza bowiem wieżę i wiąże się z uniżeniem. Tu zaś nie wymienia

Kazanie na Wniebowzięcie błogosławionej Maryi

się jej, lecz określa jedynie wyrażeniem „pewien gródek”, czego w tym wykładzie nie powinniśmy pomijać. „Pewnym”, to znaczy „szczególnym”, grodem była Dziewica. Choć bowiem wiele innych kobiet posiada mur dziewictwa i wieżę pokory, to zna-czy są dziewicami, i to pokornymi, jednak jeśli zachowują dziewictwo, nie mogą być matkami ani rodzić dzieci, czego dokonała jedynie Maryja. I dlatego gród ten słusz-nie nazywany jest „pewnym”, to jest „szczególnym”, posłusz-nieważ ona była szczególną matką i dziewicą, jaką żadna inna być nie mogła ani też nigdy nie będzie. Lecz na-wet jeśli przyjmiemy, że jakaś kobieta mogłaby być równocześnie dziewicą i matką (choć to niemożliwe), to nawet wówczas Dziewica Maryja była szczególna, ponie-waż zrodziła jedynego Syna Bożego, bo tak, jak on jest jedynym Synem jedynego Ojca, tak też i jedynym synem jedynej matki. I dlatego żadna inna, chociażby uro-dziła w stanie panieńskim, nie byłaby matką ani tego, ani nikogo podobnego.

[8] Maryja jest zatem owym grodem, do którego wszedł Jezus, bramą zaś, przez którą wszedł, jest wiara, ponieważ uwierzyła ona w to, co się jej stało, tak jak zo-stało jej oznajmione przez anioła i jak przepowiedziała jej Elżbieta. Gródek ten nie został pogwałcony dlatego, że wszedł do niego Jezus. Jezus bowiem zbawia, a nie czyni gwałtu, umacnia to, co rozbite, a nie rozbija tego, co spojone jak na-leży – w jego imię. To wszystko są słowa Anzelma.

[9] Ten błogosławiony gródek miał nie tylko mur, wieżę i bramę, jak to swoim wysokim autorytetem wyłożył Anzelm, lecz miał również wszystko, co niezbędne dla grodu, a mianowicie fosę ubóstwa, czego świadectwa można znaleźć u św. Łu-kasza w rozdziale 2: jako że z powodu ubóstwa Maryja nie miała właściwego miej-sca, „położyła Dzieciątko w żłobie, ponieważ nie było dla nich miejsca w gospodzie, i owinęła je w pieluszki”; a nie mogła za obfitość łask w fosie ubóstwa złożyć ta-kiego daru ofiarnego, jak ludzie bogaci, lecz jak biedacy, to znaczy „parę synogarlic albo dwa młode gołębie”. Stąd psalm mówi: „Napływ wód rzeki rozwesela miasto Boże”, co oznacza: „łaska Maryi raduje Kościół walczący”, zaś w Księdze Rodza-ju 2: „Z miejsca rozkoszy wypłynęła rzeka”, to znaczy łaska z Maryi, „aby nawad-niać ów ogród”, to jest serca zatwardziałe wskutek grzechów, które stworzone są do zamieszkania w raju niebieskim. Niech zatem wierni rzekną to, co jest napi-sane w psalmie: „Panie, w tobie jest źródło życia” – rozkaż nam przyjść do ciebie, abyśmy pili z twojego źródła. A sama najłaskawsza Pani odpowie: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy mnie pragniecie, nasyćcie się moimi owocami!” (Eccli. 24), bo także „wielbłądy wasze napoję”, to znaczy okażę swoją łaskę nie tylko sprawie-dliwym, lecz także grzesznikom pragnącym się nawrócić.

[10] Jeśli zbadamy Pismo, przekonamy się, że gródek ten został bardzo obficie za-opatrzony w zapasy. Był w nim bowiem ów w zupełności wystarczający chleb, któ-ry oddalił wszelki głód, a któktó-ry mając także naturę napoju, gasi wszelkie pragnienie, o którym Jan pisze w rozdziale 6: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” – i nie będzie odczuwał ani głodu, ani pragnienia na wieki. Lecz ponieważ „nie samym chlebem żyje człowiek” (Mt 4),

48

lecz również innymi subtelnymi darami duchowymi, jako że ten, który wspiął się na palmę, jej owoce złożył obficie w Maryi – „owoce ducha, którymi są miłość, radość, pokój i cierpliwość” – jeśli zechcecie ich uważnie poszukać, najłatwiej bez wątpie-nia będzie można odnaleźć je w naszej błogosławionej Pani.

[11] O, jakże bezpiecznie byłoby poprzez pobożną kontemplację zamieszkać człowiekowi w takim gródku! Tam przecież zamieszkałby bezpiecznie i nie przy-szłoby mu doświadczyć żadnej napaści diabelskiego nieprzyjaciela. Cóż dziwnego, że była ona ową niewiastą, między którą a wężem została wprowadzona nieprzy-jaźń, która zmiażdżyła głowę węża, aby człowiekowi, tak jak chciał, zaszkodzić nie mógł? Oto wierna jak jej Syn, który „nie dozwoli nas kusić ponad to, co potrafimy znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania” (1 Kor). Jest także i ową błogosławiona Judytą, która odcięła głowę Holofernesowi, to jest diabłu, aby nawet u początku swojego podszeptu nie zdołał pokonać człowieka.

[12] O, jakże wspaniałą rzeczą byłoby dla człowieka w jakikolwiek sposób za-mieszkać we wspomnianym gródku, gdzie, jak wierzymy, tak wielka jest obfitość chlebów, owoców i innych smakowitości, których serce ludzkie nigdy ogarnąć nie zdoła! Jeśli zatem Syn Boży ma takie rozkosze u córek ludzkich, o ileż bardziej u swojej błogosławionej Matki. Tak wielkie, niezmierzone zgoła rozkosze z sobą w nią wnosi, których jej nie pozbawia, opuszczając wprawdzie przez cielesne na-rodziny, stale jednak w niej trwając poprzez jej udział w boskości. Gdyby nawet było sto czy tysiąc światów, a w każdym tysiące razy więcej ludzi niż ich jest na ziemi, to wszystkim im wystarczyłoby na wieczność jego rozkoszy. Cóż dziwne-go, że skoro ona jest ogrodem rozkoszy, rajem przyjemności, źródłem zapieczę-towanym, studnią wody żywej, pobudza wszelkimi rozkoszami, jakie odbierają zmysły wewnętrzne i zewnętrzne człowieka?

[13] Któż wprowadzi mnie do tego obwarowanego miasta i mocnego zamku? Jest to zaiste dobry duch, który prowadzi mnie prostą drogą, stawiając między niebem a ziemią, abym mógł nieustannie rozpamiętywać to, co uczyniła na zie-mi Pani moja, i stale oglądać w niebie te radości i zaszczyty, które są jej udziałem.

[14] Trzeba wiedzieć, że olbrzym, który ucieszył się na przebiegnięcie swej dro-gi, przybył do tego gródka i oblekłszy się w nim w ciało, użył innego oręża, w któ-ry uzbrojony, wyszedł – mimo zamkniętej bramy – na pole tego świata i rozpo-czął, już w innym szyszaku, walkę z wrogiem, pokonał go i odważnie rozciągnął na ziemi. „Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, odrośl Dawida”.

[15] Tu z kolei następuje cielesne przyjęcie przez Martę do jej domu, w któ-rym świadczyła Chrystusowi uczynki życia aktywnego: „Pewna niewiasta, imie-niem Marta, przyjęła go do swego – to jest materialnego – domu”. A trzeba tu wiedzieć, że Maryja, Matka Pana, w doskonalszy sposób przyjęła Chrystusa do swego domu, ponieważ był to dom jej ciała. Jeremiasz 31: „Pan bowiem stwo-rzył nową rzecz na ziemi: niewiasta zatroszczy się o męża”. Stąd Anzelm w ho-milii: „Inni przyjmują w gościnę do swego domu każdego gościa, ona zaś nie

Kazanie na Wniebowzięcie błogosławionej Maryi

pierwszego lepszego, lecz własnego Bożego Syna, «który nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć» – nie do domu, lecz do łona”. Albowiem powiedziano (Iz 7): „Oto Panna pocznie i porodzi syna”.

[16] Zauważ, że osoba Marty symbolizuje życie aktywne, jako jeden z czterech rodzajów, które zostały przedstawione w niniejszym wywodzie – i to życie ak-tywne, jak się pokaże, było doskonalsze w Maryi, Matce Bożej, aniżeli w Marcie. Pokrewne mu jest życie kontemplacyjne. Jedno bez drugiego nikogo nie prowa-dzi do życia wiecznego, według komentarza Grzegorza do Ezechiela. O tym to życiu kontemplacyjnym teraz mowa: „Miała ona siostrę imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się jego mowie”. Dla pełniejszego zrozumie-nia znaczezrozumie-nia tych słów trzeba najpierw wiedzieć, że Matka Pana najprawdziwiej może być nazywana imieniem „Maria”, które według jednego z objaśnień oznacza „gwiazdę morską”. O niej to mówią astrologowie: „Chociaż wszystkie gwiazdy powstają w pobliżu bieguna północnego, istnieje pewna gwiazda, która nazywa się Gwiazdą morską, bliższa tego bieguna, a oznacza ona Matkę Chrystusa, która z wysoka góruje nad innymi świętymi, jest położona bliżej i jest bardziej widocz-na, błyszczy jaśniej, lepiej wskazuje drogę wędrowcom i kieruje nimi w wędrów-kach po ziemi, podobnie jak przewodzi żeglującym po morzu”.

[17] Stąd Bernard w swoim kazaniu powiada: „Zabierz to ciało niebieskie – gdzie wówczas będzie dzień? Zabierz Maryję, Gwiazdę morską, cóż pozostanie, jak nie sama tylko ciemność i zamęt?”. Jak gdyby mówił: „Nic innego”. Ona to bowiem jest ową gwiazdą, o której Księga Liczb 24 powiada: „wschodzi gwiazda z Jakuba”, a któ-rej promień, według Bernarda, został wysłany z góry, oświetla świat, zaś jej blask wyróżnia się spośród wszystkiego innego. Niżej zaś: „sama się utrzymując, nie spa-dasz, sama się chroniąc, nie odczuwasz lęku, sama przewodząc, nie czujesz zmęcze-nia, sama łaskawa, uzyskujesz życie. I tak na sobie samej doświadczasz, jak słusznie powiedziano: «a Dziewicy było na imię Maryja»”. Tak pisze ten autor.

[18] Po drugie trzeba wiedzieć, że w jej przypadku także życie kontemplacyj-ne było doskonalsze niż u Marii Magdaleny. W tym kontekście trzeba uwzględ-nić to, co pisze Beda w swojej homilii: „Wyrazem życia kontemplacyjnego jest zachowywanie całym sercem miłości Boga i bliźniego, powstrzymywanie się od zewnętrznego działania, nieustanne trwanie w pragnieniu Stworzyciela, aby ni-czego już nie chciało się czynić, lecz aby umysł, zdeptawszy wszelkie troski, pło-nął chęcią oglądania oblicza Stworzyciela, nie chciał już nosić ciężaru zniszczal-nego ciała i z wielką pożądliwością dążył do udziału w owych chórach anielskich śpiewających hymny1, do obcowania z niebianami i wiecznego radowania się nie-śmiertelnością2 przed obliczem Boga”. Tyle ten autor.

1 W wyd. Chmielowskiej występuje w tym miejscu opatrzona znakiem zapytania forma

im-pindicis; za cytowanym przez autora tekstem Bedy poprawiamy na hymnidicis.

50

[19] Wszystko to, jeśli tylko zechcesz dokładnie rozważyć i punkt po punkcie należycie się temu przyjrzeć, bez wątpienia w stopniu doskonalszym odnajdziesz w Maryi, Matce Pana, niż w Magdalenie. Stąd pośród innych aktów kontempla-cji są dwa, to znaczy słuchanie i modlitwa, w których błogosławiona Matka Pana najwspanialej się ćwiczyła.

[20] Po pierwsze zatem – w słuchaniu. Stąd Anzelm w homilii: „Ona, siedząc nie tylko u stóp, lecz także w pobliżu głowy Pana, słuchała słowa wychodzącego z jego ust. Ona przestrzegała wszelkich słów aniołów, pasterzy, mędrców, a tak-że swego własnego Syna, nosząc je w sercu swoim. Nikt nigdy nie posmakował tak jak ona, jak słodki jest Pan, nie nasycił się z obfitości twego domu i nie napił się ze strumienia twoich rozkoszy. Nic też dziwnego, że u niej, a ściślej wewnątrz niej, było źródło życia, z którego płynęła doskonałość i cnota życia”. Tyle ów autor.

[21] Po drugie ćwiczyła się w pobożnej modlitwie o stosownych i przeznaczonych na nie porach. Jak pisze Hieronim w pewnym liście do Chromacjusza i Heliodora: „błogosławiona Dziewica ustaliła sobie regułę, zgodnie z którą od rana aż do godzi-ny trzeciej trwała na modlitwie, od trzeciej aż do dziewiątej poświęcała się czynno-ściom codziennym, od dziewiątej zaś nie przerywała modlitwy, aż pojawił się anioł i dał jej pożywienie; a po krótkim pokrzepieniu czas, który jej pozostawał, dzieliła na cztery części i wykorzystywała bądź to czytając, bądź modląc się, bądź pracując, bądź też odwiedzając miejsca święte, to znaczy miejsca męki swego Syna”.

[22] Następnie mowa o życiu aktywnym, symbolizowanym przez Martę: „Nato-miast Marta uwijała się koło rozmaitych posług”. A ponieważ owa Marta często usługiwała Chrystusowi, słusznie zatem jest symbolem życia aktywnego, które, według poglądu Bedy zawartego w jednej z jego homilii, oznacza „udzielanie chle-ba głodnemu, głoszenie słowa prawdy nieznającemu jej, poprawianie błądzącego, nawoływanie bliźniego, który grzeszy pychą, do pokory w życiu, troszczenie się o chorych, rozdzielanie tego, czego wymagają, oraz zaopatrywanie tych, których nam powierzono, wedle ich potrzeb”. Tyle ten autor.

[23] W tych wszystkich kwestiach, a szczególnie w dziełach miłosierdzia, Dzie-wica Maryja przewyższyła zgoła Martę. Stąd Anzelm w homilii: „Inni każde-go nagiekażde-go okrywali szatą zmienną i podlegającą zniszczeniu, to znaczy mate-rialną, ona zaś Słowo Boże, w pewnym sensie nagie, okryła ciałem, kiedy Słowo Boże w tejże Dziewicy przybrało ciało w jedności Osób, które pozostanie bez końca niezmienne i niezniszczalne. Drudzy każdego głodnego czy spragnione-go wzmacniają zewnętrznym pokarmem lub napojem, ona zaś człowieka i Boga, potrzebującego ludzkiego traktowania, nakarmiła nie tylko zewnętrznymi pokar-mami, lecz także wewnętrznym mlekiem.

[24] Przejdźmy więc pokrótce sześć owych dzieł miłosierdzia, o których Bóg mówi: «Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili». Ona zaś nie któregoś z tych najmniejszych, lecz Najwyższego Boga przy-jęła jako gościa do swego łona, nagiego okryła ciałem lub też pieluszkami, głodnego

Kazanie na Wniebowzięcie błogosławionej Maryi

nakarmiła, łaknącego napoiła mlekiem, słabego i leżącego – nie tylko w dzieciń-stwie – odwiedzała, lecz także nosząc, piastując, opiekując się nim, głaszcząc i trzy-mając go na rękach, tak że słusznie powiedziano o niej: «Natomiast Marta uwija-ła się koło rozmaitych posług». Objąwszy krzyż, trwauwija-ła niby w więzieniu, tak jak to jest napisane: «Obok krzyża Jezusowego stała Matka jego»”. Tak pisze ten autor.

[25] Stała zaś sama, opuścili ją bowiem wszyscy przyjaciele, dlatego z kolei powie-dziane jest: „Przystąpiła więc do niego i rzekła: «Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu?»”. Cóż to znaczy, że Marta uskarża się na siostrę, którą jest owa Maria, opuszczająca siostrę w pracy przy posługiwa-niu? Marta jest symbolem praktycznego zmysłu Maryi Dziewicy, która widząc, jak jej Syna chwytają, wiążą, biczują, wyśmiewają, koronują cierniami, krzyżują i grze-bią, wśród tego pełnego troski naturalnego współczucia niejako „uwijała się koło rozmaitych posług”. Jednak jej siostra, to jest rozsądek kontemplujący Bożą wolę, której słuchała, siedząc u stóp Jezusa i dostosowując się do niej, zgadzała się, aby się tak działo. Dlatego mówi: „Powiedz jej, żeby mi pomogła”, jak gdyby mówiła: sposobem mojego działania jest współodczuwanie, a aktywność mojego życia z Bo-skiego zrządzenia wyraża się przez kontemplację i niewzruszoność wiary. „Powiedz więc jej” oznacza tu: „mojemu rozsądkowi” albo: „Kościołowi, który nakazałeś za-łożyć”, to znaczy apostołom, którzy w czasie twojej męki pozostawili mnie samą; „żeby mi pomogli” – wierząc tak, jak ja wierzę, współodczuwając tak, jak ja współ-odczuwam, trwając z tobą na pokuszeniu, tak jak i ja dzięki twemu wsparciu wier-nie trwam i oczekuję twego zmartwychwstania, i wierząc tak jak ja.

[26] Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele”. Trzeba tu wiedzieć, iż powtórzenie imienia jest oznaką miłości, bo ukochała sio-strę nad wszystkie stworzenia, pragnąc wypełnić to, o czym pisze Księga Wyjścia w rozdziale dwudziestym3: „Czcij ojca swego i matkę swoją” itd. A troszczyła się i niepokoiła o wiele. Stąd Anzelm w homilii: „Zatroskana i zaniepokojona była

W dokumencie Kazania maryjne (Stron 47-61)