• Nie Znaleziono Wyników

Kierunki badań nad decydowaniem w Radzie

2. Proces podejmowania decyzji w Radzie

2.1. Kierunki badań nad decydowaniem w Radzie

W literaturze z zakresu badań nad Radą Unii Europejskiej i toczący-mi się w niej procesatoczący-mi decyzyjnytoczący-mi można wyróżnić wiele kierunków, a wśród nich badania prowadzone głównie w ramach teorii racjonalnego wyboru (często z wykorzystaniem metod ilościowych i formalnych), dotyczące zwłaszcza siły głosu, formowania koalicji czy funkcjonowania prezydencji, oraz kierujące się ku konstruktywizmowi, skupiające się na lojalności aktorów procesu decyzyjnego, normach nieformalnych oraz wyjaśnianiu kultury konsensusu (są to niemal wyłącznie badania jakościowe). Warto odnotować, że badacze często sytuują swoje badania pomiędzy tymi dwoma perspektywami lub w ogóle poza tym spektrum, stąd należy traktować przyjęty podział jako uproszczenie służące upo-rządkowaniu poniższej przeglądowej analizy.

Różne podejścia metodologiczne mają zarówno atuty, jak i słabości.

Modele formalne i analizy ilościowe oskarżane są o nadmierną „ste-rylność”, zwłaszcza pomijanie czynników normatywnych i brak od-powiedzi na pytania dotyczące tego, w jaki sposób zachodzą procesy w Radzie (por.  Heisenberg 2010). Z kolei liczne studia przypadków, choć niepozbawione cennych obserwacji, zdaniem krytyków często nie zawierają w sobie potencjału umożliwiającego formułowanie wnio-sków wykraczających poza pojedynczy analizowany przypadek ( Smeets, Vennix 2014: 1435–1436).

George Tsebelis (2013: 1085–1086) odnotowuje rozdźwięk między literaturą teoretyczną a empiryczną oraz między badaniami jakościo-wymi a ilościojakościo-wymi. Sandrino Smeets (2016: 26) zwraca z kolei uwagę na niechęć, jaką w niektórych badaczach budzi perspektywa zgłębiania

„rozmytej nieformalności” negocjacji toczących się na szczeblu urzęd-niczym przed formalnym przyjęciem decyzji. Uznają oni, że wynik de-terminują czynniki zewnętrzne, co zdaniem Smeetsa może być prawdą w odniesieniu do treści decyzji, jednak nie mówi nic o tym, kiedy i w jaki sposób dane rozstrzygnięcie zostanie podjęte.

Warto w tym miejscu odnotować dwie obszerne publikacje autor-stwa polskich badaczy, Piotra Tośka i Adama Kirpszy, które ukazały się w 2016 r. Pierwszy łączy racjonalistyczne ujęcie bliskie liberalnemu

podejściu międzyrządowemu z podejściami, które nazywa „delibera-tywno-ponadnarodowym” i „fuzyjnym”. Celem jest tu ustalenie modelu decydowania w organach przygotowawczych Rady Unii Europejskiej w świetle znaczenia interesu państwa i roli interesu ogólnoeuropejskiego ( Tosiek 2016). Drugi autor odwołuje się do konstruktywizmu, stosu-je stosu-jednak metody ilościowe (co nietypowe dla tej perspektywy teore-tycznej), zgłębiając między innymi zaangażowanie ministrów w proces decyzyjny w Radzie, powszechność trialogów i stosowanie wczesnych nieformalnych porozumień legislacyjnych ( Kirpsza 2016).

2.1.1. Racjonalistyczne ujęcie decydowania w Radzie i jego krytyka Wśród badaczy analizujących decydowanie w Radzie z perspektywy racjonalistycznej popularne jest stosowanie indeksów siły głosu, modeli przestrzennych decydowania oraz metod ilościowych. W miarę zwięk-szania się liczby decyzji przyjmowanych kwalifikowaną większością reguły podejmowania decyzji stawały się coraz istotniejszym tematem dyskusji – niezależnie od tego, że faktycznie głosowania odbywały się stosunkowo rzadko7. Badacze wnioskują jednak, że gdyby zasady gło-sowania faktycznie nie miały znaczenia, to nie spierano by się na ich temat tak długo i zawzięcie ( Tsebelis 2013: 1086).

Aby odpowiedzieć na pytania dotyczące względnej siły państw, stosu-je się często indeksy siły głosu ( Kleinowski 2014), jak również korzysta z teorii gier w celu budowania modeli formalnych. Krytycy zwracają jednak uwagę na słabość założeń stojących za tymi modelami, margi-nalizowanie w nich znaczenia konsensusu dla funkcjonowania Rady i fakt, że pozostają one często niezweryfikowane empirycznie ( Hayes--Renshaw, Wallace 2006: 295, 314–317; Heisenberg 2005: 80–81).

Reguły głosowania i osiągania większości kwalifikowanej nie wydają się decydujące dla zdolności wpływania przez poszczególne państwa członkowskie na decyzje podejmowane w Radzie Unii Europejskiej.

Część badań wskazuje, że w negocjacjach w RUE występuje względnie

7 Według Fiony Hayes-Renshaw i Hellen Wallace (2006: 259–261), gdy formalnie w 70%  spraw była taka możliwość, głosowano na poziomie ministerialnym jedynie w 14% przypadków. Neill Nugent (2010: 156) podaje podobną liczbę – 15%.

stabilna grupa państw, dla których przyjmowane rozwiązania są lepsze (bliższe ich preferencjom) częściej niż dla pozostałych, jednak to nie największe kraje uzyskują szczególnie korzystne rezultaty ( Golub 2012;

Thomson 2010). Podczas gdy jedni aktorzy potrafią europeizować swe krajowe podejścia i praktyki działania („transferować” je z dołu do góry na poziom europejski), inni głównie dostosowują się do działań pozo-stałych (podlegają europeizacji odgórnej).

Robert Thomson argumentuje, że „liczba głosów” to tylko jeden z za-sobów służących wywieraniu wpływu, istotny głównie w ostatniej fazie decydowania, którą poprzedza wypracowywanie ostatecznego rozwią-zania (Thomson 2010: 238–243; Hayes-Renshaw, Wallace 2006: 294;

Jaskulski 2011: 92). Procedury nie są bez znaczenia, np. podejmowa-nie decyzji większością głosów sprzyja solidnp. podejmowa-niejszemu uzasadnianiu sprzeciwu, jednak to nie one w pierwszym rzędzie określają rezultaty.

Chociaż w dyskusjach może dominować słownik „interesu narodowe-go”, to ważne są również mniej uchwytne czynniki: symbole, wartości, normy ( Lewis 2010b: 177; Howorth 2012: 447).

Co ważne dla dalszych rozważań, rzeczywisty poziom sporów w Ra -dzie jest trudny do oszacowania. Dostępne dane pozbawione są części negatywnej. Komisja Europejska nie zgłasza pochopnie propozycji, których poparcie w RUE budziłoby poważne wątpliwości, a jeśli brak poparcia ujawnia się później, może wycofać dany projekt. Nawet w ob-szarach o dużym potencjale konfliktowym dane dotyczące głosowań pokazują obraz zgody i konsensusu ( Heisenberg 2005: 75; Hayes-Ren-shaw, Wallace 2006: 286).

W tym kontekście dużym wyzwaniem jest badanie podziałów we-wnątrz Rady i tego, na czym opierają się tworzone w trakcie procesu decyzyjnego koalicje. Dużą rolę odgrywają tu badania ilościowe. Wyniki głosowań uzupełnia się w nich często o dodatkowe informacje, do-tyczące chociażby wyjściowych preferencji poszczególnych państw8. Na podstawie rezultatów tych dociekań można stwierdzić, że koalicje tworzone są najczęściej ad hoc i zmieniają się w zależności od kontekstu

8 Tworzone są w ten sposób szerokie zbiory danych, wykorzystywane następnie przez wielu badaczy. Por. Thomson 2011.

( McElroy 2007: 183–185; Naurin, Wallace 2010: 5–6), a żadne z państw nie posiada trwałej pozycji dominującej (por.  Tosiek 2016: 316).

Häge (2013) widzi proces formowania koalicji jako konieczny środek radzenia sobie ze złożonością środowiska negocjacyjnego w Radzie.

Reprezentanci państw koordynują swoje stanowiska z innymi, przedsta-wiającymi podobny ogląd, aby uniknąć marginalizacji. Z czasem dzia-łania te prowadzą do utworzenia co najwyżej kilku koalicji, z których każda dysponuje formalną możliwością zablokowania decyzji, a tym samym ostateczne rozstrzygnięcie wymaga uzyskania zgody między tymi grupami państw. Konsensualność Rady jest w tym ujęciu nieza-mierzoną konsekwencją procesu budowania koalicji.

Trwałe podziały, zwłaszcza według rozmiarów państwa, wpływały-by niekorzystnie na spójność, stabilność i skuteczność działania Unii Europejskiej, dlatego starano się im zapobiegać przy projektowaniu reguł decydowania większością kwalifikowaną. Jak się wydaje, faktycznie udało się ich uniknąć. Również rozszerzenie z 2004 r. nie przyniosło wyraźnych zmian, mimo że przewidywano wzrost kontestacji, a nawet obawiano się zablokowania prac Rady.

W pewnej mierze negocjacje w Radzie przebiegają między dwo-ma koalicjami, które można określić jako „napędzających” (drivers) i „hamulcowych” (brakemen) (Smeets 2015: 292). Negocjatorzy, w tym reprezentanci prezydencji, SG i KE, starają się określić, do której gru-py przyporządkować można poszczególne państwa w danej sprawie.

„Napędzający” przekonują poszczególnych „hamulcowych” do zmiany stanowiska, starając się wyeliminować mniejszości blokujące. Może to skłaniać reprezentantów państw do wyrażania stanowisk swoich rządów w zawoalowany sposób ( Novak 2013: 1096–1097).

Na problem sporów w Radzie można również spojrzeć z pun ktu widzenia procesu, a więc przebiegu negocjacji. Trzymając się zapro-ponowanego wyżej rozróżnienia, można dociekać, czy Rada jest oazą kompromisowego dążenia do rozwiązania konkretnych problemów, czy też areną konfliktu o maksymalizację wąsko rozumianych, egoi-stycznych korzyści. System unijny, w tym Rada, skonstruowany został w sposób sprzyjający raczej konstruktywnemu współdziałaniu niż twar-demu targowaniu się. Twierdzenie to znajduje uzasadnienie, z jednej

strony, w argumentacji Giandomenica Majonego (1998), który uznał Unię za system głównie regulacyjny, niezajmujący się konfliktową re-dystrybucją, a z drugiej strony w sztywności raz przyjętych rozwiązań i przedkładaniu w systemie unijnym status quo nad zmianę. Wiąże się to z koncepcją „pułapki wspólnych decyzji” (joint decision trap) autorstwa Fritza W.  Scharpfa (1988) – w charakterystycznych dla niej warun-kach tryb negocjacji o nazbyt konfrontacyjnym nastawieniu musiałby doprowadzić do impasu i narastającej, destrukcyjnej frustracji ( Hayes--Renshaw, Wallace 2006: 308–310).

Jednym z kierunków badań podejmowanych z perspektywy racjo-nalistycznej jest analizowanie znaczenia instytucji prezydencji dla pro-cesu decyzyjnego. Prezydencja ma wiele zadań, od administracyjno--organizacyjnych po przywódcze (zob. bardziej szczegółowo: Smeets, Vennix 2014: 1437). Badacze zwracają uwagę, że przez sześć miesięcy danej rotacji administracja państwa członkowskiego sprawującego pre-zydencję musi jednocześnie prawidłowo oceniać otoczenie zewnętrzne i wewnętrzne środowisko negocjacyjne. To pierwsze to różnego rodzaju wydarzenia i procesy międzynarodowe, które wpływają na agendę Rady, ale pozostają poza zasięgiem oddziaływania prezydencji. Drugie to kon-figuracja aktorów i ich stanowisk wewnątrz Rady, którą prezydencja może starać się kształtować stosownie do swoich celów (Smeets, Vennix 2014: 1440–1441).

Podstawowym celem prezydencji, dzielonym z Komisją, jest dopro-wadzenie do końca możliwie największej liczby spraw ( Lempp, Alten-schmidt 2008: 522; Smeets, Vennix 2014: 1439). W ujęciu racjonali-stycznym prezydencja dysponuje całym zestawem narzędzi, które może wykorzystać dla podniesienia efektywności procesu decyzyjnego, jak np. różne formy prowadzenia uzgodnień (formalne i nieformalne, ple-narne i bilateralne; zob. Smeets, Vennix 2014: 1439–1440). Zarazem jednak prezydencja unika zbyt wczesnego przesyłania spraw na szczebel polityczny, bo mogłoby się to zakończyć porażką (Smeets 2016: 29).

Według Stéphanie Novak prezydencja musi stale kontrolować, czy osiągnięto próg większości kwalifikowanej, by w odpowiednim momen-cie podsumować debatę i móc uznać propozycję za przyjętą, zwykle przy braku głosów przeciwnych. Autorka argumentuje w tym kontekście, że

zarządzanie formalnych głosowań w istocie szkodziłoby produktywności Rady ( Novak 2013: 1099).

Według niektórych badaczy w staraniach o zachowanie efektywności procesu decyzyjnego pomaga prezydencji fakt, że wiele państw pozo-staje obojętnych względem procedowanych spraw. Niezaangażowani łatwo dają się przekonać do poparcia lub przynajmniej niesprzeciwiania się propozycjom prezydencji ( Lempp, Altenschmidt 2008: 522–523;

Smeets 2016: 291).

Badacze odchodzący od ujęć czysto racjonalistycznych zauważają, że państwo sprawujące przewodnictwo pragnie być uznane za „dobrą prezydencję”. Oznacza to nie tylko przestrzeganie zarysowanej wyżej normy skuteczności, lecz również innej ważnej normy, jaką jest bez-stronność. Ogranicza ona podejmowanie działań sprzyjających realizacji własnych interesów narodowych i narzuca spojrzenie „europejskie”, zorientowane na ogół państw członkowskich (Lempp, Altenschmidt 2008: 521; Smeets, Vennix 2016: 1437, 1440).

2.1.2. Konstruktywistyczne ujęcie negocjacji w Radzie

Jak wspomniałem w pierwszej części rozdziału, nieformalne uzgod-nienia między posiedzeniami odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu rozstrzygnięć przez organy Rady. Oznacza to, że społeczne więzi i sieć kontaktów poszczególnych urzędników mogą przesądzać o pozyskaniu poparcia dla propozycji lub zbudowaniu koalicji sprzeciwu wobec nich ( Lewis 2007: 145; Nugent 2010: 159; Naurin, Lindahl 2010: 68).

Zdaniem konstruktywistów skupienie racjonalistycznych modeli na rozwiązaniach formalnych gubi istotne wyznaczniki negocjacji w Ra dzie, takie jak: wielorakie zakorzenienie przedstawicieli państw członkowskich;

obowiązywanie norm związanych np. z powściągliwością przy przedsta-wianiu stanowisk czy odruchem koordynacyjnym; ograniczone stosowanie formalnych głosowań (kultura konsensusu); oczekiwanie uzasadniania sprzeciwu i próby przekonywania innych do swoich racji ( Hayes-Renshaw, Wallace 2006: 311, 331–332; Lewis 2010a: 655; 2010b: 177).

Społeczne zakorzenienie reprezentantów państw na poziomie ponad-narodowym to jeden z zasadniczych punktów konstruktywistycznego

programu badawczego w studiach europejskich (oraz przewodni temat niniejszej książki). W odniesieniu do Rady najczęściej postrzega się je jako przyczynę tego, że narodowi urzędnicy w grupach roboczych i wyższych warstwach Rady nie zajmują się wyłącznie niezakłóconym przekazywaniem narodowo zdefiniowanych preferencji na poziom unij-ny, lecz w kreatywny sposób realizują swój mandat, jednocześnie wy-twarzając między sobą poczucie przynależności, zaufania i wzajemności, stanowiące co najmniej kontekst strategicznych kalkulacji ( Clark, Jones 2011). W innych ujęciach oznacza ono podstawę daleko idących zmian w sposobie funkcjonowania Rady (zob. niżej oraz rozdział czwarty).

Wraz ze zwiększaniem się liczby nieformalnych przestrzeni negocja-cji i kontaktów w Radzie owo poczucie przynależności może się wzmac-niać, wytwarza się również pewien „duch drużyny” ( Trondal 2011: 14;

Lempp, Altenschmidt 2008: 518; por.  Juncos, Pomorska 2014). Jego częścią staje się poczucie, że w stolicach brakuje ogólnego wyczucia atmosfery w organach Rady i zrozumienia tego, jak dochodzi się tu do rozstrzygnięć. Reprezentantów w Radzie łączy zatem między innymi frustracja z powodu „głupich” instrukcji ( Juncos, Pomorska 2011: 1107).

Wśród brukselskich urzędników z państw członkowskich obowiązują przyjazne relacje, pozwalające lepiej zrozumieć wzajemne perspektywy.

Wytwarza się również specyficzny język, odróżniający ich od urzędni-ków krajowych (Lempp, Altenschmidt 2008: 518–519).

Według konstruktywistów nieformalne lub nie w pełni sformalizo-wane zasady postępowania, których przestrzegają osoby zaangażosformalizo-wane w funkcjonowanie Rady, mają istotne znaczenie (Lempp, Altenschmidt 2008: 515). Normy te obejmują zarówno zobowiązania narodowe, jak i lojalność względem grupy i celów procesu, w którym bierze się udział, pozwalając łączyć te zwykle przeciwstawiane sobie rodzaje zakorzenie-nia ( Clark, Jones 2011).

Istnienie w organach Rady norm regulujących prowadzenie negocja-cji oznacza, że przedstawiciele państw muszą dostosować zachowanie do tych reguł lub przekonać się do ich słuszności. Rada nie funkcjonuje tak jak większość organów organizacji międzynarodowych i obowiązują w niej odmienne reguły ( Häge 2008a: 67; Lewis 2010b: 175–178).

Normy ograniczają obstrukcję i utrwalają mechanizmy wzajemności,

zarówno konkretnej, czyli negocjowania wzajemnych ustępstw, jak i rozproszonej, polegającej na przyjmowaniu i oferowaniu pomocy bez natychmiastowej odpłaty ( Smeets 2016:  24; Lempp, Altenschmidt 2008: 520).

Uczestnicy procesu decyzyjnego w Radzie czują się zobowiązani do konsultowania działań i dzielenia się informacjami (tzw. odruch koordynacyjny), a w wyniku takich kontaktów mogą próbować wpły-wać na swoje instrukcje lub nie w pełni je realizowpły-wać, by lepiej wpisać się w funkcjonowanie grupy ( Juncos, Pomorska 2011: 1099, 1105).

Przedstawiciele państw czują się zobowiązani do uzyskania porozu-mienia we własnym gronie, a odesłanie nierozwiązanej sprawy wyżej traktują jako porażkę ( Lewis 2010b: 167; Naurin 2009: 44). Nawet jeśli nie udaje się dojść do w pełni satysfakcjonującego wszystkich porozu-mienia, norma obowiązująca w Radzie nakazuje zachowanie milczenia i nieblokowanie decyzji ( Novak 2013: 1094). To stwierdzenie prowadzi do rozważań nad tak zwaną kulturą konsensusu.

Badacze procesu decyzyjnego w Radzie są zgodni co do jego kon-sensualności, spierają się jednak o jej źródła, znaczenie i konsekwencje ( Tosiek 2016: 317). Konsensus to przyjęcie decyzji bez głosów sprze-ciwu ( Häge 2013: 482). W przypadku decyzji, które można podjąć kwalifikowaną większością głosów, konsensus można postrzegać jako ustępstwo większości względem mniejszości, rezygnuje ona bowiem z wykorzystania formalnego mechanizmu narzucenia dobrego dla siebie rozwiązania. Państwa sprzeciwiające się rozstrzygnięciu preferowanemu przez większość mogą również dostać dodatkowy czas na refleksję, co ma umożliwić wypracowanie rozwiązania możliwego do przyjęcia przez wszystkich9. W przypadku wymogu jednomyślności to potencjalnie blokujący ustępują, czy też milcząco przyzwalają na przyjęcie decyzji ( Smeets 2015: 289) – państwa samotnie sprzeciwiające się jakiemuś roz-strzygnięciu korzystają z prawa weta jedynie w wyjątkowych sytuacjach.

Różnica między decydowaniem większością głosów a jednomyślnością nie jest zatem w praktyce działania Rady tak czytelna, jak sugerują

9 Jak zauważa Sandrino Smeets (2015:  288), większość badań nad konsensusem w Radzie skupia się właśnie na tym przypadku.

normy formalne – regułą pozostaje konsensus ( Aus 2010: 101; Hayes--Renshaw, Wallace 2006: 23; Lewis 2010b: 170).

Co ważne, racjonalistyczne przestrzenne modele głosowania przewi-dują wysoki poziom kontestacji (por.  Häge 2013), tymczasem w prak tyce, nawet jeśli dochodzi do głosowania na posiedzeniu Rady, to odnoto-wuje się sprzeciw pojedynczych ministrów (Häge 2013: 485; Tse belis 2013: 1084). Istnieją różne potencjalne wyjaśnienia tego fenomenu, które można pogodzić z teorią racjonalnego wyboru. Trzy często przytaczane to: (1) porozumienia pakietowe (wzajemność konkretna), czyli swoistego rodzaju handel głosami; (2) zapewnienie implementacji uchwalanych decyzji we wszystkich państwach członkowskich; (3) próba uniknięcia odpowiedzialności za porażkę poprzez zmniejszenie jej widoczności w oczach krajowej opinii publicznej, co jednak zdaje się zakładać, że nie zna ona stanowiska rządu i nie dostrzeże porażki nieujawnionej w prze-granym głosowaniu (Häge 2013: 485–486; Novak 2013: 1092–1093;

Smeets 2015: 289–291).

Odmienne ujęcie, wyjaśniające pierwszy z wymienionych wyżej dwóch przypadków, w których przejawia się kultura konsensusu, choć wciąż pozostające wierne racjonalizmowi, głosi, że prawdziwe nego-cjacje w Radzie odbywają się w „cieniu głosowania” ( Hix, Høyland 2011: 66; Hayward 2012: 74–75; Naurin 2009: 35). Badacze przyjmują, że wszyscy uczestnicy procesu decyzyjnego znają rozkład stanowisk, a zatem Komisja zgłasza jedynie takie propozycje, które można przy-jąć, a przedstawiciele państw podnoszą sprzeciw jedynie wówczas, gdy istnieje szansa na zebranie mniejszości blokującej, z kolei prezyden-cja ogłasza możliwość przyjęcia decyzji, gdy takiej mniejszości brak (Häge 2013: 485; Novak 2013: 1096). W tym ujęciu uznaje się, że brak głosowań sprzyja efektywności całego procesu (Novak 2013: 1097, 1099–1100). Jednym z mechanizmów przechodzenia od większości kwalifikowanej do jednomyślności może też być ograniczanie kon-kretności decyzji, co umożliwia uznanie szerszego zakresu działań za wpisujące się w ustalony na poziomie unijnym konsensus ( Tsebelis 2013: 1090).

Jeśli chodzi o obszary, w których jednomyślność obowiązuje formal-nie, większy od przewidywań poziom skuteczności tłumaczy się w duchu

ujęć pośrednich między racjonalizmem a konstruktywizmem jako prze-jaw ograniczonej zdolności przedstawicieli państw do długotrwałego pozostawania w izolacji. Wyrażanie negatywnego stanowiska wymaga pewności i jest w pewien sposób kosztowne, bo stanowi przekroczenie konsensualnej normy. Inwestowanie w eksponowanie sprzeciwu może stać się nadmiernym obciążeniem, a wówczas reprezentanci państwa muszą ulec presji reszty Rady i porzucić sprzeciw ( Novak 2013: 1102;

Smeets 2015: 289–292; 2016).

Dla konstruktywistów wyjaśnienia te nie są satysfakcjonujące. Ujmują oni konsensualność Rady jako kulturę konsensusu opartą na normach nieformalnych i zrutynizowanych procedurach, które przy uznawaniu wartości trwałej współpracy i wzajemnym zrozumieniu prowadzą nego-cjatorów do decyzji, którym nie muszą się sprzeciwiać – lub same normy nie pozwalają im otwarcie wyrazić sprzeciwu ( Clark, Jones 2011: 960;

Juncos, Pomorska 2011: 1105; Häge 2013: 486; Novak 2013: 1093, 1099–1100).

W badaniach kultury konsensusu często trudno jest oddzielić moty-wacje spójne z teorią racjonalnego wyboru od tych zgodnych z przewi-dywaniami konstruktywizmu (Novak 2013: 1098). Co więcej, badania te wymagają zrozumienia dynamicznych zależności w wielowarstwowej strukturze Rady, przy uwzględnieniu których poszczególne z powyższych wyjaśnień mogą okazać się mniej lub bardziej trafne ( Smeets 2015).

Istotnym elementem różnicującym konstruktywistyczne badania Rady jest dyskusja dotycząca właściwego ujęcia problematyki przeko-nywania w negocjacjach. Wizji deliberatywnej, opartej na habermasow-skim ujęciu racjonalnej komunikacji, zarzuca się przyjmowanie założeń teorii racjonalnego wybory à rebours, a w rezultacie kreowanie podobnie nierealistycznej (tym razem zbyt optymistycznej) wizji jednostki. Drugi nurt koncentruje się na mechanizmach perswazji oraz usiłuje ustalić, jak rozpoznać ich występowanie. Oznacza to podkreślanie znaczenia kontekstu społecznego i pozycji podmiotu argumentującego dla mocy wygłaszanych argumentów ( Checkel 2006: 18–20; Odell 2010: 628;

Risse 2009: 149; Risse, Kleine 2010).