Pisał Juliusz Kleiner:
W strząsająca siła ekspresji, z jak ą w bija się w pam ięć Salon warszawski, polega na k o n traście m ięd zy m iałkim , m arn y m o p o rtu n iz m e m rzekom ej elity, m iędzy nicością te m a tów konw ersacji a grozą relacji o w ypadkach spoza tej tow arzyskiej sceny - relacji, k tó rą p rzy n o si nib y klasyczny p o seł’ nie zindyw idualizow any m im o praw dziw ego im ienia i m im o przynależności do w ięźniów ze sceny pierwszej. G dy przedstaw iciele górnej w ars
tw y są b ezim ienni, reprezentują tłum podobnych - p atrioci na rów ni z w ięźniam i w ileń
skim i m ają oblicze osobiste, m ają im ię i n azw isk o .1
Kleiner w krótkim opisie sceny VII trafnie przedstawił główne tematy, wprowa
dzone tam przez Mickiewicza, nie we wszystkim przecież m iał rację. Owi „przedsta
wiciele górnej w arstw y” nie do końca przecież są bezim ienni, niektórzy są dobrze rozpoznaw alni, jak choćby szam belan Jan Żaboklicki, m istrz cerem onii na dworze wielkiego księcia Konstantego, czy spoufaleni z salonowym i arystokratam i koryfe
usze klasycyzm u (Kajetan Koźmian, Franciszek Salezy Dm ochow ski) i sentym en
talizm u (K azim ierz Brodziński).
Szkice p o rtreto w e tych ludzi - pisał z kolei Ryszard Przybylski - są niekiedy trafne, n ie kiedy niespraw iedliw e. N ie radzę je d n a k traktow ać tej sceny jako obrazu rzeczyw istości historycznej. Celow e odkształcenia, a naw et pam flety posłużyły bow iem M ickiewiczowi
1 J. K leiner: M ickiew icz. T. 2: D zieje K onrada. Cz. 1, w y d an ie po p raw io n e. L ublin 1997, s. 334.
do stw orzenia fresku obyczajow o-politycznego, w k tó ry m chodzi raczej o istotę praw dy dziejowej aniżeli o w erystyczną rekonstrukcję rzeczyw istości”. 2
Ówczesny czytelnik, znający realia kulturalno-politycznego życia stolicy, m u siał też wiedzieć, iż rzecz rozgrywa się w salonie generała W incentego Krasińskiego, ojca Zygm unta, od czasu Sądu Sejmowego w 1828 r. uważanego przez patriotyczną opinię za największego o p ortunistę w Królestwie Kongresowym , a po jego rejtera
dzie do Petersburga w roku 1831 wręcz za zdrajcę narodowego. W salonie K rasiń
skiego w latach 20-tych decydowano o literackich gustach, a sam generał - w utw o
rze Mickiewicza ukryty pod m ianem Gospodarza - chętnie anim ow ał spory m iędzy klasycystami i rom antykam i, biorąc zresztą zazwyczaj stronę tych pierwszych.
O stre p o tęp ian ie literackich n o w in ek przez K ajetana K oźm iana sp o ty k ało się czasem z p ró b am i o b ro n y rom antyzm u; W incenty K rasiński bow iem baw ił się znakom icie p r o w okow aniem u swego stołu k łó tn i literackich m iędzy m ło d y m i (p o d o b n o najbardziej zapalony byw ał O dyniec) a zw olennikam i daw nych reguł. Tam też pow staw ały owe sa
lonow e opinie, złośliwe w ierszyki, szydercze p arafrazy .3
Bywanie w tym m iejscu należało do dobrego tonu. D opiero po w ydarzeniach 1828 r. część stałych gości, z N iem cewiczem na czele, ostentacyjnie przestała salon hrabiego odwiedzać. W 1832 roku o tych faktach z pew nością pam iętano.
Scena VII, dość słabo powiązana z pozostałymi, jako jedyna usytuowana w W ar
szawie, stanowiła - jak się wydaje - przymiarkę do następnego aktu D ziadów , zapo
wiadała nowe wątki i wprowadzała osoby, którym poeta m ógł powierzyć w rozwija
nym toku akcji ważne role, pozytywne i negatywne. Mickiewicz, jak wiemy, planował napisanie następnych partii dram atu, o czym pisał w 1833 r. do Niemcewicza:
Pochlebiło m i niezm iernie, że odgadnąłeś cel i plan m ojego poem atu; rzeczyw iście m am zam iar objąć w n im całą historią prześladow ań i m ęczeństw a naszej Ojczyzny. Sceny w i
leńskie są w stępem do w i ę z i e ń p e t e r s b u r s k i c h , k a t o r ż n e j r o b o t y i p o - s i e l e n i a w S y b i r z e . Przedsięw zięcie szerokie i bogate w p rz e d m io ty .4
Można sądzić, iż w centrum fabuły zamierzał też umieścić wydarzenia z pow sta
nia listopadowego. W scenie VII wykreował sytuację anachroniczną i sym boliczną zarazem, bow iem w tym składzie, w tym m iejscu i w tym czasie (w 1824 r.) te ak u rat figury dram atu nie m ogły się spotkać. M łodzi i m ało znani ludzie, jak podoficer Wysocki czy literat Nabielak (który zresztą do Warszawy przybył ze Lwowa dopiero w 1830 r.), nie m ieli szans na przekroczenie w latach 20-tych progów hrabiow skie
go salonu. Ale tu chodziło o czytelny rozkład racji i poglądów, bow iem M ickiewicz
2 R. Przybylski: Słowo i m ilczenie bohatera Polaków. S tu d iu m o „Dziadach". W arszaw a 1993, s. 208.
3 A. Kowalczykowa: W arszawa rom antyczna. W arszaw a 1987, s. 73; o zn aczen iu salo n u K rasińskiego p i
sał też A. K rau sh ar (Salony i zebrania literackie w arszawskie u schyłku X V III-g o i w ubiegłym stuleciu. W ar
szawa 1916, s. 19-22).
4 A. M ickiewicz: Dzieła. W ydanie rocznicowe. T. 15: Listy. Część druga 1830-1841. Red. M . D ernałow icz, E. Jaworska, M. Z ielińska. W arszaw a 2003, s. 195.
w nieobszernej scenie przeprow adził za jednym zam achem trzy kam panie ro zra
chunkow e, stawiając przy tym wyraziste tezy polityczne, historyczne i literackie.
Pierwsza kam pania związana była z zamiarem kom prom itacji tej części arysto
kratycznej elity Królestwa, która blisko współpracowała z rosyjskim zaborcą - w ar
to zauważyć, że w śród zgrom adzonych gości nie było choćby księcia A dam a C zar
toryskiego, nie o całą więc elitę chodziło. W sposób sym boliczny zarazem postawił pod pręgierzem potępienia samą zasadę lojalizmu wobec obcej władzy. Socjetę z sa
lonu cechuje b rak patriotycznego zaangażowania, m anifestacyjny kosm opolityzm (rozm awiają po francusku, niektórzy z nich wieści o Litwie, fundam entalnej części składowej rozebranej Rzeczypospolitej, szukają wyłącznie w gazetach paryskich), wreszcie pospolite tchórzostw o i o portunizm wobec Konstantego i Nowosilcowa.
W śród postaci oskarżonych o kolaborację w idoczne miejsce zajął generał W incen
ty, niewykluczone, że w dalszych partiach dram atu wystąpiłby on w roli zdrajcy n a
ro d u w godzinie powstańczej próby.
Arystokratycznej socjecie Mickiewicz przeciwstawił młodzież, przyszłych spis
kowców, którzy zresztą w późniejszych scenach znakom icie nadawaliby się do roli narodow ych bohaterów, podejm ujących świadomie bunt przeciw szatańskiemu sys- tem atow i carskiem u. To do nich w scenie VII należy ostatnia kwestia. W ypowia
da ją P iotr Wysocki. Kwestia ważna, bowiem pojawia się w niej m etafora narodu- lawy, obrazow o objaśniająca sens i trw ałość polskiego dążenia do wolności. Tym sam ym poeta, łam iąc historyczne praw dopodobieństw o m iejsca i czasu, dokonał uśw ięcenia czynu z N ocy Listopadowej, a jej sprawców uczynił sym bolem właści
wie pojm ow anego patriotyzm u. To był drugi pu nkt kam panii Mickiewicza. Wysoc
kiem u towarzyszą m .in. Nabielak, Adam Gurowski (w epoce pow stania i w począt
kach em igracji rewolucyjny radykał, później apologeta caratu), Klaudyna Potocka - i A dolf Januszkiewicz (po pow staniu zesłany, jak Wysocki, na Sybir), którego opo
wieść o więziennych przeżyciach Cichowskiego w to k salonowej debaty w prow a
dza perspektyw ę narodow ej m artyrologii.
Ta d ra m a ty czn a opow ieść stała się zarazem k atalizatorem sp o ru literatów, który z kolei posłużył bezwzględnej kom prom itacji przede wszystkim środowiska warszawskich klasycystów, w ujęciu poety powiązanych z obozem narodow ych za
przańców, choć i Brodzińskiem u przy tym nieźle się oberwało. To był trzeci element rozrachunkow ej kam panii M ickiewicza, wpisanej w scenę VII. A utor dram atu nie
dw uznacznie sugerował, iż warszawscy klasycyści unikali obow iązku świadczenia prawdy o losie i przeznaczeniu narodu, rezygnowali z literatury świadectwa, nie tyle z pow odu wierności uniwersalnym regułom sztuki, co z przyczyny pospolitego opor
tunizm u, z chęci błyszczenia na parnasie uzależnionym od kaprysów kolaborującej elity społecznej. Mickiewiczowscy klasycyści wspierają antynarodowy lojalizm. Tym satyrycznym ujęciem poeta ostatecznie zam knął tak żywy w poprzedniej dekadzie klasycystyczno-rom antyczny spór estetyczny, za którym kryły się ważkie racje p o lityczne i obywatelskie. Na tym tle salonowy Brodziński jawi się jak zagubione we mgle sielskie dziecko,.pisarz błędnie pojm ujący istotę ducha narodowego, niezdol
ny dostrzec wagi dziejowych wydarzeń rozgrywających się na jego oczach.
Mickiewicz, posługując się m etodą kontrastu i k on trapunktu, podzielił przes
trzeń salonu n a dwie nierów ne części: z jednej strony um ieścił przedstawicieli sp o łecznej i literackiej elity, balansujących na granicy kolaboracji, tchórzostw a i zd ra
dy narodowej, i przeciwstawił im grupę mniejszą, patriotyczną m łodzież, skupioną ostentacyjnie koło drzwi, przy wyjściu. Plugawa skorupa n aro d u i jego niewysty- gła lawa.
* *
A-Z nam ienne, że o III części D zia d ó w Zygm unt K rasiński w listach nie w ypo
wiadał się prawie zupełnie, choć ślady uważnej lektury pozostawił. Częściej i o b szerniej pisał o Księgach narodu polskiego i p ielg rzym stw a polskiego, akceptując ich mesjanistyczne przesłanie, o czym przekonująco pisała Ewa Szczeglacka5. A p rze
cież Krasiński, subtelny kom entator najważniejszych ówcześnie dzieł literatury eu ropejskiej i rodzim ej, doskonale rozum iał, jak wielkie znaczenie m iał dla polskiej kultury, polskiego życia duchow ego dram at starszego kolegi. M usiał dostrzec ra n gę i wagę spraw i tem atów - w wym iarze m etafizycznym , egzystencjalnym , h isto riozoficznym, narodow ym i artystycznym wreszcie - podejm ow anych w D ziadach.
Bodaj czy nie fakt um ieszczania tam sceny VII i nieprzychylnego potraktow ania fi
gury G ospodarza stanow ił główną przyczynę skryw ania przez autora Irydiona sto sunku do drezdeńskiego utworu?
Być m oże dram at o nieco mylącym tytule [Rok 1846] m iał być próbą swoistego przerwania m ilczenia na tem at D ziadów , próbą nawiązania dialogu z tym utworem , dialogu tyleż polem icznego, co i oddającego należną cześć dziełu M ickiew icza6.
* A-
A-N ajpierw krótka dygresja na tem at tytułu nadanego utw orow i Krasińskiego przez pierwszego wydawcę Jana Czubka. Nie był to w ybór najszczęśliwszy, bowiem tak sform ułow any tytuł narzucał domysł, iż fragm ent ten poeta napisał po pow sta
niu krakow skim i rabacji galicyjskiej, i że dzieło to służyć m iało prezentacji i an a
lizie tych w ydarzeń dziejowych. Tezę taką w krótce po opublikow aniu tekstu K ra
sińskiego postaw ił Juliusz K leiner w m onografii Z y g m u n t Krasiński. D zieje m y ś li7 (1912) i odtąd przyjęła się ona w badaniach nad twórczością autora Irydiona. P o
gląd K leinera podtrzym ał m .in. Zbigniew Sudolski, który pisał:
5 E. Szczeglacka: R o m a n ty c zn y hom o legens. Z y g m u n t K rasiński ja k o czytelnik polskich poetów . W arsz a
wa 2003, s. 7 0 -7 1 .
6 N ied o k o ń czo n y d ra m a t K rasińskiego p o k ró tce analizow ałem w książce Rosja Krasińskiego. R zecz o nie
przejednaniu (P o z n ań 2005, s. 2 9 3 -2 9 7 ). W ty m szkicu w ykorzystuję część sp o strz eżeń i w n io sk ó w ta m p o m ieszczonych.
7 Zob. J. K leiner: Z y g m u n t Krasiński. D zieje myśli. Lwów 1912. T. 2, s. 159-161.
W ystąpienie jed n eg o z b o h ateró w d ra m a tu jest w yraźnie ew okow ane tragicznym i w y
p a d k a m i galicyjskim i. N ie w iadom o w jak im k ieru n k u poszłaby akcja utw oru, z zach o w anego frag m en tu zdaje się je d n a k w ynikać, iż został o n pom yślany jako p ró b a własnej in terp re tacji rew olucji chłopskiej i nastrojów w k ra ju .8
W ydaje się wszakże, iż z rów nym praw dopodobieństw em m ożna przyjąć, że pisanie d ra m a tu K rasiński rozpoczął przed w ydarzeniam i galicyjskimi, być m oże w styczniu 1846 г., a więc równolegle do czasu wpisanego w fabułę utworu, a tragicz
ne w ypadki, których kulm inacja przypadła na drugą połowę lutego, stały się jedną z przyczyn zarzucenia pracy n ad tekstem . Akcja u tw oru um ieszczona przecież zo
stała w W arszawie, a nie w Galicji i przedstaw iać m iała przede wszystkim represje rosyjskie. W ypowiedzi bohaterów ogniskują się wokół spraw bardzo aktualnych, ale w prost nie zapowiadają w ybuchu trój zaborowego powstania, ani też rzezi antyszla- checkiej. Raczej przeciw nie - przecież żyjący w zaborze rosyjskim Obywatel, głów
na persona d ra m a tu (w istotnej m ierze pełniąca rolę po rte parole autora, właściwie jego k ry p to p o rtre t z połow y lat 40-tych), patriota i zagorzały w róg Moskwy, zwo
lennik swoiście organicznikow skich reform społecznych (opow iada się za oczyn- szow aniem chłopów ), tezę o „kom unistycznych” i rew olucyjno-antyszlacheckich planach krajow ych konspiratorów , wywodzących się głównie z kręgów m łodzie
ży, traktuje jako przem yślany wymysł rosyjskiej propagandy. Jest pew ien w iernoś
ci swoich włościan, a w iną za dem oralizację, jaka szerzy się w tej warstwie, obciąża w znacznej mierze szlachtę. W młodych demokratach, których poglądów w większoś
ci nie podziela, widzi jed n ak praw ych patriotów, m ęczenników sprawy narodowej:
[...] jakem ja szlachcic polski, tak przysięgam , że wszystka ta m łodzież nasza nie o k o m u n izm ie m yśli, ale o Polszczę, o ojczyźnie, o dźw ignieniu n arodow ości myśli! D o w szyst
kiego gotow i - praw d a - w rozpaczy są - ale ja k tu n ie być w n ie j? 9
W iele myśli w ypow iadanych zwłaszcza przez Obywatela odnaleźć m ożna w li
stach poety pisanych do wielu adresatów w pierwszej połowie lat 40-tych, jeszcze przed tragicznym i w ydarzeniam i 1846 r.; kilka dobrze dobranych fragm entów z ko
respondencji Krasińskiego, potw ierdzających powyższe spostrzeżenie, sum iennie zestawił Paweł H ertz w N otach i u w a g a ch10. Jak się wydaje, po krakowskim m anife
ście pow stańczym - którego idee K rasiński w ielokrotnie m ocno krytykow ał - oraz po rabacji (część w iny za to zdarzenie przypisał właśnie propogandzie d em okra
tycznej),, p o eta tak m ocnej deklaracji o przyw iązaniu ludu do szlachty i uczciwych zam iarach dem okratycznych spiskowców w usta pozytywnego bohatera raczej by nie włożył, chyba że zam ierzał stworzyć dzieło o utraconych złudzeniach polskich prepozytywistów. M ożna zatem przyjąć tezę, iż do tw orzenia dram atu o współczes
nych wypadkach w zaborze rosyjskim Krasiński przystąpił przed rabacją, natom iast zbrodnicza rzeź szlachty oraz stłum ione w zarodku trójzaborow e pow stanie prze
8 Z. Sudolski: Z y g m u n t Krasiński. W arszaw a 1974, s. 338.
9 Z. K rasiński: D zieła literackie. O p rać. P. H ertz. W arszaw a 1973. T. 1, s. 111.
10 Zob. ib id em . T. 3, s. 5 1 6 -5 2 5 .
kreśliły lub co najmniej skomplikowały wcześniej przyjęty ideowy plan utw oru, sta
jąc się tym sam ym po d n ietą do porzucenia, a nie rozpoczęcia pracy nad tekstem . Kolejną przyczyną zaniechania m ogły też być względy rodzinne. W d ra m a cie zaw ierającym opow ieść o w spółczesnej rzeczyw istości politycznej K rasiński nolens volens m usiałby podjąć tem at rodow ych rozrachunków , choćby pośrednio dokonać oceny działalności publicznej ojca, generała W incentego, który wówczas lojalnie w spółpracow ał z rosyjskim rządem n . Powszechnie w iedziano o życzliwo
ści, jaką otaczał go car M ikołaj I, dlatego w tajem niczeni czytelnicy, którzy znali
by autora d ram atu (zapewne Krasiński starym zwyczajem wydałby go bezim ien nie lub pod pseudonim em ), w śród figur um ieszczonych w tekście poszukiw aliby kry p to p o rtretu W incentego. Czy poeta, pow iązany z ojcem siecią skom plikow a
nych zależności tak psychologicznych, jak i majątkowych, gotów był wówczas na stawienie czoła takiej sytuacji, na swoisty akt publicznego ojcobójstwa? Wątpliwe, bowiem naw et w latach 50-tych, gdy W incenty Krasiński po śm ierci Paskiewicza został jego przejściowym zastępcą, w listach do przyjaciół starał się ojca uspraw ied
liwiać. W zachowanym fragm encie d ram atu postaci Paskiewicza oraz ko laborują
cych z nim Polaków ocenione zostały niezwykle krytycznie. Sądzić m ożna, iż n a m iestnik w dalszych partiach utw oru stałby się jednym z głównych negatyw nych bohaterów, byłby swoistą repliką Mickiewiczowskiego Nowosilcowa. W listach poeta w ielokrotnie pom stow ał na rosyjsko-warszawskiego satrapę. Rzecz w tym , iż z car
skim nam iestnikiem blisko w spółpracow ał ojciec poety. Teza, iż synowskie sk ru puły stanowiły jedną z głównych przyczyn zarzucenia pracy n ad dram atem , w yda
je się m ocno praw dopodobna.
* * *
Pow tórzm y w ypow iedzianą wcześniej tezę: [Rok 1846] m iał być po części p o lemiką z D zia d a m i drezdeńskim i (zwłaszcza ze sceną VII), ale też i swoistą k on ty nuacją tego utw oru. Z zachowanego fragm entu m ożna wnosić, iż po eta zam ierzał złożyć ho łd m ęczennikom narodow ej sprawy, natom iast ostrze krytyki skierow a
ne być m iało w procarski serw ilizm niektórych Polakaków oraz w antypolską, re presyjną politykę carskiego rządu - i w tym zakresie Krasiński podejm ow ał myśl Mickiewicza, autora D ziadów. W listach z lat 40-tych, zwłaszcza do Delfiny P oto
ckiej, m artyrologiczne wątki pojawiały się często, nierzadko w m istyczno-heroicz- nej oprawie:
Co ja się też nasłucham co wieczór męczeństw, tortur, okropnych powieści - pisał w g ru d n iu 1842 r. - ten się o tr u ł w w ięzieniu, ta m te n kląkł n a sło m ian y m łóżku w C ytadeli i świecą się podpaliw szy, spłonął. Pow iadam Ci, w iek przyszły ułoży z tego św iętą e p o peję - pism o d ru g ie !12
11 O p olitycznej d ro d z e W in cen teg o K rasińskiego o b sz ern ie pisał w o sta tn ic h latach Z b ig n iew Sudolski ( W incenty Krasiński i współcześni. Stu d ia i m ateriały. W arszaw a 2003).
12 Z. K rasiński: Listy do D elfiny Potockiej. O prać. Z. Sudolski. W arszaw a 1975. T .l, s. 649.
Być m oże rozpoczęty d ram at m iał też być próbą przym iarki do owej „świę
tej epopei - pism a drugiego”, które tym sam ym stałoby się kontynuacją M ickiewi
czowskiej legendy o niezaw ionionym cierpieniu m łodzieży wileńskiej i warszaw
skich spiskowców (opowieść Adolfa o Cichowskim)?
O wyraźnym nawiązywaniu do sceny VII D ziadów świadczy też rozłożenie rela
cji personalnych, jak i um ieszczenie akcji utw oru w arystokratycznym salonie war
szawskim, którego gospodynią jest Siostra, wdowa po niedaw no zm arłym poecie.
Zebrana tam w styczniowy wieczór roku 1846 grupa osób, podobnie jak w utw o rze M ickiewicza, podzielona została na dwa obozy - kolaborantów i patriotów, z tą je d n a k różnicą, iż ci d ru d z y stanow ią większość. M ickiew iczow skiem u salo n o wi o p ortu nistów autor Irydiona przeciwstawiał salon prawych Polaków, w istotnej części wywodzących się z kręgów arystokracji. I właśnie poprzez sposób p o rtre to w ania elity społecznej, podkreślanie jej obywatelskiej i narodowej roli, Krasiński zaznaczał polem iczny dystans do jednego z głównych wątków obecnych w scenie VII, próbow ał zakwestionować jednoznaczność tezy wpisanej w m etaforę o „plu
gawej skorupie” narodu.
Spośród bohaterów salonowej debaty, zaprezentowanych w zachowanym frag
m encie, na plan pierw szy wysunięte zostały postaci pozytywne: Obywatel, głów
ny krytyk polskiego serw ilizm u i carskiej polityki; Kęta, zdolny pianista, który tuż po przyjściu z bólem opow iada o najnowszych przypadkach terro ru i aresztowań w śród w arszaw iaków (czego był świadkiem ), oraz Siostra, także wrogo nastaw io
na do rządów zaborcy, z niepokojem wyczekująca pow rotu brata, najpewniej już uwięzionego. Jedynie R eferendarz i Eks-Kasztelanowa w ywodzą się ze środowisk powiązanych, i to nie najbliżej, z dworem Paskiewicza. Eks-Kasztelanowa, wielko- światowa dam a i tchórzliw a kosm opolitka, nie chce słuchać m artyrologicznych re
lacji, woli p o godną m uzykę Straussa. Przeciwko jej narodowej oziębłości buntują się nawet córki, patriotycznie nastrojone, głęboko przejęte opowieściam i o prześla
dowaniach. N atom iast Referendarz, sobow tór Szambelana z Salonu warszawskiego, ze strachu, ale i w nadziei, że ktoś doniesie nam iestnikow i lub jego służbom , głośno zaznacza, iż nie słucha antyrosyjskich wywodów Obywatela i sławi rzetelność Pa
skiewicza oraz innych czynowników. Uczucie lęku przed donosem i uwięzieniem nie jest obce zresztą wszystkim postaciom dram atu, pospołu podzielają one przeko
nanie o w szechobecności denuncjatorów i szpiegów, ulokowanych zarówno wśród lokajów, jak i w kręgach społecznej elity.
Paweł H ertz w N otach i uwagach postaw ił trafną, jak się wydaje, hipotezę, iż [Rok 1846] pom yślany był jako tekst operujący kluczem personalnym , w czym zno- wuż widzieć m ożna przejrzyste naw iązanie do sceny VII. W skazał też rozwiązanie
„osobowego szyfru”, które w arto tu przytoczyć. H ertz sugerował, iż pierwowzorem Siostry m ogła być Laura Suffczyńska z Kam ieńskich, wdowa po pisarzu Kajeta
nie i siostra H enryka Kam ieńskiego (aresztowanego w listopadzie 1845 r.; rozwój w ydarzeń sugeruje, iż bohaterka d ram atu za chwilę otrzym a wieść o aresztowaniu brata). Laura spokrew niona była z Edw ardem D em bow skim , m łodym rewolucjo
nistą osobiście znanym K rasińskiem u - rodzi się zatem pytanie, czy i jego literacki
sobow tór w pisany zostałby w ram y świata przedstawionego? N atom iast za p o sta cią Kęty, pianisty, kryć się m ógł któryś z braci Kątskich (w iadom o, że n a po cząt
ku 1846 r. w W arszawie przebywał Apolinary, znany skrzypek i kom pozytor, n a to m iast pianistam i byli Stanisław i A ntoni, ten drugi m iał sławę w ybitnego w irtuoza) lub Teodor W odnicki, m uzyk szanowany przez poetę.
W dram acie Krasińskiego ważne miejsce zająć m iała niew ątpliw ie analiza zja
wisk deprawujących i niszczących m oralność Polaków, analiza system atu szpiego
stwa i pow iązanego z nim łapów karstw a (jakże to przypom ina klim at towarzyszący Nowosilcowowi w D ziadach). Jednak na planie pierw szym od początku znalazły się kwestie narodow ego m ęczeństw a i policyjnego terroru. Być m oże owo w yekspono
wanie cierpienia, zwłaszcza młodzieży, podobnie jak w arcydram acie M ickiewicza, stałoby się podstaw ą, n a której zbudow ana zostałaby idea m esjanistyczna. W k o ń cowej partii tekstu coraz większą rolę zaczynał odgryw ać w ym iar proroczy, w ażne miejsce zajęła relacja Kęty o antymoskiewskiej wieszczbie wygłoszonej przez u m ie
rającą polską dziewczynkę rodem z Rusi (co narzucało analogie z W id zen iem Ewy).
-Znamienna była reakcja Siostry na tę opowieść, bowiem widzieć w niej m ożna zapo
wiedź mocniejszego wprow adzenia w obręb dram atu, zdom inow anego dotąd przez estetykę realizm u, perspektyw y profetyczno-m istycznej: „Kiedy dzieci um ierające tak prorokują na ziemi, to Bóg wielki sam chyba coś gotuje w niebie!” 13
W utw orze Krasińskiego na losy bohaterów złowieszczy cień rzuca Cytadela.
W utw orze Krasińskiego na losy bohaterów złowieszczy cień rzuca Cytadela.