• Nie Znaleziono Wyników

KILKA UWAG O DRAMACIE KRASIŃSKIEGO [ROK 1846]

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 148-161)

Pisał Juliusz Kleiner:

W strząsająca siła ekspresji, z jak ą w bija się w pam ięć Salon warszawski, polega na k o n ­ traście m ięd zy m iałkim , m arn y m o p o rtu n iz m e m rzekom ej elity, m iędzy nicością te m a ­ tów konw ersacji a grozą relacji o w ypadkach spoza tej tow arzyskiej sceny - relacji, k tó ­ rą p rzy n o si nib y klasyczny p o seł’ nie zindyw idualizow any m im o praw dziw ego im ienia i m im o przynależności do w ięźniów ze sceny pierwszej. G dy przedstaw iciele górnej w ars­

tw y są b ezim ienni, reprezentują tłum podobnych - p atrioci na rów ni z w ięźniam i w ileń­

skim i m ają oblicze osobiste, m ają im ię i n azw isk o .1

Kleiner w krótkim opisie sceny VII trafnie przedstawił główne tematy, wprowa­

dzone tam przez Mickiewicza, nie we wszystkim przecież m iał rację. Owi „przedsta­

wiciele górnej w arstw y” nie do końca przecież są bezim ienni, niektórzy są dobrze rozpoznaw alni, jak choćby szam belan Jan Żaboklicki, m istrz cerem onii na dworze wielkiego księcia Konstantego, czy spoufaleni z salonowym i arystokratam i koryfe­

usze klasycyzm u (Kajetan Koźmian, Franciszek Salezy Dm ochow ski) i sentym en­

talizm u (K azim ierz Brodziński).

Szkice p o rtreto w e tych ludzi - pisał z kolei Ryszard Przybylski - są niekiedy trafne, n ie ­ kiedy niespraw iedliw e. N ie radzę je d n a k traktow ać tej sceny jako obrazu rzeczyw istości historycznej. Celow e odkształcenia, a naw et pam flety posłużyły bow iem M ickiewiczowi

1 J. K leiner: M ickiew icz. T. 2: D zieje K onrada. Cz. 1, w y d an ie po p raw io n e. L ublin 1997, s. 334.

do stw orzenia fresku obyczajow o-politycznego, w k tó ry m chodzi raczej o istotę praw dy dziejowej aniżeli o w erystyczną rekonstrukcję rzeczyw istości”. 2

Ówczesny czytelnik, znający realia kulturalno-politycznego życia stolicy, m u ­ siał też wiedzieć, iż rzecz rozgrywa się w salonie generała W incentego Krasińskiego, ojca Zygm unta, od czasu Sądu Sejmowego w 1828 r. uważanego przez patriotyczną opinię za największego o p ortunistę w Królestwie Kongresowym , a po jego rejtera­

dzie do Petersburga w roku 1831 wręcz za zdrajcę narodowego. W salonie K rasiń­

skiego w latach 20-tych decydowano o literackich gustach, a sam generał - w utw o­

rze Mickiewicza ukryty pod m ianem Gospodarza - chętnie anim ow ał spory m iędzy klasycystami i rom antykam i, biorąc zresztą zazwyczaj stronę tych pierwszych.

O stre p o tęp ian ie literackich n o w in ek przez K ajetana K oźm iana sp o ty k ało się czasem z p ró b am i o b ro n y rom antyzm u; W incenty K rasiński bow iem baw ił się znakom icie p r o ­ w okow aniem u swego stołu k łó tn i literackich m iędzy m ło d y m i (p o d o b n o najbardziej zapalony byw ał O dyniec) a zw olennikam i daw nych reguł. Tam też pow staw ały owe sa­

lonow e opinie, złośliwe w ierszyki, szydercze p arafrazy .3

Bywanie w tym m iejscu należało do dobrego tonu. D opiero po w ydarzeniach 1828 r. część stałych gości, z N iem cewiczem na czele, ostentacyjnie przestała salon hrabiego odwiedzać. W 1832 roku o tych faktach z pew nością pam iętano.

Scena VII, dość słabo powiązana z pozostałymi, jako jedyna usytuowana w W ar­

szawie, stanowiła - jak się wydaje - przymiarkę do następnego aktu D ziadów , zapo­

wiadała nowe wątki i wprowadzała osoby, którym poeta m ógł powierzyć w rozwija­

nym toku akcji ważne role, pozytywne i negatywne. Mickiewicz, jak wiemy, planował napisanie następnych partii dram atu, o czym pisał w 1833 r. do Niemcewicza:

Pochlebiło m i niezm iernie, że odgadnąłeś cel i plan m ojego poem atu; rzeczyw iście m am zam iar objąć w n im całą historią prześladow ań i m ęczeństw a naszej Ojczyzny. Sceny w i­

leńskie są w stępem do w i ę z i e ń p e t e r s b u r s k i c h , k a t o r ż n e j r o b o t y i p o - s i e l e n i a w S y b i r z e . Przedsięw zięcie szerokie i bogate w p rz e d m io ty .4

Można sądzić, iż w centrum fabuły zamierzał też umieścić wydarzenia z pow sta­

nia listopadowego. W scenie VII wykreował sytuację anachroniczną i sym boliczną zarazem, bow iem w tym składzie, w tym m iejscu i w tym czasie (w 1824 r.) te ak u ­ rat figury dram atu nie m ogły się spotkać. M łodzi i m ało znani ludzie, jak podoficer Wysocki czy literat Nabielak (który zresztą do Warszawy przybył ze Lwowa dopiero w 1830 r.), nie m ieli szans na przekroczenie w latach 20-tych progów hrabiow skie­

go salonu. Ale tu chodziło o czytelny rozkład racji i poglądów, bow iem M ickiewicz

2 R. Przybylski: Słowo i m ilczenie bohatera Polaków. S tu d iu m o „Dziadach". W arszaw a 1993, s. 208.

3 A. Kowalczykowa: W arszawa rom antyczna. W arszaw a 1987, s. 73; o zn aczen iu salo n u K rasińskiego p i­

sał też A. K rau sh ar (Salony i zebrania literackie w arszawskie u schyłku X V III-g o i w ubiegłym stuleciu. W ar­

szawa 1916, s. 19-22).

4 A. M ickiewicz: Dzieła. W ydanie rocznicowe. T. 15: Listy. Część druga 1830-1841. Red. M . D ernałow icz, E. Jaworska, M. Z ielińska. W arszaw a 2003, s. 195.

w nieobszernej scenie przeprow adził za jednym zam achem trzy kam panie ro zra­

chunkow e, stawiając przy tym wyraziste tezy polityczne, historyczne i literackie.

Pierwsza kam pania związana była z zamiarem kom prom itacji tej części arysto­

kratycznej elity Królestwa, która blisko współpracowała z rosyjskim zaborcą - w ar­

to zauważyć, że w śród zgrom adzonych gości nie było choćby księcia A dam a C zar­

toryskiego, nie o całą więc elitę chodziło. W sposób sym boliczny zarazem postawił pod pręgierzem potępienia samą zasadę lojalizmu wobec obcej władzy. Socjetę z sa­

lonu cechuje b rak patriotycznego zaangażowania, m anifestacyjny kosm opolityzm (rozm awiają po francusku, niektórzy z nich wieści o Litwie, fundam entalnej części składowej rozebranej Rzeczypospolitej, szukają wyłącznie w gazetach paryskich), wreszcie pospolite tchórzostw o i o portunizm wobec Konstantego i Nowosilcowa.

W śród postaci oskarżonych o kolaborację w idoczne miejsce zajął generał W incen­

ty, niewykluczone, że w dalszych partiach dram atu wystąpiłby on w roli zdrajcy n a­

ro d u w godzinie powstańczej próby.

Arystokratycznej socjecie Mickiewicz przeciwstawił młodzież, przyszłych spis­

kowców, którzy zresztą w późniejszych scenach znakom icie nadawaliby się do roli narodow ych bohaterów, podejm ujących świadomie bunt przeciw szatańskiemu sys- tem atow i carskiem u. To do nich w scenie VII należy ostatnia kwestia. W ypowia­

da ją P iotr Wysocki. Kwestia ważna, bowiem pojawia się w niej m etafora narodu- lawy, obrazow o objaśniająca sens i trw ałość polskiego dążenia do wolności. Tym sam ym poeta, łam iąc historyczne praw dopodobieństw o m iejsca i czasu, dokonał uśw ięcenia czynu z N ocy Listopadowej, a jej sprawców uczynił sym bolem właści­

wie pojm ow anego patriotyzm u. To był drugi pu nkt kam panii Mickiewicza. Wysoc­

kiem u towarzyszą m .in. Nabielak, Adam Gurowski (w epoce pow stania i w począt­

kach em igracji rewolucyjny radykał, później apologeta caratu), Klaudyna Potocka - i A dolf Januszkiewicz (po pow staniu zesłany, jak Wysocki, na Sybir), którego opo­

wieść o więziennych przeżyciach Cichowskiego w to k salonowej debaty w prow a­

dza perspektyw ę narodow ej m artyrologii.

Ta d ra m a ty czn a opow ieść stała się zarazem k atalizatorem sp o ru literatów, który z kolei posłużył bezwzględnej kom prom itacji przede wszystkim środowiska warszawskich klasycystów, w ujęciu poety powiązanych z obozem narodow ych za­

przańców, choć i Brodzińskiem u przy tym nieźle się oberwało. To był trzeci element rozrachunkow ej kam panii M ickiewicza, wpisanej w scenę VII. A utor dram atu nie­

dw uznacznie sugerował, iż warszawscy klasycyści unikali obow iązku świadczenia prawdy o losie i przeznaczeniu narodu, rezygnowali z literatury świadectwa, nie tyle z pow odu wierności uniwersalnym regułom sztuki, co z przyczyny pospolitego opor­

tunizm u, z chęci błyszczenia na parnasie uzależnionym od kaprysów kolaborującej elity społecznej. Mickiewiczowscy klasycyści wspierają antynarodowy lojalizm. Tym satyrycznym ujęciem poeta ostatecznie zam knął tak żywy w poprzedniej dekadzie klasycystyczno-rom antyczny spór estetyczny, za którym kryły się ważkie racje p o ­ lityczne i obywatelskie. Na tym tle salonowy Brodziński jawi się jak zagubione we mgle sielskie dziecko,.pisarz błędnie pojm ujący istotę ducha narodowego, niezdol­

ny dostrzec wagi dziejowych wydarzeń rozgrywających się na jego oczach.

Mickiewicz, posługując się m etodą kontrastu i k on trapunktu, podzielił przes­

trzeń salonu n a dwie nierów ne części: z jednej strony um ieścił przedstawicieli sp o ­ łecznej i literackiej elity, balansujących na granicy kolaboracji, tchórzostw a i zd ra­

dy narodowej, i przeciwstawił im grupę mniejszą, patriotyczną m łodzież, skupioną ostentacyjnie koło drzwi, przy wyjściu. Plugawa skorupa n aro d u i jego niewysty- gła lawa.

* *

A-Z nam ienne, że o III części D zia d ó w Zygm unt K rasiński w listach nie w ypo­

wiadał się prawie zupełnie, choć ślady uważnej lektury pozostawił. Częściej i o b ­ szerniej pisał o Księgach narodu polskiego i p ielg rzym stw a polskiego, akceptując ich mesjanistyczne przesłanie, o czym przekonująco pisała Ewa Szczeglacka5. A p rze­

cież Krasiński, subtelny kom entator najważniejszych ówcześnie dzieł literatury eu ­ ropejskiej i rodzim ej, doskonale rozum iał, jak wielkie znaczenie m iał dla polskiej kultury, polskiego życia duchow ego dram at starszego kolegi. M usiał dostrzec ra n ­ gę i wagę spraw i tem atów - w wym iarze m etafizycznym , egzystencjalnym , h isto ­ riozoficznym, narodow ym i artystycznym wreszcie - podejm ow anych w D ziadach.

Bodaj czy nie fakt um ieszczania tam sceny VII i nieprzychylnego potraktow ania fi­

gury G ospodarza stanow ił główną przyczynę skryw ania przez autora Irydiona sto ­ sunku do drezdeńskiego utworu?

Być m oże dram at o nieco mylącym tytule [Rok 1846] m iał być próbą swoistego przerwania m ilczenia na tem at D ziadów , próbą nawiązania dialogu z tym utworem , dialogu tyleż polem icznego, co i oddającego należną cześć dziełu M ickiew icza6.

* A-

A-N ajpierw krótka dygresja na tem at tytułu nadanego utw orow i Krasińskiego przez pierwszego wydawcę Jana Czubka. Nie był to w ybór najszczęśliwszy, bowiem tak sform ułow any tytuł narzucał domysł, iż fragm ent ten poeta napisał po pow sta­

niu krakow skim i rabacji galicyjskiej, i że dzieło to służyć m iało prezentacji i an a­

lizie tych w ydarzeń dziejowych. Tezę taką w krótce po opublikow aniu tekstu K ra­

sińskiego postaw ił Juliusz K leiner w m onografii Z y g m u n t Krasiński. D zieje m y ś li7 (1912) i odtąd przyjęła się ona w badaniach nad twórczością autora Irydiona. P o­

gląd K leinera podtrzym ał m .in. Zbigniew Sudolski, który pisał:

5 E. Szczeglacka: R o m a n ty c zn y hom o legens. Z y g m u n t K rasiński ja k o czytelnik polskich poetów . W arsz a­

wa 2003, s. 7 0 -7 1 .

6 N ied o k o ń czo n y d ra m a t K rasińskiego p o k ró tce analizow ałem w książce Rosja Krasińskiego. R zecz o nie­

przejednaniu (P o z n ań 2005, s. 2 9 3 -2 9 7 ). W ty m szkicu w ykorzystuję część sp o strz eżeń i w n io sk ó w ta m p o ­ m ieszczonych.

7 Zob. J. K leiner: Z y g m u n t Krasiński. D zieje myśli. Lwów 1912. T. 2, s. 159-161.

W ystąpienie jed n eg o z b o h ateró w d ra m a tu jest w yraźnie ew okow ane tragicznym i w y­

p a d k a m i galicyjskim i. N ie w iadom o w jak im k ieru n k u poszłaby akcja utw oru, z zach o ­ w anego frag m en tu zdaje się je d n a k w ynikać, iż został o n pom yślany jako p ró b a własnej in terp re tacji rew olucji chłopskiej i nastrojów w k ra ju .8

W ydaje się wszakże, iż z rów nym praw dopodobieństw em m ożna przyjąć, że pisanie d ra m a tu K rasiński rozpoczął przed w ydarzeniam i galicyjskimi, być m oże w styczniu 1846 г., a więc równolegle do czasu wpisanego w fabułę utworu, a tragicz­

ne w ypadki, których kulm inacja przypadła na drugą połowę lutego, stały się jedną z przyczyn zarzucenia pracy n ad tekstem . Akcja u tw oru um ieszczona przecież zo­

stała w W arszawie, a nie w Galicji i przedstaw iać m iała przede wszystkim represje rosyjskie. W ypowiedzi bohaterów ogniskują się wokół spraw bardzo aktualnych, ale w prost nie zapowiadają w ybuchu trój zaborowego powstania, ani też rzezi antyszla- checkiej. Raczej przeciw nie - przecież żyjący w zaborze rosyjskim Obywatel, głów­

na persona d ra m a tu (w istotnej m ierze pełniąca rolę po rte parole autora, właściwie jego k ry p to p o rtre t z połow y lat 40-tych), patriota i zagorzały w róg Moskwy, zwo­

lennik swoiście organicznikow skich reform społecznych (opow iada się za oczyn- szow aniem chłopów ), tezę o „kom unistycznych” i rew olucyjno-antyszlacheckich planach krajow ych konspiratorów , wywodzących się głównie z kręgów m łodzie­

ży, traktuje jako przem yślany wymysł rosyjskiej propagandy. Jest pew ien w iernoś­

ci swoich włościan, a w iną za dem oralizację, jaka szerzy się w tej warstwie, obciąża w znacznej mierze szlachtę. W młodych demokratach, których poglądów w większoś­

ci nie podziela, widzi jed n ak praw ych patriotów, m ęczenników sprawy narodowej:

[...] jakem ja szlachcic polski, tak przysięgam , że wszystka ta m łodzież nasza nie o k o m u ­ n izm ie m yśli, ale o Polszczę, o ojczyźnie, o dźw ignieniu n arodow ości myśli! D o w szyst­

kiego gotow i - praw d a - w rozpaczy są - ale ja k tu n ie być w n ie j? 9

W iele myśli w ypow iadanych zwłaszcza przez Obywatela odnaleźć m ożna w li­

stach poety pisanych do wielu adresatów w pierwszej połowie lat 40-tych, jeszcze przed tragicznym i w ydarzeniam i 1846 r.; kilka dobrze dobranych fragm entów z ko­

respondencji Krasińskiego, potw ierdzających powyższe spostrzeżenie, sum iennie zestawił Paweł H ertz w N otach i u w a g a ch10. Jak się wydaje, po krakowskim m anife­

ście pow stańczym - którego idee K rasiński w ielokrotnie m ocno krytykow ał - oraz po rabacji (część w iny za to zdarzenie przypisał właśnie propogandzie d em okra­

tycznej),, p o eta tak m ocnej deklaracji o przyw iązaniu ludu do szlachty i uczciwych zam iarach dem okratycznych spiskowców w usta pozytywnego bohatera raczej by nie włożył, chyba że zam ierzał stworzyć dzieło o utraconych złudzeniach polskich prepozytywistów. M ożna zatem przyjąć tezę, iż do tw orzenia dram atu o współczes­

nych wypadkach w zaborze rosyjskim Krasiński przystąpił przed rabacją, natom iast zbrodnicza rzeź szlachty oraz stłum ione w zarodku trójzaborow e pow stanie prze­

8 Z. Sudolski: Z y g m u n t Krasiński. W arszaw a 1974, s. 338.

9 Z. K rasiński: D zieła literackie. O p rać. P. H ertz. W arszaw a 1973. T. 1, s. 111.

10 Zob. ib id em . T. 3, s. 5 1 6 -5 2 5 .

kreśliły lub co najmniej skomplikowały wcześniej przyjęty ideowy plan utw oru, sta­

jąc się tym sam ym po d n ietą do porzucenia, a nie rozpoczęcia pracy nad tekstem . Kolejną przyczyną zaniechania m ogły też być względy rodzinne. W d ra m a ­ cie zaw ierającym opow ieść o w spółczesnej rzeczyw istości politycznej K rasiński nolens volens m usiałby podjąć tem at rodow ych rozrachunków , choćby pośrednio dokonać oceny działalności publicznej ojca, generała W incentego, który wówczas lojalnie w spółpracow ał z rosyjskim rządem n . Powszechnie w iedziano o życzliwo­

ści, jaką otaczał go car M ikołaj I, dlatego w tajem niczeni czytelnicy, którzy znali­

by autora d ram atu (zapewne Krasiński starym zwyczajem wydałby go bezim ien ­ nie lub pod pseudonim em ), w śród figur um ieszczonych w tekście poszukiw aliby kry p to p o rtretu W incentego. Czy poeta, pow iązany z ojcem siecią skom plikow a­

nych zależności tak psychologicznych, jak i majątkowych, gotów był wówczas na stawienie czoła takiej sytuacji, na swoisty akt publicznego ojcobójstwa? Wątpliwe, bowiem naw et w latach 50-tych, gdy W incenty Krasiński po śm ierci Paskiewicza został jego przejściowym zastępcą, w listach do przyjaciół starał się ojca uspraw ied­

liwiać. W zachowanym fragm encie d ram atu postaci Paskiewicza oraz ko laborują­

cych z nim Polaków ocenione zostały niezwykle krytycznie. Sądzić m ożna, iż n a ­ m iestnik w dalszych partiach utw oru stałby się jednym z głównych negatyw nych bohaterów, byłby swoistą repliką Mickiewiczowskiego Nowosilcowa. W listach poeta w ielokrotnie pom stow ał na rosyjsko-warszawskiego satrapę. Rzecz w tym , iż z car­

skim nam iestnikiem blisko w spółpracow ał ojciec poety. Teza, iż synowskie sk ru ­ puły stanowiły jedną z głównych przyczyn zarzucenia pracy n ad dram atem , w yda­

je się m ocno praw dopodobna.

* * *

Pow tórzm y w ypow iedzianą wcześniej tezę: [Rok 1846] m iał być po części p o ­ lemiką z D zia d a m i drezdeńskim i (zwłaszcza ze sceną VII), ale też i swoistą k on ty ­ nuacją tego utw oru. Z zachowanego fragm entu m ożna wnosić, iż po eta zam ierzał złożyć ho łd m ęczennikom narodow ej sprawy, natom iast ostrze krytyki skierow a­

ne być m iało w procarski serw ilizm niektórych Polakaków oraz w antypolską, re ­ presyjną politykę carskiego rządu - i w tym zakresie Krasiński podejm ow ał myśl Mickiewicza, autora D ziadów. W listach z lat 40-tych, zwłaszcza do Delfiny P oto­

ckiej, m artyrologiczne wątki pojawiały się często, nierzadko w m istyczno-heroicz- nej oprawie:

Co ja się też nasłucham co wieczór męczeństw, tortur, okropnych powieści - pisał w g ru d ­ n iu 1842 r. - ten się o tr u ł w w ięzieniu, ta m te n kląkł n a sło m ian y m łóżku w C ytadeli i świecą się podpaliw szy, spłonął. Pow iadam Ci, w iek przyszły ułoży z tego św iętą e p o ­ peję - pism o d ru g ie !12

11 O p olitycznej d ro d z e W in cen teg o K rasińskiego o b sz ern ie pisał w o sta tn ic h latach Z b ig n iew Sudolski ( W incenty Krasiński i współcześni. Stu d ia i m ateriały. W arszaw a 2003).

12 Z. K rasiński: Listy do D elfiny Potockiej. O prać. Z. Sudolski. W arszaw a 1975. T .l, s. 649.

Być m oże rozpoczęty d ram at m iał też być próbą przym iarki do owej „świę­

tej epopei - pism a drugiego”, które tym sam ym stałoby się kontynuacją M ickiewi­

czowskiej legendy o niezaw ionionym cierpieniu m łodzieży wileńskiej i warszaw­

skich spiskowców (opowieść Adolfa o Cichowskim)?

O wyraźnym nawiązywaniu do sceny VII D ziadów świadczy też rozłożenie rela­

cji personalnych, jak i um ieszczenie akcji utw oru w arystokratycznym salonie war­

szawskim, którego gospodynią jest Siostra, wdowa po niedaw no zm arłym poecie.

Zebrana tam w styczniowy wieczór roku 1846 grupa osób, podobnie jak w utw o ­ rze M ickiewicza, podzielona została na dwa obozy - kolaborantów i patriotów, z tą je d n a k różnicą, iż ci d ru d z y stanow ią większość. M ickiew iczow skiem u salo n o ­ wi o p ortu nistów autor Irydiona przeciwstawiał salon prawych Polaków, w istotnej części wywodzących się z kręgów arystokracji. I właśnie poprzez sposób p o rtre to ­ w ania elity społecznej, podkreślanie jej obywatelskiej i narodowej roli, Krasiński zaznaczał polem iczny dystans do jednego z głównych wątków obecnych w scenie VII, próbow ał zakwestionować jednoznaczność tezy wpisanej w m etaforę o „plu­

gawej skorupie” narodu.

Spośród bohaterów salonowej debaty, zaprezentowanych w zachowanym frag­

m encie, na plan pierw szy wysunięte zostały postaci pozytywne: Obywatel, głów­

ny krytyk polskiego serw ilizm u i carskiej polityki; Kęta, zdolny pianista, który tuż po przyjściu z bólem opow iada o najnowszych przypadkach terro ru i aresztowań w śród w arszaw iaków (czego był świadkiem ), oraz Siostra, także wrogo nastaw io­

na do rządów zaborcy, z niepokojem wyczekująca pow rotu brata, najpewniej już uwięzionego. Jedynie R eferendarz i Eks-Kasztelanowa w ywodzą się ze środowisk powiązanych, i to nie najbliżej, z dworem Paskiewicza. Eks-Kasztelanowa, wielko- światowa dam a i tchórzliw a kosm opolitka, nie chce słuchać m artyrologicznych re­

lacji, woli p o godną m uzykę Straussa. Przeciwko jej narodowej oziębłości buntują się nawet córki, patriotycznie nastrojone, głęboko przejęte opowieściam i o prześla­

dowaniach. N atom iast Referendarz, sobow tór Szambelana z Salonu warszawskiego, ze strachu, ale i w nadziei, że ktoś doniesie nam iestnikow i lub jego służbom , głośno zaznacza, iż nie słucha antyrosyjskich wywodów Obywatela i sławi rzetelność Pa­

skiewicza oraz innych czynowników. Uczucie lęku przed donosem i uwięzieniem nie jest obce zresztą wszystkim postaciom dram atu, pospołu podzielają one przeko­

nanie o w szechobecności denuncjatorów i szpiegów, ulokowanych zarówno wśród lokajów, jak i w kręgach społecznej elity.

Paweł H ertz w N otach i uwagach postaw ił trafną, jak się wydaje, hipotezę, iż [Rok 1846] pom yślany był jako tekst operujący kluczem personalnym , w czym zno- wuż widzieć m ożna przejrzyste naw iązanie do sceny VII. W skazał też rozwiązanie

„osobowego szyfru”, które w arto tu przytoczyć. H ertz sugerował, iż pierwowzorem Siostry m ogła być Laura Suffczyńska z Kam ieńskich, wdowa po pisarzu Kajeta­

nie i siostra H enryka Kam ieńskiego (aresztowanego w listopadzie 1845 r.; rozwój w ydarzeń sugeruje, iż bohaterka d ram atu za chwilę otrzym a wieść o aresztowaniu brata). Laura spokrew niona była z Edw ardem D em bow skim , m łodym rewolucjo­

nistą osobiście znanym K rasińskiem u - rodzi się zatem pytanie, czy i jego literacki

sobow tór w pisany zostałby w ram y świata przedstawionego? N atom iast za p o sta ­ cią Kęty, pianisty, kryć się m ógł któryś z braci Kątskich (w iadom o, że n a po cząt­

ku 1846 r. w W arszawie przebywał Apolinary, znany skrzypek i kom pozytor, n a to ­ m iast pianistam i byli Stanisław i A ntoni, ten drugi m iał sławę w ybitnego w irtuoza) lub Teodor W odnicki, m uzyk szanowany przez poetę.

W dram acie Krasińskiego ważne miejsce zająć m iała niew ątpliw ie analiza zja­

wisk deprawujących i niszczących m oralność Polaków, analiza system atu szpiego­

stwa i pow iązanego z nim łapów karstw a (jakże to przypom ina klim at towarzyszący Nowosilcowowi w D ziadach). Jednak na planie pierw szym od początku znalazły się kwestie narodow ego m ęczeństw a i policyjnego terroru. Być m oże owo w yekspono­

wanie cierpienia, zwłaszcza młodzieży, podobnie jak w arcydram acie M ickiewicza, stałoby się podstaw ą, n a której zbudow ana zostałaby idea m esjanistyczna. W k o ń ­ cowej partii tekstu coraz większą rolę zaczynał odgryw ać w ym iar proroczy, w ażne miejsce zajęła relacja Kęty o antymoskiewskiej wieszczbie wygłoszonej przez u m ie­

rającą polską dziewczynkę rodem z Rusi (co narzucało analogie z W id zen iem Ewy).

-Znamienna była reakcja Siostry na tę opowieść, bowiem widzieć w niej m ożna zapo­

wiedź mocniejszego wprow adzenia w obręb dram atu, zdom inow anego dotąd przez estetykę realizm u, perspektyw y profetyczno-m istycznej: „Kiedy dzieci um ierające tak prorokują na ziemi, to Bóg wielki sam chyba coś gotuje w niebie!” 13

W utw orze Krasińskiego na losy bohaterów złowieszczy cień rzuca Cytadela.

W utw orze Krasińskiego na losy bohaterów złowieszczy cień rzuca Cytadela.

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 148-161)