• Nie Znaleziono Wyników

Proces - albo Czyn

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 94-101)

FORMY ZŁA. O ZDANIACH I UWAGACH ADAMA MICKIEWICZA

4. Proces - albo Czyn

Szczęście ja k [punkt] - nie w m iejscu, ale w sobie leży, C ierp ien ie tylko w iecznie ciągnie się i szerzy.

(s. 42)

P rzeciw s ta rz e n iu się, n ie p o k o jo m eg zystencjalnym , p rz e m ija n iu , sm u tk o w i i c h o ro b ie , p rz e c iw o k a le czo n y m ro z p a c z ą d u sz o m w sp ó łc zesn y m m isty k a daje lek: w yciszenie, oznaczające: o p u szczam h o ry z o n ta ln ą dal czasu, p ęd u , g ad an in y i w k ra c z a m w w erty k a ln ą, w iecznościow ą d zied zin ę w łasnego w n ętrza, w środek, z którego w szystko w idać inaczej. I tu takoż d ostrzegam sp ó r M ickiew icza - nie ty l­

ko s p ó r z m ło d o śc ią , k tó ra nie chce p o g o d zić się z p rzem ijan ie m , ale sp ó r z ow ym k re o w an y m p rz e z e ń antyczłow iekiem n o w oczesności, k tó ry n iczy m F aust ch ciał­

by w ieczn ie m ło d y m być. N ie w ie tylko, p o co w łaśc iw ie ... p o co m u ta w ieczność m ło d o ści? [K iedy ta k p ra g n ie i rozm yśla, L em u ry i ta k ko p ią grób].

4. Proces - albo Czyn

Q u a r to - p o w tó rz m y zd u m ie n ie , to w arzyszące n a m o d p o c z ą tk u tej reflek ­ sji: ileż zła w m isty cz n y m tekście Z d a ń i uw ag. N ależałoby zapytać, skąd się to zło w człow ieku, zło m etafizy czn e, zło -sło w o i w reszcie zło eg z y sten cjaln eg o c h a o ­ su w o b ec rzeczy o stateczn y ch wzięło? Filolog pow ie: ze ź ró d ła tych tekstów , k tó re M ickiew icz opracow ał: p ism B öhm ego, Schefflera, S a in t-M artin a, B aadera, E m er- so n a, a n aw e t z p ra ź ró d e ł p isarzow i n iezn an y c h , tak ich ja k p ism a M istrza E ckhar- ta, k sz ta łtu ją c e w cześniej jeszcze refleksję B ö h m eg o e tc .33 Psycholog p ow ie - to

33 Zob. stu d iu m : M . Burta: Idea boskości człow ieka w „Zdaniach i uwagach" (E ckhart - B öhm e - Silesius

zło M ickiew icz przecież znał, n ie d a rm o w ołał do B oga „b ro ń m n ie p rz e d so b ą s a ­ m ym ”. H isto ry k d orzuci: k to n ie zn ał zła, n ie m ó g ł żyć w XIX stuleciu, k tó re było ze złem za p a n brat. Było go tyle - p o w ied zą w szyscy zg o d n ie - iż je d y n ą m o ż li­

w ością o p a n o w a n ia go było u p o sta c io w a n ie w m etafizy czn y ch fig u ra c h szatan a, a n astę p n ie p a ra d o k sa ln e w y g n an ie w m etafizy czn y w ym iar, sk ąd w p raw d zie cią­

gle do nas p rzy ch o d ziło , ale i - spełniw szy n ih ilisty czn e p o m y sły - p o w ra c a ło do siebie, do d o m u piekieł.

Ale to chyba zbyt p ro ste tłu m aczen ie. W sk ażm y w ty m m iejscu n a p ew ien p a ­ radoks recepcji Z d a ń i uw ag. Są o n e b o w iem bodaj najczęściej w ykorzy sty w an y m w k az n o d z ie jstw ie te k ste m M ickiew icza, co w ielu b y w alcó w m szy n ie d z ieln y ch stw ierd za d o w o d n ie , przyzyw ając ja k o najczęściej w y zyskiw ane aforyzm y: B o ż e N a r o d ze n ie , S ło w o i c z y n , R u s z to w a n ie , B ło g o sła w ie n i cisi. I w szystko to - m im o p ro testan ck ieg o ro d o w o d u g n o m , ba, w ew n ątrz p ro te sta n ty z m u m isty k a B ö h m e ­ go czy Silesiusa to h etero d o k sja. D laczego zatem i skąd - ta p o p u la rn o ść w h o m ile ­ tyce? O tó ż n a jp ierw zauw ażm y, że w ta k im p rak ty czn y m p rze k ład zie te k stu zn iw e­

low aniu ulegają w szelkie n ieb ez p ieczeń stw a i m e a n d ry p ełn eg o p a ra d o k só w stylu.

To oczyw iste. M yślę także, iż po lsk a tran slacja m yśli m isty k ó w w Z d a n i a c h . . . m a specyficzny, w łaśnie k u ltu jz e polskiej w łaściw y rys: raczej b aro k o w y n iż klasyczny, em ocjonalny, a n ie intelektualny, dram atyczny, ale w o d n ie sie n iu d o eschatologii, a nie w ątków pasyjnych i k en otycznych. U M ickiew icza n astęp u je w y ek sp o n o w a ­ nie w ątków b o żo n a ro d z e n io w y ch (ale b ez m a ry jn o ś c i)34, p rz y d a n ie im c h a ra k te ­ ru aktyw istycznego (zro d ziłaś D ziecię - działaj w św ie c ie ...), w reszcie z n a m ie n n e jest tu w ydobycie w ątk u osobow ego i m etafizycznego k sz ta łtu Zła. „ P a z u r” zła ran i duch a ludzkiego, ale jego ź ró d ło je st po zalu d zk ie. W człow ieku tk w i zaś p o te n c ja boskości, lecz tak że antyczłow ieczeństw a.

Z n a m ie n n e , iż p o za n ieliczn y m i m yślicielam i, ta k im i ja k M ich ał W isz n ie w ­ s k i35, w iedza o B ö h m ern je st u p o lsk ich ro m a n ty k ó w nikła. P o śre d n io o d d ziału je on zapew ne n a M au ry ceg o M o c h n a c k ie g o 36. N ie m a u nas, ja k w N iem czech o k o ­ ło 1800 roku, m o d y n a a u to ra A u ro ry . To p rzesą d ziło tak że o n ie d o c z y ta n iu Z d a ń i u w a g aż do II p o ło w y XX w ieku. A i te n d e n c je ich o d b io ru , jak ie się k ształtu ją, są n a d e r osobliw e. Tam , gdzie M ickiew icz - w p o p u la rn y m , „lu d o w y m ” o d b io rze fu n k cjo n u je ja k o „głęboko religijny ch rześcijan in” 37, ta m n a n ie m iejsca brak. G dy

- M ickiewicz). W: M ickiew icz m istyczny, s. 284: „W Zdaniach i uwagach b rz m ią to n y n ad reń sk ie. W k o n ­ tekście pism p o czętych z d u c h a E ck h a rta n iek tó re dystychy nab ierają głębszej [w ym ow y], m istycznej i teo- zoflcznej”.

34 To n atu raln e, jeśli w ziąć p o d uw agę p ro testan ck ie źródło. Ale „ m a ry jn o ść ” się p o jaw ia sym bolicznie:

jako archetypiczne u sp o so b ien ie do z ro d zen ia Boga w B etlejem duszy. Silesius pisał je d n a k w iersze m aryjne.

35 Zob.: M . W iszniew ski: [O p rzy m ie rzu dośw iadczenia z ro zu m o w a n iem ]. W: Filozofia i m yśl społecz­

na w latach 1831-1864. W stę p A. W alicki, n o ty A. Sikora, A. W alicki, opr. tek stó w J. G arew icz. W arszaw a 1977, s. 1004. F ra g m en t książki: Bacona m etoda tłu m a czen ia natury, k tó rą ... w y ło żył i p rz y d a ł w iadom ość 0 Sędziwoju, alchem iku po lskim (K raków 1834). W ypow iedź je st p o ch w ałą Schellinga i n a g a n ą „teozofów 1 p an teistó w ”, w ty m chyba B öhm ego.

36 Zob. K. K rzem ieniow a: M a u rycy M ochnacki. Program ku ltu ra ln y i m yśl krytycznoliteracka. W arszaw a 1975, (rozdział Rola inspiracji schellingiańskiej).

37 Ks. J. Ż elazny: Piewcy Boga. M o ty w y biblijno-religijne w twórczości literackiej A d a m a M ickiew icza i Ju­

M ickiew icz je st - ja k u K saw erego P ruszy ń sk ieg o - b o h a te re m i ik o n ą polskości, stają się o n e za tru d n e , w ięc n ie p o trz e b n e do o b r a z u 38. G d y fu n k cjo n u je jak o p o ­ stać sen sa c y jn o -e ro ty cz n o -p lo tk a rsk ie j n a rra c ji - w ogóle się nie p o ja w ia ją 39. K ie­

d y zaś w e rtu je m y „dziełka” n u r tu p atrio ty c z n o -n aro d o w e g o , nacjonalistycznego, w tedy n a b o d aj w zm ia n k ę o Z d a n ia c h ... nie m a co liczy ć40. W szystkie o d m ia n y tego, co n a z y w am i n t e r p r e t a c j ą k u r i o z a l n ą o so b y i dzieła M ick iew i­

cza p rzem ilczają ich istn ien ie, a p o d ejrzew am , że au to rzy n ie k tó ry ch p rac o p o e ­ cie n ie słyszeli o nich.

P arad o k saln ie: Z d a n ia i u w a g i istn ieją w o b ie g u p o p u la rn y m jak o złote m y ś­

li w ieszcza recy to w a n e p o d c z a s k azań (bez w skazania czasem au to rstw a, a zawsze b ez w sk azan ia ź ró d ła). I żyją w elitarn y m ob ieg u p o lo n isty czn y m , gdzie p o d le g a ­ ją dw ojakiej presji in terp retacy jn e j: n u r tu in te rp re ta cji h erm ety czn ej (w cale rz a d ­ ko) 41 i in te rp re ta c ji „ch ry stian izacy jn e j”, czytane w ten sposób, ażeby w ydobyć ich o rto d o k sy jn o ść rzy m sk o k ato lick ą. W n ajb ard ziej w y su b lim o w an ej o d m ia n ie tej le k tu ry są o n e w te d y w y razem „egzystencjalnej h e rm e n e u ty k i P ism a św.” (M arian M acie je w sk i)42, tak że „o d b lask iem teologii m istycznej, u ch w y tn y m w tw órczości a u to ra D z ia d ó w" 43. W w ersji p o z b aw io n ej za h a m o w a ń ap o lo g ety k i analitycznej p rzek ształcają się ju ż tylko w tek st dydaktyczny, zg o d n y z n a u k ą K ościoła, pisany k u n a p o m n ie n iu w s p ó łb ra c i44.

Sum ując: k u ltu ra p olska, gdy ju ż się Z d a n i a m i . .. zainteresow ała, p o d jęła p ró ­ bę w p isan ia ich w d o m in u ją c y n u r t refleksji in telek tu aln ej, znaczo n y przez k a to ­ licką w izję u n iw e rsu m , p rzek ształcając p ie rw o tn e sensy p rzek azu M ickiew iczow ­ skiego raz ud atn iej, raz znow uż w sposób karkołom ny. Tak idea boskości człowieka, tra g iz m szatan a, ja k o n to lo g ia i w izja k o sm o g o n ezy u B ö h m eg o z tru d n o ś c ią je d ­ n a k d aw ały się w pisać w p ra w o w iern y k a n o n w y o b raż eń w sp ó łczesn y ch S a rm a ­ tó w o świecie.

W ydaje się, że p erc e p c ja B óhm ego, Silesiusa w k ręg u k u ltu ry niem ieckiej jest zu p ełn ie in n a . I to p o w spółczesność. N ie bez z d u m ie n ia zauw ażam y, iż n a jp o p u ­ larn iejszy dystych Z d a ń. . . zatytułow any B o że N a r o d z e n ie :

W ierzysz, że się Bóg zrodził w betlejem skim żłobie, Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w Tobie.

liusza Słowackiego. Ł om ża 1999, s. 22.

38 K. P ruszyński: O powieść o M ickiew iczu: W arszaw a 1988; p ie rw o d ru k 1956.

39 Zob. J. Jankow ski: N iero m a n tyczn i rom antycy. W rocław 1997, s. 111-122. To istn e k u rio z u m myślowe!

40 Patrz: J. C iechanow icz: Droga geniusza (o A dam ie M ickiew iczu). W rocław 1998; B. U rbankow ski: A dam M ickiew icz. Tajem nice wiary, m iłości i śmierci. W arszaw a 1999.

41 Zob. Z. K ępiński: M ickiew icz herm etyczny. W arszaw a 1980.

42 M. M aciejew ski: Biblie rom antyków . W: Religijny w y m ia r literatury polskiego R o m a n tyzm u . Red. D. Za- m ąciń sk a, M . M aciejew ski. L ublin 1995, s. 34. P o d k re ślam m ój p o d ziw d la tej in terp retacji.

43 D. K lim an o w sk a CSSF, op. cit., s. 151.

44 P rzykład takiej sym plifikacji: B. Łazińska: M istycyzm i d y d a k ty z m „Zdań i uwag”. W: M ickiew icz m i­

styczny, op. cit., s. 302: „C złow iek p o w in ien też o d e rw a ć się m yślam i o d co d zien n eg o zabiegania i myśleć p rz e d e w szy stk im o Bogu. M ów i o tym ju ż p ierw szy aforyzm R zecz zaniedbana" itd. - M yślę, że do grze­

chów n ależy też z a n ie d b a n ie m yślenia.

- m ający w o ry g in ale b rz m ie n ie u Silesiusa takie w łaśnie:

W ird C hristus tau sen d m al zu B ethlehem geboren, U nd nicht in dir: du bleibst noch ewiglich v e rlo re n .45

- otóż ów dystych zn ajd u je w k u ltu rze niem ieckojęzycznej, u teo lo g a H an sa U rsa von B ałthasara n a d e r jasn ą, rzekłbym , p ro m ie n n ą w y k ład n ię te o lo g iczn ą w k a z a ­ n iu adw entow ym :

C hoćby C hrystus tysiąc razy narodził się w Betlejem, a nie w tobie, to jesteś na wieki stra ­ cony” m ów i w ędrow iec. A p o tem pow tarza: „A ch, gdyby tylko tw oje serce m ogło stać się stajenką, to Bóg jeszcze raz stałby się dzieckiem na tej ziem i”. W ydaje n am się, że ta ­ kie m yślenie jest przesadne, egzaltow ane. [... ] Jeśli praw dą jest to, że zostaliśm y zro d ze­

ni nie tylko ze śm iertelnych rodziców, ale też z nieśm iertelnego łona, to rów nież praw dą jest to, o czym m ów i Jan, że trwa w nas nasienie Boże (1 J 3, 9) i dlatego sam i stajem y się zdolni do p onadludzkiego p łodzenia i rodzenia, które zgodnie ze słow am i Jezusa m oże nas czynić jego m atkam i. Jesteśm y w stanie zasiewać n a tym świecie życie Boże i p rzy ­ czyniać się do tego, by ono w zrastało. M ożem y spraw iać, że nad ch o d zi K rólestw o Boże, a Jego wola spełnia się ^ak sam o na ziemi, jak i w niebie, oraz że Jego im ię uw ielbiane jest ta k sam o n a ziem i, ja k i w niebie, na tym bezbożnym i bluźniącym Bogu świecie w brew w szelkiem u w ojującem u ateizm ow i. K iedy żyjemy żywą w iarą w Boga, k tó ry zapragnął stać się człow iekiem na ziem i, to tym sam ym jesteśm y ciężarni Jego o becnością i staje­

m y się zdolni do noszenia Go aż do naro d zen ia w Świętą N oc, a w ręcz pow iedziałbym , że jak rodzenie przychodzi na kobietę sam o z siebie, tak rów nież nasze rodzenie nie m usi n am spraw iać żadnej tro s k i.46

To ja sn a in terp retacja, krzepiąca, w ydobyw ająca fakt, iż „jesteśm y ciężarni Jego obecnością”. K ończy teo lo g k azan ie w ezw an iem p e łn y m tru d n e j w iary: „D latego też w ytrw ajm y cierpliw ie w m ro k ach , w błogosław ionej p e łn i naszego a d w e n tu ” 47.

I owa analiza tak ż e u w zg lęd n ia m ożliw ość w iecznej zatraty, ale jej nie p o d k reśla.

Inaczej u M ickiew icza, d o d ająceg o d o n iem al w iern eg o p rz e k ła d u ow o a p o k a lip ­ tyczne „biada”, w prow adzająca w b etlejem ską aurę cu d u i szczęśliw ości elem e n t n a ­ pięcia. Jakże się radow ać, gdy słychać „biada”? Ż ad n eg o „ W eh" (n iem ieck ie „b ia­

da”) u Silesiusa nie m a. A M ickiew icz zn a to słow o w o ry g in ale i ju ż w tw órczości swej je w y k o rz y sta ł48. B ow iem jeśli jest „biada” i n ie z ro d z e n ie B ożego D ziecięcia w duchu, to jest i D ies Ira e, in fern u m , zatracenie i jest diabolos, czyli ten

oddzielają-45 Zob. P. K uncew icz, op. cit., s. 160; M. B urta, op. cit., s. 2 8 4 -2 8 5 .

46 H. U rs v o n B althasar: W ieńczysz rok daram i swojej dobroci. Przeł. E. M arszał, J. Z ak rze w sk i SJ. K ra ­ ków 1999, s. 2 8 6 -2 8 7 .

47 Ibidem , s. 287.

48 Pięciokrotne „B iada!” k ończy się V rozdział Konrada Wallenroda. O p a tru je go p o e ta p rzypisem o „Try­

bunale tajem n y m ”, gdzie czytam y: „Skoro sędziow ie ta je m n i w ydali w y ro k śm ierci, u w ia d o m io n o p o tę p io ­ nego, w ołając n a ń p o d o k n a m i lu b gdziekolw iek w jego obecności: »W eh!« »Biada!«” [podkr. - J.Ł.]. W r ę ­ kopisie Z d a ń i uwag w B o żym narodzeniu p o e ta zapisał to słow o w ielką literą, niep rzy p ad k o w o . Słow o to pow tarza się u M ickiew icza o d D zie w icy Orleańskiej i B allad i rom ansów, zawsze e m o c jo n a ln ie n a ła d o w a ­ ne. Zob. S ło w n ik ję z y k a A d a m a M ickiew icza. Red. K. G órski, S. H rabec. T. 1. W rocław - W arszaw a - K ra ­ ków 1962, s. 152.

су o d Boga. W Z d a n i a c h . . . cień szata n a p o d a i n a te n b o ż o n a ro d z e n io w y teo lo g u - m e n biblijny. Z ło je d n o łączy się z in n y m : „in ty m n e ” zło je d n o stk i prow okuje i n a ­ syca zło m etafizyczne, ow o zło m etafizyczne rezo n u je z ty m a n tro p o lo g iczn y m , to o sta tn ie przelew a się w w y d rą ż o n ą i p u stą cyw ilizację lub w b e stia riu m h isto ry c z ­ n ych rzezi - i ta k a d in fitu m .

M alu jem y m ro c z n ą wizję, inaczej n iż A ngelus Silesius, piszący:

DU SELBST MUSST SONNE SEIN

Ich selbst m uss Sonne sein; ich m uss m it m ein em Strahlen D as farbenlose M eer d er ganzen G o tth eit m alen.

(I, 1 1 5 ) 49

W Polsce św iat i Boga m alujem y ciem nym i barw am i, szczególniej w XIX wieku, gdy in ten sy w n iej zło w k o ło nas i w nas żyje, jest, k rąży i czyha. Jeśli zauw ażono, że jest w Z d a n ia c h ... ech o n eo p lato ń sk ieg o e m a n acjo n izm u , em an acji Boskości p rz e ­

lew ającej się ze swej niezgłębionej Pełni w o tw a rty N ań lub p rz e d N im zam k n ięty byt: n a tu rę i dusze, to trz e b a d o d ać, że B oskości „jasnej” tow arzyszy tu siła rów nie ek sp an sy w n a, jak b y em a n u ją c a z m etafizycznego p raźró d ła: siła Zła, ów „ciem ny”

Bóg: „W B ogu sp rzeczn o ść - p o w iad a b ad acz B óhm ego - dotyczy nie tylko nicości i bytu, ale ró w n ie ż d o b ra i zła. Rolę zła p e łn i c e n tru m wiecznej n a tu ry b ędące k o n ­ fliktem ślepych, n ie u sta n n ie napiętych, w rogich w obec siebie sił” 50. O tw arto ść bytu k osm icznego i ludzkiego n a im pulsy prazasady boskości, U ngrund, b ezd n a boskiego o zn acza w ięc s p o tk a n ie w człow ieku, spięcie i w alkę d w u k rań c o w y ch m ocy: Boga i zasad y Zła. To je st w nas. To je st w a ru n e k ew olucji. P rogresji bytu. U Schellinga więc: „C zysta w o ln o ść d u c h a nie jest praw d ziw ą w olnością, czysta B oskość nie jest praw d ziw ą B oskością” 51, z czego w ynika, iż: „C ielesność nie jest o d łą c z o n a o d d u ­ cha; tylko w niej i p o p rze z nią d u c h k o n sty tu u je siebie jako praw dziw ego, rzeczyw i­

stego d u ch a ” 52. W konsekw encji: „P ełna B oskość to B oskość u ze w n ę trz n io n a, o b ­ ja w io n a w bycie” 53. S chellingiańskie ko n sek w en cje m yśli B óhm ego to ju ż jed n ak , p rz y n a jm n ie j w o kresie zapisyw ania Z d a ń i u w a g an ty p o d y m etafizyki M ickiew i­

czow skiej. Ó w że albow iem : (1) p rzejm u ją c n au k ę o m etafizycznej n a tu rze Zła od B óhm ego, (2) d o k o n u je jej całkow itej rein te rp re tac ji w d u c h u w łasnej wizji ch rześ­

cijaństw a, (3) zachow ując parad o k salizm g nom jako sygnaturę pierw otnych sensów.

W ty m czasie n a u k a o p ierw o tn ej w sp ó łistn o śc i zasady d o b ra i zła w Prazasadzie, Ź ró d le, U n g ru n g - nie w ydaje się m ożliw a do akceptacji u M ickiew icza.

D aje o n a w p raw d zie d y n a m ic z n ą , d ialek ty czn ą wizję b y tu rozw ijającego się m ięd zy b ie g u n a m i opozycji, ale zarazem : im m a n e n ty z u je zło, relatyw izuje zło. To jest tradycja, k tó rą p rzesiąk a krąg k u ltu ry niem ieckiej, gdzie m yśl M istrza E ckharta

49 A ngelus Silesius: La rose est sarts pourquoi, op. cit., s. 20.

50 J. P iórczyński: A bsolut. C złow iek. Świat. S tu d iu m m yśli Jakuba B öhm ego i je j źródeł. W arszaw a 1991, s. 162.

51 J. P iórczyński: W olność człow ieka i Bóg. S tu d iu m filo zo fii F. W. J. Schellinga. W arszaw a 1999, s. 22.

52 Ibidem , s. 2 2 -2 3 . 53 Ibidem , s. 23.

ow ocuje m isty k ą B öhm ego, Silesiusa, F rie d rich a O etin g era, Schellinga, H egla, ta k ­ że S ch o p en h a u era, a w naszych czasach H eideggera, H a b e rm a sa , U rsa vo n B altha- sara czy w reszcie C arla G ustaw a Junga, k tó ry analizując w zg lęd n o ść p o jęcia B oga u M istrza E ck h arta, n ie o d m a w ia sobie p rzy w o łań Silesiusa:

Ja w iem , beze m n ie Bóg N i chw ili żyć n ie m oże, G dy szczeznę ja, to Ty Też oddasz ducha, B oże.54

R ów nie d o sa d n ie tę m yśl o d m a lo w u je B öhm e: „N u n m ö c h te stu sagen: es ist ja Böses u n d G utes in d e r N a tu r / weil d a n alle d in g vo n G o tt k o m t / so m u s ja das Böse au ch v o n G o tt k o m m e n ? ” 55 P r in c ip iu m zła zaw iera się w sam ej n a tu rz e P ra- podstaw y, w y ra d z a się z n ie p o jm o w a ln e g o i językow o n ie d o s tę p n e g o U n g ru n d . W F ilo zo ficzn ych b a d a n ia c h n a d isto tą lu d z k ie j w o ln o ś c i... S chelling k ro czy d r o ­ gą p o d o b n ą:

To w człow ieku tkw i cała m oc m rocznej zasady i w nim zarazem cała siła światła. W n im jest najgłębsza o tch łań i najw yższe niebo lub oba centra. W ola lu d zk a stanow i skryty w wiecznej tęsk n o cie zaro d ek Boga obecnego w cześniej tylko u podstaw y, zam k n ięte w głębinach boskie św iatełko życia, które Bóg oglądał, gdy ujm ow ał wolę natury. W n im tylko (w człow ieku) um iłow ał Bóg świat, i w łaśnie ten obraz Boga uchw yciła tęsknota, gdy stanęła w opozycji do św iatła.56

W ydaje się je d n a k , iż d ro g i m isty k ó w i m yślicieli n iem iec k ich o ra z p o lsk ich , p o d o b n ie ja k szlaki o b u k u ltu r, się ro zchodzą. In n a rzecz - m ieszczań stw o n ie m ie ­ ckie upraw iające n au k ę scire p ro p te r scire; in n a spraw a to zaś szlachecka, n a z n a c z o ­ na p ro w id e n c ja liz m em m e n ta ln o ść polska, k tó ra n ie tyle teo d y cei p o trz e b u je , co historiodycei, k tó ra m u si w y tłu m aczy ć się ze sk a n d a lu zła h isto ry czn eg o . I te m u p o d p o rząd k o w u je refleksję o u n iw ersu m .

W k u ltu rz e niem ieck iej n u r t zw iązany z m isty k ą B ö h m eg o p ro w a d z i p rzecież w k ie ru n k u niem ożliw ym do przyjęcia w k raju słow iańskim tak im ja k Polska. W o d ­ m ianie tej n astę p cą B öhm ego je st n ie H eidegger z całym p a to se m S ein u n d Z e it, ale groteska. A u to n o m iczn y o d czasów p ro te sta n ty z m u byt ludzki - co zresztą p o d k re ­ ślał i J u n g 57 - stw arzający i n iszczący bogów , zaw ierający sam w so b ie d o b ro i zło, a także to, co p o z a d o b re m i złem , o d n a jd u je się w p ew n y m m o m e n c ie w o b ec t a ­ kiej rzeczyw istości, k tó rą z gro tesk o w y m zacięciem , być m oże ja k o p a ro d ię ś m ie ­

54 Cyt. za: C. G. Jung: P roblem typ u w sztuce poetyckiej. Przeł. J. P ro k o p iu k . W: Idem : Rebis czyli k a m ień filozofów. O pr. J. P ro k o p iu k , w sp ó ła u to r p rzek ład u M. Brykczyński. W arszaw a 1989, s. 181.

55 J. Böhm e: A urora. Rozdz. 2, par. 36. C yt. za: J. Piórczyński: Absolut. Człow iek, Św iat, s. 162. W p rz e k ­ ładzie autora: „M ógłbyś w ięc pow iedzieć: jest przecież zło i d o b ro w n atu rze, p o n ie w a ż w szelka rzecz p o ­ chodzi z Boga, to m u si także zło p o c h o d z ić z Boga?”

56 F. W. Schelling: Filozoficzne badania n a d istotą ludzkiej w olności i spraw am i z ty m zw ią za n y m i. W stęp, przekład B. Baran. K raków 1990, s. 65. Zob. o w pływ ie B öhm ego: s. 16-18.

57 C. G. Jung, op. cit., s. 182: „R ozszczepienie p ro te sta n ty z m u n a se k ty je st lo g iczn ą k o n se k w en cją p r o ­ cesu subiektyw izacji”.

ch u ze śm ie c h u i g roteskow e p rzek ształcen ie n ih ilizm u , w y raził w finale słynnych S tr a ż y n o c n y c h (N a c h tw a c h e n 1804) B o n aw en tu ra, w łaściw ie A ugust E. F. K linge- m a n n . B o h ate r tej pow ieści - K ru ż g an ek (K r e u zg a n g) - n ie dość, że sam sposobi się w szew skim rzem io śle, ja k B öhm e, to jeszcze czytuje jego A u r o r ę (J u tr z e n k ę).

K o n fro n ta c ja m isty k i z rzeczyw istością p rzy n o si je d n a k finał, k tó ry je d n i n azy w a­

ją n ih ilisty c zn y m , in n i gro tesk o w y m , jeszcze in n i, ja k n iem ieck i filo zo f i w ydaw ca S tr a ż y n o c n y c h , Steffen D ietzsch, d o p a tru je się w n im p rz e tw o rz en ia K antow skiej d efin icji śm ie c h u z K r y ty k i w ła d z y s q d z e n ia s&. Jed n ak - n o le n s volens - „N ic!” to p o p ro s tu „ n ic ”:

Ich streue diese Handvoll väterlichen Staub in die Lüfte und es bleibt - Nichts!

D rüben auf dem Grabe steht noch der Geisterseher und um arm t Nichts!

U nd der W iderhall im Gebeihause ruft zum letzten Male - Nichts - 59

U n d es b le ib t - N ic h ts! - I zostaje nic! O tó ż, zachow ując p a ra d o k sa ln ą dyk- cję, sy g n a tu rę p ierw o w z o ru , m yśli m istycznej, M ickiew icz je d n a k rozszczepił to, co w refleksji m istrz ó w d u ch o w y ch zlew ało się w je d n o B oga i szatana. Z a u to n o - m izo w ał m etafizy czn ie zło, zbliżył je nieco do rzym sko-katolickiego obrazu. U dra- m atyzow ał, ro zp isał n a zło -w e -m n ie i zło -p o z a -m n ą, sp erso n ifik o w ał n ad e w szyst­

ko, ale o d jął m u a b strak c y jn ą m askę dialektyczniej zasady. U czynił je oso b o w ą siłą n ie o d stę p u ją c ą człow ieka i św iata. Świata, k tó ry był dla p o e ty H isto rią, a n ie P ro ­ cesem - ja k dla Schellinga czy Hegla. W 1853 ro k u p o d y k to w ał A rm a n d o w i Levy w ła sn ą in te rp re ta c ję m yśli B ö h m eg o , z k tó rej ja sn o w idać, iż o zasad zie m ro k u w B ogu w iedział:

Istniała w Bogu od wiek wieków i istnieje, i istnieć będzie zawsze głąb mroczna, to, co na­

zywają chaosem, nocą czasów, gniewem Bożym, skąd dobywa się, jak z ciemnych źródeł ziemi, jasna krynica życia, ducha; istnieje również w Bogu i istniało zawsze to ścieranie się żywiołów, dążących z ciemności ku światłu; istnieje również i istnieć będzie zawsze przejawianie się prawdziwe, życie wewnętrzne tych wszystkich żywiołów jako światło, jako szczęśliwość, w końcu to, co nazywamy niebem .60

W iem y je d n a k o w o ż także, że fascynow ała M ickiew icza d y n a m ik a życia k o s­

m iczn e g o i e n erg ia życia w e w n ętrzn eg o w człow ieku, jakiej d o p a trz y ł się w wizji

m iczn e g o i e n erg ia życia w e w n ętrzn eg o w człow ieku, jakiej d o p a trz y ł się w wizji

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 94-101)