• Nie Znaleziono Wyników

WĄTKI KYNOLOGICZNE W PANU TADEUSZU

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 129-139)

W Panu Tadeuszu występuje pięć ras psów: charty, wyżły i ogary, raz pojawia się bonończyk stanow iący pew ną zagadkę oraz rów nie zagadkowa rasa: pijawki.

N arrator - czy jak chciał Kazimierz Wyka - gospodarz p o e m a tu 1 zawsze opow ia­

da o nich z sym patią, czasem z rozbawieniem , ujawniając zarazem sporą erudycję kynologiczną. Są to oczywiście w iadom ości pochodzące z obserwacji, bo kynolo- gia jako gałąź wiedzy jeszcze wówczas nie istniała, ale są tym cenniejsze, że p o e­

ta był wnikliwym obserw atorem , znakom icie rozum iejącym psy oraz m entalność ich właścicieli. Posiadał wiedzę ogólną dotycząca ras, którą form ułow ał w postaci uogólnienia, jak i szczegółową, dotycząca konkretnego psa, jego zachowania, którą często wiązał z anegdotą. Ale poza w spom nianym i konkretam i w M ickiewiczow­

skim arcypoem acie napotkać m ożna cały szereg uwag generalnych, a naw et afory­

zmów o charakterze filozoficznym na psi tem at.

* * *

Najczęściej w P anu Tadeuszu pojawia się chart ( S ło w n ik ję z y k a A d a m a M ic­

kiew icza w tom ie 1. na stronach 382-383 inform uje, że słowo ch art w tw órczo­

ści M ickiewicza pojawia się 42 razy, a charcica występuje jeden raz.), sm ukły pies o wąskim pysku, silny, wytrzymały i samodzielny, z tendencją do dom inacji wobec innych psów, bardzo szybko biegający i um iejący kluczyć, przew ażnie polujący na zające. Kynolodzy określają go „pies - w iatr” 2. Z nany jest w polskiej tradycji od

1 Zob. K. W yka: Pan Tadeusz. Studia o poem acie. W arszaw a 1963.

2 M. Szm urlo, I. S zm urlo: C hart polski. W arszaw a 1993, s. 6.

bardzo daw na, bo już Gall A nonim w swej Kronice w spom ina o c h a rta c h 3, pisał o nich J. Ch. Pasek w swych P am iętnikach, a ich bardzo dokładny opis pojawił się w książce W aleriana Kurowskiego: M yślistw o w Polsce i na Litw ie wydanej w 1865 roku. Bardzo często też obraz charta pojawiał się w dziełach wybitnych polskich malarzy, by w ym ienić Józefa Brandta, Juliusza Kossaka, Jeana-Pierra Norblina. Ale o chartach w literaturze i sztuce m ożna byłoby napisać osobną rozprawę.

W edług n arrato ra w P anu Tadeuszu tylko zając ukryty w konopiach był bez­

pieczny przed chartam i, ze względu na gęstość ziela. C harty potrafiły i szybko bie­

gać, i kluczyć. Polacy - jak podają kynolodzy - cenili je za siłę i wytrwałość. Sądząc po opisach, w M ickiewiczowskiej epopei m ow a jest o charcie polskim , co stanow ­ czo potw ierdzają kynolodzy, pisząc: „Kusy i Sokół były to z pew nością dwa polskie charty” 4. Rasa ta w różnych dokum entach pojawia się już w XIV w iek u 5 jako ulu ­ bione psy polskiej szlachty. Były one najbardziej w szechstronne z chartów, bo uży­

w ano ich nie tylko na grubego zwierza, ale także do polow ań na wilki i lisy. C hart rosyjski, borzoj, i chart irlandzki polowały tylko n a wilki, bo zające były dla nich zbyt zwinne. Na wilka rzucały się z trium fującym hałasem . Węch (jak m ów ią ky­

nolodzy - wiatr) m iały słaby, ale miały. I w błędzie był Stanisław Pigoń, gdy w przy­

pisie do Księgi I Pana Tadeusza pisał o charcie:

[... ] - g atu n ek psa m yśliwskiego, używ any w polow aniach na m niejszego zwierza, głów ­ nie na zające; pozbaw iony węchu, ale nadzwyczaj ścigły, goni zw ierza na oko, nie wydając głosu i d o p ę d z a go; zająca szczuje się zawsze p arą chartów , żeby nie u m k n ą ł w b o k .6 Nie m iał też racji wielki znawca M ickiewicza twierdząc, że charty polują tyl­

ko n a zające, gdyż polow ano z nim i na lisa, na sarny i na wilka, którego trzy char­

ty potrafiły tak osaczyć, że myśliwy m ógł go wziąć żyw cem1. O osaczaniu wilka przez charty jest m ow a także w P anu Tadeuszu (154) Stanisław Pigoń pisał też, że przy obławie charty były nieprzydatne - wybitny M ickiewiczolog stanowczo nie doceniał chartów!

C harty przepadają za łowami, opis m om entu otw orzenia psiarni w P anu Tade­

u szu jest dynam iczny, radosny i znakom icie oddaje niecierpliw e oczekiwanie psów n a polow anie. W ytknąw szy pyski n a wiatr, nastawiwszy uszy, drżą niecierpliwie.

O to jakże realistyczny obraz charta gotowego do pościgu:

O dezw ały się trąby, otw o rzo n o psiarnie;

Z graja chartów , wypadłszy, w esoło skowycze;

W idząc ru m a k i szczwaczów, dojeżdżaczów smycze, Psy ja k szalone cw ałem śm igają p o dw orze, P otem biegą i k ład ą szyje p o d obroże:

3 Ibidem , s. 11.

4 Ibidem , s.38,

5 W ik ip ed ia, w o ln a en cy k lo p ed ia.

6 A. M ickiew icz: Pan Tadeusz, czyli ostatni za ja zd na Litwie. H istoria szlachecka z roku 1811 i 1812 we d w u n a stu księgach w ierszem . O pr. S. Pigoń. W rocław , W arszaw a, Kraków, G d a ń sk 1971, s. 56.

7 Por. M. S zm u rło , I. S zm urło, op. cit., s. 3 2 -3 3 .

W szystko to bard zo dobre polow anie wróży.

N areszcie P odkom orzy dał rozkaz p o d ró ż y .8

W P anu T adeuszu charty polują głów nie n a zające, raz m ow a jest o wilku, 0 upolowanego szaraka w iodą też spór Rejent i Asesor. Jest to spór pow ażny i pres­

tiżowy, grożący niebagatelnym i konsekwencjam i.

Z nam y charty jako psy, którym nie obcina się ogonów. Asesor w sporze m iał rację i współczesna kynologia zwraca uwagę na pow ażną rolę ogona u chartów, p o ­ winien on być „długi, m ocny u nasady, w spoczynku nisko noszony, koniec sierpo- wato zakręcony k u górze lub tw orzący pierścień” 9. O specjalnym znaczeniu char­

ciego ogona m ów i Asesor:

C h art bez ogona jest ja k szlachcic bez u r z ę d u ...

O gon też znacznie ch arto m p o m ag a do p ęd u

(s. 31)

Jest to pełna gniew u („jadowita” - pisze poeta) replika na odezw anie się nieco roztargnionego pana Tadeusza mówiącego do Rejenta, że „Kusy piękny chart jest z kształtu, jeśli rów nie chw ytny.. Nie w ytrzym ał tego Asesor, dodając jeszcze, że widocznie Tadeusz „kusość uważa za dow ód dobroci” (31). Z rozm ów też w yni­

ka, że Kusy m iał ogon obcięty lub m oże bardzo krótki (pojawiały się czasem char­

ty z m niejszą ilością kręgów w ogonie; traktow ano je jako m niej w arto ścio w e10) 1 stąd też pochodziło jego im ię o dość niepoważnych konotacjach. Że im ię tego psa istotnie w ywodziło się z jego wyglądu, m oże świadczyć fakt, iż w ystępuje ono ta k ­ że w form ie przym iotnikow ej:

A sesora z R ejentem w zm ogła się up arta, C o raz głośniejsza k łó tn ia o kusego charta

(s. 26)

W S ło w n iku ję zy k a p o lskieg o11 czytamy, że kuse jest „zwierzę z k rótkim ogo­

nem lub bez ogona, zając, pies itp.” Funkcjonuje naw et zw rot frazeologiczny „pies z kusym ogonem ”. Kusy był diabeł w w yobrażeniach ludowych. W S ło w n iku Fra­

zeologicznym Języka Polskiego Stanisława Skorupki znajdziem y inform ację, iż kusy ogon u psa znaczy obcięty ogon n . Kto i dlaczego ok ru tnie pozbaw ił ch arta tego ważnego atrybutu, czy też Rejent takiego psa nabył pozostanie tajem nicą; jest to dowodem niezwykłej jego szlachetności, iż psa m niej wartościowego przygarnął, pokochał i m ężnie walczył o jego honor. Rodzi się jed n ak podejrzenie, że w tej sy­

tuacji Kusy istotnie nie m ógł wygrać z Sokołem.

8 A. M ickiew icz: Pan Tadeusz. O p ra ć . Z. J. N o w ak W arszaw a 1999, s. 42; w szystkie c y ta ty p o c h o d z ą z tego w ydania, cyfra p o z ak o ń cz en iu cy tatu o zn acz a n u m e r strony.

9 h ttp ://w w w .k lu b ch arta .zk w p .p l/g rasy /ch p l.h tm l.

10 Panu dr. Rosław ow i S yrkiew iczow i dziękuję za pow yższą inform ację.

11 Słow nik Języka Polskiego. T. 3, H -K . Red. nacz. W. D oroszew ski. W arszaw a 1965, s. 1323.

12 S. S korupka: S ło w n ik Frazeologiczny Języka Polskiego. T. 1. W arszaw a 1967, s. 368.

Z drugiej strony w źródłach historycznych pojawia się określenie chartów „kuse psy” 13. M oże więc była to odm iana z krótszym i ogonami? Jednak Aleksander Ubysz w w ydanym w 1888 we Lwowie Charcie pisał: „Ogon m a być długi, gęstym włosem po kryty i w kółko zagięty” 14. Niem niej i ta opinia potw ierdza, że z Sokołem Kusy raczej nie m iał szans.

Asesora cechowała ogrom na dbałość o swoje charty. Stroił je w złote obroże, jaszczurem wykładane, z kółkami ze złota i jedwabną smycz tkaną z drogim i kam ie­

niam i (przypom ina to nieco zachowanie niektórych właścicieli psów na wystawach).

W ielkim m iłośnikiem tych psów był też książę D om inik Radziwiłł, na którego autorytet powołuje się Asesor (dla podbudowania swych racji) opowiadając, jak przed laty jego charcica Kania szczuła sześć zajęcy i tak w spom ina owo wydarzenie:

Książę R adziw iłł nie m ó g ł dosiedzieć na koniu:

Z siadł i objąw szy m ą charcicę Kanię, T rzykroć jej w sam ą głowę d a ł pocałow anie, A p o te m trzykroć ręką klasnąw szy po pysku, Rzekł: „M ianuję cię o d tą d K siężną n a K upisku”.- Tak N apoleon daje w odzom sw oim księstw a O d m iejsc, n a których w ielkie odnieśli zwycięstwa

(s. 65)

Zachow anie Asesora jest znam ienne dla właścicieli psów, którzy lubią wyol­

brzym iać przym ioty swych ulubieńców, ich dzielność, urodę, a przede wszystkim rozum rów ny ludzkiem u, a naw et go przewyższający. I M ickiewicz znakom icie tę cechę uchwycił. Jest to sprawa aktualna p o dzień dzisiejszy.

Katalogi m iędzynarodow ych, a także krajowych wystaw przynoszą bogaty m a­

teriał onom astyczny z zakresu psiego nazewnictwa, spotkam y tam Brankę herbu W ęszynos, C yntię z Kościańskich Błoni, W alkirię z O rszaku Chrobrego, Casano- novę z M agurskiej Krainy a naw et Tiarę. Psie nazwy i przydom ki nadal określają aspiracje właścicieli, czasem tłum aczą ich kompleksy, nieraz ujawniają ignorancję, wreszcie - także poczucie hum oru. M ożna powiedzieć, że M ickiewicz był nie tyl­

ko w ytraw nym kynologiem , ale i psy- chologiem , żartując oczywiście.

Pojawiła się też nadzwyczaj sm utna opowieść o charcie (s. 59-60), który zdła­

wił (czytaj: upolował) bonończyka, „rozkoszną psinę”, „kochanka” Telimeny w cza­

sie jej pobytu n a daczy p o d Petersburgiem , a którego otrzym ała od księcia Sukina, co tw orzy znakom ity żart językowy, zwierający w sobie czytelną charakterystykę owego księcia, zrozum iałą tylko dla Polaka. Pigoń na tem at księcia pisze:

Sukin jak o nazw isko księcia ofiarodaw cy pieska, użyte jest tu oczyw iście dla efektu k o ­ m icznego. M ożna wszelako zaznaczyć, że po r. 1825 głów nodow odzącym petropaw łow - skiej tw ierdzy, gdzie w ięziono dekabrystów , był g enerał S u k in .15

13 A. U bysz : Chart, cyt za M . S z m u rlo .. op. cit., s. 33.

14 Cyt. za: M. S zm u rlo , I. S zm urło, op. cit., s. 23.

15 A. M ickiew icz: Pan Tadeusz. O pr. S. P ig o ń ..., s. 131.

O pow iedziane w ydarzenie doprow adziło Telimenę do spazmów. Bonończyk (czasem zwany bolończykiem) był m ałym psem pokojowym o długiej sierści, czar­

nym nosie i wielkich oczach. Z tych psów w ywodzą się m altań czy k iI6.

C hart był własnością małego czynownika, który trzym ał kilkanaście psów tej rasy. Po opisie tego incydentu czytamy, że „charty poszły na pow rozy”, z czego w y­

nika, iż więcej chartów zaatakowało biednego bonończyka. Ale jest w tym jeszcze jedna inform acja, oto istotnie charty pozbaw iano życia przez powieszenie.

I nie mieli racji ani K onrad Górski, ani Stanisław Pigoń, ani przychylający się do ich opinii Julian Krzyżanowski, też początkow o uważający, że znaczyło to tyle, że od tej po ry charty trzym ano na uwięzi. Niestety, po prostu je wieszano, często w towarzystwie przestępców, aby powiększyć ich pohańbienie. Zw ierzętom nak ła­

dano na głowę pętlę, sznur „przywiązywano do nagiętej ku ziem i dorodnej gałęzi.

A następnie ją puszczano. Stąd wzięło się znane do dziś dzień przysłowie „Wieszać na kim ś psy” 17. W ywody Juliana Krzyżanowskiego w arto przytoczyć w całości:

We w spaniałym w ydaniu Pana Tadeusza, opatrzonym kom entarzem St. Pigonia, wyczytać m ożna o nieszczęsnych chartach, iż „kazano je trzym ać na uwięzi, czego się nigdy z ch ar­

tam i nie ro b i”. Ja sam spraw ę rozum iałem inaczej, przygotow ując, więc w ydanie n a ro ­ dow e napisałem „poszły na gałąź, pow ieszono je”, poniew aż je d n a k dwaj w ybitni znaw ­ cy M ickiew icza poczęli przekonyw ać m nie, że nie m am racji, p oszedłem , za P igoniem przynajm niej częściowo, p o d ałem przeto „na uw ięź (a m oże naw et do opraw cy)”. Dzisiaj w idzę, że m iałem słuszność, m ateriał bow iem zebrany w zw iązku z przysłow iem „Pies na gałęzi” dow odzi, iż obu rzo n y krzyw dą Telim eny i zuchw alstw em dro b n eg o u rz ę d n i­

ka d ygnitarz kazał zbrodnicze ch arty pow iesić”. 18

Julian Krzyżanowski zapewne nie wiedział, iż Pigoń swój błąd napraw ił i w wy­

daniu krytycznym Pana Tadeusza zrealizowanym w O ssolineum napisał już o w ie­

szaniu c h a rtó w 19. Janusz Tazbir na tem at tego w ydarzenia zauważył:

D o b ó r psów nie był oczywiście przypadkow y: ju ż K luk nazyw a w r. 1779 b o nończyka

„m ałym pieskiem , z któ ry m dam y się pieszczą”. C h a rt zaś był n a polow aniach w ręcz n ie ­ zbędny jako pies, k tó ry u m iał dopaść zwierzyny, a naw et ją ro zszarpać, jeśli m u w po rę zająca z pyska nie w ydarto. W iele m u w im ię tego przebaczano, co o d n o to w ało p rzy sło ­ wie: „C hartom często przebaczą, to za co k u n d la knutują”. B onończyk był n ato m iast p ie ­ skiem pokojow ym („bonończyk w izbie, a k u n d el do psiarni, szpilka w pułty n k u , w idły w m a sz ta m i m iejsce swe m ają”) .20

16 Z. J. N ow ak p o d aje w O bjaśnieniach w ydaw cy za Słow nikiem ję zy k a A d a m a M ickiew icza (op. cit., t. 1, s. 34), iż b o n o ń c z y k był p u sz y sty m pieskiem po k o jo w y m (op. cit., s. 381), o b e c n ie u d a ło się precyzyjniej w yjaśnić jego rasę.

17 J. Tazbir: Car, Telim ena i synow ie generała Sowińskiego. „Tygodnik P ow szechny” 2002, n r 19. Tu w a r­

to jeszcze d o d ać, iż zwyczaj w y w o d ził się ze śred n io w ieczn y ch N iem iec.

18 J. K rzyżanow ski: M ądrej głow ie dość dwie słowie. T. 1: D w ie nowe centurie p rzy słó w polskich. W arsz a­

wa 1960, s. 65.

19 K o m en tarz S. P igonia w: A. M ickiew icz: Pan Tadeusz, op. cit., s. 133.

20 J. Tazbir, op. cit.

Tym razem jed n ak sprawa skończyła się dla chartów tragicznie. Puenta o p o ­ wieści o ich losie polega, jak w iadom o, na tym , iż śledztwo poprow adził sam wiel­

ki łowczy carskiego dworu, Kiryło Gawrylicz K ozodusin, który m ałego pieska swej znajom ej uznał za sam icę jelenia:

Jak śm iesz, k rzyknął K iryło p io ru n o w y m głosem , Szczuć w iosną łanię k o tn ą tu ż p o d carskim nosem ?

Czynow nik darem nie się zaklinał, że zwierzę było psem, nie zaś jeleniem. Rów­

nież bow iem i sprow adzony na miejsce „przestępstwa” policm ajster wziął stronę

„carskiego jegerm ajstra”, uznając K ozodusina za lepszego eksperta od skrom nego urzędnika. Wysokiej rangi policjant:

B ardzo się n a d zuchw alstw em czynow nika zdum iał I odw iódłszy na stronę, p o b ratersku radził, By p rzy zn ał się do w iny i tym grzech swój zgładził.

W zam ian za to wielki łowczy obiecał m u złagodzenie kary.

W arto tu znów przytoczyć P igonia21, który zwraca uwagę na hum orystyczny wydźwięk nazwiska Kozodusina. W rękopisie owo nazwisko brzm iało Kozodawlew.

Tak nazywał się rosyjski m inister oświecenia za uniwersyteckich czasów M ickiewi­

cza. W ydobywając kom iczny aspekt brzm ienia nazwisk carskich urzędników, p o e­

ta załatwiał narodow e porachunki.

O hydny zwyczaj wieszania chartów jest jeszcze dzisiaj praktykowany w Hiszpa­

nii wobec wyniszczonych psów wyścigowych. Zaś w tam tych czasach takie zacho­

w anie było istotnie godne księcia S ukina22.

N a zakończenie charciej sprawy dodajm y jeszcze, że u Mickiwicza ów pies p o ­ jawia się w licznych parafrazach przysłów, wyrażeniach, zw rotach i frazach, inne rasy w ystępują znacznie rzadziej.

Kapitalne studium „psa zawstydzonego” spotykamy wówczas, gdy Kusemu i So­

kołowi uciekł zając. O M ickiewiczowskim zającu zantropom orfizow anym m ożna by było napisać osobno; n ietru d n o zauważyć uciechę narratora, gdy szarakowi uda się przed psam i zbiec:

B iedne psy, ogłupiałe, biegały p o d gajem.

Z daw ały się naradzać, oskarżać nawzajem:

W reszcie w racają, z w olna skacząc przez zagony,

21 K o m rn ta rz S. P igonia w : A. M ickiew icz: Pan Tadeusz, op. cit., s. 132.

22 In fo rm ację o w ieszan iu p só w o d n a jd z ie m y tak że w Beniow skim J. Słow ackiego (Opr. A. K ow alczyko­

wa. W rocław -W a rsz a w a -K ra k ó w 1996, s. 69) p rzy w sp o m in a n iu rzezi h u m ań sk ie j; w księdze drugiej czy­

tam y:

D alej ujrzycie zap alo n e m iasta,

S zlachcica z żydem , p se m na drogow skazie W iszących.

P an u prof. Stanisław ow i M akow skiem u serdecznie dziękuję za zw rócenie uw agi n a tę kwestię.

Spuściły uszy, tulą do b rzu ch a ogony.

I przybiegłszy, ze w stydu nie śm ieją w znieść oczu.

I zam iast iść do panów , stały na uboczu

(s. 126)

W ygląd psów, które wiedzą, że nie zasłużyły n a pochw ałę, jest bardzo charak­

terystyczny: podkulone ogony, spuszczone uszy, niepokój i pew ien dystans wobec panów - to typowe zachowanie psa po jakiejś przewinie. Równie trafnie opisana została reakcja właścicieli:

Zaś A sesor i Rejent, p rócz w spólnych niechęci, Świeżą h ań b ę swych chartów m ieli na pam ięci.

W oczach im stoi niecny kot, skoki wyciąga I onykiem sp o d gaju kiw ając urąga,

I ty m onykiem ćw iczy po sercach ja k biczem

(s. 141)

Tak to właściciele skom prom itow anych psów także czują się skom prom itow a­

ni i jak ich ulubieńcy siedzą z „pochylonym obliczem”.

N arrator, tłum acząc przyczyny porażki chartów, zwraca uwagę na kam ienisty grunt i radzi, by je w takich sytuacjach ubierać w buty, co wydaje się żartobliw ym dialogiem z bajką z K ordiana J. Słowackiego O Janku, co p so m szy ł buty, poniew aż jednak oba utw ory ukazały się w tym sam ym roku (1834), więc kwestia pierw szeń­

stwa m otyw u w ym aga dokładniejszych studiów.

* * *

Rzadziej występują ogary, psy zaciekłe w pogoni, rów nież używ ane na zające, ale także na niedźwiedzie. W P anu Tadeuszu czytamy, iż „wojewoda now ogrodz­

ki stary” (s. 32) m iał ogary „pierwsze na świecie”. Są to psy świetnie obyte z lasem i po puszczy nurkują „jak pod m orzem nurki”. Zając przed ogaram i m oże się ukryć tylko w konopiach z pow odu bardzo intensywnej woni tych roślin. N arrator i tym razem trafnie opisuje psie zachowanie, potrafi nawet dostrzec różne, w zależności od sytuacji, brzm ienia ich głosów, co jest bardzo istotne, gdyż głos w czasie gonu po tropie jest czysty, donośny, o średniej zm ieniającej się tonacji, u suk przew aż­

nie w yższy23. Ilość nagrom adzonych czasowników znakom icie oddaje szybki ruch i podniecenie ogarów:

W szystkie razem o g ary rozp ierzch n io n ą zgrają D oław iają się, w rzeszczą, w padli n a trop, grają, U jadają: już nie jest to pow olne granie Psów goniących zająca, lisa albo łanie,

Lecz w ciąż w rzask krótki, częsty, ucinany, zjadły;

23 h ttp ://w w w .n asz ep sy .p l/rasa-w zorzec.asp?rasa= 54

To nie n a ślad daleki ogary napadły, N a oko gonią - nagle u stał krzyk pogoni,

D oszli zw ierza - w rzask znow u, skow yt - zw ierz się bro n i I zapew ne kaleczy: śró d ogarów grania

Słychać coraz to częściej ję k psiego konania.

(s. 1 15)

Zwraca uwagę w tym opisie użycie formy męskoosobowej w stosunku do psów.

Tak m ów iono na Litwie w owym czasie. Nie jest to jed n ak tylko dialektyzm , ale i swoisty archaizm , gdyż do wieku XVI w stosunku do zwierząt używ ano rodzaju m ęskożyw otnego. Potem pow stał rodzaj m ęskoosobow y i w obec zwierząt używ a­

no rodzaju nijakiego. Jest jed n ak rzeczą znam ienną, że p o d o b n ą form ę znajdzie­

m y w Z ielu na kraterze M elchiora W ańkowicza i że pojawia się ona ze względów em ocjonalnych. Czytamy „... zawsze w D om eczku mówiliśmy o zwierzętach w for­

m ie osobow ej” 24.

Jeszcze inny pies myśliwski - wyżeł (chyba krótkow łosy w eim arski)25 - poja­

wia się tylko raz, gdy Tadeusza śledzącego Telim enę zaniepokojony Sędzia porów ­ n a do tropiącego wyżła; to bardzo znam ienne, że w zachowaniu m łodego mężczyz­

ny dostrzeże analogię do psa myśliwskiego tropiącego zwierzynę.

W ystępuje w reszcie jeszcze jed en rodzaj psów m yśliw skich: pijawki, które obecnie już nie są znane. Były to m ałe psy angielskie, spokrew nione z buldogam i, bardzo silne, służące do polow ania na grubego zwierza, najczęściej na niedźw ie­

dzia. Nazywają się one Spraw nik i Strapczyna i o bd arzone zostały epitetam i „roz­

juszona” i „zajadły”. Były one w łasnością Podkom orzego. G dy niedźw iedź już d o ­ gorywał:

Pijaw ki P odkom orzego dzierżą go p o d uszy, Z lewej stro n y Strapczyna, a z praw ej zawisał S praw nik i dusząc gardziel, czarn ą krew wysysał.

Uścisk szczęk tych psów był tak silny, że Wojski:

[ ...] rozkazał kij żelazny włożyć.

P som m iędzy zęby i ta k paszczęki roztw orzyć

(s. 1 1 8 - 1 1 9 )

Nieco dziw ne im iona owych pijawek były m ało sympatyczne, a zarazem sta­

nowiły dow ód odwagi P odkom orzego26. Kapitan spraw nik - to w Rosji naczelnik policji ziemskiej, a strapczy - to rodzaj prokurato ra rządowego. W Objaśnieniach p o e ty M ickiewicz o tych urzędach napisał: „Urzędnicy ci, m ając często sposobność

24 M . W ańkow icz: Ziele na kraterze. W arszaw a I960, s. 553.

25 Te psy b yły zn a n e w N iem czech o d 1630 ro k u , d o p o lo w ań zaczęto ich używ ać w w ieku XIX. O k reśla­

n o je ja k o cięte p sy o sa m o w o ln y m tem p e ra m e n c ie , stw arzające czasem problem y.

26 Por. A. M ickiew icz: Pan Tadeusz. O pr. S. P ig o ń ..., s. 193.

nadużywania władzy, w wielkim są obrzydzeniu u obywateli”27. Zapew ne więc dla­

tego ich określenia zeszły na psy. Psy - pijawki.

* * *

Psy towarzyszą bohaterom w całym poemacie, ich obecność jest na stałe w pisa­

na w rytm ludzkiego dnia. Psy budzą d obry nastrój w ludziach, dają poczucie bez­

na w rytm ludzkiego dnia. Psy budzą d obry nastrój w ludziach, dają poczucie bez­

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 129-139)