• Nie Znaleziono Wyników

O PEWNYM MOTYWIE Z PANA TADEUSZA

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 139-148)

i.

Jak wszyscy pamiętają, liczba występujących w Panu Tadeuszu Maciejów przek­

racza granice zdrowego rozsądku. W ystarczy przypom nieć, że z tego pow odu zaś­

cianek zostaje nazw any po prostu „folwarkiem M aciejów” (VII, 5 1 5 )1, a w alczą­

cy z Rosjanam i Litwini wznoszą bojowy okrzyk „Górą Maćki, niech żyją M azury!”

(IX, 672).

Pisano już o pow odach, dla których Mickiewicz tak w yróżnia to właśnie imię.

Uważa je m ianow icie za charakterystyczne dla Korony, a zwłaszcza dla M azurów:

Zachow ali m azu rsk ą m ow ę i zwyczaje.

Jeśli k tó ry z n ich dziecku im ię n a chrzcie daje, Zaw sze zw ykł za p atro n a brać Koronijasza:

Świętego B artłom ieja albo Matyjasza.

(VI, 4 0 1 -404)

W ten sposób im ię staje się wyrazem kolorytu lokalnego w sam ym zaścianku - ostoi koroniarsko-m azurskiej polskości w sercu Litwy. Jest jed n ak także w arcy- poem acie po prostu znakiem polskiej tradycji - nestor D obrzyński twierdzi,

1 C ytuję Pana Tadeusza w g w ydania: A. M ickiew icz Dzieła. W ydanie Rocznicow e. T. 4. Pan Tadeusz.

Red. Z. J. N ow ak. W arszaw a 1995. W naw iasach p o d a ję n r księgi i w ersu.

Że dla Polski polskiego trzeba bohatera, N ie F rancuza ani też W łocha, ale Piasta, Jana albo Józefa, lub M aćka - i basta.

(XII, 3 8 3 -386)

Badacze wskazują także na związek im ienia z ludowością, na jego obecność w przysłow iach, pastorałkach, baśniach i piosenkach, w plebejskiej tradycji sowiz­

drzalskiej 2. To oczywiście w zm acnia i uw iarygodnia jego regionalne brzm ienie w epopei.

W yjaśnia to jed n ak tylko część problem u obecności im ienia w Panu Tadeu­

szu. W iem y m ianow icie, czem u znalazł się tam jeden Maciej - ale-nie wiemy, cze­

m u liczni Macieje. Skąd ta skłonność do pow tórzeń, w prow adzania tylu identycz­

nie nazyw anych bohaterów?

K azim ierz Cysewski zw raca uwagę n a sposoby w yodrębniania przez poetę w epopei postaci drugo- i trzecioplanowych „niekoniecznie [...] w pełnow ym iaro­

wej charakterystyce psychologicznej”. Na ich indywidualizację dzięki „im ioniskom ”, charakterystycznym gestom i reakcjom , wreszcie dzięki czynieniu tych bohaterów

„elem entam i obrazu społeczeństwa, postaw, dążeń ideowych” 3.

Słaba to jed n ak indywidualizacja. W istocie postrzegam y D obrzyńskich jako niezróżnicowany, czy też raczej słabo zróżnicowany tłum , właśnie ów „folwark M a­

ciejów”, w którym każda z aktywnych postaci odgryw a jedynie rolę reprezentanta jakiegoś obozu. Podkreślał to w rażenie Juliusz Kleiner, gdy pisał o występach za­

ściankow ych „solistów ” przew odzących w tórującym im chórom :

W obec pow tarzających się sposobów m ów ienia i ruchów owe głosy solistów nabierają cech autom atyzacji - za pociśnięciem przez koniec czyjegoś przem ów ienia odzyw a się najpierw jed en , d ru g i i trzeci w tóruje. [... ] Najw ażniejszy jest zespół ruchów : je d n o stk o ­ w ych i zbiorow ych jakby m eto d ą te a tru ekspresjonistycznego zrytm izow anych [ . . . ] . 4 Nawet przem ow y D obrzyńskich nabierają charakteru bełkotu:

[...] kom pozycji fonicznych opartych na po w tarzan iu pew nych słów i niby-słów, na ry ­ m ach, asonansach, aliteracjach, form ach dźw iękow o p o d o b n y c h .5

O pera, ekspresjonistyczny teatr rytm icznego, autom atycznego ru c h u ... Podą­

żający dalej tym sam ym tropem Jan Walc napisze:

[... ] K ropiciel pow tarza, że chce kropić, Brzytew ka w oła, żeby golić, K onew ka chce za­

lew ać e tc ... Poza skłonności odzw ierciedlone przez owe przydom ki żadna z m arionetek

2 Por. J. Bubak: Księga naszych im ion. W rocław 1993, s. 208; K. G órski: O n o m a styka M ickiew icza W:

Idem : M ickiew icz. A r ty z m i ję zy k . W arszaw a 1977, s. 2 6 5-268; M. Z arębina: Im iona bohaterów „Pana Tade­

usza". N a z w y osób w epopei. K raków 1996, s. 41.

3 K. C ysew ski: P roblem atyka kreacji postaci w „Panu Tadeuszu". W: „Pan Tadeusz” i jego dziedzictwo.

Poem at. Red. B. D o p a rt, F. Z iejka. K raków 1999, s. 234.

4 J. K leiner: M ickiew icz. T. 2, cz. 2: D zieje K onrada. Lublin 1948, s. 3 4 2 -3 4 5 5 Ib id em , s. 344.

przedstaw iających zaściankow ych szlachetków n ie wyjdzie; jedyne, co ich in d y w id u ali­

zuje, to cechy szczególne ulubionej broni; każdy z nich jest tylko szablą czy m aczugą, ra- pierem czy ga rła c z e m .6

Efekt teatru m arionetek jest znakom icie w zm acniany właśnie przez owo pow ­ tarzanie im ienia - także dzięki tem u postaci z zaścianka upodabniają się do sie­

bie, stają się w ym ienne. Macieje tworzą tłum , jedność, z której jedynie na m om ent wyłaniają się postaci solistów, by podać chórowi to n i znow u się w nim roztopić.

W pew nym sensie to oni najlepiej reprezentują zbiorowego boh atera Pana Tadeu­

sza. Bohatera odbieranego jako szlachecko-ludowy właśnie dzięki nadanem u szlach­

cicom, a kojarzonem u przede wszystkim z ludem im ieniu.

Powtarzanie im ienia m oże m ieć jeszcze inny sens. Trzeba tu znow u sięgnąć do twórczości ludowej - do znanej, spopularyzow anej już przez dziew iętnastow iecz­

ną poezję piosenki Pije K uba do Jakuba oraz do rów nie znanego i starego wierszy­

ka Tańcow ały dw a M ic h a ły 7. O ba wykorzystują m otyw dwóch bohaterów o tym samym im ieniu. Ich anonim ow i tw órcy uzyskują przez to p o d o b n y efekt: dzięki rozm nożeniu postaci wykonawcy czynności hiperbolizują sam o działanie (a więc pijaństwo lub taniec), niejako przeciągając je w nieskończoność. P odobnie u M ic­

kiewicza - rada-kłótnia w zaścianku, uczta po zajeździe, walka zdają się „p o m n o ­ żone” przez w ielokrotność M aciejów i właśnie zhiperbolizowane.

Jeśli jed n ak Mickiewicz, stosując pow tórzenie, zm ienia m ieszkańców zaścian­

ka w słabo zróżnicow any tłum , to rów nocześnie dzięki kontrastom nadaje swoim bohaterom cechy wyróżniające i łączy ich w pary. Kazimierz W yka pisze o tym n a ­ stępująco:

[...] przez cały p o e m a t przew ija się coś, co m o żn a by nazw ać k om edią paralelnej grotes­

ki. Kilka p ar ludzkich o dgryw a tę kom edię. Rejent i Asesor, Ryków i P lu t - to dw ie pary w działaniu; D om ejko i D ow ejko - trzecia para, przerzucona w n arrację gaw ędziarską.

Trzecia para w swoich nieustannych pom yłkach i n ieporozum ieniach, zw iązanych z p ier­

w iastkiem żartu onom astycznego - w istocie rów nież kom ediow a.

Paralelizm scen i postaci, kontrastow y lub dopełniający - oto stałe znam ię tech n ik i p i­

sarskiej M ickiew icza w Panu Tadeuszu. 8

Powyższe wyliczenie m ożem y kontynuow ać dzięki badaniom K onrada G ó r­

skiego nad M ickiewiczowską onom astyką. Uczony pisze o paronom azji - figurze, której istotą jest zestawienie słów o podobnym brzm ieniu i kontrastujących znacze­

niach, często stosowanej przez poetę, gdy szukał on im ion i nazwisk dla swoich b o ­ haterów. Jej obecność została przez Górskiego odkryta w m ianach takich par b o h a­

terów, jak: Gerwazy i Protazy, w spom niani Dom ejko i Dowejko, Rymsza i Dymsza, P utram ent i Pikturno, Krepsztul i Kupść, wreszcie - Maciej i P ociej9.

6 J. Walc: A rchitekt arki. C h o to m ó w 1991, s. 249.

7 Por. H . M arkiew icz, A. R om anow ski: S krzydlate słowa. W arszaw a 1990, s. 815, 823.

8 K. W yka: „Pan T adeusz". Stu d ia o poem acie. W arszaw a 1963, s. 236.

9 K. G órski, op. cit., s. 2 8 8 -2 8 9 ; M. Piechota: O im ionach drugoplanow ych postaci - święci protoplaści

O tóż, dodać wypada, dopiero Macieje dadzą M ickiewiczowi znakom itą oka­

zję do paronom astycznych igraszek. Przyjrzyjmy się trzem parom : Maciejowi i Po­

ciejowi, M aciejowi i Bartłom iejowi oraz M aciejowi i Chrzcicielowi.

Przysłowiowa para: Maciej i Pociej, o której w spom ina Górski, tłum aczy chu- dopacholską kondycję seniora rodu, któ ry nie chciał się wzbogacić z łaski u rato ­ w anego przez siebie A leksandra hrabiego Pocieja i niedoszłem u ofiarodawcy o d ­ pisał dum nie:

[...] „N iech Pociej M acieja,

A n ie M aciej Pocieja m a za dobrodzieja”.

(V I, 533-534)

P odobne m iana niosą tu więc ze sobą kontrast bogactw a, pozycji i zasługi obu postaci.

Zwróćmy też uwagę na mickiewiczowską zabawę brzm ieniem - plątanie i przes­

taw ianie onom astycznej pary. P odobnie będzie w p rzy pad ku nieodnotow anego przez Górskiego zestawienia - Maciej i Bartłomiej:

Tak syn M acieja zaw żdy zw ał się B artłom iejem , A znow u B artłom ieja syn zw ał się M aciejem ;

(VI, 4 0 5-406)

Ta paronom azja z kolei kontrastuje ze sobą przedstawicieli poszczególnych p o ­ koleń m ieszkańców zaścianka, ale także i D obrzyńskich współczesnych: ostrożny i przem yślny B artek P rusak zostaje przeciwstawiony pełnem u tem peram entu i sko­

rem u do działania M aćkowi Kropcielowi vel Chrzcicielowi.

Efekt paronom azji daje także zestawienie: Maciej - Chrzciciel. Tu im ię prze­

ciwstawia się „im ionisku”:

„Tylko zgódźcie się, p ro sił uprzejm ie K onewka, C hrzcicielu i M acieju, p o d czyją iść w odzą”.

(V II, 296-297)

Identycznem u celowi służy zestawienie tych sam ych postaci z w ym ienieniem ich atrybutów :

„Tylko ty, M aćku z rózgą, ty, M aćku z m aczugą, Tylko zgódźcie się [ ...] ”.

(VII, 203-204)

I tym razem poryw czy Maciej Chrzciciel z m aczugą zostaje przeciwstawiony d ostojnem u M aćkowi n ad M aćkam i, którego atrybutem jest noszona przy boku

G erwazego i Protazego. W: Idem : O d ty tu łu do Epilogu. Stu d ia i szkice o „Panu Tadeuszu". K atow ice 2000, s. 5 0 -5 4 .

„Rózeczka”. Przeciwstawiony, bo przecież do zgody m iędzy nim i, o co dopom inali się Konewka i Brzytewka, nie doszło.

Zauważmy, że już kontrastow anie M aciejów daje efekt bliski paronom azji - identyczne brzm ienie im ienia towarzyszy przeciw ieństw om w kreacji postaci: ró ż­

nicom wieku, usposobienia, intelektu, poglądów i decyzji politycznych, używanej broni i techniki w alki... Samo określenie „M aciek nad M aćkam i” obrazuje w isto­

cie przeciwstaw ienie przyw ódcy - poddanym , jednego - wielu.

K ontrasty sprawiają, że M aćki dobierają się dwójkam i - sam i z sobą lub z o b ­ cymi: Maciej z rózgą i Maciej z m aczugą (albo inaczej Maciej i Chrzciciel), Maciej i Bartłomiej, Maciej i Pociej. Jakie znaczenia niosą te p o do bn e i zarazem różnią­

ce się pary?

Wydaje się, że będą tu pom ocne sym boliczne sensy w izerunków identycznych, ale zantagonizowanych potw orów rozpow szechnionych w najróżniejszych k u ltu ­ rach. Pisze o nich A leksandra Olędzka-Frybesow a:

Są to zatem dw a splatające się, ale wciąż o d ręb n e p ierw iastki stanow iące jakąś jed n o ść [...]. N ieuchronnie razem a oddzielne, sprzeczne a niezbędne sobie w zajem nie, nie do p o ­ m yślenia jeden bez drugiego, razem stanow iące obraz całości bytu [ ...] , nieraz splecione, a zawsze sym etryczne jak dw ie połowy, ja k p rzed m io t i jego odbicie w lu strze [ . . . ] . 10 M ożna by także sięgnąć i do bliższego rom antykom m otyw u sobow tóra - tym razem jed n ak rozum ianego w sposób pozytywny, jako p ozornie wrogie, w istocie zaś konieczne dopełnienie jednostki “ . Kontrastow e p ary dopełniają się nawzajem, razem dopiero tw orzą specyficzną harm onię.

Tu sens niesiony przez pow tórzenie zbiega się ze znaczeniem zyskanym dzięki paronom azji. Jeśli m am y do czynienia z tłum em podobnych jednostek, z niezróż- nicowaną zbiorowością czy wręcz bohaterem zbiorowym, to w prow adzone k o n tra­

stowe pary wskazują na dopełnianie się jako rządzącą nim zasadę. T łum M aciejów to zarazem „obraz całości bytu” - nie wyidealizowany czy zhomogenizowany, prze­

ciwnie, pogrążony w niezbędnych kontrastach i konfliktach, a jed n ak spójny.

Stanisław Pigoń pisze o zaścianku jako o „centrum polszczyzny”, „sercu oj­

czyzny”, „rezerwacie utrw alonej i nieprzem iennej narodow ości w jej daw nym , pat- riarchalnym jeszcze układzie” 12. Jeśli dodam y do tego powyższe sensy, p rzekona­

my się, że sprzężona z identycznością różnica, zgodność przeciw ieństw była istotą

10 A. O lędzka-F rybesow a: K olum na stojących w ęiy. W: Eadem : D rogam i średniowiecznej Europy. JCraków 1997, s. 2 0 3 -205.

11 N a te m a t ro m an ty czn eg o i p o ro m a n ty c z n e g o w y k o rzy stan ia i p o jm o w a n ia m o ty w u so b o w tó ra por.

m .in. M. Janion: Zbójcy i upiory. W: Eadem : R o m a n tyzm . Rewolucja. M arksizm . Colloquia gdańskie. G d ań sk 1972, s. 3 0 3 -3 3 7 , 386, 4 0 1 -4 0 2 ; E adem : D em o n y Poego. W: E. A. Poe, Opowieści niezw ykłe. Przeł. B. Le­

śm ian i in. W ro cław 1997, s. 10-15; A. M . R ustow ski: Angielska pow ieść gotycka d o b y w iktoriańskiej. K ato ­ wice 1977, s. 75; P. C oates: Identyczność i nieidentyczność w twórczości Bolesława Leśm iana. S tu d iu m o ta u to ­ logii, paradoksie i lustrze. W arszaw a 1986, s. 6 8 -9 2 . R. Wellek: R o m a n ty zm niem iecki i angielski. Porównanie (1963). Przeł. 1. Sieradzki. W: Pojęcia i problem y n a u ki o literaturze. W ybrał i p rzed m o w ą p o p rzed ził H. M a r­

kiewicz. W arszaw a 1979, s. 309.

12 S. Pigoń: W stęp. W: A. M ickiew icz: Pan Tadeusz. W rocław 1980, s. LXV-LXXI1.

owego „centrum ”, a także o tym, jak blisko o d „rezerw atu narodow ości” do „obra­

zu całości bytu”.

2

.

Pora teraz sięgnąć do dzieła, z którego pochodzi cytat służący za tytuł niniej­

szej pracy. To D w a j M acieje Bolesława Leśm iana - pisany trzynastozgłoskowcem poem at wyw odzący się, co chciałbym wykazać, z mickiewiczowskiej tradycji.

Bohaterów tego poem atu dotyczy znana nam już z Pana Tadeusza zasada pow ­ tórzenia. Zaznaczona w tytule „podw ójność” daje opisywany przez Olędzką-Frybe- sową efekt splątania - Macieje są dwaj, a robią w rażenie tłu m u (pojawia się w wier­

szu na przykład określenie „naw ała M aciejów zbyt groźna liczebnie” 13). Wydaje się, iż mylą się sam em u narratorow i i bohaterom poem atu, a już na pew no mogą pom ylić się czytelnikom . Leśmian, podobnie jak Mickiewicz, bawi się brzm ieniem - jed n ak tym razem już nie podobnych, lecz identycznych im ion:

G dziekolw iek się o b ró cił - ta m spotkał Macieja!

P rzed n a d m ia re m M aciejów gdzie szukać obrony?

Tu - M aciej i ta m - Maciej! M aciej - z każdej strony!

N aów czas do M acieja rzekł Maciej: „M acieju! [ ...] ” [... ] w oczach m u leśna po ciem n iała knieja, A M acieja o d ró żn ić nie m ó g ł o d M acieja

-Pow tórzenie jest zdecydowanie d om inantą tekstu - dublow ane są czynności bohaterów w raz z ich im ionam i i poetyckie frazy. Z dania „trącił Maciej Macieja”

i „rzekł Maciej do M acieja” pojawiają się dw ukrotnie w identycznym brzm ieniu.

Samo narratorskie oznajm ienie, że jeden bohater zwraca się do drugiego, jest w roz­

m aitych w ariantach stosow ane na zasadzie refrenu:

D o pierw szego M acieja rzekł ten d ru g i M aciej [...].

D o drugiego M acieja pierw szy Maciej rzecze [...].

D o pierw szego M acieja d ru g i M aciej praw i [...].

D o pierw szego M acieja rzecze M aciej w tó ry [...].

O ile pow tórzenia Leśm ian stosuje częściej i bardziej konsekw entnie niż M ic­

kiewicz, o tyle b rak w jego utw orze dosłow nie rozum ianej paronom azji - m am y bowiem do czynienia nie z podobieństw em , a z identycznością nazw. Znam y zresz­

tą i to zjawisko z Pana Tadeusza. Leśm ian rozwiązuje ten problem , podobnie jak

13 P o em at cytuję w g w ydania: B. L eśm ian: D w aj M acieje. W: Idem : Poezje zebrane. O prać. A. M adyda, w stę p em o p a trz y ła M . Jakitow icz. T o ru ń 1993, s. 4 8 0-485.

Mickiewicz, przez dodanie do im ienia innych wyrazów. W P anu Tadeuszu będą to

„im ioniska” lub przypom nienie rekwizytu, którym posługuje się postać. W D w óch Maciejach rozróżnieniu służą num ery: „Maciej pierwszy” m a za towarzysza „M acie­

ja drugiego” (zauważmy, że i Mickiewicz zastosował ten sposób, nazywając C hrzci­

ciela „M aciejem drugim ” [VII, 85] w o d różnieniu do pierw szego - Królika).

Leśmianowskie przeciwstawienia postaci są rzadsze niż u Mickiewicza, ale waż­

ne. Maciej pierw szy jest zdecydowanie „lepszym m ówistą” podczas gdy drugi rwie się do działania, zwłaszcza do walki. Ciekawy jest kończący p oem at fragm ent p o ­ święcony różnicom w postrzeganiu świata:

Rzekł jeden: „N oc nadch o d zi!” - A d rugi rzekł: „D nieje!” - Tak zm arli jednocześnie obydwaj Macieje.

Jeśli zinterpretow ać te wiersze jako stw ierdzenie zw iązku jed neg o bohatera z nocą, a drugiego z dniem (widzą je przecież równocześnie, w tym samym m om en­

cie), uzyskam y znany nam obraz dwoistej całości bytu, jedności przeciwieństw.

Samo im ię noszope przez obu bohaterów wskazuje na ludow y charakter tych postaci (a nie, jak u M ickiewicza, w spółtw orzy koloryt lokalny). Rzecz jasna - nie będzie to już charakter szlachecko-ludowy czy regionalny, mazurski, a wiejski, chłop­

ski. Im iona korespondują więc z Leśmianowską opowieścią zakorzenioną w lu d o ­ wych wierzeniach i literaturze u .

Podwojenie M acieja w znany nam już sposób hiperbolizuje czynności bo hate­

rów: zdobywanie nieśmiertelności, walkę i wreszcie umieranie. W ykorzystanie pow ­ tórzenia pozwala m ówić o zbiorowości, a więc widzieć w M aciejach tłu m („naw a­

łę”). W prow adzony kontrast, a więc związanie Macieja „m ów isty” z dniem , a jego im iennika z nocą, wzbogaca utw ór znaczeniow o - przywołuje bow iem topos je d ­ ności przeciw ieństw (coincidentia o p p o sito ru m) 15. Leśm ianow scy M acieje to za­

razem para, tłum i pełnia. M ogą reprezentow ać lud czy ludzkość - dzięki czem u wzm acnia się paraboliczny sens bajecznej historii.

3.

Motyw dwóch Maciejów powraca w Bajkach robotów Stanisława Lema. W opo­

w iadaniu ]ak Erg S a m o w zb u d n ik bladawca p o k o n a ł w śród „elektrycerzy” chcących zdobyć „klejnot życiodajny” dla m echanicznej królew ny pojawiają się „dwaj Au- tomacieje, nadążnicy w stu bitwach w ypróbow ani” 16. Nie odnoszą jed n ak sukce­

14 Por.: J. T rznadel: W stęp. W: B. L eśm ian: Poezje wybrane. O p rać. J. T rznadel. W ro cław 1983, s. XIX, XXII.

15 N a te m a t m o ty w u coincidentia o ppositorum por. M . Eliade: Uwagi o sy m b o lizm ie religijnym . Przeł.

J. T rznadel. „Poezja” 1968, n r 4, s. 77; A. Boczkow ska: T ry u m f L u n y i W enus. Pasja H ieronim a Boscha. K ra ­ ków 1980, s. 68.

16 S. Lem: B ajki robotów. K atow ice 1989, s. 27.

su, bow iem giną z rąk m ieszkańców odwiedzonej planety, ukam ienow ani lawiną szlachetnych kam ieni.

A utom acieje są dwaj - jak u Leśmiana. Lem robi bezpośrednią aluzję właśnie do D w óch M aciejów - jeśli m ożna m ówić o związku tej „bajki robotów ” z Panem

T adeuszem , to tylko za pośrednictw em Leśmiana.

Rzuca się jednak w oczy różnica m iędzy dwom a poprzednim i tekstami, a ostat­

nim . Otóż u Lema nie m a już żadnych przeciwstawień - jest wyłącznie powtórzenie, podw ojenie Macieja. Jest to zresztą nie Maciej, lecz „Autom aciej”. Neologizm budzi skojarzenia z autom atem (bohaterow ie są wszakże robotam i), autom atyzm em (jak w m ickiew iczow skim „teatrze m arionetek”), m echanicznym zw ielokrotnieniem . A utom acieje niczym się od siebie nie różnią w działaniu i w śm ierci - są identycz­

nym i m aszynam i (w B ajkach robotów jest też „A utom ateusz” 17 - b oh ater tekstu Przyjaciel A u to m a te u s z a ).

I jeszcze jeden ciekawy neologizm odnoszący się do lem owskich bohaterów -

„nadążnicy”. W yraźny związek łączy go z czasownikiem „nadążać”. W Tuwimows- kiej wersji przyw oływ anego już wierszyka o dwóch M ichałach odpow iada m u for­

m a „zdążać”:

T ańcow ały dw a Michały, Jeden duży, d ru g i mały.

Jak te n d u ży zaczął krążyć, To te n m ały n ie m ó g ł zdążyć.

Jak te n m ały nie m ó g ł zdążyć, To ten duży p rzestał krążyć.

A ja k d u ży przestał krążyć, To te n m ały m ó g ł już zdążyć.

A ja k m ały m ó g ł już zdążyć, D uży znow u zaczął krążyć.

A ja k d u ży zaczął krążyć, M ały znow u nie m ógł z d ą ż y ć .18

Lem, podobnie jak Mickiewicz i Leśmian, ale w znacznie większym stopniu ak­

centuje więc autom atyzm , brak indyw idualności i zw ielokrotnienie bohatera. Hi- perbolizuje także (ale i autom atyzuje) czynność nadążania, pogoni. Tym mocniej zostaje zaakcentow ana klęska „nadążników ”.

Niewiele jednak, poza żartem językowym, zostało z bogatych w znaczenia kre­

acji M ickiewicza i Leśmiana.

17 W arto tu p rz y p o m n ie ć , że M aciej i M ateusz to im io n a o w spólnej hebrajskiej p o d sta w ie i identycznym zn acz en iu , c h o ć p rzeb y ły ró ż n e dro g i rozw oju (Por. J. Bubak, op. cit., s. 208).

18 J. T uw im : D w a M ichały. W: Idem : Wiersze. T. 2. O p rać. A. K ow alczykow a. W arszaw a 1986, s. 503.

4.

W arto na koniec zastanowić się, po co Leśm ian i Lem naw iązują w różny sp o ­ sób do M ickiewiczowskiego m otywu. Co przez to zyskują oprócz znanych nam już z Pana Tadeusza, nieco zm odyfikowanych sensów (Lem, o czym już w spom niałem , większość tych znaczeń gubi)?

Oczywiście - każda aluzja literacka jest hołdem złożonym poprzednikow i i jego d z ie łu 19. W tym w ypadku m am y jednak do czynienia z hołdem szczególnym. Obaj pisarze pow tórzyli (zwielokrotnili) M ickiewiczowski pom ysł pom nożonego b o h a ­ tera i zhiperbolizowanej czynności. Powtórzyli m otyw pow tarzania. Z hiperbolizo- wali hiperbolizację. W ten sposób nie tylko w zm ocnili M ickiewiczowski efekt, ale także powielili sam akt kreacji. To już nie tylko podw ojony Maciej, ale zw ielokrot­

niona i przedłużona literatura.

„TU - MACIEJ I TAM - MACIEJ! MACIEJ - Z KAŻDEJ STRONY!”

O PEWNYM MOTYWIE Z PANA TADEUSZA

( s t r e s z c z e n i e )

Tekst został p o św ięcony m otyw ow i z Pana Tadeusza: w ielości p rzed staw io n y ch w n im Maciejów. M ickiew icz, posługując się p ow tórzeniem i p aronom azją, uzyskał efekt tłu m u słabo zróżnicow anych bohaterów , dobieranych je d n a k w przeciw staw ne pary. P row adzi to do realiza­

cji idei jedności przeciw ieństw i um ożliw ia postrzeganie zaścianku D obrzyńskich jako ce n tru m polszczyzny i ce n tru m bytu.

D o tegoż m o ty w u naw iązali później Bolesław Leśm ian i Stanisław Lem. Z robili to po sw o­

jem u i in n e nadali m u sensy. Jednak sam o zw ielokrotnienie M ickiew iczow skiego zw ielokrotnie­

nia jest przede w szystkim szczególnym rodzajem h o łd u złożonego poecie i jego dziełu.

19 K. Górski: A lu zja literacka (istota zjaw iska i jego typologia). W: Problemy teorii literatury. Seria 1. W ro c ­ ław 1987, s. 316.

J e r z y F i e ć k o

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 139-148)