• Nie Znaleziono Wyników

MODELU OJCZYZNY

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 192-200)

Twórczość M ichała Czajkowskiego, niezwykle p o pu larn a i dobrze znana czy­

telnikom XIX wieku, jest obecnie praw ie zupełnie zapom niana. Nie znaczy to je d ­ nak, że zapom niana przez badaczy. M ożna wręcz stwierdzić, że lekturowej absencji czytelników towarzyszy stałe zainteresow anie badaczy, czego dow odem jest szereg głębokich, filologicznie rzetelnych, opartych na szerokim kontekście historycznym i kom paratystycznym rozpraw Nie jest więc m oim celem ani zam iarem odkryw a­

nie nieznanych cech, charakteryzujących dzieło Czajkowskiego. Nie jest tym bardziej pow tarzanie ustaleń sformułowanych przez dotychczasowych znawców przedmiotu.

Pragnę natom iast nakreślić nową perspektywę refleksji nad dorobkiem Czajkowskie­

go, w której zaprojektow ane zostanie w stępnie pew ne pole nam ysłu, łączące w so­

bie różne w ątki twórczej aktywności, a raczej egzystencjalnej kreatyw ności Sadyka Paszy. T ru d n o oznaczyć, w jakiej m ierze owe - aktyw ność i kreatyw ność były wy­

nikiem okoliczności historycznych, n a ile zaś wynikały z charakteru Czajkowskie­

go, na ile wreszcie - co jest tu głównym przedm iotem rozważań - były realizacją stw orzonego przez M ickiewicza rom antycznego w zoru egzystencji.

Na początek uporządkujm y pewne fakty. Czajkowski zetknął się z Mickiewiczem osobiście n a pew no trzy razy: dwa razy w Paryżu w latach trzydziestych i ostatni raz

1 D o n ajw ażn iejszy ch n ależą prace: J. C hudzikow ska: D ziw n e życie S adyka Paszy. W arszaw a 1971; J. Ki­

jas: M ich a ł C zajkow ski p o d urokiem M ickiew icza. K raków 1959; M . K wapiszewski: D eb iu t „kozackiego ro- m ansisty". „ P a m ię tn ik L iteracki” 1978 n r 2; M . K wapiszewski: M ich a ł C zajkow ski wobec praw osław ia. W:

B izancjum - praw osław ie - ro m a n ty zm . Red. J. Ławski, K. K orotkich. B iałystok 2004; J. W okulska-P iotro- w iczow a: C zajkow ski ja k o pow ieściopisarz. W iln o 1932; Z. W ójcicka: Paryski okres działalności i twórczości M ichała Czajkowskiego. W arszaw a 1986.

w Burgas, w październiku 1855 roku. Pierwsze spotkanie m iało miejsce 4 listopada 1833 r. Po przekroczeniu granicy galicyjskiej Czajkowski, który wziął udział w pow ­ staniu listopadow ym jako oficer sławnego P ułku Jazdy W ołyńskiej dow odzonego przez Karola Różyckiego, jakiś czas pozostał w Galicji, a potem udał się przez M o­

rawy, Niemcy, Szwajcarię do Francji. Osiedlił się w Bourges, dużym skupisku em i­

grantów wojskowych. 4 listopada, z okazji im ienin Karola Różyckiego (który p ry ­ watnie był szwagrem Czajkowskiego), w restauracji Rocher de Cancale wyprawiono obiad. I tu w łaśnie Czajkowski poznał osobiście M ickiewicza i Józefa B ohdana Z a­

leskiego. W P am iętnikach pisze tylko, że „Mickiewicz nosił długie włosy, spadające m u na ram iona i przypom inał swoim wyglądem C hrystusa. Nic w n im jed n ak nie wskazywało n a m ęczennika - owszem jad ł i pił z wielkim apetytem ” 2.

Po tym obiedzie paryskim Czajkowski powrócił jeszcze do Bourges, skąd nieco później w raz z Różyckim i innym i oficeram i P ułku W ołyńskiego przeniósł się do Fontainebleau, a w iosną 1835 r. osiadł na stałe w Paryżu. Został w tedy ko resp on ­ dentem czasopism francuskich. Zadebiutow ał opow iadaniem kozackim pt. M ich- nenko wydrukow anym w czasopiśmie „Reform ateur M ilitaire”. W ślad za tym o p o ­ w iadaniem poszły ponoć następne, wszystkie po francusku. O swoich początkach pisarskich Czajkowski opow iada w P am iętniku. W 1835 roku został zaproszony na obiad, gdzie spotkał pułkow nika Briquevillea, w spółredaktora pism a „R eform ate­

u r M ilitaire”. Briqueville zdum iony był talentem narracyjnym Czajkowskiego (więc u początków była to literatura oralna!) i radził m u w stąpienie do arm ii francuskiej lub pracę pisarską:

On tak mi nagadał wiele o m oim talencie, o moich zdolnościach, że przyszedłszy do domu, ułożyłem w głowie plan powieści o Kozaku Michnence, w której chciałem wy­

jaśnić związek istniejący od dawnych czasów między Polakami a Kozakami i wykazać, jak ogrom ną usługę mogłaby oddać Kozaczyzna Polsce. Nie wstałem od stołu, póki nie skończyłem powieści.3

Jeśli zaufać inform acjom z P am iętników , to Mickiewicz m iał właśnie nam ów ić Czajkowskiego do pisania po polsku, by nie m arnow ać talentu. Zresztą W ernyho- ra spotkał się z w yraźnym uznaniem p o e ty 4. Czajkowski od początku swojej p ra ­ cy pisarskiej przyjął M ickiewiczowską strategię w ykorzystyw ania źródeł folklory­

stycznych w ich wielorakiej funkcji estetycznej: dokum entacji k olorytu lokalnego, budow ania aury autentyzm u przeciwstawnego klasycystycznej konw encjonalizacji świata przedstawionego, wreszcie dokum entacji żywej historii, przechowanej - we­

dle głębokiego prześw iadczenia rom antyków - właśnie w pieśni gm innej.

W przedm ow ie do Powieści kozackich, pisanej w Skutari w roku 1862, C zaj­

kowski expressis verbis w yraża przekonanie, że tw orzona p o d natchnieniem lite­

2 Cyt. za: J. Kijas: M ich a ł C zajkow ski p o d urokiem M ickiew icza. K raków 1959, s. 9 -1 0 .

3 Cyt. za: ibidem , s. 53. T ytułow y M ic h n e n k o to je d e n z ata m a n ó w C h m ieln ick ieg o , o p e ru ją c y głów nie n a teren ie dzisiejszej Białorusi.

4 Por. W. M ickiew icz: Ż yw o t A d a m a M ickiew icza. K raków 1890, t. IV, s. LXXXV (Listy A. L evy ego do W ładysław a M ickiew icza).

ratu ra bliższa jest istocie praw dy historycznej, niż „uczone” rozprawy. „D ram at dwóch rycerstw [Krzyżaków i Kozaków - A.F.] [...] dziś odbija się większą praw ­ dą w pieśniach i powieściach wyobraźni, jak w historiach pisanych n a kopyto i za rozkazem niem ieckim , m oskiew skim i łacińskim albo jezuickim ” 5. Dzieje się tak dlatego, że „praw da raz w yrzucona z ciemnic, świeci jak słońce na jasnych obło­

kach nieba. I z pieśni, i z powieści przechodzi z pokoleń do pokoleń i w sercach ludzi niże n a różaniec praw dy paciorki w ypadków po paciorkach - i duch praw ­ dy się nie skrzywi, nie zaginie, wyssana rycerskość przechow a się po wiek wieków w prawdzie, w wierze, w nadziei, a jak Bóg da, i w czyn się przeobrazi” 6. Bardzo tu już blisko do M ickiewiczowskich form uł wpisanych w K onrada W allenroda: „Pło­

m ień rozgryzie m alowane dzieje [...] Pieśń ujdzie cało”. Czajkowski prowadził k on ­ sekwentną stylizację, podkreślając, iż rycerze krzyżowi zniknęli wprawdzie już z p o ­ w ierzchni ziem i, ale „wielki poeta, wielki człowiek i wielki Polak, o d początku aż do końca w poem acie swojego K onrada W allenroda lepiej to przechow ał w praw ­ dzie i w świętym ogniu ducha, jak wszystkie historie daw ne i nowe” 1.

Folklor dokum entow ał nie tylko historię, ale także obyczaj ludowy. Przy czym u Czajkowskiego, po d o b n ie jak w pism ach Mickiewicza, lud nie jest utożsam iany z w łościanam i wiejskimi, lecz stanowi kategorię socjologicznie szerszą, obejm ującą oprócz chłopów drobną szlachtę, patriotycznie nastawione dwory, a także niektórych mieszczan. Szczególnie produktyw ny okazał się tu dla Czajkowskiego Pan Tadeusz - przypom nijm y, że chłodno, wręcz z rezerwą przyjęty przez em igrację w roku 1834.

W prowadzając w opow iadaniu pt. K on sta n ty H orodeński realia pryw atnej ojczyzny - Halczyńca, Czajkowski stylizuje opis n a inwokację do Pana Tadeusza.

Na polach po jednej stronie drożyny złoci się żyto, złoci się i czerwieni pszenica i razem kłonią kłosiste czoła ku zachodzącemu słońcu; po drugiej stronie sznurami, łanami, na przemiany złoci się jęczmień i owies, jak śniegiem bieleje kwiatem hreczka, miedzią czer­

wienieje kiciaste proso, pożółka groch i po dolinach zieleni się smukły le n .8

Wykorzystująca wspom nienia rodzinne powieść O wruczanin najeżona jest wręcz intertekstam i z Pana Tadeusza. Począwszy od występujących w niej postaci (np. Re­

jent, Podkom orzy, dziew czyna karm iąca drób jak Zosia), rekwizytów (np. strzel­

ba myśliwska „segalasówka”, tabakiera z w izerunkiem Tadeusza Rejtana), rozm ów o m iłości ojczyzny, bezustannego sejm ikow ania szlachty po identyczne jak u M ic­

kiewicza rozw iązania fabularne, łącznie z zajazdem, któ ry skończył się spustosze­

niem owruckiej spiżarni, a później zwycięską bitwą z M oskalam i (rzecz zatuszuje łap ów ka)9. Podobnie w W ernyhorze po bitwie, w której Polacy wytracili wielu M o­

skali, odbyw a się narada, na której, tak sam o jak w P anu Tadeuszu, szlachta zasta­

5 M . Czajkow ski: Powieści kozackie. K raków 2003, s. 10.

6 Ib idem , s. 11.

7 Ib idem , s. 12.

8 M. Czajkow ski: U krainki. W ybór. K raków 2003, s. 57.

9 D ro b iazg o w ą d o k u m e n ta c ję zależności O w ru cza n in a o d P ana Tadeusza sp o rząd z ił Z. Szweykowski we W stępie d o O w ru cza n in a . K raków 1927.

nawia się, w jaki sposób zatrzeć ślady owego incydentu. I tu p o d ob nie jak w P anu Tadeuszu wszyscy zgadzają się na dwa posunięcia: podanie fałszywego rap o rtu oraz łapówkę. „Pan G raf Tam ara w ymógł to na panu pułkow niku Ozerowie, że p o d a ra ­ portem, jakoby ci ludzie potopili się, kąpiąc się w Rosi. Idzie tylko o m ały prezencik;

lepiej tak skończyć” 10. Obficie korzysta też Czajkowski z M ickiewicza, zaopatrując kolejne rozdziały W ernyhory w m otta czerpane z Grażyny, z Pana Tadeusza.

Z kolei w opow iadaniu Sw atanie Z aporożca znajdujem y opis wesela, będący wyraźnym naw iązaniem do poloneza, kończącego epopeję M ickiewicza.

Ostap wziął się lewą ręką w boki, prawą za chustkę, której drugi koniec trzym a M aru- sia, i puścił się gęsiego w pierwszą parę. Czapkę na bakier przewiesił, to pokręcił wąsa, to tupnął nogą, to posunął po ziemi, przyskoczył do tanecznicy i nazad odskoczył. Za nim chłopcy i dziewczęta ciągnęli parami. Długi szereg jak wąż się wije, głową zakręci, bokiem esa wydmie, ogonem zarzuci i dalej się kręci po podwórku; staną przed muzyką i tropaka utną, staną przed starszyzną, pokłonią się nisko i dalej s u n ą .11

Bohater zaś innego opow iadania z tego cyklu, cześnik Sosenka, na uczcie, jaką wyprawił dla córki, w znosi toast starym węgrzynem: „Wypijemy kochajm y się!” 12.

M ożna więc stwierdzić, że Czajkowski w swoich powieściach i opow iadaniach szedł szlakiem M ickiewiczowskim, rozpisując na prozę pośw ięconą U krainie re­

alia i chwyty literackie wpisane w Pana Tadeusza. Ale ważną też rolę w utw orach Czajkowskiego pełnił cykl Sonetów krym skich. Np. w opow iadaniu O rlik i O rłeńko znajdujemy opis Bakczysaraju, który „lasem kopuł meczetowych w niebo wystrzelił, wiankiem białych dom ów po ziemi się rozesłał. Zam ek chana i h arem chana m ię­

dzy nim i panują jak dwa rosochate dęby m iędzy poziom ym i krzewy, jak Czatyrdah i Kikineis m iędzy krym skim i góry” 13. Czajkowski stara się tu indyw idualizow ać język postaci, kobiety z h arem u chana przem aw iają niezwykle obrazowo, kw ieci­

ście, obficie szafując porów naniam i i m etaforam i. Jedna z nich m ówi: „Jeśli chcesz tajemnicy, bądź pew na, że co powiesz, utonie tak głęboko, jak w stu d n i A lka-hiru;

jak tam oko ludzkie dna nie dojrzy, tak tu m ow a ludzka nie wybada, co złożonym będzie w głębi m ego serca” 14. Podobnie w W ernyhorze odnajdujem y opisy krym - slde. W rozdziale zaopatrzonym w m otto z M arii Antoniego Malczewskiego czyta­

my: „W Bakczysaraju pustką stoi odwieczne mieszkanie chanów K rym u i Budziaku.

W Bałakławie, w bezludnym zam ku Girajów rodziny, po obszernych dziedzińcach nie brzęczą rycerskie szable, nie tętnią końskie kopyta” 15. W powieści w spółczes­

nej pt. A n n a jeden z bohaterów w ędruje po Krymie. Jego w yobraźnia spętana jest obrazam i z S onetów M ickiewicza, chociaż w swoim liście (cytat ten pochodzi b o ­ wiem z listu) nie w spom ina nazwiska autora Sonetów krym skich. „Chodziliśm y po

10 M. Czajkow ski: W ernyhora. W ieszcz ukraiński. L ipsk 1868, s. 90.

11 M. C zajkow ski: Powieści kozackie, s. 19.

12 Ib idem , s. 42.

13 Ib idem , s. 134.

14 Ibidem , s. 137.

15 M. Czajkow ski: W ernyhora, s. 216.

pustym zam ku Girajów, deptaliśm y nogą białe m arm ury, po których niegdyś bie­

gały czarodziejki w schodu. [...] [Przypatryw aliśm y się] m ogilnikow i potęgi n a­

jeźdźców chrześcijaństwa.” 16

Gdyby zinw entaryzow ać wszystkie aluzje, naw iązania i interteksty M ickiewi­

czowskie w utw orach Czajkowskiego, zebrałoby się m ateriału na sporą książkę, któ­

rą przecież napisał już Juliusz Kijas. Tytułem uzupełnienia ustaleń krakowskiego badacza dodajm y więc jeszcze jeden tylko szczegół. O tóż Kijas identyfikując ślady M ickiewiczowskie w obrazow aniu, słownictwie, ideach, typie narracji, konstrukcji bohatera itd. w utw orach Czajkowskiego, stwierdza, że nie przyjęły się w jego wy­

obraźni i wrażliwości dwa w ażne teksty Mickiewicza: III część D zia d ó w oraz Księgi narodu i p ielg rzym stw a polskiego, gdyż „utw ór M ickiewicza przepojony jest m isty­

cyzmem, a m istyka była najzupełniej obca trzeźwem u umysłowi Czajkowskiego” 17.

Z tezą tą tru d n o się zgodzić. W W ernyhorze wieszczba ukraińskiego w iduna zryt- m izow ana jest tak sam o jak W id zen ie księdza Piotra.

Przyjdzie czas, kiedy szlachcic i chłop poddadzą karki pod obce jarzma, nadstawią plecy na obce baty, a odludne stepy, dalekie krainy zaludnią się synami polskiej ziemi, a Polskę na szmaty rozżarzą obce ręce, i długie lata będzie łzami się skrapiać, krwią broczyć i na łożu śmierci ze śmiercią walczyć. - 1 smutnie głos opuścił: - Nareszcie skona. - Potrząsł głową, zadum ał się, po chwili wzniósł głowę w niebo: - ale zm artw ychwstanie.18 O dpow ied nikiem tej paraleli rytm icznej w planie treściow ym jest stosunek Czajkowskiego do Kozaczyzny, który - chociaż bez dekoracji religijnej - jest analo­

giczny do Mickiewiczowskiego mesjanizmu. Nie rozwijając dalej tego tem atu trzeba zasygnalizować, że Czajkowski widział w Kozaczyźnie ostatni obszar zachowanych staropolskich cnót rycerskich: bezinteresow ności, dzielności graniczącej z braw u­

rą, h o n o ru i absolutnego przyw iązania do wolności. Uważał więc, że Kozaczyzna stać się m oże dźwignią odrodzenia Polski. Najpierw moralnego, a później także po­

litycznego. Dlatego występując w roku 1835 na kongresie historycznym w Paryżu, wpisał się na listę uczestników jako Kozak, a w swym referacie Zaleskiego postawił na rów ni z M ickiewiczem jako analogicznego do litewskiego wieszcza poetę koza­

ckiego. Był to więc jakby m esjanizm areligijny, m esjanizm polityczny, nieodwołu- jący się do dwoistej, m aterialno-spirytualnej ontologii, lecz do konkretu zakrojo­

nego na wielką skalę projektu politycznego.

Jeżeli postawę rom antyczną rozumieć będziemy po Mickiewiczowsku, więc jako realizację jedności słowa i czynu, to spełnienie takiej właśnie postaw y znajdujemy w biografii Czajkowskiego. Twórczość literacka była bowiem dla niego zawsze werba­

lizacją przyjętej strategii polityczno-ideowej, zaś postawa - realizacją wzorów przyję­

tych z literatury. Niezwykle przenikliwie dostrzegł to Zygm unt Krasiński, charakte­

ryzując Czajkowskiego w liście do Adama Sołtana. 9 maja 1840 roku pisał z Rzymu:

16 M. Czajkow ski: A n n a . L ipsk 1900, s. 185.

17 J. Kijas, op. cit., s. 101.

18 M . Czajkow ski: W ernyhora, s. 57.

Jest tu Czajkowski Wernyhora. Dzielny jeździec, z całego Rzymu pojmujący tylko pięk­

ność łąk Kampanii, bo siostrzaną stepom; zresztą mało dbający o ruiny miasta wiecz­

nego. Siądzie ci na kolumny korynckiej podstawie i gada o Skibickim, zarzniętym przez hajdamaków; pójdzie do Koliseum i przypomina sobie, jak ataman Konaszewicz prze­

bił Bezborodkę; w Termach Karakali widzi Czarnieckiego, który ścina atam ana Wyhow- skiego. Ale co do kozaczyzny, jedyny badacz, głęboki, przenikliwy, zgadujący, historyk żywy, śmiały, kozacki romansista, a sercem całym i wszystkimi pojęciami głowy szcze­

ry szlachcic p olski.19

„Szczery szlachcic polski” nie m ógł być tylko pisarzem . Jego pobyt w Rzymie nie był zresztą spow odow any rom antycznym wojażowaniem , lecz spraw ow aniem poruczonej m u przez księcia A dam a Jerzego C zartoryskiego m isji politycznej. Nie wdając się w szczegóły, pow iedzm y tylko, że m isja ta skończyła się pow odzeniem , co było wystarczającą rekom endacją do pow ierzenia Czajkowskiem u przez księcia zadania stokroć trudniejszego - zorganizow ania agencji dyplom atycznej w stolicy Turcji. Na nowej placówce Czajkowski energicznie wziął się do pracy. Najbardziej był, rzecz jasna, zainteresowany Kozakami, którzy osiedli w tureckiej D obrudży jesz­

cze w XVIII wieku, gdy Katarzyna II, po zburzeniu Siczy naddnieprzańskiej p rze­

prowadzała akcję przesiedlania Kozaków n ad Don.

M it D obrudży prysł jed n ak w konfrontacji z rzeczywistością podczas pełnej niebezpieczeństw rekonesansowej podróży, podjętej sam otrzeć przez Czajkowskie­

go w kwietniu i m aju 1842 roku. Resztki Kozaków zaporoskich pracowały, rybacząc na cudzy rachunek n a D unaju. „Kozaczyzna zaporoska - pisał Czajkowski - p o ­ zostawała tylko w zm ąconych gorzałką w spom nieniach” 20. Czajkowski jed n ak nie załamywał się. Skoro Zaporoża nie m a, to należy je wskrzesić. „Zam arzyło m u się - pisze C hudzikow ska - w wieku dziew iętnastym podnieść z m artw ych to, co jesz­

cze w szesnastym zostało zaprzepaszczone - Kozaczyznę sfederow aną z Polską” 21.

Czajkowskiemu roiło się naw et ogłoszenie samego siebie W ielkim Księciem K on­

stantym i stanięcie (w odw ołaniu do tradycji różnych sam ozw ańców ) na czele do- brudżskiej Kozaczyzny. Pisał o tych projektach obszernie w rapo rtach do księcia Adama Jerzego C zartoryskiego22.

Kreacyjna postawa Czajkowskiego była tu realizacją Mickiewiczowskich projek­

tów człowieka czynu. I kiedy w 1850 roku w w yniku zagrożenia deportacją z Turcji Czajkowski przeszedł na islam, na co histerycznie zareagowali polscy ultram ontanie, a książę C zartoryski przestał się odzywać do Czajkowskiego, jed en M ickiewicz ze spokojem odczytał ten tekst przem iany wewnętrznej bohatera: M ichael obiit - hic natus est Sadyk. Mickiewicz ze spokojem przyjął apostazję Czajkowskiego tw ier­

dząc, że i tak nie był on nigdy człowiekiem zbyt religijnym, więc i tej jego decyzji nie należy przyjmować z przesadną, nadm ierną powagą. M iał się też wyrazić, że

Sa-19 Z. K rasiński: Listy do A d a m a Sołtana. O pr. Z. Sudolski. W arszaw a Sa-1970, s. 3 4 5 -3 4 6 . 20 Ibidem , s. 221.

21 Cyt za: J. C hudzikow ska: D ziw n e życie S adyka Paszy. W arszaw a 1971, s. 221. R ealia D o b ru d ż y C zaj­

kowski opisał w o p o w ia d a n iu pt. Niż.

22 Ibidem , s. 222.

dyk „spełnia daleko wznioślejsze, trudniejsze i religijniejsze posłannictw o, niż na- jopaślejszy p rałat przy beczce w ina i dobrej pieczeni” 23.

Stosunek M ickiewicza do Czajkowskiego na pew no m iał jakiś wpływ na decy­

zję księcia A dam a Jerzego Czartoryskiego, by poetę właśnie uczynić m ediatorem w konflikcie Sadyka Paszy z W ładysławem Zam oyskim w roku 1855. Rząd turecki m ianow ał Czajkowskiego, który podjął się zorganizowania Kozaków dla Porty Otto- m ańskiej, m irim iranem , czyli hetm anem zaporoskim . M iał więc, jak byśmy to dzi­

siaj określili, „prawa autorskie” do Kozaczyzny w Turcji. Tymczasem oddział polski zorganizow any przez Zam oyskiego w ram ach form acji Sadyka m iał być, w in ten ­ cji niechętnych Sadykowi polityków, ew entualną przeciwwagą dla żyw iołu koza­

ckiego i dla sam ego Czajkowskiego, w którym niektórzy widzieli naw et przyszłe­

go Chm ielnickiego.

Sadyk zresztą okazał się bardzo zdolnym dowódcą. Jego pu łk odznaczył się w walce z R osjanam i pod Sylistrią w 1854 roku, ale profity z tego zbierał Zam oy­

ski - bow iem uzyskał od Turków zezwolenie na organizowanie z jeńców - Polaków z arm ii rosyjskiej - II pułku. Tym czasem Sadyk w 1855 doszedł aż do linii Prutu, ale na rozkaz turecki cofnął się i rozbił obóz w Burgas. Pułk Sadyka liczył około 800 żołnierzy, a katolicy byli w nim szczupłą, nieprzekraczającą setki osób, garstką. Pułk Zam oyskiego liczył około 430 żołnierzy, ale składał się tylko z Polaków-katolików, a do tego niechętnych innow iercom 24. Przypom nijm y jeszcze, że pierwszy konflikt m iędzy M ickiewiczem a Zam oyskim m iał m iejsce w Rzymie w 1848 roku, gdy Za­

moyski usiłow ał przejąć kontrolę wojskową nad Legionem Mickiewicza.

11 w rześnia 1855 roku w Paryżu odbyło się pożegnalne śniadanie. Mickiewicz w znosił toasty na cześć Kozaczyzny i Sadyka. „Na zdrowie tego, któ ry dzisiaj na W schodzie jest pierw szym sługą Polski, n a zdrowie Sadyka Paszy!” 25. Równie ser­

deczny przebieg m iało pow itanie Mickiewicza w obozie kozackim w Burgas. Przy­

w ołajm y tu św iadectw o Sadyka.

Piękna to była chwila, jedna z najpiękniejszych życia kozaczego otomańskiego, powitanie między sobą wielkiego Męża Polski, Litwy i Rusi, wielkiego Męża Słowiańszczyzny. [...]

Piętnaście sotni m ołodców grzmiało pieśnią wieszcza i gościa w tych krajach, o których on śpiewał. Piętnaście sotni koni rżało do tych krajów, które on rozbudził, rozognił Odę do młodości. M ołodce i konie na jedną nutę grzmieli i rżeli razem: Razem z Adamem Mickiewiczem na Ruś, do Polski, na Litwę, skoro mamy Adama Mickiewicza!26

M ickiewicz jakby o dm łodniał w obozie Sadyka. M iał się nawet wyrazić, że wo­

lałby swego syna W ładzia widzieć oficerem kozackim niż fran cu sk im27. W obozie w Burgas zrodziła się też ostatnia wielka idea M ickiewicza - idea pow ołania pod b roń form acji żydowskiej, zwanej czasem przez badaczy legionem żydowskim.

Sa-23 Cyt. za: J. Kijas: M ich a ł C zajkow ski p o d urokiem M ickiew icza. K raków 1959, s. 26.

24 Por. J. C h u d z ik o w sk a, op. cit.

25 C yt. za: J. Kijas, op. Cit., s. 31.

26 K o za czy zn a w Turcji, p rzez X.K.O. P aryż 1857, s. 122-123.

27 J. Kijas, op. cit., s. 33.

dyk trochę podkpiw ał z projektu stw orzenia form acji żydowskiej, pytając, „jak to będzie wyglądał pułk żydowski w wojsku kozackim p o d k om en dą szlachcica p o l­

skiego?” Był jed n ak szczerze przejęty pobytem poety w obozie w Burgas. Jeszcze po latach w P am iętnikach i w Legendach twierdził, że „stosunek M ickiewicza do Kozaków w ynagrodził m u nieprzyjaźń całej Polski i em igracji” 28. Zaś M ickiew i­

czowi najbardziej w Kozaczyźnie podobał się jej wieloetniczny, wielowyznaniowy i spontaniczny charakter. M ógł bow iem sądzić, że gdy ludzie o tak różnej prow e­

niencji spotkali się w jednej formacji, to nie stało się to przypadkowo, to - zgodnie z jego stylem m yślenia o świecie i historii - jest to widom y znak działania O p atrz­

niencji spotkali się w jednej formacji, to nie stało się to przypadkowo, to - zgodnie z jego stylem m yślenia o świecie i historii - jest to widom y znak działania O p atrz­

W dokumencie W cieniu Mickiewicza (Stron 192-200)