• Nie Znaleziono Wyników

Maria Gawarecka: Do instytucji [...], które cieszyły się wzięciem dzięki uroz-maiconym widowiskom należały kino-teatry. Poza wyświetlaniem fi lmów

od-bywały się tutaj rewie i spektakle, czę-sto urządzano koncerty (m.in. ze wzglę-du na brak odpowiednich sal imprezo-wych) z udziałem poważnych sił

arty-32 Przypis redakcyjny do artykułu Feliksa Arasz-kiewicza Ruch litera-cki w Lubelszczyźnie 1918-1938, w: Antolo-gia współczesnych poe-tów lubelskich, Lublin 1939, s. 182.

33 Maria Gawarecka, Towarzystwo Bibliote-ki Publicznej im. Hie-ronima Łopacińskiego w Lub linie, w: W kręgu Hieronima Łopacińskie-go, s. 15.

165

nr 30 (2006)

Kina lubelskie

stycznych. Zwykle produkowały się ze-społy rewiowo-operetkowe zaangażo-wane na czas dłuższy lub przybywający na gościnne występy artyści, najczęściej z Warszawy. Bywali tu – Hanka Ordo-nówna, Lucyna Messal ze swoim ze-społem, Teatr „Perskie oko” z Zulą Po-gorzelską, Ludwikiem Sempolińskim i innymi; Maria Malicka i Aleksander Węgierko ze sztukami wystawianymi w Teatrach Polskim i Małym. W kon-certach udział brali Ignacy Dygas, Ha-lina Leska, Zbigniew Drzewiecki i inni, poza tym lubelska wojskowa orkiestra symfoniczna, chór „Lutnia”, orkiestra S. Namysłowskiego itd. W 1938 r. mia-sto posiadało 6 kino-teatrów: „Cor-so”, „Apollo”, „Stylowy”, „Wenus”, „Rial-to”, „Gwiazda”. Prócz tego „Fotoplasti-kon”. Najatrakcyjniejsze urządzenie wnętrza posiadało kino „Corso”, tutaj też 20 marca 1930 r. zademonstrowa-no pierwszy fi lm dźwiękowy (Śpiewają-cy błazen).34

Pięknie opisał lubelskie kina Marek Wysz-kowski:

Pierwszy w Lublinie, a także jeden z pier-wszych w Królestwie Kongresowym bio-skop czyli kinematograf (wynalazek bra-ci Lumiere tak przez nich nazwany) zo-stał uruchomiony w budynku

daw-nego Teatru Zimowego (dziś zwane-go Starym) przy ul. Jezuickiej. Stało się to w 1908 roku, a założycielem tego ilu-zjonu był Romuald Makowski. Na wi-downi pozostawiono teatralny układ wnętrza z parterem, lożami I piętra i galerią dla uboższych widzów. Ory-ginalna nazwa „Th èâtre Optique Pa-risien” podnosiła rangę i nadzwyczaj-ność nowego wynalazku. Tę wytwor-ną brzmiącą nazwę zmienił po pew-nym czasie na „Rialto” syn pierwszego właściciela. Do wybuchu II wojny świa-towej wyświetlano w tym kinie kome-die polskie, kryminały i, cieszące się ol-brzymią w owych czasach popularnoś-cią, fi lmy kowbojskie.

Kino, które znałem bliżej to „Gwiaz-da”, wcześniej noszące nazwę „Ucie-cha”. Mieściło się w parterowym, mu-rowanym długim baraku przy ul. Ber-nardyńskiej 5 prawie naprzeciw Szkoły Handlowej im. A. i J. Vetterów. Do tego kina chodziła najuboższa lubelska pub-liczność. Przez długie lata było to, po-dobnie jak inne, kino nieme. Chodzi-łem tam czasem jako kilkuletni chło-pak ze względu na wyświetlane kome-die z Patem i Patachonem oraz Flipem i Flapem. Raz się zdarzyło, że przy wej-ściu na seans wręczono mi

tekturo-Wnętrze kinoteatru „Cor-so” przy ul. Radziwiłłow-skiej w 1943 (spalony w 1944 roku i rozebrany).

Fot. z książki Dzieje Lu-blina, t. II, red. Stanisław Krzykała, Lublin 1975.

34 Maria Gawarecka, Ży-cie kulturalne Lublina..., s. 220.

Życie kulturalne – instytucje i organizacje

we okulary z czerwoną i niebieską fo-lią, które umożliwiały uzyskanie trój-wymiarowego obrazu. Dzięki temu po-stacie z ekranu, ich gesty, wyciągnię-te ręce i nogi, a także pojazdy wydawa-ły się zbliżać bezpośrednio do widza, strasząc młodzieżową widownię i two-rząc niesamowite wrażenie. Ogromnie to przeżyłem. Budynek kina „Gwiazda”

był dzierżawiony przez prywatne oso-by, ale właścicielem byli oo. Bernardy-ni. Z tego powodu oprócz fi lmów mło-dzieżowych w Boże Narodzenie i Wiel-ki Post odbywały się projekcje fi lmów religijnych. Po wojnie budynek-barak został rozebrany i obecnie jest tu wjazd do zabudowań kościelnych.

Ilość kin zwiększała się w miarę upły-wu czasu. Przy okolicy 1 maja, w dziel-nicy wówczas robotniczej, powsta-ło kino „Venus”. Przy budynku poczty na Krakowskim Przedmieściu mieściło się kino „Stylowy”. Zostało ono zbom-bardowane i zniszczone podczas jed-nego z pierwszych nalotów we wrześ-niu 1939 r. Z tyłu za pocztą znajdo-wało się, również dzisiaj nieistniejące,

kino „Palace”. Wyświetlano tam naiwne i nieśmiałe fi lmy erotyczne. Przy Kra-kowskim Przedmieściu 48 miało swoją siedzibę kino „Italia”. Przez pewien czas działało kino „Lux” przy ul. Lubartow-skiej oraz kino „Rusałka” w budynku Te-atru Letniego przy ul. Zamojskiej. Były też inne kina jak: „Moderne” i „Kultu-ra”. W owym czasie nie wznoszono specjalnych obiektów dla umieszcze-nia tam kin, lecz wykorzystywano ist-niejące większe sale, znajdujące się w różnych miejscach w mieście. Jed-nym z najelegantszych kin w Lublinie było „Apollo” przy ul. Szpitalnej obec-nie Peowiaków. Uczęszczała do obec-niego elita inteligencji Lublina. Przy ulicy Ra-dziwiłlowskiej mieściło się reprezenta-cyjne kino Lublina zwane początkowo

„Oaza”, a potem „Corso”. Powstało ono w miejscu istniejącego tam wcześniej wrotkowiska, czyli budynku przezna-czonego do jazdy na wrotkach. Nale-żał on do szwajcarskiej rodziny Schrei-terów. Do tego kina chodziłem z rodzi-ną. Pamiętam wzruszający, piękny, ko-lorowy fi lm, który przeżyłem szczegól-nie mocno – to Królewna Śszczegól-nieżka Walta Disney΄a. Kino to zostało zbombardo-wane i spalone podczas działań wojen-nych w 1944 r.

Warto wspomnieć, że do niemych fi l-mów przygrywał czasem pianista zwa-ny taperem, a nawet grywała orkie-stra, o czym zawiadamiano w prasie lubelskiej publikującej repertuar kin.

Przełom lat dwudziestych i trzydzie-stych ubiegłego wieku to wielka rewo-lucja w kinach. W 1927 roku w Ame-ryce powstał pierwszy fi lm dźwięko-wy Śpiewak z jazzbandu z Alem Jolso-nem w roli głównej, a w niecałe trzy lata później premierę miała polska pro-dukcja dźwiękowa Moralność pani Dul-skiej w reżyserii Bolesława Newolina.

Początkowo dźwięk odtwarzany był ze specjalnych płyt na patefonach, które nie były zsynchronizowane z projekto-rami. Nawet drobna awaria w czasie se-Szkic reklamy kina

„Colos-seum” (róg ul. Krakowskie Przedmieście i Kościusz-ki, kino niewymienione w tekście) z 1926 roku.

Ilustracja z okładki tecz-ki z dokumentacją pro-jektu. Materiały Inspekcji Budowlanej. Ze zbiorów Archiwum Państwowego w Lublinie.

167

nr 30 (2006)

Kina lubelskie

ansu powodowała, że fi lm dramatycz-ny stawał się komedią, gdy np. kobieta zaczynała nagle mówić męskim głosem lub, o zgrozo, szczekać. Kina początko-wo niechętnie przyjmowały tą nopoczątko-wość, ale presja widzów była tak duża, że kino nieme powoli zaczęło przechodzić do historii. Po odchodzącej epoce po-zostało wspomnienie tak wspaniale od-dane w piosence Mieczysława Fogga:

W małym kinie

nikt już dzisiaj nie gra na pianinie nie ma już seansów w starym kinie w małym niemym kinie „Petit Trianon”.

Z lubelskich kin przedwojennych po wojnie pozostały trzy: „Venus” zwa-ne później „Bałtykiem”, wreszcie bar-dziej swojsko „Robotnikiem”, „Rialto”

zmienione na „Staromiejskie” i „Apol-lo” obecnie „Wyzwolenie”.

I niestety, tylko to ostatnie, pamię-tające czasy niemych seansów, pracuje nieustannie do dzisiaj.35

Uzupełnijmy jeszcze informacje dotyczące kina „Corso” (do pierwszej wojny „Oaza”).

Henryk Gawarecki: Początkowo kino

„Oaza” mogło pomieścić tylko 240 osób, z czasem, po kilku przebudowach, miało ono do 1000 miejsc (na parte-rze i na balkonie). Po pierwszej woj-nie światowej zmieniło nazwę na „Cor-so” i wiernie służyło miastu aż do poża-ru w lipcu 1944 roku. Do tego też czasu zachowało świadectwo swej „sportowej młodości”. Przy wejściu do hallu znaj-dował się wielki kolorowy witraż przed-stawiający sportowca jadącego na wrot-kach. Spalone mury stykające się z pa-łacem Czartoryskich rozebrane zostały w 1945 roku [...]. Dziś nie ma już po ki-nie ani śladu.36

W cytowanej książce Gawareckiego na str.

277 znajduje się zdjęcie wnętrza kina wy-konane w roku 1930. Hanna Protasiewicz--Bieniaszkiewicz w swojej pracy doktorskiej poświęconej lubelskiej secesji na str. 48 tak skomentowała architekturę budynku kina:

Budynek kina „Oaza” sprzed 1918 roku powstał jako adaptacja wrotowiska.

Dlatego też jego forma miała układ hali sportowej. Elewacje przyozdobiono w stylu Art Nouveau. Jej rola polegała na ukryciu faktycznej konstrukcji wnę-trza. [...] Choć obecnie nie znamy inten-cji właściciela i projektanta co do wybo-ru takiego właśnie rozwiązania, to po-zorne i mylące ukształtowania fasady bardzo [pasowało] do obiektu prze-znaczonego na projekcję wymyślonych i nierealnych historii.37

Na stronie 128 tej pracy znajdujemy rysu-nek: widok fasady od ul. Początkowskiej (dziś Staszica).

Zachował się też piękny opis kina „Corso”

Zygmunta Knothe:

Gdy przed wojną szło się wieczorem do kina „Corso” w samym kątku Placu Litewskiego, za gmachem Europejskie-go Hotelu mijało się cofniętą fasadę pię-trowego budynku o dwóch wysunię-tych jakby basztach kwadratowych. Fa-sadę dość brudną, przez kontrast z ja-rzącymi się reklamami kina pogrążo-ną zawsze w cieniu. Czasem okna piętra bywały oświetlone, gdy w salach miesz-czącego się tam klubu odbywał się bal.

Znów przechodzień idący ulicą Zieloną od Ś-to Duskiej widział poprzez bramę i dziedziniec coś jakby kamienicę, rów-nież w stanie pewnego zaniedbania ar-chitektonicznego. Przewodniki głosi-ły, że w tym miejscu wznosi się b. pałac Czartoryskich, zaś gmach kina „Corso”

zasłaniał widok z boku i kasa czy palar-nia wdarły się nawet do narożnego al-kierza.38

Józef Łobodowski

Bardzo dużo informacji dotyczących „życia fi lmowego” w Lublinie lat trzydziestych przekazuje Józef Łobodowski w Dziejach Józefa Zakrzewskiego. A tak charakteryzuje lubelskie kina w Czerwonej wiośnie:

W Lublinie były dwa przyzwoite kina.

Największe „Corso”, przy Litewskim Placu, często wypożyczane na rewie

35 Marek Wyszkowski, Kina w Lublinie, cz. I,

„ZOOM. Lubelski In-formator Kulturalny”, marzec 2005, s. 4-5.

36 Henryk Gawarecki, O dawnym Lublinie.

Szkice z przeszłości mia-sta, Lublin 1986, s. 278.

37 Hanna Protasiewicz-Bieniaszkiewicz, Ar-chitektura secesyjna w Lublinie, praca dok-torska obroniona w In-stytucie Historii Sztu-ki KUL pod Sztu-kierunSztu-kiem dr. hab. Lechosława La-meńskiego prof. nadzw.

KUL, Lublin 2005. Pra-ca dostępna w Ośrod-ku „Brama Grodzka – Teatr NN”. Autorka wy-korzystała tu materiały:

WAPL [Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Lublinie], AmL [Akta miasta Lublina] (1915-1918), sygn. 208.

38 Zygmunt Knothe, Pa-łac Czartoryskich w Lub-linie, „Gazeta Lubelska”

1947, nr 339, s. 6.

Życie kulturalne – instytucje i organizacje

i przedstawienia amatorskie, i znacz-nie mznacz-niejsze, ale bardziej luksusowe

„Apollo”. Inne miały źle przewietrzone sale, przestarzałą aparaturę i wyświet-lały fi lmy sprzed wielu lat. Niewielka sala na Bernardyńskiej specjalizowa-ła się w fi lmach kowbojskich i oblegana była przez wyrostków; stary osiemna-stowieczny teatr, przerobiony na kino, przy ul. Archidiakońskiej, był niemal wyłącznie domeną publiczności żydow-skiej. Ale i polscy studenci chętnie tam zaglądali, nie tyle dla fi lmów, co w na-dziei, że uda się przygruchać jakąś przy-stojną Izraelitkę.39

O tej fascynacji Łobodowskiego kinem pi-sze Tadeusz Kłak:

Łobodowski należał do stałych bywal-ców tych kin, tam też zwykle prowadzi swoją narzeczoną Józef Zakrzewski, tam wspólnie przeżywają oni emocje zwią-zane z białym ekranem w zaciemnio-nej sali. Na kartach powieści pojawiają się tytuły fi lmów z ówczesnego repertu-aru, jak np. Błękitny Anioł, Dama kame-liowa, Bokser książę czy X-27, nazwiska

aktorów takich jak Greta Garbo, Joan Crawford, Emil Jannings, Clark Gable, Robert Taylor i inni. Szczególną sympa-tią obdarza jednak główny bohater Mar-lenę Dietrich, o której pamięta również w powieściach. Wspomina ją kilkakrot-nie, posługując się zresztą raczej jej imie-niem, co również świadczy o zażyłości samego autora Dziejów Józefa Zakrzew-skiego z jej fi lmowym wizerunkiem. Dwa razy pojawiają się także słowa śpiewanej przez nią w Błękitnym aniele piosenki:

Ich bin Kopf zum Fuss auch Liebe.

Fascynacja Łobodowskiego tą aktorką sięga jeszcze młodzieńczych lat, czego świadectwem był między innymi jego artykuł z „barykad” pt. nogi marleny die-trich (pisownia oryginalna).40

Dodajmy, że w nr. 2 „Trybuny” (15 marca 1932) jest zamieszczony artykuł Łobodow-skiego pt. Film przyszłości, a w numerze następnym (1 kwietnia 1932) artykuł pt.

O awangardę fi lmową.

Projekt reklamy kina „Co-losseum”. Materiały In-spekcji Budowlanej. Ze zbiorów Archiwum Pań-stwowego w Lublinie.

39 Za: Tadeusz Kłak,

„Lubelskie” powieści Józefa Łobodowskie-go, w: Literatura i pa-mięć kultury, red. Sła-womir Baczewski i Da-riusz Chemperek, Lub-lin 2004, s. 346-347.

40 Tamże, s. 347.

169

nr 30 (2006)

Kina lubelskie

Czechowicz

Czechowicz interesował się fi lmem i bar-dzo często bywał w kinie. Dowiadujemy się o tym z jego korespondencji, gdzie można znaleźć liczne wzmianki dotyczące obej-rzanych fi lmów oraz ze wspomnień jego znajomych.

Kazimierz Miernowski: Kino lubił Jó-zio, a i ja również, namiętnie. Byliśmy na każdym programie, przy czym do jed-nego kina (później znajed-nego pod nazwą

„Stylowy”) mieliśmy wstęp bezpłatny, gdyż Dussil był jego właścicielem. Sia-dywaliśmy w ciemnościach, rozwijali chałwę czy czekoladę lub orzeszki palo-ne, patrzyli na obraz na ekranie i jedli.

A po kinie znów rozmowy 41. […]

Przypominam sobie, jak w ulewny deszcz przyszedł do mnie na Misjonar-ską Czechowicz z Gralewskim i Biel-skim, i jak w tenże ulewny deszcz chcia-ło się nam biegiem udać do kina „We-nus”, by zobaczyć Nibelungi – wspania-ły zresztą fi lm niemiecki. Józiowi podo-bała się część pierwsza – bajkowa – Ni-belungów, a w szczególności jasnowło-sy Zygfryd.42

Henryk Zwolakiewicz: Przyjaźnił się z Janem Wydrą, [...] z którym prawie co-dziennie chodził do kina.43

W „Kurierze Lubelskim”, którego redakto-rem naczelnym i wydawcą był Czechowicz w okresie styczeń–czerwiec 1932, znajdu-jemy rubrykę poświęconą sprawom fi lmo-wym.

Alojzy L. Gzella: Można nawet powie-dzieć, że redaktorzy byli wyraźnie zafa-scynowani kinem i byli bardzo zachłan-nymi obserwatorami fi lmowych no-wości. [...] Po każdej niemal premierze ukazywały się recenzje pt. Na srebrnym ekranie podpisywane przez „Kinomana”

czy „Gamura”.44

Z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że za tymi pseudonimami krył się sam Czechowicz.

Zainteresowanie fi lmem doprowadziło Czechowicza nawet do napisania kilku sce-nariuszy fi lmowych.

Tadeusz Kłak: Projekty scenariuszy fi lmowych Czechowicza mogą stano-wić raczej tylko ciekawostkę w jego biografi i. Pochodzą one najprawdopo-dobniej z 1936 roku i były pisane – we-dług domysłu Wacława Mrozowskie-go, który wydrukował tekst scenariu-szy w swojej Cyganerii – na zamówie-nie Ryszarda Ordyńskiego dla którejś z wytwórni amerykańskich. O jednym scenariuszu wspominał Czechowicz w liście do Mrozowskiego z maja 1936 roku: „Pracuję nad scenariuszem dla Metro-Goldwyn-Mayer. Jeszcze nie piszę – obmyślam. Termin mam trzy-miesięczny, więc chcę rzecz wykonać solidnie”.

Zachowane dwa projekty scenariu-szy nie pozwalają orzec, na ile marze-nia Czechowicza o fi lmie były realne.

[...] Skądinąd wiadomo jednak, iż Cze-chowicz był entuzjastą kina, fascyno-wały go język i atmosfera fi lmu, czego liczne świadectwa znajdujemy w jego listach. Jeszcze w listopadzie 1923 roku, a więc u swoich początków lite-rackich, pisał Czechowicz do Konrada Bielskiego:

A tymczasem mnie się marzy mariaż wszelkiej opowieści z kinem. Nowa pro-za winna mieć w sobie pro-zapaszek prosto-ty i lakonizmu scenariuszu fi lmowego.

Nawet wprowadzenie pewnych pojęć czysto fi lmowo. Nie ma dziś człowieka na świecie, który by nie znał kina i dlate-go właśnie ten ogromnie ważny czynnik życia, wżyty w literaturę, nikogo by chy-ba nie zdziwił.45

W Ilustrowanym przewodniku po Lublinie (1931) odnotowane są adresy następują-cych „kinematografów”:

Kino „Apollo”, ul. Szpitalna 6, Kino „Corso”, ul. Radziwiłłowska 3, Kino „Italja”, Krak.-Przedm. 48, Kino „Uciecha”, Bernardyńska 5, Kino „Venus”, 1 Maja 31, Kino „Wiedza”, ul. Jezuicka.46

41 Kazimierz Miernow-ski, Moje wspomnienia o Czechowiczu, w: Spo-tkania z Czechowiczem, s. 81.

42 Tamże, s. 75.

43 Henryk Zwolakie-wicz, Spotkanie z Cze-chowiczem, tamże, s. 162.

44 Alojzy L. Gzella, „Ku-rier Lubelski” Józefa Czechowicza, w: W krę-gu Hieronima Łopaciń-skiego, s. 155.

45 Tadeusz Kłak, Repor-ter róż. Studia i szki-ce literackie, Katowiszki-ce 1978, s. 94-95.

46 Ilustrowany przewod-nik..., s. 24.

Życie kulturalne – instytucje i organizacje

Dla mieszkańców Lublina instytucją, która najbardziej zwracała na siebie uwagę i była symbolem zachodzących zmian w życia kul-turalnym miasta po odzyskaniu niepodle-głości, był Teatr.