• Nie Znaleziono Wyników

1862–1948

Mieczysław Biernacki. Fot.

ze zbiorów WBP im. H. Ło-pacińskiego. (sygn. 169/III, nr 1792.4).

31

nr 30 (2006)

Mieczysław Biernacki

Obdarzony bojowym temperamen-tem, odwagą cywilną i trafnym kryty-cyzmem, zjednał sobie grono szczerych i oddanych zwolenników, ale też jeszcze więcej wrogów w parafi ańskim i koł-tuńskim światku. Stał się też wkrótce przedmiotem osobistych napaści i po-litycznych ataków, jako widoma głowa całej lubelskiej lewicy, wrogiej rządowi obcemu, ale także opozycyjnej wobec zaśniedziałości obyczajowej, przywile-jów stanowych i oportunizmu własne-go społeczeństwa.1

Konrad Bielski: [Biernacki] to ciekawy kawał historii i nie tylko Lublina. Lekarz znakomity, obdarzony graniczącą z jas-nowidzeniem umiejętnością rozpozna-wania chorób. O jego niezwykle traf-nych, błyskawicznych diagnozach cuda sobie opowiadano. Bez żadnych badań pomocniczych, analiz i prześwietleń – określał nieomylnie chorobę [...], powo-dzenie miał zawrotne. Przed pacjenta-mi chował się i uciekał. Ścigali go jednak wszędzie i nie dawali dokończyć szklan-ki mocnej kawy, lub przerywali partię ulubionych przezeń szachów. W sza-chy grał bardzo dobrze. Opowiadał, że partnerami jego byli między innymi dr Emanuel Lasker z Berlina, arcymistrz przedwojenny i... Józef Piłsudski. [...]

Za czasów zaborów [...] był czołowym działaczem postępowym, jednym z za-łożycieli „Światła”, że współpracował ze Stefanem Żeromskim, że słusznie na-zywano go ojcem demokracji lubelskiej [...]. Społecznik, polityk, wszystko, co się działo w kraju i na świecie nie mo-gło ujść jego uwagi. A przy tym szereg dziwactw i oryginalnych nawyków da-wało okazję do wielu dykteryjek i aneg-dot. To wszystko zbliżało doktora do lu-dzi w sposób ciepły i serdeczny. Znana była powszechnie jego abnegacja. Nie dbał o wygląd zewnętrzny, ubiór jego nader fantazyjny nosił cechy jaskrawe-go zaniedbania. Z ust nie wyjmował pa-pierosa [...] Przysięgły meloman znał się na muzyce, jak kształcony fachowiec.

[...] Napisał i wydał niewielką książecz-kę o Szopenie.2

W innym miejscu Bielski wspomina o ży-wych kontaktach Biernackiego z młodym pokoleniem lublinian*:

Przypominam sobie [...] efektowną dysku-sję, jaką prowadził Grędziński, w kawiar-ni z doktorem Biernackim, w obecności licznych kibiców. [...] Doktor Biernacki lubił zadawać się z młodzieżą, a szczegól-nie nas, przyjaciół swego syna Andrzeja3, obdarzył specjalną sympatią.4

Józef Łobodowski: Wielką popular-nością cieszył się doktor Biernacki, któ-ry na starość nie leczył, ale uważany był za nieomylnego diagnostyka. Gdy inni lekarze mieli choćby minimalne wąt-pliwości, zwracali się do niego i Bierna-cki nigdy nie pomylił się w diagnozie. Za młodu praktykował w Nałęczowie, po-znał tam Stefana Żeromskiego i wkrótce nawiązała się między nimi prawdziwa przyjaźń. Myślę, że niektóre cechy dok-tora Judyma z Ludzi bezdomnych wiel-ki pisarz skopiował z Biernacwiel-kiego. Ten do polityki bezpośrednio się nie wtrą-cał, ale jego sympatie osobiste nie ule-gały wątpliwości; był umiarkowanym

li-* Por. s. 314.

1 Witold Giełżyński, Dziennikarze lubelscy (Fragment wspomnień), w: „Prasa współczes-na i dawwspółczes-na” 1958, nr 3, s. 118-119.

2 Konrad Bielski, Most nad czasem, Lublin 1963, s. 206-208.

3 Doktor Mieczysław Biernacki miał dwóch synów: Mieczysława (który był wybitnym matematykiem) i An-drzeja (lekarza, profe-sora Uniwersytetu War-szawskego i Akade-mii Medycznej w War-szawie). Więcej: http://

miasta.gazeta.pl/lub-lin/1,35642,182411.

html.

4 Konrad Bielski, Most..., s. 182.

Mieczysław Biernacki. Fot.

ze zbiorów WBP im. H. Ło-pacińskiego. (sygn. 169/III, nr 1792.2)

Ludzie

Fragment tekstu Mieczy-sława Biernackiego pt.

Zmartwychwstanie Kurie-ra otwieKurie-rającego pierw-szy numer „Kuriera Lu-belskiego” z 1 stycznia 1932. W notce biografi cz-nej Biernackiego (http://

miasta.gazeta.pl/lu-blin/1,35642,182411.html) czytamy: „Współpracował z »Kurierem Lubelskim«, a gdy władze carskie za-wiesiły wydawanie gaze-ty, utworzył w 1906 roku własny »Kurier«. Był jego

»mózgiem« aż do końca pisma w 1913 roku.

Po-tem, do I wojny światowej, wydawał i redagował »Codzienny Kurier Lubelski«. Pisał na tematy medyczne, ekonomiczne, a nawet literackie.

W latach 1905-1907 aktywnie działał w Polskiej Demokracji, partii o liberalnych poglądach, a w okresie międzywojennym należał do BBWR.

Był niezwykle aktywny „Kurier Lubelski”, który w 1932 roku zaczął redagować Czechowicz, nie był więc tytułem znikąd, lecz kontynuacją wcześniejszych myśli i działań doktora Biernackiego i jego środowiska.

berałem i zwolennikiem Piłsudskiego, tego sprzed zamachu majowego.5 Wydawany przez Czechowicza od stycznia do maja 1932 „Kurier Lubelski” był rodza-jem kontynuacji „Kuriera” Biernackiego.

Wyrazem tego był zamieszczony w pierw-szym numerze „Kuriera” Czechowicza tekst Biernackiego.

Jedną ze swoich fraszek pt. Na Biernacką Cze-chowicz poświęcił żonie Biernackiego Zofi i:

Zofi ja – tak grekowie mądrość nazywali, że nie próżno, my na to byśmy przysięgali, wiedząc, że u doktora, Zofi a doktorowa klucze od kasy sobie za stanikiem chowa...6

Tak skomentował tę fraszkę Julian Krzyża-nowski:

Epigram więc Na Biernacką wprowa-dza żonę znanego lekarza lubelskiego, Mieczysława Biernackiego, człowieka o rozległych zainteresowaniach arty-stycznych i po trosze dziwaka.7 Nazwisko Biernackiego znajdujemy rów-nież w Nowościach lubelskich:

BIERNACKI dr. Dlaczego stosuję ma-nicure. Lublin 1901. Nakład Drukarni Banku Ludowego

BIERNACKI dr. Czego nie nauczyłem się od Żeromskiego. Komentarz poli-tyczny W. Włoskowicza. Lublin – Na-łęczów. 1930.8

... oraz w suplemencie do Nowości lubel-skich:

Biernacki dr Mieczysław – Interpretacja mazurków Szopena. Nakładem Szpitala O.O. Bonifratów w Lublinie. 1933.9

5 Józef Łobodowski, Cztery Lubliny, „Kre-sy Literackie” 1992, nr 1, s. 9.

6 Józef Czechowicz, Fraszki, Lublin 1962, s. 23.

7 Julian Krzyżanow-ski, wstęp do: Frasz-ki czystego Józefa, tam-że, s. 12.

8 Józef Czechowicz, No-wości lubelskie. Katalog regionalny najwybitniej-szych autorów miejsco-wych, Lublin 1931, s. 4.

9 Józef Czechowicz, No-wości bibliografi czne.

Suplement za 1933 r.

i następne. Lublin 1980. Był taki co wydał, a drukarnię zaś ukryto, bo by drukarza zabito, rkps 2301 (Józef Hen-ryk Czechowicz: Drob-ne utwory i notaty z lat 1931-1939), k. 1(15), Zbiory Specjane WBP im. Hieronima Łopaciń-skiego. Patrz: spis treś-ci niniejszego numeru

„Scriptores”.

Nasz regjonalizm prowincjonalny nie powinien się zasklepiać w archiwalnym i archeologicz-nym zakresie – ale z konkretnego życia prowincjonalnego budować cegiełki przydatne do wielkiej budowy Polski nowoczesnej. A od dobroci tych cegieł zależeć będzie wszakże spraw-ność całej budowy. Pismo powinno powstawać z życia i stwarzać je znowu, organizując je na wyższej płaszczyźnie. Powinno więc koncentrować wysiłki pojedyńczych ludzi i skierowywać je na odpowiednią drogę – drogę, która po przez posłów powinna docierać do Sejmu i tam wyjednywać sobie uznanie większości i rządu.

W ten sposób Kurjer Lubelski może spełnić realną i pożyteczną pracę dla całej naszej zie-mi lubelskiej, a nie rozpraszać się na jałowe swarliwości i kłótnie lub stawać się martwem echem i przedrukiem pism stołecznych.

Kurjer Lubelski powinien się wyróżniać dużą życzliwością, a przede wszystkiem lojalnością wobec rządu – nie być jednak organem administracji lub nawet partji rządowej, ale być na-prawdę bezpartyjnym organem wszystkich obywateli polskich naszego Województwa, którzyby w nim chcieli zabierać głos z rzeczową i poważną krytyką posunięć tak samo pojedyńczych obywateli, jak i rządu.

33

nr 30 (2006)

szica, Zamojskiego i w największym stopniu – mojej Szkoły Lubelskiej. Za-wdzięczać to należy wspaniałemu czło-wiekowi i pedagogowi, jakim był jej dy-rektor Arlitewicz. W piśmie „Młodzież”, które wydawaliśmy za czasów szkolnych, nie poskramialiśmy specjalnie naszych temperamentów, ani nie stosowaliśmy autocenzury. I kiedy „Młodzież” prze-stała być mile widziana w Staszicu i Za-mojskim, ciągle jeszcze była tolerowana w Szkole Lubelskiej. Muszę się przyznać, że nadużywałem nieco liberalnych oby-czajów panujących w szkole, zwłaszcza jeżeli idzie o usprawiedliwienie wagarów i spóźnień. Do szkoły spóźniałem się no-torycznie, bo prasa warszawska dociera-ła do Lublina po ósmej. Za usprawiedli-wienie spóźnienia wystarczyło – na ogół – wyjęcie gazety i położenie jej na ławce.

Wagary zaś usprawiedliwiałem mówiąc, że byłem na wiecu politycznym, których wtedy organizowano wiele.4

Urodził się w Warszawie 17 lutego 1904, a rodzina Bobrowskich do Lublina trafi ła w 1907 roku z kresów wschodnich. Tak Bo-browski rozpoczyna swoje Wspomnienia ze stulecia:

Mój „kraj lat dziecinnych” to Lublin i Lubelszczyzna mimo, że tam nie przy-szedłem na świat. [W Lublinie] chodzi-łem do szkoły [„Szkoły Lubelskiej”] aż do matury [...]. W pewnym sensie po-chodzi się stamtąd, gdzie przebiegł ten właśnie dla wieku kluczowy okres mło-dości.1