• Nie Znaleziono Wyników

Alojzy L. Gzella: Przez wiele dzie-siątków lat Wiktor Ziółkowski ubar-Wiktor Ziółkowski. Fot. ze

zbiorów WBP im. H. Ło-pacińskiego (sygn. 283/IV, nr 1721.22).

1 Henryk Zwolakiewicz, Wiktor Ziółkowski (ha-sło biografi czne), w:

Prywatne Męskie Gim-nazjum im. Stefana Ba-torego (Szkoła Lubelska) w XXX-lecie,1906-1936, oprac. Zygmunt Kukul-ski i in., Lublin 1936, s. 308-309.

2 Alojzy L. Gzella, Wik-tor Ziółkowski (1893- 1978), w: Sylwetki bi-bliofi lów lubelskich, red.

Maria i Henryk Gawa-reccy, Lublin 1985, cz.

1, s. 48, 55.

3 Na podstawie: Tade-usz Mroczek, Ziółkow-ski Wiktor Hermoge-nes (biogram), w: Słow-nik biografi czny mia-sta Lublina, red. Tade-usz Radzik, Jan Skar-bek, Adam A. Witusik, Lublin 1993, t. I, s. 310-311 oraz: Henryk Zwo-lakiewicz, Etnografo-wie i regionaliści w ba-daniach ludowej kultu-ry Lubelszczyzny, Lublin 1962, s. 70-71.

4 Alojzy L. Gzella, Wik-tor Ziółkowski…, s. 58.

141

nr 30 (2006)

Wiktor Ziółkowski

wiał swoją obecnością krajobraz Lub-lina. Starsi lubliniacy dobrze pamięta-ją wysoką, szczupłą sylwetkę profesora, bo takim tytułem się do niego zwraca-no, który lekko zgarbiony i pochyły oży-wiał się w dyskusjach. [...] Ziółkowski był obdarzony wyjątkowo fotografi cz-ną pamięcią. Pamiętał kolory, detale, drobne nawet wydarzenia, które mia-ły miejsce przed dziesiątkami lat i opo-wiadał o nich tak, jakby to było wczo-raj lub przedwczowczo-raj. Pokój Franciszki Arnsztajnowej odtwarzał ze szczegóła-mi, mówił o obrazach, które wisiały na ścianach, o sukni, w której poetka wy-stępowała na spotkaniu w doborowym towarzystwie przy kawie. Opowiada-jąc o Czechowiczu dokładnie opisywał jego ubiór, rodzaj i krój marynarki, ko-lor krawatu. [...]

Opowiadał, że po wkroczeniu do Lub-lina wojsk austriackich w czasie I wojny światowej na staromiejskim Rynku po-jawiło się kilku umundurowanych arty-stów malarzy, którzy zachwyceni uroka-mi Starego Miasta, zaczęli rysować jego zabytki. Przekonany był, że prace te za-chowały się gdzieś w muzeach wiedeń-skich i – być może – do dziś nie są roz-poznane i rozszyfrowane. On pamię-tał te rysunki, bo przyglądał się pracy przygodnych grafi ków, których wojen-ne losy rzuciły do miasta nad Bystrzy-cą. [...] Był gotów podjąć trud wyprawy do Wiednia i Budapesztu celem spene-trowania archiwów i muzeów w poszu-kiwaniu grafi k powstałych w Lublinie w roku 1915.

Przykładem odkrytej przez niego ar-cyciekawej „lubelskiej historii”, któ-rą opisał w artykule pt. O książce na gwiazdkę, Modiglianim i jego lubelskiej modelce („Kurier Lubelski”, nr 21 z 25 stycznia 1972) jest romantyczną, hi-storią o nauczycielce geografi i na pensji Heleny Czarnieckiej w Lublinie, Annie Sierzpowskiej. Anna Sierzpowska wy-szła za mąż za poetę Leopolda Zborow-skiego czy Rapaporta (może to

nazwi-ska tej samej osoby) i wyjechała do Pa-ryża. To ona była słynną modelką Mo-diglianiego i jej akt w wykonaniu wiel-kiego artysty zamieszczono na obwolu-cie wydanej w PIW książki.5

W 1926 roku Ziółkowski był jednym z zało-życieli Lubelskiego Towarzystwa Miłośni-ków Książki, w którym działał również Cze-chowicz, Julian Krzyżanowski, ks. Ludwik Zalewski.

Był kolekcjonerem wszelkiego rodza-ju lublinianów: książek, czasopism, ka-talogów. Dzieł sztuki profesjonalnej i ludowej, listów, informacji o ludziach sztuki związanych z Lublinem.6 Alojzy L. Gzella: [Przez wiele lat towa-rzyszył mu] pomysł zorganizowania wy-stawy ikonografi cznej Lublina. W 1931 r. skierował list do red. J. Czechowicza jako szefa „Ziemi Lubelskiej” w sprawie urządzenia tego rodzaju ekspozycji. (...) W memoriale czytamy m. in.:

Celem wystawy jest pokazanie prac do-tychczas mało lub wcale nie znanych, znajdujących się w prywatnym posia-daniu, w magazynach muzealnych lub ukrytych w bardzo rzadkich, niedostęp-nych szerszemu ogółowi książkach.7

Wiktor Ziółkowski. Kadr fotografi i ze zbiorów WBP im. H. Łopacińskiego (sygn.

283/IV, nr 1721.10). Wię-cej o Ziółkowskim zapa-miętanym tak, jak został sfotografowany na tym zdjęciu, można przeczy-tać w artykule Ziółkowski Wiktor Hermogenes (1893-1978). Artysta, publicy-sta, bibliofi l pod adresem:

http://miasta.gazeta.pl/lu-blin/1,35642,178825.html

5 Tamże, s. 45-46, 56, 59.

6 Patrz przypis 3.

7 Alojzy L. Gzella, Wik-tor Ziółkowski…, s. 56.

Ludzie

Fotograf

Alojzy L. Gzella: Ziółkowski doceniał wartość fotografi i artystycznej i doku-mentalnej. Sam bardzo dużo fotografo-wał, a w czasie okupacji prowadził na-wet swój warsztat fotografi czny. Foto-grafi cy chętnie robili jego portrety, miał bowiem niezwykle charakterystyczną twarz. [...] Edward Hartwig wykorzy-stywał go jako modela. Na jednym z fotogramów udało się artyście fotografi -kowi wydobyć całą demoniczność i dra-pieżność Ziółkowskiego.8

Edward Hartwig: Człowiek ten towa-rzyszył wszystkiemu, co się w Lublinie w dziedzinie sztuki kulturalnej działo i organizowało. Sam raczej material-nie material-niezapobiegliwy i małych potrzeb, był zawsze moralnym opiekunem poe-tów i malarzy. Znał ich wszystkie wier-sze i obrazy, był zamiłowanym biblio-fi lem i – jak się okazało miłośnikiem

fotografi i. […] Bardzo dokładnie śle-dził moją pracę. Miałem wystawioną na ulicy oszkloną gablotę ze zdjęciami i zmieniałem ją dosyć często, uważa-jąc ją za małą ekspozycję moich prac.

Prawdę mówiąc, zmieniałem ją na ogół z myślą o nim, o tym, co powie. Za-wsze mówił szczerze swoje zdanie. I że świetne, i że okropne. Bardzo go za to szanowałem.

Pan Wiktor był również zamiłowa-nym etnografem. Chciał mnie zainte-resować sztuką Lubelszczyzny. Wska-zywał jej ośrodki, zwracał moją uwagę na architekturę wiejską Lubelszczyzny, starał się mojemu upodobaniu do pej-zażu nadać ogólniejsze tło kulturowe i obyczajowe.

Lublin, Stare Miasto, dzielnica ży-dowska, to była kopalnia fotografi i […].

Ziółkowski mnie ciągle popychał, żeby te żydowskie tematy fotografować.9

Reprodukcja ilustracji do artykułu Wycinanki Lubelskie podpisanego

„Z. Wł.” z „Przeglądu Lu-belsko-Kresowego” nr 9 (kwiecień 1925). Wymie-niony w podpisie Jan Kot to pseudonim Wik-tora Ziółkowskiego. Pi-smo w zbiorach WBP im.

H. Łopacińskiego.

8 Tamże, s. 60.

9 Wywiad z bratem. Ju-lia Hartwig rozmawia z Edwardem Hartwi-giem, w: Zaułek Har-twigów, Lublin 2006, s. nlb. [25-26].

10 Edward Hartwig, Lublin, którego już nie ma, tamże, s. nlb. [41].

143

nr 30 (2006)

Wiktor Ziółkowski

i Czechowicz

Z całą pewnością Wiktor Ziółkowski był bardzo ważną osobą w życiu Czechowicza.

W przeprowadzonym z nim wywiadzie Ziół-kowski wspomniał o swoich odwiedzinach w mieszkaniu poety:

Często przychodziłem do mieszkania Czechowiczów, sutereny przy ul. Ka-pucyńskiej, w gmachu Banku Warszaw-skiego, gdzie na jednej ze ścian sieni była wielkich rozmiarów panorama Ka-zimierza z ruinami zamku i baszty na czele, pędzla zamieszkałego w tymże gmachu na piętrze Konstantego Kiet-licza-Rayskiego. Gdy nie zastawałem poety, zawsze zwracała się do mnie jego matka: „Może pan coś sobie wybierze”.

Chodziło o książki, które utartym zwy-czajem pożyczał każdy, kto przychodził do Czechowicza.1

Trochę światła na ich znajomość rzuca kilka zachowanych listów Czechowicza do Ziół-kowskiego. Zostały one opracowane i opu-blikowane przez Jana Smolarza w „Akcen-cie” (nr 4/1989). W jednym z nich, wysłanym z Warszawy 20 października 1933 r., poeta napisał coś, co świadczy o szacunku, jakim darzył Ziółkowskiego:

Słyszałem […], że Pan choruje. To nie ma sensu, a przy tym gdyby był Pan przynaj-mniej w 2 egzemplarzach – machnął-bym ręką. Ale kiedy Pan jest jedyny i nie-powtarzalny – lepiej się szanować.2 Zapewne to właśnie Ziółkowski był dla Cze-chowicza autorytetem w dziedzinie sztuki ludowej oraz udzielał mu rad związanych z typografi ą.

Wycinanki

Ziółkowski od około 1919 roku przez kilka następnych lat pracował w szkołach śred-nich w Lublinie jako nauczyciel rysunku.

Jedną z tych szkół było Państwowe Semina-rium Nauczycielskie w Lublinie, gdzie zlecił słuchaczom wykonanie wycinanek.

Alojzy L. Gzella: Uczniowie w sponta-nicznie wykonanych pracach przekaza-li tradycje swoich domów. Wycinanki te były najbliższe ludowej wycinance, tej, którą uprawiały ich matki i babcie.3 W związku z tym, że Czechowicz był uczniem Seminarium Nauczycielskiego do maja 1921, nie można wykluczyć, że przez krótki okres Ziółkowski był jego nauczycie-lem rysunku i że zaraził Czechowicza swoją miłością do sztuki ludowej. Może to dzięki niemu Czechowicz pasjonował się wycinan-kami? Pewnym potwierdzeniem tej hipote-zy są słowa Henryka Zwolakiewicza:

[Józef Czechowicz] robił wycinanki jak gdyby ludowe, kilka z nich widziałem u poety i u Wiktora Ziółkowskiego.4

1 Romuald Karaś, Lu-dzie Lubelszczyzny.

Sztuka i dokumentacja (wywiad z Wiktorem Ziółkowskim), „Kame-na” 1963, nr 15/16, s. 4.

2 Listy Józefa Czecho-wicza do Wiktora Ziół-kowskiego, „Akcent”

1989, nr 4, s. 196.

3 Alojzy L. Gzella, Wik-tor Ziółkowski (1893- 1978), „Kalendarz Lu-belski” 1980, s. 139-140.

4 Henryk Zwolakiewicz, Spotkanie z Czecho-wiczem w: Spotkania z Czechowiczem. Wspo-mnienia i szkice, oprac.

Seweryn Polak, Lublin 1971, s. 165.

Karykatura Ziółkowskiego autorstwa Stanisława Za-lewskiego, 1917. Ze zbio-rów WBP im. H. Łopaciń-skiego. Fot. z książki Życie artystyczne w Lublinie 1901-1926, Lublin 2000.

Ludzie

Typografi a

Alojzy L. Gzella: Poeta [Czechowicz]

interesował się stroną grafi czną swo-ich zbiorków, a także redagowanych pism. Były to owoce licznych kontak-tów z ludźmi sztuki, grafi kami i plastyka-mi, a także bezpośrednio w drukarniach z drukarzami. Olbrzymi wpływ na Cze-chowicza w tym zakresie miał zarówno Wiktor Ziółkowski oraz – w mniejszym stopniu, bo młodszy – Henryk Zwolakiewicz. Obaj z kręgu lubelskich bibliofi -lów. Obaj byli artystami grafi kami.

Nie przypadkiem w redagowanej przez Czechowicza gazecie dziennej, w „Kurie-rze Lubelskim” (1.I.1932-12.V.1932) zna-lazło się kilka bardzo cennych artykułów poświęconych zagadnieniom pięknych ksiąg, sprawom bibliofi lstwa, pisanych przez Ziółkowskiego vel Juliana Kota. I to nie tylko z sympatii do autora, ale chy-ba przede wszystkim z racji doceniania przez redaktora pisma tematyki bibliofi l-skiej. Pasja artysty udzielała się otoczeniu artystycznemu i redakcyjnemu. Ziółkow-ski, wyjątkowo uczulony na piękny druk zamieszczał w „Kurierze” swoje artyku-ły w rubryce pt. „Kącik bibliofi lski”. Pi-sał o rzadkich drukach, ekslibrisach,

wy-dawnictwach i wystawach bibliofi lskich.

W ciągu ponad pięciu miesięcy redago-wania „Kuriera” przez Czechowicza uka-zało się 11 artykułów w tej rubryce.5 Alojzy L. Gzella: Henryk Zwolakiewicz podał, że Wiktor Ziółkowski wspólnie z Józefem Czechowiczem, który w 1932 r. był redaktorem naczelnym „Kuriera Lubelskiego”, układał kolumny gazeto-we z wierszami.6

Współpracując z „Ziemią Lubelską”, w której w 1931 r. redaktorem był Jó-zef Czechowicz, [Ziółkowski] inspiro-wał kształt typografi czny dodatku lite-racko-artystycznego.7