• Nie Znaleziono Wyników

Metodologia nauk i metodologia ogólna – prakseologia

Elementy fi lozofi i praktyczności Tadeusza Kotarbińskiego

V. Metodologia nauk i metodologia ogólna – prakseologia

Czy praktyczność rozpatrywana w związku z metodologią nauk jest poszczególnym przypadkiem takiegoż związku z metodologią

Krytycznie i tworczo o zarzadzaniu.indb 44

ogólną, tj. prakseologią, czy też metodologią w rozumieniu logicznym? Kotarbiński nie pozostawił wątpliwości co do tego, że ujmuje metodo-logię nauk jako „teorie czynności, zwłaszcza umysłowych, na których polega budowanie nauk, w przeciwieństwie do logiki formalnej, jako teorii wynikania”. Tak rozumiana metodologia obejmuje metodologię będącą nauką o zasadach budowy układów rozumowań jakimi są m.in. systemy naukowe. Rozpatruje więc Kotarbiński w obrębie tak określo-nej metodologii nauk:

1. stawianie zagadnień motywowane zamiarem dokonania zmian

w otoczeniu wymagające uprzedniego zdobycia stosownej wiedzy,

2. stawianie zagadnień motywowane samym dążeniem, do

zdobywa-nia wiedzy, jak też chęcią rozstrzygnięcia kwestii rzeczywiście lub pozornie sprzecznych.

Zwraca uwagę na heurystyczny walor paradoksów. Przestrzega przed nieokreślonością oraz ukrytymi założeniami błędnymi w posta-wieniu zagadnienia. Za szczególnie cenne uważa eliminowanie z rozwa-żań naukowych zagadnień źle postawionych. Spory naukowe, dodaje, są często zawinione przez to, że strony uwikłane w spór nie uświada-miają sobie odmienności przyjmowanych przez każdą z nich znaczeń. Lektura początkowych stronic Zarysu ogólnej metodologii nauk (część czwarta Elementów...) dowodnie przekonuje o tym, że wykład prowa-dzony jest z punktu widzenia skuteczności i ekonomiczności pracy umysłowej, jaką jest robota naukowa. Lektura pozostałych rozdziałów

Zarysu, których nie zamierzamy tu streszczać (zachęcając czytelnika

do uważnej lektury), supozycję tę ugruntowuje, a potwierdza ją sam autor, pisząc, że ogólna metodologia nauk „okazuje się poszczególnym przypadkiem ewentualnej ogólnej nauki o metodach zachowania się, gdyż uprawianie czynności naukowych jest poszczególnym przypad-kiem robienia czegoś w ogóle” (Kotarbiński 1990: 60).

Gdy Kotarbiński pisał te słowa, prakseologia była jeszcze postula-tem, a nie dokonaniem, stąd słowo „ewentualna”. W ćwierć wieku póź-niej, gdy Kotarbiński opublikuje Traktat o dobrej robocie, wątpliwości ustąpią pewności: „Tak, niewątpliwie, metodologia nauk, dyscyplina składowa logiki w szerszym tego słowa rozumieniu, jest poszczegól-nym przypadkiem metodologii ogólnej, a więc prakseologii”. Związane z praktycznością ujęcie manifestował Kotarbiński w związku z proble-matyką metodologiczną i epistemologiczną w jeszcze jeden sposób. Otóż w artykule krytykującym lekceważący stosunek metodologii dyscyplin humanistycznych do ewolucjonizmu zwrócił uwagę na zagadnienie dynamiki postępu. Problematyka ta doczekała się dalszego, rozwinię-tego, ciągu w ostatnim rozdziale Traktatu... poświęconego dynamice

Krytycznie i tworczo o zarzadzaniu.indb 45

postępu w dziedzinie usprawnień. Stanowisko Kotarbińskiego wo-bec metodologii nauk jest pochodną stanowiska wowo-bec pojęcia me-tody, czemu dał wyraz w pracy O pojęciu metody (Kotarbiński 1993: 475 – 485). „Metodą jest sposób systematycznie stosowany” – powia-da Kotarbiński – a „wszelki sposób jest sposobem jakiegoś działania”, zaś „wszelkie działanie jest jakimś procesem, czyli jakimś zdarzeniem o charakterze zmiany (...)”. Proces zaś, „tok danego procesu – to skład i układ jego stadiów”. Przeto: „sposobem danego działania będzie to, z jakich i jak wzajem ustosunkowanych stadiów składa się zdarzenie będące właśnie działaniem (...), jeśli przy tym działający tak właśnie działać zamierzył” (Kotarbiński 1993: 475 – 485). Modyfikując wyj-ściowe rozumienie metody definiuje ją Kotarbiński ostrożniej jako „sposób zastosowany ze świadomością możliwości jego zastosowania w przypadkach takiego typu, którego egzemplarz w danym przypadku rozpatruje osoba działająca” (Kotarbiński 1993: 475 – 485). Dodając jednocześnie, że gdy tok działania obmyśla się jako sposób projekto-wany, jako projektowaną metodę, to cecha umyślności nie wchodzi w treść pojęcia sposobu. Umyślność dołącza się dopiero wtedy, gdy tok działania będzie umyślnie stosowany. Nauką o tak rozumianych me-todach jest właśnie metodologia – stwierdza Kotarbiński – domagając się zerwania z rozumieniem zacieśniającym, redukującym jej zakres do nauki li-tylko zajmującej się metodami rozumowania i budowania systemów naukowych. „Uznajemy za domenę metodologii cały świat metod. Wyróżnijmy w jej obrębie problematy metodologii ogólnej i po-wierzmy tej dyscyplinie badania dotyczące metod w ogóle. Natomiast «metodologia nauk» (lub może «metodologia epistemologiczna», lub prościej, choć trochę wadliwie «metodologia logiczna») – niechaj będzie tym, czym miała być metodologia bez dodatkowego określenia, miano-wicie nauką o metodach swoistych pracy badawczej i nauczycielskiej, ostatniej – w zakresie wykładania wyników badań” (Kotarbiński 1993: 475 – 485). Rozgraniczenie kompetencji między dwiema metodologia-mi przeprowadza Kotarbiński według kryterium stopnia ogólności metody. Cechy ogólne metody, takie jak na przykład jej prostota lub dokładność, należą do kompetencji metodologii ogólnej. Cechy szcze-gółowe metody rozpatrywanej jako metoda badania naukowego, czy nauczania wyników badań, np. charakterystyka i krytyka sposobów wprowadzania terminów stałych do sformalizowanego systemu deduk-cyjnego, ze względu na postulaty sensowności napisów i niesprzecz-ności tez systemu (Kotarbiński 1993: 475 – 485) są przedmiotem metodologii nauk. Co się tyczy dyrektyw systemów dedukcyjnych, to zalicza je Kotarbiński do epistemologii spekulatywnej, będącej sui

ge-neris metodologią traktowaną jako teoria nauki rozumianej jako taka

Krytycznie i tworczo o zarzadzaniu.indb 46

całość, której składnikami są sensy zdań lub wypowiedzi potencjalne. Jednakże od razu zastrzega się, że nie podziela takiego traktowania me-todologii uważając, iż jest ona „zawsze i tylko nauką o metodach, czyli sposobach działania, stosowanych ze świadomością możliwości użycia ich w którymkolwiek z przypadków danego rodzaju (Kotarbiński 1993: 475 – 485). . Rozumiejąc metodologię jako dyscyplinę zdającą sprawę z działań badacza, nie mógł Kotarbiński nie podjąć wątku szersze-go, naukoznawczeszersze-go, które nazywał epistemologią empiryczną, albo pragmatyczną. Jakież tedy stanowisko zajmował filozof praktyczno-ści w sprawie miejsca naukoznawstwa w filozofii rozumianej jako teo-ria wiedzy ludzkiej, wiedzoznawstwo – jak ją nazywał? „Oto filozofia tak ma się do wiedzy ludzkiej, jak ekonomia ma się do gospodarstwa ludzkiego: jest znawstwem istoty i form własnego obiektu rozmyślań, krytyką jego sprawności, systemem dorad służących jego doskonale-niu. Czy można tak rozumianą filozofię utożsamiać z epistemologią? Pytanie to całkowicie uzasadnione i trzeba się nim zająć, zważywszy na etymologię terminu. Wszak episteme po grecku to „wiedza” wła-śnie. Jednak utarło się rozumienie tego terminu zwężone w stosunku do jego genezy i składu. Epistemologią nazywa się raczej część wiedzo znawstwa dość wyraźnie wyodrębnioną. Chodzi tu o tendencję formo-wania się i funkcjonoformo-wania nauk jako całości dziejowo-społecznych w perspektywie możliwości wpływaniana ich losy przy pomocy środ-ków społeczno-organizacyjnych. Zainteresowania epistemologów mają charakter historiozoficzny, socjologiczny, socjotechniczny wreszcie i nabierają w coraz wyższym stopniu charakteru wprost ekonomiczne-go w obliczu rozumneekonomiczne-go powiązania wzajemnymi zależnościami badań naukowych i prac natury gospodarczej. Na terenie epistemologii spoty-ka się przeto filozofia z praktyką społeczną we współdziałaniu niezbęd-nym i współtwórczym” (T. Kotarbiński, bd. Przegląd problemów nauk o nauce, Zagadnienia naukoznawstwa, t. I, z. 2-3, s. 5-25).