• Nie Znaleziono Wyników

Śledząc obecność poezji Adama Mickiewicza w najnowszej poezji polskiej, warto zwrócić uwagę na „wyłowionego” przez Biuro Literackie Tomasza Fijałkowskie-go. W niewielkim tomiku, zatytułowanym Rozgrzewka (jego tytuł łączy się z pewnością z debiutanckim charakterem zbiorku), urodzony w 1977 roku poeta umieszcza wiersz ze znaną Mickiewiczowską frazą – nosi on bowiem tytuł Zima miejska. Jak doskonale pa-miętamy, utwór pod takim samym tytułem był prasowym debiutem późniejszego autora Pana Tadeusza. Jacek Łukasiewicz pisze:

Zima miejska (…) wydrukowana została z podpisem A.[dam] N.[apoleon] Mic-kiewicz w „Tygodniku Wileńskim] 1818, VI 254-256. Wcześniej, jesienią 1817, na

421 L. Szaruga, Zobaczone, przeczytane, „Zeszyty Literackie” 2000, nr 4, s. 134-135.

nym z posiedzeń Towarzystwa Filomatów odczytany został wiersz Powaby zimy. Opi-sanie. Być może był to ten sam utwór dziewiętnastoletniego studenta422.

Sam pomysł aluzyjnego wykorzystania tytułu utworu tego konkretnego wiersza może już sugerować pewne autorskie, symboliczne oznaczenie debiutanckiego charak-teru zbioru. Na pewno świadome i celowe, bo chyba można tego spodziewać się po ab-solwencie polonistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Na skrzydełku okład-ki swojego tomiku Fijałkowsokład-ki umieszcza, krótokład-ki wpis: „Chciałbym, żeby ten arkusz był zapowiedzią większej całości, przedsmakiem, epką zwiastującą longplay, rozgrzew-ką przed dłuższym spotkaniem…”423. Skoro więc na liście utworów „egzemplarza pro-mocyjnego” znajduje się utwór, w którego skomponowaniu „pomógł” Mickiewicz, to można sądzić, że ta „współpraca” nie będzie incydentalna. Potwierdzeniem tego założe-nia mogą być także słowa samego poety, który zdradza swoje twórcze inspiracje:

Mam kilku „wielkich”, z którymi wciąż prowadzę nieustający dialog, kłócę się, potakuję im. Moje podejście do poezji i sztuki w ogóle ukształtował Zygmunt Kubiak i jego przesiąknięte gorzką mądrością eseje. Kubiak przyprowadził mi Horacego, Pro-percjusza, Owidiusza i wielu innych z tragikami na czele. Dalej Kochanowski i Mickiewicz. To wielki język poetycki. Precyzja i siła. Miłosz. Wszechobecny wzrok.

Ritsos. Transtromer. Heaney. Montale. Mógłbym długo wymieniać. Znajduję dla [nich – dop. W.M.] wspólny mianownik – opisują widzialny świat i nie czuję się przez nich oszukiwany424.

Poprzez wybór tego klasycyzującego literackiego repertuaru Fijałkowski pod-kreśla zaufanie do wymienionych pisarzy i zaznacza także swoje poetyckie credo: au-tentyczność opisywania świata, które wyrażone zostaje właśnie w wierszu zawierają-cym Mickiewiczowska aluzję.

Zima miejska

Wczoraj paliliśmy w piecach deskami ze starej altany, więc rano

422 J. Łukasiewicz, Wiersze Adama Mickiewicza, Wrocław 2003, s. 18.

423 T. Fijałkowski, Rozgrzewka, Wrocław 2006 (cytat ze wewnętrznego skrzydła okładki).

424 Kliniczny przypadek mizantropa, z T. Fijałkowskim rozmawia T. Ważny, http://portliteracki.pl/przy-stan/teksty/kliniczny-przypadek-mizantropa/ [Dostęp: 12.11.2014].

rozsypałem na chodniku popiół i poskręcane żarem gwoździe.

Dotarły do mnie słowa Guślarza o duszach czyśćcowych wszczepionych za karę w drewno. Bo czym innym mogły być te wątłe istnienia wdeptane w zamarznięty śnieg?

Wzdłuż ulicy zaspy. Gąbki spalin. Psie gówna. Psi żółty mocz.

Niedopałki i zamarznięty kubek po jogurcie. Egipskie bóstwa z głowami wróbli patroszą łupiny chleba. Poszarpana reklamówka w gałązkach lipy. Obrazy, których nie mogę do niczego porównać, By nie posłużyć się językiem zaborcy425.

W treści utworu w jednoznaczny sposób uwidoczniona zostaje postać Guślarza, o której wspomina bohater. Odbiorca otrzymuje więc drugi wyraźny Mickiewiczowski sygnał, tym razem pochodzący z Dziadów. Zwrócić należy uwagę, że jego pojawienie wiąże się z wykonywaniem zwykłej czynności, rozsypywaniem popiołu na zimowym chodniku. Jest to więc skojarzenie bohatera, który posiada wiedzę na temat utworów Mickiewicza. Wiedzę na tyle ugruntowaną, że wyobraźnia podsuwa zapamiętane frag-menty utwory i pozwala bohaterowi na doświadczenie dość osobliwe, w którym rze-czywistość niejako tłumaczy literaturę. Słowa Guślarza pochodzą z jednej z jego po-czątkowych wypowiedzi pojawiającej się w II części Dziadów, dotyczącej zwoływania dusz na misterium:

Czyscowe duszeczki!

W jakiejkolwiek świata stronie:

Czyli które w smole płonie, Czyli marznie na dnie rzeczki, Czyli dla dotkliwszej kary

W surowym wszczepiona drewnie, Gdy ją w piecu gryzą żary,

I piszczy i płacze rzewnie Każda spieszcie do gromady!

(…)426

425 T. Fijałkowski, Zima miejska, [w:] idem, Rozgrzewka, Wrocław 2006, s. 9.

426 A. Mickiewicz, Dziady. Część II, [w:] Dzieła, t. 3, oprac. Z. Stefanowska, Warszawa 1995, s. 15.

Fragment dotyczący konkretnych czyśćcowych kar, jakie cierpią dusze, odsłania tę, o której wspomina w swoim utworze Fijałkowski. To właśnie owa najsurowsza kara utkwiła w pamięci bohaterowi, który wyobraża sobie dusze jako gwoździe wbite w drewno. Gdyby pójść krok dalej, w kierunku eschatologicznym, to można powie-dzieć, że natykamy się na metaforyczny obraz uwolnienia dusz z mąk częściowych.

Śnieżna sceneria, jaka towarzyszy wierszowi, w połączeniu z oczyszczeniem z win, przywodzą na myśl także biblijny cytat z Księgi Izajasza, w którym przez usta proroka Bóg zwraca się do ludu z zapewnieniem: „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją (…)”427. Ten religijny akcent już bezpośrednio, bez zbiegów skojarze-niowych, w tomiku Fijałkowskiego pojawia się także w innych wierszach, jak choćby w Popołudniu półanalfabetów czy w Biednym heteroseksualiście, co wiąże się także z jasno wyrażonym światopoglądem. Jak mówi poeta w jednym z wywiadów: „Jestem religijnym typem. Wierzę i nie wyobrażam sobie, że coś mogłoby mnie z tej drogi ze-pchnąć”428.

W Zimie miejskiej ujawnia się chyba jeszcze rodzaj innej wiary, wiary w słowo, w poezję, która staje się formą literackiej sakralizacji codzienności. Oto bowiem jednej ze zwyczajnych, wydawałoby się: zupełnie niepoetyckich, czynności zostaje przypisana inna, odświętna rola, w której istotą jest wytłumaczenie – mam wrażenie w sposób bar-dzo trafny – niewielkiego fragmentu dzieła Mickiewicza. Fijałkowski pokazuje, że zwyczajność nie jest jednofunkcyjna i potencjalnie może posiadać swoje drugie życie, co wybrzmiewa w pytaniu kończącym pierwszą strofę: „Bo czym innym mogły być / te wątłe istnienia wdeptane w zamarznięty śnieg?”. W przypadku Zimy miejskiej codzien-ność ma zasięg jeszcze większy, bowiem poprzez zestawienie z konkretnym miejscem z Dziadów dotyka sfery niewyrażalnej, zaświatowej.

Zwrócić trzeba też uwagę, że punkt, w którym dochodzi do spotkania twórczości Mickiewicza i Fijałkowskiego, jest bardzo absorbujący. Wpływ na to w duże mierze ma wybór partii tekstu Dziadów, która zostaje powiązana z czynnością wykonywaną przez bohatera. Myślę tu o pewnego rodzaju drugorzędnej rozpoznawalności wykorzystanego fragmentu Mickiewicza, oczywiście w stosunku do innych bardziej znanych, powtarza-nych, szkolnych cytatów z dramatu. W ogólnej świadomości z przywoływanej części Dziadów bardziej pamiętane są choćby: zawołanie chóru („Ciemno wszędzie, głucho

427 Iz 1, 18.

428 Kliniczny przypadek mizantropa, op. cit. [Dostęp: 12.11.2014].

wszędzie…”), czy opis zjawy dziewczyny („Na głowie ma kraśny wianek…”429). Są-dzę, że w przypadku dusz czyśćcowych „wszczepionych za karę w drewno” czytelnik sięga jednak do tekstu Mickiewicza, by przypomnieć sobie ów ciekawy skądinąd frag-ment. Jerzy Jarniewicz, recenzując tomik Fijałkowskiego, pisze, że poeta:

(…) wiąże słowa, odwołując się z całą świadomością (i należytym dystansem) do znanych rekwizytów i do powielanych, dobrze zakotwiczonych narracji. Wydaje się, że wiemy, dokąd nas to może poprowadzić, ale wiersz Fijałkowskiego potrafi nagle pęknąć pod ciśnieniem osobnego obrazu, na przykład skromnego porównania, które otwiera obszar tekstu na świat jeszcze przez niego nietknięty (…)430

Z taką właśnie sytuacją spotykamy się w Zimie miejskiej. Porównanie ma nieco inny wymiar, nie jest bezpośrednio określone w tekście, ale realizuje się na przestrzeni dwóch różnych utworów, między którymi dochodzi do dialogu, z którego może wyni-kać, że współczesność potrzebuje pewnego obrazowego uproszczenia, by móc lepiej zrozumieć i bardziej odczuć to, co minione, zamknięte w kanonie.

Z drugiej strony zostaje także zaprezentowany sposób istnienia w świecie, w którym przeszłość powraca, nadal intryguje, a więc nie pozostaje bez znaczenia i udziału w kształtowaniu rzeczywistości. Co więcej, może pojawiać się w momentach najmniej nieoczekiwanych. Fijałkowski zaznacza również indywidualność pracy ludz-kiej wyobraźni i doświadczenia literatury. Na początku pierwszej strofy dowiadujemy się bowiem o wspólnym działaniu bohatera („paliliśmy w piecach”) i nieokreślonych osób (w domyśle członków rodziny), następnie natykamy się już na jego odrębną czyn-ność, prowokującą kolejne, Mickiewiczowskie skojarzenie. Zatem świadomość literac-ka pozwala także nadawać nowy sens temu, co zupełnie nieliterackie, ukryte w pospolitości, szarości dnia. Pokazuje to również sposób, w jaki poeta uwypukla waż-ność Mickiewiczowskiego skojarzenia. Czynważ-ność bohatera przedstawiona zostaje na tle obrazu świata zaśmieconego, brudnego. I choć w innym wierszu zapewnia bohater:

„O śmierci wiem niewiele. Nie używam jej jako rekwizytu ani pretekstu. / Nie

429 Słowa Guślarza przedstawiające zjawę Zosi w znaczący sposób zostały zapisane w kulturze popularnej za sprawą muzycznego utworu zespołu Kult zatytułowanego Baranek. W piosence wykonywanej przez Kazimierza Staszewskiego słowa zostały nieco zmienione, brzmią: „Na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylek, a przed nią bieży baranek, a nad nią lata motylek”. Warto w tym miejscu dodać, że autorem utworu Baranek był ojciec wokalisty Kultu, poeta, Stanisław Staszewski.

430 J. Jarniewicz, Opinie o książce – http://biuroliterackie.pl/ksiazki/rozgrzewka-3/opinie/ [Dostęp:

11.10.2013].

mentuję nią. Mało piszę o nieobecnych (…)”431, to w przestrzeni Zimy miejskiej odnaj-dujemy elementy, które naznaczone są końcem, martwotą, deformacją i bezużytecznością (popiół, niedopałki papierosów, kubek po jogurcie, podarta rekla-mówka).

Pozornie nie pasuje tutaj fragment drugiej strofy: „Egipskie bóstwa / z głowami wróbli patroszą łupiny chleba”, ale wydaje mi się, że idzie tu właśnie o jeszcze większe zaakcentowanie charakteru opisywanej rzeczywistości. Postać bóstwa odsyła bowiem do wierzeń cywilizacji starożytnych Egipcjan. Niektórzy z mitologicznych bogów przedstawiani byli jako połączenie ludzi i zwierząt. Jednym z takich przykładów jest chociażby Horus, bóg nieba, który posiadał ludzki tułów i głowę sokoła. To właśnie ta druga, „nieprzystająca” część utworu Fijałkowskiego nawiązuje do roli owego boga.

Wśród plejady egipskich bogów nie ma postaci związanej z wróblem. Jeśli podążyć jeszcze tym egipskim tropem, możemy co najwyżej dotrzeć do elementu pisma hierogli-ficznego, w którym znak wróbla znaczy tyle co słaby i mały432. Sądzę jednak, że Fijał-kowski korzysta tu z potocznego znaczenia tego motywu, czyli właśnie pospolitości, szarości, a dodając mu charakteru bóstwa podkreśla, że takie właśnie cechy „królują”

w opisywanym przez niego świecie. Pomimo tego niezbyt przyjemnego obrazu bohater zaznacza, że znajduje się on w kręgu jego życia.

Aby nie odbiec jednak zbyt daleko od Mickiewiczowskiego kontekstu należy dodać, że ta zwyczajność świata, którą przedstawia poeta, częściowo zostaje także pod-kreślona poprzez relację, na którą wskazuje sam tytuł utworu. Zima, zarówno u Mickiewicza, jak i u Fijałkowskiego, staje się tylko tłem wydarzeń czy sytuacji opisa-nych w wierszu. I tutaj, oprócz wspomnianego wcześniej debiutanckiego znaczenia, trudno doszukać się innych analogii. Pojawia się natomiast jedna, zasadnicza różnica w przedstawianym obrazie. Otóż podmiot w utworze Mickiewicza opowiada między innymi o miejskiej, pełnej radości, zabawy uczcie, po której „Młodzież, dzień kończąc wesoło spędzony, / Tysiączną sanią szlifuje ulice”433. Utwór ukazuje więc intensywność życia, jego dynamikę. Korzysta z tego Fijałkowski i pokazuje w aluzyjnym kontraście inność przedstawianego przez siebie świata, zachowując jednak pamięć o Mickiewiczu

431 T. Fijałkowski, Rozgrzewka [w:] idem, Rozgrzewka, Wrocław 2006, s. 13.

432 Por. Wielki słownik języka polskiego, red. E. Polański, Kraków 2008, s. 913.

433 A. Mickiewicz, Zima miejska, [w:] idem, Dzieła, t. 1, Wiersze, oprac. Cz. Zgorzelski, Warszawa 1993, s. 37.