• Nie Znaleziono Wyników

Tak szczególnego uwypuklenia Pana Tadeusza jak w Dwunastu stacjach nie sposób doszukać się w poezji polskiej przełomu XX i XXI wieku. Nie znaczy to jednak, że w ogóle się nie pojawia. Większość śladów obecności Mickiewiczowskiego poematu sprowadza się do aluzji, kryptocytatów, urywków.

Ślad ponownie prowadzi do Opola, gdzie urodził się Paweł Marcinkiewicz. Nie jest to postać zbyt szeroko znana jako poeta. Częściej kojarzony jest jako tłumacz ame-rykańskiej i angielskiej poezji, historyk literatury czy wykładowca na Uniwersytecie Opolskim. W najważniejszych pracach krytycznych dotyczących literatury końca XX

1976-1998 Przemysław Czapliński i Piotr Śliwiński umieszczają go (wraz z tomikiem Świat dla opornych) w „indeksie niepełnym i nieobowiązującym” młodej poezji284. Ja-rosław Klejnocki i Jerzy Sosnowski, pisząc o poezji tzw. pokolenia „bruLionu”, akcen-tują tylko, że poezja Marcinkiewicza została „wciągnięta w obieg konfliktu o’haryzmu z klasycyzmem”285.

Najszerzej komentowany był tomik Świat dla opornych, który został wydany przez krakowskie Wydawnictwo Znak. Opinie wyrażone w recenzjach miały ambiwa-lentny charakter. Sławomir Sadowski, zwracając uwagę, że poeta używa języka popkul-tury i nadal „penetruje świat mediów, rządzony reklamami szamponów i proszków do prania”286, stwierdził, że to zbiór świadczący o wybitności poety. Rezerwę wobec war-tości tomu, między innymi z powodu nadużywania literackich odniesień, wyraziła na-tomiast Dorota Korwin-Piotrowska:

(…) budzić może mieszane uczucia, a zapewne prowokować niezbyt sprawie-dliwe oceny. Dzieje się tak dlatego, że autor chętnie nawiązuje w nim do współczesne-go repertuaru, m.in. do wierszy Brodskiewspółczesne-go, Herberta, Miłosza czy Barańczaka. Własny język artystyczny trudno więc jest odnaleźć poza warsztatem poetyckim i wyobraźnią innych287.

Stykamy się więc z ciekawą sytuacją graniczną, która jest niebezpieczna dla każdego poety – oto bowiem w aluzyjnym wielogłosie, który jest cechą strategii Mar-cinkiewicza, zdaje się on gubić własną pisarską tożsamość. Sytuacja związana z odbio-rem tomiku Świat dla opornych jest więc przykładem, który jasno uświadamia, że inter-tekstualne zabiegi mogą doprowadzić do utraty poetyckiej wiarygodności i zaufania odbiorcy.

Dodajmy do tych wstępnych rozpoznań, że zamieszczone w przywołanym tomie wiersze zawierają także aluzje do twórczości Adama Mickiewicza. I choć krytycy nie zwrócili szczególnej uwagi na tę właśnie obecność (najprawdopodobniej ze względu na okazjonalny charakter swoich wypowiedzi), wydaje się, że warto to uczynić, by

284 Por. P. Czapliński, P. Śliwiński, Literatura Polska 19876-1998. Przewodnik po prozie i poezji, Kra-ków 1999, s. 293-294.

285 Por. J. Klejnocki i J. Sosnowski, Chwilowe zawieszenie broni. O twórczości tzw. pokolenia „bruLio-nu” (1986-1996), Warszawa 1996, s. 91.

286 S. Sadowski, Pojawił się Macinkiewicz, „Życie” 1997, nr 126, s. 9.

287 D. Korwin-Piotrowska, W poetyckim supermarkecie, „Znak” 1998, nr 6, s. 182.

zać sposób i celowość posłużenia się aluzjami przez Marcinkiewicza, a co za tym idzie, ocenić ich jakość.

Mickiewiczowski fragment dostrzec można w wierszu zatytułowanym Diarhoea288:

Groźnie było, lecz zdążył... Już po wszystkim szpera w stosie Zawilgłych gazet: Żyj na max – wąchaj Dosię…

Wojna w Bośni… Papież zatruł się masłem…

Spod niego wyciąga worek drewnianych żabek i opasłe

Tomisko, nie wiadomo przez kogo, kiedy i na co Tu przytargane. Odkurza je, po czym zmęczony tą pracą Rozprostowuje nogi i czyta: Ale, ale kapitanie,

Przerwał Robak, i cóż się tedy z nami stanie…

Kran nad umywalką wydaje stłumione jęki.

Mucha startuje z szarego sufitu i miękkim Łukiem okrąża butelkę płynu do kąpieli.

Wsłuchuje się w szum swojego serca, płuc, jelit,

I czy właśnie nie teraz jest najpełniej, najwyraźniej, Najboleśniej sobą, bez gęby, maski, rozdarcia jaźni Na duszę i ciało? Jedno siedemdziesiąt kilo kości,

Mięsa i krwi. Jedno dwadzieścia siedem lat świadomości.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że sytuacja liryczna w wierszu nie jest skom-plikowana. Pytania, które się pojawiają, dotyczą przede wszystkim dość dziwnego tytu-łu utworu oraz jego pierwszych słów. Sugerują one, że wydarzyło się coś, o czym nie wiemy, co nie zostało tutaj opisane i kryje się za wielokropkiem. W celu odnalezienia znaczenia tytułu sięgam do kilku wydań Słownika wyrazów obcych, ale okazuje się, że we współczesnej polszczyźnie słowo to nie funkcjonuje. Sugerując się informacją umieszczoną na okładce, mówiącą, że Marcinkiewicz jest anglistą, a także tym, że w części tomiku Świat dla opornych umieścił autorskie tłumaczenia wierszy

288 P. Marcinkiewicz, Diarhoea, [w:] idem, Świat dla opornych, Kraków 1997, s. 64.

skich poetów, próbuję odszukać wyrazu w Słowniku angielsko-polskim289. Tutaj poja-wia się odpowiedź dość zaskakująca, bowiem diarrhoea (w tytule wiersza Marcinkiewi-cza wyraz pozbawiony jest jednej litery „r”) oznaMarcinkiewi-cza tyle co biegunka lub rozwolnienie.

Tym samym odnajdujemy już jednoznaczną odpowiedź na temat miejsca przebywania bohatera wiersza oraz przyczyn tej sytuacji. Natykamy się więc na bohatera, który znaj-duje się w toalecie. Sięga po jakieś kolorowe gazety, pełne reklam i różnych wiadomo-ści. Sądząc po tytułach artykułów, tematy poważne, tragiczne (wojna) mieszają się tu z tanią sensacją, mającą przyciągnąć czytelników (zatrucie papieża masłem).

Poeta zaakcentował tu charakter współczesności, rozwijającego się świata me-diów i reklamy z końca XX wieku. Ale pod stosem czasopism bohater odnajduje gruby tom, książkę, która nie wiadomo, jak się tu znalazła. Fragment odczytanego utworu wskazuje, że jest nią Pan Tadeusz – chodzi bowiem o cytat z Księgi dziesiątej. Po bi-twie z Rosjanami trwa tajna narada w pokoju Sędziego i ksiądz Robak zwraca się do kapitana Rykowa z wezwaniem, by ten dotrzymał słowa i nie informował zwierzchni-ków o bitewnym zajściu. Pomimo odrzucenia przez wojskowego proponowanych pie-niędzy, otrzymuje zapewnianie, że zdarzenia w Soplicowie zostaną ukazane jako nie-szczęśliwy wypadek, którego przyczyną był alkohol. Samo miejsce, z którego zaczerp-nięty został fragment, nie ma tu jednak znaczenia, gdyż oddaje przypadkowość otwarcia książki przez bohatera utworu Marcinkiewicza. Autor wybiera jednak cytat, który po-przez pojawienie się w nim informacji o księdzu Robaku w jasny sposób wskazuje, z jakiego dzieła pochodzi. Istotna będzie więc teraz próba odpowiedzi na pytanie, jakie znaczenie ma to, że opolski poeta umieścił Pana Tadeusza w toalecie? Być może dzięki temu zdołamy też wyjaśnić wybór cytatu z Mickiewiczowskiej epopei.

Henry Miller w tomie Książki mojego życia poświęconym pisarzom, którzy mie-li na niego największy wpływ i których najbardziej ceni, pisze:

Przypuszczam, że każdy ma swój ulubiony rodzaj lektury w zaciszu toalety.

Niektórzy przedzierają się przez długie powieści, inni czytują tylko najgorszą szmirę.

A niektórzy pewnie tylko przewracają kartki i marzą. Ciekawe – co im się marzy? Jaki odcień mają ich marzenia?290

289 J. Fisiak, A. Adamska-Sałaciak, M. Idzikowski, M. Jankowski, Podręczny słownik angielsko-polski, polsko-angielski, Essex 1999, s. 163.

290 H. Miller, Książki mojego życia, przeł. M. Fedyszak, Warszawa 2002, s. 278.

Autor Zwrotnika Koziorożca wyraźnie zaznacza jednak:

żadnemu, nawet nieżyjącemu autorowi nie pochlebia kojarzenie jego twórczości z instalacją kanalizacyjną291.

W przypadku wiersza Marcinkiewicza samo nietypowe zestawienie epopei i toalety sygnalizuje konflikt między literackim sacrum a somatycznym profanum. Ro-dzi się niezgoda na taki zabieg, który wydaje się nieprzyzwoity i wskazujący na bezce-remonialne potraktowanie Pana Tadeusza, co wiązałoby się z czytelniczym przekona-niem, że celem autora było pokazanie braku znaczenia Mickiewiczowskiego utworu we współczesnym świecie. Ale to tylko jedno z możliwych odczytań utworu, bowiem o wstydliwym sposobie lektury w otwarty sposób mówi, w jednym z wywiadów, Um-berto Eco:

Kiedy wybieram do toalety jakąś książkę, oznacza to, że jest wartościowa, i zamierzam zajmować się nią przez kolejne dni. Kiedy odwiedzają mnie znajomi i znajdują w toalecie swoje książki, są zazwyczaj lekko zirytowani. Przynajmniej dopó-ki im nie wytłumaczę, że to jest przywilej, a nie oznaka lekceważenia292.

Do tej opinii dodać można jeszcze ciekawy fragment żartobliwego tekstu Toma-sza Pindela, który na łamach „Bluszczu” podjął temat „literatury klozetowej”, wyróż-niając w niej m.in. fundament duchowy:

Zgodnie ze scholastyczną wizją świata, istota ludzka umiejscowiona jest na drabinie bytów między aniołami a zwierzętami, a zatem rozpięta między tym, co wznio-słe, a tym co przyziemne. Alegoryczny obraz człowieka siedzącego na toalecie z książką wpisuje się w ów kontrast między biologiczną fizycznością, a obcowaniem z wyższą formą kultury, a tym samym celnie oddaje istotę człowieczeństwa: dopiero człowiek, czytając w ubikacji, jest człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu293.

291 Ibidem, s. 281.

292 J. Sobolewska, A ty co czytasz w toalecie? http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/66341,sobo-lewska-a-ty-co-czytasz-w-toalecie.html [Dostęp: 4.05.2013].

293 T. Pindel, Literatura klozetowa, „Bluszcz” 2012, nr 5, s. 91.

Choć trudno skłonić się do tego ostatniego stwierdzenia, które ma w tym przy-padku dosadnie określać najlepszy według Pindela typ lektury, to jednak z przytoczonych wyżej wypowiedzi otrzymujemy jasno brzmiący komunikat, który mo-że być istotny w próbie zinterpretowania wiersza Marcinkiewicza. Wskazuje on, mo-że klo-zetowa lektura Pana Tadeusza wcale nie musi wiązać się z jego nicowaniem. W tak zakrojonej perspektywie powróćmy do samego utworu. W drugiej strofie bohater po otwarciu książki rozpoczyna krótką lekturę. Pojawia się Mickiewiczowski cytat, ale zostaje urwany: Ale, ale kapitanie, / Przerwał Robak, i cóż się tedy z nami stanie… To niedokończenie może zostać zinterpretowane w dwojaki sposób. Otóż albo bohater czy-ta dalej rozpoczęty fragment, albo słowa, które przeczyczy-tał, kierują jego myśli w zupełnie inną stronę, ewokują jakieś wspomnienie czy zmuszają do zastanowienia się nad czymś.

Kolejne strofy wskazują na takie właśnie odczytanie. Postać mężczyzny odrywa się od lektury, obserwuje latającą muchę, słyszy dźwięk kapiącego kranu i zaczyna zdawać sobie sprawę ze swojej cielesności, co podkreślają nazwy części ciała: serce, płuca, jelita, kości, krew. Wyraźnie wkraczamy tu w problematykę egzystencjalną, któ-rą prowokuje też retoryczne pytanie, kluczowe dla całego utworu i nadające mu właśnie filozoficzny charakter:

I czy właśnie nie teraz jest najpełniej, najwyraźniej, Najboleśniej sobą, bez gęby, maski, rozdarcia jaźni Na duszę i ciało?

Odpowiedź oczywiście nie nadchodzi, bowiem Marcinkiewicz próbuje zmusić do zastanowienia się nad tą kwestia samego odbiorcę i mam wrażenie, że robi to bardzo skutecznie. W końcowych wersach zostaje podana waga i wiek bohatera. Korzystając z tej informacji i dodając owe „dwadzieścia siedem lat świadomości” do daty urodzenia Marcinkiewicza (1969 r.), otrzymamy rok 1996, który zbliżony jest do daty wydania tomiku (1997). Może być to sugestia, że postacią w wierszu jest porte-parole poety, który w pewnym momencie swojego życia zadaje sobie trudne pytania egzystencjalne związane z intensywnym doświadczeniem własnej cielesności.

Zwrócić należy też uwagę, że w wierszu bohater „wsłuchuje się” w dźwięki swoich trzewi i ten moment staje się bardzo ważny, bowiem potęguje świadomość i harmonię istnienia, odrywa go od codzienności. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę

na analogię wiersza Marcinkiewicza z utworem Stanisława Barańczaka Kontrapunkt.

Bohater tego wiersza musi szybko dotrzeć do miasta i znaleźć parking, by nie spóźnić się na wiec, włącza w samochodowym odtwarzaczu Wariacje dla Goldberga w nagraniu Glenna Goulda i zatrzymując się przed skrzyżowaniem, uświadamia sobie, że

(…) w tak gęstej muzyce jest miejsce na wszystko, z nim włącznie – że jedno nie przeciwdziała drugiemu, że nie on słucha, ale muzyka użycza

mu słuchu, czasu, cierpienia, wszystkiego, co przewidziała294.

Wydaje się, że „muzyka ciała”, którą słyszy bohater wiersza Marcinkiewicza, doprowadzić go może do tego samego spostrzeżenia, do głębszego przeżycia chwili współzależności ciała i zmysłów. Uniwersalizm tego tematu sprawia, że w końcowych wersach utworu Marcinkiewicza każdy czytelnik, który próbuje wczuć się w rolę boha-tera i przemyśleć sposób, w jaki sam odbiera swoje istnienie, może w miejsce informa-cji o wadze i wieku podstawić własne dane. Tutaj właśnie upatruję siłę i wartość utworu Marcinkiewicza, który odciąga odbiorcę od świata swojego utworu i kieruje go w stronę własnych odczuć związanych z odbiorem rzeczywistości.

Przyjmując taki sposób oceny dwóch ostatnich strof utworu, wrócić należy do elementu, który poprzedził te egzystencjalne rozterki bohatera, czyli do Mickiewiczow-skiej aluzji. Pamiętając zarówno o ogólnym (Pan Tadeusz), jak i konkretnym (Księga dziesiąta) miejscu tego odwołania, nie sposób znaleźć uzasadnienia dla pojawienia się tego właśnie cytatu; brakuje tu nici, za którą można byłoby w jakiś sposób podążyć do epopei. Jedynym sposobem na doszukanie się związków między cytatem z Pana Tade-usza a ogólną wymową utworu Marcinkiewicza jest odsunięcie samego romantycznego kontekstu i zwrócenie uwagi na samo pytanie, które zadaje ksiądz Robak i które zostaje przez Marcinkiewicza przerwane. Cytat kończy się w momencie wyrażającym pewien niepokój: „i cóż się tedy z nami stanie”. Tę część wypowiedzi można czytać osobno i potraktować ją jako jedno z wielkich eschatologicznych pytań ludzkości. W utworze Marcinkiewicza mielibyśmy wtedy do czynienia z sytuacją, kiedy to bohater, sięgnąw-szy po Pana Tadeusza, wybiera na chybił trafił stronę przypadkowej książki i natrafia

294 S. Barańczak, Kontrapunkt, [w:] idem, Wiersze zebrane, Kraków 2006, s. 375.

na przywołany wyżej fragment. Ów cytat wcale nie wciąga go w lekturę, lecz staje się pretekstem do zupełnie innych, głębokich, filozoficznych przemyśleń, w których poja-wia się „chęć powiedzenia wszystkiego najważniejszego”295. Wydaje się zatem, że w swoim wierszu Marcinkiewicz sugeruje, że nawet trywialne, zdawałoby się, niepoet-yckie chwile egzystencji ludzkiej mogą owocować bardzo poważnymi doświadczeniami duchowymi.

Nie tłumaczy to jednak samego umieszczenia w toalecie akurat utworu Mickie-wicza. Przypuszczam, że dałoby się to wyjaśnić w następujący sposób. Otóż pojawia się on tutaj w celu odzwierciedlenia stanu współczesnej kultury, w której często spotykamy się z opozycyjnymi Pakościami – tym, co niskie i błahe, oraz tym, co wysokie i wartościowe.