• Nie Znaleziono Wyników

Moda i higiena

W dokumencie Dialog pokoleń na Mazowszu dalszym (Stron 106-109)

Z Janem Pisarskim rozmawia Zuzanna Petz – Kto był kowalem, wujku, w Guzowatce?

– A to był taki przychodny kowal skądciś, to nie był miejscowy, to był z Wyszkowa taki kowal starszy, ale później, jak wojna się zaczeła, pojechał do tego, do domu i już później nie wrócił z powrotem. A zresztą kuźnia się rozwaliła i pociski trafiły w kuźnie i nie było już kuźni. Tylko w Radzyminie były kowale. No i takie warsztaty, no tam krawcowa na wsi była ło, to tego, to już tam coś uszyć, to tego, to już się tam. Szewc ło. Buty reperował, to buty się reperowało dotąd, aż się podarły całe już dokładnie. Nie tak, żeby tam. Kiedyś buty to się nie były klejone, tylko takie były drewniane kołki i tego, i sie robiło dziurki i przybijało, przypuśćmy zelówki.

– Zaraz, pamiętam, jak się nazywały. Teksy?

– To szpilki.

– Szpilki?

– A to były drewniane. Teksy to już były metalowe. A sztyfty to były drewniane. Tak, drewniane były takie, grubości zapałki tylko krótsze. Takie były specjalne szydło, sie robiło najpierw dziurke, mydło i te szpilke sie wbijało, tego i, zelówke sie przybijało.

– Wujku, jak drogie były buty?

– No, drogie były. Buty to były, przypuśćmy takie nowe buty, to, to kosztowały jakieś dwanaście, trzynaście złotych. A przed wojną to tego, to było metr zboża.

– Dlatego się tak oszczędzało, że nawet do kościoła boso, tak?

– O, do kościoła to się szło boso, dopjero przed kościołem się obuwało, to buty na lasce się niosło, ale już jak sie doszło do bruku, to tego, to trzeba sie było obuć. Kobjety mjały trzewiki, tam nie było pantofli, tylko trzewiki były sznurowane z cholewkamy. Tak samo czy panny, czy kobjety, to tego, to to trzewiki w ręku i tego, i do kościoła, a przed kościołem sobie nogi łobtarła, i tego, i dopjero się obuła, a tak to nie.

– To z ubrania tak praktycznie to tylko buty kupowali ludzie, prawda, bo?

– Buty. Swetrów nie kupowali.

– Tak koszule często też tkały kobjety same i szyły.

– Tak, jakieś tam, jakieś, jakieś sukenke może z takich lepszych. No tak, takie były cieńsze albo wełniane czy takie letnie, cieńsze sukenke, ło tam z kretonu czy tego, czy tego jakiegoś innego materjału, to tego, to kupili, a tak, to nie tam. Z ubjoru, a tak, przy-puśćmy, z ubjoru takiego codziennego takie dla chłopa, to spodnie, watówka była taka, waciak tak zwany, to tego, to nieraz kobity tak jak krawcowa na wsi uszyła taki waciak, to nieraz przeszyła z czegoś, czy tego. To w takem waciaku to chodził i chodził długo.

No i kożuchy mjeli, to tak nieraz sami skóry wyprawjali ludzie i później uszył sobie kożuch taki na, tak było, żeby mjał do pracy ło ciepło chodzić, to tego, to nie musiał być taki ładny, ale ciepły był i dobry.

– Może tylko właściwie wyjściowe takie ubrania sobie kupowali, a codzienne sami robili.

– No tak. No to wyjściowy garnitur jeden kupili sobie, to mjał go dziesieńć, dwadzieścia lat. Jak chodził tylko do kościoła w nim, a garnitur był dobry, bo kosztował pewnie ze sześćdziesiont złotych. To dobre garnitury były takie wełniane. Wełna była dobra. No to było tyle, co pół krowy. Co pół krowy. To było dobre. Nie tak tam jak dzisiaj, było tam te garnitury dzisiaj mają po dwa po trzy, ale kiedyś to jeden garnitur na śwjento i starczyło. Koszula to była wełniana też, tylko były takie kołnierzyk. Kołnierzyk za-kładało sie razem z krawatem, a koszula nie mjała kołnierzyka, tylko taki pasek albo

na takę tasiemkę zawjonzana tak. Tak to tego, to i na to sie zakładało kołnierzyk z tym, z krawatem i była koszula.

– To można było zamiast, bez koszuli, tylko sam kołnierzyk założyć na sweter. A fryzjer był?.

– Nie było fryzjera, to już taki był fryzjer niewykwalfikowany, taki sam był fryzjer, taki ze swojego doświadczenia, tak. Maszynke mjał, take renczne, to już było dobrze. A tak to nożyczki i grzebjeń. Do golenia tam żyletek nie było, tylko brzytwy, to tak jak mjał we wsi ktoś brzytew, to tak schodzili sie zawsze w niedziele i sie golili rano.

– Na pasku ostrzona.

– Tak, na pasku albo na jakiś później mi się przytempiła, to takie marmurki były i na tym marmurku już się pociągnęło, to tego, to była łostra, a tak to już tam każdy brzy-twy w domu ni mjał, tylko tam jak mjał jeden, to tego, to przyszło nieraz z pjeńciu, ze sześćiu rano się ogolić.

– To był też drogi sprzęt, prawda?

– No pewnie, tak. Nieraz ktoś tam jeszcze sobie z wojska przyniósł czy tego, czy skond tam skombinował, to tego, to były. Tak to tam żyletek nie było do golenia czy tam czego albo elektrycznych maszynek do strzyżenia czy.

– A takie żyletki, wujek pamięta te czasy, kiedy stały się popularne na wsi?

– A to tak, to był, ale to były takie liche żyletki. To były Rawa-lux, to były teraz, z Ger-lacha były żyletki, ale to nie były dobre żyletki. Teraz później Polsilvery to były dobre już żyletki, były, albo super teraz Silirium dobre są, albo jednorazówki dobre już teraz są. To już można się golić bez bólu. Ale jeszcze dawniej, dawniej. Pamjentam jeszcze dawniej, dawniej to tego, to, no pamjentam jeszcze tych chłopów, to oni brody sobie nie golili, tylko sobie przystrzygł nożyczkamy i tego, i wąsy, i brode, i w porzondku, i tam nigdy nie golili brody.

– Cieplej mu było w brodę.

– Łobciął krócej sobie i tego, i chodzili takie zaroślaki.

– Tylko z włosami gorzej, prawda. Włosy już musiał obcinać.

– No tak, no włosy to też mjeli, łobcinali tam tego tak. Tam poszedł do tego fryzjera na wjeś raz na jakie pół roku, to tego, to wszystko. Łaźni też nie było takiej przecież ani łazienki, żeby sie wykompać, to jak ktoś się chciał umyć, to w beczce wody nagrzeli, wlazł do beczki i w tym musieli tego.

– A później wujku były, były balie, tak?

– A balje były, tak, ale w balji ło, ale balje to takie były, to łod prania były balje i tary takie to tego, to w tej balji to prali, a później, żeby to wypłukać dobrze, to gdzieś poszli albo do rzeki pojechali z tym praniem. Takie były firanki drewniane, kładło sie na deske i jeszcze tam wytłukło, wytłukło także tego, żeby to było jakoś bjałe, no bo tego, bo tam tylko było mydło kiedyś i wjencej nic, a tam proszków nie było takich żadnych do prania.

W dokumencie Dialog pokoleń na Mazowszu dalszym (Stron 106-109)