• Nie Znaleziono Wyników

Osoby udzielające wywiadów

W dokumencie Dialog pokoleń na Mazowszu dalszym (Stron 155-158)

Genowefa Łopacińska (GŁ 1933)

Pani Genowefa Łopacińska z domu Kobus urodziła się 1 września 1933 roku w Sadownem jako córka Marianny (z domu Styś) urodzonej w 1893 roku i Piotra (ur. w 1883) Kobusów.

Ma wykształcenie średnie, pracowała w administracji, obecnie przebywa na emeryturze.

Wywiad przeprowadził w czerwcu 2015 roku Jakub Łopaciński, wnuk pani Genowefy.

Kazimiera Telak (KT 1935)

Pani Kazimiera Telak urodziła się 24 października 1935 roku w Łosiewicach jako córka Kornelii (ur. 1907) i Aleksandra (ur. 1900) Grotkowskich. Z zawodu jest krawcową. Wy-wiad przeprowadziła w lipcu 2015 roku Anna Ryszawa, która też przepisała nagranie.

Wacława Kłusek (WK 1943)

Pani Wacława Kłusek urodziła się 28 września 1943 roku w Sadolesiu jako córka Ge-newefy (z domu Olton, ur. 1911) i Józefa (ur. 1911) Wódków. Pani Genowefa mieszka w Morzyczynie, ma wykształcenie podstawowe, całe życie pracowała na roli. Wywiad przeprowdziła w czerwcu 2015 roku Klaudia Kalbarczyk. Wywiad przepisały Klaudia Rostek i Alicja Walichnowska.

Zdzisław Wódka (ZW 1943)

Pan Zdzisław Wódka urodził się 8 listopada 1943 roku w Kołodziążu jako syn Aleksan-dry (z domu Kądziela ur. w 1927 roku) i Wacława (ur. 1923) Wódków. Pan Zdzisław ma wykształcenie podstawowe, przez całe życie pracował na roli, w młodości odbył osiem-nastomiesięczną służbę wojskową w Kołobrzegu. Wywiad przeprowadziła i przepisała w październiku 2015 roku Gabriela Renik.

Irena Jóźwik (IJ 1949)

Pani Irena Jóźwik urodziła się 9 lutego 1949 roku w Sadolesiu jako córka Stefani (z domu Szymanik urodzonej w 1910 roku) i Bolesława Wycechów. Ma wykształcenie podstawowe.

Mieszka w Sadownem. Wywiad został przeprowadzony 25 czerwca 2015 roku przez Milenę Bartnik. Rozmowę przepisały Milena Bartnik i Martyna Sabała.

Maria Marczak (MM)

Wywiad przeprowadził w czerwcu 2015 roku Patryk Gałązka. Wywiad przepisali Patrycja Jana i Bartosz Maliszewski.

Wielkanoc

Z Kazimierą Telak rozmawia Anna Ryszawa – Jak kiedyś wyglądał Wielki Post?

– Jak był post, wszystkie garnki, patelnie musiały być wyparzone, żeby nie było tłuszczu.

Był taki ścisły post, że nie było mjensa, tylko same postne. Kiedyś jak nie było zarobków, nie było za co okrasić potrawe, a jak okraszone było w garku i tak było mieszane, że tak strząchane i tak sie jadło. Na półpoście brali młot i uderzali w ściane bo wszystko wisiało na ścianie to wszystko sie potłukło. Popiół mjeli w garnku albo we wjadrze i wrzucili do mjeszkania. Takie psoty robili, tak było. To co pamiętam to było za moich czasów albo trochę wcześnie.

Z Marią Marczak rozmawia Patryk Gałązka – A jak wyglądała Wielkanoc?

– Śwjenconke przyniosło, to już nie wolno było tam jej ruszać, postawić ją w osobnym pokoju, żeby tam nie wchodzić, nie ten. Dopiero na drugi dzień tam tym jojkiem sie dzielić, ale też było skromne. Na okrągło na każde śwjenta te plaki były pijeczone, pamjentam to pjec był pod kuchnio, cztery blachi. No, cztery blachi, ale to taaakie te placki porosły, a to była woda sacharina i drożdże.

Boże Narodzenie

Z Genowefą Łopacińską rozmawia Jakub Łopaciński – Jak się obchodziło Boże Narodzenie?

– Oczywiście, no kedyś to jakieś ciasto sie robiło, to nie tak jak teraz, że każdy kupuje w sklepach, to tam nie było. Były kuchnie i na dole były te pjece i w brytfankach coś tam zawsze się upjekło, jakiegoś tam ciasta, ale żeby tam były jakieś libacje, uroczystości to nie było takich tam przyjęć. A na śwjenta to jak to na śwjenta, tam każdy poszedł w lato

tych grzybów uzbierał, to kapusta z grzybami z olejem, no to tak to było tego oleju, tak to kiedyś to troche mniej, z olejem to już była taka uroczysta, na śwjenta właśnie, na wigilie.

– A choinkę się ubierało?

– Tak choinke się ubierało. Tylko też zabawyk, to też za bardzo nie były kupowane, tak jak teraz jest wszystkiego pełno, tylko sami robiliśmy łańcuszki, różne, łańcuchi takie, bibułek sie kupowało i sie tam składało w takie tam harmoniki i cieło się i słomki ze słomy, żeby były odstępy i łańcuchy też się robiło tak domowo, kupnych takich nie biło.

Bibułke sie składało, igiełke, kawałeczek słomki i take były łańcuchy. I chojinke to też każdy tam ucioł kawałek drzewka.

Z Wacławą Kusek rozmawia Klaudia Kalbarczyk

– Była jakaś tradycja, że w tygodniu sie coś innego gotowało niż na święta?

– No, co tak sie gotowało… no, na pewno w niedziele to, w niedziele zawsze lepsze to jedzenie było w niedziele takie, no bo wincyj czasu było i w polu nie robiły to zawsze tym. No ale tak… takie pjerogi z kartofli, takie no, sie tarło kartofle i, i późnij takie no nadziewane serem. Mleko swoje było, wszystko to także sie nie było tak kupywane jak dzisiaj, bo było na swoim przeważnie no, tam kasze takie różne to, to swoje było, no.

– A na Wigilje coś szczególnego się kiedyś gotowało, a teraz tego nie ma?

– Noo, też podobnie postne to były potrawy, no. Ale no duża różnica tak jak już nie było takich przepichów, ale były ryby, śledzie, kapusta, grzyby.

– A ile przeważnie wtedy było potraw? Dwanaście jak teraz czy…?

– Niekoniecznie, nie tak nie przestrzegano tych… Było tradycja, opłatek, wszystko, ale siano, o, siano jak jeszcze tam w niektórych domach, u nas tego nie przynosili, ale tak jak… No choinke, no to Mikołaj, o, był – to ważne było, bo zawsze Mikołaj, ktoś się przebjerał za Mikołaja – no i, i choinka, kolendy.

– Jak dawniej przebiegały święta Bożego Narodzenia?

– Oj, słuchaj, każde święta na przykład Wielkanoc to była już taka uroczystość, pamjentam się wynosiło teraz to tam wiesz nie ma łóżek, nie ma tych, kiedyś to były łózka, sienniki słomom napychane, to się wynosiło na dwór i to slome sie tako świeżo sie napychało, bjelone były mjeszkania na bjało, no i ciasto było pjeczone, te placki takie wysokie i pjerogi.

Tutaj była taka polica ubita, to jeszcze jak ojciec żył to ubił i matka tych pjerogów napie-kła i tam schowała, żeby to, żebyśmy tego nie wyjedli przed świętami tych pjerogów, no a tam i cukier też był w kostkach, bo to Janek był mały to dostawało sie na niego cukier i marmolada, bo też była na kartki, dzbanek z marmoladom i już nie pamjentam jakaś to koleżnka od tych Opaczyńskich, koleżanka przyszła do mnie i mówje: Wiesz co tam chyba są pjerogi w tej mjecce. To takie mjecki takie były, znasz mjecke, tako drewniano?

– Tak, tak.

– Mówie tam so pjerogi, tam jest cukier, tam jest marmolada, jak sie dostać. Krzesło wziełam postawiłam, na to krzesło drugie krzesło i mówie: A ty trzymaj i tak porzucałam dla Staśka pieróg, dla Gieni pjeróg, tej Opaciońskiej, dla siebie ji dla Janka, nie Janek to jeszcze mały był to nie jadł i rzuciłam tych pierogów, późni tego cukru w kostakch no ale jeszcze ten dzbanek z marmoladom ja chwyciła ten dzbanek z marmolado, a ona

to krzesło puściła czy coś, a ja o to w znak poleciała i ten dzbanek trzymałam w ręku, trzymałam w ręku z to marmolado i późni matka przyszła zobaczyła, ze ten cukier rozsypany, zaczęła mnie bić, złapała mjotłe i mjotłą mnie, bo mówi, to dla Janka cukier, a tyś wyżarłaś mu cukier. Jaka to była kłótnia, jaka awantura. O takie to były śwjenta.

Z Ireną Jóźwik rozmawia Milena Bartnik

– A na święta Bożego Narodzenia dostawało się prezenty?

– O, jak ja byłam mała to tesz Mikołaj to tylko był w opowjeści. Tylko sie opowjadało, że Mikołaj przynosi prezenty, ale Mikołaj nigdy nie przyszed i kiedyś mi sie przyśniło w nocy, ze dostałam od chszestnego rower. Obudziłam sie to wszystkie łószka przerzuciłam, że pod poduszko rower mam i tego roweru nigdzie nie znalazłam. Później płakałam dwa dni tego roweru, ze nie dostałam tego prezentu od tego Mikołaja, ze był Mikołaj mniał dla mnie rower i mi nie dał. Na chojinkach też nie były takie strojne jak teraz tylko sie swiatła nie było, to sie świeczki były takie lichtarzyki sie przyczepiało do gałonzek i śwjeczki sie wkładało i sie śwjeciły śwjeczki. Ile razy sie zapaliło od tej swjeczki, zapalił sie łańcuch, ozdoby były z bi-buły na chojince. To chwila nieuwagi i chojinka sie zapaliła to wiele razy i firanka sie spaliła, trza było gasic to, bo żeby sie dom nie spalił, ale to tak wszyscy robili, bo nie jak inaczej, no.

W dokumencie Dialog pokoleń na Mazowszu dalszym (Stron 155-158)